Życie matki eSa to "tak po prostu"? Ciężko się z tobą dyskutuje, gdy naginasz fakty w taki sposób, by pasowały do twoich teorii. Wszystkie trupy w BvS również były uzasadnione. Pościg, bo wiozą kryptonit (dzięki któremu Batman będzie mógł powstrzymać zagładę ludzkości - w jego przekonaniu). Walka z Supermanem o życie na Ziemi. Rozwalanie na kawałki najemników, by uratować życie Marthy i dać Supermanowi kartę przetargową w starciu z Luthorem itp.
Jak już chcesz kogoś przekonać do swojego punktu widzenia, to chociaż używaj prawdziwych argumentów, a nie zmyślonych.
Dla mnie cała brutalność Batmana była nie tyle w tym filmie uzasadniona, co konieczna i realistyczna do bólu - np w scenie, w której wyszarpuje sobie nóż i w szale wbija go w przeciwnika, by się "odwdzięczyć". To jest to, co chcę oglądać, wybieranie najbardziej logicznej możliwej opcji w danej sytuacji. Z pewnością logiczne by nie było odrzucenie noża i pojedynkowanie się z napastnikiem na pięści w trakcie bijatyki z kilkunastoma przeciwnikami i zakładnikiem z lufą przy skroni. W ferworze walki nie ma czasu na takie dylematy, wybierasz najkrótszą drogę do celu i ciśniesz przed siebie.
Natomiast cała ta dzikość i siła Batmana podsycają tylko moją chcicę na trylogię Afflecka. Na pierwszy rzut oka widać, że ten Bruce przeszedł przez piekło w ciągu ostatnich 20 lat w Gotham. To wojownik z ciężką przeszłością, która zostawiła na nim piętno i depresyjny wniosek, że w tym świecie (mieście) nie ma mowy o półśrodkach.
Albo Ty albo oni.
Jak już chcesz kogoś przekonać do swojego punktu widzenia, to chociaż używaj prawdziwych argumentów, a nie zmyślonych.
Dla mnie cała brutalność Batmana była nie tyle w tym filmie uzasadniona, co konieczna i realistyczna do bólu - np w scenie, w której wyszarpuje sobie nóż i w szale wbija go w przeciwnika, by się "odwdzięczyć". To jest to, co chcę oglądać, wybieranie najbardziej logicznej możliwej opcji w danej sytuacji. Z pewnością logiczne by nie było odrzucenie noża i pojedynkowanie się z napastnikiem na pięści w trakcie bijatyki z kilkunastoma przeciwnikami i zakładnikiem z lufą przy skroni. W ferworze walki nie ma czasu na takie dylematy, wybierasz najkrótszą drogę do celu i ciśniesz przed siebie.
Natomiast cała ta dzikość i siła Batmana podsycają tylko moją chcicę na trylogię Afflecka. Na pierwszy rzut oka widać, że ten Bruce przeszedł przez piekło w ciągu ostatnich 20 lat w Gotham. To wojownik z ciężką przeszłością, która zostawiła na nim piętno i depresyjny wniosek, że w tym świecie (mieście) nie ma mowy o półśrodkach.
Albo Ty albo oni.