Aktualności:

"Batman: Mroczne zwycięstwo" od 27 listopada.

Menu główne

Harry Potter

Zaczęty przez Man-Bat, 26 Lipiec 2009, 12:25:26

Mick Knight

Obejrzałęm pierwsze 2 części filmu, przeczytałem 4 części, i zagrałęm w 1 grę.Najlepsza jest 4 część.PS.w kakich częściach pojawia się lupin? Z wyjątkiem 3 i 7.

Night_Wing [usunięty]

Oglądając w domowym zaciszu, film pt. "Harry Potter i Zakon Feniksa", a miało to miejsce w tym samym dniu, w którym skończyłem czytać jego wybitny pierwowzór, nie raz podczas seansu dostawałem ciężkiej umysłowej apopleksji, nie z racji tego, że był to kiepsko zrealizowany film, a z dość oczywistego powodu: "Zakon Feniksa", jako kinowy specjał z gatunku fantastyczno-baśniowego,niestety, nie potrafił się odnaleźć w roli ekranizacji powieści J. K. Rowling o tym samym tytule.

Uszczuplono tu, spłaszczono całość fizycznej treści filmu w stosunku do książki tak bardzo, że szczęka opada aż do jądra planety bezpowrotnie! Wiem, brzmi to dziwnie, jednakże nie mogę inaczej opisać mojego zaskoczenia tą ubogą treścią potterowskich faktów, relacji i informacji obrazu Davida Yatesa. To raczej była mocna adaptacja niż przynajmniej dość dobra ,,ekranizacja". Cholibka, nie chce mi się mówić nawet o głównych sylwetkach w tym Uniwersum, które w tymże ,,poszatkowanym" filmie... no cóż, zlewały się z nicością, blakły, były jakby dość ograniczone w swej roli kosztem zwrócenia uwagi - przeniesienia części ciężaru narracji - na wątek Dolores Umbridge (ekspresja osobowości, jej rola w filmie: nowa ,,kukiełkowa" postać), Harry'ego Pottera i Syriusza Blacka. I chodzi rzecz jasna o ,,ubogie" główne sylwetki Rona, Hermiony, Hagrida i wielu innych postaci. Również w grę wchodzi zapomnienie twórców filmu o książkowych nader ważnych dla utworu wątkach: relacji wyprawy Hagrida do bodaj wioski Olbrzymów, która w książce była bardzo obszerna i barwna; o poprawnym przedstawieniu przesłuchania Pottera w Ministerstwie Magii, co w filmie przeinaczono i z lekka skrócono; o egzaminach, którymi były Sumy i Owutemy, i wyborach przyszłych specjalizacji uczniów Hogwardu w zawodzie (Harry chciał być w powieści aurorem, rozmawiał o tym z profesor McGonagall); o obecności świadomości Harry'ego w myślodsiewni ze wspomnieniami Snape'a; wreszcie o zakończeniu, które powinno być bardziej konkretne, emocjonalne, rozliczające to jakie były pewne osoby mieszkające przy Privet Drive 4- jak było to w powieści. Takich przykładów, jak niniejsze, mógłbym wymieniać i wymieniać dość długo, bo trochę niestety ich jest. Co ciekawe, film broni się jako niezależna od pierwowzoru kontynuacja wcześniejszych obrazów kinowych z tego Uniwersum, ale jako ekranizacja... cóż, nie jest już tak wesoło.

W powieści, jak i w niniejszym filmie, nieznany jest los ,,profesor" D. Umbridge. Co w takim razie, do ,,jasnej ciasnej" się z nią stało, zaraz po wydarzeniach ukazanych w książce, jak i tych wykreowanych w filmowej ,,ekranizacji".To, że była ona ,,prywatną płotką" Knota, to wiadomo; również wiadomo to, że za to, co powyczyniała w Hogwardzie czekał ją proces w Ministerstwie Magii. Ale, co było potem; co się takiego z nią działo? Azkaban?