Na początku mojej wypowiedzi zaznaczam, że nie jest moją intencją nikogo obrazić czy też wyśmiać. Jak zapewne widać po liczbie napisanych postów jestem tu (całkiem) nowy, a na forum trafiłem, że tak powiem z potrzeby refleksji nad najnowszym dziełem Nolana. Portal Batcave znam od dawna, lecz nie udzielałem się nigdy, jako, że nie mam siebie za hardcorowego sympatyka Batmana.
Czytając zachwyty i nieliczne nieśmiałe krytyki najnowszego filmu o Batmanie (czyżby?), postanowiłem poczytać Wasze wypowiedzi, uznając społeczność zgromadzoną tutaj za reprezentatywną próbę fanów Batmana w Polsce. I muszę się przyznać, że ociupinkę się załamałem... Serio?!?!?! TDKR najlepszą częścią trylogii?!?!?! Jak czytam niektóre opinie pozbawione cienia krytyki to dochodzę do wniosku, że nie przypominam sobie abym był świadkiem w moim krótkim życiu takiego oddania (coby nie napisać fanboystwa) jakiemukolwiek dobru kultury, przedmiotowi konsumpcji lub żywej istocie. Mam tu na myśli zjawisko opisane przez pewnego pisarza w pewnej bajce poświęconej władcy co zamówił sobie nowe szaty, a tłum mu wtórował w jego zachwycie nad owymi...
Oczywiście zdarzają się osoby krytykujące w mniejszym czy większym stopniu, a także te z druzgoczącymi opiniami na temat filmu - chwała Wam za to! Dlatego nadzieja we mnie wraca. Mam nadzieję, że przy okazji ponownego obejrzenia na krążkach zachowacie trochę więcej zdrowego rozsądku i stonujecie swoje zdanie o TDKR
A na koniec, żeby nie było, że jestem jakimś hejterem co wyskoczył z ciemnych czeluści internetu - czekałem na TDKR tak samo jak Wy. Obejrzałem go wieczorem w dniu premiery i miałem doła przez całą sobotę. Jeśli by to był głupi film to przeszedłbym obojętnie i nie przejmował się - bo po co? Ale zobaczyłem film ze świetnym szkieletem fabularnym, ale zniszczonym przez... no właśnie. Pośpiech, uproszczenia pod amerykańskiego widza, producentów (w to wątpię...), niezdolność do zamknięcia historii w trzy godzinnym filmie.... Może za jakiś czas to wyjdzie gdy Nolan na sucho będzie mógł opowiedzieć o swoim filmie, bez obawy o wpływy. Tymczasem cholernie mi żal
Czytając zachwyty i nieliczne nieśmiałe krytyki najnowszego filmu o Batmanie (czyżby?), postanowiłem poczytać Wasze wypowiedzi, uznając społeczność zgromadzoną tutaj za reprezentatywną próbę fanów Batmana w Polsce. I muszę się przyznać, że ociupinkę się załamałem... Serio?!?!?! TDKR najlepszą częścią trylogii?!?!?! Jak czytam niektóre opinie pozbawione cienia krytyki to dochodzę do wniosku, że nie przypominam sobie abym był świadkiem w moim krótkim życiu takiego oddania (coby nie napisać fanboystwa) jakiemukolwiek dobru kultury, przedmiotowi konsumpcji lub żywej istocie. Mam tu na myśli zjawisko opisane przez pewnego pisarza w pewnej bajce poświęconej władcy co zamówił sobie nowe szaty, a tłum mu wtórował w jego zachwycie nad owymi...
Oczywiście zdarzają się osoby krytykujące w mniejszym czy większym stopniu, a także te z druzgoczącymi opiniami na temat filmu - chwała Wam za to! Dlatego nadzieja we mnie wraca. Mam nadzieję, że przy okazji ponownego obejrzenia na krążkach zachowacie trochę więcej zdrowego rozsądku i stonujecie swoje zdanie o TDKR

A na koniec, żeby nie było, że jestem jakimś hejterem co wyskoczył z ciemnych czeluści internetu - czekałem na TDKR tak samo jak Wy. Obejrzałem go wieczorem w dniu premiery i miałem doła przez całą sobotę. Jeśli by to był głupi film to przeszedłbym obojętnie i nie przejmował się - bo po co? Ale zobaczyłem film ze świetnym szkieletem fabularnym, ale zniszczonym przez... no właśnie. Pośpiech, uproszczenia pod amerykańskiego widza, producentów (w to wątpię...), niezdolność do zamknięcia historii w trzy godzinnym filmie.... Może za jakiś czas to wyjdzie gdy Nolan na sucho będzie mógł opowiedzieć o swoim filmie, bez obawy o wpływy. Tymczasem cholernie mi żal
