Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne
Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Wiadomości - Guyver87pl

#61
CytatOby nie, takie zabiegi kojarzą mi się z Batmanami Schumachera :P

Racja! Bat-sutkom i Bat-pancernym-stringom na kostiumach, mówimy stanowcze NIE!



Do tej pory mi wstyd, że kiedyś podobały mi się te kostiumy... Fakt, że miałem wtedy koło 11 lat nie usprawiedliwia takiego braku gustu...
#62
Po raz kolejny przeklejam swoj? opini? z w?tku o nowym pocz?tku DC Universe...

Batman & Robin #01

Szczerze mówi?c ze wszystkich "nowych" serii o Batmanie najbardziej czeka?em w?a?nie na t?. Do w?tku Damiana Wayne'a pocz?tkowo podszed?em dosy? ch?odno, ale wraz z rozwojem postaci, okaza?o si?, ?e ma ona potencja?, a w duecie z Dickiem Graysonem, jako Batmanem wypad? ca?kiem dobrze. Teraz, kiedy Bruce "zmartwychwsta?" dobry scenarzysta móg?by na bazie ich wzajemnych relacji zbudowa? ?wietn? histori?. Wi?c jak wysz?o? Ogólnie nie?le, cho? mog?oby by? lepiej. Komiks otwiera scena, w której poznajemy reprezentanta Batman Incorporated w Moskwie, chwil? przed tym, jak atakuje go nowy, tajemniczy przest?pca. Chwil? pó?niej przenosimy si? do Gotham, w bardzo szczególn? noc: Rocznic? ?mierci Thomasa i Marthy Wayne'ów, czyli w praktyce rocznic? "narodzin" Batmana. Bruce bardzo stara si? wprowadzi? syna w rodzinn? histori? i zwróci? jego uwag?, na wag? tych zdarze?, jednak m?ody Wayne dosy? lekcewa??co podchodzi do tych "sm?tnych staroci" i uwa?a sentymentalizm swojego ojca, za objaw s?abo?ci. Sam w?tek "konfliktu pokole?" jest poprowadzony dosy? dobrze, ciekawie patrzy si? na Bruce'a, jako cierpliwego ojca, nie mog?cego dotrze? do swojego zbuntowanego syna. Z w?tku tego bezpo?rednio wyp?ywa pewna scena, która (Przynajmniej moim zdaniem) oznacza pewn? zmian? w podej?ciu Batmana do jego Krucjaty, by? mo?e spowodowana listem, jaki Bruce otrzyma? w ostatnim numerze "Flashpoint". Pe?ne reperkusje wspomnianej sceny s? jeszcze trudne do okre?lenia, ale mog? by? dosy? znaczne... Je?li scenarzysta zdecyduje si? poci?gn?? ten w?tek. Nast?pnie mamy d?ug? scen? akcji, podczas której po raz kolejny dochodzi do spi?? mi?dzy ojcem i synem, tym razem w zwi?zku z metodami walki ze zbrodni?... Walka jest dynamiczna i nie?le narysowana, jednak przeciwnicy naszych bohaterów (Póki co) sprawiaj? wra?enie klasycznych ch?opców do bicia, stworzonych tylko po to, aby Batman i Robin mieli z kim walczy?. Natomiast ostatnia scena wskazuje, ?e jeszcze zobaczymy tajemniczego typa z pierwszych stron. Tak jak napisa?em wy?ej, fabularnie nie jest ?le, a rysunki s? dosy? dobre, ale pozostaje co? w rodzaju niedosytu. Tylko przysz?o?? poka?e, czy seria spe?ni pok?adane w niej nadzieje, jednak na razie chyba mo?emy by? spokojni.
#63
CytatCo do odnowie? to z wersji z lat 80-tych najlepszy by? film, który powsta? dodatkowo, a o wersji z 2000 nie mia?em nawet poj?cia. Czy rzeczywi?cie jest warta obejrzenia?

Raczej tak, cho? mocno odstaje od wersji oryginalnej. Na plus na pewno trzeba zaliczy? obecno?? Forresta Whitakera, jako prowadz?cego i narratora, oraz nowe wersje klasycznych odcinków ("Eye of The Beholder", "The Monsters Are Due on the Maple Street"), a tak?e oficjaln? kontynuacj? "It's a Good Life", z udzia?em oryginalnych aktorów. Nowe odcinki te? s? ciekawe i interesuj?ce, jednak brakuje mi w nich tego nieuchwytnego "czego?" obecnego w starszych inkarnacjach serii.

#64
Ja z kolei jestem nieuleczalnym fanem staroci, cho? od czasu do czasu zdarza mi si? obejrze?, co? bardziej wspó?czesnego. Poni?ej przyk?ady kilku seriali "starych, ale jarych", plus kilka nowszych, cho? mniej znanych:

Twilight Zone/Strefa Mroku

Oryginalne intro: http://youtu.be/dMcHaoXsLzQ

Wersja z lat 80-tych: http://youtu.be/fsRa5LIg8Kk

Wersja z 2002 roku: http://youtu.be/KFWFmtTLzc8

Dawno, dawno temu, a konkretnie w 1959 roku, aktor, scenarzysta i producent Rod Sterling wpad? na pomys? króciutkiej antologii w klimatach horroru/fantasy/science fiction z?o?onej z 20-30 minutowych odcinków. Pomys? chwyci? i wkrótce "Twilight Zone" sta?o si? jednym z najcz??ciej ogl?danych seriali w USA, a "króciutka antologia" rozros?a si? do ponad 150 odcinków. Powodem sukcesu dzie?a Sterlinga by? niew?tpliwie niesamowity klimat serii, znakomite i bardzo pomys?owe efekty specjalne (Oczywi?cie jak na tamte czasy i telewizyjny bud?et), znakomite scenariusze, oraz klasyczne dla tej serii zaskakuj?ce zako?czenia poszczególnych odcinków. Wk?adu "Twilight Zone" a ameryka?sk? kultur? popularn? nie da si? jednoznacznie oceni?, jednak nie mo?na zaprzeczy?, ?e by? on ogromny. Scenariusze poszczególnych odcinków s? bez ko?ca przerabiane i od?wie?ane (Przyk?adowo z inspiracji "It's a Good Life" powsta?y mi?dzy innymi odcinek "Simpsonów", "Johny'ego Bravo", czy "Justice League"), a sam serial wypromowa? wielu znanych dzi? aktorów, np. Roberta Redforda, Petera Falka (Bardziej znanego, jako Porucznik Columbo), czy Bruce'a Willisa. Moim zdaniem najlepsza by?a oryginalna wersja, prowadzona przez Sterlinga, ale nale?y doceni? te? wysi?ki zespo?ów, próbuj?cych od?wie?y? pomys?, ju? po ?mierci twórcy serii.


The Outer Limits/Po tamtej stronie

Intro: http://youtu.be/8CtjhWhw2I8

Wersja z remake'a: http://youtu.be/KDs2p_Gig5s

Próba pokonania opisanego wy?ej "Twilight Zone", w wykonaniu stacji ABC. Podobnie jak jej duchowy poprzednik/konkurent, seria "The Outer Limits" by?a antologi? fantasy/science fiction, jednak?e w tym wypadku koncentrowano si? bardziej na tym drugim. Ta odwa?na próba pobicia legendarnego dzie?a Roda Sterlinga zako?czy?a si? fiaskiem, po dwóch latach na antenie i 49 odcinkach, jednak wiele osób uwa?a, ?e by?a ona znacznie oryginalniejsza i dojrzalsza ni? "Twilight Zone" (Stephen King nazwa? "Outer Limits" najlepszym serialem tego typu, jaki kiedykolwiek wy?wietlono w telewizji). Tak, czy inaczej w 1965 roku zdj?to serial z anteny i zgin?? on w pomroce dziejów... a? do 1995 roku, gdy stacjia Showtime (Znana na przyk?ad z serii "Dexter", "Californication", czy "Siostra Jackie") stworzy?a jej remake, który z miejsca sta? si? hitem. Tym razem jednak bardziej poleca?bym now? seri?, ni? orygina?, z racji nie tylko lepszych efektów, ale i (co zaskakuj?ce) klimatu.


Gargoyles

Intro: http://youtu.be/ygrEVnrg3Ic

Moim zdaniem jedyna seria z lat 90-tych, która mog?aby si? zmierzy? z "Batman - TAS", oraz dowód na to, ?e jeszcze nie tak dawno Disney by? w stanie robi? co? wi?cej, ni? odcina? kupony od kolejnych fimów z Hannah Montan?. Fabu?a jest dosy? prosta, cho? intryguj?ca: Tytu?owe Gargulce, to rasa wojowniczych, skrzydlatych humanoidów, obdarzonych ogromn? si?? i odporno?ci?, jednak dotkni?tych kl?tw?, która sprawia, ?e w ?wietle s?o?ca zmieniaj? si? one w kamie?. W 992 roku, jedno z ich plemion zawiera pakt, z mieszka?cami pewnego szkockiego zamku, w zamian za ochron? podczas dnia, broni?c ich przed nocnymi najazdami brutalnych wikingów. Jednak?e na skutek zdrady zamek zostaje zdobyty, a wi?kszo?? Gargulców zostaje zamordowana, w czasie dnia, gdy s? oni ca?kiem bezbronni. Ci z nich, którzy przetrwali zostaj? dotkni?ci kl?tw?, mówi?c?, ?e pozostan? zmienieni w kamie? do momentu, a? "zamek wzniesie si? ponad chmury". Tysi?c lat pó?niej, ekscentryczny multimilioner Dawid Xanatos, zafascynowany legend? o "potworach" strzeg?cych zamku, przenosi go na szczyt swojego wie?owca, w Nowym Jorku, tym samym dope?niaj?c warunki zdj?cia kl?twy. Teraz ostatni przedstawiciele wymar?ego gatunku b?d? musieli odnale?? si? w nowym, niebezpiecznym ?wiecie... Podobnie jak w przypadku "Batmana" mamy tu mroczny, "doros?y" klimat, wielow?tkow? fabu?? i niejednoznacznych bohaterów, oraz sporo akcji i walk. Seria jest na tyle ciekawa, ?e maj?c 12-13 lat ogl?da?em j? na RTL-u, nie rozumiej?c ani s?owa po niemiecku, a mimo to emocjonuj?c si? losami bohaterów... "Gargoyles" z tego co mi wiadomo nigdy nie emitowano w Polsce (Chyba, ?e co? si? zmieni?o, przez ostatnie 4-5 lat), a wersj? DVD wydano w niezbyt wysokim nak?adznie, jednak zapewniam, ?e warto po?wi?ci? nieco czasu na poszukiwania.


Brimstone/Pot?pieniec

Intro: http://youtu.be/fKJR8BEJsaU

Bardzo niedoceniony serial w klimatach urban fantasy, wy?wietlany w latach 1998-1999. Bohaterem serii jest eks-policjant z Nowego Jorku, Ezekiel "Zeke" Stone. W 1983 roku jego ?ona zostaje brutalnie zgwa?cona, wi?c nasz bohater w ramach zemsty brutalnie morduje sprawc?, jednak jaki? czas pó?niej sam ginie i trafia do piek?a. Pi?tna?cie lat pó?niej z piek?a ucieka 113 pot?pionych i ukrywa si? na Ziemi. Poniewa? moc Szatana jest znacznie ograniczona w naszym ?wiecie, Stone otrzymuje od niego pewn? ciekaw? propozycj?: Je?li naszemu bohaterowi uda si? odes?a? uciekinierów do piek?a, odpokutuje on pope?nione morderstwo i otrzyma szans? na powrót do ?ycia. Tyle, ?e zarówno sam Stone, jak i jego przeciwnicy nie s? ju? lud?mi i dosy? trudno ich zabi?... Ciekawa fabu?a, niejednoznaczny bohater, znakomity klimat i znakomite aktorstwo (Na pierwszy plan wybija si? zdecydowanie John Glover brawurowo odgrywaj?cy Szatana) nie powstrzyma?y jednak szefostwa telewizji Fox, od przerwania emisji, gdy okaza?o si?, ?e seria nie ma zak?adanej ogl?dalno?ci i zako?czy?a si? po 13 odcinkach... Mimo wszystko warto po?wi?ci? mu chwilk?.


The Collector/Cyrograf

Intro: http://youtu.be/jYI8g_dypqo

Kanadyjska seria oparta na dosy? podobnym pomy?le, co opisany wy?ej "Brimstone". Bohaterem serii jest XIV-wieczny mnich o imieniu Morgan, który wbrew zakonnym ?lubom zakochuje si? w kobiecie o imieniu Katrina i porzuca s?u?b? Bogu, aby z ni? by?. Jednak, gdy podczas epidemii d?umy, jego ukochana zaczyna chorowa?, nasz bohater uznaje, ?e to kara za jego grzech i ?arliwie modli si? o jej uzdrowienie. Bóg nie odpowiada, jednak zamiast niego pojawia si? Diabe?, proponuj?c eks-mnichowi ciekaw? ofert?: W zamian za uzdrowienie Katriny i dziesi?? lat spokojnego ?ycia u jej boku, Morgan zostanie nie?miertelnym "windykatorem" na us?ugach Szatana i b?dzie si? zajmowa? odbieraniem dusz jego pozosta?ym "klientom". 600 lat pó?niej, Morgan zm?czony i wypalony swoj? prac? zawiera now? umow? ze swoim "pracodawc?": Je?li w ci?gu ostatnich 48 godzin, przed uko?czeniem umowy uda mu si? ocali? dusz? klienta, ten nie zostanie wys?any do piek?a. Tyle, ?e to wcale nie takie proste: Jedynie sam pot?piony mo?e odkupi? swoje winy, ale ?eby to zrobi? musi zda? sobie spraw? z w?asnych grzechów, a  Diabe? nie by?by sob?, gdyby nie uczyni? ich prywatnej gry bardziej "interesuj?c?"... Niez?y klimat, ciekawy bohater i genialne relacje mi?dzy Morganem i jego pracodawc?. W serii tej, Diabe? to pod?y, z?o?liwy i okrutny sukinsyn, dr?cz?cy swoich klientów dla rozrywki, ale z drugiej strony niektóre z jego zachowa? s? ca?kiem zabawne. Polecam, chocia?by dla niego (Lub jej, bo w ka?dym odcinku gra go/j? inny aktor/aktorka). Niestety, tak jak w przypadku "Brimstone" ogl?dalno?? w ko?cu spad?a na tyle, ?e serial anulowano po trzecim sezonie, cho? od czasu do czasu pojawiaj? si? pog?oski o nowej serii, maj?cej zako?czy? wszystkie w?tki.


#65
Uniwersum Batmana / Odp: Nowy początek uniwersum DC
11 Wrzesień 2011, 22:15:21
Mo?e... Ale to na swój sposób to zabawne: Mark Millar jako scenarzysta "Ultimates" zrobi? chyba wszystko, aby jego Hawkeye jak najmniej przypomina? Green Arrowa, a teraz ludzie z DC robi? wszystko aby Ollie wygl?da? jak Hawkeye... Ciekawe, czy GA zaliczy te? scen?, w której zabija kogo? paznokciem?

http://comicbookgeek.multiply.com/photos/album/11/Hawkeye_Nails_It

Poza tym, ten nowy Ollie wydaje mi si? zbyt m?ody. Gdzie ten podstarza?y cynik i libertyn, dzi?ki któremu uwierzy?em, w historie o facecie z ?ukiem, w ?wiecie, gdzie nawet m?odociani przest?pcy strzelaj? do siebie z laserów?  :(

Edit:

Kolejny tydzie?, kolejne komiksy:


Batman & Robin #01

Szczerze mówi?c ze wszystkich "nowych" serii o Batmanie najbardziej czeka?em w?a?nie na t?. Do w?tku Damiana Wayne'a pocz?tkowo podszed?em dosy? ch?odno, ale wraz z rozwojem postaci, okaza?o si?, ?e ma ona potencja?, a w duecie z Dickiem Graysonem, jako Batmanem wypad? ca?kiem dobrze. Teraz, kiedy Bruce "zmartwychwsta?" dobry scenarzysta móg?by na bazie ich wzajemnych relacji zbudowa? ?wietn? histori?. Wi?c jak wysz?o? Ogólnie nie?le, cho? mog?oby by? lepiej. Komiks otwiera scena, w której poznajemy reprezentanta Batman Incorporated w Moskwie, chwil? przed tym, jak atakuje go nowy, tajemniczy przest?pca. Chwil? pó?niej przenosimy si? do Gotham, w bardzo szczególn? noc: Rocznic? ?mierci Thomasa i Marthy Wayne'ów, czyli w praktyce rocznic? "narodzin" Batmana. Bruce bardzo stara si? wprowadzi? syna w rodzinn? histori? i zwróci? jego uwag?, na wag? tych zdarze?, jednak m?ody Wayne dosy? lekcewa??co podchodzi do tych "sm?tnych staroci" i uwa?a sentymentalizm swojego ojca, za objaw s?abo?ci. Sam w?tek "konfliktu pokole?" jest poprowadzony dosy? dobrze, ciekawie patrzy si? na Bruce'a, jako cierpliwego ojca, nie mog?cego dotrze? do swojego zbuntowanego syna. Z w?tku tego bezpo?rednio wyp?ywa pewna scena, która (Przynajmniej moim zdaniem) oznacza pewn? zmian? w podej?ciu Batmana do jego Krucjaty, by? mo?e spowodowana listem, jaki Bruce otrzyma? w ostatnim numerze "Flashpoint". Pe?ne reperkusje wspomnianej sceny s? jeszcze trudne do okre?lenia, ale mog? by? dosy? znaczne... Je?li scenarzysta zdecyduje si? poci?gn?? ten w?tek. Nast?pnie mamy d?ug? scen? akcji, podczas której po raz kolejny dochodzi do spi?? mi?dzy ojcem i synem, tym razem w zwi?zku z metodami walki ze zbrodni?... Walka jest dynamiczna i nie?le narysowana, jednak przeciwnicy naszych bohaterów (Póki co) sprawiaj? wra?enie klasycznych ch?opców do bicia, stworzonych tylko po to, aby Batman i Robin mieli z kim walczy?. Natomiast ostatnia scena wskazuje, ?e jeszcze zobaczymy tajemniczego typa z pierwszych stron. Tak jak napisa?em wy?ej nie jest ?le, ale pozostaje co? w rodzaju niedosytu. Tylko przysz?o?? poka?e, czy seria spe?ni pok?adane w niej nadzieje, jednak na razie chyba mo?emy by? spokojni.


Red Lanterns #01

Decyzja o stworzeniu samodzielnej serii o jednym z nowych Korpusów Latarnii, a do tego z?o?onego z bandy psychopatów, którym w ?y?ach zamiast krwi p?ynie ?r?ca energia, przypominaj?ca mieszanin? kwasu i napalmu, a do tego bez przerwy odczuwaj? mordercz? furi? wielu osobom wydawa?a si? nieco kontrowersyjna. W ko?cu dosy? trudno napisa? dobr? seri?, o postaciach, które w innych komiksach spe?niaj? rol? czarnych charakterów, jednak trzeba zauwa?y?, ?e i takowe istniej? (Np. "Secret Six" DC). Jak wi?c wypada pierwszy numer "Red Lantern"? Zaskakuj?co dobrze. Scenarzysta komiksu, Peter Milligan najwyra?niej wie, jak trafi? do fanów Green Lanternów, bo ju? na pierwszych stronach pojawia si? ulubieniec internautów, czyli Dex-Star. Zabawne, ?e posta? stworzona jako swego rodzaju ?art, sta?a si? na tyle popularna, ?e sama jej obecno?? mo?e podnie?? wyniki sprzeda?y komiksu... W ka?dym razie uroczy kotek z czerwonym pier?cieniem na ogonie masakruje kilku kosmicznych piratów, a gdy ci usi?uj? go skrzywdzi?, pojawia si? w?a?ciciel Dex-Stara i przywódca Red Lantens, Atrocitus bardzo niezadowolony, ?e kto? ?mia? tkn?? jego kota :) Twórca Korpusu Czerwonych Latarni ma w?tpliwo?ci, co do dalszych losów swojej formacji, jako, ?e po ?mierci szalonego Stra?nika Wszech?wiata, Krony, z r?ki Hala Jordana straci? on swoj? motywacj? i w efekcie furi?, daj?c? mu moc. Natomiast jego podw?adni wyczuwaj? s?abo?? swojego lidera i zaczynaj? ignorowa? jego rozkazy... Tymczasem na Ziemi, z r?ki rabusia ginie starszy m??czyzna, sprawiaj?c ?e w jednym  z jego wnuków budzi si? furia i ??dza zemsty, tak bliska Red Lanternom... Na razie to tylko w?tek poboczny, ale wygl?da na to, ?e w ko?cu doczekamy si? cz?onka Czerwonego Korpusu z Ziemi. Generalnie komiks bardzo mi si? spodoba?, jednak nale?y wzi?? poprawk? na fakt, ?e jestem fanem Green Lanterna i od kilku lat z niecierpliwo?ci? czekam na ka?dy kolejny numer. Kto?, kto do tej pory nie mia? styczno?ci z tym wycinkiem Uniwersum DC, najprawdopodobniej b?dzie innego zdania ni? ja, bo brakuje jakiegokolwiek wprowadzenia... 


Superboy #01

W "Action Comics #01" zobaczyli?my, ?e "nowy" Cz?owiek ze Stali mocno ró?ni si?, od swojego klasycznego wizerunku. W tej sytuacji, tak?e jego klona nie omin??y spore zmiany, stawiaj?ce znan? posta? w ca?kowicie nowym ?wietle. Naszego nowego/starego bohatera poznajemy w dosy? nietypowych okoliczno?ciach: Gdy naukowcy, którzy go stworzyli uznaj? Superboya za niewypa? i stwierdzaj?, ?e w zwi?zku z tym, nale?y go zabi?. Decyzji sprzeciwia si? tylko jedna z pracownic laboratorium i tylko jej udaje si? prze?y?, gdy nasz "eksperyment" si? uwalnia. W zwi?zku ze ?mierci? wi?kszo?ci ekipy badawczej wspomniana wy?ej naukowiec zostaje "nadzorczyni?" naszego bohatera i stara si? nie tylko go zbada?, ale te? zrozumie?. Tymczasem Superboy zostaje zamkni?ty w wirtualnej rzeczywisto?ci, podejrzanie przypominaj?cej Smallville, gdzie badacze poddaj? go dzia?aniu rozmaitych bod?ców. Wkrótce jednak okazuje si?, ?e umiej?tno?ci nowo stworzonego nadcz?owieka b?d? musia?y zosta? u?yte wcze?niej, ni? ktokolwiek si? spodziewa?... Na razie nie jest ?le, ciekawie wypada narracja prowadzona z dwóch punktów widzenia (Superboya i jego "nadzorczyni") i nowa, raczej niespodziewana rola Rose Wilson. Na ten moment jestem pewien, ?e si?gn? po kolejny numer.


Green Lantern V5 #01

Kolejna seria, na któr? bardzo czeka?em. Fanem Green Lanterna jestem od dosy? dawna, a to co z t? postaci? zrobi? duet Geoff Jones i Ethan Van Sciver tylko zwi?kszy?o moj? sympati? do tej postaci. Jednak to, co sta?o si? na ko?cu crossovera "Blackest Night" zaszokowa?o nie tylko mnie, ale i wi?kszo?? fanów tego? komiksu: Hal Jordan zosta? wyrzucony z Green Lantern Corps, natomiast jego miejsce zaj?? zaprzysi?g?y wróg korpusu, wielokrotny morderca i eks-mentor Jordana, Thaal Sinestro. Trzeba przyzna?, ?e uczynienie bohatera z postaci, która przez ostatnie 50 lat by?a przedstawiana, jako uosobienie z?a, zdrady i swoisty "kosmiczny Hitler", by?o bardzo odwa?nym posuni?ciem, ze strony scenarzysty. A jak sprawdza si? ona w praktyce? Dosy? dobrze, cho? wci?? dziwnie. Przede wszystkim Sinestro jest ca?? t? sytuacj? nie mniej zaskoczony, ni? czytelnicy. Z jednej strony wierzy on, ?e przez wszystkie te lata broni? sprawiedliwo?ci, tyle, ?e w nieco bardziej... "aktywny" sposób, ni? Green Lanterni, wi?c jest to dla niego pewna szansa na odkupienie. Z drugiej jednak szczerze nienawidzi Stra?ników Wszech?wiata i teoretycznie wci?? pozostaje liderem Sinestro Corps, którego cz?onkowie dziel? z nim t? nienawi??. Tak wi?c jego podw?adni nie b?d? zadowoleni, gdy dowiedz? si?, ?e ich przywódca "przeszed? na stron? wroga". Drugi w?tek poruszony w tym numerze, dotyczy Hala Jordana i jego prób "dopasowania si?" do ?ycia zwyk?ego cz?owieka. Jednak dla kogo? kto, od lat definiowa? si? przez pryzmat swojego statusu, jako superbohatera nie b?dzie to takie ?atwe. Moim zdaniem pomys? ca?kowitego odwrócenia schematów serii wypad? ca?kiem ciekawie i mo?e pos?u?y? do od?wie?enia pomys?u na ten komiks, podobnie jak "Green Lantern: Rebirth" z przed siedmiu lat. Jednak nowa seria "Green Lantern" cierpi na podobn? bol?czk?, co jej siostrzany tytu?, opisany powy?ej: Autor scenariusza kompletnie zignorowa? reboot uniwersum i kontynuuje w?tki ze starszych serii, przez co nowy czytelnik raczej nie ma tam czego szuka?...   


Resurrection Man #01

Kolejny tytu? NDCU, którego zapowiedzi bardzo mnie ucieszy?y. Oryginalna seria z lat 1997-1999, to moim zdaniem jeden z najciekawszych komiksów tamtych lat, wi?c do nowej serii z Resurrection Manem podszed?em ze sporym entuzjazmem. Po lekturze musz? powiedzie?, ?e jak na razie spe?nia ona wszystkie moje oczekiwania. Przede wszystkim, za scenariusz odpowiadaj? twórcy postaci, czyli Dan Abnett i Andy Lanning, co daje wra?enie nie tyle nowej serii, co raczej bezpo?redniej kontynuacji starej. Z naszym bohaterem na nowo zaznajamiamy si? w miejscu, które cz?sto on odwiedza tj. kostnicy, gdzie Mitch Shelley w?a?nie zmartwychwstaje, po swojej kolejnej ?mierci. Krótki test wskazuje na to, ?e tym razem odrodzi? si? on ze zdolno?ci? manipulowania polem elektromagnetycznym i z jakiego? powodu odczuwa potrzeb? udania si? do pewnego konkretnego miejsca. Ju? w samolocie dosiada si? do niego nieco ekscentrycznie zachowuj?ca si? kobieta, z tatua?em przypominaj?cym fioletow? ?z? pod okiem, która wkrótce ujawnia, ?e chc? czego? od Mitcha, a konkretnie jego... dusz?. Tymczasem kostnic?, gdzie odrodzi? si? nasz bohater odwiedzaj? dwie zawodowe zabójczynie o pseudonimie Body Doubles, szukaj?ce Mitcha na zlecenie organizacji "The Lab", która jest odpowiedzialna, za obdarzenie go nie?miertelno?ci?. Tak, jak napisa?em czuje si? klimat starej serii, do tego mamy te? niez?e rysunki i ca?kiem zno?n? fabu??. Numer ten stanowi znakomit? szans?, aby wróci? do czytania przygód Resurrection Mana, albo po raz pierwszy zapozna? si? z t? postaci?.


Deathstroke #01

Deathstroke the Terminator, to posta?, która chyba bardziej ni? jakakolwiek inna, zale?y od widzimisi? scenarzysty, akurat o nim pisz?cym. Od czasu swojego powstania ewoluowa? on od ?rednio gro?nego przeciwnika Teen Titans, do super-zabójcy, któremu zdarza si? sprawia? problemy samemu Batmanowi (W solowej serii Slade'a Willsona jest wyra?nie ukazane, ?e Bruce nie tyle pokona? Deathstroke'a, a raczej z trudem doprowadzi? do remisu). Tyle, ?e ka?da "wersja" Deathstroke'a jest inna, w zale?no?ci od tego, co akurat chcia? osi?gn?? autor danego komiksu i w praktyce mo?e si? on okaza? zarówno kompetentnym, niebezpiecznym zabójc?, jak i kompletnym nieudacznikiem. Co wi?c tym razem zrobili z t? postaci? scenarzy?ci? Có?, skoro na pierwszych dwóch stronach zwrot "Badass" pojawia si? dwukrotnie, to mo?na mo?na ?atwo stwierdzi?, co chcieli osi?gn?? autorzy ;D Tyle, ?e nie jestem pewien, czy im si? to uda?o... Fabu?a jest dosy? prosta: Slade otrzymuje nowe zlecenie, dotycz?ce pewnego naukowca, handluj?cego nowoczesnymi rodzajami broni, na czarnym rynku. Deathstroke zajmowa? si? ju? nie takimi sprawami, wi?c wszystko by?oby w porz?dku, gdyby nie pewien drobiazg: Jego klient upar? si?, aby w trakcie tej misji naszemu "badassowi" towarzyszy?a grupka m?odych, ambitnych, ale te? niedo?wiadczonych zabójców. Stwierdzenie, ?e Slade nie jest zadowolony z takiego obrotu sytuacji, to spore niedopowiedzenie... Nie jestem przekonany, co do tego komiksu. Sceny akcji nie s? z?e, rysunki daj? rad?, ale moim zdaniem nieco szwankuje narracja. Napuszone dialogi o tym, ?e Slade jest "Najstraszniejszym badassem na Ziemi" (Ta... A co z Batmanem?), ?e dla niego fakt, czy walczy z "Pi?cioma, czy pi??dziesi?cioma przeciwnikami" nie ma znaczenia itp, w po??czeniu z wyra?nie przebajerowanym kostiumem naszego anty-bohatera (Ci??kie naramienniki, wieelki miecz i multum pasów z broni?) sprawiaj? wra?enie, ?e przenie?li?my si? do lat 90-tych. Je?li kto? lubi tamte "ekstremalne" czasy, powinien zerkn??, ale reszta czytelników, chyba nie b?dzie zachwycona...


Suicide Squad #01

Kolejna zrebootowana seria czerpi?ca z klasycznych komiksów, tym razem maj?ca korzenie w latach 80-tych. Pomys? na fabu?? by? prosty: Tajna organizacja, pracuj?ca dla rz?du USA, pod przywództwem Amandy Weller, proponuje super-przest?pcom odsiaduj?cym wyroki w wi?zieniach oczyszczenie z zarzutów i uwolnienie, w zamian za udzia? w niebezpiecznych, nielegalnych i niemoralnych akcjach, przeciwko wrogom Ameryki. W zawi?zku ze statusem "agentów" Suicide Squad w razie niepowodzenia misji rz?d mo?e zwali? wszystko, na samych przest?pców, pozostaj?c poza podejrzeniami, a sam system uwalniania cz?onków grupy z wi?zie? pozwoli? scenarzy?cie serii, na logiczne wyja?nienie faktu, ?e konkretni przest?pcy ci?gle wracaj? na wolno??, pomimo wysi?ków chwytaj?cych ich bohaterów. W ka?dym razie pomys? chwyci? i cho? seria nie zdoby?a wielkiej popularno?ci, by?a kilkakrotnie wznawiana, a Suicide Squad przewija? si? przez wi?kszo?? serii DC. Obecna seria korzysta z identycznego pomys?u wyj?ciowego, co orygina?: Grupa super-przest?pców, zostaje zmieniona w ?ci?le tajny oddzia? do "brudnej roboty" na us?ugach rz?du USA. W jego sk?ad wchodz? mi?dzy innymi mniej, lub bardziej znani przeciwnicy Batmana, jak Deadshot, Savant, Harley Queen, czy Black Spider, jak równie? przest?pcy "po?yczeni" od innych bohaterów, jak King Shark, czy El Diablo. Komiks rozpoczyna si? od ataku grupy na chat?, gdzie? na uboczu, gdzie jakoby jest przetrzymywany agent, którego maj? odbi?. Wszystko idzie nie?le, do momentu, gdy okazuje si?, ?e nasi "bohaterowie" wpadli w zastawion? przez kogo? pu?apk?. Teraz ich tajemniczy napastnicy torturuj? cz?onków grupy, próbuj?c wydoby? od nich informacje, o ich mocodawcach, natomiast czytelnik poznaje sposób dzia?ania zespo?u, oraz okoliczno?ci, w jakich do??czyli do niego poszczególni cz?onkowie. Ogólnie jest ciekawie, rysunki s? niez?e, a sposób poprowadzenia narracji i zaznajomienia czytelnika z bohaterami wypada bardzo dobrze. No i jeszcze to zako?czenie... Ciekaw jestem, co z tego wyniknie... Moim jedynym "ale" do tego komiksu jest tylko jedna kwestia... Co oni zrobili z Harley Queen? W?tek jej narastaj?cej psychozy, po tym, co sta?o si? z Jokerem w "Detective Comics #01" jest dosy? dobry, ale po co by?o dawa? jej ten... kostium? Rozumiem, ?e rysownik chcia?, aby wygl?da?a ona seksownie, ale to, w co j? ubra? wygl?da raczej, jak kostium striptizerki, ni? uniform super-przest?pczyni... Nie mówi?c ju? nawet o tym, ?e w ogóle nie przypomina jej ikonicznego kostiumu z "Batman: TAS"... Ale po za tym zgrzytem komiks jest dobry i z pewno?ci? przeczytam kolejny numer.


Frankenstein - Agent of S.H.A.D.E.

Kolejny tytu? zespo?owy, który pojawi? si? w DC Universe, po reboocie, tyle, ?e tym razem nieco... inny. Tajna organizacja o kryptonimie S.H.A.D.E. zajmuje si? wychwytywaniem i unieszkodliwianiem zagro?e? o nadprzyrodzonym rodowodzie, z którymi nie da?yby sobie rady zwyk?e s?u?by. Inna sprawa, ?e agenci organizacji, oraz jej metody s? równie dziwne, jak zagro?enia, z którymi walcz?. Przyk?adowo jednym z jej terenowych agentów, jest potwór Frankensteina, a szef organizacji o pseudonimie Father Time co jaki? czas przenosi swoj? ?wiadomo?? do nowego, sztucznie wyhodowanego cia?a, przez co aktualnie wygl?da jak pi?cioletnia dziewczynka w mundurku... Dziwne? Spokojnie, za chwil? zrobi si? jeszcze gorzej... Frankensteinowi zostaj? przerwane wakacje na Marsie (?!), w zwi?zku z nowym zagro?eniem, jakie spad?o na Ameryk?: W miasteczku Bone Lake, w stanie Waszyngton znik?d pojawia si? stado krwio?erczych potworów, bezlito?nie morduj?cych wszystko, co spotkaj? na swojej drodze. S.H.A.D.E wys?a?o ju? do walki z nimi swoj? najlepsz? agentk?, jednak niespodziewanie trac? z ni? jakikolwiek kontakt. W zwi?zku z tym, ?e by?a to ?ona Frankensteina niech?tnie zgadza si? on na udzia? w misji, jednak okazuje si?, ?e Father Time ma dla niego pewn? niespodzank?: Nasz zielonoskóry gigant dostaje do pomocy grup? zmodyfikowanych super-agentów, znanych jako "Project M", lub Creature Commandos, zmutowanych w taki sposób, aby przypomina? s?ynne filmowe potwory... Bardzo dziwny komiks, z dosy? niesztampowymi rysunkami i nietypowymi bohaterami. Nie jestem pewien, czy co? z tego b?dzie, ale z czystej ciekawo?ci z pewno?ci? si?gn? po kolejny numer.   


Grifter #01

Kolejna po "Stormwatch" próba przeszczepienia bohatera ze ?wiata Wildstorm, do uniwersum DC, jednak moim zdaniem znacznie bardziej udana, ni? w tamtym przypadku. Autorowi scenariusza ju? od pierwszych stron uda?o si? zaskoczy? i zaciekawi? czytelnika: Mamrocz?cy do siebie, wyra?nie zdezorientowany m??czyzna, twierdz?cy, ?e s?yszy "g?osy", bez wyra?nego powodu (Przynajmniej dla postronnych ?wiadków) zabija jedn? z pasa?erek lec?cych tym samym samolotem, co on, a nast?pnie grozi, ?e wysadzi si? w powietrze, je?li nie zostanie z niego wypuszczony. Nast?pnie skacze on do morza, a za nim pod??a cz?onek obs?ugi samolotu, który najwyra?niej próbuje zabi? tajemniczego szale?ca. Po chwili dowiadujemy si?, ?e dziwny m??czyzna to Cole Cash, znany te? pod pseudonimem Grifter - zawodowy oszust i k?amca. Gdy kieruje si? on na lotnisko, po kolejnej udanej "akcji" nagle zostaje przez co? zaatakowany i traci przytomno??. Gdy budzi si? on po jakim? czasie, jest przypi?ty pasami, do czego? w rodzaju sto?u operacyjnego, z kablami przypi?tymi do g?owy, a obok niego w zbiorniku wisi... ?wietliste co?, raczej nie pochodz?ce z Ziemi. Jakby tego by?o ma?o, Cole zaczyna s?ysze? dziwny g?os w swojej g?owie, mówi?cy co? o "nieudanym transferze" i zaczyna odczuwa?, ?e niektórzy ludzie nie s? tym, na co wygl?daj?... Niez?e rysunki, oraz dosy? dziwna, ale ciekawa fabu?a, pomys?em przypominaj?ca kultowy film "They Live" Johna Carpentera. Jest ciekawie, pomimo faktu, ?e prawie nic nie wiadomo i jestem przekonany, ?e je?li scenarzysta si? przy?o?y, to mo?emy otrzyma? ca?kiem ciekaw? seri?.


Mr. Terrific #01

Tym razem mamy tu seri?, do której by?em nastawiony dosy? negatywnie. Czemu? Bo z uwielbianej przeze mnie serii "Justice Society of America" w nowym DCU osta?a si? tylko (Moim zdaniem...) najbardziej nieciekawa posta?, a jak by tego by?o ma?o dosta?a w?asn? seri?... Tylko po co? Ale mimo wszystko, postanowi?em zdusi? swoje uprzedzenia i da? temu komiksowi szans?. Fabu?a jest dosy? prosta: Genialny naukowiec, lekkoatleta nagrodzony medalem olimpijskim, milioner i filantrop, nazwiskiem Michael Holt po tragicznej ?mierci swojej ?ony, postanawia spe?ni? jej ostatnie ?yczenie i po?wi?ci? si? naprawianiu ?wiata. "W cywilu" robi on to dzi?ki szeroko zakrojonej dzia?alno?ci charytatywnej, oraz pracy nad nowymi technologiami, natomiast w razie potrzeby staje si? superbohaterem o pseudonimie Mr. Terrific i u?ywa swojej ogromnej inteligencji, oraz wynalezionych przez siebie gad?etów, do walki ze zbrodni?. Teraz trafia on na ?lad czego? naprawd? dziwnego: Szary, niczym nie wyró?niaj?cy si? pracownik biura, nazwiskiem Edgar Holowitz znik?d zyskuje nieprawdopodobn? inteligencj?, mog?c? rywalizowa? z najwi?kszymi naukowcami ?wiata i bez powodu morduje bezdomnego, który prosi? go o drobne, uzasadniaj?c to faktem, ?e m??czyzna by? "paso?ytem"... Oprócz tego Holt ma tak?e problemy w swoim drugim ?yciu, jako sponsor kampanii wyborczej pewnego senatora. Sam komiks wypada nie?le, dosy? dobrze przedstawiaj?c posta? czytelnikowi, a rozwój akcji jest dosy? interesuj?cy. Inna sprawa, ?e poziom rysunków jest dosy? nierówny (Szczególnie pokracznie wypadaj? nieproporcjonalnie krótkie nogi postaci na drugim planie. Doskonale wida? to w scenie, gdy Holt stoi na tle okna), a sama posta? Mr. Terrifica mo?e nie ud?wign?? ca?ego komiksu, jako ?e w praktyce jest on (Przynajmniej dla mnie) tylko nieco zmodyfikowanym klonem Batmana, który nie dorasta orygina?owi do pi?t... Ale kto wie, mo?e si? myl?, a Holt zostanie ciekawie rozwini?ty? Có?, tylko czas poka?e... 







#66
Uniwersum Batmana / Odp: Nowy początek uniwersum DC
11 Wrzesień 2011, 20:03:08
CytatPrzeczyta?em Green Arrow #1, no i tak troch? jestem bardziej zawiedziony, ni? zadowolony...

Zgadzam si? z przedmówc?. Od siebie dodam tylko, ?e usuni?cie ikonicznej brody Green Arrowa uwa?am za osobist? obraz?, oraz dowód na niemoc twórcz? scenarzysty. Czemu? Zerknijcie na obrazek przedstawiaj?cy Hawkeye'a z uniwersum Ultimate Marvel i porównajcie go z nowym Green Arrowem. Wygl?da znajomo?



Poza tym a? ?al czyta?, jak zmarnowano w?tek Queen Industries... Po cichu liczy?em, na kontynuacj? w?tków z "Flashpointa", ale niestety póki co w?tek firmy Olly'ego robi tylko za t?o. No i jak zauwa?y? Roy_v_beck to bardziej wygl?da na stary numer X-menów, ni? nowy numer Green Arrowa... Na razie jestem na nie.

Jako bonus dwie spó?nione recenzje:


Static Shock #01

Jeden z najpopularniejszych herosów Milestone Comics, po w?asnej serii animowanej i tu?aniu si? po stronach "Teen Titans" w ko?cu dosta? w?asn? seri?. I jak ona wypada? Ca?kiem nie?le, cho? pozostaje wra?enie niedosytu. Virgil Hawkings, nastoletni superheros o pseudonimie Static przenosi si? wraz z rodzin? do Nowego Jorku i w przerwach mi?dzy ucz?szczaniem do szko?y i obijaniem przest?pców, dorabia na pó? etatu w miejscowej filii S.T.A.R. Labs. Jednak, gdy jeden z pracowników laboratorium kradnie eksperymentalny pancerz i ucieka na ulice miasta, okazuje si?, ?e fakt zatrudnienia Virgila w?a?nie tam, ma drugie dno... Sympatyczny bohater, charakterem przypominaj?cy nieco dawniejszego Spider-mana, nawet dobre zawi?zanie fabu?y i sporo "smaczków" dla bardziej do?wiadczonych fanów Statica (Obecno?? Hardware'a, "scenki rodzinne"), porz?dne rysunki... Jest tylko jedno "ale": Je?li kto? wcze?niej nie zna? tej postaci, to na sto procent poczuje si? nieco sko?owany. Przyda?oby si? cho? odrobin? wyja?nie?... Ja jestem na tak, ale przyznaj?, ?e w czytaniu bardzo pomaga wcze?niejsza znajomo?? postaci.


Men of War #01

Dawno, dawno temu, a konkretnie w latach 70-tych by? sobie ma?o znany komiks o tytule  "Man of War", opowiadaj?cy o dzielnych ameryka?skich komandosach, walcz?cych o demokracj? w czasie II Wojny ?wiatowej. Komiks by? dosy? nowatorski, jak na swoje czasy, g?ównie z racji, ?e g?ównym bohaterem, by? czarnoskóry super-komandos, o pseudonimie Gravedigger, a w tle pojawia?y si? kwestie rasizmu i segregacji rasowej. Niestety seria nie sprzeda?a si? najlepiej i zamkni?to j? po 26 numerach. Co wi?c nowy komiks o tym samym tytule, ma wspólnego z przygodami Gravediggera? Eee... Nic? No dobra, jest o ?o?nierzach... No i w?a?ciwie tyle. Bohaterem jest stacjonuj?cy na Bliskim Wschodzie, kapral Joseph Rock (Prawdopodobnie w jaki? sposób zwi?zany z innym super-komandosem z komiksów DC, sier?antem Frankiem Rockiem) - utalentowany ?o?nierz, obdarzony sporymi zdolno?ciami przywódczymi, oraz charyzm?, który ku rozpaczy swoich prze?o?onych odrzuca wszystkie próby awansowania go, motywuj?c to faktem, ?e chc? walczy? na pierwszej linii frontu, a nie dowodzi? innymi zza biurka. Mimo wszystko zostaje on wcielony do grupy ?o?nierzy, maj?cych wype?ni? super-tajn? misj? na terytorium wroga. Ca?y plan ataku sypie si? jednak, gdy nad polem walki pojawia si? nieprawdopodobnie pot??ny nadcz?owiek, poruszaj?cy si? tak szybko, ?e w oczach zwyk?ego cz?owieka wygl?da jak czerwonawa smuga... Doceniam pomys? scenarzysty, na pokazanie sytuacji zwyk?ych ?o?nierzy, w ?wiecie, gdzie istniej? ludzie obdarzeni supermocami, ale wykonanie pozostawia wiele do ?yczenia. Przede wszystkim Rock i jego towarzysze sprawiaj? wra?enie statystów, a nie g?ównych bohaterów, z racji, ?e ich dzia?ania w wi?kszo?ci ograniczaj? si? do obserwowania efektów dzia??? czerwonego... czego?. W zwi?zku z tym moj? jedyn? motywacj? do przeczytania kolejnego numeru, jest ch?? przekonania si?, który z superbohaterów lub superprzest?pców pojawi? si? w tym komiksie (Stawia?bym na Supermana, lub Captaina Marvela)... Numer troch? ratuj? niez?e rysunki, ale poza tym w?a?ciwie nie ma on si? czym pochwali?. Tylko dla niezbyt wybrednych fanów wojskowo?ci.   
#67
CytatSugerowa?a by to ostatnia scena, gdzie z Jokera robi si? istny Kakihara, mi?o?nik sado-maso.

Ten z "Ichi The Killer" Takashi'ego Mike?

Spoiler
[Zamknij]

Faktycznie, dosy? trafne porównanie...
#68
Hmm, ostatnio czytam dwie serie, które mog?yby spodoba? si? fanom komiksów. Oto i one:

George R.R. Martin - Seria "Wild Cards"

Kolejna bardzo popularna seria (A w?a?ciwie zbiór antologii rozgrywaj?cych si? w tym samym uniwersum) autora "Pie?? Lodu i Ognia", pisana we wspó?pracy z innymi znanymi pisarzami SF i Fantasy, jak chocia?by Roger Zelazny, czy Chris Claremont. Fabu?a jest dosy? prosta, co jednak nie powinno dziwi?, bo szerokimi gar?ciami czerpie z komiksów wydawanych w latach 60-tych: W roku 1946 na Ziemi (A konkretnie na pustyni w Newadzie) rozbija si? statek kosmiczny zaawansowanej rasy z planety Takis. Przyby?y na nasz? planet? ekscentrycznie ubrany kosmita (Któremu media nadaj? "imi?" Doctor Tachyon) wyja?nia przes?uchuj?cym go przedstawicielom rz?du USA, ?e na jego planecie toczy si? walka frakcyjna, pomi?dzy starymi arystokratycznymi rodami, które sprawuj? w?adz? dzi?ki swoim mocom psionicznym. Rodzina Doktora Tachiona chc?c uzyska? przewag?, tworzy zmodyfikowany genetycznie wirus, który teoretycznie powinien zwi?ksza? ich moce. Jednak du?a ?miertelno?? w?ród ochotników, oraz nieprzewidywalno?? dzia?ania wirusa sprawia, ?e postanawiaj? oni przetestowa? swój wynalazek na rasie, która jest im najbli?sza, pod wzgl?dem genetycznym: Na ludziach. Nasz kosmita uznaje to za zbyt barbarzy?skie i ucieka z Takis, zabieraj?c jedyn? próbk? wirusa. Jednak na skutek wypadku karnister z bio-broni? ginie gdzie? na pustkowiach Newady, gdzie znajduje go grupka domoros?ych terrorystów, pod przywództwem eks-nazisty. Na skutek ich dzia?a? karnister zostaje otwarty w Nowym Jorku, zabijaj?c 90% ludzi, którzy weszli w kontakt z wirusem.  9% pozosta?ych zmutowa?o w zdeformowane istoty, pó?niej okre?lane jako Jokery, a pozosta?y 1% ludno?ci (Asy) zyska? nieprawdopodobne supermoce. Pojawienie si? nadludzi znacz?co zmienia histori? ?wiata, kierunki polityki mi?dzynarodowej, rozwój kultury i spo?ecze?stwa. Pozostaje jednak pytanie, czy na lepsze... Dosy? ciekawe wykorzystanie schematów klasycznych komiksów, do zanalizowania wp?ywu ich bohaterów, na otaczaj?cy ich ?wiat. Seria imponuje intryguj?c? konstrukcj? ?wiata, oraz ogromn? galeri? nietuzinkowych i niejednoznacznych postaci. Fanom komiksów polecam, a i mi?o?nicy SF powinni si? dobrze bawi?.


Warren Murphy i Richard Sapir - "The Destroyer".

Przygodowo-sensacyjna seria z elementami szpiegowskimi SF i Fantasy, b?d?ca jedn? z najd?u?szych (Na ten moment liczy sobie 145 tomów) serii tego typu, powstaj?ca niemal bez przerwy od 1973 roku. Fabu?a jest dosy? prosta: Policjant z Newark i weteran Wojny w Wietnamie, nazwiskiem Remo Williams, zostaje wrobiony w zamordowanie dilera i skazany na krzes?o elektryczne. Okazuje si?, ?e jego egzekucja zosta?a sfingowana, a on sam zosta? uznany za zmar?ego i z prawnego punktu widzenia nie istnieje. Za spiskiem stoi doktor Harold Smith - dyrektor supertajnej organizacji wywiadowczej CURE. A czym jest owa organizacja? Otó? jeden z prezydentów USA (Nigdy nie wymieniony z nazwiska, jednak wszystko wskazuje na to, ?e chodzi o Johna Kennedy'ego) doszed? do wniosku, ?e narastaj?ce wp?ywy mafii, korupcja i ogólny wzrost przest?pczo?ci przerastaj? mo?liwo?ci agencji rz?dowych przestrzegaj?cych przepisów prawa. Dlatego te? powo?uje on do ?ycia "nie istniej?c?" organizacj? nazwan? CURE, maj?c? zajmowa? si? zbieraniem informacji i zwalczaniem zagro?e? w ka?dy mo?liwy sposób. Jednak aby obdarzona szerokimi prerogatywami agencja nie wymkn??a si? spod kontroli ma ona mie? tylko jednego terenowego agenta. Dlatego te? Smith aran?uje uwi?zienie, a potem "?mier?" Remo, aby ten sta? si? agentem organizacji.Tyle, ?e zwyk?y agent to za ma?o, jak na potrzeby CURE. Dlatego te? szkoleniem Remo zajmuje si? stary Korea?czyk o imieniu Chiun, b?d?cy mistrzem i dziedzicem staro?ytnej sztuki walki, znanej jako Sinanju. Dzi?ki temu treningowi Remo staje si? perfekcyjn? maszyn? do zabijania, a jego umiej?tno?ci wkrótce zaczynaj? znacznie wykracza? poza mo?liwo?ci zwyk?ego cz?owieka... Generalnie rzecz bior?c zawi?zanie fabu?y jest niesamowicie durne, a do tego ma?o oryginalne ( "Karate Kid" w wersji hardcore, plus seria o Jamesie Bondzie, wymieszana ze schematami z filmów akcji), ale si?? tej serii jest fakt, ?e sami jej autorzy nie traktuj? tej tematyki stuprocentowo powa?nie. Przyk?adowo Chiun mocno odbiega od schematu "starego, m?drego mistrza sztuk walki": To sarkastyczny, z?o?liwy mizantrop, rasista (Prawdziwi ludzie to tylko Korea?czycy, ale tylko z jego wioski, poza rybakami z wybrze?a, którzy go irytuj?, plotkarami z zachodniej cz??ci wioski, które te? go irytuj?... generalnie rzecz bior?c zdaniem Chiuna na miano ludzi zas?uguj? tylko mistrzowie Sinanju, czyli aktualnie on sam) i popadaj?cy w samouwielbienie maniak telenoweli. Seria jest te? wype?niona odniesieniami do popkultury (Np. W jednym z pierwszych tomów Remo walczy z trzema obcymi agentami wygl?daj?cymi jak James Bond, Herkules Poirot i Doktor Fu-Manchu, a Chiun odtwarza s?ynn? scen? z g?ow? konia pami?tan? z "Ojca Chrzestnego", tyle, ?e tu mamy g?ow? najlepszego cz?owieka pewnego dona, w jego w?asnym ?ó?ku, etc. ), jadowit? satyr? na histeryczn? ameryka?sk? "poprawno?? polityczn?" (Zdaniem Chiuna ruch hipisowski sk?ada si? "Z bogatych bia?ych, dobrze wykszta?conych dzieciaków, które wstydz? si?, ?e s? bia?e, bogate i dobrze wykszta?cone"), kpinami z niedostatków systemu edukacji w USA (Dialog o delegacji z Indii: "No wiesz, przyjechali ci, no... Indianie. Ale nie prawdziwi, tylko te czarnuchy ze wschodu, co my?l?, ?e s? Indianami"...) itp. Sceny walk te? s? absurdalnie przesadzone z racji, ?e adepci Sinanju maj? naprawd? nadludzkie mo?liwo?ci, co sprawia, ?e przed oczami staj? nam sceny z "Matrixa", lub komiksów o superbohaterach (Remo potrafi wspina? si? po pionowych ?cianach, biega? szybciej ni? samochód, rozdziera? stal go?ymi r?kami, natomiast Chiun bez problemu masakruje czterdziestoosobowy oddzia? rosyjskiego Specnazu obwieszony ci??k? broni?, widzi w podczerwieni, ?apie p?dz?ce kule karabinowe i nawet nie dostaje zadyszki rozwalaj?c... czo?g). Jednak je?li kto? jest w stanie przetrwa? takie nagromadzenie absurdów w jednej serii i/lub lubi denne filmy akcji z lat 70-tych powinien si? bawi? równie dobrze jak ja.
#69
CytatO Boże w "TDKR" zagra Piotr Cyrwus, to ci niespodzinka. No no widocznie Nolan jest fanem "Klanu" :P (trzecia fotka w drugim rzędzie zdjęć)

Heh, po co komu Batman? Rysio z "Klanu" zadba o to, aby wszyscy w Gotham mieli czyste rączki ;D
#70
Dzięki Rado, od razu poprawił mi się humor. A tak przy okazji, przypomniałem sobie jeszcze jedną ciekawostkę, związaną z tłumaczeniami: Otóż oryginalny polski tytuł filmu "Robocop", miał jakoby brzmieć... "Policyjny Gliniarz". Niestety ktoś chyba się zreflektował i zostawili wersję anglojęzyczną. :(
#71
CytatDla mnie najlepiej by było, gdyby zostawili po prostu "rises". No, ale wiadomo że tłumaczenie musi być, żeby ludzie wiedzieli na co idą do kina, bo tak to by przecież nie wiedzieli...

Tak, w ostatnich latach odnoszę wrażenie, że tłumacze mają pozostałych ludzi za idiotów. Koronnym przykładem będzie przetłumaczenie tytułu gry "Infamous 2", na "Niesławny: Infamous 2". Czyli równie dobrze moglibyśmy się doczekać "Mroczny Rycerz Powstaje: Dark Knight Rises"...
#72
Ha, wiedziałem! Dzięki za przypomnienie. Pozostaje tylko jedno pytanie: Po co pamiętam ksywkę napakowanego, czerwonego kosmity, który ostatnio pojawił się w komiksie, jaki czytałem ponad dekadę temu? I czemu nie udaje mi się zapamiętać w ten sposób niczego istotnego? Mój mózg to jeden wielki śmietnik...
#73
Batgirl #01

W końcu nadszedł moment, gdy można zapoznać się z serią, która prawdopodobnie wywołała najwięcej kontrowersji, wśród fanów komiksów DC. Wiele osób, w tym także ja było zdania, że "magiczne" uleczanie Barbary Gordon i zmienianie jej z powrotem w Batgirl, to pochopna, nieprzemyślana decyzja, która tylko zepsuje ciekawą postać. Więc jak wypada nowy-stary wizerunek Barbary? Całkiem interesująco. Najwyraźniej wydarzenia z "Zabójczego Żartu" miały miejsce trzy lata wcześniej (Tylko jak się to ma do ogólniej chronologii całego uniwersum?) i tak, jak w poprzednich komiksach Barbara była przykuta do wózka inwalidzkiego, ale w jakiś sposób (Na razie nie wyjaśniony) wyzdrowiała ona i wróciła do aktywnej walki ze zbrodnią. Tymczasem w Gotham pojawia się dziwny psychopata w kostiumie, mówiący o sobie Mirror, który morduje osoby, którym jakimś cudem udało się uniknąć śmierci w wypadkach i katastrofach (Np. Mężczyzna który przetrwał katastrofę statku, zostaje przez niego zabity, poprzez napełnienie płuc wodą). Tymczasem Barbara szuka sobie nowego mieszkania, chcąc znowu żyć samodzielnie, bez pomocy ojca i wraz z nowym lokum zyskuje nieco ekscentryczną sublokatorkę, która może się okazać albo całkiem ciekawą postacią... albo bardzo irytującą. Dobrze też, że scenarzysta nie zapomniał o traumatycznych przeżyciach bohaterki, związanych z atakiem Jokera, oraz faktem, że kilka lat nie walczyła ona z przestępcami, co odbiło się na jej formie, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Jeśli w kolejnych numerach uda się zręcznie poprowadzić ten wątek, to może z tego wyjść całkiem ciekawa historia. Na razie nowej serii o Batgirl daje nieśmiałego plusa, "na zachętę".   
#74
Hmm, po lekturze pierwszego numeru musz? przyzna?, ?e Batwing wypada ca?kiem ciekawie. Nasz bohater to David Zavimbe - policjant pracuj?cy w prze?artym zbrodni? i korupcj?  afryka?skim mie?cie Tinasha. Natomiast wieczorami zak?ada on zaawansowan? technologicznie zbroj?, podarowan? przez Batmana i walczy ze zbrodni?, jako Batwing... Jak na razie posta? wypada interesuj?co: Wida?, ?e Dawid wci?? nie ma do?wiadczenia Bruce'a, ale ci??ko pracuje nad stworzeniem odpowiedniej "legendy" dla swojego alter-ego w kryminalnym pó??wiatku, a praca w policji wyrobi?a u niego odpowiednie nawyki, przy prowadzeniu ?ledztwa. Ba, ma on nawet swoj? Bat-Jaskini? i w?asnego Alfreda, cho? w tej wersji jest on jednookim eks-najemnikiem... Dosy? ciekawie wypada te? przeciwnik naszego bohatera: Zamaskowany psychol o pseudonimie Massacre (Tak apropos, czy nie by?o przypadkiem przeciwnika Supermana, o tym samym pseudonimie?), uzbrojony w maczety i zostawiaj?cy za sob? stosy por?banych zw?ok. Ogólnie rzecz bior?c pierwszy numer "Batwinga" wypad? nie?le, pomimo faktu, ?e nie wiemy za wiele o naszym bohaterze, ani jego przeciwniku. Rysunki te? s? dobre, a go?cinny wyst?p Batmana zawsze ma u mnie kilka dodatkowych punktów. W?a?ciwie to na razie mam jedno "ale" do tego komiksu: Troch? ma?o w nim "afryka?sko?ci". To znaczy, niby w dwóch momentach bohater wspomina, ?e w jego kraju jest trudniej, ni? w Ameryce (Policja nie ma ?rodków pozwalaj?cych na badanie DNA, a przest?pcy s? mniej strachliwi, ni? na przyk?ad ci z Gotham), ale tak naprawd? akcja równie dobrze mog?aby si? toczy? gdziekolwiek. No, ale to dopiero pierwszy numer, wiec mo?e scenarzysta jako? to rozwinie. 
#75
CytatPolski tytu? "TDKR" to “Mroczny Rycerz Powstaje”

Nagrod?my naszych dzielnych t?umaczy, za stworzenie takiego potworka... Rozumiem, ?e to co brzmi dobrze po angielsku nie musi koniecznie da? si? ?atwo przet?umaczy? na polski, ale ten akurat tytu? brzmi dennie... Nic, to je?li film b?dzie dobry, to tytu? niczego nie zmieni...