Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Loza Kontestatorów

Zaczęty przez Mel, 15 Maj 2008, 02:41:28

kelen

Akurat wszedłem na Twittera jak ten cały bałagan się skończył, a potem Scott pisał wyjaśnienie co się działo.
Nie wiem po co taka dziwna awantura była potrzebna, ale Liefeld przesadził.

Co do sprzedajności tytułu, trudno żeby Batman nie sprzedawał się tak dobrze z powodu swojej marki, która ma swoje lata. Ale gdyby scenariusz nie był dobry, to na pewno nie byłoby tak wysokie.

Johnny Napalm

Żałosne...  po co tak publicznie prać swoje brudy? Powariowali do reszty i tyle. Jak tylko zobaczyłem nazwisko Liefelda, to od razu pomyślałem sobie - znowu to dziecko szczęścia amerykańskiego komiksu robi z siebie durnia, jednak teraz stwierdzam, że i scenarzysta nie jest lepszy.
Roba w ogóle nie trawie. Mój zachwyt nad jego rysunkami już dawno... dawno temu u mnie bezpowrotnie minął, kiedy poznałem się na jego technice i... warsztacie, że tak to przez grzeczność nazwę.
Ba! Nie za nic otrzymuje się tytuł największego kaszaniarza. Dobrze go określił niegdyś Marcin Rustecki - to kaszaniarz, ale z wielkim ego.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

bart-allen

Ja kocham rysunki Liefielda a więc Rob Liefeld R.I.P.Uwielbiam te jego okrągłe głowy i Deadpool Corps a okładka najnowszego Savage Hawkman to wciąż widzę Deadpoola najlepszego,a teraz jakieś naciągane Deadpool Kills the Marvel Universe zachwycane tylko rzeźnią.
http://www.youtube.com/watch?v=NbvbCwVGAu8 za kim byłeś...Nie jestem głupim nie jestem trollem jestem....DC-maniakiem

Johnny Napalm

Cały czas jestem pod wielkim wrażeniem pochłoniętego Powrotu Mrocznego Rycerza - pewnie to zauważyliście, ostatnio trąbie o pewnych elementach z tego komiksu w różnych topicach. Po prostu trzyma mnie. Sam na początku dziwiłem się dlaczego właśnie TDKR jest uważany za jeden z najważniejszych komiksów o Batmanie, ever. Kompletnie nie potrafiłem pojąć dlaczego władze BC, w F.A.Q. podały, że TDKReturns jest prawdopodobnie najlepszą historią o Mrocznym Rycerzu jaka kiedykolwiek powstała.
Teraz już wiem... żeby polecieć cytatem ze starego dobrego O.N.A.
Kurfaja, ten komiks to coś co nie chcę wyleźć z głowy po przeczytaniu. Historia jest mega dojrzała, poważna, żadnej błazenady. Ostatecznie zrywa z żałosną, wesołkowatą, ale tak naprawdę niezbyt śmieszną przeszłością. Od tej pory już nic nie było takie samo w świecie Batmana.
Myślę, że bez tego albumu nie powstałyby i filmy o Gacentym, jak i The Killing Joke. To była huta, gdzie odlano obraz współczesnego Batmana.
Komiks jest prawie idealny. Prawie, bo rysunki nie są jego najmocniejszą stroną, chociaż po kolejnej lekturze całości już mnie one tak nie drażnią. Ba! Zacząłem nawet doceniać malarską stronę rysunków Franka Millera. Jest on wg mnie bardziej malarzem/grafikiem niż samym rysownikiem. Pomysł na małe kadry, pojawiające się w zastraszającej liczbie na stronie, był całkiem fajną sprawą. Kompozycja pojedyńczych kadrów też nie jest zła. No i szczerze, przy takiej liczbie kadrów chłopina by się tylko niepotrzebnie napracował, bo mało kto siedzi nad pojedynczym kadrem i go rozkłada na czynniki pierwsze. Zazwyczaj leci się po kolei, do następnego okienka, w żądzy pochłaniania historii. Oczywiście przyjemniej czyta się komiksy z super dopracowaną kreską, jednak jej brak w tej historii specjalnie mi nie przeszkadzał. Jak już mam kogoś zjechać za rysunki to, będzie to Klaus Janson. Nie podoba mi się on jako inker jak i jako solowy rysownik. Za to duże plusy dla Lynn Varley. Daje jej połowe chwały za ten komiks, która spadła na jej męża Franka Millera. Super kolory, genialnie dopasowane do historii.
Dobra, nie będę tu pisał Pana Tadeusza i napiszę wprost - daję temu komiksowi 5,5/6 Nietoperków. :)
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

blackout

#409
Cytat: Johnny Napalm w 25 Wrzesień  2012, 08:56:17
Ca?y czas jestem pod wielkim wra?eniem poch?oni?tego Powrotu Mrocznego Rycerza - pewnie to zauwa?yli?cie, ostatnio tr?bie o pewnych elementach z tego komiksu w ró?nych topicach. Po prostu trzyma mnie. Sam na pocz?tku dziwi?em si? dlaczego w?a?nie TDKR jest uwa?any za jeden z najwa?niejszych komiksów o Batmanie, ever. Kompletnie nie potrafi?em poj?? dlaczego w?adze BC, w F.A.Q. poda?y, ?e TDKReturns jest prawdopodobnie najlepsz? histori? o Mrocznym Rycerzu jaka kiedykolwiek powsta?a.
Teraz ju? wiem... ?eby polecie? cytatem ze starego dobrego O.N.A.
Kurfaja, ten komiks to co? co nie chc? wyle?? z g?owy po przeczytaniu. Historia jest mega dojrza?a, powa?na, ?adnej b?azenady. Ostatecznie zrywa z ?a?osn?, weso?kowat?, ale tak naprawd? niezbyt ?mieszn? przesz?o?ci?. Od tej pory ju? nic nie by?o takie samo w ?wiecie Batmana.
My?l?, ?e bez tego albumu nie powsta?yby i filmy o Gacentym, jak i The Killing Joke. To by?a huta, gdzie odlano obraz wspó?czesnego Batmana.
Komiks jest prawie idealny. Prawie, bo rysunki nie s? jego najmocniejsz? stron?, chocia? po kolejnej lekturze ca?o?ci ju? mnie one tak nie dra?ni?. Ba! Zacz??em nawet docenia? malarsk? stron? rysunków Franka Millera. Jest on wg mnie bardziej malarzem/grafikiem ni? samym rysownikiem. Pomys? na ma?e kadry, pojawiaj?ce si? w zastraszaj?cej liczbie na stronie, by? ca?kiem fajn? spraw?. Kompozycja pojedy?czych kadrów te? nie jest z?a. No i szczerze, przy takiej liczbie kadrów ch?opina by si? tylko niepotrzebnie napracowa?, bo ma?o kto siedzi nad pojedynczym kadrem i go rozk?ada na czynniki pierwsze. Zazwyczaj leci si? po kolei, do nast?pnego okienka, w ??dzy poch?aniania historii. Oczywi?cie przyjemniej czyta si? komiksy z super dopracowan? kresk?, jednak jej brak w tej historii specjalnie mi nie przeszkadza?. Jak ju? mam kogo? zjecha? za rysunki to, b?dzie to Klaus Janson. Nie podoba mi si? on jako inker jak i jako solowy rysownik. Za to du?e plusy dla Lynn Varley. Daje jej po?owe chwa?y za ten komiks, która spad?a na jej m??a Franka Millera. Super kolory, genialnie dopasowane do historii.
Dobra, nie b?d? tu pisa? Pana Tadeusza i napisz? wprost - daj? temu komiksowi 5,5/6 Nietoperków. :)

Taki ma?y off topic :P Tak czytaj?c teraz o TDKR skojarzy?em jak Miller w swym 'dziele' wspomina Pearl Harbour wskazuj?c, ?e by?a to wewn?trzna robota a dok?adnie ca?kowite zezwolenie japo?czykom na atak po to by mie? powód jak i aprobate obywateli do przyst?pienia do wojny :] Zapewne jako? w tym czasie gdy pisa? TDKR te informacje sta?y si? oficjalne. Czytaj?c wtedy ten komiks by?em pod wra?eniem, ?e Miller nale?y do osób my?l?cych i porusza takie wa?ne elementy w swych historiach... pokazuje to, ?e rz?d jest w stanie po?wi?ci? w?asnych obywateli jak i to, ?e k?amie.

Niedawno jednak ukaza?o si? HOLY TERROR. Historia gdzie pierwotnie mia? by? bohaterem Batman ale DC si? nie zgodzi?o zatem Miller zmieni? g?ównego bohatera. Historia opowiada o walce ze z?ymi fanatykami z al-kaidy odpowiedzialnymi za 9/11. Komiksu nie czyta?em (i nie chc? tego nawet rusza?!!!!) ale dosta? on naprawd? mas? nagatywnych komentarzy g?ównie ze wzgl?du na wszechobecn? niemal na ka?dej stronie nienawi?? autora do wszystkich muzu?manów ukazuj?c ich w ?wietle fanatycznych czubów.
Nawet przy za?o?eniu, ?e 9/11 zosta? zrobiony przez wyznawców islamu to komiks jest przegi?ciem i totalnym uogólnieniem. No ale wracaj?c do tematu...

Zdziwi?o mnie, ?e Miller potrafi? wcze?niej dostrzec czym by?o Pearl Harbour jednak tutaj.... nie dostrzega czym by? 11 wrze?nia. Pomimo MASY dowodów, ?e 9/11 zosta? przeprowadzony przez w?asny rz?d by mie? powód do wojny w Afganistanie i kolejnych wojen "z terroryzmem"... Miller pisze o muzu?ma?skich terrorystach.

Zastanawiam si? czy jest on taki zamkni?ty na fakty (hej wystarczy popatrzy? na WTC7- TRZECI wie?owiec, który tego dnia zamieni? si? w py?) czy po prostu nigdy si? z nimi nie spotka? i dlatego wci?? wierzy w bajk? o z?ych terrorystach z no?ykami do tapet?????

No nic, w ostatnich latach Miller strasznie podupad? i to ju? nie ten sam cz?owiek co napisa? wspania?y run Daredevil, Elektra, DKR, Year One....

Johnny Napalm

CytatNiedawno jednak ukazało się HOLY TERROR. Historia gdzie pierwotnie miał być bohaterem Batman ale DC się nie zgodziło zatem Miller zmienił głównego bohatera. Historia opowiada o walce ze złymi fanatykami z al-kaidy odpowiedzialnymi za 9/11. Komiksu nie czytałem (i nie chcę tego nawet ruszać!!!!) ale dostał on naprawdę masę nagatywnych komentarzy głównie ze względu na wszechobecną niemal na każdej stronie nienawiść autora do wszystkich muzułmanów ukazując ich w świetle fanatycznych czubów.
Nawet przy założeniu, że 9/11 został zrobiony przez wyznawców islamu to komiks jest przegięciem i totalnym uogólnieniem.
Ciekawe, ja z kolei już po tym krótkim opisie chciałbym ów komiks przeczytać.
A co do 11/09/01 uważam, że masz sporo racji. W końcu nie takie rzeczy w przeszłości się robiło żeby wywołać wojnę. A Jankesi są mistrzami prowokacji. Zatonięcie Lusitanii. Sponsorowanie Husajna póki był dobry i walczył z Ajatollahami. Podobne sponsorowanie Talibów. Z drugiej strony ich polityka często nie daje drugiej stronie szansy wyboru. Japończycy musieli ich zaatakować, przyciśnięci drakońskim embargiem.

No a co do samego Powrotu to, nie wiem czy zauważyłeś, ale chyba w nim po raz pierwszy zaprezentowano szerokiemu gronu odbiorców obrazek... wbijającego się samolotu w ścianę budynku. Było to zaraz po wybuchu bomby nuklearnej, kiedy nastąpił chaos.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

blackout

Yup. Jest masa dowodów, że nie było tego dnia terrorystów.
Mamy dowody, że TRZY wieżowce tego dnia zostały rozwalone ładunkami wybuchowymi a nie zawaliły się od pożaru.
Mamy dowody, że w Pentagon nie mógł uderzyć pasażerski samolot.
Mamy dowody, że lot który ponoć rozwalił się w Shanksville... zakończył się inaczej.
Mamy dowody, że NORAD- system obrony powietrznej celowo został zajęty tylko tego dnia czym innym.
Mamy dowody, że masa ludzi i nie tylko polityków wiedziała co się szykuje i wcześniej zadbali by na tym skorzystać.
Mamy masę innych dowodów na totalny udział rządu.

A wracając do obrazka wbijającego się samolotu w budynek. Uważam, że tego typu rzeczy czy ilustracje w komiksach z lat 70-80 zniszczonego WTC to zwykły zbieg okoliczności. Doszukiwanie się FOREKNOWLEDGE w komiksach to nieco przegięcie :]

Johnny Napalm

Trochę nie podoba mi się stwierdzenie mamy dowody. Jest może to bliskie terminu dowody, jednak nie spełnia go formalnie. Zresztą prawdopodobnie nigdy nie powstanie żadna komisja, która obiektywnie zweryfikuje dowody za i przeciw zamachowi terrorystycznemu. Zawsze będzie można się przyczepić do jej obiektywizmu, do osób w niej zasiadających... normalnie polskie podwórko.

Podświadomie każdy człowiek odrzuca wersje z rządem USA, bo każdy chcę żyć spokojnie, wierząc w pewniki. Nikt nie chcę sobie burzyć obrazu świata z dobrym Wielkim Bratem. Jednak przeszłość uczy, że nie zawsze ci dobrzy byli takimi naprawdę.
Zresztą nie byłoby nawet II wojny światowej, gdyby I wś potrfała tylko 2 lata dłużej, co by było w interesie USA. A tak trzeba było finansować Hitlera, przymykać oko na Holocaust itd. Długa wojna leży w interesie tego kto ma pieniądzę, nie koniecznie tego który się w niej wykrwawia.

Ok, sorry za mocny offtop. :) A co samych komiksów z niszczeniem WTC to, nie doszukuje się w tym tego foreknowledge, bo na logikę skąd miałby ktoś to przewidzieć? Może jedynie była to minimalna ispiracja, chociaż to i tak zbyt wiele. Niszczenie WTC np. przez Juggernauta w Spiderze, było po prostu prostym zabiegiem - Światowe Centrum Handlu, chcemy okupu to atakujemy ludzi przy kasie. Rozwalenie budynku było na dokładkę - bogaci, więc kto będzie ich żałował? :P Napewno nie czytelnicy... żądne krwi nastolatki... ;)
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

blackout

#413
Faktycznie "dowody" to troch? za mocne s?owo. Mo?na powiedzie? POSZLAKI.
W sumie to co si? posiada to masa zbiegów okoliczno?ci (norad, larry silverstein i jego ubezpieczenie, wcze?niejsze symulacje podobnych zdarze?, fema wieczorkiem 10 wrze?nia w NYC, project for the new american century, masowy wykup akcji linii lotniczych przed 9/11, brat prezydenta szefem ochrony w WTC do ko?ca 2000 roku itp.).
No i MASE zdarze? z 9/11 wskazuj?cych, ?e to co mówi oficjalny raport komisji 911 nie mo?e by? prawdziwe.
Zatem skoro oficjalna wersja nie mo?e by? prawd? zatem jaka jest?
Nie z?apano nikogo za r?k? bo dok?adnie nie wiemy KTO (imi?, nazwisko, adres zamieszskania itp.) zorganizowa? 9/11. Ale mamy pewno??, ?e nie mogli tego zrobi? arabscy fanatycy z no?ykami do tapet :)

A co do przytaczanych przez ciebie faktów to znam to. KA?DA wojna zaczyna si? od akcji FALSE FLAG. Jest jeszcze masa przyk?adów pokazuj?cych jak rz?d mordowa? swoich obywateli by mie? pretekst do dzia?a? politycznych lub wojennych (patrz. operacja Gladio, wysadzanie budynków w Moskwie w 1999 czy atak na poczt? w Gliwicach itd. itd.).

No to chyba koniec tego off top'a :D Mo?e administrator jako? nie zez?o?ci si? o te posty :D

p.s
A co do WTC w komiksach to masz ca?kowit? racj? :) Ale wnerwiaj? mnie ludzie twardo twierdz?cy, ?e w komiksach wiedziano co si? stanie... dlatego to przedstawiano. To ju? jest mega przegi?cie GARSTKI ludzi twierdz?cych, ?e '911 was an inside job'. To jak z katolikami (tymi normalniejszymi) i moherami (tymi podchodz?cymi pod fanatyzm) :)

Rado

Wracając do tematu wrażeń z batliteratury, to ostatnio z przyjemnością przeczytałem sobie album sklejony z historii, w których Batman zginął, był uznany za martwego itp. W tomie pt. "The strange deaths of Batman" szczególnie spodobały mi się dwie historie. Pierwsza - Batman ginie porażony prądem podczas próby ratowania porwanej dziewczyny. Ray "The Atom" Palmer, krótko mówiąc, wchodzi do jego głowy i za pomocą "sterowania" zwojami mózgowymi kieruje ciałem Batmana. Razem ratują wcześniej wspomnianą dziewczynę. Brzmi żałośnie i trochę tak jest, ale naprawdę miałem radochę widząc Atoma próbującego wyprowadzać ciosy ciałem Batsa. "The corpse that wouldnt die".

Druga historia to swego rodzaju rozprawa sądowa z udziałem wrogów Nietoperza dotycząca tego kto go zabił. A wieść niesie, że zginął i jest parę kandydatów, którzy przypisują sobie to osiągnięcie. Trzeba ten spór rozwiązać drogą sądową.  Podczas rozprawy sędzią jest Ras al Ghul, przysięgli to Poison Ivy, Szalony Kapelusznik, Signalman, Freeze i Spook (ten który został zabity przez Damiana w "Batman and son"). Prokuratorem jest oczywiście Harvey Dent. Historia polega na tym, że na fotelu zasiada złoczyńca i opowiada swoją wersję wydarzeń jak to zabił Batmana, wtedy Twoface zgrabnie obala, za pomocą dowodów jego wersję, zbir odchodzi zawstydzony, a na fotelu zasiada kolejny, który przypisuje sobie wyczyn uśmiercenia Batmana. Dent przesłuchuje Catwoman, Riddlera, Lexa Luthora i Jokera. Bardzo fajna historia ze świetnym Dentem i świetnym zakończeniem. "Where were you on the night Batman was killed".

Generalnie fajny album z ciekawymi historiami.

blackout

Cytat: Rado w 05 Październik  2012, 23:45:25
Wracając do tematu wrażeń z batliteratury, to ostatnio z przyjemnością przeczytałem sobie album sklejony z historii, w których Batman zginął, był uznany za martwego itp. W tomie pt. "The strange deaths of Batman" szczególnie spodobały mi się dwie historie. Pierwsza - Batman ginie porażony prądem podczas próby ratowania porwanej dziewczyny. Ray "The Atom" Palmer, krótko mówiąc, wchodzi do jego głowy i za pomocą "sterowania" zwojami mózgowymi kieruje ciałem Batmana. Razem ratują wcześniej wspomnianą dziewczynę. Brzmi żałośnie i trochę tak jest, ale naprawdę miałem radochę widząc Atoma próbującego wyprowadzać ciosy ciałem Batsa. "The corpse that wouldnt die".

Druga historia to swego rodzaju rozprawa sądowa z udziałem wrogów Nietoperza dotycząca tego kto go zabił. A wieść niesie, że zginął i jest parę kandydatów, którzy przypisują sobie to osiągnięcie. Trzeba ten spór rozwiązać drogą sądową.  Podczas rozprawy sędzią jest Ras al Ghul, przysięgli to Poison Ivy, Szalony Kapelusznik, Signalman, Freeze i Spook (ten który został zabity przez Damiana w "Batman and son"). Prokuratorem jest oczywiście Harvey Dent. Historia polega na tym, że na fotelu zasiada złoczyńca i opowiada swoją wersję wydarzeń jak to zabił Batmana, wtedy Twoface zgrabnie obala, za pomocą dowodów jego wersję, zbir odchodzi zawstydzony, a na fotelu zasiada kolejny, który przypisuje sobie wyczyn uśmiercenia Batmana. Dent przesłuchuje Catwoman, Riddlera, Lexa Luthora i Jokera. Bardzo fajna historia ze świetnym Dentem i świetnym zakończeniem. "Where were you on the night Batman was killed".

Generalnie fajny album z ciekawymi historiami.

A to chyba Gaiman trochę z tego zaczerpnął pisząć WHATEVER HAPPENED... przynajmniej tak wnioskuję z opisu :D

Rado

Kto wie? Może to też go w jakiś sposób trochę zainspirowało. U niego w końcu też każdy opowiada swoją wersję.

Maskotka

(Mam nadzieję, że to odpowiedni dział)

Czy ktoś czytał Cacophony ? Słyszałam całkiem nieźle o tym komiksie, a po przeczytaniu muszę z przykrością stwierdzić, że ani trochę mi się nie spodobał. Jakie są wasze wrażenia?

Mel

Mieszane.
Historia ma swoje lepsze i gorsze momenty - bywało i śmiesznie. Niestety, jak dla mnie takie wymuszone aranżacje oczywistych aspektów relacji między Batmanem, a innymi postaciami stało się przewidywalne i po prostu nudne - zresztą, jak wszystko co jest po części dziełem K.Smitha. Choć przyznaję, że akurat Onomatopoeia mu się udał (o ilę się nie mylę, to ponoć był jednym z lepszych villainów ubiegłej dekady), no i też dobrze się nim posłużył w Cacophony.

O paskudnych rysunkach nie muszę się rozpisywać, co?

Maskotka

Nie musisz... xx

No właśnie dwa pierwsze tomy takie zupełnie nudne i tylko czysta akcja, a ostatni, gdzie zaczyna być jakoś pokazana relacja między b-manem a mr. J strasznie sztuczna i wtórna w mojej opinii. A onomatopoeii w ogóle nie ogarniam. Tzn. fajnie że zwykły człowiek zabójcą superbohaterów, ale 1. po co się sprzymierzył z Jokerem (wiem, że niby żeby poznać batmana, ale jakoś mnie to nie przekonuje) 2. PO CO zabił tamtą dziewczynę? (czy to była jakaś superbohaterka, której nie kojarzę?). Za to na plus jak dla mnie nawiązania do różnych pozakomiksowych rzeczy (Joker mówiący o kimś, że zachowuje się jak scarface ("The Al Pacino scarface, not the doll one") i tego typu wstawki były naprawdę zabawne:)