Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

The Batman - wrażenia z filmu [wątek spoilerowy]

Zaczęty przez Juby, 28 Luty 2022, 11:16:15

MJ

Jak Nicholson nie miał blizn to obejrzyj sobie scenę w Ace Chemicals jeszcze raz, ile razy byś nie powtórzył że Nicholson nie miał blizn, to jednak je tam widać, a Phoenix to nie kwestia inspiracji Ledgerem tylko interpretacji materiału. Jakby nie zdziwię się jak Joker w kolejnych interpretacjach będzie jakimś albinosem np albo coś w ten deseń. Jeżeli to co reżyser zaproponuje będzie działać , to jestem na pokładzie.
Codziennie nie wypada mój dzień, niezmiennie chce wyjść z mroku lecz mrok nie chce wyjść ze mnie...

Juby

Po raz trzeci - Nicholson nie miał blizn. Dostał rykoszetem w twarz, spadł do kadzi z chemikaliami i po "pomocy" chirurga uszkodziło mu nerwy, co zaowocowało permanentnym grymasem uśmiechu. Żeby miał blizny najpierw jego rany po postrzale musiałyby się zabliźnić. A film to chyba ty musisz powtórzyć, bo nie ma w nim Ace Chemicals, twórcy wymyślili autorskie konsorcjum chemiczne AXIS. :P

Zamiast zakłamywać rzeczywistość napisałbyś w końcu co myślisz o samym filmie, bo nie widzę w tym wątku twojej opinii, tylko o nowym Jokerze.

Custom figure (tworzona na podstawie wiadomych dwóch scen) od Por Toys studio, dająca lepsze spojrzenie na charakteryzację Barry'ego.



MJ

https://www.youtube.com/watch?v=BOnl365bd6M
 Z Ace Chemicals masz rację. Zapomniałem o Axis. Ale to jak ten chirurg skleił twarz Napiera i to czy jego uśmiech można nazywać blizną czy nie jest do interpretacji. Nie powiesz mi że to normalny uśmiech. A co do samego filmu, Mr G odniósł się do większości rzeczy, które również chciałem napisać więc uznałem że nie będę się powtarzał. Tak w skrócie, film bardzo mi się podobał, mimo że przez część seansu miałem wrażenie jakbym to gdzieś już widział ( Zodiak , inne Batmany). Jeżeli chodzi to zdjęcia to bije wszystkich poprzedników na głowę. Wszystkie postacie kupiłem z marszu, czysty charyzmat. Odpowiada mi totalnie to że było mało Bruce'a Wayne'a, jedynie brakowało mi Alfreda. Ciekawym wątkiem jest motyw panieńskiego nazwiska Matki Batmana, niesławnej Marty Arkham, jeżeli chodzi o sytuację z Falconem była ciekawa, ale jak dla mnie również wtórna , podobnie rozegrane w Telltale . Film równie dobrze mógłby się nazywać jak kolejna stara gra : Batman Zemsta, całkiem podoba mi się że to ona jest tematem tego filmu i widzimy jak główny bohater dojrzewa jako Batman, a nie jako Bruce Wayne do roli Batmana. Klimat Noir to zdecydowanie mój klimat, dlatego najnowsza odsłona Batmana idealnie wpasowuje się w mój gust, nie ma to jak dobra detektywistyczna historia, mogliby jedną część zrobić w stylu "kto zabił", w tym wypadku mieliśmy "kto był kretem". Muszę obejrzeć The Batman minimum jeszcze z dwa razy żeby utwierdzić się w przekonaniu że prawdopodobnie będzie to mój ulubiony film z Batmanem w roli głównej do tej pory. Tego rodzaju klimatu od zawsze szukam w historiach o Batmanie, niech zrobią z 6 części detektywistycznego Batmana i 12 spin off'ów, seria o Arkham w stylu Horroru brzmi jak wymarzony serial z uniwersum Nietoperza, po kreacji Collina Farrela seria o Pingwinie również wydaje się być obiecująca. Czekam na więcej.
Codziennie nie wypada mój dzień, niezmiennie chce wyjść z mroku lecz mrok nie chce wyjść ze mnie...

Funky

Ok, skoro film jest na HBO Max (obejrzę za jakiś czas bo po dwóch seansach w kinie mam przesyt) to chciałbym podzielić się pewnymi przemyśleniami. Klimat oraz gra aktorska są wyśmienite ale czuję duży niedosyt i zaprzepaszczenie szansy na najlepszego Batmana ever. Nie zrozumcie mnie źle, to po Nolanach mój ulubiony film o Nietoperzastym ale czuję cholernie duży zawód w kwestii ukazania oszustwa z Odnową w Gotham (Thomas Wayne jako dobrotliwy naiwniak) oraz to że na siłę dostaliśmy Jokera. Z jednej strony ten film mnie zachwyca ale nie macie pojęcia jak czuję się zawiedziony kiedy po drugim trailerze na 99,9% byłem przekonany że dostaniemy odważny film z rodziną Wayne`ów ukazaną jako wyzyskiwacze i złodzieje. To lekcja na przyszłość żeby swoich nadziei i pomysłów z automatu nie przenosić na reżysera i scenarzystę :P

Juby

#79
Od wyjścia z kina mam podobne odczucia, choć z trochę innych powodów. Uważam, że od strony stylistycznej i realizacyjnej The Batman jest filmem niemal perfekcyjnym, ale w drugiej połowie całkowicie zawodzi scenariuszowo. Postaram się to uzasadnić na kilku przykładach.

Selina pragnie się spotkać z Batmanem. W trakcie rozmowy ustalają, że Batman - o ile Selina nie przekroczy pewnej granicy - pomoże jej w schwytaniu Kenziego. Scena ta robi podbudowę pod znalezienie i uprowadzenie skorumpowanego gliniarza, a to nigdy nie ma miejsca, tzn. ma, ale poza kadrem. Jakiś czas później Selina wzywa Batmana jego sygnałem na dach GCPD, kiedy sama już rozwiązała sprawę, a teraz chce tylko go poinformować dlaczego zmieniła zdanie i jednak ma zamiar zabić glinę. W takim wypadku pierwsza scena wydaje się całkowicie zbędna. Wystarczyłoby dopisać ze dwie linijki dialogu i wszystko dało się rozwiązać w tej drugiej scenie, a pierwszą wyciąć, bo tylko spowalnia rozwój akcji. Przykładów takich scen jest więcej.

Co do motywu z rodzicami Wayne'a, o którym pisał Funky. Nie przeszkadza mi to, że z Thomasa zrobili naiwniaka i jednak okazuje się on "dobrą osobą", ale rozegrano to za szybko. Bruce dopiero co dowiedział się, że jego ojciec mógł popełnić straszną zbrodnię, a dwie sceny później Alfred mówi mu, że wcale nie i jest po temacie. Tam powinno być więcej przestrzeni, widz powinien najpierw oswoić się z tą informacją, przetworzyć ją, w końcu zaakceptować tak, jak robi to Bruce, a dopiero później usłyszeć, że to jednak nieprawda, aby poczuć ulgę.

A teraz dwa porównania z Batmanami Nolana:
- W The Batman w pewnym momencie okazuje się, że Riddler ustawił 8 furgonów z ładunkami wybuchowymi, aby zalać centrum Gotham, a jego followersi mają odstrzelić przyszłą panią burmistrz w trakcie zamieszania. Z tym, że podbudowa pod to jest prawie żadna. Podobno gdzieś w tle w telewizorze jest wzmianka o tym, że Gotham zbudowano przy tamach (tak twierdzi mój brat, ja tego nie wyłapałem), w kościele widać jednego szaleńca, który mógłby okazać się Riddlerem, a potem pada jedno zdanie o tym, że morderca ma już iluś tam fanów w sieci. To strasznie mało, a takie podbicie skali wydarzeń nie pasuje do pierwszych dwóch aktów filmu. Nolan w Batman Begins napisał podobny motyw o wiele lepiej. Mniej więcej w połowie filmu wstawił scenę ekspozycji czym jest emiter mikrofali i ustalił, że został skradziony, 5 scen później dał wskazówkę, że maszyna znajduje się w Gotham, potem w scenie Arkham pokazał, że toksyna Crane'a wlewana jest do wodociągów miasta, itd. Małymi kroczkami budował to, że skala zagrożenia w finale dotyczyć będzie całego miasta i milionów mieszkańców, przez co motyw ten nie gryzie się ze scenami użycia toksyny w skali mikro, jak przy pierwszym starciu Batmana ze Strachem na wróble.
- Na koniec The Dark Knight Joker mówi Batmanowi, że jego asem w rękawie jest Harvey, itd. Po tym, jak przez +2 godziny śledziliśmy przemianę prokuratora okręgowego, widz rozumie strach, który widzi w oczach Christiana Bale'a, a kiedy Joker rży ze śmiechu, wie czemu Batman pędzi odnaleźć Denta. U Matta Reevesa jest podobna scena, ale na mnie zupełnie nie zadziałała. Mowa o spotkaniu Batmana z Edwardem w Arkham. Do pewnego momentu była świetna, zwłaszcza budowanie napięcia (czy psychol naprawdę zna i właśnie wydaje tożsamość Człowieka-Nietoperza, czy też nie?), tylko w pewnym momencie Zagadka mówi do Batmana cośtam, a Batman się wścieka i zaczyna napieprzać w szybę krzycząc "What have You done?"... Z tym, że ja na ten moment nie wiem / nie rozumiem co Nashton w zasadzie planuje zrobić, więc nie mam powodu, aby - jako widz, w przenośni - też napieprzać w szybę i pragnąć odpowiedzi razem z Batmanem.

Twisty w tego typu filmach powinny sprawiać, że widz nie może wysiedzieć w fotelu i obgryza paznokcie ze stresu. Te tutaj przyjmuję w głównej mierze ze wzruszeniem ramion. Edward coś tam gada w celi? No okej... Edward narysował coś pod wykładziną? Okej, no i..? Edward wysadza furgonetki i zalewa Gotham? Okej, tylko wyciągnięto ten motyw tak bardzo "z kapelusza", że nie mogę się nim odpowiednio przejąć. To Carmine okazuje się La Rata? To Carmine tak naprawdę rządzi całym Gotham? To Carmine - być może - zlecił zabójstwo Wayne'nów i to Carmine zabił matkę Seliny? Okej, okej, okej - tylko co z tego? Od początku wiadomo że to gangster nr 1 w mieście, widz dowiaduje się więc, że ktoś zły jest bardzo zły. Gdzie tu zaskoczenie? Chyba ostatni świetnie napisany zwrot akcji to otwarcie bagażnika i znalezienie w nim koleżanki Seliny. W drugiej połowie już mało który działa.

Ostatnia sprawa, na którą zwrócił uwagę Jakub Popielecki z Filmwebu. Nolan zakończył swojego pierwszego Batmana teasując Jokera na kolejną część. TDK zakończył ujęciem Batmana jadącego na swoim motorze. Chyba najgorsze co Matt Reeves mógł zrobić to powtórzyć któreś z tych zakończeń, a on powtórzył oba! Najpierw kiczowata scena z bliznowatym Barrym Kheoghanem w Arkham, a potem Batman wracający na motorze do Gotham. O wiele lepiej wypadłoby zakończyć film na tym ujęciu...



... A monolog Batmana przedłużyć w ten sposób: "Vengeance won't change the past. Mine or anyone else's. I have to become more. People need hope. I'm not Vengeance anymore. I'm Batman." - cięcie! I umieram ze szczęścia. :) (bo sam story-arc Batmana jest wspaniały i do samego końca trzyma poziom) Finał też dałoby się przepisać, aby nie był aż tak rozdmuchany i bardziej pasował do reszty. Albo dopisać kilka linijek, które zrobiłyby pod niego lepszy set up. Reeves to utalentowany reżyser, ale tekst, który napisał wspólnie z Peterem Craigiem jest za mało zaskakujący, zbytnio rozciągnięty, a dialogom brakuje błysku, nie ma tu wielu linijek, które chciałoby się cytować. Szkoda, bo potencjał na najlepszy Bat-Film zdecydowanie był. Oby następnym razem wyciągnęli odpowiednie wnioski, wtedy może się udać.


LelekPL

Mam tak samo jeśli chodzi o fabułę i wątek kryminalny. Im dalej w las tym bardziej coś nie gra.

Najbardziej boli mnie to co Funkiego i to co po części zauważył Juby - nie ma tutaj żadnych szokujących rewelacji, które byłyby racjonalnie podbudowane. Nie zgodzę się z Jubym, że cofnięcie winy Thomasa jednak byłoby do przyjęcia. Cały film zdaje się mieć konstrukcję taką jakoby to właśnie Thomas miał być tą szokującą rewelacją Riddlera i nie zdziwiłbym się, że to WB/DC nie zgodziło się na to i kazali to zmienić na Falcone bo "twist", który mamy w filmie nie ma żadnego sensu. Jak napisał Juby, dowiedzieliśmy się tylko, że zła osoba jest po prostu bardziej zła. Przez to przy powtórkach, właszcza w telewizji, intryga jest mało wciągająca i nie zachęca do ponownego oglądania tak jak filmy typu Siedem czy Zodiak.

Finał nadal kłóci się z resztą filmu. Wiem, że Kelenowi nie pasował pomysł na to, żeby Riddler miał swoją grupkę fanów niczym QAnon, bo przez większość filmów chciał wykazać rzeczywisty problem niszczący Gotham, ale według mnie ich grupka działa lepiej, niż zalanie miasta, na czym ucierpią najbiedniejsi mieszkańcy Gotham, no i dzięki nim jest trochę akcji w finale z Batmanem. Ja bym zwyczajnie zostawił fanatyków strzelających do polityków i "elity" znajdującej się na wiecu politycznym, a totalnie olał pomysł z zalaniem Gotham. Na koniec Batman mógłby nadal wyciągnąć ludzi z jakiś gruzów i wskazać im drogę, aby zachować jego drogę z zemsty do Batmana, ale też jego monolog miałby więcej sensu. Bo przy zalaniu jego słowa nie kleją się z sytuacją - miasto wcale nie potrzebuje bardziej Batmana niż wcześniej. W momencie zalania potrzebuje bardziej Bruce'a Wayne'a.

Są to na pierwszy rzut oka poważne zgrzyty, ale na szczęście nadal do wybaczenia - film jest niesamowity wizualnie oraz ma świetnie zbudowaną postać Batmana. Jeszcze nie Bruce'a, ale sam Batman uczący się swojej roli działa w tym filmie bardzo dobrze.

Juby

Cytat: LelekPL w 20 Kwiecień  2022, 22:56:30Nie zgodzę się z Jubym, że cofnięcie winy Thomasa jednak byłoby do przyjęcia. Cały film zdaje się mieć konstrukcję taką jakoby to właśnie Thomas miał być tą szokującą rewelacją Riddlera i nie zdziwiłbym się, że to WB/DC nie zgodziło się na to i kazali to zmienić na Falcone bo "twist", który mamy w filmie nie ma żadnego sensu.
Widziałem film tylko raz, przy powtórce bardziej na to zwrócę uwagę. Na ten moment odwrócenie motywów Thomasa w ogóle mi nie przeszkadza.

Wczoraj trochę pomarudziłem, dziś trochę posłodzę. Przypomniał mi się jeden kapitalny motyw z filmu - związany Oz zostaje porzucony przez Batmana i Gordona na pastwę losu. Kiedy krzyczy, żeby go rozwiązali, drepcze jak prawdziwy Pingwin. :D Młodszy brat zwrócił mi na to uwagę kilka dni po seansie.

Wracając do finału - ja bym pozostał w jeszcze skromniejszych klimatach bez żadnej sceny walki i zalewania Gotham. Np. Edward zdradza Batmanowi w Arkham, że jego ostatnim celem jest przyszła Pani burmistrz (i zradza jakiś sensowny motyw dlaczego), więc Batman wsiada do Batmobile'u i pędzi ją uratować. Cały finał to wyłącznie wyścig z czasem, bo uczeń-naśladowca Riddlera (wqrwiony gość z pogrzebu) ma ustawiony karabin snajperski i celuje do niczego nieświadomej kobiety oraz tłumu. Batmanowi wcześniej nie udało się zdążyć na czas do Alfreda, więc teraz jest super zmotywowany, aby być na czas. Taka "scena akcji" w klimatach tej z TDK, kiedy Joker zdradza Batmanowi, że porwana została również Rachel i Batman po prostu pędzi Batpodem, aby ją uratować. No ale, jest jak jest. Wierzę, że to komiksowe zalanie Gotham było przemyślane i wiążą się z nim konsekwencje, które pozytywnie wpłyną na serial o Oswaldzie oraz filmową kontynuację.

Leon Kennedy

Mimo wszystko przydało się trochę tej akcji na końcu filmu. Całość też miała swoje napięcie. Zaś wątek z Thomasem w moim odczuciu dobrze poprowadzony, może ciut za szybko, ale w sumie cieszę się, że nie został ukazany jako przestępca, tylko człowiek, który popełnił błąd, który mógł zaważyć na całym jego życiu i chyba tak było... Zalanie miasta faktycznie mogło być bardziej rozbudowane, abyśmy w odpowiednim momencie poczuli emocję i napięcie z tym związane... Tak czy siak wzmianka o tych tamach była w filmie. Tylko czemu chcieli to faktycznie zrobić? Każąc przecież i tych bogatych i biednych... Może uważali, że już całe miasto jest skażone i każdy mieszkaniec, który przestał walczyć, odwracał oko, dając mimowolne przyzwolenie na taki stan rzeczy, a nie inny. Może według nich każdy był winny.

Rado

Cytat: Juby w 20 Kwiecień  2022, 09:48:39Jakiś czas później Selina wzywa Batmana jego sygnałem na dach GCPD

W tej wersji to zdaje się nie jest GCPD, tylko jakiś surowy budynek będący jeszcze w konstrukcji. Gordon też musi tam samochodem zajeżdżać.

Crowridd

Cytat: Juby w 20 Kwiecień  2022, 09:48:39W The Batman w pewnym momencie okazuje się, że Riddler ustawił 8 furgonów z ładunkami wybuchowymi, aby zalać centrum Gotham, a jego followersi mają odstrzelić przyszłą panią burmistrz w trakcie zamieszania. Z tym, że podbudowa pod to jest prawie żadna. Podobno gdzieś w tle w telewizorze jest wzmianka o tym, że Gotham zbudowano przy tamach (tak twierdzi mój brat, ja tego nie wyłapałem), w kościele widać jednego szaleńca, który mógłby okazać się Riddlerem, a potem pada jedno zdanie o tym, że morderca ma już iluś tam fanów w sieci. To strasznie mało, a takie podbicie skali wydarzeń nie pasuje do pierwszych dwóch aktów filmu.

Mam takie same odczucia. Ten finał był zbyt mocno odczepiony od reszty filmu. Totalnie tam nie pasował i byłem nim niestety zawiedziony.

Gieferg

Problemy widzę już wypunktowano, ode mnie krótko, bo to nei film o którym bym się miał ochotę rospisywać.
No, przemęczyłem jakoś - zaskoczeń brak. Smętny, męczący snuj z kulawym tempem i zakalcowatym scenariuszem.

Serio, pierwszy raz odkąd pamiętam znudził mnie film o Batmanie, miałem nieustanne poczucie oglądania zbędnego remake'u, który nie wiadomo po co powstał - bo to kolejny Batman w stylu Nolana, tyle, że tym razem nie mający do zaoferowania niczego ciekawego - ani sensownego przeciwnika, ani dobrych scen akcji, ani emocjonującego finału - trzeci akt to już totalna, absolutna padaka, która w dodatku nie chce się skończyć. Do tego niekonsekwencja w działaniu broni na samego batmana - jak trzeba to jest terminatorem, którego nic nie rusza - bomba wybuchła tuz obok - no problemo, a pod ostrzałem z broni maszynowej nawet nie drgnie, a innym razem położy go shotgun.

Muzyka beznadziejna, pogłębiała ogólną snujowatość filmu.
Z plusów... a nie wiem, Gordon był w sumie spoko.

4/10
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Juby


Crowridd

Soundtrack z tego filmu będzie chyba pierwszą płytą CD z filmu, jaką kupię. Cena jednak zaporowa jak na ten format.

Juby

#88
Powtórka zaliczona (ale pierwszy i ostatni raz na HBO Max - ta platforma nie dopasowuje się do mojego Internetu, rozdzielczość w każdej minucie skakała mi między 4K, a jakimś 360p! :P)

Jednak jak się uważniej przyjrzeć i posłuchać, to jest o tej opasce brzegowej i naśladowcach Riddlera. Jego historia, motywacja i finałowy plan tym razem podeszły mi o wiele lepiej. Gorzej, że całość wydała mi się jeszcze dłuższa, bo - co dokładniej opisałem powyżej - to nie jest dobrze napisany film. Sprawy morderstw Riddlera, zaginięcia Anniki, tajemnicy Wayne'ów, korupcji w Gotham, itd. nie zazębiają się tak dobrze, jak powinny. Czasami odrywamy się od jednego wątku na rzecz drugiego na zbyt długo, całość albo staje w miejscu, albo postacie znikają z ekranu na zbyt dużo czasu, jakby scenarzysta o nich zapomniał. W pierwszej połowie nie dostrzegam tego problemu, ale uderzyło mnie to, gdy Selina pojawiła się przed pościgiem za Pingwinem. No i wyłapałem - choć nie chciałem - kolejne bzdury w tym scenariuszu, jak choćby to, że Edward tego samego wieczoru, którego go złapano jest już w Arkham w stroju więźnia... Nie zabrano go do normalnego aresztu? Nie należy mu się adwokat, ani proces? ::)

Muzyka jest świetna. O ile nie podzielam wszechobecnego zachwytu nad zdjęciami (są bardzo dobre, ale taśma 35mm > cyfra, i nie jestem fanem tej zamierzonej nieostrości), tak soundtrack przesłuchałem w całości poza filmem + kilka razy kilka jego fragmentów po raz drugi, a i w samym filmie sprawdza się znakomicie.

Gieferg

Doskonale współgra z filmem, to fakt - jaki film, taka muzyka.

Cytatto nie jest dobrze napisany film

Bo z Reevesa jest taki scenarzysta jak z koziej dupy trąbka. Udowodnił to przy ostatnich małpach i teraz tylko potwierdził. Jak ten gość będzie miał cokolwiek wspólnego z kolejnym filmie o Batmanie to już teraz skreślam jakąkolwiek możliwość, żebym za to zapłacił przed obejrzeniem, a czy będzie mi się w ogóle chciało obejrzeć to też bardzo wątpliwe.

Dwa dni po seansie mam wrażenie, że za wysoko oceniłem.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.