Aktualności:

"Batman: Mroczne zwycięstwo" od 27 listopada.

Menu główne

Batman nie zabija?

Zaczęty przez Picard, 01 Maj 2010, 13:13:16

Mr.G

W sumie dobrze, że umieściłeś materiał właśnie w tym wątku, Juby. W analizie zostało poruszone, że społeczeństwo godzi się na Batmana, by ogarnął syf, którego nikt inny nie chce lub nie potrafi tknąć, ale myślę, że właśnie ta "jedyna nieprzekraczalna zasada" powinna być warunkiem, pod którym ta zgoda zostaje wyrażona. Gdyby Batman działał bez zahamowań, niezależnie od skuteczności, byłby degeneratem, niebezpiecznym samozwańcem - po prostu przestępcą. Tymczasem, łapiąc zbirów po to, by wsadzić ich za kraty zgodnie z przyjętym systemem, nadal stoi po stronie społeczeństwa. Jakkolwiek kontrowersyjne są jego metody, służą one osiągnięciu koniec końców przyjętego przez wszystkich celu.
Dlatego jest tak ważne, by Batman nie zabijał i wkurza mnie, gdy ktoś sądzi inaczej. Nie chodzi o osiągnięcie celu przede wszystkim. Chodzi o to, że Batman to Batman - obrońca działający w imieniu pokrzywdzonych - a nie psychol z karabinem.

Juby

Wszystko zależy od samego przedstawienia "łamania granicy" przez Batmana. Zdarzało mu się zabijać, czy to w komiksach, czy w filmach, i nie miałem z tym problemu, bo czułem że przymuszony jest do takiego działania, chociażby w imię większego dobra (TDK Nolana, TDKR Millera). Gorzej, gdy zabija tak po prostu, jak pokazał to Snyder w BvS.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Mr.G

Walka niesie ofiary, to normalne. Również od policji nie oczekujemy, że będzie zabijać, ale godzimy się na to, że czasem to nieuniknione - dla ich lub naszego bezpieczeństwa. A jednak inaczej postrzegalibyśmy gliniarza, który na wstępie przyjąłby eksterminację jako jedyną drogę.
Ważne są pewne założenia. Przyjęte z góry metody i to, aby robić co w naszej mocy, by uniknąć ostateczności. Ale w fachu takim jak walka z przestępczością nie zawsze się da, czasem jest albo my ich, albo oni nas. To pewien margines, ale nadal mieszczący się we wspomnianej granicy.