Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Ostatnio ogladalem...

Zaczęty przez Leon Kennedy, 26 Marzec 2008, 15:09:07

Rado

Również wybrałem się na World War Z i również film polecam. Od początku do końca siedziałem zaintrygowany akcją (która praktycznie zaczyna się od razu po pięciu minutach filmu) i fabułą, a sceny w walijskiej siedzibie WHO były naprawdę mocne i pełne emocji. Obraz umiejętnie podzielony między wartką akcję, niczym w grze Left for Dead, a naprawdę mocnym suspensem. Aktorsko przyzwoicie, ale Brad faktycznie nie miał za wielkiego pola do popisu, a Matthew Fox z "Lost" za dużo sobie nie pograł, heh. Muzyka była niezła, aczkolwiek teraz przesłuchując soundtrack już nie robi na mnie tego samego wrażenia. Szczerze mogę ten obraz polecić. Dobry film o zombie.

Ostatnio też oglądałem "Iluzję" i moje odczucia są hmm mocno średnie powiedzmy. Żaden z tych twistów nie zrobił na mnie większego wrażenia, łącznie z tym głównym. Same magiczne triki były bardzo widowiskowe, ale mocno płytkie jak dla mnie. Zawsze lubiłem filmy o jakichkolwiek złodziejach, ale tutaj raczej średnio przyjemnie spędziłem czas w kinie. Brakowało mi tego czegoś, aczkolwiek potrafiłbym zrozumieć kogoś, komu ten film zajebiście się podobał. Mnie akurat nie. Obsada niby bardzo przyzwoita, ale szału nie było. Z wyjątkiem może Melanie Laurent.

Anonimowy Grzybiarz

Mały Wielki Człowiek, reż. Arthur Penn, 1970 - klasyczny antywestern

Penn doskonale wplata elementy komediowe w tę – w gruncie rzeczy – smutną i nostalgiczną opowieść przepełnioną przecież bezsensowną często śmiercią. Dodając do tego gamę barwnych postaci drugoplanowych (moim ulubieńcem pozostaje Merriwheater, który traci kolejne części ciała praktycznie między ujęciami), świetnego Dustina Hoffmana w roli głównej, sprawną reżyserię (skromną, bez zbędnych upiększeń i nadmiernego wykorzystania efektownych środków filmowego wyrazu) dostajemy dzieło bardzo dobre.

Cała recenzja:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/08/353-may-wielki-czowiek-arthur-penn-1970.html

Anonimowy Grzybiarz

Star Trek 2 (J.J. Abrams, 2013)
Bo tytuł "W ciemność. Star Trek" to jakieś nieporozumienie. Nie do końca odpowiada mi zmiana klimatu. Po genialnej jedynce, gdzie akcja gnała na łeb na szyję, a błyskotliwe onelinery i gagi wypełniały jej brak, dostajemy film dużo poważniejszy, mroczniejszy (niczym Świątynia Zagłady), gdzie głównym powodem do śmiechu jest Simon Pegg pojawiający się na ekranie tylko w kilku scenach. Choć akcji, wybuchów, pościgów i bijatyk nie brakuje, zabrakło luzu i przygodowego podejścia znanego z pierwszej części serii.

Więcej: http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/09/356-woody-allen-lata-uss-enterprise-i.html

LelekPL

Tytuł Star Trek Into Darkness w oryginale nie jest tak bezsensowny, natomiast tłumaczenie ciężko było zrobić, no bo nie możemy już po tylu latach nagle zacząć tłumaczyć frazę "Star Trek". No ale na pewno nie jest to wina twórców tylko przekładu.

Anonimowy Grzybiarz

Oczywiście, głównie mam zastrzeżenia do polskiego tytułu, po prostu "W ciemność. Star Trek" brzmi okropnie. Jestem pewny, że mógłby być lepiej przetłumaczony, nawet jeśli nie tak wiernie.

Anonimowy Grzybiarz

Pacific Rim - jeden z najlepszych blockbusterów ostatnich lat?

(...) Nie wiem kiedy tak dobrze bawiłem się na filmie. Pacific Rim to bez wątpienia jeden z najlepszych blockbusterów ostatnich lat. Guillermo del Toro doskonale waży składniki, świetnie zdaje sobie sprawę, że opowiada lekką i widowiskową opowieść, a pewne przegięcie jest po prostu wpisane w konwencję. W przerwach pomiędzy spektakularnymi potyczkami, reżyser sprawnie buduje relacje między postaciami, odsłaniając stopniowo kolejne fragmenty układanki. W przeciwieństwie do Michaela Baya (Pacific Rim nieustannie porównywany jest do Transformers, a to zupełnie inny poziom) wie kiedy szarżować, a kiedy nie - nie wciska do filmu ogromnej ilości patosu ani durnych żartów. Humor jest nienachalny i strawny (głównie oparty na parze dwóch ekscentrycznych naukowców i postaci odgrywanej przez Rona Perlmana), patosu jest dokładnie tyle ile trzeba, a o powiewającej na wietrze amerykańskiej fladze na tle zrujnowanych budynków skąpanych w ostatnich promieniach zachodzącego słońca nie ma w ogóle mowy. Nie, del Toro jest subtelny, a jedyne miejsca, gdzie puszcza twórcze wodze to sceny akcji. (...)

Cały tekst:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/10/367-pacific-rim-guillermo-del-toro-2013.html

Ktoś oglądał?

LelekPL

Nic nie widać w tym filmie i to jest problem. Mi się średnio podobał, niby fajny odmóżdżacz, ale nic poza tym, a po Del Toro spodziewałem się czegoś więcej. No i jest jednak za długi, bardzo dużo można by było z niego wyciąć... a co ciekawe sporo innych rzeczy wstawić. Dość powiedzieć, że kiedy główni bohaterowie pojawiali się na ekranie ja traciłem zainteresowani. Gdyby było więcej Elby i innych Jaegerów mogłoby z tego wyjść coś naprawdę ciekawego. Ci Rosjanie wyglądali super, ale zostali kompletnie olani na rzecz pary najbardziej standardowych bohaterów. No jakby wcisnęli przycisk "deafault".

Kaiju wyglądali fajnie... jak dało się ich zobaczyć i kamera nie skakała.

Mogło być dużo, dużo, DUŻO lepiej. A tak się trochę dobrze bawiłem, trochę wynudziłem i na koniec w sumie nic nie zyskałem po tym filmie. 5,5/10

PS. Szczerze, to ja już wolę sekwencje akcji u Michaela Baya niż w Pacific Rim. U niego przynajmniej widzę co się dzieje. Może jest zbyt patriotyczny w tych swoich filmach, trochę rasistowski, na ogół ma fatalne poczucie humoru (choć bywają naprawdę dobre wyjątki), czasami przesadza jeśli chodzi o długość akcji, ale potrafi je kręcić jak nikt inny. Gdyby dać go do reżyserowania tylko scen akcji, a resztę filmu i fabułę dać komuś bardziej kompetentnemu to byłoby z tego coś bardzo interesującego.

Rado

Mnie się też średnio na jeża podobał. Przewidywalny do bólu, aktorsko lipnie strasznie - nawet Elba był nijaki jak na siebie. Ogólnie jak wychodziłem z kina to nie miałem poczucia straconego czasu, jednak dla mnie zdecydowanie za mało, żeby ten film nazwać "dobrym".

Zatrakus

Jak dla mnie- film zyskałby na większej ilości potworów, robotów i tych dwóch szalonych naukowców, po prostu najlepsi bohaterowie w filmie  :D.
Chociaż wiedza stwarza problemy, to ignorancja ich nie rozwiąże.

Wayne&Pennyworth:
http://www.forum.batcave.com.pl/index.php?topic=1280.0

Jastrzębie:
http://www.forum.batcave.com.pl/index.php?topic=1293.0

Nightrain

Mój d?ugi weekend :)
Perks of being a wallflower
Dobry film, cholera... Aktorsko ca?kiem nie?le jak na takich m?odziaków. Re?ysersko te? w porz?dku, w ko?cu re?yser by? równie? autorem ksi??ki ;) Przyjemnie si? ogl?da?o, bez jakiego? niesamowitego polotu, ale na pewno nie zanudza. Co? w stylu ''Miasta Gniewu'' - nieszczególnie ambitny, bez konkretnego przekazu.
Szybcy i w?ciekli 6
?enada za tak? kas?. Absurdalny, pe?en nie?cis?o?ci, ponad to przesadzony, fatalny scenariusz. Nawet murzyny i tamci z poprzednich cz??ci nie zdo?ali tego uratowa?. Po prostu dialogi s? tak kiepsko rozpisane, ?e ci wybitni aktorzy jednej produkcji nie byli w stanie wykrzesa? z tego nic konkretniejszego. Dwayne Johnson by? niewiarygodnie s?aby, aczkolwiek wypad? lepiej ni? w poprzedniej cz??ci. A sama historia jest schematyczna, pokroju Disneyowskich produkcji [wcaleniebajeczek] G. I. Joe i te sprawy... Bo tu w?a?nie wychodz? te absurdy i nie?cis?o?ci [pas startowy ile mia?? 100km? bo wydawa?o mi si?, ?e to by?o prywatne/wojskowe lotnisko...]
Oblivion
Na prawd? dobry. Mnie osobi?cie nie zdo?a? zanudzi?. Historia porz?dna, aczkolwiek par? nie?cis?o?ci równie? si? wkrad?o [Np dlaczego czarna skrzynka, b?d?c w cz??ci z cia?ami, po od??czeniu nadal nagrywa?a rozmowy z kabiny pilotów?] ;) Aktorzy dobrze sobie poradzili. Spójne, w miar? logiczne sajens-fikszyn.
After Earth
Pomimo kiepskiej gry Jadena film nawet ujdzie. Bardzo przewidywalny, ale my?l?, ?e fabu?a od pocz?tku nie aspirowa?a do miana wybitnej. Równie? schematyczny...
Star Trek Into Darkness
Jako wielki fan Star Treka, maj?c na koncie jedn? kinówk? z 2009, za prawd? powiadam wam ten film, to dobry film. Troch? lipa z tym, ?e
Spoiler
Kirk jednak prze?y?
[Zamknij]
lubi? takie dramaciki. ?mier? g?ównego bohatera jest zawsze odwa?nym przedsi?wzi?ciem i film ma wtedy u mnie plus. To troch? jak z zawy?aniem not filmowi przez wyst?py ulubionych aktorów. Moim ulubionym aktorem jest ?mier?. W ka?dym razie jest to na prawd? spójne uniwersum, ?wietny film.
Riddick
Mo?e nie koniecznie ostatnio, aczkolwiek kolejne sci-fi, wi?c... W porównaniu do Kronik wypada wed?ug mnie znacznie lepiej, poniewa? nie dorastaj?c w okresie ich produkcji, nie przywi?zuj? wagi do sentymentów zwi?zanych z wersj? z 2004, czy 2000... Tak?e efekty specjalne nowej wersji jednak bij? na g?ow? Pitch Black, czy Kroniki. Vin Diesel to chrypa, brewka i muskulatura. Nie zmienia to jednak faktu, ?e zawodowy wyszed? bad-ass z Riddicka ;) Rozwini?cie fabu?y bardzo mi si? spodoba?o. Jedynie ta siermi??na ko?cówka nudzi?a, bo nie by?o za bardzo co z ni? wi?cej zrobi?.

Valar Morghulis

LelekPL

GRAWITACJA

Bardzo szybko: Właśnie wróciłem, ciarki mam nadal po całym ciele. Niesamowite wrażenie. To nie tylko film, ale też przeżycie. Bardzo polecam. 9/10

Anonimowy Grzybiarz

Kilka słów o filmach: "Maczeta zabija", "Grawitacja", "Chce się żyć" i grze "L.A. Noire". Każda produkcja jest inna, każda dobra. Więcej:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/10/372-maczeta-nie-grawituje.html



Rado

Hobbit 2. Krótko.

Świetnie się bawiłem. Zdecydowanie lepiej niż na pierwszej części. Dwójka wprowadza nas od razu w wir akcji i nie puszcza aż do końca. Sceny w beczkach rewelacyjne i momentami bardzo zabawne. Sceny ze smokiem były naprawdę super. Cumberbatch dał radę. W filmie w zasadzie wszystko mi się podobało, poza dwiema kwestiami:

1. Za mało Niedźwiedzia było. Bardzo bardzo szkoda, bo był wyśmienicie zrobiony. Nie odwzorowali z nim ciekawych scen z książek należycie, co mnie dziwi, bo przecież czasowo Jackson jest praktycznie nieograniczony, Można było lepiej to zrobić moim zdaniem.

2. Trójkąt miłosny pomiędzy Legolasem, Tauriel a... Może tutaj nie będę zdradzał, ale zaskoczyło mnie kto tam się między nich wplątał. Dodam, że nie jest to Bilbo. Kwestii braku Legolasa w książce i wprowadzania na siłę wątków miłosnych, bo "laski to lubią" nie będę w ogóle poruszał. W zasadzie już i tak poruszyłem, ale whatever.