Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

The Batman - wrażenia z filmu [wątek spoilerowy]

Zaczęty przez Juby, 28 Luty 2022, 11:16:15

Q

Taka ciekawostka.

Wygląda, że podczas wymuszonej przerwy postanowiona zmienić kilka rzeczy w filmie.

Zoe wpadła na pomysł z długimi pazurami Seliny ale nie tylko to zmieniło się w ostatecznej wersji filmu.

Podczas sceny przed pogrzebem byliście zdziwieni jak Bruce, że towarzyszka Carmine'a, to nie ta której się spodziewał.

Wcześniejsze zdjęcia z planu z października 2020 - https://www.batcave.com.pl/2020/10/zoe-kravitz-jako-selina-kyle-i-john-turturro-jako-carmine-falcone-na-planie-the-batman/  https://www.justjared.com/2020/10/12/zoe-kravitz-as-catwomanselina-kyle-see-the-batman-set-photos/

wyraźnie pokazują, że miało być inaczej. Uwagę zwraca też twarz Carmine'a ze śladami zadrapania.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

LelekPL

#16
Jak coś, moja recenzja jest już na stronie:
https://www.batcave.com.pl/filmy/the-batman/recenzja-2/
Wrzucam całą w spoiler bo jest długa, ale nie zdradzam w niej niczego szczególnego:
Spoiler
Cytat"Batman" Matta Reevesa od pierwszych minut zachwyca wizualnym językiem i umiejętnością tworzenia atmosfery grozy, czy to przez Riddlera czy samego Batmana. Tym właśnie nadrabia braki emocjonalne i liczne drobne zgrzyty, które nie pozwalają stworzyć nowego arcydzieła, ale nadal jest to kawał dobrego kina.

Film zaczyna się jak na prawdziwy thriller przystało, posiadając nawet wspaniałe nawiązanie do klasyki horroru, Halloween. Poznajemy przerażające modus operandi Riddlera, po czym szybko przeskakujemy do Batmana, który operuje w mieście już od 2 lat i stał się na tyle miejską legendą, że przestępcy rezygnują z dalszych działań na sam widok mroku i bat sygnału, w kapitalnej sekwencji, która... pewnie wypadałaby lepiej bez słabo rozpisanej narracji Bruce'a. Dodanie narracji nie jestem niczym złym, tym bardziej biorąc pod uwagę dziennik pisany przez Bruce'a, czy też traktowanie jej jako nawiązania do komiksów czy filmu noir. Ale te monologi są tak przepełnione "mrocznymi" kliszami, że wypada trochę jak autoparodia lub tekst pisany dla fan filmu.

Batman zaraz potem przechodzi do scen walki i w nich sprawdza się bardzo dobrze. Bohater wychodzi z cienia niczym terminator, ciężkimi krokami siejąc panikę i tworząc dla siebie przewagę. Sama choreografia jest bardziej realistyczna od tej przerysowanej którą serwował Snyder, ale też kostium pozwala na dużo większą swobodę kaskaderowi niż to co widzieliśmy w "Mrocznym Rycerzu" i jego ruchy są dużo płynniejsze. Na pewno nie jednej osobie będzie wadziła niezniszczalność kostiumu Batmana, który przyjmuje na siebie serię kul niczym Czarna Pantera, ale mi to aż tak nie przeszkadzało biorąc pod uwagę konwencję niepowstrzymanego terminatora, którą przybrał Reeves. Terminatora lub cichego mordercy ze slashera, który dopadnie swoją ofiarę bez względu na jakikolwiek opór. Ale a propos morderców, Bruce ma tu jednak zasadę o niezabijaniu... tylko nie wiem skąd lub czemu. I to jeden z większych problemów filmu.

Jak na trzy godzinny film, którego długość jest odczuwalna przy trzecim akcie, postacie są niedopracowane. Czemu Bruce nie zabija skoro jest tak oderwany od rzeczywistości i przepełniony zemstą? Jedyne co mogłoby to zasugerować to chęć uhonorowania przysięgi Hipokratesa złożonej przez jego ojca, ale to tylko domysł widza, a nie część charakterystyki postaci. Kim jest James Gordon kiedy nie zajmuje się sprawą Riddlera i czemu zaczął współpracę z Batmanem? Tego też nie wiadomo i pozostaje bardzo jednowymiarową postacią. Być może to on powinien dostać rolę nieco mniej poważną i dodającą mu charakteru, a filmowi nieco potrzebnych (a brakujących) elementów humoru. Ta rola też mogła przypaść ponownie Alfredowi ale tego też nie zaznaliśmy bo on jest tu może przez 5 minut w całym filmie. Wiem, że humor to temat tabu dla niektórych fanów Batmana, ale nie mówimy tu o komediowej konwencji Marvela, a raczej o dodaniu nieco człowieczeństwa poprzez tak ludzkie odruchy jak uśmiech czy odrobina humoru. Takie momenty były też w tak ponurych filmach jak "Siedem" czy "Zodiak "służące za główną inspirację dla filmu, więc nie wiem czemu nie mogły znaleźć się i tu. Natomiast komunikowanie kluczowych osobistych informacji o postaciach, ich celach i motywacjach służy też tworzeniu więzi emocjonalnej widza z bohaterami, a tego zabrakło przy wielu postaciach (nie przy Catwoman, Riddlerze i Pingwinie) przez cały czas trwania filmu, a było to coś co w filmie "Batman Początek" zostało wyraźnie nakreślone i zakomunikowane w pierwszych 30 minutach filmu. To powoduje u mnie przekonanie, że Matt Reeves jest mało efektywnym filmowcem bo przecież też nie można powiedzieć, że nie używa tu ekspozycji. Jego powolny styl pasuje do budowania napięcia w scenach kryminalnych, jednak nie przekłada się to na tworzenie emocjonalnych powiązań.


Nie można za to mu odmówić braku efektowności, bo film pod tym względem wypada kapitalnie. Realizatorsko stworzyli wraz z Greigem Fraserem bardzo czarujące kadry na których ponure i mroczne Gotham jest pełne tajemnicy i pasujące do tej postaci. Widać problemy klasowe i korupcję rozrywające te miasto i jest ono ponownie jedną z postaci w filmie. Dodatkowo sceny akcji są bardzo dobrze nakręcone i zmontowane i wypadają bardzo naturalnie, a nie jak wrzucane na siłę przez studio. Czego może zabrakło to mocniejszego tupnięcia muzycznego, bo ta jest poprawna, ale mało zapadająca w pamięć, ani nie tworząca warstwy emocjonalnej.

Jeśli chodzi o fabułę i komentarz społeczny, to w pierwszych dwóch aktach jest ona niezwykle fascynująca, by na koniec to wszystko zaprzepaścić. Nie chcę przedstawiać spoilerów, ale dość powiedzieć, że jedyna odważna decyzja w tym filmie jest cofnięta w bardzo koślawy sposób w jednej rozmowie Bruce'a z Alfredem, natomiast ostateczny plan złoczyńcy nie trzyma się kupy i logiki jego poprzednich działań. Tak samo końcowe status quo w Gotham tego filmu zdaję się być zupełnie inne niż według monologu Batmana, który wydaje się być mniej potrzebny niż wcześniej, w przeciwieństwie do miliardera Bruce'a Wayne'a.

Ale co zadziałało na przestrzeni filmu to droga bohatera, bo film jest tak skonstruowany, że nasz "bohater" uczy się czegoś nowego o sobie drobnymi krokami w trakcie trwania filmu, a zakończenie oferuje mu jeszcze dodatkowe oświecenie jasno wskazujące mu drogę, którą ma podążać. Stanie się Batmanem w pierwszej części trylogii Nolana zajęło Brucowi pół filmu, po czym był już praktycznie pełnoprawnym bohaterem. Tutaj tą transformację wpleciono w finał filmu i działa to bardzo dobrze, tworząc nadzieję na jeszcze inne podejście w kolejnym filmie i bohatera z którym łatwiej będzie nawiązać emocjonalną więź.


Jeśli chodzi o potencjalny kolejny film to mam mieszane uczucia. Z jednej strony ta część mi się ostatecznie bardzo podobała i chciałbym wrócić do tego Gotham. Z drugiej strony nie wiem czy nie lepiej po prostu powtórzyć sobie ten film bo Matt Reeves stworzył piękny świat, który przyblokował wiele dalszych możliwości. Nie widzę w nim miejsca dla postaci nierealistycznych, a jakikolwiek realistyczny złoczyńca, który pozostaje Reevesowi będzie ryzykiem powtarzania się. Jest jakiś powód dla którego nigdy nie zobaczyliśmy sequela "Siedem"... bo po co? Robić kopię fabuły z seryjnym mordercą? Bo co innego pozostaje? Kopiowanie fabuły filmów Nolana? To też już było. Matt Reeves ma moją kartę zaufania, ale też ciężki orzech do zgryzienia przed sobą.

Na szczęście posiada też niezwykle utalentowaną obsadę w której każdy się sprawdził na tyle na ile mógł. Pattinson jest być może moim ulubionym Batmanem, ale jego Bruce wymaga nadal pracy. Film kradną Paul Dano jako Riddler i Colin Farrell jako Pingwin w każdej scenie w której są. Bardzo chciałbym zobaczyć teraz ten serial o Pingwinie podczas gdy przed filmem nie miałem na niego specjalnej ochoty. Zoe Kravitz również jest bardzo dobra jako Catwoman choć nie ma tak pamiętnych scen jak jej dwie główne poprzedniczki. Nawet Jeffrey Wright spisuje się wystarczająco dobrze z materiałem który dostał. John Turturro jest w porządku jako Carmine Falcone choć nie wzbudza grozy gdy jest na ekranie. Andy Serkis nie miał się za to jak spisać, ale też go nie winię. Jest jeszcze jedna postać, i ta wypadła fatalnie, jak również cała scena z nią związana. Przypominało to bardziej scenę z tego nieszczęsnego serialu Gotham, a nie kinowego filmu.

"Batman", lub "The Batman" jak kto woli, jako film kryminalny posiada wystarczająco wciągającą intrygę, w której wraz z Batmanem odkrywamy kolejne części planu Riddlera z wielkim zaangażowaniem. Matt Reeves daje nam nowe spojrzenie na tą postać, które mimo iż wymaga trochę pracy, jest w dalszym ciągu wystarczająco świeże aby mu pogratulować i podziękować za sprowadzenie Batmana na dobrą drogę po tych niemal 10 koszmarnych latach. Oby następna dekada była równie udana jak ten film.
[Zamknij]

Ogólnie jestem zadowolony, ale cieszę się też, że nie pozwoliłem sobie przed filmem na  zbyt duży hype. Bo zwiastuny rzeczywiście zapowiadały film, który może być najlepszym w historii tej postaci i gdybym bazował swoje oczekiwania tylko na nich, pewnie byłbym zawiedziony. A tak, moim oczekiwaniem po prostu był "dobry film" i The Batman akurat tym oczekiwaniom nie tylko sprostał, ale je przewyższył.

Battinson był świetny, choć nie czuję z nim jeszcze więzi emocjonalnej - pewnie dlatego, że cały film skupił się na "sprawie", a za mało na samej postaci, praktycznie nic o niej nie wyjaśniając.

Zoe jest bardziej dopracowana, choć z trzech głównych Kocic pewnie umieściłbym na ostatnim miejscu póki co. Nie mam jednak do niej zarzutu, Anne i Michelle miały po prostu lepsze momenty w swoich filmach i były bardziej niezależne. Zoe jest za to bardzo komiksowa, zwłaszcza jeśli chodzi o Long Halloween i Year One, ale też jej bardziej współczesne komiksy nawiązując do jej biseksualności.

Riddler był świetny... do finału. Potem jego logika i przesłanie przestaje mieć sens.
Spoiler
Najpierw walczy o biednych, a potem próbuje zatopić centrum Gotham... podczas gdy bogaci żyją w Penthousach lub poza miastem :P ). Być może takie było założenie, bo Riddler okazuje się mieć mocno nasrane w bani i brak logiki pasuje do takiego avatara QAnon... jednak wolę złoczyńców, których wewnętrzna logika pozostaje stała, nawet jeśli są obłąkani - tka jak u Jokera.
[Zamknij]

Pingwin był super i chyba najbardziej efektywnie stworzona postać przez Reevesa - był bardzo krótko na ekranie, ale w tym czasie wszyskiego się o nim dowiedziałem. Znam jego motywację, jego aspirację i mogę się domyślić co nim wewnętrznie kieruje.

Tego samego nie da się powiedzieć o Gordonie i Alfredzie niestety.

Zdjęcia świetne. Kolorystyka, design Gotham, strój wypadł bardzo dobrze na ekranie.

W montażu można by skrócić to i owo o jakieś dobre 15-20 minut i nadal zachowaliby powolny kryminał z budowaniem napięcia, bo w niektórych scenach pasowało to idealnie, ale niektóre były niepotrzebnie wydłużone, przez co też nie było czasu na rozwinięcie Alfreda, Gordona i Bruce'a.

Muzyka mnie osobiście zawiodła. Nie zapada w pamięć, a w scenach akcji nie dodaje tupnięcia. Nie jest zła, ale przy tak wysokiej poprzeczce, którą ustawiły filmy Burtona, Schumachera i Nolana, ta nie daje rady.

Cytat: Juby w 05 Marzec  2022, 21:56:44Dla mnie
Spoiler
Joker to postać przemielona do sucha. Jego wersji filmowych (nie aktorów) jest więcej od samego Batmana. Jak pokazać go w jeszcze inny sposób? Jak przebić, lub chociaż dorównać Nicholsonowi, Ledgerowi, Phoenixowi? Jego wstawienie do tej serii to założenie sobie pętli na szyję. Ponadto, w nowym Batmanie ginie prokurator okręgowy, więc w kolejnej może pojawić się Dent... Joker i Dent w drugim filmie... Brzmi znajomo? Poza tym, The Batman wycisnął 100% z tego gatunku. Jak to przebić i pokazać w świeży sposób w sequelu?
[Zamknij]
Jak odstawią wiadomokogo na część trzecią (jak Thanosa w Avengers), a w kolejnej postawią na świeże wyzwanie (Sowy!) i Reeves pokaże coś ciekawego w teaserze, zacznę czekać. Na ten moment, Imho nie ma na co.
Spoiler
Mi sam fakt użycia Jokera kompletnie nie przeszkadza... ale wykonanie w tej krótkiej scenie było fatalne. Make up wyglądał bardzo źle, śmiech też był taki dziwny i dialogi jak z serialu Gotham. No nic w tej scenie dobrze nie zagrało. Mogli ją usunąć, dać to co mówiłem przed seansem - ujęcie z drzwiami na celę z iminiem John Doe i tyle, a potem przemyśleć lepiej jego design i głos jak już będą tworzyli z nim film.
[Zamknij]

Ale cofając się do swojej recenzji naprawdę nie wiem co Matt Reeves może zrobić z jego podejściem w kolejnym filmie, żeby to nie było wtórne po Nolanie, albo po prostu kolejnym filmem z seryjnym zabójcą - bo Mad Hatter, Zsasz czy Ventriloquist takim filmem właśnie by byli.
Jedyne co mogłoby wypaść dobrze jako kryminał, i nie jako powtórka z pierwszej części to Trybunał Sów i byłaby to szansa na odkręcenie tej fatalnej rozmowy Alfreda z Bruce'm. Natomiast jeśli Matt Reeves rzeczywiście chce użyć Freeze'a to jestem ciekaw, ale będzie musiał się mocno nasilić, żeby wpasować go do tej wizji Gotham. Bo tak jak u Nolana nie widziałem miejsca na takie postacie, tak i tu nie widzę.

newtime

Obstawiam ze z Reeves przy kontynuacji pójdzie zupełne inna drogą, jasne sam klimat miasta pozostanie ale wątpie żeby znowu stawiał za zagadkę kryminalną, bo po prostu to juz było, ja tuaj spokojnie widzę Mr Freeze walczącego z tym batmanem czy innego killer crocka, to ze pierwszy film był dosyć przyziemny to niczego nie wyklucza. Myśle ze w przypadku Jokera również postawi na coś zupełnie innego, bo znowu powtórka była by po prostu nudna 

Q

Reeves może zachować swoje podejście do tego świata, ale kontynuacja nie musi być kopią. Nowy status quo daje nowe możliwości, zwłaszcza, że twórcy nie wykluczają przeskoku w czasu. Jest miejsce by pokazać Batmana prowadzącego śledztwo a nie tylko podążającym za pozostawionymi okruszkami.

Do postaci, która mogłaby się sprawdzić, a o której się nie wspomina zaliczyłbym Hugo Strange, którego jeszcze w filmach nie było.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Juby

Wpadłem dziś na pomysł na sequel, który również byłby kryminalną łamigłówką, ale inną od pierwszego filmu. W The Batman główny bohater jest policjantem (jak Adam West w latach 60-tych), całe śledztwo prowadzi z Gordonem i niebieskimi. A co jeśli w drugiej części nie zostałby wezwany? Co jeśli to Batman znalazłby jakieś zwłoki i drobny ślad oznaczający morderstwo, ale byłby on tak zdawkowy, że nikt by mu nie uwierzył? Później Bruce szuka, drąży i znajduje w Gotham kolejne poszlaki (nie pozostawiane zagadki, tym razem sprawca starałby się jak najdokładniej usuwać ślady), które wskazują na mordy jakiejś organizacji (Trybunał Sów! Dejcie mnie go!), ale tylko on by to widział, policja uznałaby go za szajbusa, który już zatracił się w swoich teoriach spiskowych, nawet Gordon i Alfred by wątpili i nie chcieli mu pomóc. Coś, jak Brody w Jaws 2, albo Ripley w Alien3, gdzie główni bohaterowie krzyczą "Tu jest potwór, czai się za rogiem, uwierzcie mi!", ale nikt nie chce go wysłuchać. Myślę, że wypadłoby ciekawie. Ktoś ma adres e-mail do Matta Reevesa? ;D

Sowy, Mr. Freeze, Man-Bat, Clayface, Scarface i jego gang, Mad Hatter, Killer Croc, Poison Ivy, Scarecrow, Ratcatcher - jestem chętny zobaczyć wszystkich. Joker i Two-Face - po co?

newtime

Pomsł Jokera jak Thanosa z Endgame bardzo mi się podoba, mógł by mieć swoje małe wątki w kazdym filmie ale do ostatecznego starcia byśmy musieli poczekać na konkretny finał tego uniwersum. Ja bardzo chciałbym zobaczyć Mr. Freeze oraz Posion Ivy, mysle ze to ostatnie postacie z tych najbardziej znanych, kótre nie dostały swojego odkupienia w filmie i pokazaniu ich jak należy. Postacie typu  Ratcatcher , Mad, Hatter, Ventriloquist  czy Mr Pyg chetnie bym zobaczył w jakimś serialu, na tym etapie chiałbym ze by ten Batman musiał sobie poradzić z kimś nie tylko niebezpiecznym pod względem swojej psychiki ale tez umiejętności fizycznych   

Funky

Jestem zadowolony z filmu (to najważniejsze) ale dobrze że po drugim trailerze został zdrowy pesymizm że to może nie być arcydzieło ;) Ale na początek największe atuty tej produkcji to klimat, estetyka i historia detektywistyczna. Gotham jest szaro-brudne i deszczowe i faktycznie czuć że to miasto pogrążone w kryzysie i przestępczości. Historia jest przednia i to jak wszystko układa się w jedną całość (plus obserwując Batmana detektywa). Aktorzy spisali się rewelacyjnie (Dano, Farrell) lub dobrze (Kravitz, Pattinson, Turturro) to niestety minusem są pewne rozwiązania scenariuszowe które sprawiają że nie da się z nich wydobyć wszystkiego w warstwie emocjonalnej (plus wciskanie na siłę
Spoiler
Jokera którego bardzo dużo w filmowym świecie DC
[Zamknij]
) jak i Hollywoodzki finał w negatywnym sensie tego słowa. Nie potrafię polubić Wayne`a który jest zimny jak lód a w Gordonie widzę tylko gliniarza a nie człowieka. Niestety nie czuję żadnej emocjonalnej więzi z wymienioną dwójką. Riddler to z jednej strony przerażający psychopata ale z drugiej
Spoiler
przeczy samemu sobie i powinien być pokazany jako człowiek który walczy o sprawę lub jako fanatyk który mści się na wszystkich bo reszta biednych go zawiodła
[Zamknij]
. Ale największy zawód to jak rozwiązano ''Grzechy mojego ojca'' i zrezygnowano z odważnej interpretacji tego wątku. Mimo swoich wad The Batman olśniewa klimatem, estetyką i rewelacyjnym aktorstwem dwójki Riddler-Pingwin. Niestety mam identyczne obawy jak Lelek i Juby co do przyszłości tego świata. Kontynuację widzę w Trybunale Sów, nierównościach społecznych lub wykorzystaniu Hugo Strange`a (dobra uwaga Q) bo pokazywanie tych samych realistycznych przeciwników będzie wtórne (a nierealistyczni nie pasują do tego świata). Na uwagę tylko miejscami zasługuje muzyka (Riddler i Selina) która w ogólnym rozrachunku jest mało wyrazista. Chcę więcej ale są obawy, 8/10.

Mr.G

The Batman nie jest filmem dla wszystkich. Gdy kino superhero definiują produkcje MCU o znanych i lubianych proporcjach akcji, humoru i fan-serwisu, dzieło Reevesa odważnie proponuje zupełnie inną, wręcz awangardową w tym gatunku wizję. Jest filmem jednym z tych, o których znajomym muszę zacząć opowiadać słowami "to nie jest film superbohaterski. To kryminał, thriller, mrok, przemoc i brud. Jeśli lubicie takie klimaty, musicie go obejrzeć. I nie zawiedziecie się".
Z początku sam miałem problem z tempem. Mimo wszystko oczekiwałem przygody, dużo szybszej i częstszej akcji, ale im głębiej zanurzałem się w ciemnych uliczkach Gotham, im mocniej w nim drżałem - może zziębnięty deszczem, a może poczuciem nieustannego zagrożenia - tym bardziej nie chciałem go opuszczać. Gdybym miał to do czegoś porównać, pewnie byłby to podobnież snujący się rozkosznie Łowca Androidów, gdzie miastu, muzyce i klimatowi niekiedy muszą ustąpić miejsca fabuła i bohaterowie. I żeby nie zostać źle zrozumianym, wcale nie oznacza to, by te ostatnie elementy były słabe. Wręcz przeciwnie. Intryga Riddlera budziła autentyczny niepokój, a związana z nią bezradność policji, czy samego Batmana była wręcz namacalna. Sam Riddler jednak zaczął mnie przerażać jednak dopiero po zdemaskowaniu - jego krzyki do telefonu wydawały się słabe, ale za to to niepozorne spojrzenie, przerażający uśmieszek grzecznego chłopca w okularach i w ogóle cała scena pogawędki w Arkham - rewelacja.
Pozostali aktorzy również dali najlepsze co mogli swoim postaciom. Pingwin może nie skradł mojego serca, tak jak to uczynił zdaje się wielu innym widzom, ale nadal to porządna, świetnie wyglądająca kreacja. Selina była najbardziej ludzka i najtwardsza w historii tej postaci, Zoe sprawdziła się rewelacyjnie. Co prawda brakowało mi odrobinę więcej w niej z teatralności Catwoman, ale to jeszcze nie był ten moment. Zresztą wiemy, że jeśli powróci Batman, to powróci też ona - kto wie, może w nowym i odrobinę mniej poprawnym politycznie wdzianku? Alfred bardzo mnie zaintrygował, świetnie wykorzystano elementy z Earth One, nie zapominając o jego brytyjskości, a małą rolę odczułem jako ogromny potencjał na przyszłość. Największy problem z drugoplanowymi miałem chyba z Gordonem - tu ewidentni zabrało mi jakiegoś puntu odniesienia, choćby cienia wyjaśnienia skąd ta współpraca i skąd ta u niego wiara w Batmana. Był, bo musiał być.
I na końcu Robert. Od ogłoszenia tego castingu byłem przeszczęśliwy, choć nie wiedziałem do końca dlaczego. Nie wiem czy oglądałem wówczas cokolwiek z Pattinsonem, ale w wyborze tym wyczuwałem chęć reżysera na ukazanie zupełnie innego Bruce'a. Pattinson ma wszak w urodzie coś wciąż chłopięcego, coś buntowniczego, romantycznego i niespokojnego. Samą fizjonomią jakoś wymykał się wszelkim dotychczasowym Wayne'om, przynajmniej w moim odczuciu. I niewątpliwie okazał się inny. Najmroczniejszy, najbardziej ludzki poprzez swoje emocje i niedoskonałości, najbardziej pełen gniewu i najbardziej nieoczywisty. Jak dla mnie, najlepszy. Ktoś uprości, że to Bruce-emo, ale ja na takiego zawsze czekałem. Nie na Bruce'a przebierającego się za Nietoperza, lecz na Batmana opętanego swoją misją, a przy tym błądzącego, popełniającego błędy, niekiedy przerażonego. Prowadzenie dziennika czy narracja rodem z komisowych kwadracików, jak widzę w wielu opiniach infantylna, dla mnie będąca tym, na co zawsze czekałem.
Kiedyś, w jakimś wątku, Juby napisał coś w stylu, że nie doszukuje się aż tak bardzo błędów logicznych i niedociągnięć w filmach, które mu się podobają i ja też nie czuję potrzeby szukać ich w The Batman. Są, oczywiście, ale teraz nie chcę o tym myśleć. Chcę moknąć dalej w deszczu tego Gotham, słuchać narastającego motywu muzycznego - tak prostego, a tak rewelacyjnego - i czekać na przejazd batmobilu lub czarnego motyckla.

...ale również wierzyć, że pewna scena nie jest bezpośrednią zapowiedzią drugiej części.

Mam nadzieję, że - jak już zasugerowaliście - Joker, który prędzej czy później się pojawi, będzie wprowadzany powoli, jako "boss ostateczny". Może np końcowy akt kontynuacji opierać się będzie na eksploracji zdobytego przez szaleńca Arkham, słuchania go w głośniach i oglądania jego oblicza wyrysowanego na twarzach zabitych strażników, by dopiero w ostatniej scenie ujrzeć nawet jeśli nie jego samego, to opuszczoną celę.
A co z innymi? Nie skreślałbym tak szybko nieco bardziej surrealistycznych przeciwników. Trybunał jest tym, co i ja chciałbym ujrzeć w pierwszej kolejności i co idealnie wpisuje się w konwencję, zwłaszcza że zapewne ujrzymy powrót Bruce'a Wayne'a do świata żywych, który zechce odbudować szody stworzone przez fundusz jego ojca, a w to Trybunał można by zgrabnie wpleść. Ale nie wykluczałbym też zgrabnych reinterpretacji Freeza czy Posion Ivy. A może Phantasm, którego zbrodnie niesłusznie szły by na konto Batmana?
Myślę również, że w drugiej części można powrócić do tego, co w pierwszej zostało pominięte. Skąd ta niezniszczalna zbroja? Coś więcej o Gordonie i o Alfredzie. Jakiś żyjący na ulicach młody Grayson doglądający batmobila. I jeszcze jedna rzecz, może trochę naciągana, ale od razu przyszła mi do głowy podczas seansu. Może adrenalina, której użył Batman podczas walki z Riddlerami, była "jadem"? Gotham czekają ciężkie czasy i Batman będzie potrzebował jeszcze więcej sił niż dotąd, więc może motywy z historii "Venom"?
Jest wiele dróg, którymi można wrócić do Gotham Matta Reevesa. Oby jak najprędzej.

jakura

Chcialem napisac cos od siebie, ale po przeczytaniu opinii Mr G podpisuje sie pod nia w 100%. Jestem zachwycony, film przebil moje oczekiwania
Powiedzieli mi, że nie da się tego zrobić. Odpowiedziałem maniakalnym śmiechem.

Juby

Widzę, że trochę więcej pisałem tu o tym, co w filmie mi zgrzytało, dlatego teraz wymienię sceny / elementy, które zrobiły na mnie największe wrażenie:

- Otwarcie. Logo WB i DC bez animacji z resztą superbohaterów, potem to sapanie obserwatora, aż w końcu ujęcie, w którym burmistrz odsłania stojącą w cieniu sylwetkę, ale dostrzegamy tam kogoś dopiero, kiedy okulary odbijają transmisję z telewizora. Rewelacja!!

- Wejście Batmana. Na pewno każdy kojarzy pierwsze spotkanie Batflecka z policjantami w BvS. Dla mnie ta scena leżała pod względem dramaturgii i emocji, bo starała się zrobić dokładnie to, co 11 lat wcześniej zrobił Nolan w Batman Begins... Tylko zrobił to lepiej. Mniej więcej wtedy zrozumiałem i zacząłem powtarzać, że być może już nigdy nie powstanie lepszy Bat-film od Początku, gdzie wyciśnięto maksimum z grozy jaką budzi Batman-zjawa. Matt Reeves podszedł do tematu zupełnie inaczej - a nie wiedziałem, że to wykonalne - i wyszło mu równie dobrze. Batman nie udaje zjawy, nie pojawia się i znika. Batman jest RoboCopem, ostatnim sprawiedliwym szeryfem w miasteczku przesiąkniętym przestępczością. Kroczy powoli wychodząc z cienia, a jego ciężkie kroki słychać jak ostrogi, albo jak zbliżającego się Tyranozaura w Praku Jurajskim. Później Batman nie nokautuje zbirów jednym ciosem, on brutalnie okłada przestępców tak, aby jego koledzy opowiedzieli o tym dalej. Następni pomyślą dwa razy zanim zrobią coś niezgodnego z prawem. Niesamowite otwarcie, serce waliło mi jak oszalałe, a do narzeczonej siedzącej obok powiedziałem, że chyba popłaczę się ze szczęścia. ;D

- Humor. Jest go niedużo, ale do mnie trafia i - co mnie zaskoczyło - opiera się na postaci Batmana. Batfleck był tym mrocznym, ponurym Batmanem zagranym na jednej nucie, i miałem pewne obawy, że z Pattinsonem może być podobnie. Nic bardziej mylnego. "Thumb-drive", "Masz dużo kotów", zajrzenie głęboko w oczy Seliny tylko po to, by powiedzieć jej, że soczewka dobrze leży, walnięcie Gordona. Wszystkie te sceny wypadły świetnie, kolejny powód do pokochania Battinsona.

- Czekam na materiały dodatkowe na Blu-ray, bo dopóki nie zobaczę jak charakteryzują Colina Farrella, dopóty nie uwiężę, że to on grał Oza. Wygląd, głos, wszystko - on zniknął w tej roli. Trudno mi go porównywać z wersją Tima Burtona, bo jest postacią drugoplanową, ale uwielbiam go. To wierny z komiksowym pierwowzorem Pingwin na jakiego czekałem od lat. Obok głównego bohatera był dla mnie MVP tego filmu.

- Catwoman też jest najbardziej komiksową wersją do tej pory i choć Zoe nie ma charyzmy swoich poprzedniczek (Michelle i Anne) to ma o wiele więcej scen z Batmanem od tej drugiej i lepszą chemię z samym Batmanem, dlatego jeśli miałbym robić ranking ulubionych Kobiet-Kot, wersję Matta Reevesa chyba postawiłbym wyżej od tej Nolana.

- Batman jest tu w zasadzie policjantem, w filmie pojawiają się Riddler, Catwoman, Pingwin (i Joker?), a w jednej ze scen Batman biegnie po pionowej ścianie. Ktoś z twórców musi bardzo lubić Batman zbawia świat z 1966. ;) Ja nie jestem fanem serialu / filmu z Adamem Westem, ale takie subtelne puszczenie oczka do fanów bardzo doceniam.

- Muzyka. Czytam mieszane opinie, a dla mnie to kolejny świetny soundtrack do filmu z Batmanem. Może nie tak łatwy do zanucenia, jak te z filmów Burtona, Schumachera, czy Nolana, ale w filmie sprawdza się doskonale. Motyw Batmana towarzyszy mi od wyjścia z kina, nie chce wyjść z głowy, wykorzystanie "Ave maria" i Nirvany też udane. W wolnej chwili przesłucham całość poza filmem.

- Kostium Batmana. Po fotkach z planu nie potrafiłem pojąć jak mogli dopuścić do filmu coś tak brzydkiego, a w samym filmie sprawdził się idealnie. Wprawdzie nie zostałem fanem naramienników, nosa i uszu tej maski, ale całość jest tak kadrowana, tak oświetlana, a Pattinson tak gra oczami, że niewiele było ujęć, w których coś mi przeszkadzało.

- Gotham było wspaniałe. Deszczowe, brudne, komiksowe. U Nolana mieliśmy widowiskowe ujęcia na miasto z lotu ptaka, tutaj nie ma takich w ogóle, wszystko jest przedstawiane z poziomu ulicy / oczami bohaterów i mieszkańców.

LelekPL

Podpisuję się pod niemal wszystkim (poza muzyką). Od siebie dodałbym tylko:
- Batman 66 wymiata ;)
- tytuł przypomniał mi też tytuł Jokera
- bardzo podobało mi się, że sam Batman wszystkie swoje mniej poważne kwestie wypowiada z całkowitą powagą, niczym Adam West, przez co wypadają lepiej, a nie jak wstawione na siłe żarciki... nadal jednak chciałbym więcej takich scen i może chociaż z jedną postać, która nie jest ciągle ponura
- jak wspominałem wcześniej, Zoe była najbardziej komiksowa, ale brakowało jej tego "czegoś", brakowało efektu "cool", albo definijącej ją sceny, jak ta którą miała Michelle po powrocie do mieszkania po upadku, czy Anne jak wkroczyli policjanci i udawała ofiarę.
- kostium był bardzo dobry, ale to jak Pattinson gra oczami to było niesamowite. Kiedy widzi syna burmistrza, kiedy ma olśnienie przy przesłuchaniu Riddlera, kiedy zauważa buty Seliny - mam wrażenie, że u Nolana ktoś jeszcze by musiał powiedzieć widowni, że Batman to zauważył, a tutaj posłużyli się tylko świetną grą Pattinsona i doskonałym zbliżeniom w odpowiednich momentach.
- w Gotham trochę brakowało mi efektu Blade Runnera, które miało u Nolana - stworzenie atmosfery i panoramy Gotham i użycie odpowiedniej muzyki do tego. Ale sceny pokazujące drobnych przestępców w Gotham idealnie sprowadzały nas na ziemię.

Juby

#26
Cytat: LelekPL w 07 Marzec  2022, 09:56:53- tytuł przypomniał mi też tytuł Jokera
Mi też. Żałuję tylko, że pojawił się na początku, a nie już po tym, jak Battison dostrzega bat-sygnał na niebie. Pasował tam idealnie.

W powyższym poście zapomniałem dodać o jeszcze jednym świetnym motywie: "Know who I am?" i trzykrotne dostanie się do klubu Pingwina na trzy różne sposoby. Ekstra!


Leon Kennedy

#27
Dwukrotny seans w kinie. Po pierwszym momentami byłem zachwycony, ale i momentami trochę znudzony. Z filmów na których się ten wzoruję wymieniany jest często Zodiak ( ogl raz i cholernie się wynudziłem), jak i Siedem, którego w ogóle nie widziałem. Ciekawie wyszło... Szczerze po pierwszym seansie nie wiedziałem jak to ocenić, dobrzy czy negatywnie, a może gdzieś bardziej po środku. Więc postanowiłem pójść drugi raz, ale już sam... I ten seans był zbawienny!! Nuda praktycznie całkowicie znikła, do tego całość ogl z należytą uwagą. Zatem jak oceniam ten film? Powiedzmy, że po drugim seansie przez około 30 minut byłem w szoku z odebraną mową! To było to! To był majstersztyk w wielu momentach, świetnym klimacie. Pierwsze pojawienie się Batmana czysta groza spowita mrokiem, a w nim on czyhający na ofiary, pierwsza godzina niesamowita! Wprowadzenia Batmana pierwszy raz na miejsce z brodni gdzie pełno policji zajebiste. Ich niepewność co do niego namacalna. Batman i Gordon stanowili fajny duet. Sam Jim w tym filmie bardzo mocno skupiony na śledztwie, nie było tu chyba już miejsca na rodzinę, ale spokojnie od czego mamy kontynuację, prawda? Na większy czas antenowy liczę przy kontynuacji dla Alfreda. Szkoda, bo Serkis był przekonujący w tej roli i chce się go po prostu więcej. Kotka bardzo komiksowa z niezłą chemią między nim i Gackiem, ponownie chce tego więcej. Bruce? No cóż dla mnie jeszcze go tutaj tak na serio nie było... Był tylko Batman!! Zły, wkurwiony, brutalny, mroczny, ukryty w zaułkach w deszcze i właśnie w tym mroku. Czysta furia , niepohamowana furia. Można będzie fajnie się nim pobawić w następnej części, bo motyw nadziei się przecież pojawił. Pingwin świetnie zagramy, mistrzowsko ucharakteryzowany!!! W sumie każdej głównej postaci chce po prostu więcej!!! Tak jak i miasta, autentycznie mrocznego i ciągle skąpanego w deszczu! Chyba dostałem w pełni to czego oczekiwałem... Oczywiście było i trochę gorszych momentów. Ogólnie w drugiej godzinie lekko tempo spada, nie jakoś mocno, nie na długo, ale warto to odnotować. Również i Nigma mógł gdzieś po drodze bardziej pokazać, że nie zależy mu na ludziach, tak bardzo jak nie zależy mu na mieście i uważa ich za część problemu, bo sami nic nie robią, no coś w tym stylu. Również Gacek, który lekko przeżył niezły upadek było przegięciem, ale z drugiej strony kuloodporny strój w ogóle mi nie wadził, tak samo nie muszę ponownie wiedzieć skąd to wszystko ma. Może w następnej części coś pokażą... Podobało mi się również spoglądanie na rodziców Bruce'a dzięki czemu było czuć ich obecność. Trochę za szybko, ale cieszę się, że poszło to jednak w ta stronę, a nie było ciągnięte przez pół filmu i dobrze, że jednak byli tym kim mieli być, czyli dobrymi ludźmi. Zakończenie hmm, no cóż jego pojawienie się było w sumie pewnie, teraz czy trochę później, ale jednak pewne. Nie zmienia to w sumie u mnie nic wielkiego i dalej będę bardzo, ale to bardzo czekał na kontynuację gdzie jakieś skrzypce będzie on odgrywał, ale czuję, że główne będą grane przez kogoś całkowicie innego, a on zostanie na domknięcie trylogii. Kogo bym widział w kontynuacji? Ja jestem z tych co uważają, że i Killer Croc mógłby się tam pojawić 😁 czego bym bardzo chciał, Szalony Kapelusznik, Scarface, a nawet i Man Bat. Odnośnie oceny trochę się wacham, ale chyba daje 9/10. Może ciut na wyrost, ale jednak!!!

Juby

Cytat: Leon Kennedy w 07 Marzec  2022, 15:34:15Zakończenie hmm, no cóż jego pojawienie się było w sumie pewnie, teraz czy trochę później, ale jednak pewne.
Jesteś kolejną osobą, która pisze podobne banialuki, więc muszę zareagować. Nie, nie było pewne (ani potrzebne). Kiedyś Warner/DC potrafili dać sobie na wstrzymanie od tej postaci na całe lata - i nadal potrafią przy odpowiednim twórcy z pełną swobodą artystyczną. Przypominam, że po wielkim sukcesie pierwszego Batmana powstały trzy kolejne filmy z Batmanem w latach 90-tych i w żadnym nie było nawet zajęknięcia się o Jokerze (a mogło być, tak samo jak o Vicky w BR, lub przy kostiumach łotrów z poprzednich filmów w Arkham w B&R). Nolan też postanowił nawet nie wspominać Jokera w TDKR, skoro Heatha już z nami nie było. Inny przykład do seria Earth One G. Johnsa - po dwóch tomach przedstawiających alternatywne początki Batmana wciąż choćby mrugnięcia okiem zapowiadającego przyszłe pojawienie się clowna (a są Pingwin, Two-Face, Killer Croc, Riddler, Catwoman). Da się! I tego też oczekiwałem od Matta Reevesa. Może nie o trylogii / serii filmów bez Jokera, bo wiem, że Warner nie odpuści dojenia tej kury znoszącej złote jaja, a Joker Todda Phillipsa tylko dodał im w tym animuszu (bo udowodnił, że nic dla nich nie zarabia tak dobrze, że jak udany film z Jokerem), ale oczekiwałem że odpuszczą sobie chociaż na ten jeden film. Nie odpuścili. >:( ::)

A co do Gordona - wypadł dobrze, zagrany bez zarzutu. Szkoda tylko, że jest taką jednowymiarową postacią. To po prostu "glina, który współpracuje z Batmanem". Pat Hingle też był tylko komisarzem, ale to była postać bardzo drugoplanowa, Jeffrey gra znacznie więcej i brakowało mi choćby jednej wzmianki, że musi wracać do żony i dzieci, a nie uganiać się całą noc z facetem przebranym za nietoperza. Zabrakło tego, a przecież nawet policjant Martinez dostał coś więcej (w kluczowym momencie filmu wspomina, że ktoś w rodzinie kładł wykładziny, jara się widokiem Bruce'a Wayne'a, a wcześniej ma ewidentną niechęć do Batmana).

newtime

Cytat: Juby w 07 Marzec  2022, 16:51:33Jesteś kolejną osobą, która pisze podobne banialuki, więc muszę zareagować. Nie, nie było pewne (ani potrzebne). Kiedyś Warner/DC potrafili dać sobie na wstrzymanie od tej postaci na całe lata - i nadal potrafią przy odpowiednim twórcy z pełną swobodą artystyczną. Przypominam, że po wielkim sukcesie pierwszego Batmana powstały trzy kolejne filmy z Batmanem w latach 90-tych i w żadnym nie było nawet zajęknięcia się o Jokerze (a mogło być, tak samo jak o Vicky w BR, lub przy kostiumach łotrów z poprzednich filmów w Arkham w B&R). Nolan też postanowił nawet nie wspominać Jokera w TDKR, skoro Heatha już z nami nie było.

Ja tu się akurat nie zgodzę, Warner/DC nigdy nie mogli się powstrzymać powrotu Jokera w jakieś formie, Batman forever dostaliśmy Zagadke oraz Dwie twarze które były po prostu inna wersja Jokera, te postacie nia miały poza imionami nic wspólnego z komiksowymi odpowiednikami, widac ze twórcy chcieli powtórzyć sukces pierwszego filmu i z każdym kolejnym dostawaliśmy złoczyńców na jego wzór. Batman Begnis został juz nam zapowiedziany w TDKR również miał się pojawić ale przez szacunek dla aktor zrezygnowano z tego pomysłu i tylko daltego, pózniej mieliśmy SndyerVerse gdzie Joker pojawiał się lub był wspominany dosłownie wszędzie, po drodze był serial Gotham i na deser film Joker w roli głównej. Tez chciałbym dostać cos innego ale to zbyt duza postać, zreszta główne tematy na reddicie od jakiegos czasu dotyczą właśnie jego wiec wiadac jakie jest zainteresowanie przeciętnego widza ta postacią  ::)