SPOILERY - wrażenia po seansie Batman v Superman: Dawn of Justice

Zaczęty przez LelekPL, 26 Marzec 2016, 21:08:17

Plastic Man

#60
Witam!

Na wst?pie nadmieni?, ?e jestem wieloletnim fanem filmowego i animowanego uniwersum DC specjalizacja Batman. Ka?dy film widzia?em kilka razy. Tak, nawet "Batman zbawia ?wiat" widzia?em dwa razy. Za absolutne mistrzostwo uznaj? filmy z Keaton'em i Bale'm.
Czytaj?c zalew informacji na temat BvS, ogarnia? mnie stopniowo smutek, ale do kina poszed?em z mocnym postanowieniem nie sugerowania si? opiniami innych i postanowi?em da? filmowi czyst? kart?.
... i tutaj mam dylemat. By? mo?e jestem niezdjagnozowanym debilem, ale film bardzo mi przypad? do gustu.
Ben - rewelacyjnie. I jako Gacek i jako Bruce. Scena z policjantem by?a rewelacyjna. Wszystkie sceny walki na wielki plus. Wayne jako lekko zblazowany milioner te? rewelacyjnie. Jego motywacja by?a wy?o?ona bardzo jasno i klarownie. Batman nie musia? by? w nic wkr?cany przez Lexa, mia? wystarczaj?co siln? wewn?trzn? motywacj? do rozwi?zania problemu Harcerzyka w sposób definitywny. Pi?knie pokaza? swoj? pasj?, determinacj? i sprawiedliwy gniew. Mog? powiedzie?, ?e rozumiem go?cia, czu?bym i  zrobi?bym podobnie.
?mier? jego rodziców pokazali bardzo fajnie, zw?aszcza ten moment z rozszerzaj?c? si? w chwili ?mierci ?renic?, smutny, ale pi?kny smaczek.

Henry - jak zwykle dobrze, bez fajerwerków, ale in plus. Pokaza? dok?adnie to na co liczy?em. Genialna by?a scena gdy na kl?czkach zbiera? fotografie matki. Chwyci?o mnie to za serce. W?tek mesja?ski mi nie przeszkadza?. Ten moment, gdy Batman zsuwa go z gruzowiska owini?tego w szat? niczym Jezusa z krzy?a, by? dla mnie w porz?dku. Je?li re?yser tak to widzi ja nie mam z tym problemu. Wst?pi? do piekie? a trzeciego dnia zmartwychwsta?. Dla mnie bomba, zw?aszcza w kontek?cie bosko?ci istot pozaziemskich w zestawieniu z cz?owiekiem.

Bardzo zacna by?a scena rozgrywaj?ca si? pomi?dzy nimi gdy Gacek trzyma mu nog? na gardle a Supek prosi o ocalenie matki, gdy Batman pocz?tkowo nie rozumie my?li ?e to o jego matce, ale gdy w ko?cu to poj?? dostrzega w nim cz?owieka, takiego jak on sam, maj?cego podobne uczucia i pomimo ca?ej swej mocy podobnie delikatnego i podatnego na rany emocjonalnego, potrafi?cego kocha? tak jak cz?owiek potrafi kocha? innego cz?owieka. Ludzkiego i jak?e mu w tej chwili bliskiego.

Wiele osób przyczepia si?, ?e film by? chaotycznie zmontowany. Sorry, jak dla mnie fabu?a i wszystkie sceny pi?knie si? klei?y i nie wyczuwa?em ani nat?oku w?tków fabularnych. Wszystko zrozumia?em, nie mia?em ?adnego problemu z odczytaniem spójno?ci filmu.

Bardzo mi si? podoba?y nawi?zania dla MoS i przysz?ych filmów. Dzi?ki temu mia?em poczucie, ?e ten film nie jest zamkni?t? histori?, ale mog? liczy? na kontynuacj?, ?e b?dzie co? wi?cej, ?e film nie wyja?ni? wszystkiego, ?e to pewnego rodzaju preludium, preambu?a, przedmowa do przysz?ych wydarze?.

Nie pojmuj?, wytykania filmowi drobnych niedorzeczno?ci, na przyk?ad, ?e oto Batman po walce z Supermanem nagle jest w swojej lekkiej zbroi, albo, ?e stewardessa nazwa?a WW po nazwisku i tym podobniej. Rozumiem, ?e film to nie ?ycie, to zbiór pewnych uproszcze?, to opowiedziana historia, a nie ?a?cuch ?ci?le zwi?zanych ze sob? faktów. Chyba, ?e kto? lubi Joyca i jego "Ulissesa".  Ja wol? nieco lu?niejsze podej?cie.

Móg?bym jeszcze wiele pisa? o pozytywach. Po prawdzie film nie oby? si? bez kilku igie?, ale nie b?d? o nich pisa?, bo po co powtarza? po poprzednikach. Ig?a niech pozostanie ig??, wide? ?adnych nie widzia?em.

Reasumuj?c daj? 8/10 pkt, a dzi?kuj?c twórcom za film prosz? o dok?adk? :)


Starfoxik

Wraz z obejrzeniem tego filmu wróci?o moje zainteresowanie ?wiatem DC, dlatego zarejestrowa?em si? tutaj, aby pozna? wasz? opini? na temat 'wizji' Batmana i co nieco prosi? o rozja?nienie mi, czy moje za?o?enia s? s?uszne, lub jednak powinienem sobie odpu?ci? dr??enie tego w?tku.
Tak naprawd? interesuje mnie g?ównie pojawienie si? Flasha. Wielu laików, wnioskuj?c po recenzjach go nie pozna?a, bo nosi? on dziwny metalowy pancerz. Czy nie uwa?acie, ?e ten pancerz by? za?o?ony w celu 'zabezpieczenia' Flasha przed ewentualn? potyczk? z Paradox Reaperami w tunelu czasoprzestrzennym wytworzonym, gdy Flash u?ywa speedforce do podró?y w czasie? Natomiast sam pancerz zaprojektowa? mu na przyk?ad Batman? Co do samej wizji, to troch? o tym rozmy?la?em po filmie i mam wra?enie, ?e w kolejnym filmie Bruce wraz z nowo uformowan? Lig? b?d? chcieli o?ywi? Supermana, bo do Ziemi b?dzie si? zbli?a? zagro?enie w postaci Bogów (Darkside), o którym wspomina? Lex w wi?zieniu. Jedyn? mo?liwo?ci? pokonania Darkside'a b?dzie w?a?nie uratowanie Supermana, tylko ?e tym razem Liga b?dzie chcia?a wys?a? Flasha w bardziej odpowiedni okres, aby ostrzeg? on Bruce'a. Co b?dzie skutkowa?o tym, ?e Bruce ostatecznie zaniecha potyczki z Supermanem i o?ywienia Doomsdaya, a tym samym doprowadzi do paradoksu czasowego, gdzie Superman ?yje i jest cz??ci? Ligi. Co by te? si? zgadza?o z tym, co mówi? Zack Snyder, ?e to nie koniec Doomsdaya w kinowym uniwersum DC, skoro go nie o?ywi?, to u?yj? w jakim? innym momencie, np. w Man of Steel 2.

P.S.: Nazw? Paradox Reapers wzi??em z DC Universe, w które si? zagrywa?em dawniej, nie pami?tam, czy w komiksie przeciwnicy Flasha w tunelu czasoprzestrzennym nosili jakie? konkretne nazwy, wi?c prosi?bym o sprostowanie tej kwestii, jak posiadacie tak? wiedz?.

Pozdrawiam!

wilddogg13

Interesujący pomysł ale czy ten unoszący się pył czy co to było na końcu  nie świadczy o tym, że Superman żyje ? W takim przypadku Flash nie musiałby się cofać w czasie.


Pytanie do znawców : Co to za stwór pojawiający się w tym 45 sekundowym filmiku wypuszczonym przez WB z Luthorem ?

Starfoxik

Przypadek unoszącego pyłu może oznaczać tak naprawdę wszystko: od tego, że jakaś inna postać/statek pojawiła się w pobliżu trumny, bądź właśnie, że Superman ożywa. Jednak jako, że reżyseruje to Snyder, to wątpię, żeby szedł w takie wątki, że Superman odżyje sam z siebie. Zrobi to z pompą ;) Dlatego póki co załóżmy, że ten unoszący się pył to nie ożywający Superman, tylko inna siła/pole siłowe.

wilddogg13

Maj?c asa w postaci Flasha to WB mo?e robi? takie cuda w stylu spotkanie Batmana/Bruce'a z Batmanem beyond  albo dwóch Batmanów Bruce'ów jak w Injustice.

Rarian

Na oko postać z wyciętej sceny to Steppenwolf:

https://en.wikipedia.org/wiki/Steppenwolf_(comics)

Co do Supka to raczej nic nie będzie musiało go ożywiać. Po prostu potrzebował czasu by się zregenerować :).

Altair

To i ja dołożę swoje 5 groszy co do najnowszego filmu Snydera...

Może zacznę od podstawowych kwestii. Nie znoszę Man of Steel. Uważam, że film nie posiadał w owym czasie nic więcej jak kilku pięknych ficzerów wizualnych. Na ekranie między aktorami nie było żadnej chemii, wszystko wydawało się wymuszone i na siłę zrobione szare, odpychające. Walki Kal-Ela z resztą kryptończyków to zlepek widowiskowych CGI, epileptycznych wręcz ujęć. Pamiętam jak mega byłem nakręcony na MoS po pierwszych zwiastunach i pamietam jak bardzo wynudziłem się na seansie. "A to boli, jak drzazga w fiu***", cytując polskiego klasyka. ;)

Jak jest u mnie w przypadku BvS?
Inaczej. To dobre słowo - po prostu inaczej. Film od pierwszych minut mnie zaintrygował. Wstęp jest, powiedziałbym, fenomenalny. Podoba mi się, że nie cofamy się znowu do Adama i Ewy ze śmiercią Wayneów, dostajemy ją szybko i "przyjemnie", w pigułce. Ma ona wydźwięk symboliczny, a nie jak dotąd, podmiotowy. Wiemy już kim jest Batman z poprzednich filmów, wiemy co przeszedł. Tutaj nas to nie obchodzi, obchodzi nas wielkie i stare bydle, jakim stał się ten niewinny chłopiec przez lata walki z przestępczością. I to trzeba sobie wbić do głowy na resztę seansu.  Jak wspomniałem wyżej, pierwsze 10-20 minut filmu robi smak na jego dalszą część. Fajnie zarysowany kontakt Lois z Clarkiem, w końcu jakaś chemia między aktorami. To na plus. Lex - od razu widać, że to cwany manipulant :) Nie przeszkadza mi, że nie był jeszcze wyrachowanym łysolem. A może nigdy się nim nie stanie? Kto wie? Jedno jest pewne - Kiedy Eisenberg stanie w oko w oko z Leto pewnego dnia, ujrzymy pojedynek diabelnie przebiegłych i wyrachowanych szaleńców. Jak bardzo od siebie różnych?  Joker to sadysta, a Lex to manipulant. I chyab na tym będzie polegać jedyna różnica między nimi, co z tego wyjdzie zobaczymy z czasem.
I tak już po wprowadzeniu nas w ciekawy sposób do filmu, jego forma nagle... Podupada. Stopniowo, jednak konsekwentnie. Nagle jak grzyby po deszczu wyskakuje nam wiele wątków, które ciężko zliczyć, a dodatkowo nie dostajemy na niektóre z nich kompletnie żadnej odpowiedzi. Mam wrażenie, że część z nich została upchnięta specjalnie po to by wypełnić 2,5 h seans czymkolwiek. Lois na pustyni, niświadoma pracy z CIA, ginie reporter (Jimmy?), nagle terroryści zaczynają się mordować, pojawia się Es, zabija głównodowodzącego... MÓZG MNIE BOLI. Zamach na kapitol, motyw z człowiekiem na wózku, pojawia się kryptonit, statek kosmitów, ciało Zoda... MÓZG MNIE BOLI. Nagle zaczynają się wyjaśniać poprzednie motywy, pojawiają się kolejne pytania, Justice League... Moment, moment, Panie Snyder, zwolnijmy na chwilę. Tak naprawdę jasne wątki otaczały tylko i wyłącznie postać Batmana, tak jakby poświęcono im trochę więcej czasu na dopieszczenie. Chaos i przydługawość to powody dlaczego nie dostaliśmy arcydzieła. Niestety, Snydera chyba nigdy jako reżysera nie polubię, chociaż Watchmen oglądałem kilka razy i zawsze mi się film podobał.
Kolejna kwestia, która przeszkadzała mi w odbiorze filmu - epileptyczne i zwariowane ujęcia, ledwo widoczne w dodatku, bo akcja filmu bardzo często ma swoje miejsce w nocy. Ja rozumiem, Batman, noc, Batmobil, czerń itp... Ale czy nie szło pewnych rzeczy pokazać wolniej, a dosadniej, jak miał to w zwyczaju Nolan chociażby w scenach pościgowych Batmobilu? Żeby ta kwestia była jasna, nie mam problemów ze wzrokiem. Po prostu film momentami jest cholernie nieczytelny. Na szczęście walka z Doomsdayem troszkę nam to wynagrodziła - ogień w tle dał swoje efekty, sekwencje nie są już tak naszpikowane ujęciami na sekundę^2.
Gra aktorska... Hm, tutaj nierówno. Bardzo nierówno, ale z drugiej strony jak mialoby być inaczej skoro wiele rzeczy w scenariuszu (miejsc,sytuacji, postaci) nie dostało swojego wystarczającego miejsca w filmie, a inne aż nadto? To co udało mi się zauważyć to to, że Affleck pokazał nam prawdziwego, dzikiego zwierza jakim jest Batman. To nie ejst patyczkowaty Bale z chrypą, to prawdziwy potwór z Gotham. Koleś, którego można przestraszyć się osobiście, wchodząc drogą wyobraźni na chwilę w głowę takiego zbira. Nawiasem mówiąc, bardzo podobała mi się walka z trailera i to w jak taktyczny sposób Gacek do niej podszedł - niczym w grze Arkham zrobił zamieszanie, wskoczył na belkę, wyelminował strzelcow, użył haka i resztę dobił na ziemi. To już raczej zasługa scenarzystów, ale warto nadmienić, że mało mogliśmy wcześniej podziwiać takiego gacka. Bruce Wayne również spisał się na medal, to weteran, ma już dosyć zakładania maski jako Bruce Wayne, wiele przeszedł, ale jednak potrafi kiedy trzeba udać podpitego, rozrywkowego playboya (vide scena z azjatką - asystentką Lexa i łazienką). Ben pokazał nam człowieka, który jest zdesperowany i zorientowany bezwzględnie na osiągnięcie celu, obsesyjnego detektywa. A w końcu kim był Batman jak nie kimś takim? W BvS Bruce to człowiek, w którym siedzi dużo bólu, nigdy nie było tego aż tak widać, czy to u Nolana czy Burtona.
Superman... Tutaj mam największy dylemat. Po filmie nie odczułem, że jest to symbol nadziei, gladiator potrafiący ściągnąć kotka z drzewa. Rozumiem, że próbujemy go pokazać z ludzkiej strony, pełnej obaw i wapliwości, ale zaraz... Superman jest bohaterem od dwóch lat, a ja dalej mam wrażenie, że w filmie jest amatorem. Dlaczego tak? To nie on powinien pocieszać Lois? To nie on powinien pierwszy chcieć nawiązać kontakt z Batmanem? Czasami wydaje mi się, że taka "głupota" jak pokazanie większej ilości zdjęć w świetle dnia przelatującego Esa wiele by wniosła do tematu, ale to tylko moja osobista widza. Niestety, harcerz w tym filmie nie jest drużynowym, a tylko trochę podrosłym chłopakiem z pierwszym zarostem, który jest w cieniu Batmana. A szkoda, bo to naprawdę bogata postać, której przedstawienie w mroku i wątpliwościach, bardziej szkodzi niż pomaga. Przecież ten zabieg w MoSie przerabialiśmy już 3 lata temu... Nic od tamtej pory się nie zmieniło? Cavill jednak to co miał zrobić zrobił dobrze - w końcu było ciekawie czuć różnicę między Clarkiem, dociekliwym reporterem, a Esem. Zabrakło jednak tutaj tego małego pierwiastka prawdziwego Supermana.
Wonder Woman.. Była. I to wszystko co mogę powiedzieć, kompletnie nie mam opinii na jej temat.
EDIT: resztę recenzji dopiszę z dniem jutrzejszym jak na spokojnie przemyślę werdykt końcowy :)

LelekPL

U Nolana i Burtona nie by?o wida? bólu? Ja go tutaj nie wid ia?em. Widzia?em niezrozumiale zdenerwowanego Batmana, ale ból? Meh

Z tym zwierzem w scenach akcji to te? wydaje mi si?, ?e raczej kaskader, a nie Affleck :P chocia? przypakowa? dobrze. Jest cholernik du?y! Aczkolwiek Bale'a patyczakiem bym w ?adnym wypadku nie nnazwa (chyba, ?e mówimy o Mechaniku :P )
http://www.thesuperherotransformation.com/uploads/2/9/0/7/29078071/7121946.jpg?421

Taki zarzut mo?na spokojnie stawia? Kilmerowi, Clooneyowi czy Keatonowi, ale na pewno nie Bale'owi... I oczywi?cie Westowi te? nie ;)

vincent

@up

Szkoda tylko, że oni wszyscy ładują sterydy ;) Niemożliwe jest przybrać tyle czystej masy w tak krótkim czasie w inny sposób (Bale w kontekście kłucia tyłka to prawdziwy szaleniec). No, ale pod okiem lekarzy i z odpowiednim odblokiem pewnie im się to na zdrowiu jakoś drastycznie nie odbija.
Moje opowiadania o Batmanie:

ADRENALINA

Z JASKINI NIETOPERZA

LelekPL

To nie sportowcy, więc nie ma różnicy co biorą. Po drugie mięśnie po sterydach same się też nie robią. Zarówno Bale, jak i Affleck musieli WIELE ćwiczyć, żeby uzyskać taki wygląd.

vincent

Jasne, ćwiczyli dużo, natomiast co do stwierdzenia "mięśnie po sterydach same się też nie robią" to może nie dosłownie, ale mniej więcej tak to właśnie wygląda - że się robią, nawet jakbyś nie ćwiczył prawie w ogóle (tak samo, jak poszerza Ci się szczęka, nadgarstki etc - kości rosną). Oczywiście, żeby to jakoś wyglądało trzeba mieć trening ;)

/Koniec offtopu.
Moje opowiadania o Batmanie:

ADRENALINA

Z JASKINI NIETOPERZA

Juby

Cytat: vincent w 30 Marzec  2016, 17:50:55
Szkoda tylko, że oni wszyscy ładują sterydy ;) Niemożliwe jest przybrać tyle czystej masy w tak krótkim czasie w inny sposób (Bale w kontekście kłucia tyłka to prawdziwy szaleniec). No, ale pod okiem lekarzy i z odpowiednim odblokiem pewnie im się to na zdrowiu jakoś drastycznie nie odbija.

Co za bzdura. Wątpię żeby Bale, Cavill (ten na pewno, bo trenował pod okiem Gym Gones) i Affleck brali jakiekolwiek sterydy. Po co im, kiedy mają osobistych trenerów, rozpiski ćwiczeń, rozpisane diety, cały sztab ludzi, który się nimi zajmuje i masę wolnego czasu żeby przez X miesięcy osiągnąć efekty? I owszem. Jest możliwe w te 6-12 miesięcy przybrać tyle mięśni bez sterydów.

Mówi to osoba, która ćwiczy od prawie 3 lat i interesuje się treningiem gwiazd do ról.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Plastic Man

Potwierdzam. Trenuję od kilkudziesięciu lat i mam wieloletnie doświadczenie trenerskie i dietetyczne. Spokojnie dali radę bez sterydów, na samej diecie i treningu. Zresztą np. Affleck już wcześniej był nieźle zbudowany, wystarczy obejrzeć Operację Argo.

Shadow of the Bat

Ja co do filmu mam mocno mieszane uczucia. I od razu zaznaczam, że jestem fanem filmów Snydera. "Watchmen" to mój drugi ulubiony film na podstawie komiksu, a "300" uważam za znakomitą adaptację. Bardzo podobał mi się również "Man of Steel" pomimo (a może dlatego?) że nigdy nie byłem fanem Supermana. Z BvS mam jednak problem. Głównie dlatego, że jest to ogromny bałagan.

Film ma dużo urwanych i niedopracowanych wątków. Cała kwestia śledztwa Lois Lane jest nudna i kompletnie niepotrzebna bo w ostatecznym rozrachunku donikąd nie prowadzi. Wygląda to tak jakby jej postaci na szybko dopisano jakieś zadanie by uzasadnić jej obecność w filmie. Scena w której bezsensownie wrzuca do wody kryptonitową włócznię by za kilkanaście minut po nią wracać aby dać scenarzyście pretekst do "pożegnania się" z Supermanem jest szyty tak grubymi nićmi, że można by z tego zrobić sweter dla Doomsdaya. W filmie porusza się ciekawy wątek "boskości" Supermana i... porzuca się go kompletnie po zamachu w kongresie. Bardzo dużo jest też rozwiązań deus ex machina którymi próbuje się tuszować dziury w scenariuszu.

Przykładowo gdy Doomsday i Superman wylatują na chwilę w kosmos w ciągu minuty albo krócej następuje telefon do prezydenta USA ktory zarządza strzelenie w obu atomówką i atomówka ta natychmiast jest u celu. Wszystko to szybciej niż zdążysz powiedzieć Batman v Superman Świt Sprawiedliwości. Niestety fatalnie umotywowano walkę Batmana z Supermanem. O ile gacek ma jeszcze powód by stawać do walki o tyle Supermanowi nie mieli już czego wymyślić i porwali mu matkę. Serio!? To ma być jego pretekst do walki z Batmanem? W ciągu 30 minut Superman uratowałby ją sam. Poza tym o całej sprawie powiedział Batmanowi dopiero mając nóż (włócznię) na gardle. Sprytny był motyw zbieżności imion matek Batmana i Supermana, ale scena tego objawienia była słaba. Superman błaga Batmana...a ten największy detektyw świata niczym koks z siłki ledwo dodaje 2 do 2, "zara, jego mata Marta...i moja też Marta...o ja nasze matki mają tak samo na imię. Zostańmy jednak kumplami!".

Wkurzał mnie też przegięty w swym ekscentryźmie Luthor i drewniana Wonder Woman. O, przypomniał mi się kolejny zmasakrowany wątek ex machina. Okazuje się, ze statek obcych nadal działa i co więcej zawiera w sobie komorę pozwalającą tworzyć niezniszczalne mutanty ze zwłok... i do tego Luthor przejmuje nad nim kontrolę mówiąc statkowi że chce przejąć nad nim kontrolę...

Żeby nie było, są w filmie rzeczy ktore mi się podobały. Film jak to zwykle u Snydera jest bardzo ładny wizualnie. Świetnie wygląda pojedynek Batmana i Supermana w deszczu. Genialnie wyglądał sam Batman w obu kostiumach. Ben Affleck wbrew obawom wypadł bardzo dobrze. Cavill podobnie jak w poprzednim filmie - mnie przekonał. Amy Adams wycisnęła ze swej roli co się dało mimo, że jej wątek był słaby. Cichym bohaterm filmu jest Alfred któremu Irons dodał trochę zgryźliwości zachowując przy tym jego "angielski" humor. Fajnie, że poruszono motyw reakcji ludzkości na obecność boga (podobny wątek pojawił się w Watchmen). Podobały mi się wizje i sny Batmana.

Szkoda, ze film musiał stanowić fundament pod Justice League, ponieważ przez to nie może się skupić na ważnych aspektach rozmieniając się na drobne. Nie jest to zły film ale nie jest też nie wybija się szczególnie ponad przeciętność.

Moja wideorecenzja na kanale na yt tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=vu72LtE2O0A

vincent

CytatMówi to osoba, która ?wiczy od prawie 3 lat i interesuje si? treningiem gwiazd do ról.

Czyli jeste? wybitnym przyk?adem na to, ?e sta? na si?owni mo?e i?? w parze z pora?aj?c? ignorancj? - nie ma si? czym chwali? ;) Mechanik v Batman Begins = 45 kilo czystej masy mi??niowej w pó? roku. Czyli 7,5 kilo miesi?cznie.
Poczytaj jakiekolwiek badania i konkretnie si? tematem zainteresuj, zanim co? jeszcze napiszesz, lub 'pochwalisz si?' wiedz?. Albo w sumie pisz, tylko czekaj, skocz? po popcorn bo powa?nie z Tob? widz? porozmawia? si? nie da :))




Moje opowiadania o Batmanie:

ADRENALINA

Z JASKINI NIETOPERZA