Ulubione filmy

[Juby]

W weekend powtórzyłem Interstellar (obejrzałem bodajże trzeci raz) i myślę, że od sceny śmierci doktora Barnda po sekwencję dokowania jest to kino na 10/10 i być może peak w reżyserskiej karierze Nolana. No i vfx+soundtrack dekady! Także nie dziwi mnie silna fanbaza tego filmu, nawet jeśli sam nie ustawiłbym go nad TDK.

Fanem Łowcy androidów nie jestem, ale od strony stylistycznej, realizacyjnej i audiowizualnej to arcydzieło przez duże "a". Także za to ma u mnie duży szacunek.

[Gieferg]

Nolan to miał swój peak jakoś w okolicach BB, Prestiżu i TDK. Potem poleciał na pysk z poziomem swoich filmów.
Interstellar było co najwyżej poprawne i nigdy do niego nie wrócę.

Titanic to trzygodzinna definicja magii kina, bezbłędne arcydzieło, jeden z najlepszych filmów wszech czasów, jakiego miałem przyjemność oglądać.

Dokładnie tak.


Pozwolę sobie jeszcze skomentować:

- The Good, the Bad and the Ugly (Leone)

Widziałem dwa razy na DVD, ogólnie dobry, ale trochę się nudziłem, nie ciągnie mnie do kolejnych powtórek.

- Rocky (Avildsen)

Wracam regularnie, również jeden z moich ulubionych filmów, choć nie tych naj-naj.

- The Terminator (Cameron)

Mój ścisły top.

- RoboCop (Verhoeven)

Wciąż się waham czy to 9/10 czy 10/10.

- Terminator 2 (Cameron)

Kiedyś mój absolutny numer jeden, wciąż w ścisłym top, ale wole jedynkę.

- Psy (Pasikowski)

Widziałem raz, kilka lat temu. Nie kręci mnie to.

- Léon (Besson)

Bardzo dobry, 9/10, ale w swoim ścisłym top bym nie zmieścił.

- Braveheart (Gibson)

10/10, może załapałby się do top.10.

- Kill Bill 1-2 (Tarantino)

Zdecydowanie najlepszy Quentin. 10/10 bezdyskusyjnie.

- Batman Begins (Nolan)

Razem z TDK - 10/10.

----------------

Top-10 ze swoich ulubionych filmów chyba nie jestem w stanie ustawić, jest za duzo takich, które są dla mnie mocnym 10/10 i nie jestem się w stanie zdecydować, ale na pewno wybierałbym spośród tych tytułów:

- Alien/Aliens/Alien 3
- Terminator/T2
- Fellowship of the Ring
- Batman/Batman Returns/BB/TDK
- Braveheart
- Jaws
- Jurassic Park
- Matrix
- Casino Royale
- Last of the Mohicans
- Titanic
- Die Hard
- Kill Bill
- Potop

[Juby]

Nolan to miał swój peak jakoś w okolicach BB, Prestiżu i TDK. Potem poleciał na pysk z poziomem swoich filmów.
Interstellar było co najwyżej poprawne i nigdy do niego nie wrócę.

Z tego co wiem podobały ci się i Incpecja, i TDKR, oba masz na półce. Więc gdzie ten "upadek na pysk"? Raczej zniżka formy. Wiadomo, że peak kariery miał w okresie, o którym piszesz, ale oceniając wyłącznie pracę reżyserską i konkretne sceny z jego filmografii, Interstellar ma jedne z najlepszych, mimo że też uważam go za jeden z jego słabszych filmów (chętniej wracam do naładowanego akcją Tenet).

A z tym "nie wracaniem" to wg mnie zła decyzja, bo wielokrotnie spotykałem się z tym, że akurat ten film podchodzi ludziom lepiej właśnie za drugim, czy trzecim razem. Sam miałem podobnie.

Wciąż się waham czy to 9/10 czy 10/10.

RoboCop to dla mnie podobne, klimatyczne kino 80s do pierwszego Batmana, ale choć to film Burtona obejrzałem jako pierwszy i widziałem więcej razy (czyt. mam do niego większy sentyment), to jednak Robo trzyma się Imho lepiej, zarówno od strony historii, tempa, jak i wizualnej (efekty) + ma wielki atut jakim jest eRka. Jeśli oceniam gacka na dyszkę, to Robo musi ją mieć tym bardziej.

Top-10 ze swoich ulubionych filmów chyba nie jestem w stanie ustawić, jest za duzo takich, które są dla mnie mocnym 10/10 i nie jestem się w stanie zdecydować

Normalka. Dziś też pewnie wybrałbym już inaczej, szczególnie że jestem na świeżo po powtórkach kilku moich dyszek (np. Ludzie honoru, Matrix). Dlatego bawiłem się w podanie takiej topki, ale bez pozycji, po prostu dziesięć tytułów w kolejności chronologicznej.

[Gieferg]

Z tego co wiem podobały ci się i Incpecja, i TDKR, oba masz na półce.

No mam, ale obydwa mnie rozczarowały (Incepcja że mi się podobała to jednak za dużo powiedziane) i w przeciwieństwie do poprzednich filmów, które oceniałem 9 czy 10/10 są w kategorii 6-7/10 (więc to ten moment kiedy Nolan się potyka i zaczyna się staczać), Interstellar obejrzałem po dobrych kilku latach od premiery - nie kupiłem, a potem jest Dunkierka czyli ten moment kiedy Nolan zarył twarzą w glebę. Od tamtej pory Nolan to dla mnie gość, którego nazwisko nie tylko nie zachęca mnie do oglądania reżyserowanych przez niego filmów, ale wręcz zniechęca. (choć wciąz pod tym względem daleko mu do takiego jednego szmaciarza na literę R).

A z tym "nie wracaniem" to wg mnie zła decyzja

Żeby wracac do filmów, które mnie nie porwały za pierwszym razem, muszę mieć dobry powód. Tutaj nie mam żadnego. 
Poza tym mało kiedy mam czas na tak długie filmy, a jak już ten czas znajdę, to powtarzam taki, który lubię lub oglądam taki, którego jeszcze nie widziałem.