Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Recenzje przeczytanych komiksów spoza uniwersum Batmana...

Zaczęty przez RemiRose, 30 Czerwiec 2013, 16:42:18

BlackBat

Ostatnio przeczyta?am Green Lantern Corps vol.1 z N52 oraz War of Green Lanterns: Aftermath.

Zaczn? najpierw od Aftermath'a. Zapali?am si? do zakupu tego tomiku, jako ?e fajnie by by?o mie? skompletowany ca?y event, który tak bardzo mi si? podoba?. I w sumie w tym wypadku stwierdzam, ?e mog?am si? oby? bez WoGLA. Jest to zbiór zeszytów, w których pokazane s? konsekwencje decyzji podj?tych podczas wojny, oraz zmian? stosunku stra?ników do ziemskich Latarnii. Wi?ksza cz??? tego zbioru skupia si? na stosunkach Kyle'a i Soranik, i próbie rozwi?zania ich problemów sercowych. Reszta tomiku to pojedyncze historie o Johnie i Guyu (Z których polecam szczególnie ostatni?! Team-up z Batmanem :D). Tomik czyta?o mi si? przyjemnie, ale nie jest to moim zdaniem pozycja obowi?zkowa dla kogo?, kto nie siedzi tak bardzo w pobocznych historiach postaci z uniwersum.

GLC v.1 to zasadniczo bezpo?rednie przej?cie z War of Green Lanterns do ca?kowicie nowej historii. Je?li pozna?o si? War of GL, to mo?na spokojnie przeczyta? tomik bez lektury Aftermath'a. Po Reboocie GLC zosta?o podzielone pomi?dzy Guya i Johna, Kyle wyl?dowa? w New Guardians a Hal w g?ównym GL. Moim zdaniem- damn, this tittle is freakin badass. Uwielbiam to, jak Tomasi pisze Guya i Johna- przynajmniej dla mnie, w porównaniu z Halem i Kylem s? bardziej wyrazi?ci i bardziej ludzcy w swoich poczynaniach. Szczególnie problemy Stewarta, który:
Spoiler
Dopuszcza si? drugiego "morderstwa"
[Zamknij]
i napi?cie wokó? tego w?tku narasta. Poza tym, Guy i jego team up z kosmiczn? wersj? "The Expandebles" jest genialny :)
Jak na razie to drugi tytu? z N52, który mam w swojej kolekcji i nie ?a?uj? zakupu. Póki co, seria GL jeszcze mnie nie zawiod?a pod wzgl?dem fabularnym.
"Last time I moved this fast, Hitler was still alive"


Anonimowy Grzybiarz

Czy na sali są rodzice?

Polecam absolutnie jeden z najlepszych komiksów dla młodszego czytelnika - "Hidlę i trolla":



Luke Pearson tworzy swój komiks wedle najlepszych schematów klasycznych opowieści dla dzieci. Kreuje sympatyczną główną bohaterkę, z jednej strony przeżywającą niesamowite przygody, które fascynują czytelnika, z drugiej nieco strachliwą i uczącą się na popełnianych błędach, dzięki czemu jest zaskakująco bliska docelowej grupie odbiorców swoich przygód. U jej boku pojawia się stworzenie, które w razie potrzeby może jej pomóc. Dorośli pojawiają się w tle, a świat tętni życiem, wypełniony przez magiczne stworzenia: zgubione olbrzymy, wodne duchy, drewniaki, które wygrzewają się przed cudzymi kominkami. Mieszanina magii i absurdu jest tu na porządku dziennym. Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, jeśli napiszę, że większość niebezpieczeństw pojawia się tu przez zwykłe nieporozumienie i kończy się szczęśliwie.

Zapraszam do całego tekstu:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/11/378-hilda-i-troll.html

Anonimowy Grzybiarz

#62
"Lucyfer" Mike'a Careya, spin-off "Sandmana" Gaimana, wielkimi krokami zbli?a si? do fina?u, zapraszam wi?c do recenzji najnowszego na naszym rynku tomu:

"Prze?om" to przede wszystkim konsekwencje tragicznego zako?czenia poprzedniego tomu serii - Wilka pod drzewem. Lucyfer i Elaine Belloc, wype?nieni moc? Archanio?a Micha?a, znikaj? z tej rzeczywisto?ci. Lilith gromadzi sw? armi?, któr? powiedzie ku Srebrnemu Miastu, ku Niebu, by strzaska? boski tron pod nieobecno?? Jahwe. Dziewi?ty tom Lucyfera Mike'a Careya to cztery historie, w których scenarzysta buduje grunt pod fina? serii.

Ca?o??:
http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/11/380-przeomu-nie-widac.html

Post Merge: 29 Listopad  2013, 15:18:18

To znowu ja, musicie wybaczy?, ale przeczyta?em ostatnio najlepszy komiks tego roku i musz? podzieli? si? wra?eniami:



"Fotograf" to album niezwyk?y z kilku powodów. Po pierwsze, to misterne po??czenie relacji fotograficznej, komiksu i reporta?u. Historia opowiedziana jest w pierwszej osobie przez fotografa, dla którego tego typu wyprawa jest czym? ca?kowicie nowym. Nie zna zwyczajów panuj?cych w ?rodkowo i po?udniowo-zachodniej Azji, wszystkiego musi si? uczy?. Czytelnik wraz z nim powoli poznaje kultur?, religi? i zwyczaje tam panuj?ce. Przez trzy miesi?ce bohater podró?owa? po górach i wioskach odci?tych od ?wiata. Pozna? wiele szlachetnych, pomocnych osób i równie wielu okrutników, gotowych go oszuka? i zostawi? na pastw? losu. Zrobi? cztery tysi?ce zdj??, z czego po powrocie opublikowa? tylko sze??. Zdj??, na których uwiecznia? wszystko – od rannych i konaj?cych w wyniku sowiecko-afga?skiego konfliktu, po niemal pustynne pejza?e i portrety zwierz?t. Dopiero po latach, na potrzeby wydania Fotografa, pokazuje wiele z nich i opowiada swoj? histori? od pocz?tku do ko?ca.

http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/11/381-fotograf-najlepszy-komiks-roku-2013.html

XIII


   Po bardzo słabym Wrogu Publicznym unikałem jak ognia solowych  tytułów z rosomakiem. Ostatnio zakupiłem jednak promocyjnie  trade Marvel Europe z pracami twórców europejskich. Jego największą perełką jest one shot z Loganem w roli głównej duetu Jean-Davida Morvana i Philippe Boucheta twórców Armady.

     Historia jest prosta  ale jej siłą jest klimat. Akcja dzieje się w Brazyli głównie w favelach dominowanych przez gangi. Wolvi jest na urlopie i musi uratować poznanego młodego mutanta przed gangami któe działąją na zlecenie pewnego uzdrowiciela. Główną siłą komiksu jest to , że nie przypomina typowej supebohaterskiej opowiastki tylko mocną sensację zmiksowaną z sf.  Finał całej historii jest bardzo gorzki.


  Rysunki  Boucheta są jak można się domyślić bardzo w europejskim stylu. Nie są realistyczne ale też nie podchodzą pod karykaturę. Zwłaszcza kolorystyka jest tutaj odpowiednio wyważoną. Pochwalić też należy rysownika za krwawe efekty tak rzadko spotykane w standardowych zeszytach. Nie podobał mi się tylko efekt gwiazdek latających blisko głowy po ciosie, psuło to klimat. Na końcu widzimy Wolverina i Jean w strojach w stylu New X-Men, tym bardziej doceniam rysownika  że nie popełnił takiej chałtury jak Quitely czy Kordey.

   Polecam wszystkim ten zacny one shot. Zwłaszcza fanom postaci . Chciałym aby następny film z Jackmanem toczył się w podobnych realiach.

   


Kujaw

Dzi? sko?czy?em czyta? ostatni tom serii "Sweet Tooth" od Vertigo, wi?c pozwol? sobie na podzielenie si? moimi wra?eniami...


Nie b?d? ukrywa?, ?e klimaty postapokaliptyczne, jako? nigdy mnie nie rajcowa?y. Jednak opis serii, który przeczyta?em kiedy? bodaj?e na DCM zaintrygowa? mnie do tego stopnia, ?e momentalnie wklepa?em w wyszukiwarce fraz? 'multiversum'... o czym wi?c opowiada "Sweet Tooth"?

Gdyby kto? nie wiedzia?, w j?zyku angielskim, 'sweet tooth' to osoba maj?ca s?abo?? do s?odyczy.

Mamy niedalek? przysz?o??. Ponad 4 miliardy ludzi na Ziemi zosta?o zdziesi?tkowanych przez okrutn? zaraz?, której towarzyszy koszmarne zjawisko. Mianowicie, dzieci urodzone po wybuchu epidemii, rodz? si? jako hybrydy ludzi i zwierz?t. S? one jednak odporne na wirus. W zwi?zku z tym, hybrydy s? wy?apywane i gromadzone w o?rodkach badawczych, w celu uzyskania szczepionki na zaraz?...
Tytu?owy ?asuch, Gus ?yje wraz z religijnym ojcem  w lesie w stanie Nebraska. Przestrzegany przed ?wiatem grzechu i z?a, Gus nie opuszcza swojego lasu. W snach, prze?laduj? go wizje, zwiastuj?ce makabryczne wydarzenie. Jednak po ?mierci ojca, zwabiony w?a?nie s?odyczami wpada w sid?a ?owców hybryd. Z opresji ratuje go cz?owiek o nazwisku Jepperd, cz?owiek tajemniczy, ponury i brutalny. Jepperd zabiera Gusa z g??bokiego lasu i razem wyruszaj? w podró? przez wyludniona Ameryk?, za? fina? podró?y rozpocz?? seri? wydarze?, które wywróci?y do góry nogami ?ycie zarówno ma?ego Gusa, jak i samego Jepperda...



Co tu du?o gada?... Jeff Lemire nie daje wytchn?? ani na chwil?. Akcja ka?dego tomu obfituje w niesamowite zwroty akcji. Kiedy ju? nam si? wydaje, ?e wiemy, co zaraz si? wydarzy, momentalnie opada szczena. Wydarzenia s? niesamowicie nieprzewidywalne. Lemire rewelacyjnie kreuje swoje postaci. Bohaterowie s? pe?ni sprzeczno?ci. Kiedy ju? zd??ymy znienawidzi? lub polubi? jak?? posta?, nagle dostajemy strza?a w pysk, który zmienia o 180 stopni nasze odczucia. Jepperd to naprawd? rewelacyjna posta?. To troch? taki Frank Castle, ale du?o bardziej z?o?ony je?eli chodzi o osobowo??. To cz?owiek, który toczy wielk? batalie ze swoimi uczuciami. Wie, ?e ?wiat wymaga od niego bycia sukinsynem, i potrafi nim by?. Zna jednak swoje s?abo?ci i umie przeku? je w si?? nap?dow? dla swoich dzia?a?. Z innych ciekawych postaci, mamy grupk? innych dzieci-hybryd. Szczególnie sympatyczn? i wzruszaj?c? postaci? jest opó?niony umys?owo ch?opiec-bóbr, Bobby. ?wiat przedstawiony w komiksie jest przera?aj?cy. Mamy opustosza?e miasta, domy pe?ne gnij?cych zw?ok, enklawy ocalonych, przy których Mega-City 1 wygl?da jak przedszkole. Rz?dowe obozy ds. bada? nad hybrydami s? po prostu straszne. Labolatoria, w których przeprowadza si? okrutne eksperymenty na hybrydach, przyprawiaj? o dreszcze. Mamy oczywi?cie te? z?ych go?ci z U.S. Army i hordy renegatów poluj?cych na hybrydy.

Historia Gusa i Jepperda wci?ga niesamowicie. Seria praktycznie nie ma s?abych momentów. Tajemnica plagi odkrywana jest przed czytelnikiem powoli i z rozwag?, tak, ?e ka?dy tom poch?ania si? momentalnie. Akcj? g?ówn?, przerywaj? retrospekcje odkrywaj?ce nierzadko bolesn? przesz?o?? g?ównych bohaterów. Sama historia jest równie? bardzo brutalna. Headshoty, podrzynane gard?a, masowe mordy... wszystkiego w bród.


Teraz przejd?my do grafiki. To ju? kwestia bardzo k?opotliwa. Cho? mnie osobi?cie przypad? groteskowy styl Jeffa, to wielu czytelników mo?e odrzuci? taka grafika. Kreska jest prosta, krzaczasta, czasem karykaturalna. Retrospekcje i wizje s? malowane za to pstrokat? akwarel?, co mo?e by? lekko niestrawne. W 4-tym i 5-tym tomie, mamy za? go?cinne wyst?py innych rysowników. Historia "The Taxidermists" ilustrowana przez Matta Kindta, jest paskudnie wykonana, niestety. Jednak?e, w po??czeniu z mroczn?, aczkolwiek bogat? kolorystyk?, historia nabiera niezwyk?ego klimatu.


"Sweet Tooth" to jedna z najdoskonalszych serii jakie czyta?em. Jest wci?gaj?ca, a jednocze?nie przera?aj?ca, a nierzadko te? szokuj?ca. W kilku momentach naprawd? ?za zawierci si? w oku, niekoniecznie ze wzruszenia. To historia niebanalna, z mnogo?ci? zaskakuj?cych zwrotów akcji i naprawd? satysfakcjonuj?cym zako?czeniem. Z czystym sercem polecam, i to nawet nie bra? pierwszego tomu na prób?, tylko w ciemno wszystkie 6 cz??ci. Za nieca?e 250 z? dostaniecie rzecz naprawd? wy?mienit?.

10/10

"Is it a bird? Is it a plane? NO! It's a flyin' pirate ship!"
~ Lagerstein "Dreaded Skies"

Johnny Napalm

O? kurde, to po prawdzie mo?e by? co? mocnego. ?wietnie napisana recenzja, Kujaw. Nie spodziewa?em si? takiego klimatu po Jeff'ie Lemire. Mam "Opowie?ci z hrabstwa Essex", wi?c oswoi?em si? ju? z jego stylem, jednak po tym co zapoda?e? wida?, ?e jego rysunki w "Sweet Tooth" s? zdecydowanie lepsze. No i kolor dodatkowo robi te? swoje. Kurcze, gdyby by?o to nieco ta?sze, to wzi??bym to na ruszt przy pierwszej defraudacji swojej skarbonki. Jednak a? taka cena, przy jednak nie do ko?ca "moich" rysunkach, ka?e mi si? zastanowi? kilka razy nad zakupem.
Jedno jest pewne, to musi by? mega klimatyczny komiks. Jeff Lemire chyba innych zwyczajnie nie robi. :)


Nie spodziewa?em si?, ?e facet robi i tak komercyjne rzeczy jak to:

Ale to chyba bardziej jego fanart, ni? co? co zrobi? na zamówienie dla Marvela, nie?
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Kujaw

Dzi?ki, Johnny. Wiesz, 250 z? za 6 tomów czyli 952 strony. To raczej niewiele. Rozbijesz sobie na, powiedzmy, 2 tomy miesi?cznie. A naprawd? warto...

Co do tego artu, to ju? nie mam ?adnych w?tpliwo?ci, ?e Thomas Jepperd inspirowany jest Castle'em


"Is it a bird? Is it a plane? NO! It's a flyin' pirate ship!"
~ Lagerstein "Dreaded Skies"

Rado

Nie znam komiksów wcześniej recenzowanych przez Anonimowego i XIII (Fotograf i Wolvie), ale co do Sweet Tootha to w stu procentach zgadzam się z tym co napisał Kujaw. Ten komiks to totalna miazga. Co prawda jeszcze nie ukończyłem serii (został mi chyba ostatni tom i przymierzam się do kupna całości), ale na tyle sobie już wyrobiłem o tym opinię, że mogę tak powiedzieć.

Tym co mnie szczególnie urzekło, poza oczywiście postaciami i głównym wątkiem, to motyw zeszmacenia się ludzi. Ludzkość w tej serii to naprawdę wredny sukinsyn. Jest mało osób, którym możesz zaufać, na każdym kroku czeka Cie tylko zdrada i śmierć. To ludzie, a nie hybrydy są prawdziwymi zwierzętami. Naprawdę mocny scenariusz.

Anonimowy Grzybiarz

Cytat: Johnny Napalm w 15 Grudzień  2013, 15:04:20
Nie spodziewałem się, że facet robi i tak komercyjne rzeczy jak to:

Ale to chyba bardziej jego fanart, niż coś co zrobił na zamówienie dla Marvela, nie?

Jeśli się nie mylę to "tak komercyjne rzeczy" robi na zamówienie Dc - m.in. Animal Man, Superboy, Lustice League Dark itp. ale chyba głównie pisze, ale mogę się mylić.

XIII

Przeczytajmy Crapa Odc 9 - Spawn 8 In Heaven


   Konia z rzędem dla tego kto się spodziewał w tym wątku komiksu Alana Moora. Pan Moore uważa , że jego najgorszą pracą jest Zabójczy Żart , jak wszyscy wiemy DC go nieźle oszukało więc jego gorszy komiks w dobrze płatnym Image staje się od razu komiksem lepszym bo za dobre wynagrodzenie, niestety panie Alanie to tak nie działa.

    Nie cierpię jarmarcznej groteski która ma udawać "ambitny komiks". Numer traktuje o podróży w zaświatach  pedofila Billy Kincaida. Nie kupuję zdecydowanie tej wizji zaświatów , postacie ubrane w skóry gadów  na zesłańców polują jakieś machiny albo potworny Elvis Presley. To niby miał być komiks z klimatem ale z niego zupełnie nic nie wynika. Jak się łatwo domyślić Billy trafia tam gdzie wcześniej Al jako członek armi Malebogii, dodajmy że w kostiumie Spawna wygląda  wyjątkowo on durnie. I tyle 22 strony zwykłego zapychacza o niczym.


   To był pierwszy scenariusz Alana jaki poznałem. Potem z dużą rezerwą podchodziłem do innych jego tworów niesłusznie zresztą. Jeżeli nie chcecie sobie popsuć obrazu Moora geniusza omijajcie ten tytuł .

Johnny Napalm

Oj, tandety we wszystkich Spawnach z pewnością nie brakuje, jednak w tym całym morzu szlamu ten komiks wybija się na coś całkiem niezłego. Powiedzieć, że jest to jedyna historia, którą jestem w stanie sobie przypomnieć z głowy... czyli niczego, no i to po naaaprawdę po wielu latach. Najgorszym scenarzystą Spawna był Todd McFarlane, cóż tu więcej mówić.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

XIII

Następny w kolejce będzie kolejny celebryta w Spawnie Frank Miller.

Johnny Napalm

Aaa... no tak. To po prawdzie wyjątkowe gówno. Widziałem, żal było patrzeć. :( Nawet za Batmana nie dam żadnego plusa.

Ale pisz, pisz, bo jestem ciekaw twojej recenzji.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

XIII



Scenariusz:Karl Bollers
Rysunki:Rafael Kayanan
Kolory: Lovern Kindzierski




One Shoty z serii What if , ukazują nam alternatywny bieg wydarzeń w stosunku do regularnych komiksów. Charakteryzują je ciekawe pomysły , ale również duża skrótowość ze względu na małą objętość zeszytu. Tak jest również i w tej pozycji.



Komiks rozpoczyna  się mocnym uderzeniem. Nick Fury traci głowę i to dosłownie   a cudaczny Hellicarier  którego nieznoszę wylatuje w powietrze. Chętnie zobaczyłbym takie motywy na kinowym ekranie.   Potem niczym w Maxie Paynie przenosimy się w czasie do wydarzeń zaprezenowanych oryginalnie w retrospekcjach 168 zeszytu Daredevila z volume 1. Matt nie będąć jeszcze superherosem pokonuje terrorystów którzy uwiężili w ambasadzie Elektrę i jej ojca , w oryginalnym zeszycie przez snajperów zostaje omyłkowo zastrzelony  Hugo Nathios. W tym komiksie jednak to Matt zostaje przedziurawiony ołowiem przez zakominarkowanych twardzieli z jednostki specjalnej  SWAT.


Po jego śmierci bardzo dużo się zmieniło , co jest dużym plusem dla scenarzysty za kreatywność w kreowaniu alternatywnego świata. Foggy pracuje dla Kingpinna , Elektra jest agentką Shield, Ben Urich został zabity na zlecenie Fiska, ojcie Matta nadal zyje. Matt zostaje jednak ożywiony przez organizację ninja The Hand. Zostaje jej liderem i z zimną krwią morduje swoich wrogów. Na końcu dochodzi jednak do pojedynku na śmierć i życie z Elektrą.


Fabułka komiksu śmiało nadawałaby się na scenariusz 6 częściowej miniserii, niestety na 30 stronach komiksu wszystko jest uproszczone i skrótowe. Akcja zbyt szybko pędzi na złamanie karku, z tym że nadal mimo wszystko potrafi zaciekawić odbiorcę. Kreska jest przyjemna dla oka i nie mam jej nic do zarzucenia.

Oprócz tego w zeszycie  znajdują się 3 strony komiksów satyrycznych związanych z treścią  opowieści. W tym wypadku są one bardzo złe  i niepotrzebne. Lepiej było spożytkować te strony na rozbudowanie scen pojedynków.




XIII

Przeczytajmy Crapa Odc 10 - Spawn 11 "Home Story"

       
Po zmiażdżeniu krytką naczelnego maga komiksu, pora na skopanie kolejnego celebryty . A jest nim Franek Młynarz znany lepiej jako Frank Miller.  Również napisał bardzo zły komiks w ramach gościnnego występu w serii Spawn. O ile jeszcze Moore miał jakieś pseudoambicje o tyle to co napisał Miller woła o pomstę do nieba.

   W tej zeszytówce takie  słowo   jak scenariusz nie istnieje . O ile  krytykowany wątek  z Nukiem w Born Again o niszczeniu dzielnicy Hells Kitchen  miał służyć ukazaniu odrodzonego Daredevila w glori i chwale, o tyle wątek wielkich cudacznych gangoli z wielkimi spluwami w tym zeszycie nie służy niczemu.  Dwa gangi Creepsów i Nerdsów walczą ze sobą na terytorium Spawna. Simmons na końcu aranżuje im ostateczne starcie i dekapituje ostatniego z żywych mięsniaków. I tyle można by analizować kazdą z tych 22 stron żeby tekst był dłuższy ale to mija się z celem. Jeżeli myślicie że chociaż narracja jest refleksyjna w najlepszym Millerowskim wydaniu to się mylicie. Opisuje on tylko jakiegoś głupoty w stylu przerabiania ludzi na mielone. Warstwa graficzna  też kuleje, O ile w poprzednich zeszytach Todd Mcfarlane stworzył naprawdę dopracowane szkice i robiące wrażenie o tyle tutaj wszystko jest zrobione na odwal.

    Pomyśleć że w tym okresie Miller pisał takie rzeczy jak Sin City czy The Man Without Fear i pokarał czytelników Image comics takim gniotem. Można to tylko wytłumaczyć że chciał się w ten sposób wpisać w typowe chałturnicze superhero z portfolio wydawcy.  Gorszy od tego komiksu jest tylko Spirit filmowy w reżyserii Millera.