Aktualności:

"The Penguin" w Max od 19 września.

Menu główne

Zack Snyder's Justice League

Zaczęty przez Juby, 18 Kwiecień 2020, 17:17:21

Leon Kennedy

https://youtu.be/MVvFeGjcvJc

Z samych filmików wyjdzie więcej Supermana niż w kinowej wersji 🙃

Juby

#121

Sądziłem, że przy JL z 2017 pobito rekord w ilości plakatów i zwiastunów reklamujących jeden film, ale wydaje mi się, że wersja Snydera podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. :P W każdym razie dawno temu przestałem to oglądać, tylko zdradzają jeszcze więcej ujęć, a premiera przecież tuż tuż.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Juby

W sieci pojawiły się już recenzje Zack Snyder's Justice League. Po latach hejtu na wersję Jossa Whedona, nie mogło być inaczej - JL Snydera zbiera więcej pozytywów, niż negatywów(!) i jest chyba najlepiej ocenianym przez krytyków filmem DCEU wyreżyserowanym przez Zacka.

https://www.metacritic.com/movie/zack-snyders-justice-league?ref=hp
https://www.rottentomatoes.com/m/zack_snyders_justice_league

Jeśli starczy czasu i nic nie zepsuje mi humoru, siadam do oglądania w czwartek wieczorem.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

newtime

Tylko ze te pozytywne recenzje głównie dotyczą tego ze jest, to lepszy film niż swój poprzednik ale przy tym znacznie dłuższy, co umówmy się nie jest wysoko postawioną poprzeczką. Negatywne opisują już znane nam problemy z BvS wiec nie niestawia się póki co pozyytywnie

Leon Kennedy

Porównania do niego będą ciągle, co jest raczej zrozumiałe i nie zmienia faktu, że recenzje w dużej mierze są pozytywne.  Zaś niektóre elementy z BvS nabierają większego znaczenia i sensu. Sam liczę, że przez weekend uda się obejrzeć.

Juby

#125
Z twittera SnyderCut :D



Już jest! Dziś około siedemnastej zasiadamy do seansu z planem obejrzenia całości na raz. :D

Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

newtime

Obejrzane. Film jest strasznie meczący przez swoją długość oraz masę scen typu slow motion nie wspominając o fatalnej muzyce i dodawanie wielki chórów do scen w których nic się nie dzieje. Poza tym typowy Snyder, masa niepotrzebnego  fanserwisu, wklejanie postaci które sa nie potrzebne do filmu oraz okropne dialogi. Czy film jest lepszy o wersji kinowej? Nie, jest bardziej spójny scenariuszowo ale przez to 2 razy dłuższy i męczący ale jeśli ktos lubił to co Snyder robił do tej pory to będzie zadowolony, bo co by nie powiedzieć , to w pełni jego autorska wizja i film jest tak bardzo Snyderowksi jak tylko moze byc ;D   

Funky

#127
Jestem w trakcie oglądania i CGI w tym filmie to DRAMAT. Mam wrażenie że poziom efektów jest na poziomie fanów z Bat in the Sun no ale przynajmniej wygląd Stepenwolfa`a jest bardziej groźny. Mam nadzieję że Snyder mnie pozytywnie zaskoczony co do historii. Wracam do filmu.

Juby

#128
Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera już za mną. Na pewno nie podobała mi się tak bardzo, jak najlepsza do tej pory odsłona kinowego uniwersum DC, czyli Man of Steel, i na pewno podobała mi się bardziej od Batman v Superman. Czy uważam ją za lepszą od kinowej wersji Justice League? Tak, ale nie powiem, że przebiła ją pod każdym względem, a kilka mankamentów sprawia, że w przyszłości chętniej mogę sięgać po krótszą wersję dokończoną przez Jossa Whedona.



Wersja Snydera zaczyna się od krzyku umierającego Supermana. Wykorzystanie go jako wyjaśnienie przebudzenia Mother Boxów jest mało przekonujące, ale gdy już je przełknąłem, całość o wiele płynniej (i bez ewidentnych dokrętek!) ruszyła w wiadomym kierunku. Największą pozytywną zmianę zaliczył Steppenwolf. W 2017 był dla mnie jednym z najgorszych czarnych charakterów w gatunku superhero, a u Snydera otrzymał nie tylko o wiele lepszy wygląd, ale też historię, a z historią motywację, a silnie zmotywowany kosmita z wielkim toporem stanowi dla bohaterów o wiele większe zagrożenie. Doskonale obrazuje to scena jego ataku na wyspę Amazonek, w której brutalnie rozprawia się z obrończyniami pierwszej Kości - znacznie lepsza od tej z wersji kinowej.

Niestety po powyższej sekwencji film "siada", dobitnie udowadniając, że pomysł Kevina Feige na budowanie kinowego uniwersum Marvela był bardziej trafiony. To, co Snyder próbuje pokazać tylko w tym jednym filmie, MCU przedstawiło w pięciu solowych produkcjach przed The Avengers. Kolejne dwa rozdziały ZS'JL to powolne wprowadzanie bohaterów, złoczyńców i ich historii, z dodanymi dwoma długaśnymi scenami retrospekcji i rekordową ilością slow-motion, z którym Zack przebił granicę absurdu. Mocno wymęczyła mnie ta godzina, bo na pierwszą scenę akcji z drużyną przyszło czekać niemal tyle, ile trwa cała kinowa wersja Ligi!

W drugiej połowie podkręcono tempo, ale zmiana na którą liczyłem najbardziej nie nastąpiła. Snyder olał własne zakończenie BvS (unoszący się piach na trumnie Clarka) i zmartwychwstanie przebiega w podobny sposób, co w wersji Whedona. Sama sekwencja jest bardziej rozbudowana i ciekawsza, ale brakowało mi w niej żartu z "Smętarzem dla zwierzaków" i "Do You Bleed?" z ust Kal-Ela, które było dla mnie jednym z najbardziej ekscytujących momentów w kinie w 2017 roku.

Jednak wszystkie problemy poszły w zapomnienie, kiedy rozpoczął się rozdział szósty. Nie nazwałem Steppenwolfa MVP wersji Snydera, bo ten tytuł przyznałbym Supermanowi. Na takiego Kal-Ela(!) z tą muzyką Zimmera(!) czekałem całe lata. Przy scenie, w której przywdział czarny kostium dostałem gęsiej skórki, a jego udział w finałowej potyczce był fantastyczny. To kolejna niesamowita zmiana - pozbawiona emocji CGI-naparzanka z wersji kinowej była najgorzej zapamiętaną przeze mnie sceną akcji w filmie, a u Snydera wypada zdecydowanie najlepiej - jest ekscytująca, emocjonująca, świetnie zmontowana (dokładniej rozpiszę się o niej w adekwatnym wątku na forum). Bardzo pozytywne wrażenie pozostawia również końcowy montaż zwieńczony ujęciem Supermana odsłaniającego symbol nadziei na swoich piersiach.

... i to wrażenie Zack musiał oczywiście zepsuć. :P Scena z Luthorem ewidentnie powinna była trafić na napisy końcowe, z kolei dokręcone w 2020 sekwencje post-apo i rozmowa u Bruce'a - fatalne pod każdym względem. No, może nie pod każdym, Jared Leto się wybronił, bo przez tych kilka minut zrobił lepsze wrażenie niż w Suicide Squad Davida Ayera (trochę się opanował, grał bardziej jakby chciał naśladować Ledgera). Ale reszta - w ogóle nie pasuje do filmu, a już na pewno nie jako jego zakończenie. Napisana fatalnie, okropnie durna i kiepska technicznie, po prostu straszna kiszka. Polecam zakończyć oglądanie kilka minut przed czasem, na wcześniej wspomnianym ujęciu z Supermanem.

Oddzielny akapit postanowiłem poświęcić J'onnowi J'onzzowi, którego Snyder ubzdurał sobie już po nakręceniu trzech filmów i dokręcił w ubiegłym roku. Przy jego pierwszym pojawieniu się na ekranie walnąłem ręką w czoło tak mocno, że mogłem zbudzić kolejne Mother Boxy na Ziemi. ::) O jego absurdalnej rozmowie z chudym Benem Affleckiem będę się starał zapomnieć i już nigdy do niej nie wracać.

Od strony technicznej Zack Snyder's Justice League prezentuje się mieszanie. Wspominałem już, że dokrętki nie są tak rażące, ale to nie do końca prawda. Poza chudym Benem w ostatniej scenie, znalazły się tu co najmniej trzy ujęcia z Henrym Cavillem, który w ubiegłym roku był zajęty nagrywaniem drugiego sezonu Wiedźmina, więc kiepsko przerobiono kilka ujęć z nim z MoS i BvS. Efekty wizualne standardowo dla filmów Snydera rażą komputerowością i nie mają w sobie za grosz fotorealizmu. Muzyka wypada znacznie lepiej od kiepskiego soundtracku Danny'ego Elfmana z wersji kinowej, ale i tu nie jestem w pełni zadowolony. Damski chórek towarzyszący muzyce Diany i Amazonek pojawia się o kilka razy za dużo (zaczął mnie męczyć), brakuje jakiegoś charakterystycznego motywu dla całej Ligi Sprawiedliwości, a najlepiej i tak wypadają utwory zapożyczone od Hanza Zimmera z poprzednich filmów z Supermanem. Nie widzę też powodów do oglądania wersji czarno-białej, bo Liga Snydera jest tak przefiltrowana i miejscami wyprana z kolorów, że sama w sobie może być nazywana jednobarwną. :P Eksperyment z aspect-ratio wypadł okej, ale jednak wolałbym wersję, która wypełniałaby cały ekran mojego telewizora.

Koniec końców, podobało mi się. Bardziej od wersji z 2017, bo znacząco zyskują tutaj postacie (z wyjątkiem Batmana, ten nadal wypada tak sobie na tle reszty ekipy). Jestem jednak zdania, że pełna swoboda artystyczna dana Snyderowi zaszkodziła temu projektowi. Zack postanowił upchnąć w swojej wersji za dużo, praktycznie wszystko co nakręcił, a każdy storyteller i montażysta wie, że nie tędy droga. Nie sugerowałbym mu wycinania całych wątków, jak zrobiono to w wersji kinowej (cofanie czasu przez Flasha!), ale zapamiętałem pojedyncze ujęcia, które trwają tyle, że zawstydziłyby Sergio Leone i jego slow-cinema. Gdyby wyrzucić te zbędne plansze z nazwami rozdziałów, wywalić Marsjańskiego Łowcę, zakończenie w post-apokaliptycznym śnie Bruce'a, Batmana stojącego na pojeździe z The Dark Knight Returns Franka Millera (LOL), być może w końcu otrzymalibyśmy dobrą filmową wersję Ligi Sprawiedliwości. Póki co, obejrzałem za długą, przepełnioną zbędnym fanserwisem wersję tego filmu, którego należałoby skrócić do max. 185 minut.

Ostatnia sprawa - jeśli liczyć wersję Snydera jako osobną produkcję, musiałem czekać pięć lat(!) i pięć filmów(!) żeby w końcu ktoś nazwał Dianę "Wonder Woman"! :D Zaliczam to na duży plus.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

kelen

Scena z Bruce'em z końca i jego rozmowy z bonusową postacią akurat była nagrana przy oryginalnym czasie pracy nad filmem (no chyba że nakręcili ją jeszcze raz z jakiegoś powodu) - było o niej mowa już lata temu w przeciekach jako rozmowa z
Spoiler
Green Lanternem/Green Lanternami. Snyder zmienił postać (ponoć musiał), z którą Bruce rozmawia - zauważ, że scena jest tak zlepiona, a rozmowa tak poprowadzona, że mógłbyś tam dokleić kogokolwiek.
[Zamknij]

Juby

Jesteś pewny? Przecież widać po Benie, że ewidentnie nie ma masy jaką miał w 2016 roku (dopiero w 2020 zaczął znacząco chudnąć). Poza tym, co by mu się śniło, skoro scenę koszmaru dokręcono pół roku temu? Dla mnie wygląda to ewidentnie na nowy materiał. Może oryginalna scena z Latarniami wyleciała tak, jak ujęcie z Batmanem i Batplane na rzecz czołgu z TDKR Millera?
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

kelen

Obejrzałem przed momentem scenę jeszcze raz i rzeczywiście Ben wygląda zupełnie inaczej. Więc musi być tak jak mówisz - nagrali to na nowo, pewnie z początkiem "wybudzenia" z koszmaru. Aczkolwiek wcześniejsze przecieki mówiły, że właśnie
Spoiler
wizyta Lanterna/Lanternów była w nocy, jak go wybudzili ze snu, dlatego to też mnie trochę zmyliło.
[Zamknij]
.

newtime

Swoja dogra wciąż nie wiemy skad Bruce ma te prorocze koszmary  :D Scena z jokerem okropna, na prawde nie mogę zrouzmieć poświecenia tyle czasu filmie jakimś durnym cameo które nie maja zandego znaczenia lub trwania  się w nieskończoność walk amazonek itp. Zamiast dać czasu bohaterom, których praktycznie nie znamy i budowaniu ich relacji. Co by nie powiedzieć o wersji kinowej, to tam chociaż znalazły sie sceny takie jak rozmowa Bruca z Daianą o upływie czasu czy scena z lassem oraz Aquamenem lub taki wyśćig Flahsa z Supermanem. Tutaj nie ma nawet tego

Juby

Teoria Leona, że koszmary Bruce'a wzięły się z przemieszczającego w czasie Flasha poszła się kochać. ;) Snyder udowadnia, że Bruce czarnowidzi tylko dlatego, bo reżyser tak chce.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Gieferg

#134
Lepsze od wersji kinowej pod każdym względem... oprócz muzyki.
Tzn oczywiście jest fajnie, gdy słychać co ciekawsze motywy z MoS/BvS i te zdecydowanie powinny się znaleźc już w wersji kinowej, ale poza tym jest przeważnie wybitnie nijaka (może tylko wielka scena Flasha wypadała pod tym względem dobrze, no i Nick Cave oczywiście) - może byłoby inaczej gdyby wziął się za to Zimmer, a nie sam pierdoła-Junkie.
Ogólnie film ma duzo lepszy flow, sceny w wersji nieobsranej przez Whedona lipnymi dokrętkami wypadają płynniej i po prostu lepiej. Slo-mo może miejscami za dużo, ale mi to az tak bardzo nie przeszkadza.

Mocne 8/10, jutro pewnie obejrzę jeszcze raz.

#restoreTheSnyderVerse

PS. Martian Manhunter zupełnie bez sensu.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.