Aktualności:

"Batman. Ziemia niczyja. Nowe zasady. Tom 4" od 4 grudnia.

Menu główne

Suicide Squad

Zaczęty przez Bless, 16 Październik 2014, 04:17:27

Q

Batman jest tylko w małym epizodzie. Naprawdę nie ma co oceniać, ale trzeba zaznaczyć, że ma niezłe wejście w swoim stylu.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)


kelen

Leto mógłby zachwycić, jakby miał więcej czasu ekranowgo. A tak, to miał go, nie wiem,
Spoiler
nie więcej niż 5 minut?
[Zamknij]
.

LelekPL

#138
Sam Leto tym faktem jest ewidentnie WK***:
https://www.youtube.com/watch?v=yns5SyERGV4

Nie dziwię mu się.

kelen


Juby

No to szybka wyliczanka, bo nie mam czasu i ochoty się rozpisywać.



+ Deadshot był spoko. Ma fajną historię, Will Smith jak zwykle okej, jest najbardziej likeable postacią z tej gromady i ma najfajniejszą scenę akcji w całym filmie (a te są ogólnie słabiutkie).
+ Diablo - też ma ciekawa historię i jego obecność w takiej ekipie jest uzasadniona. Gorzej z malutką rolą i niewytłumaczeniem skąd pochodzą jego zdolności.
+ Gościnny występ Batmana. W obu scenach był bardzo spoko, aczkolwiek pościg za Jokerem i Harley zdecydowanie zbyt przycięto.
+ Jai Courntey!! Nie wkurzał i nawet przyjemnie spędzało się czas na oglądaniu jego krótkiej roli comic-reliefa. Szkoda tylko tego zbytnio wyeksponowanego, australijskiego akcentu i tego, że w ogóle nie wiem, po co Weller taki ktoś w tej ekipie?
+ Viola Davis jako Amanda Weller.
+ Zaśmiałem się nawet ze dwa-trzy razy (przy nokautowaniu kobiet i uciekającym Boomerangu), choć większość humoru była wymuszona i sucha.

To tyle, reszta jest kiepska i rozczarowująca. Zmarnowane postacie (Killer Croc!), za dużo ekspozycji (cały początek filmu), za dużo montaży (jeszcze więcej niż w Rockym IV :P), za dużo retrospekcji (na początku były okej, ale ta Katany i Harley na klatce schodowej - ugh!) i za dużo źle wykorzystywanych piosenek, z tą łopatologicznie wbijającą do głowy widzowi co się teraz dzieje gdy Harley skacze do kadzi, na czele. Nawet nie chce mi się rozpisywać o drobnych bzdurach scenariusza z tego filmu, bo i po co? Jego największym grzechem jest to, że to film o ekipie bohaterów, a leży pod względem przedstawienia ekipy. Wszyscy z oddziału działają samodzielnie, nie jako grupa, przez te kilka godzin nie nawiązują praktycznie żadnej więzi, przez co finałowe "nie stracę nowej rodziny" od Diablo wypada przekomicznie. Postaci jest za dużo i większość z nich jest nieciekawa. Czarny charakter był fajny zanim stał się czarnym charakterem, później - CGI żenada i fatalny dubbing. Montaż, którym pościnano film zdecydowanie za bardzo, zmieniając go miejscami w zbiór clipów, zdecydowanie pogarsza sytuacje, choć przy takiej historii i takim scenariuszu, nie mogło wyjść nic tak dobrego jak to co zapowiadały świetne zwiastuny.

Dwa rozczarowania. Jedno małe, drugie duże. Harley jest tym mniejszym. Wizualnie Margot od początku wyglądała jak jakiś cosplay i to się nie zmieniło, a jej rola polegająca na "byciu fajną" i rzucaniu żartami co scenę sprawia, że jest przewidywalna i wcale nie taka fajna. Nie dorasta do pięt swojemu pierwowzorowi z serialu animowanego.

Zdecydowanie największym rozczarowaniem Suicide Squad jest Joker, bo Leto w obejrzanych przeze mnie materiałach promocyjnych zapowiadał się super i nie sądziłem, że tę postać da się popsuć. A jednak. Nie jest to wina wyłącznie słabego scenariusza, który nie daje mu żadnej fajnej sceny i nic ciekawego do powiedzenia, ale przede wszystkim aktora. Wystarczyło jedno ujęcie Nicholsona i wiedziałem, że TO JOKER! Wystarczyło wejście Ledgera z tekstem "And I thought my jokes are bad." i wiedziałem, że TO JOKER! Leto nie był nim dla mnie w żadnej scenie. Wygląda jak ktoś kto przeanalizował wszystkie dotychczasowe wcielenia Jokera, chciał połączyć ich cechy i stworzyć jego ostateczną wersje. Zamiast tego wyszła nieprzekonywująca dla mnie, wymachująca rękami niczym Joker z gier Arkham, pokraczna wersja, której brakuje charyzmy i która brzmi jak... dubbingowana. Takie miałem wrażenie, Leto zmieniał swój głos do tego stopnia, że wypadał sztucznie, a nawet potrafił irytować tym "warczeniem" na początku i końcu każdego wypowiadanego zdania. Jego ilość w filmie i rola ograniczająca się do fascynacji Harley to kolejny zawód. Za mało jak na takiego szaleńca.

Liczyłem, że film krótszy i z większą ilością humoru, nie może być dla mnie gorszy od BvS. Myliłem się, bo jak zły nie byłby film Snydera, to przynajmniej czułem tam jakiś konkretny styl reżysera i było kilka scen, dla których chciałem do niego wrócić. Suicide Squad było takie bezpłciowe, kibicowałem tylko jednej postaci (Deadshotowi), po seansie w ogóle nie mam ochoty do niego kiedykolwiek wracać i nie wiem czy była w nim chociaż jedna scena, dla której warto. Czuję dokładnie to samo co po innym blockbusterze z Joelem Kinnamanem (który wcale nie był taki zły) - nowym RoboCopie - gdy wyszedłem z kina: Ale to po mnie spłynęło i nie pamiętam z niego nawet jednej fajnej sceny akcji. I czemu ostatecznie ani Harley ani Deadshot nie odegrali się na znęcającym się nad nimi klawiszu z początku? Dokąd prowadził ten wątek? Dokąd zmierza DCEU? Ktoś wie?

Spoiler
Scena po napisach zapowiadająca JL zbędna. Jeszcze bardziej cameo Flasha ("genialnie" wyreżyserowane przez samego Snydera), który ma już na koncie tyle samo kinowych występów co Batman Keatona, a mimo to jego największą rolą w DCEU jest trailer do Justice League! Czy Warner naprawdę nie widzi jak źle buduje to uniwersum?
[Zamknij]
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Jolly_Roger

Cytat: Rafalinda w 04 Sierpień  2016, 22:57:41
Joker super. Generalnie pomysł na relację między Jokerem a HQ, które są totalnie inne niż np w Batman TAS, wypaliły. Stworzyli tu związek miłosny tak silny, że mógł spalić cały świat. To była prawdziwa kwintesencja szalonej miłości na śmierć i życie.  Bardzo mi się ten wątek podobał i mógłbym obejrzeć fiim poświęcony tylko tej dwójce.
Tylko, że w komiksach Joker nie był zapatrzony w Harley, tylko ją wykorzystywał i nawet wystawiał, żeby się chronić. Ona go i tak uwielbiała, co właśnie pokazywało jej szaleństwo i było śmieszne/straszne - w filmie zupełnie tego nie ma (polecam "Batman. Mad love and other stories").
Najlepsza była Harley, potem Boomerang, Deadshot spoko, Enchantress też. Film ogólnie jakby zrobiony przez fanów, albo studentów filmówki. Brak treści, zwrotów akcji i fabuły. Kilka ciekawych postaci rzuconych na ekran.
Scena z tańczeniem Harley w knajpie wzięta z genialnego "Jokera" Azarello/Bermejo.

kelen

Juby, zastanawia mnie, czemu występ gościnny Batmana wymieniasz jako plus, zaś
Spoiler
Flasha
[Zamknij]
jako totalnie zbędny?

MJ

Film dużo lepszy niż BvS , straaaasznie mało Jokera , ale każdą scenę z nim oglądałem z przyjemnością , te lekko załzawione oczy , Kiler Croc czegoś mi tu brakowało w tej postaci , aktorstwo na najwyższym poziomie, zdjęcia i sundtrack z klasyków również, fabuła mogłaby być mniej przeciętna ale jak na popcorniaka naprawdę dobrze się oglądało. Nic tylko czekać na solowego Batmana może wtedy Joker rozwinie skrzydła i pokaże się w pełnej krasie, szkoda że tyle ujęć z nim wycięto może będzie jakaś rozszerzona wersja, a co do relacji Joker Harley wg mnie miło zobaczyć to w nowym świetle.
Codziennie nie wypada mój dzień, niezmiennie chce wyjść z mroku lecz mrok nie chce wyjść ze mnie...

Juby

Cytat: Jolly_Roger w 06 Sierpień  2016, 01:04:26
Najlepsza była Harley, potem Boomerang, Deadshot spoko, Enchantress też.

Deadshot > Weller, a Harley daleko, daleko, jedna z najbardziej rozczarowujących i jak widzę najbardziej przecenianych postaci z tego filmu.

Cytat: kelen w 06 Sierpień  2016, 12:25:26
Juby, zastanawia mnie, czemu występ gościnny Batmana wymieniasz jako plus, zaś
Spoiler
Flasha
[Zamknij]
jako totalnie zbędny?

Bo obie sceny z Batmanem wypadły fajnie, wejście Batflecka zrobiło na mnie większe wrażenie niż cała jego rola w BvS, no i bo to film głównie o czarnych charakterach z uniwersum Batmana. Tymczasem
Spoiler
Flash zalicza drugie cameo, mamy już DRUGI FILM Z FLASHEM, a jego największą rolą jest trailer do JL sprzed dwóch tygodni!! :P Ta postać jest idiotycznie wprowadzana do uniwersum, w swojej scenie nawet nic nie mówi, po prostu jest pokazana, dla samego pokazania.
[Zamknij]
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Bless

Idę na dniach i już się nie mogę doczekać po tym jak czytam że każdy chwali DEADSHOTA !!!!

Jolly_Roger

Cytat: Juby w 06 Sierpień  2016, 15:30:19
Deadshot > Weller, a Harley daleko, daleko, jedna z najbardziej rozczarowujących i jak widzę najbardziej przecenianych postaci z tego filmu.
Co kto lubi :) Ja lubię Harley i dla mnie była taka jak powinna. Na Man of Steel zasnąłem w połowie, a pewnie są tu fani tego filmu :)
Nie powiedziałbym, że SS jest lepszy od BvS, to bardzo daleko posunięte stwierdzenie. Ja co prawda oglądałem tylko wersję pełną z blureja BvS, ale jest to film z fabułą, a tej w SS nie ma po prostu. Są sceny połączone ze sobą w film.

LelekPL

#147
Obejrzałem...

No i było słabo i głupio... ale bawiłem się lepiej niż na BvS. Film jest strasznie nierówny, słabo pocięty (znowu), z fatalnym złoczyńcą, ale przynajmniej mnie nie zdenerwował. I nawet polubiłem część ekipy.

Największa zaleta filmu? Will Smith. Bez dwóch zdań, kogoś takiego, z taką charyzmą, brakowało w poprzednich filmach DC. Jest najlepszym popisem aktorskim jaki dostaliśmy do tej pory w tym uniwersum (ale to jest raczej komentarz co do tego jak słabo było do tej pory :P w żadnym wypadku nie jest to jakaś oscarowa rola :P ).

Druga zaleta to ElDiablo? Boomerang? Szczerze mówiąc, potem jest już przepaść. ElDiablo ma dobre momenty i był naprawdę ciekawą postacią, ale końcówka jest spieprzona, a samo przedstawienie postaci też mi nic o nim nie mówi. Skąd ma te moce? Co to za gość?

Boomerang to postać czysto humorystyczna, ale sam w to nie wierzę, że Jai Courtney wypadł dobrze. Jai "próżnia charyzmy" Courtney. Jak na mnie wypadł na lepszego Jokera niż Leto... ale o tym za chwilę.

Croc był meh. Pokazali jak niebatman łapie Deadshota i Harley, mogli też pokazać jego spotkanie z Crociem. No i wygląd był fatalny. Widziałem lepsze cosplaye.

Jeśli chodzi o mój problem to mam go z Harley. Jak na postać, którą zawsze nienawidziłem w filmie się sprawdza. Nie jest aż tak irytująca jak w kreskówkach czy grach. Może dlatego, że głos Margot nie powoduje, że sam chce sobie zrobić lobotomię jak to ma miejsce z oryginałem... a może dlatego, że Margot jest tak atrakcyjna ;) Ale na boga... Jak to się stało, że jest teraz mistrzem sztuk walki? Po co im była potrzebna osoba bez żadnych zdolności i to taka, która będzie tylko sabotowała misje? Oczywiście odpowiadać nie musicie, to tylko pytanie retoryczne. Znam odpowiedź - bo tak jest w komiksie. Ok, ale na ekranie to nie ma sensu. Mam nadzieję, że WB zrozumie, że film i komiks to nie to samo i jednak trzeba zacząć pewne rzeczy wyjaśniać (sam jestem osobą obeznaną w komiksach, ale taki ElDiablo nawet dla mnie jest znakiem zapytania), a inne wytłumaczyć (Harley).

Reszta postaci była kompletnie zbędna (Katana), albo bez polotu (Flagg - jak ja się cieszę, że Tom Hardy nie musiał w tym grać). Jedynie Slipknot był fantastyczny ;)

Także część postaci wypadła ok. Jako grupa jednak dostali za mało momentów, żebym uwierzył w ich więź. Kiedy Deadshot nie chce zabić Harley, albo ElDiablo ma swoją końcówkę, to naprawdę czułem jakby to wyszło znikąd. Te momenty budowania zespołu, które w takich Strażnikach wypadły bardzo dobrze, tutaj były kompletnie niezasłużone.

Sama fabuła też woła o pomstę do nieba - Waller tworzy ekipę, która potem zwalcza członka tej ekipy. W końcówce mamy Gozera z Pogromców Duchów i walki potworów CGI. W międzyczasie coś tam robi Joker.

No właśnie, Joker i jego wątek Romeo i Julii. Tak jak pisałem wcześniej, nie spodziewałem, że to jest możliwe, ale jednak... udało im się spieprzyć Jokera. To jest największy minus tego filmu chyba. Kompletnie nie oczarował ekranu, kompletnie nie zapisał się w pamięć czymkolwiek. Śmiał się, aby wypaść jak Joker, ale nie było w tym nic prawdziwego.

To czemu film był jednak ok? A bo Joker, to strasznie mała rola, więc ostatecznie kij tam z nim. A członkowie Squadu byli do zniesienia. Jakimś cudem bawiłem się ok. Chociaż film i tak był przydługi, a na końcówce strasznie się nudziłem. Aha, a propos końcówki... czemu Flash, albo Wonder Woman albo Batman nic nie robili? Wiem, że dużo osób ma ten problem z uniwersum Marvela, gdzie bohaterowie działają solo w swoich filmach, ja akurat nie, ale tutaj to mnie raziło - bo niebatman był w tym filmie, Flash też. A takie zjawisko ich nie zainteresowało?

Co do niebatmana, to wypadł tutaj sto razy lepiej niż w BvS. Jednak kłóci się to z tym co widziałem w tamtym filmie. Tam zabijał ludzi za transportowanie kamienia... tutaj robi usta usta Harley. Zdecyduj się DCEU: albo robicie niebatmana, albo batmana.

Ostatecznie ocenię film na 5,5/10. Nie był tak nudny jak Bourne, którego widziałem wcześniej i dałem 5, ale jest też na tyle nieogarnięty, że 6 nie dostanie.

Co do pocięcia filmu przez studio... to według mnie, być może nawet ten film uratowali. Bo początek był lepszy niż końcówka, a tam najwięcej było dziwnego teledyskowego montażu, który czynił ten film nieco bardziej oryginalnym w porównaniu do innych tego typu produkcji.

Nadal jednak kibicuję za rebootem. BvS spieprzyło Batmana, a SS Jokera.

Rarian

CytatCo do niebatmana, to wypadł tutaj sto razy lepiej niż w BvS. Jednak kłóci się to z tym co widziałem w tamtym filmie. Tam zabijał ludzi za transportowanie kamienia... tutaj robi usta usta Harley. Zdecyduj się DCEU: albo robicie niebatmana, albo batmana.
Trochę nie rozumiem tego zarzutu. To że Snyder spieprzył Batmana nie znaczy, że teraz nie można go już naprawić. Batman ma przestać zabijać i zachowywać się bardziej komiksowo już w JL. Że to będzie niespójne? No trudno. Ale przynajmniej będzie w duchu tej postaci, a to chyba najważniejsze, prawda?

LelekPL

Sorry, ale ja tak łatwo nie zapominam całkowitego zniszczenia tej postaci. Tym bardziej, że jest to kompletnie nielogiczne, kiedy niebatman nie zabija Jokera czy Harley. Przez to postać niebatmana wypada jeszcze głupiej.

Oczywiście teraz będą starali się to wszystko zakopać i marzyć o tym, żeby fani zapomnieli... nie ja. Chcieli mieć mieszane uniwersum? To będą je mieli. Niech się liczą z tym, że teraz wszystkie filmy, mają wpływ na pozostałe.