Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Bondy

Zaczęty przez Q, 21 Styczeń 2008, 14:44:53

LelekPL

Nigdy fanem Bonda nie byłem, ale Connery'go zapamiętam głównie jako Juan Sanchez Villa Lobos Ramirez, mentora McClouda, który całkowicie przyćmił Christophera Lamberta w obu ich wspólnych filmach Nieśmiertelnego. Uwielbiałem te filmy za dzieciaka, tak nawet dwójkę. Poza tym to oczywiście Henry Jones senior z świetnej Ostatniej Krucjaty czy John Mason z The Rock lub słynny i Oscarowy Jim Malone z Nietykalnych (tych lepszych :P bo De Palmy). Wiem też, że przez Ligę niezwykłych dżentelmenów zakończył karierę, ale nawet tamten film lubię oglądać. Razem z Mumią czy Van Helsingiem jest fajnym filmem przygodowym z tamtych czasów.

Miał tych swoich kultowych ról pełno (a mógł nawet być Gandalfem) i na pewno przez nie pozostanie zapamiętany. Ale chciałbym jeszcze wspomnieć trzy filmy, o których nieco rzadziej się mówi, a warto zobaczyć:
Imię róży - bardzo dobry kryminał osadzony w obleśnym, brudnym, ponurym średniowieczu.
i dwa filmy Lumeta:
Agresja - trochę Nolanowy kryminał przypominający mi skomplikowaną psychologię z Bezsenności, Memento czy Prestiżu
Wzgórze - Być może jego najlepszy film. Gra tam więźnia afrykańskiego obozu karnego z czasów drugiej wojny prowadzonego przez sadystycznych strażników.

Juby

Moim ulubionym Bondem również nigdy nie był (świetny był tylko w pierwszych trzech filmach, dalej wydawał mi się trochę zmęczony tą rolą), ale trudno nie doceniać jego wkładu w filmowego Bonda.

O Imię róży zapomniałem - świetny kryminał i świetna rola Seana. Ale dwie moje ulubione z jego kreacji to tato Indiana Jonesa w Ostatniej krucjacie oraz Kapitan John Patrick Mason z Twierdzy. <3



Wracając do tematu współczesnego Bonda, niedawno gruchnęła informacja, jakoby platformy streamingowe chciały kupić No Time to Die z Craigiem. Ofertowały nawet $200-300 milionów, ale Barbara Broccoli / MGM / Universal mieli wyższe wymagania ($600-800 mln), przez co negocjacje się nie powiodły. Producenci uważają bowiem, że ostatni film z Danielem zbierze z kas kin miliard dolarów przychodów, tak jak zrobiło to Skyfall. Cóż... nie wiem czy Barbara widzi, co się dzieje za oknami, ale jeśli chce zarobić na kolejnym Bondzie miliard zielonych, to chyba muszą przenieść premierę na 2022 rok, bo nie wierzę, aby w kwietniu sytuacja była na tyle opanowana, aby Nie czas na śmierć zarobiło więcej niż Tenet, o ile w ogóle dojdzie do planowanej na kwiecień premiery. :P

HUDY

Connery to Mój ulubiony Bond był i ciągle jest. Dożył sędziwego wieku, pozostaje tylko pozazdrościć. Pamietam czasy gdy w tvp zaczeli puszczać przygody 007 gdzieś na początku lat 90-tych. Ten Smok z dr No i przechadzka po kanalizacji oraz dr z stalowymi rękoma pozostał na lata w mej pamięci i oczywiście 007. Pozniej leciały następne a gdy zmienił się aktor to nie byłem zbytnio pocieszony ale RM toteż swietny agent był tyle ze klimaty się zmieniły na luźniejsze i zabawniejsze. Oczywiście 6/7 letni smark jakim byłem wtedy tego nie ogarniał, liczyła się dobra zabawa i widowiskowość 007 miał to wszystko.
Sean Connery i filmy poza Bondowe jakie dobrze pamiętam i wspominam a czasem odświeżę: Imie Róży, Indiana Jones 3, Niesmiertelny, O jeden most za daleko, Odległy ląd, Człowiek który chciał zostać królem,Nietykalni, Napad na pociąg Twierdza.
Jest tez kilka pozycji których już dawno dawno nie oglądałem albo widziałem od pewnego momentu i musze kiedyś nadrobić: Polowanie na czerwony październik, Shalako. Przydało by się zobaczyć tez kontrowersyjnego Zardoza i kilka innych nieoglądanych dotychczas pozycji.

Trzymam kciuki by nowym 007 został Henry Cavil pasuje mi na następcę Rogera Moora. Swietna kreacje stworzył w Kryptonim UNCLE, mógłby to powtórzyć jako Bond.

Juby

I po 2 kwietnia.
https://deadline.com/2021/01/no-time-to-die-release-date-change-2021-covid-pandemic-fall-1234672055/

Trzeba było oddać film na streaming, gdy chcieli kupić. MGM chyba zamierza śrubować rekord, który do tej pory należał do przerwy między Licencją na zabijanie, a GoldenEye (6 lat i 4 miesiące), bo na razie nie ma żadnej daty, a jakoś trudno mi uwierzyć, aby sytuacja miała się diametralnie poprawić do jesieni. Myślę, że w 2021 roku nowego Bonda nie zobaczymy.

Ponadto, podobno padł rekordowy budżet dla serii:
https://naekranie.pl/aktualnosci/nie-czas-umierac-budzet-filmu-jest-wyzszy-niz-pierwotnie-podawano-1607168508

Mr.G

Dzisiaj w pewnej audycji w radio sentymentalny dziennikarz postanowił co drugą piosenką uczynić kawałek z jakiegoś Bonda. Pomyślałem sobie, jak wielkim wydarzeniem musiały być zawsze kolejne filmy z serii, jak wiele po sobie pozostawiały chociażby w postaci właśnie wspomnianych piosenek.
Co raz mniej wierzę, że No Time to Die załapie się do tej kategorii, a raczej że po tych wszystkich przesunięciach będzie to bardziej na zasadzie: "co, wyszedł w końcu? No dobrze, to może obejrzę w wolnej chwili". Sam utwór Billy Elish świetny, ale też miał pecha - miał być perłą w koronie reklamy filmu, a zaraz po jego premierze przesunięto premierę filmu. W końcu, gdy któryś z nowych terminów się zbliżał, stworzono teledysk, ale za moment znów przesunięcie.
No jasne, że w końcu kiedyś tam obejrzę, ale strasznie brakuje mi odliczania do premiery filmu i pewności, że gdy doliczę do zera, to coś tam będzie czekać.

Juby

Trudno odliczać do premiery, kiedy te są ciągle przesuwane. Trudno wierzyć w sukcesy kasowe tych filmów, skoro miały już zwiastuny, plakaty, zaawansowany marketing, a tu klops, trzeba czekać rok-dwa dłużej, przez co już w momencie debiutu wydają się filmami starymi.

Oficjalnie premiera przesunięta na 8 października, niemal 6 lat po Spectre! I teraz tylko czekać, aż sytuacja z pandemią nie poprawi się do sierpnia, a znowu przesuną na kwiecień 2022. Takie odwlekanie jest bez sensu.

Q

Nie tylko Bonda przesuwają, ale w tym przypadku tytuł filmu nie jest zbyt adekwatny by go wprowadzać w takich okolicznościach.

Co gorsza, gdyby nie te przesuwania już może by ogłosili nowego odtwórcę i przygotowali się do nakręcenia kolejnego filmu. W sumie powinni tak zrobić i wtedy nowy "Bond" nie co kilka lat, ale z premierą co kilka miesięcy :)
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Juby

Pierwotna planowana premiera miała się odbyć w listopadzie 2019 roku. Potem po zmianie reżysera zmieniono ją na luty 2020, a w końcu na kwiecień 2020. Bond zalicza 2-letnią obsuwę, jak Avatary Camerona. :P Widziałem komentarze pod oficjalnym wpisem na twitterze - na MGM i Universal wylewa się  ostry hejt, fani mają dość czekania tym bardziej że nie ufają, czy ta data się utrzyma. Nie dziwię im się, sam też już skierowałem myśli na kilka innych filmów (Netflixa i Warnera), których przynajmniej jestem pewny, że pojawią się w tym roku, tym czy innym sposobem dystrybucji.

Q

A rok temu fani robili petycje by przesunąć premierę z kwietnia 2020. Więc jaka decyzje nie zostałby podjęta, to nigdy nie wszystkim podpasuje.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Juby

Fani pisali tę petycję o przełożenie z kwietnia, ale na lipiec, o ile mnie pamięć nie myli. A okazało się, że przeniesiono film na listopad, potem na kwiecień (to już rok), a teraz na październik (1,5 roku)! Wtedy też była inna sytuacja, to było przed wypuszczeniem wielkich filmów takich, jak Mulan, Soul, czy WW84 w dystrybucji hybrydowej. Teraz każdy fan zdążył już przeczytać, że MGM odrzuciło oferty Netflixa i innych platform, a swojej nie mają, więc mogą to tak odwlekać jeszcze długo.

Funky

Timothy Dalton obchodził 75. urodziny



Wspaniały Bond który był mroczny, poważny ale potrafił być miłym i czułym dżentelmenem. Rewelacyjny 007.

Mr.G

Zgadzam się. Często myślę o nim jako o idealnym złotym środku między starą, bondowską szkołą elegancji i stylu oraz realnym, zimnym profesjonalizmem. Szkoda, że krótko zagościł w tej roli.

I szkoda, że Dalton jednak nie został Alfredem w którejś tam wersji Batmana ;]

Juby

Data światowej premiery ustalona. W Polsce film trafi na ekrany tydzień wcześniej niż zakładano, czyli 1 października. Może w końcu po 6 latach dane nam będzie obejrzeć nowego Bonda...
https://www.filmweb.pl/news/%22Nie+czas+umiera%C4%87%22%3A+%C5%9Awiatowa+premiera+wybrana.+Film+p%C3%B3%C5%BAniej+w+Australii-143566

Na szczęście u nas dystrybutorem filmu nie jest Universal, bo ten po raz kolejny przekłada premierę, m.in. w Australii.

Juby

Wczoraj ruszyła przedsprzedaż biletów na Nie czas umierać. Pierwsze seanse ruszają już o godzinie 0:07. ;) Niestety ludzie, z którymi się wybieram nie mogą iść o takiej porze, więc kupiłem 4 bilety na piątek, na godzinę 20:30. Idę do IMAXa, bo kilka sekwencji No Time to Die było kręconych w tym formacie (nie cyfrą, jak kręcą niektórzy, tylko na taśmie 70mm, jak Nolan kręcił TDK). Już się nie mogę doczekać!

I ciekawostka. Craig jest najdłużej panującym Bondem w historii.
https://www.irishnews.com/magazine/entertainment/2019/10/18/news/daniel-craig-to-become-longest-serving-james-bond-1742895/
Pod względem ilości filmów wciąż przegrywa z Connerym i Moorem, ale jeśli spojrzeć na czas trwania jego filmów, to pod tym względem również przebija 6 oficjalnych Bondów z Sir Seanem.

Juby

W ostatnich tygodniach powtórzyłem/nadrobiłem kilka filmowych Bondów. Krótkie opinie na ich temat.



Uwielbiam Casino Royale. Powtórka (sam już nie wiem która, szósta? siódma?) niewiele zmieniła. To przełamujący schematy, zaskakujący, zdecydowanie najlepszy Bond jaki kiedykolwiek powstał. Mało tego, nawet w oderwaniu od serii, gdyby całkowicie zapomnieć o tym, że opowiada o przygodach agenta OO7, film jest niesamowity. Wciągająca intryga, doskonale budowane napięcie w scenach przy pokerowym stole, fantastycznie sfilmowane sceny akcji pełne imponujących wyczynów kaskaderskich, zaskakujące zwroty akcji, bezbłędne dialogi, świetne zdjęcia, muzyka, efekty wizualne, przeciwnik, precyzyjne trzymanie się konwencji i kilka rewelacyjnych ról z główną na czele. Kiedyś chyba miałem jakieś uwagi, ale z czasem przestały mieć dla mnie znaczenie. To perfekcyjne kino, któremu bez wahania pozostawiam na Filmwebie 10/10 i za kilka lat znowu chętnie do niego wrócę.

Kilka dni później dla kontrastu nadrobiłem Casino Royale z 1967 roku. Wtedy podobno był to hit, ale dziś - masakra. Co za nieoglądalne, pozbawione fabuły i choćby grama sensu bagno! :P Od połowy zacząłem przeskakiwać sceny na podglądzie, tak bardzo nie idzie na tym wysiedzieć. Poza dosłownie dwoma gagami z Woodym Allenem i sceną licytacji nie ma tutaj nic, co by mi się podobało. Never again.



Quantum of Solace uważam za udany sequel (choć to bardziej epilog do CR niż jego pełnoprawna kontynuacja). Wprawdzie coś uleciało i wypada kilka klas gorzej od poprzednika, ale spotkała go moim zdaniem przesadzona krytyka (zawsze przypominam, że film powstał w trakcie trwającego strajku scenarzystów). Craig nadal jest świetnym Bondem, sceny akcji dają radę (choć kilka to kopie lepszych odpowiedników z Ultimatum Bourne'a, a montaż bywa zbyt agresywny), Olga Kurylenko wypadła dobrze jako nowa kobieta Bonda, a tempo nie pozwala się nudzić... No, tutaj w sumie nie jestem pewny, bo mimo blisko 40-minut krótszego metrażu i większej ilości sekwencji akcji, QoS wciąga zdecydowanie mniej od poprzednika, tak mało w nim fabuły i interesujących interakcji między postaciami. Największy zgrzyt - mało bondowości i za mało humoru, czyli dwóch elementów, które w Casino - mimo zmiany konwencji serii - były na swoim miejscu.



Skyfall to przede wszystkim przepięknie sfotografowany (Shanghai!) pomnik na 50-lecie serii. Obejrzałem film bodaj czwarty raz i nadal tak samo mi się podobał. Pewnie sporo mógłbym wytknąć logice scenariusza, CGI bywa przeciętne, a sceny akcji pod ręką Sama Mendesa to w dużej mierze standardowo przedstawione strzelaniny i bójki, ALE! Zdjęcia są przecudowne, muzyka Newmana bardzo dobra, obsada spisała się na medal, jest tu ciekawsza niż poprzednio historia, lepszy villain, w ogóle o wiele więcej postaci i interakcji między nimi, no i przede wszystkim - wróciła bondowość! Craig przedstawia się w charakterystyczny dla swojego bohatera sposób, znowu gości w kasynie, pije wódkę z martini (wstrząśniętą! nie mieszaną) i sypia z pięknymi kobietami. Mimo powrotu wielu klasycznych elementów i postaci (Aston DB5, Q, Miss Moneypenny, gabinet M), nie zabrakło miejsca dla świeżości jaką przyniosły ze sobą zostawienie Bonda na połowę filmu na rodzimej wyspie i pogłębienie jego relacji z M. Dla mnie to ścisła czołówka serii.


Teraz waham się, czy dać drugą szansę Spectre. Mam na dysku wersję 4K, więc kilka scen, w tym zakończenie, aby być na świeżo przed seansem nowego Bonda, powtórzę na pewno, ale nie wiem czy chcę się na tym nudzić przez 2,5h. Zobaczymy...