Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Prognozy Box Office

Zaczęty przez Juby, 09 Styczeń 2017, 09:10:39

Juby

Niedawno napisałem swoją prognozę na największe hity roku 2017. Wśród nich nie zabrakło nadchodzącego filmu z Batmanem. Zapraszam do lektury.


Prognozowanie box office'u w większości przypadków jest jak wróżenie z fusów. Ale lubię to. :) Dlatego uznałem, że i w tym roku się pobawię, pisząc dalekosiężną prognozę dla potencjalnie największych hitów roku 2017. To oczywiście subiektywna analiza, w której staram się typować tylko dziesięć tytułów, które w tym sezonie zarobią najwięcej pieniędzy na całym świecie. Proszę nie pytać o nieobecność Pirates of the Carribean 5, Wonder Woman, The LEGO Batman Movie, Dunkirk, czy Cars 3 – były blisko, ale nie załapały się.
So here... we.. go!

10. War for the Planet of the Apes
Reboot Planety małp w 2011 roku okazał się jedną z najbardziej udanych decyzji studia 20th Century Fox od lat. Ich prequel okazał się niemałym sukcesem, a jego sequel w 2014 roku przypieczętował sukces tego wiekowego cyklu. Do kin zmierza trzecia część i nic nie wskazuje na to, aby świetnie zaanimowane małpy z Andym Serkisem na czele, miały się przed kimś zatrzymać.
Weekend otwarcia (w USA): $84 mln / Przychody z USA: $230 mln / Przychody z reszty świata: $560 mln


9. Justice League
Tak, to ten film ma być dla DC tym, czym Avengers było dla Marvela. Tylko czy ktoś jeszcze pamięta co przyczyniło się na tak wielki sukces komiksowego hitu 2012 roku? Po pierwsze, fresh factor – nigdy przedtem nie było filmowego cross-overa o komiksowych superbohaterach, nie na taką skalę. Po drugie, umiejętne budowanie świata solowymi filmami, które zadowoliły fanów i przyciągnęły całą rzeszę nowych. Po trzecie, udana reklama, którą rozpoczęto wraz ze sceną po napisach pierwszego Iron Mana w maju 2008, na cztery lata(!) przed premierą Avengers. Po czwarte, film Jossa Whedona był sequelem aż czterech filmów (z czego trzy stały się kasowymi hitami), co było przedsięwzięciem bezprecedensowym. Po piąte, film był po prostu dobry, bo zachwycili się nim zarówno krytycy, jak i widzowie. Co przemawia za powtórzeniem takiego sukcesu przez Ligę sprawiedliwości? Ano absolutnie nic. 1. To będzie już któryś tam cross-over superhero. 2. Widzowie mają w dupie dołączenie do tego filmu Flasha, Aquamana i Cybroga, bo znają ich tylko z gościnnych występów w BvS, szerzej znają ich tylko zagorzali fani (a Batmana, Supermana i Wonder Woman widzieli już razem na ekranie).  3. Reklama filmu to póki co fan service po krytyce tonu poprzedniego filmu Zacka Snydera, a JL nie będzie sequelem czterech filmów tylko jednego – Batman v Superman, o którego krytyce słyszał chyba każdy i mało komu film się podobał. Do tego dochodzi jeszcze źle wyznaczona data premiery (między trzecim Thorem, a ósmymi Gwiezdnymi wojnami) i mamy potencjał na największe rozczarowanie finansowe roku (czyli powtórkę z BvS w 2016). Jedyne co może uratować ten film przed znaczącym spadkiem przychodów względem poprzednika to lepsza żywotność w kinach dzięki okresowi świątecznemu (mniejsze spadki w weekendy i w środku tygodnia) i jego jakość. Ale co tam wysmażył Zack Snyder z krzyczącymi mu do słuchawki włodarzami Warner Bros.? Zobaczymy w listopadzie.
Weekend otwarcia: $127 mln / Przychody z USA: $305 mln / Przychody z reszty świata: $515 mln

8. Spider-Man: Homecoming
Wielu musi spojrzeć prawdzie w oczy - Spider-Man, który jest jednym z trzech najpopularniejszych superbohaterów komiksowych na świecie – nie jest już tą samą marką co 10 lat temu. Był gigantem box office'u, bo trafił idealnie w swój czas. Nie chce mi się rozpisywać jakie czynniki przełożyły się na gargantuiczne sukcesy filmów Raimiego, ale reboot już 5 lat po trzecim Człowieku-Pająku, 10 lat po pierwszym origin story, był po prostu złym pomysłem. Na tyle złym, że gdy druga część okazała się najsłabszym dotąd filmem o Peterze Parkerze, studio Sony dało sobie z nim spokój. Teraz Spider-Man dołączył do zarabiającego krocie MCU, pominięto origin story, a pajączek już jest chwalony za swój krótki występ w trzecim Kapitanie Ameryce. Ale to dużo nie zmienia, bo dostajemy już trzecią(!) serię filmową o tej samej postaci na przestrzeni 15 lat! Za dużo, za mało innowacji, brakuje czegokolwiek, jakiegoś prostego czynnika, który spowodowałby, że Spider-Man powróci do pierwszej ligi, w której był w latach 2002-2007. Dlatego spodziewam się tylko nieznacznego wzrostu przychodów względem Niesamowitych Spider-Manów Marca Webba.
Weekend otwarcia: $109 mln / Przychody z USA: $290 mln / Przychody z reszty świata: $550 mln

7. Beauty and the Beast
Disney szykuje drugą... nie, zaraz, czwartą... ... ...kolejną aktorską wersję swoich klasycznych animacji, z którymi do tej pory odnosi same sukcesy. Tym razem pod młotek podeszła historia Pięknej i Bestii, w której grają gwiazdy Harry'ego Pottera i Hobbita, która ma być dokładną kopią musicalowego klasyka z 1991, i która oczywiście jest skazana na wielki sukces. Jakoś tego nie czuję, a trailer rozwiał moje wątpliwości odnośnie wybrania się na film do kina. Będzie wielki hit, ale nie miliardowy. Myślę, że gdzieś między Czarownicą Jolie, a ubiegłoroczną Księgą dżungli.
Weekend otwarcia: $91 mln / Przychody z USA: $310 mln / Przychody z reszty świata: $555 mln

6. Thor: Ragnarok
Pierwszy Thor był drugim po Iron Manie największym przebojem pierwszej fazy MCU. Drugi zarobił jeszcze więcej pieniędzy, ale zdecydowanie najbardziej rozczarował na tle reszty Phase II. Teraz Marvel chce wycisnąć z tej postaci maksimum. Po 4 latach nieobecności na ekranach, powraca kochany przez wszystkich Loki. Do Thora, który długo czeka na swój trzeci solowy występ, dołączyli Hulk i triumfujący niedawno w kinach Doktor Strange. W filmie mają pojawić się kosmiczne walki gladiatorów, a miedzy scenami akcji zobaczymy gwiazdorską obsadę. Jeżeli to wystarczy, by zrobić najlepszy film o Thorze, spodziewam się też najbardziej dochodowego. Węszę hit, może nie tak duży jak Civil War, ale sądzę, że Bóg piorunów jeszcze wielu zaskoczy w tym roku.
Weekend otwarcia: $136 mln / Przychody z USA: $335 mln / Przychody z reszty świata: $595 mln


5. Transformers: The Last Knight
Michael Bay powraca... ponownie... po raz kolejny... do walki Autobotów z Decepticonami. Eh.
Seria o Transformers stała się wielkim hitem box office'u kilka lat temu, ale już w 2011, przed spadkiem przychodów trzecią część uchroniła wówczas bardzo pomagające filmom po Avatarze, 3D, oraz premiera na prężnie rozwijającym się rynku Chińskim. Czwarta część, z nową obsadą, nie miała już nowych atutów, przez co odniosła spory spadek, zwłaszcza w USA – w tym miejscu pochwalę się, że moja prognoza dla Age of Extinction z kwietnia 2014 sprawdziła się w 100%! Kolejne kombinowanie z Optimusem i resztą ekipy na pewno zarobi jeszcze mniej, ale i tak okaże się jednym z większych blockbusterów roku, głównie za sprawą Chin.
Weekend otwarcia: $87 mln / Przychody z USA: $220 mln / Przychody z reszty świata: $805 mln

4. Despicable Me 3
Szczerze? Nie lubię tych bajek i nie pojmuje fenomenu pseudo śmiesznych minionków. Jednak muszę przyznać, że seria szybko stała się jedną z najsilniejszych pośród animacji, w której każdy kolejny film zarabiał coraz więcej. Jak dużo jest w stanie zarobić trzecia część o Nikczemnym Gru i jego żółtych tic tacach? Nie mam pojęcia. To czysty strzał, może przebić spin-off z 2015, może nie. W tym przypadku celuje z opaską na oczach.
Weekend otwarcia: $122 mln / Przychody z USA: $410 mln / Przychody z reszty świata: $715 mln

3. Guardians of the Galaxy Vol. 2
MCU kilka razy do roku rozbija bank i nie zanosi się na to aby w 2017 miało być inaczej. Strażnicy Galaktyki stali się zaskakującym hitem trzy lata temu. Nie tylko byli największym przebojem lata w USA, ale też trzecim najbardziej dochodowym filmem roku. Mało tego, są też najbardziej żywotnym w kinach filmem MCU i największym sukcesem uniwersum dla filmu, który nie był sequelem/crossoverem, a wielu widzów/krytyków i masa plebiscytów internetowych uznaje właśnie GotG za najlepszy film ze stajni Marvela. Po trzech latach (idealna pora na) sequel Strażników otworzy w USA sezon letni. Póki co, reklama daje radę i nie widzę powodu, dla którego GotG2 nie miałoby przebić wyniki poprzednika. Ba, może pójść śladem sequeli Shreka, Klątwy ,,Czarnej Perły" i Transformers, gdzie drugie części zarabiały dużo więcej, najwięcej ze wszystkich filmów cyklu. IMO faworyt na największy hit zbliżającego się lata.
Weekend otwarcia: $177 mln / Przychody z USA: $440 mln / Przychody z reszty świata: $700 mln

2. The Fate of the Furious (aka Fast & Furious 8)
Pewnie wielu zadaje sobie to pytanie: Czy coś jest w stanie powstrzymać ten rozpędzony, box office'owy pociąg? Myślę, że tak. Po czterech filmach, gdzie każdy kolejny zarabiał coraz więcej, seria chyba osiągnęła swój szczyt. Wściekła siódemka stała się szóstym najbardziej dochodowym filmem w historii kina zarabiając ponad $1,5 miliarda w 2015 roku. Wszystko to nie tylko za sprawą rosnącej popularności marki i coraz większej rzeszy fanów, ale też głośnym problemom podczas produkcji spowodowanych tragiczną śmiercią Paula Walkera, przywróceniu go do roli za pomocą efektów specjalnych, wydłużeniu oczekiwania na film o 9 miesięcy i mocnej reklamie, której wisienką na torcie był wielki hit "See You Again" Wiz Khalify i Charliego Putha. Ósma część jest już tylko sequelem siódmej, bez dodatkowych atutów. I choćby tym razem Vin Diesel i spółka mieli się ścigać z atomową łodzią podwodną po lodowatej Islandii (a będą), nie widzę szans aby ósma odsłona cyklu mogła zarobić jeszcze więcej pieniędzy.
Weekend otwarcia: $125 mln / Przychody z USA: $300 mln / Przychody z reszty świata: $980 mln


1. Star Wars: Episode VIII
Na początku 2016 roku, Star Wars: The Force Awakens dokonało czegoś historycznego – pobiło rezultat Avatara Jamesa Camerona sprzed 6 lat, stając się najbardziej dochodowym filmem na rynku wewnętrznym (bez uwzględnienia różnicy w cenach biletów) jako pierwszy ,,nieoryginalny" film w dziejach kina. Rok później pierwszy spin-off w świecie Star Wars sprawił, że studiu Disneya udało się coś, co nie udało się z kinowym uniwersum Marvela w 2013 – dwa lata z rzędu najbardziej dochodowym filmem roku były tytuły z tej samej franczyzy. Gwiezdne wojny to box office'owy tytan, takie są fakty, nie ulega to żadnej wątpliwości. Dlatego kolejny epizod głównej serii jest pewnym faworytem do zdobycia korony w roku 2017 (40-lecie oryginału!). Tylko jak duży będzie sukces tego filmu? To już nie powrót do świata w odległej galaktyce po ponad 10 latach przerwy, ani sequel kochanego filmu sprzed 32 lat z dawnymi bohaterami, jakim było Przebudzenie Mocy. To po prostu kolejny epizod i aż trzeci film tej samej marki na przestrzeni dwóch lat! Myślę, że to + lekki przesyt + brak czynnika nostalgii sprawi, że Epizod VIII zarobi mniej od poprzednika i dołączy do grona sequeli-wielkich hitów, które mimo wszystko pozostały w cieniu poprzedników, tj. The Empire Strikes Back, Attack of the Clones, Avengers: Age of Ultron.
Weekend otwarcia: $195 mln / Przychody z USA: $700 mln / Przychody z reszty świata: $1 005 mln


Ciekawe w ilu przypadkach się pomyliłem. Okaże się za niespełna rok. :)

LelekPL

#1
Jeden film, którego nie doceniłeś to... Piękna i  Bestia.Ten film będzie w trójce lub w czwórce największych hitów roku. Weekend otwarcia będzie znacznie większy, spokojnie ponad 150, może nawet 200 milionów. Jeśli jakościowo będzie równie dobrze przyjęty co poprzednie filmy Disneya, to spokojnie też zarobi ponad miliard.

A Star Wars zarobi mniej niż napisałeś. W USA może zarobi nawet nieco więcej niż napisałeś, ale w reszcie świata te filmy radzą sobie niespecjalnie. SW to jednak Amerykański fenomen. W reszcie krajów zarabia tylko przez OLBRZYMIĄ promocję, a i tak poniżej oczekiwań. Jest garstka fanów, ale przeciętnego widza, Gwiezdne Wojny nie obchodzą jakoś specjalnie, w przeciwieństwie do USA. U nas przeciętni widzowie jeśli już idą na SW to nie ze względu na historię tych filmów, tylko ze względu na wszechobecną reklamę.

Juby

Okej, nie ma problemu.

A co do SW8, to po wynikach R1 też mam wrażenie, że przesadziłem. W prognozie wyniku z USA nic bym nie zmienił, ale w reszcie świata uciąłbym ze $150 mln.

LelekPL

#3
Zrobione. We? tylko wklej akapit z Justice League jako now? wiadomo?? do sekcji Justice League jak chcesz.

Furious 8 te? chyba zarobi mniej. Trailer zosta? przyj?ty do?? ch?odno i raczej film nawet nie zbli?y si? do poprzedniej cz??ci.

Ma?py chyba te? a? tyle nie zarobi?, bo maj? ci??ki okres w którym wychodz?. Ale z drugiej strony, je?li chodzi o list? rezerwowych to ci??ko wskaza? kogo? innego. Wszyscy których wymieni?e? w swojej li?cie rezerwowych nie maj? szans na zbli?enie si? do pieni?dzy, które przewidzia?e? dla Ma?p. Ewentualnie LEGO Batman, ale zwiastuny by?y ma?o ?mieszne.

Jako czarne konie ja bym widzia? Konga albo Baywatch. Nie mo?na nie docenia? Dwayne'a Johnsona, plus marka Baywatch ma olbrzymi? popularno?? na ca?ym ?wiecie.

Aha, no i Coco. Wszystko zale?y od jako?ci, ale z racji, ?e to Pixar, warto go mie? na uwadze.

Post Merge: 10 Styczeń  2017, 12:00:32

Rogue One zawodzi w Chinach, i to maj?c do dyspozycji jedn? z najwi?kszych gwiazd chi?skiego kina, Donnie Yena.

A wi?c s?dz?, ?e Chi?czyków po prostu Gwiezdne Wojny specjalnie nie obchodz?. My?l?, ?e ?aden film z tej serii nie zarobi w Chinach wi?cej ni? Przebudzenie Mocy, na które cz??? Chi?czyków posz?a pewnie z czystej ciekawo?ci o co w tym hypie chodzi. Teraz jak ju? wiedz?, my?l?, ?e SW b?dzie sobie radzi?o tylko gorzej.

LelekPL

Wygląda na to, że miałem racje. Zwłaszcza co do Pięknej i Bestii, Gwiezdnych Wojen i Planety Małp. Co do Szybkich to miałem rację, że film będzie słabszy, ale nie doceniłem marki tej serii za granicami USA. Film był słaby, a widownia i tak go zjadła. Odbije się to jednak źle na kolejnej części.

Natomiast ego Vina Diesela urośnie to jeszcze bardziej niebotycznych rozmiarów jeśli nowe SW zarobi mniej niż jego film. Jest na to mała szansa, ale po spadkach oglądalności, ta szansa jest.

LelekPL

#5
To wrzucę moje zgadywanki na przyszły rok:
1. Avengers: Infinity War - $1.7 miliarda
2. The Incredibles 2 - $850 milionów
3. Black Panther - $800 milionów
4. Solo: A Star Wars Story - $800 milionów
5. Jurassic World: Fallen Kingdom - $800 milionów
6. Coś Chińskiego - $800 milionów :P
7. Deadpool 2 - $750 milionów
8. Fantastic Beasts: Crimes of Grindlewald - $700 milionów
9. Ralph Breaks the Internet - $700 milionów
10. Aquaman - $700 milionów

Rezerwa: Bumblebee - $650 milionów, Ant-Man and the Wasp - $600 milionów, The Nutcracker and the Four Realms - $500 milionów, Mission: Impossible 6 - $500 milionów, Ready Player One - $450 milionów, X-Men: Dark Phoenix - $450 milionów

Ogólnie to widzę tylko jednego pewniaka na miliard - Avengers. I to grubo ponad miliard.
Z serii, które też na niego liczą to Han Solo ma fatalny PR w tej chwili i zero marketingu (jeśli przeniosą go na grudzień, zarobi więcej, ale póki co w maju, na więcej go nie stać), a Jurassic World i jego trailery zostały fatalnie przyjęte. Więc te dwie serie zanotują spore spadki.

The Incredibles 2 to chyba największy film animowany w tym roku, ale też wychodzi o kilkaNAŚCIE lat za późno, żeby zdobyć miliard. Black Panther poradzi sobie bardzo dobrze, podobnie jak pozostałe filmy Marvela z tego roku (chociaż troszkę gorzej ze względu na rasizm w Chinach) A propos Chin, na bank znowu wyskoczą z własną produkcją o której nigdy nie słyszałem.

Myślałem, żeby dać Deadpoola 2 wyżej, ale nie wiem jak to będzie z jakością filmu, więc na razie tyle. Pozostałe filmy FOXA będą poniżej oczekiwań. Dark Phoenix będzie porażką, ale New Mutants na siebie spokojnie zarobi i będzie małym sukcesem.

Aquaman zarobi więcej niż Justice League bo to JEDYNY film DC w tym roku, więc fanboje przyjdą niestety tłumnie, ale na wyniki WW nie ma co liczyć. Aquaman jednak był zawodem co do oczekiwań w filmie JL. Dobry trailer jednak na pewno pomoże.

Harry Potter i Transformers nadal mają wystarczająco dużo fanów, żeby trochę zarobić. Sequel Ant-Mana chyba nikogo nie obchodzi, ale to Marvel więc i tak na siebie zarobi. Poza tym, pewnie będzie miał świetny trailer.

To by było chyba na tyle.

Jolly_Roger

Ok, ale jaki wpływ na nasze życie, wybory co oglądać i ogólnie postrzeganie kina, ma pisanie ile dany film zarobił? Pytam serio, bo już kiedyś to o to pytałem, ale nie otrzymałem dobrej odpowiedzi. Trzeba by do tego dodać sprzedaż ołówków, plecaków i breloczków z logo bohatera, ale mnie jako człowieka mało zainteresowanego biznesem, wcale to nie interesuje.
Lelek nie odczytuj tego jako atak na ciebie, pytam ogólnie.

LelekPL

Jeśli jesteś fanom filmów to ma znacznie większe znaczenie niż te wszystkie procenty i oceny na Rotten Tomatoes, Matecritic, imdb czy innych stronach. W niektórych wypadkach ma też większe znaczenie niż to czy tobie samemu film się podobał. Jak to? A no w prosty sposób: Sequel danego filmu nie powstanie, jeśli ten na siebie nie zarobi. Filmy w podobnym klimacie NIE POWSTANĄ, jeśli te filmy na siebie nie zarobią. Hollywood to show BUSINESS przede wszystkim. To jakie filmy powstają lub nie, dyktuje pieniądz.

Większości osób bardzo podobał się nowy Łowca Androidów, ale czy dostaniemy jego kontynuacje? Nie ma na to najmniejszych szans (przynajmniej nie przez kolejne 30 kilka lat).

Większości osób nie podobał się Batman v Superman, ale film na siebie zarobił więc robiono kontynuacje.

Ale czemu zajmować się wynikami wszystkich filmów, a nie tylko tymi, które na siebie nie zarobiły? A no bo, to ile film zarobił, i jakie wnioski mogą z tego wyniknąć jest bardzo skomplikowane. Weźmy Niesamowitego Spider-Mana 2. Film zarobił ponad 700 milionów dolarów, ale przez studio został przyjęty jako porażka. Czemu? Nie stracił przecież pieniędzy. No tak, ale też wiele nie zarobił, a jest to własność intelektualna, którą stać na ZNACZNIE więcej i nie tylko na zwrot kosztów produkcji, dystrybucji i marketingu.

Czemu jednak pisać o filmach, które zarobią najwięcej? No bo i tu jest kilka ciekawostek i zmian, które mogą wprowadzić. Jeśli nowy Jurassic World zarobi o połowę mniej niż część pierwsza, tak jak to ja prognozuję, studio jeszcze raz spojrzy na tą franczyzę i na pewno postanowi coś zmienić. Trevorrow zostanie wywalony jako scenarzysta, główne postacie się zmienią, itp, itd.

Także ma to olbrzymi znaczenie, jeśli chcemy wiedzieć co się stanie z naszymi ulubionymi seriami filmowymi. A także z naszymi ulubionymi gatunkami. Po OLBRZYMIM sukcesie "To" możesz być pewien, że stanie się jedna z dwóch rzeczy: studia będą kręcić więcej adaptacji Kinga lub kręcić więcej horrorów z charakterystycznym potworem.

Więc mówimy tu o przyszłości kina.

Funky

Cytat: LelekPL w 30 Grudzień  2017, 21:56:15Większości osób bardzo podobał się nowy Łowca Androidów, ale czy dostaniemy jego kontynuacje? Nie ma na to najmniejszych szans (przynajmniej nie przez kolejne 30 kilka lat).

Ej nie strasz (mówisz serio o 30 latach czy to żart? :P) bo ja już się nastawiłem że sequel powstanie w ciągu pięciu lat. Tytuł jest w miarę znany, lepiej przygotują promocję, zmniejszą trochę budżet i jednak dostaniemy trójkę.

LelekPL

heheheeheh Funky. NIE. MA. SZANS. 30 lat to jest optymistyczny wariant. Sequel powstanie tylko wtedy, ajk wszyscy zapomną jaką ABSOLUTNĄ PORAŻKĄ finansową był ten film. I to nie mówię Ci tylko ja, ale każdy analityk czy producent. Ten film nie powstanie.

Nikt, powtarzam NIKT w tej chwili na Łowcę Androidów nie wyda nawet centa. Ja tutaj w ogóle nie straszę, ani nie czarnowróżę. Takie są fakty.

Mówisz, żeby zmniejszyć trochę budżet? O ile? O 50 milionów? To i tak za mało, żeby film się sprzedał, skoro poprzednia część straciła prawie 100 milionów dolarów! O 100 milionów? Jak chcesz wtedy zrobić Łowcę Androidów? Ta seria słynie ze swojej warstwy wizualnej, a nie z fabuły. Bez pieniędzy jej nie stworzysz. Nie masz pieniędzy, nie masz świata. Nie masz świata, nie masz filmu.

Tytuł jest znany? Proszę Cię, Funky. Jest znany wśród fanów filmu... ale idź się zapytaj na ulicy co to jest Łowca Androidów i zobaczysz jak "znany" jest to tytuł. Pierwszy film był PORAŻKĄ finansową. Drugi film jest jeszcze większą, mimo, że otrzymał świetne recenzje. To ci powinno powiedzieć jak "popularny" jest ten tytuł.

Pogódź się już z tym teraz, że tego filmu nie zobaczysz. Ja to wiedziałem, zanim dwójka wyszła do kina. To będzie jednorazowy film, bo tak naprawdę nikt nie zna tej serii i nikogo ona nie obchodzi.

Ogólnie widownia wyraźnie odpowiada producentom, że filmy stricte o sztucznej inteligencji ich nie obchodzą od lat. Nie wiem po co je jeszcze robią. Blade Runner, Ex Machina, Ghost in the Shell i teraz w przyszłym roku Battle Angel, który też będzie potężną porażką. Gdybym ja był producentem, nigdy bym takiego filmu już więcej nie robił.

Funky

Przed premierą miałem nadzieję że film zarobi na siebie spokojnie. Ludzie dostają sequel legendy (dobrze przyjęty przez krytyków) ze znakomitą obsadą i...po prostu jest na tyle dochodowy że może zrobią z tego trylogię (Batman Begins też nie zarobił kokosów w porównaniu do TDK i TDKR a dali szansę Nolanowi na kontynuację). A co do popularności to żaden ze mnie wielki fan kina ale nie znać Blade Runnera to analfabetyzm w temacie popkultury i twoja teoria o tym jak "znany" jest to tytuł jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Nie wymagam żeby przeciętny widz kochał film noir, powieści hardboiled Chandlera, Hammetta czy komiksy z Batmanem. Ale nie znać tak kultowego filmu to jednak dla mnie duży szok i mam nadzieję że prawdą jest to co powiedział Ridley Scott że BR2049 nie zarobił z tego powodu że był zbyt długi a nie tego że dzisiejszy widz nie ma pojęcia o czymś tak kultowym ;)

LelekPL

#11
Różnica między BB, a BR2049 jest taka, że Begins pieniędzy dla studia nie stracił. Może i nie zyskał, ale po B&R to i tak był sukces. Poza tym Batman to marka z potencjałem na więcej, a Blade Runner nie. Oryginał był totalną klapą! Sequel jeszcze większa.

Samo to, że piszesz na fanowskich stronach Batmana, w sekcji filmu, oznacza, że jesteś w wąskiej grupie miłośników kina. Może nie jesteś nim tak zafascynowany jak inni fani, ale jesteś z nim bardziej obeznany niż 90% społeczeństwa. Ja sam mam jakieś 40 znajomych na filmwebie. Znajomych na facebooku 400. 360 z moich znajomych jestem pewien, że nie ma pojęcia co to jest Blade Runner. A nawet Ci co są na filmwebie, nie byłbym pewien co do nich.

Jeśli chcesz sprawdzić moją tezę, idź jutro na ulicę, zapytaj się dwudziestu różnych przypadkowych ludzi, żeby powiedzieli Ci cokolwiek o Łowcy Androidów. Cokolwiek. Nawet to kto jest głównym aktorem. Nie pytaj się czy znają, bo ludzie nawet jak nie znają, to powiedzą, że znają. Nie dawaj im żadnych podpowiedzi, po prostu samo pytanie o jakieś informacje związane z BR i przekonasz się, czy to takie "niespotykane" nie znać Łowcy Androidów. Jeśli jedna lub dwie osoby udzielą Ci odpowiedzi to będzie dobrze.

A i tak jej udzieli tylko dlatego, ze nowy film już wyszedł i jakąś obecność marketingową miał. Może jedna osoba skojarzy Ryana Goslinga. Ale przed pojawieniem się BR2049, 99% społeczeństwa nie miała pojęcia co to jest. Na pewno część słyszała gdzieś tytuł i podświadomie go może kojarzy jak im się go powie, ale sam film nie istnieje w ich świadomości w żaden inny sposób.

Funky

Jak człowiek ma swój ulubiony film w dodatku kultowy i ze znanym aktorem ("Haaarison Fooord" Bruno) to później się dziwi że ktoś o nim nie słyszał ;).

LelekPL

#13
Wszyscy żyjemy w swoich bańkach, zamkniętych grupach i wydaje nam się, że są one odzwierciedleniem całego społeczeństwa. Kiedy tak jednak nie jest. Ja mam to szczęście, że jestem też nauczycielem i codziennie mam innych dorosłych uczniów, czyli sporą grupę testową. I szokujące jest jak mało filmów Ci ludzie oglądają, znają i kojarzą. Jak BARDZO mało osób widziało Gwiezdne Wojny, a co dopiero Blade Runnera.

Są pewne klasyki, które widzieli chyba wszyscy, ale filmy sci-fi do nich nie należą. Wyjątki to jedynie Jurassic Park, Terminator (ale tylko Camerona), Avatar i... Seksmisja. Te są w Polsce bardziej znane niż Gwiezdne Wojny.

Z tych co wszyscy kojarzą to Titanic jest numerem jeden. No nie ma osoby, co go nie widziała.

Jolly_Roger

Na szczęście mówimy jedynie o przyszłości kina amerykańskiego rozrywkowego. Czyli w sumie rozważamy marketing biznesu kinowego w danej kategorii. Przykre jest, że cokolwiek by nie zrobili producenci - zmiany reżyserów w połowie produkcji, wycięcie scen, które były w trailerze, wypuszczanie najpierw filmu kinowego, a potem wydłużonej, zazwyczaj lepszej wersji na płytach, trzymanie się najbezpieczniejszej drogi tworzenia kosztem scenariusza i sensu historii - ludzie i tak chodzą do kin i nie przeszkadza im to. Wyobraźcie sobie, że idziecie do restauracji i jest sytuacja: dostajecie spaghetti, ale w połowie zrobione przez innego kucharza, bez mięsa, które można dokupić osobno, zupełnie inne niż na obrazku w menu i niedosolone i niedoprawione, bo bezpieczniej dla smaku.
Najważniejsze, że nie ma przymusu chodzenia do kina na kontynuacje gównianych filmów, które mają duże zyski :) Jak dla mnie co najmniej połowa superbohaterskich.