Aktualności:

"The Penguin" w Max od 19 września.

Menu główne

Batman Forever

Zaczęty przez Maik, 23 Styczeń 2008, 23:57:46

Grim Knight

Nikt nie robil, na przyszlośc uczulam :D
"Okrutny ?wiat... Nabi?e? bro?. U?pi?e? go, dziurawi?c skro?. To nie jest zemsta, bracie od ko?yski. To moja praca- zabójcy. Artysty."

JaRo

#31
 Jak to juz wcześniej trafnie zauwazono jest to bardzo kontrowersyjny film. U jednych zdobyl uznanie, u innych zdecydowanie nie. Ja sie zaliczam do tych pierwszych, wszystko postaram sie uzasadnic. Otóz lubie ten film, chod? jest slabszy od serii Burtona to mi sie jednak bardzo spodobal. Co mi sie w nim podoba to zdjecia (najlepsze z calej serii Batfilmów), widowiskowe efekty specjalne z rozpadającą sie Statuą Wolności na czele. Bardzo dobrze wypadla tutaj piosenka zespolu U2, a sama muzyka do filmu, chod? ustepuje wersjom Danny'ego Ellfama to jednak doskonale wkomponowuje sie w styl Batmana. Mocną stroną filmu są takze wyszukane kostiumy, moze niektóre z nich mają zbyt mocne kolory, ale jednak bardzo ladnie sie prezentują. Co do postaci...
Val Kilmer jako Batman mi sie nie spodobal. Byl sztywny, jednowymiarowy. W sumie poza jedną sceną, kiedy z uśmiechem wychodzi z sypialni dr Chase to wyraz jego twarzy jest jednakowo powazny/ sztywny/ smutny. Zapewne mial takiego grac, herosa z problemami (koszmarne sny z dzieci?stwa), ale jednak granie postaci tragicznej nie polega tylko na nudnym wyrazie twarzy. Jako Batman nie wypadl najgorzej, ale dobrze tez nie bylo. Byl w swoich czynach niepewny, zbyt czesto wyraz twarzy Batmana jest przerazony. Batman ma byc taki jak w wykonaniu Keatona/ Bale'a - mroczny, twardy. Nie moze sobie pozwolic na strach, czy przerazenie w swoich oczach. Ze wszystkich starych Batów, Kilmer byl za to najlepiej zbudowany.
Postac Robina to kontrowersja sama w sobie. Wielu fanów gacka denerwuje. Mi osobiście Robin w filmie sie spodobal. Zostal dobrze wprowadzony, dobrze zagrany, taki zbuntowany, spontaniczny, a jednak sympatyczny nastolatek. Obserwujemy jak rośnie jego nienawiśc do Dwóch Twarzy, a w momencie gdy ten umiera mamy wrazenie, ze Robin zaluje, ze tak sie stalo. Robin pojawia sie pod koniec w finalowej rozgrywce i to bylo dobrym posunieciem. W sumie niewiele pomógl, a dodatkowo przyspozyl Batmanowi roboty.
Dr Chase to dobrze pokazana postac. Byla juz fotoreporterka, kryminalistka, a teraz przyszla kolej na panią psycholog. Jej psychologia dobrze wplywa w filmie na problemy Batmana. Sama Nicole ladnie tu wygląda (chod? w innych filmach jej wygląd jest ponizej przecietnej).
Takie postacie poboczne jak Alfred, czy Gordon tradycyjnie są malo wyraziście pokazane. Przyznac jednak musze, ze w tym filmie Alfred najbardziej przypadl mi do gustu, poprzez ciety jezyk i sytuacje z Robinem.
No i wrogowie...
To jest chyba najbardziej kontrowersyjny temat filmu. Byc moze sie naraze, ale zawsze mialem swoje zdanie, wiec powiem wprost - Dwie Twarze w wykonaniu Tommy Lee Jonesa bardzo mi sie spodobal. Aktor powinien byc z siebie dumny, gdyz aktorsko zagral bardzo dobrze, postac szaloną, rozkreconą do granic mozliwości. Owszem, Dwie Twarze z komiksu nie byl taki radosny, ale interpretacja Tomma mi sie spodobala. Co prawda zabraklo tu dramaturgi, taka postac to istna skarbnica na dramat. Poza tym zupelnie nie zwrócono uwagi na rozdwojoną osobowośc Harveya, jest tylko zly i tyle. Ale mi ta postac sama w sobie sie bardzo spodobala, taki doskonaly szaleniec, pelen klasy, doskonale ubrany. Jego rózowa deformacja jest ladnie zrobiona, równo, ale wlaśnie przez to zbyt komiksowo, malo naturalnie. Mi sie podoba, ale osobiście mam nadzieje, ze Nolan ukaze nam w swym filmie postac rodem z horroru, bo wlaśnie takiego Harveya wszyscy kochają. Z Dwiema Twarzami w filmie jest wiele ciekawych scen (podrzucenie monety na wprost Batsygnalu, ukazanie tej postaci w drzwiach swej kryjówki, picie z dwóch kieliszków), te wszystkie smaczki dodatkowo wplywają na jakośc obrazu. Dobrze wypadają takze podwladne Harveya Sugar i Spice, czyli Piekna ( Drew Barrymore) i Brzydka (Debi Mazar). swoją drogą to troche sie dziwie, ze Drew zagrala tak malą rólke. Przyznac jedno musze, ze Harvey za malo sie w filmie odzywa, z reguly rechocze. To juz jest wina Schumachera. Joel jakoś sobie dziwnie ubzdural, ze aby dobrze przedstawic Batwroga to trzeba go upodobnic do Jokera / Jacka Nicholsona. I w sumie cel osiągnal, gdyz Tommy Jones naprawde przypomina Jokera. Przypomina go takze drugi wróg...
Zagadka w wykonaniu Carreya równiez bardzo mi sie spodobal. Świetne kostiumy, ruda fryzura i ekscentryczne zachowanie. Denerwowala mnie tylko jego nadchaotycznośc i nadkrzykliwośc, czasem przesadzal. W filmie w bardzo ciekawy sposób pokazano fascynacje Edwarda Brucem, to mi sie bardzo spodobalo. Chod? Edward stal sie bogaty, to i tak zyl w kompleksie, ze Bruce jest od niego lepszy. Najlepiej ukazuje to scena podczas pokazu w Nygmatech. Edward pyta Spice czy dobrze lezy na nim muszka. Podchodzi do Bruce'a. Ma tak samo uczesaną fryzure. Bruce ubiera okulary. To samo robi Edward. Bruce po chwili je ściąga. Edward czyni to samo. Jego chorą fascynacje świetnie ukazano. Postac tragicznie zakompleksiona plus świetne zako?czenie kariery w zakladzie Arkham.
Dwie Twarze i Zagadka spodobali mi sie, jednak dobrze widac, ze Joel nie wiedzial do ko?ca na kogo sie zdecydowac. O ile Burton odpowiednio podzielil role Pingwina, Kobiety Kota i Maxa Shracka, tak juz Joel mial z tym problem. Niby to Dwie Twarze jest numerem jeden, ale w pewnym momencie zauwazamy, ze jest tej postaci coraz mniej. Jak juz sie zjawia to narobi troche zamieszania i znika bez slowa. Pojawia sie Zagadka i zgarnia caly film dla siebie - duzo mówi, to on jest pomyslodawcą glównej maszyny śmierci, to w jego kryjówce toczy sie finalowy pojedynek i to on na ko?cu siedzi na tronie. Chaotycznie to rozegral Schumacher, nie wykorzystal potencjalu, który tkwil w postaci Dwóch Twarzy.
Film jest nierówny. Świat smutnego Batmana bije sie ze zwariowanym i krzykliwym światem kryminalistów. Humor w tym filmie jest zbedny i stoi na bardzo niskim poziomie. Takie akcje jak bicie policjanta, czy animowane odglosy to dobra zabawa dla przedszkolaka. W ogóle uwazam, ze filmy pokroju Batmana powinny miec w sobie jak najmniej humoru, a jezeli juz to powinien to byc humor slowny, a nie sytuacyjny.
Podsumowując, naprawde lubie ten film. Mimo wielu wad, ma on takze wiele zalet. Film jest pelen ciekawostek, świetnych ujec i pomyslów, w ko?cu widzimy zaklad Arkham. Owszem, zawodzi brak mroku, klimatu i debilny humor, ale moim zdaniem ten film trzyma poziom, chod? nie jest szczytem wyszukanych ambicji.
Ciekawostka za zako?czenie. Śmierc Dwóch Twarzy bardzo mi sie spodobala, byla godna, taka w stylu Burtona. Pierwotnie (w pierwszych wersjach scenariusza miala ona wyglądac nieco inaczej). Otóz Harvey stoi na rusztowaniu nad Batmanem, Robinem i Chase. Chce ich zabic i wtedy Batman przypomina mu o jego monecie. Harvey ją podrzucil. Batman wyciągnąl batarang. Rzucil nim w monete. Trafil i ta odskoczyla do tylu. Harvey rzucil sie za nią. Spadl, ale zdązyl sie jeszcze uchwycic szczebla ponizej. W dloni trzymal swoją monete. Nadal mial przy sobie takze pistolet. Zagrozil Batmanowi, ze tak latwo sie go nie pozbedą. Wtedy do akcji wkroczyl Robin.
Robin krzyknąl (bez cytatów): Zawsze decydujesz o zyciu innych. Czemu sam siebie nie osądzisz?!
Harvey przyznal racje Robinowi, nazywając go Cudownym Chlopcem. Przyjąl ządanie monety. Ta wybrala śmierc. Harvey na rozkaz swej monety puścil sie rusztowania, roztrzaskując sie o skaly.
Ciekawy to byl pomysl i bardziej przejmujący, ale śmierc, którą zostawiono w filmie tez wypadla bardzo dobrze.
Ciekawostka II. Gdy Batman dociera do kryjówki Zagadki widzi go na tronie. Zagadka ma na swej glowie fryzure wyrytą na ksztal znaku zapytania. Poza tym energia, którą pobieral do swej glowy zaczela takze wplywac na jego mieśnie. Byl bardzo rozbudowany. Nawet krzyknąl do Batmana: Jestem Schwarzeenygma! ; ) Pomysl z napakowanym cudownie Nygmą byl na tyle bliski realizacji, ze uwzgledniono go w grze na motywach filmu "Batman Forever". Po serii poziomów i trudności docieramy do kryjówki Dwóch Twarzy. Pokonujemy Sugar i Spice, pó?niej walczymy z Harvey'em. Po walce wyskakuje Zagadka, taki jak zawsze szczuply, nieporadny. Pokonujemy go i wtedy przemienia sie on w napakowanego strong mana. Schumacher mial rózne wizje ; )

Moja ocena: 10 / 12.

Plusy:
+ zdjecia / ujecia,
+ kostiumy,
+ efekty specjalne i wizualne,
+ galeria przeciwników,
+ muzyka / piosenka zespolu UT,
+ wiele ciekawostek.

Minusy:
- aktor Val Kilmer,
- niewykorzystany potencjal postaci Dwie Twarze,
- chaotycznośc pomiedzy postacią Zagadki, a postacią Dwóch Twarzy (czyli, który z nich jest tym numerem jeden),
- zupelnie niepotrzebny i wrecz idiotyczny humor,
- brak klimatu / razące "dyskotekowe" kolory.
Na początku duże Jot, a pomiędzy małym 'a' i 'o' znak Robina rozświetla to = JaRo

Juby

#32
Batman Forever



Jest to pierwszy film o Batmanie jaki obejrzałem, a będąc dzieckiem wolałem go bardziej od Powrotu Batmana. Od razu zwróciłem uwagę na znakomite efekty specjalne (to główna zaleta filmu). Niestety, po bardzo dobrej części pierwszej, nadal niezłej ale jednak słabszej części drugiej sądziłem, że ta będzie wielkim finałem trylogii, a tak się nie stało. W Batman Forever jest znacznie więcej rzeczy, które mi się nie podobały niż w poprzednich, ale najpierw muszę pochwalić film za to, czego brakowało w dwóch pierwszych produkcjach.

Przede wszystkim "Arkham", którego zabrakło u Tima Burtona, a tu zostało pokazane bardzo fajnie i klimatycznie. Następnie sam Batman, którego w Powrocie Batmana bardzo brakowało, podobnie jak i Gordona. Tutaj jest tych postaci znacznie więcej i przestano skupiać się tylko na czarnych charakterach. Pokazany nam został nareszcie dach komisariatu, z którego wysyłany jest Bat-sygnał, a jak już jestem przy komisariacie, to muszę przyznać, ze nowy reżyser chyba, tak jaj ja dostrzegł brak policji w poprzedniej części i poprawił ten element w swoim filmie. Nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o nowym kostiumie Batmana, który do lipca 2005 roku był moim ulubionym filmowym kostiumem superbohatera i nie przeszkadzały mi nawet te małe sutki, które nie były wówczas jeszcze tak widoczne.

Ogólnie podobało mi się szersze pokazanie Gotham, oraz funkcjonowanie pracy Batmana, bardziej zbliżone do tekstu źródłowego (niezły był też jego nowy Batmobil, a BatPlane był jeszcze lepszy od tego z pierwszej części). Z pewnością mocnym punktem tej produkcji dla każdego fana powinno być to, że była ona znacznie bliższym odwzorowaniem świata komiksu Batmana, aniżeli oba filmy Tima Burtona. Jak widać Batman Forever ma wiele plusów, o których można napisać, ale niestety posiada także multum wad.

Załamuje mnie postać Dwóch-Twarzy. Jest on przy Jokerze moim ulubionym wrogiem Batmana, a w tym filmie pokazano go i zagrano tragicznie, i nawet nie wiem czy to on był głównym wrogiem, czy tez Człowiek Zagadka. Jak dla mnie postać Dwóch-Twarzy z tego filmu to najgorsze przedstawienie czarnego charakteru ze wszystkich części cyklu. Jim Curry za to spisał się bardzo dobrze w swojej roli, tylko drażniło mnie te ciągłe zmienianie fryzury, raz ma krótkie włosy, raz dłuższe. W poprzednich częściach drażniły mnie głupoty i absurdy, które występowały w wielu momentach, ale w tym filmie jest ich pewnie więcej niż w tamtych dwóch razem wziętych.

W wykreowanym przez Joela Schumachera świecie jest zdecydowanie za dużo kolorów i neonów, a z baśniowej wizji kierunek serii zaczął przechodzić do bajkowej i dziecinnej konwencji (poprzednia część była tylko trochę infantylna ze względu na swoją bajkowość, ale tutaj jest już znacznie gorzej). W dodatku zupełnie zapomniano o realności, o logice i prawach fizyki co jest dla mnie wielkim minusem, bo sądzę że Batman jest najlepszym z komiksów, zwłaszcza z powodu swojej realności i prostoty względem reszty. Film im dalej się ogląda, tym bardziej staje się coraz głupszy. Nie uratowały go nawet spektakularne sekwencje akcji, które były naprawdę głupie (choć scena otwarcia w banku i finał na wyspie, były lepsze od otwarcia i finału z poprzedniej części).

Batman Forever jako tako nadal mi się podoba, choć jest zdecydowanie gorszy od poprzednich dwóch części ijest zdecydowanie najnudniejszą adaptacją komiksu. Mamy tutaj nowszą, zmienioną ale mimo wszystko dobrą muzykę, sceny walki (choć trochę zbyt przekombinowane i zabrakło mi pościgów), efekty specjalne i wielką świetnie wykonaną scenografie. Val Kilmer znacznie gorzej wyszedł jako Batman od swojego poprzednika, ale Bruce'm był znacznie lepszym. Kidman i O'Donnell wypadli raczej przeciętnie, oraz ich filmowe wątki były nie za ciekawe. Mimo wszystko cieszy mnie, że dokonano tylu zmian, nawet jeżeli nie wyszły całkiem na dobre, bo fajnie jest zobaczyć Batmana w innej koncepcji. Ocenę zawyżam (z dodaniem minusa) ze względu na sentyment. :-\
Recenzja: Juby   
Ocena: 6/10
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Hydro

#33
Cóz, mam do tego filmu sentyment, chociaz do Batmanów Burtona wiele mu brakuje. Carrey, chociaz swirek, pozostawia pewien niedosyt, bo nie zupelnie TEGO oczekiwaliśmy. Two-Face'a przemilcze. Gotham wyglądalo bardziej kolorowo, ale nie tak szmirowato jak jego nastepca (BIR). Kilmer byl dobry jako Wayne, jako Batman byl troche sztywny i zagubiony. Razi też masa z dupy wziętych gadżetów...  Robin, ach co tu gadac. Moze i ma coś tam z komiksu, ale nie podobal mi sie, głownie za jego "aa! zabije two-face'a!". Kidman zrobila to, co zrobic miala: ponętny dodatek do Batmana. To nie jej wina, przeciez scenariusza nie pisała...

Z plusów wymienię scenę w cyrku, retrospekcje, początek (mimo że bardziej nielogicznej sceny nie dało się wymyślić, jest OK :) ), ścieżka dźwiękowa, Alfred i Batman.

Da się film obejżeć, jednakże jeśli macie nadzieję na coś w styu chociażby pierwszego Batmana, odpuśćcie sobie. 5/10
It's a funny world we live in.

Gieferg

hmmm jakby to powiedziec...
Najpierw krótko - ten film to dno, albo przynajmniej bardzo blisko dna.
teraz dluzsza wersja:

Akcja zaczyna sie od samego początku, pierwsze spotkanie Batmana z Chase Meridian wskazuje juz na to ze coś jest nie tak. Kobita niemal go zezarla  a gadali ze sobą jakby znali sie od lat. Potem pojawia sie Two-Face z tak zalosną charakteryzacją (min zeby dorysowane na wardze co niestety widac) ze rece opadają. Jego gang ma świecące karabiny a Batman strzela do nich jakimiś niebieskimi promieniami... chwile potem Batman daje sie zlapac jak ostatni leszcz w najbardziej typową z typowych pulapke. Kiedy juz sie z niej wydostaje mamy chyba wpadke, bo straznik ktory mu towarzyszyl na jednym ujeciu na ktorym powinno go byc widac niestety gdzieś zniknąl.

Jedziemy dalej - Carrey zachowuje sie jak to Carrey, tyle ze to nie Ace Ventura ani Glupi i Glupszy ale Batman na litośc boską...
swoją drogą ciekawe ze Bruce nie ma zadnych kamer przed swoim domem zeby zobaczyc kto mu podrzuca liściki, a dzieciaki (lub przebrani za dzieciaki wrogowie :? ) z okazji Halloween wchodzą jak chcą na teren posiadlości.

Nastepnie Bruce daje kolejne dowody swojej glupoty, najpierw wywaza drziw do gabinetu Chase slysząc ją trenującą (to z pewnością NIE brzmialo jakby miala klopoty) potem wystawia sie pytając czy Chase lubi nietoperze patrząc a test <kogośtam> w którym kazdy ponoc widzi to co chce. Ale bez obaw, Chase to blondynka-idiotka, jeszcze to pare razy udowodni.

Scena w cyrku - na ultimatum Two-Face Bruce nawet sie nie zastanawia tylko wstaje i krzyczy "ja jestem batmanem!" Chase siedzi obok niego ale tego nie slyszy  kiedy po chwili Bruce wpada na arene i zaczyna (w cywilnym stroju) "butowac" zbirów TwoFace'a tez najwyra?niej nie widzi w tym nic podejrzanego, bo nawet podczas pó?niejszej rozmowy zdaje sie nie nie kumac:

Cytat:

Bruce:
-Ten stwór odmienil moje zycie. Jaskinia byla ogromna. Byla tam pewnie od wieków. I tam... w glebokich w ciemnościach... zobaczylem...
Lecial prosto na mnie. Balem sie, ale tylko z początku. Wykorzystalem jego ksztalt,|by siac strach w sercach zlych ludzi.
Nikomu wiecej nie mialo sie|przydarzyc to, co mnie.
To miala byc moja zemsta.
Chase: (dalej nic nie kumając)
-Co próbujesz mi powiedziec?


I zaczyna coś jarzyc dopiero po pocalunku z Bruce'm który pewnie wydal sie jej podejrzanie podobny do tegoz Batmanem...

Nie wiadomo po co pojawiają sie dwa pojazdy - latający i plywający które zostają zniszczeno w ciągu kilku minut nie osiągajączadnych sukcesów. Robin nie ma szans sie wykazac, pare razy tylko doklada Two Faceowi a potem robi juz tylko za zakladnika.

Muzyka > nie ma juz motywu Elfmana, jest za to nowy motyw Goldenthala, który (jak i caly score) nawet w jakiś sposób przypomina muzyke z poprzednich filmów, choc jej nie dorównuuje, ale to i tak jedna z lepszych stron tego filmu. Kilmer w roli Batmana wypada blado, Kidman ma role psychologa-idiotki, trudno ją za to winic, O'Donnel na tym tle nawet nie jest najgorszy. Jones ma pecha bo na sile musi z siebie robic parodie Jokera, co nie daje zbyt dobrych rezultatów. Carrey irytuje, zabawny jest tylko chwilami. Najlepiej juz wypada Alfred  bo Gordon jak zwykle praktycznie jest tylko takim malym bonusem, ktory jest bo wypada zeby byl i tyle.

Poza tym bezn adziejne byly:
- sutki i zblizenia na póldupki Kilmera opiete obcislym kostiumem :?
- setka gostków uciekająca na widok Batmana
- Batmobil jadący po ścianie (tak, wiem na lince, ale i tak wyglądalo glupio)
- sam krety?ski wygląda Batmobila z tymi wszystkimi światelkami
- drugi kostium Batmana uzyty w ko?cówce filmu
- dyskotekowa kolorystyka
- caly motyw wchlaniania fal mózgowych
- wygląd Gotham (cholernie sztuczne panoramy na coś co nawet nie przypominalo miasta tylko jakąś futurystyczną fortece)
- tunele, którymi Wayne przemieszczal sie z firmy do Jaskini :?
- zbyt szybki rozwój sytuacji (np Carrey wylatuje, za chwile jest juz biznesmenem deklasującym Wayne'a i ma wyspe z wybudowanym na niej megaodbiornikiem fal mózgowych)
- zmieniające sie co minute kostiumy Riddlera.
- cieniarskie zagadki 
- pierdólkowate gadzeciki Batmana

I zapewne masa innych rzeczy, o których akurat w tej chwili nie pamietam.


Moja ocena 3/10, moglaby byc nizsza, ale trzeba pamietac ze jest jeszcze Batman i Robin, który jest jeszcze sporo gorszy ratując tym samym BF od totalnego zmieszania z blotem.

Ale juz raczej wiecej do tego czegoś co na pewno nei zasluguje na miano filmu o Batmanie nie wróce.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Max

Ten film według mnie nie jest aż taki zły. Nie mogę powiedzieć że jest godnym następcą "Batman" i "Batman Powraca", ale gdyby przymrużyć oko na parę głupot nie jest źle. Tak naprawdę to jako przeciwników mamy dwie kopie Jokera. Nie wizualnie oczywiście. Two Face, nie pokazuje swojego komiksowego potencjału tylko jakieś wymyślone "szaleństwo". Tak samo jest z Człowiekiem Zagadką, przy nim mogę się jeszcze zgodzić na jego szaleństwo. Nie podoba mi się też że i w tym filmie zignorowano całkowicie postać Komisarza Jamesa Gordona. Nie pokazano także jego współpracy z Batmanem. Odnośnie Robina - uważam że samo wprowadzenie jego postaci jest dobrym pomysłem, jednak aktor który go gra nie pasuje mi do jego roli. Razi mnie zwłaszcza kolczyk w jego uchu. No i nasza piękna Dr. Hase Meridian ;) grana przez Nicole Kidman. Do samej postaci nic nie mam jednak wolałbym widzieć ją w innych okolicznościach. Czytając na stronie głównej BatCave przeczytałem że na początku James Gordon miał być zabity przez Dwie Twarze. W sumie to nie była by wielka strata dla filmu, bo jego udział był prawie zerowy. Ile on miał scen? wyjście w piżamie na dach, zawiezienie Dicka Graysona do rezydencji Wayne'a, i pobyt przed budynkiem gdzie Dent przetrzymywał strażnika? nie dużo prawda? Jak już wcześniej pisałem, oceniam film na 6/10.
Why so Happy, Members?

Leon Kennedy

Gordon to do pewnego momentu postać praktycznie całkowicie stracona i ukazana w taki śmieszny grubaskowy sposób ;). Dobrze, ze potem ktoś poszedł po rozum do głowy.

CytatCzytając na stronie głównej BatCave przeczytałem że na początku James Gordon miał być zabity przez Dwie Twarze

Tego nie wiedziałem... Ale jeśli to prawda, to brawa dla Schumachera... jednej głupoty mniej ;D.

Kadaver

Jest jeszcze jeden minus BF:niewykorzystanie Dragona Wilsona,który gra przywódcę gangu. Można z nim było nakręcić spektakularną scenę walki z Batmanem,tymczasem zostaje on szybko pokonany przez Dicka.
Co za marnotrastwo.

heros65

Forevera wolę niż BiR.Dla togo że ma podaną historię jak powstał Robin(historia była zmieniona,ale da się obejrzeć).Kilmer może dobrze nie zagrał Wayne,ale dla mnie zagrał go lepiej niż Cloney lub West.Chris też niczego sobie ciekawy ma kostium.Film można obejrzeć. 

Kadaver

Z BF jest jak z T3 - ogląda się nienajgorzej,dopóki się nie porównuje z poprzednikami.

heros65


Juby

Tyle, że T3 to i tak wyższa półka niż BF, bo w nim po prostu popsuto klimat serii i nawalono masę (niby)komicznych scen, zaś w trzecim filmowym Batmanie... cóż, same efekty, kolorki i papka. :P
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Kadaver

Cytat: Gieferg w 28 Lipiec  2008, 01:25:55

Bruce wpada na arene i zaczyna (w cywilnym stroju) "butowac" zbirów TwoFace'a tez najwyra?niej nie widzi w tym nic podejrzanego, bo nawet podczas pó?niejszej rozmowy zdaje sie nie nie kumac:





Poza tym bezn adziejne byly:
- sutki i zblizenia na póldupki Kilmera opiete obcislym kostiumem :?
 
- drugi kostium Batmana uzyty w ko?cówce filmu

- caly motyw wchlaniania fal mózgowych

To,?e Wayne zna? sztuki walki,nie oznacza?o jeszcze,?e by? Batmanem(równie dobrze Two Face móg?by si? domy?li? po tym, ?e Wayne i Batman s? takiego samego wzrostu),sutki by?y dopiero w kolejnej cz??ci,drugi kostium Batmana mi si? podoba? -wygl?da? w nim jak prawdziwy heros,wch?anianie fal mózgowyh nie razi mnie bardziej od armii pingwinów i wskrzeszenia przez koty.

Anarky

Po bardzo udanych filmach Tima Burtona, muszę stwierdzić że Batman Forever był po prostu pomyłką. Niestety Val Kilmer w wypadł w swojej roli bardzo sztywnie, Tommy Lee Jones jako Two-Face zbyt szalony i gwałtowny a za mało statyczny. Jim Carrey jako Riddler swoimi wygłupami i błazeństwem w jakimś stopniu się broni, choć mając w pamięci inne jego role można stwierdzić że nie pokazał nic ciekawego. Chyba najlepiej więc wypada Chris O'Donnell jako Robin, buntownik szukający zemsty po śmierci rodziców. Samo Gotham City jak przestało być gotyckie i mroczne, jest kolorowe niestety. Jeśli chodzi o kostiumy to przyczepić się można do tych w których paraduje Batman i Robin. I nie chodzi tu tylko o uwidocznione sutki. U Burtona Batman miał jeden konkretny strój i nie był on tanio efekciarski jak te dwa u Schumachera. Podobnie rzecz się ma względem pojazdów w filmie, a już najbardziej zawiódł mnie Batmobil. Ten przypominający ''kapeć'' i nafaszerowany świecidełkami i neonami twór, powinien nie ujrzeć światłą dziennego ( i dobrze że Riddler go rozwalił w Jaskini). Gdyby dodać do tego jeszcze pewne błędy w fabule, niewykorzystanie potencjału niektórych postaci i tandetny humor, można by stwierdzić że film nie ma plusów. Otóż ma jeden, a mianowicie muzykę. Może nie doświadczymy muzyki Elfmana, ale mamy za to U2 - Hold Me, Thrill Me, Kiss Me, Kill Me oraz Seal - Kiss from a Rose (zarówno muzyka jak i teledyski w obu przypadkach naprawdę znakomite). Dużo by pisać o tym filmie złego, cóż jednak film powstał i nie da się tego zmienić. Ten film podobnie jak Batman & Robin powinien być przykładem na to, jak nie powinien wyglądać film o Batmanie.

Ja wam pokażę!

XIII

Pytanie do posiadaczy wersji 2 dvd. Jakie sceny usunięto z tego filmu?