Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Batman & Robin

Zaczęty przez Super Robin, 25 Marzec 2008, 09:18:54

LelekPL

Cytat: Funky w 08 Sierpień  2013, 03:43:38
@kelen - Schumacher mógł powiedzieć że nie przyłoży ręki do tego filmu.

Mógł tak zrobić i jednocześnie odmówić olbrzymiego czeku, który dostaje się za takie produkcje. Poza tym, nie jest tajemnicą, że Hollywood jest miejscem próżności i każda odmowa studiu, jeśli nie jest czymś usprawiedliwiona, może być potraktowana jako potwarz, a jeśli zaszło się za skórę producentom, długo można w tym biznesie pracy nie znaleźć (patrz Mel Gibson). Ja bym Schumachera mimo wszystko nie winił. To był cholernie dobry reżyser, który po BiR po prostu nie dostaje już dobrego materiału. A wtedy dostał scenariusz jaki dostał, rozumiał jaki film robi i kompletnie mu się nie dziwię, że tak wyszedł. Według mnie jest to jak najbardziej świadoma komedia i to całkiem niezła, z dużą ilością odniesień do Westa i z wspaniałą dawką Arnolda. Jak pisał kelen, ten film i tak by powstał, a Schumacher mógł być tym, który na tym sobie zarobi, albo tym który niczym wielki panicz uniesie się honorem. Teraz pewnie żałuje, bo został kozłem ofiarnym, ale wtedy była to logiczna decyzja.

a

Joel Schumacher mógł zrezygnować ze zbliżeń na tyłki, sutków, bat-karty kredytowej, wyciąć część głupich dialogów, zmienić kolorystykę ( z kolorami w Forever nie jest tak źle). Wiem, że Joel to dobry reżyser (sam cenię jego "Upadek") i nie można go winić za idiotyczny scenariusz, ale to chyba on jako reżyser decydował w jaki sposób to pokaże.

LelekPL

Kiedy przyjął tę posadę, czytając scenariusz, gdzie te dialogi i karta już zapewne były, musiał odpowiednio dopasować ton i kolorystykę. Nie dałoby się z tego scenariusza zrobić dobrego, poważnego filmu. Po prostu było to niemożliwe. Gdyby zaczął, zrobiłby z tego jeszcze większy bałagan. Natomiast te głupawe dialogi i wspomniana karta stały się mocną stroną komediowego podejścia. Kiedy już obrał taki kierunek bez sensu byłoby usuwać te dialogi. Podobnie jak kolorystyka, która nadal pozostając baśniowa, już nie była tak mroczna dla dzieci i mogły one się znacznie lepiej bawić niż na Burtonowskim festiwalu dziwaków w BR. Bo nie oszukujmy się, BiR nie był robiony dla nas, dorosłych widzów. Idąc tym tropem, czy batsutki i ujęcia na pośladki były potrzebne? Pewnie nie, ale w filmie pełnym tandetnych dialogów i banalnej intrygi, te góra 15 sekund materiału filmowego jest chyba najmniejszym problemem całej produkcji. Niewątpliwie nie jest to dobry film, nawet jako komedia ma momenty kiedy nie działa i jest zwyczajnie nudny, sam Schumacher też doczekał się nie najlepszych decyzji przy tym filmie, ale cały czas jestem daleki od zrzucenia całej winy na niego. Po prostu nie nalał z pustego.

Leon Kennedy

Oczywiście wina nie leży tylko po stronie Schumachera. Wiadomo, że i Warner ma tu sporo na sumieniu i może powstał by równie wielki potworek co ten z i innym reżyserem, ale na Boga nie można Joela uwolnić od wszystkich zarzutów, bo i on ma sporo na sumieniu.

Funky

#244
@Lelek - Tylko Schumacher powinien wiedzie? ?e przez ten film to on zostanie winowajc? i co prawda to dobry re?yser ale ten film b?dzie si? za nim ci?gn?? chyba do ko?ca jego ?ycia. Rozumiem to ?e nie chcia? nara?a? si? producentom ale kiedy pierwszy raz czyta? ten scenariusz ju? by? cz?owiekiem o znanym nazwisku (i jako cz?owiekowi inteligentnemu powinna zapali? si? czerwona lampka ?e robi film absolutnie fatalny) i powinien mie? co? do powiedzenia odno?cie poziomu tej produkcji (oczywi?cie je?li zdawa? sobi? z tego spraw?, bo nie zdziwi?bym si? gdyby pomy?la? ''ludzie pokochaj? mojego sutkowo-po?ladkowego'' Batmana :P) I ?adne pieni?dze nie s? tego warte ?eby by? pó?niej wytykany jako twórca jednego z najgorszych filmów na podstawie komiksu i zabójca Batmana (a Joel ju? wtedy pewnie mia? miliony na koncie). No i je?li ludzie z Warner Bros. my?leli ?e na tym kiczu zarobi? i zdob?d? uznanie to có? chyba byli inteligentni inaczej. Jedyny plus tego ?e powsta? ten film jest taki ?e pó?niej dostali?my produkcje Christophera Nolana. I chyba jedynie to rozgrzesza w jakim? tam stopniu pana Joela ;).

LelekPL

Jeszcze raz chcia?bym siebie powtórzy? bo chyba gdzie? uciek?o to jedno zdanie w mojej poprzedniej wypowiedzi - Schumacher nie jest bez winy. Artystycznie równie? pope?ni? b??dy w tym filmie, balans powagi i komedii nie zawsze by? umiej?tnie zachowany, pewne uj?cia by?y niepotrzebne, ukazanie Robina by?o gorsze ni? w Forever i tempo strasznie siada?o kiedy nie by?o Freeze'a albo Batmana na ekranie.

Jednak robienie filmów by?oby wspania?e, gdyby?my wiedzieli od razu po przeczytaniu scenariusza co si? ludziom spodoba, a co nie. Czasem taki film jak Dredd padnie, a Doros?e dzieci zarobi na kolejny sequel. Szczerze mówi?c ja jestem bardzo zaskoczony, ?e BiR nie by? sukcesem kasowym, ?e dzieci nie chodzi?y na niego t?umami. By? kolorowy, energiczny i zabawny i my?l?, ?e tak samo zaskoczony móg? by? Schumacher. Je?li poogl?da si? wywiady z aktorami, oni wyra?nie wspominaj?, ?e Joel mówi? na planie, ?e robi? bajk? dla dzieci. Nie by?a ona najlepsza i czasem mo?e i nieodpowiednia, ale to nie powstrzyma?o wielu animacji przed sukcesem. Zapewne nie by? to jego wymarzony film o Batmanie, który chcia? zrobi?, ale z takimi klockami zrobi? co móg? i my?l?, ?e nikt si? nie spodziewa? takiego obruszenia doros?ych widzów, którzy byli po prostu zniesmaczeni tym co by?o na ekranie. Wed?ug mnie troch? przesadzili, ale tak jak napisa?e?, gdyby nie te ch?odne przyj?cie pewnie nie dostaliby?my filmów Nolana.

Co do inteligencji producentów to mo?esz j? spokojnie kwestionowa?. Polecam wypowied? Kevina Smitha o tym jak mia? robi? swojego Supermana. An Evening With Kevin Smith 23/40 - Superman Reborn

Doctus


Maskotka

Zapraszam wszystkich do przeczytania i komentowania mojej recenzji :)
http://www.filmweb.pl/reviews/Batman+na+dyskotece-17452

Juby

#248


Schumacher miał pomysł na czwartego Batmana. Chciał aby ten był mroczniejszy, łączył klimat BF i filmu Burtona z 1989 roku. Wrogiem miał być Scarecrow grany przez Nicholasa Cage'a, a podczas halucynacji Batman miał widzieć Jokera, granego przez Jacka Nicholsona. Tak się jednak nie stało, bo pazerne studio nauczone doświadczeniem, że nie daje się reżyserowi większej swobody i nie pozwala się robić drugiej części mroczniejszej (Tim Burton i jego Batman Returns) odrzuciło jego pomysły. Kazali robić film w pośpiechu, nie dbając o to, że aktor odgrywający główną rolę jest zajęty i trzeba go zrecastować już po pierwszym występie. Za wrogów wzięto Mr. Freeze'a i Bane'a bo byli na topie, a całość miała być jeszcze bardziej "dla rodzin". Właśnie tak, to nie Joel Schumacher ośmieszył i prawie zniszczył postać Batmana, zawdzięczamy to studiu, które chciało szybkiej kasy i nie wiedziało jaki film chce stworzyć.

No bo spójrzmy, jakim filmem właściwie Batman i Robin jest? Kontynuacją serii Burtona i Schumachera? Tak. Powrotem do konwencji campowej komedii? Też. Jedną, wielką reklamą kostiumów i gadżetów postaci (nie kojarzę drugiego filmu z tyloma zbliżeniami na arsenał głównych bohaterów, kiedy ci wyciągają je z dupy i gdy te zahaczają się o ściany)? Jak najbardziej. Filmem dla dzieci? Zdecydowanie, tylko one nie dostrzegą w nim tego co dorośli widzowie i będą się cieszyć z radosnych przygód bohaterów. Filmem dla dorosłych? Po ilości zbliżeń na pośladki, oraz podtekstów seksualnych w dialogach z Poison Ivy powiedziałbym, że też. No to jaki jest ten film i dla kogo był kierowany? No właśnie, dla wszystkich i dla nikogo. Przestylizowany i mega-kiczowaty.

ALE! Gdzieś głęboko pod toną tandety i plastiku, między kolejnymi reklamami gadżetów i powrotem do campu, potrafię odnaleźć w nim odrobinę frajdy i solidną dawkę nostalgii. Za sprawą większej ilości akcji, żartów, momentów kręconych ewidentnie pod wpływem silnych środków odurzających, B&R nudzi mnie mniej od BF.

Pora film trochę pochwalić, bo jest za co i nie tylko nie uważam go za najgorszy spośród Bat-filmów (Hi, DCEU!), ale też zupełnie nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że to jeden z najgorszych filmów ever made, nawet jeżeli potrafi zażenować bat-kartą kredytową.

Największym plusem B&R jest scenariusz. To dobra historia, w dużej mierze, tak jak drugi Terminator Camerona, kopiuje Batmana Forevera. Pomijając całkowicie zbędną, występującą w trzech scenach postać Julie Madison (komiksowa adaptacja słusznie ją usuwa), sceny, w których postacie wychodzą z kadru, aby Mr. Freeze lub Poison Ivy mogli powygaszać swoje niecne plany do widza, oraz tragiczne uproszczenie scenariuszowe w postaci wgranej świadomości Alfreda do Bat-komputera i przyszykowanie stroju dla Barbary, ten film ma mniej dziurawy, bardziej składny, konsekwentny i sensowny scenariusz od połowy blockbusterów z ostatnich lat, w tym tych świetnie recenzowanych i odnoszących wielkie sukcesy (Furious 7, Jurassic World, The Force Awakens!). Zdecydowanie najciekawszy jest wątek Alfreda, który w końcu doczekał się większej roli.

Poza tym, bardzo lubię trzy emocjonujące sceny:
1. Rozmowę Bruce'a z umierającym Alfredem. Clooney nie był ani dobrym Batmanem, ani Wayne'm, ale w scenie z "I love You Oldman" zawsze potrafi mnie wzruszyć.
2. Następująca chwilę później rozmowa Bruce'a z Robinem. "Will You trust me now?"
3. Prośba Batmana I otrzymanie od Freeze'a leku na pierwsze stadium syndromu MacGregor.

Gdy przymykam oko, na tandetne, plastelinowe sople lodu, doceniam także wizję Gotham, wielkie scenografie, pomimo sutków podobają mi się bardzo dobrze wykonane kostiumy (dwukolorowa wersja "zbroi" Batmana jest chyba nawet lepsza od tej z BF), no i ponownie bardzo dobrą muzykę Goldenthala.

Batman i Robin to kino pełne sprzeczności. Potrafi zarówno bawić lepiej od BF, jak i tysiąc razy bardziej zażenować. Nie twierdzę, że to dobry film, to popsuty przez studio i reżysera, ponad normę kiczowaty blockbuster... ale znajduje na niego troszkę miejsca w swoim serduszku.

4/10

PS
Mr. Freeze, Poison Ivy, Bane - dwoje z tej trójki to dla mnie absolutnie świetne czarne charaktery z galerii złoczyńców Batmana. Szkoda, że zrekompensowany w późniejszych filmach był tylko ten trzeci. :/ Może kiedyś doczekam się takich wersji Pana Mroza i Trującego Bluszczu na jakie zasługują?

LelekPL

Miło, że ktoś również nieco bardziej ocieplił swój stosunek do tego filmu. Ale hańba, że nie ma ani jednego zdania o tym jak zajeb*sty był Arnie w tym filmie ;)

Posłużę się pytaniami ;) Czy jest to koszmarna adaptacja tego co świetnie zrobiono w TAS? Tak. Ale czy sprawia olbrzymie ilości frajdy dzięki tekstom o zimnie i lodach oraz samemu aktorowi? Oczywiście. Nikt nie ma takiego komediowego talentu do takich tekstów jak on (świadomie bądź nie).

Juby

Arnie jest spoko - wol? go od Carrey'a i TLJ w BF. Ale zbyt lubi? posta? Mr. Freeze'a, by chwali? jego niepowa?n? wersj?.

LelekPL

Nie bądź tak "chłodno" nastawiony na komediowe podejście ;) Wychilluj :D

Night_Wing [usunięty]

Pisz?c tego posta s?ucham Wej?ciówk? Danny'ego Elfmana: ,,Music Theme" do Batmana 1989. Kompozycj? t? uwa?am za jedn? z najwa?niejszych i najpi?kniejszych ?cie?ek d?wi?kowych w historii kina. T? tajemniczo??, nastrój, si?? która Bije wprost z  zawsze w pó?mroku czyhaj?cego na wroga Batmana!  Te mocne, tubalne d?wi?ki po??czone z nag?ym ?agodnym przej?ciem, wyciszeniem by w ko?cu przebi? si? w takie Patosowe, urywane, wznios?e chóralne odg?osy. Ten kawa?ek Elfmana robi wra?enie. Jest to zupe?nie inne podej?cie , którym uraczy? nas H.Zimmer i dla mnie bardziej dojrzalsze, ni? to co prezentowano w ,,Mrocznym Rycerzu"

https://www.youtube.com/watch?v=kRZAk2rfESU

Batman & Robin zamyka nazwijmy to ,,Kwadrologi?" , starego dobrego i Klasycznego Batmana. To Gotham, które swoim mrokiem i majestatem ogromnych, wyk?adanych grubym Kamieniem Budowli nakre?li? T.Burton i których to jednolita Smogowa Barwa zlewa si? z zepsuciem i jego brudem najbardziej przypad?o mi do gustu, a  dzi?ki niemu zrozumia?em przes?anie Batmana. Jest to jeden z nielicznych filmów - mam na my?li ca?y cykl ,,Batmana 1989-1997", który pokaza? nam mroczn? stron? du?ej miejskiej metropolii. Ta anarchia, bezprawie i  mg?a spowijaj?ca mroczne Gotham, która by?a tak g?sta, ?e mo?na w niej by?o kroi? no?em - by?y tak intensywne, ?e a? wylewa?y si? z ekranu podczas ogl?dania seansu. Mówi?c po ch?opsku: kupi?o mnie to zupe?nie 8)

Który Bane lepszy?


Jednak tu C.Nolan niesamowicie wr?cz, nie do podrobienia wykreowa? nam dziwnie muskularnego Bane'a. T.Hardy wcieli? si? w jego rol? i zrobi? to genialnie. Ten gruby, t?umiony mask? g?os i ca?a sylwetka Bane'a tylko w tym wzgl?dzie zaimponowa?y mi Now? Trylogi? C.Nolana. Zupe?nie ta wspó?czesna wizja ,,Batmana" do mnie nie trafia.

A co wy o tym s?dzicie?

Doctus

?aden nie by? taki jak powinien, ale Bane Hardy'ego chocia? by? zagrany dobrze.

LelekPL

No, hardy też nie był taki jak w komiksie... był lepszy :P