Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Ostatnio ogladalem...

Zaczęty przez Leon Kennedy, 26 Marzec 2008, 15:09:07

Juby

Ja równiez twierdze, ze film byl calkiem fajny, ale mogliby wyciąc z niego jakieś dziesiec minut nudnych i niepotrzebnych scen (mam go na DVD i wiem, ze juz wycieli sporo z tego co nakrecili), aby szybciej zaczynala sie akcja i film mniej usypial. Nie twierdze, ze nie warto zobaczyc, ale liczylem bardziej na coś takiego jak Transformers. Mogli tez wiecej dac z muzyki Williamsa, ta Ottmana, równiez troche usypia, ale fajne miala momenty, gdy spadającemu samolotowi odpadlo skrzydlo i gdy Lex wbil w eSa kryptonit. A bedąc przy Lexsie, to Spacey, nie byl lepszy od Hackmana, w moich oczach byli oni równi.

LelekPL

#31
Ostatnio oglądalo sie:
Across The Universe - zrobil na mnie duze wrazenie, chociaz fanem musicali wielkim nie jestem, sprawa ma sie inaczej jeśli chodzi o muzyke Beatlesów, dlatego skusilem sie i musze przyznac, ze wraz ze Sweeney Toddem, ten film wzbudzil we mnie optymizm co do oglądania kolejnych produkcji muzycznych (a propos wszedzie staram sie zalatwic musical Idlewild, grupy Outkast, których tez na prawde uwielbiam. Moze ktoś coś wie?). Oczywiście fanatykom zespolu z Liverpoolu nie moge polecic, gdyz aranzacja jest dośc ostro zremixowana na potrzeby filmu, ale moim zdaniem wciąz daje rade, zwlaszcza wykonanie przez Bono piosenki "I Am the Walrus". Najwiekszym atutem filmu jeśli chodzi o sfere wizualną są jednak kapitalne zdjecia, a na najpowazniejsze uznanie zaslugują sceny w kregielni, szpitalu (tutaj piekna jak zawsze Salma Hayek w stroju sexownej pilegniarki) i podczas utworu Strawberry Fields. Na moją ocene wplywa jeszcze gra aktorska, a ta ma sie calkiem nie?le, tym bardziej biorąc pod uwage umiejetności wokalne aktorów. Wszyscy spisali sie bardzo dobrze, a na szczególne uznanie zasluguje chyba Joe Anderson w roli zbuntowanego Maxa. Moja ocena: 7,5/10 (a propos Sweeneya to daje mu 6,5/10)

To nie jest kraj dla starych ludzi - dla jednych przereklamowany, czy nudny (a na pewno dla ludzi w wieku super robina) dla innych dopracowany do granic dziela sztuki. Ja bym sklanial sie ku drugiej opinii aczkolwiek nie posunąlbym sie do nazwania tego filmu dzielem sztuki czy przelomem. Dla mnie nadal najlepszym filmem XXI wieku zostaje Brokeback Mountain, jednak to sie pewnie zmieni po premierze The Dark Knight : ) .Co do "kraju" to jego najwiekszym atutem jest zdecydowanie osoba Javiera Bardema i granej przez niego postaci Antona Chigurgha! Postac ujmując krótko kapitalna, dla mnie moze byc wymieniana w jednym rzedzie z takimi twardzielami jak Harry Callahan, John McClane czy nawet John Rambo, tylko ze tej postaci dodatkowego uroku dodaje fakt, ze jest calkowicie ZlA. Bez skrupulów, bez litości, profesjonalnie wykonuje swoje zadania. Coś jak polączenie Bruce'a Wayne'a (Anton tez ma fajny gadzet :) ) z Michaelem Myersem. Jeśli chodzi o reszte aktorów to Josh Brolin takze nie?le zagral nemesis Bardema, pokazując cwaniactwo i dwoistośc swojej postaci. Z jednej strony czlowieka rodzinnego z drugiej niezwykle chciwego. Tommy Lee Jones dal kolejny popis dobrej i wzorowej gry aktorskiej. To jest jeden z moich ulubionych aktorów, a wpadke z BF juz dawno mu wybaczylem. Moze tym razem nie bylo fajerwerków, ale jego postac mialo to do siebie ze najlepiej jej charakter odda slowo "zmeczenia". Zmeczenie i starośc. Zmeczenia tego nie widac jednak u braci Coen, gdyz film jest takze świetnie zrealizowany i poza paroma scenami w których napiecie troche opada to trzymają widza w przekonaniu ze zaraz i tak coś sie wydarzy. Scena w motelu juz jest kultowa, ale mi takze podobala sie rozmowa Antona ze sprzedawcą. Tekst "ile najwiecej przegraleś w rzucie monetą" jest rewelacyjny. Do plusów nalezy takze zaliczyc epizod Woodiego Harrelsona (az chce sie zeby pomógl teraz koledze i wystąpil w duecie z Wesley Snipes w kolejnym dobrym filmie). Moja ocena 8/10 (jednak momentami nudzilo, zwlaszcza początek, no i zako?czenie mi nie bardzo odpowiadalo, moze jestem jeszcze za mlody)

MIasto Boga - po raz 4 widzialem ten film ostatnio na dwójce. Jak dla mnie rewelacja i przyklad kina gangsterskiego, a wlaściwie najlepszy tego typu film od lat 90-tych, gdzie zdarzaly sie takie perelki jak Pulp Fiction, Wściekle Psy, GoodFellas, Prawo Bronxu czy gleboce niedoceniana Gorączka (jeśli kogoś zrazil Val Kilmer do siebie po BF to radze obejrzec ten film, ten i the doors). Owszem widac pewne nawiązanie do filmów Quentina, ale jest ono moze bardziej podświadome, zwazywszy ze Tarantino tez zaczynal w tego typu filmach. Jedyne co móglbym zarzucic to brak wyrazistej gry aktorskiej, ale w filmie granym glównie przez dzieci i nastolatków i tak szacunek. Brutalna rzeczywistośc niewidocznego na pocztówkach z Rio świata i reakcja którą wywoluje na mieszka?cach jest fenomenalnie pokazana. latwośc z jaką przychodzą w tym filmie morderstwa jest chyba jeszcze wieksza niz w wymienionych wyzej chlopcach z ferajny. Moze dlatego ze tych morderstw dokonują dzieci, czyni je bardziej makabrycznymi, zimnymi i wydawac by sie moglo nieludzkimi. Ale nie dla tamtych ludzi, bo ten film jest takze swoistym dokumentem, czyli spojrzeniem na rzeczywistośc, rzeczywistośc jakze nieprzyjemną, na którą przymykamy oko. Moja Ocena 9/10

Otchla? - musze przyznac ze po raz pierwszy widzialem ten film dopiero dwa tygodnie temu i sam sie teraz dziwie czemu tak pó?no. Praktycznie wcześniej o nim nie slyszalem, a jest to film post-Terminatorowego Camerona. Nie jest to moze Sci Fi do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni, a bardziej apel do widzów, ale zarówno haslo przewodnie jak i sfera wizualna do widza dociera. Duza w tym zasluga innego świetnego aktora Eda Harrisa, który gra szefa ekipy nurków, mających znale?c wrak okretu atomowego. Ów bohater na ko?cu spelni niezwykle wazną role dla calej ludzkości i nie bedzie to mialo bynajmniej nic wspólnego z ladunkiem atomowym. Jak wspomnialem oprawa wizualna prezentuje sie bardzo efektownie i z biegiem lat niewiele sie zestarzala, przynajmniej wedlug mnie. Idealnie pasuje do wizji Camerona która przedstawia niezwykle inteligentną podwodną cywilizacje oraz niedocenianą i niezglebioną przestrze? oceanu, której tajemnice są równie trudne do rozwiklania jak ten miedzygwiezdne. Do tego mozna jeszcze dorzucic postac Majora graną przez Michaela Biehna, którego wielu kojarzy glównie przez role Reesa z pierwszego (i w mojej opinii najlepszego) Terminatora. Ten moze przyklad świetnego aktora nie jest, ale wielu fanboyów traktuje go jako artefakt po roli komandosa z przyszlości. Wszystko sklada sie w ciekawą calośc, którą zaklócają tylko juz teraz przedawnione konflikty z ZSRR i nieco juz nieświeza atmosfera strachu przed wojną nuklearną. Daje temu filmowi solidne 6,5/10

No i film który zrobil na mnie ostatnio najwieksze wrazenie czyli Wszystko za zycie, dla innych znany jako Into the Wild. W tym filmie podobalo mi sie praktycznie wszystko, począwszy od roli Emila Hircha, który daje popis grania cialem podobny do tego Baleowskiego z Mechanika czy bardziej Rescue Dawn, przez zdjecia wraz z umiejetnościami rezyserskimi Seana Penna, po kapitalną muzyke Eddiego Vadera z grupy Pearl Jam! Co raz ciezej mi sie pisze dlatego bede sie streszczal, ale ten film mimo wszystko trzeba polecic. Moze nie kazdemu sie spodoba, moze kolejny film, który latwo uznac za nudny, ale nóz spodoba sie komuś tak jak mi. Bardzo melancholiczny, ale niekoniecznie skierowany dla takich ludzi, sam jestem ekstrawertykiem i chyba takich ludzi ten film sklania bardziej do refleksji nad sensem zycia i sensem poczyna? bohatera, bo nawet jeśli ponosi sie samemu kleske to czy jest to wina nasza, naszych przekona? czy wina spolecze?stwa do którego norm czasem niestety trzeba sie dostosowac. Dla lubiących wzruszenia takze ten film spelni oczekiwania a duza w tym zasluga Hirsha (az trudno pomyślec, ze gral w dziewczynie z sąsiedztwa), Williama Hurta, którego postac przezywa niezwykle poruszającą metamorfoze na skutek dziala? glównego bohatera oraz dziadka, którego Alex Supertramp spotyka pod koniec swojej podrózy. Ja sam rzadko wylewam krokodyle lzy ale to byl pierwszy film od czasów W Pogoni za szcześciem, który poruszyl mną w naprawde szczery sposób. Jeszcze raz brawa dla Penna i ponownie male?ki minus za czasami nieuzasadnioną dluzyzne. Moja ocena 8,5/10!
Na dzisiaj chyba starczy :P

Juby

http://pl.youtube.com/watch?v=zdYU1rcfRcE
LUDZIE OGL?DNIJCIE TEN FILM, NIE WIEM KTO TO ZROBIl, ALE BYl GENIUSZEM FANFILMÓW.

Maxie Zeus

Haha ;D Niezle. Przypomnial mi sie film ''Martwica Mózgu'' Peter'a Jackson'a.

kelen

To to byl fil Jacksona? Dobrze wiedziec :D Kiedys to ogladalem... masakra :d

Mr.G

"Into the Wild" musze obejrzec koniecznie, bo w tym filmie bohater spelnia moje marzenie :)

Leon Kennedy

#36
Ostatnio zakupilem sobie ''Jestem Legendą'' na dvd i  musze przyznac, ze nowe zako?czenie jest calkiem dobre, ale na pewno ma wiekszą wymowe niz to stare... Plus jeszcze jedna scena wyjasniająca jedno zawiklanie. Polecam równiez zobaczyc cztery krótkometrazowe animacje komputerowe...

batek_88

Wlaśnie sko?czylem oglądac 'John Rambo' i tak samo jak 'Rocky Balboa' ten film byl jak dlamnie totalną porazką. Jedyne co zwrócilo moją uwage to totalna jadka, ale nic poza tym.  :-\

Grim Knight

Hm. Nie porównywalbym jednak "Rocky'ego" do "Rambo", poniewaz ten pierwszy wypada dośc nie?le- bardzo sympatyczna, sentymentalna rola Stallone'a.
"Okrutny ?wiat... Nabi?e? bro?. U?pi?e? go, dziurawi?c skro?. To nie jest zemsta, bracie od ko?yski. To moja praca- zabójcy. Artysty."

LelekPL

Cytat: Grim Knight w 15 Maj  2008, 22:51:41
Hm. Nie porównywalbym jednak "Rocky'ego" do "Rambo", poniewaz ten pierwszy wypada dośc nie?le- bardzo sympatyczna, sentymentalna rola Stallone'a.

Oba wypadly bardzo dobrze i byly lepsze od poprzedzających je sequeli! Rocky Balboa byl zdecydowanie lepszy od Rockiego IV, V i nawet III, a Rambo od Rambo pierwsza krew II i Rambo III. Oczywiście nie dorównywaly pierwowzorom, ale wypadają naprawde nie?le, na dodatek Balboa rzeczywiście przypomina troche jedynke. Szkoda tylko ze Rambo tez nie byl robiony w klimacie cześci pierwszej, ale jako film akcji ma wiecej jaj niz poprzednie dwa sequele i wiecej niz podobnych filmów przez ostatnie 10 lat, gdzie glównych bohaterów grają cukierkowaci aktorzy.
Takze oba filmy jako swoiste statementy Stallone'a wypadają naprawde pozytywnie. Przynajmniej w moim odczuciu. Ja bym im dal bez wiekszego wglebiania sie:
Rocky Balboa - 6,5/10
Rambo - 6/10

batek_88

Co do Rocky'ego to film sie rozkrecal jak flaki z olejem, dialogi wprost idiotyczne. Zresztą moim zdaniem Stallone juz dawno sie wypalil. Przeciez on wygląda jak ostatnie nieszczeście...
W John Rambo oczywiście ciągle jeden i ten sam wątek: wszystko dzieje sie w dzungli, misja: odbic je?ców. Wszystko jak zawsze, zero urozmaicenia (oprócz tej jadki;)).
Rocky Balboa - 3/10
John Rambo - 4/10 

Mr.G

John Rambo to naprawde nic specjalnego. Jedynie ukazana potezna sila ognia i troche rozterek glównego bohatera... wszystko.
Co innego Rocky Balboa. Moze nie tak dobry jak poprzednicy, ale mi sie podobal. Wzruszylem sie kiedy Rocky wspominal swoją zone i odwiedzal te wszystkie miejsca znane nam z poprzednich cześci, to bylo coś pieknego.
Jedynie trening i sama walka byly jakieś, takie.... niedopracowane i za krótkie.

Co do ogólnej oceny, nie jako za same filmy, ale jako za kontynuacje:
John Rambo: 3/10
Rocky Balboa: 6/10

Q

"Indiana Jones i Królestwo Krysztalowej Czaszki" - wedlug mnie powrót Indiany po latach wypadl calkiem dobrze.

Uwaga SPOILERY

Ford mimo swojego wieku caly czas sie sprawdza w roli i osobiście nie mialbym, gdyby powstala kolejna ocześc. Bardzo fajne nawiązania do bohaterów, którzy nie powrócili z porzednich serii.
Najwiekszy minus i wada filmu to scenariusz. Tytulowa krysztalowa czaszka i cala ta obca otoczka nie pasują do Jonesa. Jednak nalezy powiedziec, ze rojsanie zamist niemców dobrze wypelniają swój obowiązek tych zlych.
Jednak na szczególną uwage zasluguje bohater, który do tej pory tylko zawijal, a teraz odegral kapitalną role i dostrzczyl sporą dawke humoru, czyli świstak.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Juby

#43
Do kin wlaśnie wszedl nowy film o Indianie Jonesie, wiec postanowilem odświezyc sobie calą trylogie. Obejrzalem ją, a wczoraj wybralem sie na czwarty film, a teraz sobie je ocenie.

POSZUKIWACZE ZAGINIONEJ ARKI
Jest to znakomity film przygodowy. Efekty wprawdzie są juz przestarzale, ale film nadrabia to wspanialymi plenerami, aktorstwem i znakomitym poczuciem humoru. Fabula filmu jest prosta, dobro i zlo próbują za wszelką cene zdobyc zaginiony artefakt, a mimo to jest duzo pościgów, akcji i walk. Znakomity w swej roli jest oczywiście Harrison Ford, który jest jednym i nie powtarzalnym odtwórcą Indiany Jonesa. W taj cześci przygód najslynniejszego archeologa jest równiez najlepsza z postac kobieta, czyli Marion. Mimo uplywu 27 lat jest to nadal jeden z najlepszych filmów przygodowych jakie znam i sądze, ze nawet za dziesiec lat to sie nie zmieni. Jak dla mnie to najlepsza część serii i jest to jeden z moich ulubionych filmów.
Ocena: 8+/10

INDIANA JONES I ŚWIĄTYNIA ZAGŁADY
Dla mnie ten film móglby wcale nie powstac. Mimo efektów, scenografii, aktorstwa i juz troche slabszego poczucia humoru, film jest zupelnie niepodobny do pierwszej cześci. Po pierwsze akcja toczy sie rok przed wydarzeniami z Poszukiwaczy..., a z obsady przeszedl tylko glówny bohater. Mimo tego, ze film jest lepiej zrobiony od oryginalu, to nie podoba mi sie w ogóle fabula. Magia wudu stosowana na Jonesie, dziesieciolatek lejący na karate kolesi po metr dziewiecdziesiąt wzrostu. Nie chce mi sie rozpisywac wiec nie bede wypisywal co mi sie nie podobalo, po prostu jest to najgorsza cześc serii, oglądalem ją dwa razy i nie mam zamiaru tego powtarzac. Z sentymentu i wiedząc, ze to film z przed prawie ćwierć wieku, wystawiam taką ocene.
Ocena: 5/10

INDIANA JONES I OSTATNIA KRUCJATA
Film ma najlepsze efekty, poczucie humoru i aktorstwo. Sean Connery to najlepsza postac z calej sagi o Jonesie. Film powrócil do stylu pierwszej cześci, wrócily postacie tj. Sallah i Marcus Brody, nawet napisy w czolówce są jak w Poszukiwaczach..., ponownie widzimy Jonesa jako nauczyciela, glównymi wrogami są naziści, a przedmiot którego wszyscy szukają ma podloze religijne. Nie dziwie sie, ze film pobil sukcesem kasowym Batmana Burtona, gdyz szczerze mówiąc bardziej mi sie od niego podobal. Gdyby nie kilka glupot wystawilbym wyzszą ocene, ale te male bzdety nie przeszkadzają mi stwierdzic, ze to druga najlepsza cześc serii i nic tego nie pobije. Jedyne co mi w tym filmie nie pasuje, to slabo rozwiniety wątek romantyczny, ale to mala skaza, a teksty typu "poczucie humoru jest przesadzone" to idiotyzm, bo im wiecej humoru, tym lepiej dla kazdego, tego typu filmu. Film mimo, że nie jest tak dobry jak oryginał, to i tak również zajmuje wysokie miejsce na liście moich ulubionych filmów.
Ocena: 8/10

INDIANA JONES I KRÓLESTWO KRYSZTAŁOWEJ CZASZKI
Film jest troche rozczarowujący. To dobry sequel, calkowicie zostal zachowany styl poprzednich cześci (klasyczne logo Paramountu, te same napisy na czolówce co w 1 i 3 cześci), wytlumaczono nam co sie stalo z ojcem Jonesa i jego przyjacielem. Fabula jest tez niezla, nawet ten pomysl z kosmitami mi sie podobal, efekty, scenografia, humor, aktorstwo, w szczegulności Harrison Ford, który nadal trzyma sie znakomicie, i na ekranie w ogóle nie widac jego wieku. Niestety film jest przesadzony masą debilnych rzeczy, tj. akcja w dzungli, gdzie syn Jonesa skacze po lianach jak Tarzan, walczy na rapiery na dwóch samochodach, a jego matka skacze amfibią na drzewo. A wylot kosmicznego spodka byl calkowicie zbedny. Rozczarowal mnie tez czarny charakter (chyba najgorszy z wszystkich cześci). Ale patrząc na te idiotyczne filmy, które wychodzą teraz do kin moge stwierdzić, że nie jest tak żle jak mówi duża część widowni, co i tak nie zmienia faktu, ze oczekiwałem czegoś wiecej. Stawiam go może niewiele wyżej niż część drugą.
Ocena: 5/10


Firm

Indiana Jones i Królestwo Krysztalowej Czaszki



Obsada:
rezyseria     
Steven Spielberg Steven Spielberg    
scenariusz    
George Lucas George Lucas    
David Koepp David Koepp

aktorzy     
Harrison Ford Harrison Ford    Indiana Jones
Cate Blanchett Cate Blanchett    Irina Spalko
Karen Allen Karen Allen    Marion Ravenwood
Shia LaBeouf Shia LaBeouf    Mutt Williams
Ray Winstone Ray Winstone    'Mac' George McHale
John Hurt John Hurt    Profesor Oxley 

Przed premierą Królestwa Krysztalowej Czaszki skusilem sie na powtórke oryginalnej trylogii, która byla jeszcze lepsza niz ją zapamietalem. Niewątpliwie jest to saga, która jest jedna z njabrdziej udanych w historii kina wiec naturalnym bylo, iz na wiadomośc, ze powstanie cześc 4 ludzie oszaleli. 19 lat bylo nam czekac aby znów wlozyc kapelusz Harissona i wraz z muzyką Johna Williamsa, scenariuszem Lucasa i wyrezyserowaniem SPielberga  wyruszyc w wielką podróz.

Co wiec przyjdzie nam zobaczyc? Trudno to wszystko przedstawic w jednym artykule ale na pewno olbrzymim zaskoczeniem jest fabula. Jest ona na tyle innowacyjna, iz wielu ludzi ma problemy z przystosowaniem sie do niej a wedlug mnie szkoda, gdyz jest fenomenalna. Glównym wątkiem jest tytulowa krysztalowa czaszka, której dziwnośc polega na...nie zepsuje wam niespodzianki ale szykujcie sie na olbrzymie zaskoczenie, bowiem artefakt ten ukrywa bardzo wiele. Naturalnie wraz z zmianą czasów na lata 50 przychodzi zmiana przeciwników. Nie uświadczymy tu juz Nazistów a Komunistów, którzy przedstawienie są doskonale. Slyszalem wiele teorii na temat tego iz film ma w sobie ukryty polityczny przekaz co jest bzdurą totalną. Wszystko mamy podane na tacy wlącznie z przeciwnikami. Jak to zazwyczaj bywa w świecie Jonesa, komuniści pragną odnale?c krysztalową czaszke i sekret z nią związany naszczeście nasz dzielny Indy ma podobny cel i nie ma zamiaru pozwolic aby czaszka wpadla w niewlaściwe rece. Tak w skrócie, co z postaciami?

Henry Indiana Jones ma sie doskonale, jest archeologiem takim jakim zawsze i choc przez pierwsze 15 minut moze nam sie dziwnie oglądac jego 60-letnia twarz to uczucie to szybko odchodzi w niepamiec. Harisson Ford znowu pokazal kto jest Indianą i ze wiek nigdy go od tej roli nie odciągnie. Dobrze tez ma sie Cate Blanchett, która jako zimna komunistyczna "suka" przedstawia sie naprawde dobrze. Gościnny a jakze ciekawy wystep ma tu tez John Hurt, który jako pó?niejszy Ox jest genialny. Shia "Marlon Brando" LeBouf jest nie tyle co znośny a dobry, nie wadzil mi w zadnym momencie i odegral swą role co najmniej nalezycie. Karren Allen (swoją drogą dobrze zagrala)tez sie pojawi i cala masa nawiąza? do poprzednich cześci sagi równiez.

Muzyka Johna Williamsa znów stoi na najwyzszym poziomie co pozwala nam uświadczyc uczucie lat 80 kiedy to z Indianą sie zegnaliśmy, nie ma co sie rozpisywac bo jest po prostu świetnie i tak jak zawsze, glówne motywy są tu obecne.

Nie rozumiem ciąglych narzeka? na ten film, sądze ze spólka Spielberg-Lucas-Ford-Williams sprawili, iz znów kazdy dorosly poczuje sie jak dziecko widząc swego bohatera na wielkim ekranie. Owszem fabula jest conajmniej inna niz poprzednie ale nawiązuje do powstania świata i jest naprawde doskonale przedstawiona. Ja to kupilem i mam nadzieje, ze kupią to wszyscy, którzy zobaczą film. Mam olbrzymią nadzieje, ze szykuje sie nam nowa trylogia...trylogia przynajmniej tak dobra jak oryginalna.
Ocena: 8+/10