Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Nowy początek uniwersum DC

Zaczęty przez Q, 02 Czerwiec 2011, 17:35:40

Guyver87pl

CytatPrzeczyta?em Green Arrow #1, no i tak troch? jestem bardziej zawiedziony, ni? zadowolony...

Zgadzam si? z przedmówc?. Od siebie dodam tylko, ?e usuni?cie ikonicznej brody Green Arrowa uwa?am za osobist? obraz?, oraz dowód na niemoc twórcz? scenarzysty. Czemu? Zerknijcie na obrazek przedstawiaj?cy Hawkeye'a z uniwersum Ultimate Marvel i porównajcie go z nowym Green Arrowem. Wygl?da znajomo?



Poza tym a? ?al czyta?, jak zmarnowano w?tek Queen Industries... Po cichu liczy?em, na kontynuacj? w?tków z "Flashpointa", ale niestety póki co w?tek firmy Olly'ego robi tylko za t?o. No i jak zauwa?y? Roy_v_beck to bardziej wygl?da na stary numer X-menów, ni? nowy numer Green Arrowa... Na razie jestem na nie.

Jako bonus dwie spó?nione recenzje:


Static Shock #01

Jeden z najpopularniejszych herosów Milestone Comics, po w?asnej serii animowanej i tu?aniu si? po stronach "Teen Titans" w ko?cu dosta? w?asn? seri?. I jak ona wypada? Ca?kiem nie?le, cho? pozostaje wra?enie niedosytu. Virgil Hawkings, nastoletni superheros o pseudonimie Static przenosi si? wraz z rodzin? do Nowego Jorku i w przerwach mi?dzy ucz?szczaniem do szko?y i obijaniem przest?pców, dorabia na pó? etatu w miejscowej filii S.T.A.R. Labs. Jednak, gdy jeden z pracowników laboratorium kradnie eksperymentalny pancerz i ucieka na ulice miasta, okazuje si?, ?e fakt zatrudnienia Virgila w?a?nie tam, ma drugie dno... Sympatyczny bohater, charakterem przypominaj?cy nieco dawniejszego Spider-mana, nawet dobre zawi?zanie fabu?y i sporo "smaczków" dla bardziej do?wiadczonych fanów Statica (Obecno?? Hardware'a, "scenki rodzinne"), porz?dne rysunki... Jest tylko jedno "ale": Je?li kto? wcze?niej nie zna? tej postaci, to na sto procent poczuje si? nieco sko?owany. Przyda?oby si? cho? odrobin? wyja?nie?... Ja jestem na tak, ale przyznaj?, ?e w czytaniu bardzo pomaga wcze?niejsza znajomo?? postaci.


Men of War #01

Dawno, dawno temu, a konkretnie w latach 70-tych by? sobie ma?o znany komiks o tytule  "Man of War", opowiadaj?cy o dzielnych ameryka?skich komandosach, walcz?cych o demokracj? w czasie II Wojny ?wiatowej. Komiks by? dosy? nowatorski, jak na swoje czasy, g?ównie z racji, ?e g?ównym bohaterem, by? czarnoskóry super-komandos, o pseudonimie Gravedigger, a w tle pojawia?y si? kwestie rasizmu i segregacji rasowej. Niestety seria nie sprzeda?a si? najlepiej i zamkni?to j? po 26 numerach. Co wi?c nowy komiks o tym samym tytule, ma wspólnego z przygodami Gravediggera? Eee... Nic? No dobra, jest o ?o?nierzach... No i w?a?ciwie tyle. Bohaterem jest stacjonuj?cy na Bliskim Wschodzie, kapral Joseph Rock (Prawdopodobnie w jaki? sposób zwi?zany z innym super-komandosem z komiksów DC, sier?antem Frankiem Rockiem) - utalentowany ?o?nierz, obdarzony sporymi zdolno?ciami przywódczymi, oraz charyzm?, który ku rozpaczy swoich prze?o?onych odrzuca wszystkie próby awansowania go, motywuj?c to faktem, ?e chc? walczy? na pierwszej linii frontu, a nie dowodzi? innymi zza biurka. Mimo wszystko zostaje on wcielony do grupy ?o?nierzy, maj?cych wype?ni? super-tajn? misj? na terytorium wroga. Ca?y plan ataku sypie si? jednak, gdy nad polem walki pojawia si? nieprawdopodobnie pot??ny nadcz?owiek, poruszaj?cy si? tak szybko, ?e w oczach zwyk?ego cz?owieka wygl?da jak czerwonawa smuga... Doceniam pomys? scenarzysty, na pokazanie sytuacji zwyk?ych ?o?nierzy, w ?wiecie, gdzie istniej? ludzie obdarzeni supermocami, ale wykonanie pozostawia wiele do ?yczenia. Przede wszystkim Rock i jego towarzysze sprawiaj? wra?enie statystów, a nie g?ównych bohaterów, z racji, ?e ich dzia?ania w wi?kszo?ci ograniczaj? si? do obserwowania efektów dzia??? czerwonego... czego?. W zwi?zku z tym moj? jedyn? motywacj? do przeczytania kolejnego numeru, jest ch?? przekonania si?, który z superbohaterów lub superprzest?pców pojawi? si? w tym komiksie (Stawia?bym na Supermana, lub Captaina Marvela)... Numer troch? ratuj? niez?e rysunki, ale poza tym w?a?ciwie nie ma on si? czym pochwali?. Tylko dla niezbyt wybrednych fanów wojskowo?ci.   

Rado

Z brodą czy bez te dwie postaci będą zawsze do siebie podobne ze względu na swoją broń oczywiście, ale rozumiem o co Ci chodzi i też jestem przeciw usuwaniu bródki. Może zapuści z czasem...  ;)

Guyver87pl

#92
Mo?e... Ale to na swój sposób to zabawne: Mark Millar jako scenarzysta "Ultimates" zrobi? chyba wszystko, aby jego Hawkeye jak najmniej przypomina? Green Arrowa, a teraz ludzie z DC robi? wszystko aby Ollie wygl?da? jak Hawkeye... Ciekawe, czy GA zaliczy te? scen?, w której zabija kogo? paznokciem?

http://comicbookgeek.multiply.com/photos/album/11/Hawkeye_Nails_It

Poza tym, ten nowy Ollie wydaje mi si? zbyt m?ody. Gdzie ten podstarza?y cynik i libertyn, dzi?ki któremu uwierzy?em, w historie o facecie z ?ukiem, w ?wiecie, gdzie nawet m?odociani przest?pcy strzelaj? do siebie z laserów?  :(

Edit:

Kolejny tydzie?, kolejne komiksy:


Batman & Robin #01

Szczerze mówi?c ze wszystkich "nowych" serii o Batmanie najbardziej czeka?em w?a?nie na t?. Do w?tku Damiana Wayne'a pocz?tkowo podszed?em dosy? ch?odno, ale wraz z rozwojem postaci, okaza?o si?, ?e ma ona potencja?, a w duecie z Dickiem Graysonem, jako Batmanem wypad? ca?kiem dobrze. Teraz, kiedy Bruce "zmartwychwsta?" dobry scenarzysta móg?by na bazie ich wzajemnych relacji zbudowa? ?wietn? histori?. Wi?c jak wysz?o? Ogólnie nie?le, cho? mog?oby by? lepiej. Komiks otwiera scena, w której poznajemy reprezentanta Batman Incorporated w Moskwie, chwil? przed tym, jak atakuje go nowy, tajemniczy przest?pca. Chwil? pó?niej przenosimy si? do Gotham, w bardzo szczególn? noc: Rocznic? ?mierci Thomasa i Marthy Wayne'ów, czyli w praktyce rocznic? "narodzin" Batmana. Bruce bardzo stara si? wprowadzi? syna w rodzinn? histori? i zwróci? jego uwag?, na wag? tych zdarze?, jednak m?ody Wayne dosy? lekcewa??co podchodzi do tych "sm?tnych staroci" i uwa?a sentymentalizm swojego ojca, za objaw s?abo?ci. Sam w?tek "konfliktu pokole?" jest poprowadzony dosy? dobrze, ciekawie patrzy si? na Bruce'a, jako cierpliwego ojca, nie mog?cego dotrze? do swojego zbuntowanego syna. Z w?tku tego bezpo?rednio wyp?ywa pewna scena, która (Przynajmniej moim zdaniem) oznacza pewn? zmian? w podej?ciu Batmana do jego Krucjaty, by? mo?e spowodowana listem, jaki Bruce otrzyma? w ostatnim numerze "Flashpoint". Pe?ne reperkusje wspomnianej sceny s? jeszcze trudne do okre?lenia, ale mog? by? dosy? znaczne... Je?li scenarzysta zdecyduje si? poci?gn?? ten w?tek. Nast?pnie mamy d?ug? scen? akcji, podczas której po raz kolejny dochodzi do spi?? mi?dzy ojcem i synem, tym razem w zwi?zku z metodami walki ze zbrodni?... Walka jest dynamiczna i nie?le narysowana, jednak przeciwnicy naszych bohaterów (Póki co) sprawiaj? wra?enie klasycznych ch?opców do bicia, stworzonych tylko po to, aby Batman i Robin mieli z kim walczy?. Natomiast ostatnia scena wskazuje, ?e jeszcze zobaczymy tajemniczego typa z pierwszych stron. Tak jak napisa?em wy?ej nie jest ?le, ale pozostaje co? w rodzaju niedosytu. Tylko przysz?o?? poka?e, czy seria spe?ni pok?adane w niej nadzieje, jednak na razie chyba mo?emy by? spokojni.


Red Lanterns #01

Decyzja o stworzeniu samodzielnej serii o jednym z nowych Korpusów Latarnii, a do tego z?o?onego z bandy psychopatów, którym w ?y?ach zamiast krwi p?ynie ?r?ca energia, przypominaj?ca mieszanin? kwasu i napalmu, a do tego bez przerwy odczuwaj? mordercz? furi? wielu osobom wydawa?a si? nieco kontrowersyjna. W ko?cu dosy? trudno napisa? dobr? seri?, o postaciach, które w innych komiksach spe?niaj? rol? czarnych charakterów, jednak trzeba zauwa?y?, ?e i takowe istniej? (Np. "Secret Six" DC). Jak wi?c wypada pierwszy numer "Red Lantern"? Zaskakuj?co dobrze. Scenarzysta komiksu, Peter Milligan najwyra?niej wie, jak trafi? do fanów Green Lanternów, bo ju? na pierwszych stronach pojawia si? ulubieniec internautów, czyli Dex-Star. Zabawne, ?e posta? stworzona jako swego rodzaju ?art, sta?a si? na tyle popularna, ?e sama jej obecno?? mo?e podnie?? wyniki sprzeda?y komiksu... W ka?dym razie uroczy kotek z czerwonym pier?cieniem na ogonie masakruje kilku kosmicznych piratów, a gdy ci usi?uj? go skrzywdzi?, pojawia si? w?a?ciciel Dex-Stara i przywódca Red Lantens, Atrocitus bardzo niezadowolony, ?e kto? ?mia? tkn?? jego kota :) Twórca Korpusu Czerwonych Latarni ma w?tpliwo?ci, co do dalszych losów swojej formacji, jako, ?e po ?mierci szalonego Stra?nika Wszech?wiata, Krony, z r?ki Hala Jordana straci? on swoj? motywacj? i w efekcie furi?, daj?c? mu moc. Natomiast jego podw?adni wyczuwaj? s?abo?? swojego lidera i zaczynaj? ignorowa? jego rozkazy... Tymczasem na Ziemi, z r?ki rabusia ginie starszy m??czyzna, sprawiaj?c ?e w jednym  z jego wnuków budzi si? furia i ??dza zemsty, tak bliska Red Lanternom... Na razie to tylko w?tek poboczny, ale wygl?da na to, ?e w ko?cu doczekamy si? cz?onka Czerwonego Korpusu z Ziemi. Generalnie komiks bardzo mi si? spodoba?, jednak nale?y wzi?? poprawk? na fakt, ?e jestem fanem Green Lanterna i od kilku lat z niecierpliwo?ci? czekam na ka?dy kolejny numer. Kto?, kto do tej pory nie mia? styczno?ci z tym wycinkiem Uniwersum DC, najprawdopodobniej b?dzie innego zdania ni? ja, bo brakuje jakiegokolwiek wprowadzenia... 


Superboy #01

W "Action Comics #01" zobaczyli?my, ?e "nowy" Cz?owiek ze Stali mocno ró?ni si?, od swojego klasycznego wizerunku. W tej sytuacji, tak?e jego klona nie omin??y spore zmiany, stawiaj?ce znan? posta? w ca?kowicie nowym ?wietle. Naszego nowego/starego bohatera poznajemy w dosy? nietypowych okoliczno?ciach: Gdy naukowcy, którzy go stworzyli uznaj? Superboya za niewypa? i stwierdzaj?, ?e w zwi?zku z tym, nale?y go zabi?. Decyzji sprzeciwia si? tylko jedna z pracownic laboratorium i tylko jej udaje si? prze?y?, gdy nasz "eksperyment" si? uwalnia. W zwi?zku ze ?mierci? wi?kszo?ci ekipy badawczej wspomniana wy?ej naukowiec zostaje "nadzorczyni?" naszego bohatera i stara si? nie tylko go zbada?, ale te? zrozumie?. Tymczasem Superboy zostaje zamkni?ty w wirtualnej rzeczywisto?ci, podejrzanie przypominaj?cej Smallville, gdzie badacze poddaj? go dzia?aniu rozmaitych bod?ców. Wkrótce jednak okazuje si?, ?e umiej?tno?ci nowo stworzonego nadcz?owieka b?d? musia?y zosta? u?yte wcze?niej, ni? ktokolwiek si? spodziewa?... Na razie nie jest ?le, ciekawie wypada narracja prowadzona z dwóch punktów widzenia (Superboya i jego "nadzorczyni") i nowa, raczej niespodziewana rola Rose Wilson. Na ten moment jestem pewien, ?e si?gn? po kolejny numer.


Green Lantern V5 #01

Kolejna seria, na któr? bardzo czeka?em. Fanem Green Lanterna jestem od dosy? dawna, a to co z t? postaci? zrobi? duet Geoff Jones i Ethan Van Sciver tylko zwi?kszy?o moj? sympati? do tej postaci. Jednak to, co sta?o si? na ko?cu crossovera "Blackest Night" zaszokowa?o nie tylko mnie, ale i wi?kszo?? fanów tego? komiksu: Hal Jordan zosta? wyrzucony z Green Lantern Corps, natomiast jego miejsce zaj?? zaprzysi?g?y wróg korpusu, wielokrotny morderca i eks-mentor Jordana, Thaal Sinestro. Trzeba przyzna?, ?e uczynienie bohatera z postaci, która przez ostatnie 50 lat by?a przedstawiana, jako uosobienie z?a, zdrady i swoisty "kosmiczny Hitler", by?o bardzo odwa?nym posuni?ciem, ze strony scenarzysty. A jak sprawdza si? ona w praktyce? Dosy? dobrze, cho? wci?? dziwnie. Przede wszystkim Sinestro jest ca?? t? sytuacj? nie mniej zaskoczony, ni? czytelnicy. Z jednej strony wierzy on, ?e przez wszystkie te lata broni? sprawiedliwo?ci, tyle, ?e w nieco bardziej... "aktywny" sposób, ni? Green Lanterni, wi?c jest to dla niego pewna szansa na odkupienie. Z drugiej jednak szczerze nienawidzi Stra?ników Wszech?wiata i teoretycznie wci?? pozostaje liderem Sinestro Corps, którego cz?onkowie dziel? z nim t? nienawi??. Tak wi?c jego podw?adni nie b?d? zadowoleni, gdy dowiedz? si?, ?e ich przywódca "przeszed? na stron? wroga". Drugi w?tek poruszony w tym numerze, dotyczy Hala Jordana i jego prób "dopasowania si?" do ?ycia zwyk?ego cz?owieka. Jednak dla kogo? kto, od lat definiowa? si? przez pryzmat swojego statusu, jako superbohatera nie b?dzie to takie ?atwe. Moim zdaniem pomys? ca?kowitego odwrócenia schematów serii wypad? ca?kiem ciekawie i mo?e pos?u?y? do od?wie?enia pomys?u na ten komiks, podobnie jak "Green Lantern: Rebirth" z przed siedmiu lat. Jednak nowa seria "Green Lantern" cierpi na podobn? bol?czk?, co jej siostrzany tytu?, opisany powy?ej: Autor scenariusza kompletnie zignorowa? reboot uniwersum i kontynuuje w?tki ze starszych serii, przez co nowy czytelnik raczej nie ma tam czego szuka?...   


Resurrection Man #01

Kolejny tytu? NDCU, którego zapowiedzi bardzo mnie ucieszy?y. Oryginalna seria z lat 1997-1999, to moim zdaniem jeden z najciekawszych komiksów tamtych lat, wi?c do nowej serii z Resurrection Manem podszed?em ze sporym entuzjazmem. Po lekturze musz? powiedzie?, ?e jak na razie spe?nia ona wszystkie moje oczekiwania. Przede wszystkim, za scenariusz odpowiadaj? twórcy postaci, czyli Dan Abnett i Andy Lanning, co daje wra?enie nie tyle nowej serii, co raczej bezpo?redniej kontynuacji starej. Z naszym bohaterem na nowo zaznajamiamy si? w miejscu, które cz?sto on odwiedza tj. kostnicy, gdzie Mitch Shelley w?a?nie zmartwychwstaje, po swojej kolejnej ?mierci. Krótki test wskazuje na to, ?e tym razem odrodzi? si? on ze zdolno?ci? manipulowania polem elektromagnetycznym i z jakiego? powodu odczuwa potrzeb? udania si? do pewnego konkretnego miejsca. Ju? w samolocie dosiada si? do niego nieco ekscentrycznie zachowuj?ca si? kobieta, z tatua?em przypominaj?cym fioletow? ?z? pod okiem, która wkrótce ujawnia, ?e chc? czego? od Mitcha, a konkretnie jego... dusz?. Tymczasem kostnic?, gdzie odrodzi? si? nasz bohater odwiedzaj? dwie zawodowe zabójczynie o pseudonimie Body Doubles, szukaj?ce Mitcha na zlecenie organizacji "The Lab", która jest odpowiedzialna, za obdarzenie go nie?miertelno?ci?. Tak, jak napisa?em czuje si? klimat starej serii, do tego mamy te? niez?e rysunki i ca?kiem zno?n? fabu??. Numer ten stanowi znakomit? szans?, aby wróci? do czytania przygód Resurrection Mana, albo po raz pierwszy zapozna? si? z t? postaci?.


Deathstroke #01

Deathstroke the Terminator, to posta?, która chyba bardziej ni? jakakolwiek inna, zale?y od widzimisi? scenarzysty, akurat o nim pisz?cym. Od czasu swojego powstania ewoluowa? on od ?rednio gro?nego przeciwnika Teen Titans, do super-zabójcy, któremu zdarza si? sprawia? problemy samemu Batmanowi (W solowej serii Slade'a Willsona jest wyra?nie ukazane, ?e Bruce nie tyle pokona? Deathstroke'a, a raczej z trudem doprowadzi? do remisu). Tyle, ?e ka?da "wersja" Deathstroke'a jest inna, w zale?no?ci od tego, co akurat chcia? osi?gn?? autor danego komiksu i w praktyce mo?e si? on okaza? zarówno kompetentnym, niebezpiecznym zabójc?, jak i kompletnym nieudacznikiem. Co wi?c tym razem zrobili z t? postaci? scenarzy?ci? Có?, skoro na pierwszych dwóch stronach zwrot "Badass" pojawia si? dwukrotnie, to mo?na mo?na ?atwo stwierdzi?, co chcieli osi?gn?? autorzy ;D Tyle, ?e nie jestem pewien, czy im si? to uda?o... Fabu?a jest dosy? prosta: Slade otrzymuje nowe zlecenie, dotycz?ce pewnego naukowca, handluj?cego nowoczesnymi rodzajami broni, na czarnym rynku. Deathstroke zajmowa? si? ju? nie takimi sprawami, wi?c wszystko by?oby w porz?dku, gdyby nie pewien drobiazg: Jego klient upar? si?, aby w trakcie tej misji naszemu "badassowi" towarzyszy?a grupka m?odych, ambitnych, ale te? niedo?wiadczonych zabójców. Stwierdzenie, ?e Slade nie jest zadowolony z takiego obrotu sytuacji, to spore niedopowiedzenie... Nie jestem przekonany, co do tego komiksu. Sceny akcji nie s? z?e, rysunki daj? rad?, ale moim zdaniem nieco szwankuje narracja. Napuszone dialogi o tym, ?e Slade jest "Najstraszniejszym badassem na Ziemi" (Ta... A co z Batmanem?), ?e dla niego fakt, czy walczy z "Pi?cioma, czy pi??dziesi?cioma przeciwnikami" nie ma znaczenia itp, w po??czeniu z wyra?nie przebajerowanym kostiumem naszego anty-bohatera (Ci??kie naramienniki, wieelki miecz i multum pasów z broni?) sprawiaj? wra?enie, ?e przenie?li?my si? do lat 90-tych. Je?li kto? lubi tamte "ekstremalne" czasy, powinien zerkn??, ale reszta czytelników, chyba nie b?dzie zachwycona...


Suicide Squad #01

Kolejna zrebootowana seria czerpi?ca z klasycznych komiksów, tym razem maj?ca korzenie w latach 80-tych. Pomys? na fabu?? by? prosty: Tajna organizacja, pracuj?ca dla rz?du USA, pod przywództwem Amandy Weller, proponuje super-przest?pcom odsiaduj?cym wyroki w wi?zieniach oczyszczenie z zarzutów i uwolnienie, w zamian za udzia? w niebezpiecznych, nielegalnych i niemoralnych akcjach, przeciwko wrogom Ameryki. W zawi?zku ze statusem "agentów" Suicide Squad w razie niepowodzenia misji rz?d mo?e zwali? wszystko, na samych przest?pców, pozostaj?c poza podejrzeniami, a sam system uwalniania cz?onków grupy z wi?zie? pozwoli? scenarzy?cie serii, na logiczne wyja?nienie faktu, ?e konkretni przest?pcy ci?gle wracaj? na wolno??, pomimo wysi?ków chwytaj?cych ich bohaterów. W ka?dym razie pomys? chwyci? i cho? seria nie zdoby?a wielkiej popularno?ci, by?a kilkakrotnie wznawiana, a Suicide Squad przewija? si? przez wi?kszo?? serii DC. Obecna seria korzysta z identycznego pomys?u wyj?ciowego, co orygina?: Grupa super-przest?pców, zostaje zmieniona w ?ci?le tajny oddzia? do "brudnej roboty" na us?ugach rz?du USA. W jego sk?ad wchodz? mi?dzy innymi mniej, lub bardziej znani przeciwnicy Batmana, jak Deadshot, Savant, Harley Queen, czy Black Spider, jak równie? przest?pcy "po?yczeni" od innych bohaterów, jak King Shark, czy El Diablo. Komiks rozpoczyna si? od ataku grupy na chat?, gdzie? na uboczu, gdzie jakoby jest przetrzymywany agent, którego maj? odbi?. Wszystko idzie nie?le, do momentu, gdy okazuje si?, ?e nasi "bohaterowie" wpadli w zastawion? przez kogo? pu?apk?. Teraz ich tajemniczy napastnicy torturuj? cz?onków grupy, próbuj?c wydoby? od nich informacje, o ich mocodawcach, natomiast czytelnik poznaje sposób dzia?ania zespo?u, oraz okoliczno?ci, w jakich do??czyli do niego poszczególni cz?onkowie. Ogólnie jest ciekawie, rysunki s? niez?e, a sposób poprowadzenia narracji i zaznajomienia czytelnika z bohaterami wypada bardzo dobrze. No i jeszcze to zako?czenie... Ciekaw jestem, co z tego wyniknie... Moim jedynym "ale" do tego komiksu jest tylko jedna kwestia... Co oni zrobili z Harley Queen? W?tek jej narastaj?cej psychozy, po tym, co sta?o si? z Jokerem w "Detective Comics #01" jest dosy? dobry, ale po co by?o dawa? jej ten... kostium? Rozumiem, ?e rysownik chcia?, aby wygl?da?a ona seksownie, ale to, w co j? ubra? wygl?da raczej, jak kostium striptizerki, ni? uniform super-przest?pczyni... Nie mówi?c ju? nawet o tym, ?e w ogóle nie przypomina jej ikonicznego kostiumu z "Batman: TAS"... Ale po za tym zgrzytem komiks jest dobry i z pewno?ci? przeczytam kolejny numer.


Frankenstein - Agent of S.H.A.D.E.

Kolejny tytu? zespo?owy, który pojawi? si? w DC Universe, po reboocie, tyle, ?e tym razem nieco... inny. Tajna organizacja o kryptonimie S.H.A.D.E. zajmuje si? wychwytywaniem i unieszkodliwianiem zagro?e? o nadprzyrodzonym rodowodzie, z którymi nie da?yby sobie rady zwyk?e s?u?by. Inna sprawa, ?e agenci organizacji, oraz jej metody s? równie dziwne, jak zagro?enia, z którymi walcz?. Przyk?adowo jednym z jej terenowych agentów, jest potwór Frankensteina, a szef organizacji o pseudonimie Father Time co jaki? czas przenosi swoj? ?wiadomo?? do nowego, sztucznie wyhodowanego cia?a, przez co aktualnie wygl?da jak pi?cioletnia dziewczynka w mundurku... Dziwne? Spokojnie, za chwil? zrobi si? jeszcze gorzej... Frankensteinowi zostaj? przerwane wakacje na Marsie (?!), w zwi?zku z nowym zagro?eniem, jakie spad?o na Ameryk?: W miasteczku Bone Lake, w stanie Waszyngton znik?d pojawia si? stado krwio?erczych potworów, bezlito?nie morduj?cych wszystko, co spotkaj? na swojej drodze. S.H.A.D.E wys?a?o ju? do walki z nimi swoj? najlepsz? agentk?, jednak niespodziewanie trac? z ni? jakikolwiek kontakt. W zwi?zku z tym, ?e by?a to ?ona Frankensteina niech?tnie zgadza si? on na udzia? w misji, jednak okazuje si?, ?e Father Time ma dla niego pewn? niespodzank?: Nasz zielonoskóry gigant dostaje do pomocy grup? zmodyfikowanych super-agentów, znanych jako "Project M", lub Creature Commandos, zmutowanych w taki sposób, aby przypomina? s?ynne filmowe potwory... Bardzo dziwny komiks, z dosy? niesztampowymi rysunkami i nietypowymi bohaterami. Nie jestem pewien, czy co? z tego b?dzie, ale z czystej ciekawo?ci z pewno?ci? si?gn? po kolejny numer.   


Grifter #01

Kolejna po "Stormwatch" próba przeszczepienia bohatera ze ?wiata Wildstorm, do uniwersum DC, jednak moim zdaniem znacznie bardziej udana, ni? w tamtym przypadku. Autorowi scenariusza ju? od pierwszych stron uda?o si? zaskoczy? i zaciekawi? czytelnika: Mamrocz?cy do siebie, wyra?nie zdezorientowany m??czyzna, twierdz?cy, ?e s?yszy "g?osy", bez wyra?nego powodu (Przynajmniej dla postronnych ?wiadków) zabija jedn? z pasa?erek lec?cych tym samym samolotem, co on, a nast?pnie grozi, ?e wysadzi si? w powietrze, je?li nie zostanie z niego wypuszczony. Nast?pnie skacze on do morza, a za nim pod??a cz?onek obs?ugi samolotu, który najwyra?niej próbuje zabi? tajemniczego szale?ca. Po chwili dowiadujemy si?, ?e dziwny m??czyzna to Cole Cash, znany te? pod pseudonimem Grifter - zawodowy oszust i k?amca. Gdy kieruje si? on na lotnisko, po kolejnej udanej "akcji" nagle zostaje przez co? zaatakowany i traci przytomno??. Gdy budzi si? on po jakim? czasie, jest przypi?ty pasami, do czego? w rodzaju sto?u operacyjnego, z kablami przypi?tymi do g?owy, a obok niego w zbiorniku wisi... ?wietliste co?, raczej nie pochodz?ce z Ziemi. Jakby tego by?o ma?o, Cole zaczyna s?ysze? dziwny g?os w swojej g?owie, mówi?cy co? o "nieudanym transferze" i zaczyna odczuwa?, ?e niektórzy ludzie nie s? tym, na co wygl?daj?... Niez?e rysunki, oraz dosy? dziwna, ale ciekawa fabu?a, pomys?em przypominaj?ca kultowy film "They Live" Johna Carpentera. Jest ciekawie, pomimo faktu, ?e prawie nic nie wiadomo i jestem przekonany, ?e je?li scenarzysta si? przy?o?y, to mo?emy otrzyma? ca?kiem ciekaw? seri?.


Mr. Terrific #01

Tym razem mamy tu seri?, do której by?em nastawiony dosy? negatywnie. Czemu? Bo z uwielbianej przeze mnie serii "Justice Society of America" w nowym DCU osta?a si? tylko (Moim zdaniem...) najbardziej nieciekawa posta?, a jak by tego by?o ma?o dosta?a w?asn? seri?... Tylko po co? Ale mimo wszystko, postanowi?em zdusi? swoje uprzedzenia i da? temu komiksowi szans?. Fabu?a jest dosy? prosta: Genialny naukowiec, lekkoatleta nagrodzony medalem olimpijskim, milioner i filantrop, nazwiskiem Michael Holt po tragicznej ?mierci swojej ?ony, postanawia spe?ni? jej ostatnie ?yczenie i po?wi?ci? si? naprawianiu ?wiata. "W cywilu" robi on to dzi?ki szeroko zakrojonej dzia?alno?ci charytatywnej, oraz pracy nad nowymi technologiami, natomiast w razie potrzeby staje si? superbohaterem o pseudonimie Mr. Terrific i u?ywa swojej ogromnej inteligencji, oraz wynalezionych przez siebie gad?etów, do walki ze zbrodni?. Teraz trafia on na ?lad czego? naprawd? dziwnego: Szary, niczym nie wyró?niaj?cy si? pracownik biura, nazwiskiem Edgar Holowitz znik?d zyskuje nieprawdopodobn? inteligencj?, mog?c? rywalizowa? z najwi?kszymi naukowcami ?wiata i bez powodu morduje bezdomnego, który prosi? go o drobne, uzasadniaj?c to faktem, ?e m??czyzna by? "paso?ytem"... Oprócz tego Holt ma tak?e problemy w swoim drugim ?yciu, jako sponsor kampanii wyborczej pewnego senatora. Sam komiks wypada nie?le, dosy? dobrze przedstawiaj?c posta? czytelnikowi, a rozwój akcji jest dosy? interesuj?cy. Inna sprawa, ?e poziom rysunków jest dosy? nierówny (Szczególnie pokracznie wypadaj? nieproporcjonalnie krótkie nogi postaci na drugim planie. Doskonale wida? to w scenie, gdy Holt stoi na tle okna), a sama posta? Mr. Terrifica mo?e nie ud?wign?? ca?ego komiksu, jako ?e w praktyce jest on (Przynajmniej dla mnie) tylko nieco zmodyfikowanym klonem Batmana, który nie dorasta orygina?owi do pi?t... Ale kto wie, mo?e si? myl?, a Holt zostanie ciekawie rozwini?ty? Có?, tylko czas poka?e... 








Guyver87pl

#93
No i kolejny wysyp nowych tytułów DC. Na początek tytuł z zeszłego tygodnia, którego nie zmieściłem w poprzednim poście, z uwagi na brak miejsca:

Legion Lost #01

Pierwszy z tytułów opowiadający o "nowym i ulepszonym" Legion of Superheroes. Komiks zaczyna się nieco dziwnie, choć intrygująco: Pracownicy izby przyjęć w miasteczku Red Lake, usiłują opanować szalejącego, młodego mężczyznę, porozumiewającego się w jakimś dziwnym języku. Gdy lekarze próbują podać mu środek uspokajający, pacjent wpada w jeszcze większą furię i zaczyna... zmieniać się w potwora. Następuje szybka zmiana miejsca akcji i widzimy, jak grupa dziwnie ubranych nastolatków pojawia się znikąd, w czymś w rodzaju energetycznej bańki i zalicza dosyć twarde lądowanie. Z rozmowy między naszymi bohaterami wynika, że są oni członkami Legion of Superheroes (Niespodzianka, prawda?) i przybyli z 31 wieku, aby schwytać niebezpiecznego podróżnika w czasie, o imieniu Alastor, którego poznaliśmy na pierwszych stronach komiksu. Okazuje się jednak, że na skutek jakiejś usterki większość sprzętu naszych bohaterów przestała działać, a jak by tego było mało, na skutek dylatacji czasowej "wylądowali" oni we współczesności trzydzieści godzin, po Alastorze. Czy w tych warunkach uda im się go powstrzymać? I jakie są motywacje tajemniczego terrorysty? Mam mieszane uczucia co do tego komiksu: Z jednej strony zawsze podobał mi się motyw podróży w czasie, ale z drugiej jako osobie, która o Legionie wie mniej więcej tyle, że kiedyś pracował z Supermanem, było mi nieco trudno połapać się o co chodzi. Być może wprowadzenie do tej historii pojawi się w drugim tytule o Legion of Superheroes, ale na razie wiemy tyle: Grupa dziwnie ubranych dzieciaków z przyszłości, obdarzonych supermocami, chcę powstrzymać innego dziwnie ubranego dzieciaka ze swoich czasów, od zrobienia... czegoś. Jeśli ktoś tak jak ja, do tej pory nie miał styczności z tą grupą raczej też będą mieli problem z "wejściem" w historię. Jak na razie, mimo wszystko zakończenie mnie zaciekawiło (Nawet jeśli wywiady z twórcami, kilka tygodni temu je zaspoilowały...) i można na jego podstawie stworzyć coś ciekawego. Czyli ogólnie ocena średnia, ale jeszcze nie skreślam "Legion Lost"... poczekam przynajmniej do drugiego numeru. 

A teraz kolejna nowość:


Demon Knights

Kolejny tytuł w nowym DC, pisany przez Paula Cornella, odpowiedzialnego również za "Stormwatch". Tym razem jednak wrażenia z lektury, są znacznie lepsze, niż w tamtym przypadku: Akcja rozpoczyna się, jak radził Hitchcock, czyli od trzęsienia ziemi, a konkretnie od upadku Camelotu. Umierający król Artur, prosi swojego rycerza Girfleta, o wrzucenie Ekskalibura do jeziora, jednak gdy ten wypełnia rozkaz, czarodziejka o imieniu Xanadu, próbuje go wyłowić, jednak bez skutku. Miecz znika w eksplozji magicznej energii, a ona zostaje z niczym. Tymczasem Merlin widząc, że zamku nie da się już uratować, wiąże przywołanego przez siebie demona o imieniu Etrigan, ze swoim uczniem Jasonem z Norwitch, twierdząc, że dzięki temu chłopak "wypełni swoje przeznaczenie". Cztery wieki później światu zagraża barbarzyńska horda pod przywództwem kobiety mówiącej o sobie "Questing Queen" i jej kochanka, maga o imieniu Mordru. Kolejnym celem ich podbojów ma być mała wioska, którą właśnie odwiedzają Jason i Xanadu, udając pielgrzymów. Na miejscu spotykają oni także innego nieśmiertelnego, Vandala Savage, oraz walijskiego "rycerza" nieco niepewnej płci, mówiącego o sobie sir Ystin, arabskiego inżyniera przedstawiającego się, jako Al Jabr, a także kobietę, wyglądającą na Amazonkę. Wkrótce potem nasi bohaterowie, chcąc, nie chcąc, będą musieli stawić czoło armii Questing Queen... Całkiem ciekawa historia, z racji osadzenia akcji w dosyć umownym  średniowieczu ("Smoki" z końca komiksu...), oraz dosyć ciekawych bohaterów. Team w którym są jednocześnie Etrigan, Vandal Savage i Shining Knight? Wydaje mi się, że ktoś pobił bohaterów "Justice League international" w konkursie na najbardziej niedopasowany zespół nowego DCU... W każdym razie pomysł wyjściowy jest ciekawy, a rysunki stoją na dobrym poziomie, więc pomimo faktu, że na razie dosyć mało się dzieje pierwszy numer "Demon Knights" jest dosyć interesujący. Z pewnością sięgnę do kolejnego numeru.         


PS. Monitor... znaczy się Moderatorów przepraszam za post pod postem, ale do poprzedniego nie dało się już więcej upchnąć...

LelekPL

Deathstroke #1 przeczytany. Z racji, ?e wychowa?em si? na, jak to Guyver poprawnie okre?li?, "ekstremalnych" latach 90-tych to do tej postaci ?ywi? sporo sympatii i jest to jeden z nielicznych numerów nie zwi?zanych stricte z uniwersum Batmana czy Supermana po które mam nadziej? systematycznie si?ga?. Niestety po pierwszym numerze nie jestem do ko?ca usatysfakcjonowany, w?a?ciwie poza sam? ko?cówk? nie ma w tym numerze nic co by mi si? podoba?o. Strój jest zdecydowanie przekombinowany, nawet jak na t? posta?, bardziej przypomina mieszank? Iron Mana i S?dziego Dredda z filmu z Stallonem, dialogi s? okropne, no i sama historia taka na jedn? akcj? i koniec. Deathstroke jako posta? odwzorowany jestem ca?kiem nie?le, bardzo w stylu Snake'a Plisskena, czy bohaterów granych przez Clinta Eastwooda, jednak dopiero w ko?cówce do mnie na prawd? przemawia, kiedy pozbywa si? absolutnie zb?dnych i irytuj?cych postaci, pokazuj?c jak jest bezwzgl?dnym i jak mu si? widzi praca w zespole. To  by?o za ma?o, ale nie ma co panikowa? po jednym numerze, w którym na dodatek nie przeszli?my nawet do ?adnego g?ównego w?tku.

Rafalinda

Uff...kamie? z serca.
Nie chcia?em nic pisa? o cameo Slade'a, ?eby si? komu? zbytnio nie narazi?.
Dobrze wiedzie?, ?e nie jestem sam który ma podobn? opini? o tym zeszycie.
W?a?ciwie to Air Jordan wyr?czy? mnie  zdaniem:
Cytat
w?a?ciwie poza sam? ko?cówk? nie ma w tym numerze nic co by mi si? podoba?o.

Tylko, ?e mi nawet ko?cówka nie podesz?a (chyba za du?o Punishera si? naczyta?em).


Guyver87pl

CytatNie chcia?em nic pisa? o cameo Slade'a...

Cameo? Odnosz? wra?enie, ?e chcia?e? u?y? jakiego? innego s?owa...

CytatTylko, ?e mi nawet ko?cówka nie podesz?a (chyba za du?o Punishera si? naczyta?em).

Tyle, ?e nawet gdy Marvel zmieni? Punishera w nieumar?ego m?ciciela ze ?wiec?cym symbolem na czole i magiczn? zbrojowni?, któr? wyci?ga? sobie z... zza p?aszcza, znaczy si?, albo Frankensteino-podobne monstrum ze ?wiec?cym kamieniem wbitym w klatk? piersiow? i klejem do mózgu (!), mia?o to na celu tchni?cie nowego ?ycia w posta? i jaki? intryguj?cy pomys? wyj?ciowy. A ten Deathstroke jest spó?niony o jakie? 15-16 lat, a nawet wtedy nie wykazywa?by si? nawet zerow? oryginalno?ci?... Dziwne, jego solowa seria z lat 1991-1996 wydaje mi si? ?wie?sza, ni? ta obecna... I kostium by? lepszy... 

Rafalinda

#97
Tak tak. Zgadza się. Należało użyć frazy "Come Back".
Dziękuję za zwrócenie uwagi Guyver87pl, gdyż do tej pory myślałem że to właśnie znaczy "powrót"
Jak to się człowiek nieustannie uczy, a to forum takie rozwojowe :)

Deathstroke #1, jest jednym z tych wielu nowych wydań które zawodzą na wstępie i nie zachęcają do lektury.
Widać, że kryzys scenariuszowy dopadł nie tylko kino.
Dobrze, że są jeszcze książki.

EndrjuSzopen

Czy ktoś to zauważył...? Bo ja czytając komiksy nie zwróciłem na to uwagi, niechcący znalazłem ten link i nie wiem co mam o tym myśleć i co to zwiastuje dla uniwersum DC  :P

http://dccomics.com.pl/News/7477/Tajemnicza-Kobieta

Guyver87pl

Rysunkowe podsumowanie w?tku z zakapturzon? kobiet? ;D:

http://cdn.the-gutters.com/comics/9235b1e463f79c1c59ac6ce9eab4a9b6d03e1371.jpg

A tak serio, to my?l?, ?e to co? w rodzaju Monitora (Monitorki?) nowego DC. Albo ?e?ska wersja Spectre'a, z racji kostiumu...

Deuce

Niektórzy twierdzą, że to może być Kismet:



Można ją spotkać w "polskich" Supermanach. Teraz wygląda inaczej, ale może to być jej wygląd po restarcie. Osobiście nie mam na razie zdania kim ona jest. Pozostaje nam czekać na wyjaśnienia, bo spekulacje i tak będą przeróżne.
"To już nowa gra -- Nie ma czasu na miękkie rękawiczki !"
~ Jean Paul Valley - Batman

Guyver87pl

Kolejna porcja nowych komiksów:

Catwoman #01

Kolejna seria, która zamiast rozwija? posta?, cofa j? do poziomu sprzed kilku lat... Ale od pocz?tku: Na pierwszych kadrach widzimy kilka kluczowych elementów anatomii bohaterki, ze szczególnym uwzgl?dnieniem biustu, kiedy nasza bohaterka w do?? du?ym po?piechu zak?ada swój kostium i zbiera swoje koty. Jej zachowanie wyja?nia si?, kiedy chwil? pó?niej do jej mieszkania wpada kilku uzbrojonych facetów, nosz?cych maski w kszta?cie czaszek. Catwoman b?yskawicznie ucieka, unikaj?c kul i zwi?ksza dystans od napastników, skacz?c po dachach. Po chwili jej mieszkanie wylatuje w powietrze, wi?c stwierdza ona, ?e potrzebuje nowego, plus sporej ilo?ci pieni?dzy, wi?c odwiedza swoj? przyjació?k?/informatork? Lol?. Dzi?ki jej pomocy Selina "zdobywa" tymczasowe lokum, oraz postanawia zdoby? troch? informacji, w pewnym barze popularnym, w?ród cz?onków rosyjskiej mafii. Jednak nie wszystko idzie po jej my?li... Generalnie rzecz bior?c taki sobie numer: Na razie widzimy nasz? bohaterk? wy??cznie jako z?odziejk? uzale?nion? od adrenaliny, a jednocze?nie samotn? i pozbawion? swojego miejsca na ?wiecie. Nie jest to z?e przedstawienie, ale odnosz? wra?enie, ?e przez ostatnie kilka lat posta? ta zyska?a nieco wi?cej g??bi. No i jej relacje z Batmanem: Cho? ostatnia scena wskazywa?aby, ?e w pewien sposób s? sobie... bli?si ni? kiedykolwiek, to wewn?trzny monolog Seliny jasno wskazuje, ?e w NDCU nie zna ona to?samo?ci Batmana. Ba, zasugerowane jest nawet, ?e i Bruce nie wie kim ona jest (To sk?d wiedzia? gdzie mieszka?a? Dziwne...). Czyli wracamy do ich wzajemnych relacji, sprzed jakich? dziesi?ciu lat... Co dalej... Catwoman brutalnie morduj?ca (Chyba...) cz?owieka (Nawet je?li Flashback wskazuje, ?e mia?a powód, aby go nienawidzi?), te? k?óci si? z jej dotychczasowym wizerunkiem i moralno?ci? (Np. Jej wyrzuty sumienia podczas One Year Later, po tym jak zastrzeli?a Black Maska). Ogólnie nie jest za dobrze... Co jeszcze... Rysunki daj? rad?, cho? s? dosy? specyficzne, wi?c nie ka?demu musz? si? podoba?, a poza wymienionymi wy?ej zgrzytami fabu?a nie jest taka z?a. Mo?e numer ten przysporzy Catwoman nowych fanów... tyle, ?e mo?e odstraszy? kilku starych.


Birds of Prey

Szczerze mówi?c zespó? ten znam tylko z serialu telewizyjnego o tym samym tytule z 2002 roku, który poza tytu?em podobno nie mia? za wiele wspólnego z komiksem... Dodatkowo obejrza?em tylko kilka odcinków wspomnianego serialu, wi?c seria ta jest dla mnie kompletnie nowym wycinkiem uniwersum DC. Jakie wra?enie robi wi?c "Birds of Prey" na nowym czytelniku? Có?... dziwne? Historia zaczyna si? od dziennikarza nazwiskiem Charlie Keen rozmawiaj?cego z kim? w opuszczonym ko?ciele o swoim nowym ?ledztwie. Narzeka on na to, ?e informacje, które mu podano nie doprowadzi?y go do niczego i wci?? nie ma ?adnych dowodów, na ich potwierdzenie, nie zdaj?c sobie sprawy z tego, ?e kto? mierzy do niego z karabinu snajperskiego. Tajemniczy rozmówca naszego dziennikarza stwierdza, ?e zaraz poka?e mu "twarde dowody", po czym przez ?cian? przebija si? samochód (!), z którego wysiada uzbrojona kobieta z tatua?ami, wyra?nie niezadowolona z sytuacji. Tymczasem rozmówc? naszego mocno sko?owanego dziennikarza okazuje si? cz?owiek w niewidzialnym kostiumie cyber-ninji (Wiem, ?e to g?upio brzmi, ale naprawd? tak wygl?da...) uzbrojony w karabin snajperski. Jednak zanim jest on w stanie skorzysta? powala go atak Black Canary. Tyle, ?e szybko okazuje si?, ?e owych techno-ninja jest wi?cej... Generalnie historia dzieje si? na dwóch p?aszczyznach: Z jednej strony mamy akcj?, któr? opisa?em powy?ej, dziej?c? si? w tera?niejszo?ci, a z drugiej ?ledztwo Keena, dotycz?ce Black Canary (Najwyra?niej podejrzanej o morderstwo...), która prawdopodobnie próbuje skompletowa? jaki? zespó?. Mamy te? go?cinny wyst?p Barbary Gordon i dosy? niespodziewane zako?czenie, plus porz?dne, cho? nie wyj?tkowe rysunki. Ogólnie numer ten pozwoli? mi si? wczu? w posta? Charliego Keena: Podobnie jak on nie mam bladego poj?cia, co si? w?a?ciwie sta?o, ale chcia?bym si? dowiedzie? :) Dlatego z pewno?ci? si?gn? po kolejny numer.     


Legion of Superheroes #01

Kolejny po "Legion Lost" tytu? o teamie bohaterów z 31 wieku. Podobnie jak w przypadku jego siostrzanego tytu?u, w pierwszym numerze LoS czytelnik jest od pierwszych stron rzucany na g??bok? wod?: Grupka m?odych bohaterów z Legionu zostaje wys?ana na wojskow? planet? Panoptes, z któr? jaki? czas wcze?niej urwa? si? kontakt. Cz??? z nich ma udawa? ?o?nierzy i zinfiltrowa? sam? baz?, natomiast pozostali, odwraca? uwag? ewentualnych stra?y. I w?a?ciwie tyle, je?li chodzi o g?ówn? lini? fabularn?. Natomiast w kwestii w?tków pobocznych mamy w?tpliwo?ci Mon-Ela dotycz?ce jego roli w zespole, podsycane przez Brainiaca, odej?cie Collosal Boya z Legionu, oraz kwesti? "braków kadrowych" w tej?e organizacji. Bohaterowie odnosz? si? te?, do pierwszego numeru "Legion Lost" i wspominaj?, ?e po Flashpoint podró?e w czasie sta?y si? niemo?liwe (Flashpoint Effect), a dialogi Mon-Ela wskazywa?yby na kanoniczno?? zdarze? z serii "Legion of 3 Worlds" po reboocie. Generalnie rzecz bior?c mamy tu kilka scen akcji, niez?e rysunki i odniesienia do historii zespo?u, których nie rozumiem, ale w kwestii g?ównej linii fabularnej nie dzieje si? zbyt wiele do ostatnich stron. Jednak obecny tam cliffhanger sprawia, ?e chc?c, nie chc?c b?d? musia? zajrze? do kolejnego numeru. Parafrazuj?c dialog ze znanego skeczu: "Chwyt marketingowy, ale dzia?a"...


Supergirl #01

Kolejna posta?, z któr? nie mia?em raczej za wiele wspólnego... Mo?e dlatego, ?e co jaki? czas kompletnie zmieniano koncepcj? na bohaterk? (Kuzynka Supermana, obdarzony ?wiadomo?ci? sztuczny stwór ze zmiennokszta?tnej protoplazmy stworzony, przez alternatywn? wersj? Lexa Luthora, po??czenie powy?szego ze zwyk?? nastolatk?, zmiana tej?e w co? w rodzaju anio?a, ewentualna córka Clarka i Lois z przysz?o?ci, znowu kuzynka...) kompletnie nie mog?em polubi? tej postaci. Teraz jednak dano mi now? szans? na poznanie Supergirl. Jak wi?c ona wypad?a? Nawet nie?le. Historia rozpoczyna si? od deszczu meteorytów, spadaj?cych na Kansas, w pobli?u miejsca, gdzie jak stwierdza jeden z niewidocznych obserwatorów mia?o miejsce "Wydarzenie" (Czyli prawdopodobnie l?dowanie rakiety Supermana...). Najwi?kszy z nich wbija si? w ziemi? i przebijaj?c si? przez skorup? planety, jakim? sposobem trafia na Syberi?... ?!?... Có? z geografii by?em zawsze raczej s?aby, ale to chyba brzmi troch? g?upio... Niewa?ne. "Meteoryt" okazuje si? statkiem kosmicznym, z którego wychodzi nieco sko?owana dziewczyna ubrana w znajomo wygl?daj?cy kostium. Tymczasem na miejsce przybywa oddzia? rosyjskich ?o?nierzy, w bojowych pancerzach/robotach... Nie?le pokazana dezorientacja Kary/Supergirl w zwi?zku z pojawieniem si? w nieznanym miejscu (Pierwotnie dziewczyna my?li, ?e to dziwny sen... Przynajmniej do momentu, gdy wspomniani ?o?nierze zaczynaj? atakowa?), oraz jej szok i panika, gdy zdaje sobie spraw?, ?e ma
dziwne, niewyja?nione zdolno?ci. Pomimo faktu, ?e niemal ca?y numer zajmuje d?uga scena walki, mamy te? dosy? troszk? elementów psychologicznych, poprzez "zagl?dni?cie" do g?owy naszej bohaterce, a ostatnia scena wskazuje, ?e wkrótce dowiemy si? o niej czego? wi?cej. Rysunki te? spe?niaj? swoj? rol?, cho? nie wyró?niaj? si? niczym specjalnym, wi?c ogólnie komiks mo?na oceni? pozytywnie. Mam tylko nadziej?, ?e w kolejnym numerze nadejdzie czas na jakie? wyja?nienia...


Wonder Woman #01

W ci?gu ostatnich lat posta? Wonder Woman przechodzi?a dosy? drastycznie zmiany: zamordowanie Maxwella Lorda, jej nowe-stare alter-ego, agentka Diana Prince, potem znienawidzona przez fanów i krytyków historia "Amazons Attack!", potem kontrowersyjne modyfikacje w historii postaci dokonane przez Michaela Straczy?skiego... A teraz jeszcze nowa seria z jej udzia?em, której autorem jest Brian Azzarello, pracuj?cy g?ównie w imprincie Vertigo nad mrocznymi, brutalnymi historiami, jak "100 Bullets" i "Loveless". Wszyscy podejrzewali, ?e nowy scenarzysta wprowadzi wielkie zmiany, co jeszcze sam podsyca?, twierdz?c, ?e nowa seria "Wonder Woman" b?dzie bli?sza... horrorowi, ni? klasycznym komiksom superbohaterskim. I jak to wysz?o? Z pewno?ci? ciekawie. Na szczycie wie?owca w Singapurze m??czyzna o skórze czarnej jak
w?giel i p?on?cych oczach, przedstawiaj?cy si? jako "syn króla" rozmawia z trójk? atrakcyjnych kobiet na temat swojej rodziny, a nast?pnie sprawia, ?e wpadaj? one w co? w rodzaju transu (?!?). Akcja przenosi si? do Virginii, gdzie w ?rodku nocy do stajni wchodzi naga kobieta ubrana w p?aszcz z pawich piór, która odr?buje g?owy parze koni, za pomoc? kosy (?!), a z martwych zwierz?t wykluwaj? si? ludzkie korpusy
(?!?!). W pobliskim domu nieco niekompletnie ubrana dziewczyna ze strzelb?, grozi ni? dziwnemu, b?ekitnoskóremu m??czy?nie o jednolicie czarnych oczach, który jest ubrany w co?, przypominaj?cego mundur kuriera  z czasów I Wojny ?wiatowej (?!?!?), zamiast stóp maj?cego ptasie pazury i ma?e skrzyde?ka na kostkach (?!?!?). Usi?uje on przekona? wyra?nie zaskoczon? dziewczyn?, ?e ta musi ucieka?, ale zanim jest w stanie cokolwiek wyja?ni?, zostaje przebity strza??, przez jednego z pary agresywnych, uzbrojonych centaurów (?!?). Wykrwawiaj?c si?, ostatkiem si? daje on dziewczynie dziwny klucz, który przenosi j? do pewnego mieszkania w Londynie. Mieszkaj?ca tam kobieta okazuje si? nieco nieprzyjazna, ale kiedy dziewczyna (Przy okazji przedstawiaj?ca si? jako Zola) mówi jej o swojej sytuacji i pokazuje ów dziwny klucz, nieznajoma obiecuje si? jej pomóc. Po chwili okazuje si?, ?e czarnow?osa mieszkanka Londynu to Wonder Woman... Bardzo dziwny komiks. Pokr?cone designy postaci, krew i obrzydliwe sceny (Chocia?by ta z ko?mi...), mroczny klimat... Czytaj?c odnosi si? wra?enie, ?e to raczej komiks Vertigo w klimatach fantasy, ni? jeden z flagowych tytu?ów "mainstreamowego" DC, co tylko podkre?laj? rysunki Cliffa Chianga, przypominaj?ce styl dominuj?cy w "doros?ym" imprincie wydawnictwa. Z jednej strony cieszy powrót Wonder Woman do klimatów mitologicznych, po tym, jak Straczy?ski "sprowadzi? j? na ziemi?", z drugiej co? mi si? wydaje, ?e hardcore'owi fani tej postaci nie polubi? raczej jej wersji zaprezentowanej przez pana Azzarello. Ja jednak jestem zaskoczony pozytywnie i czekam na wi?cej.


Green Lantern Corps #01

Kolejna z "nowych" serii DC, która tak naprawd? jest bezpo?redni? kontynuacj? starych komiksów, kompletnie olewaj?c nowych czytelników. Ale po kolei: Na pierwszych stronach widzimy dwie cz?onkinie Green Lantern Corps zamykaj?ce w celi schwytanego przest?pc?, który ani na moment nie przestaje si? odgra?a?, ku wyra?nej irytacji obu kobiet. Jednak po chwili gwa?townie on milknie, co jest spowodowane tym, ?e co?... przecina go na pó? wewn?trz celi. Obie Green Lantern próbuj? znale?? zagro?enie, jednak bezskutecznie i równie? zostaj? zamordowane. Ich tajemniczy napastnik komentuje to jedynie zdaniem: "Je?li istnieje si?a woli, to jest tak?e si?a przeznaczenia". Akcja przenosi si? na ziemi?, gdzie Guy Gardner próbuje zatrudni? si? jako trener dru?yny footballowej, w jednej ze szkó? ?rednich, jednak otrzymuje odmow? motywowan? faktem, ?e obecno?? Green Lanterna mo?e by? zagro?eniem dla uczniów, a poza tym superbohaterowie powinni raczej sp?dza? czas na chronieniu ?wiata, ni? trenowaniu dzieciaków. Podobny problem ma John Steward, pracuj?c jako architekt, w zwi?zku z faktem, ?e jego wspó?pracowników bardziej ni? budowa interesuj? profity finansowe, jakie mo?na wyci?gn?? z w?a?ciwo?ci jego pier?cienia, oraz ci?cie kosztów poprzez oszcz?dzanie na normach bezpiecze?stwa. John u?ywa swojej mocy, aby pokaza? im, co o tym my?li i odlatuje stwierdzaj?c, ?e nawet Green Lantern nie mo?e wygra? z biurokratami. Jaki? czas pó?niej nasi dwaj bohaterowie spotykaj? si? i zaczynaj? rozmawia? o swoich problemach, zastanawiaj?c si?, jak wygl?da?yby ich ?ycia, gdyby ukrywali swoj? to?samo??, jak Hal Jordan i Kyle Rayner. Obaj chcieli by? wyj?tkowi, ale przez to nie mog? ju? by? zwyk?ymi lud?mi... Te do?uj?ce rozmy?lania przerywa im alarm, wzywaj?cy ich na OA. Okazuje si? bowiem, ?e na planecie Nerro sta?o si? co? bardzo z?ego... Dla fanów Green Lanternów b?dzie to bardzo dobry numer, poruszaj?cy ciekawe problemy i ukazuj?cy nowe oblicza znanych bohaterów. Jako bonus nowy, tajemniczy przeciwnik dla naszych bohaterów. Jednak tak jak w przypadku pozosta?ych tytu?ów z Green Lanternami wyja?nie? w?a?ciwie brak (Poza krótkim wyk?adem o Sektorach kosmosu w wykonaniu Guya), wi?c nowi czytelnicy raczej niewiele zrozumiej?...


Batman #01

Kolejny z tytu?ów o Mrocznym Rycerzu, tym razem pisany przez Scotta Snydera, kojarzonego przede wszystkim ze znakomit? seri? "American Vampire" Vertigo. Ma on tak?e pewne do?wiadczenia z postaci? Batmana, co doskonale wida? w tym komiksie: Akcja rozpoczyna si? w Arkham, gdzie Batman staje naprzeciwko wi?kszo?ci swoich przeciwników. To jasne, ?e Batman ma nieuczciw? przewag? walcz?c z
kilkudziesi?cioma przest?pcami, ale sytuacja przechyla si? jeszcze bardziej na jego korzy?? w zwi?zku z tym, ?e nagle zyskuje on mocno zaskakuj?cego sojusznika (W tym momencie musia?em zbiera? szcz?k? z pod?ogi...). Jaki? czas pó?niej Batman rozmawia z Gordonem, który jest niemniej zaskoczony opisan? powy?ej sytuacj?, co czytelnicy i wraca do jaskini... gdzie ju? kto? na niego czeka. Potem nast?puje zmiana
kostiumu na strój wieczorowy i spotkanie z trzema Robinami w "cywilu", oraz demonstracja nowego gad?etu Bruce'a (Szk?a kontaktowe po??czone z komputerem w Bat-Jaskini). Nast?pnie pan Wayne demonstruje swój nowy projekt odnowienia Gotham i zmienienia go w czyste, nowoczesne miasto. Chwil? pó?niej z przyj?cia wyrywa go zg?oszenie o brutalnym morderstwie i okazuje si?, ?e sprawca ma co? wspólnego w Waynem... Bardzo przyjemna lektura, z kilkoma zaskakuj?cymi momentami, odrobin? humoru i ciekaw? my?l? przewodni? (Monolog wewn?trzny Batmana, podczas którego zastanawia si? on nad natur? Gotham). Rysunki te? s? w porz?dku, cho? jak pisa?em przy swojej recenzji "Detective Comics" najlepszego Batmana rysuje Jim Lee :) Generalnie rzecz bior?c numer ten nie jest ani wybitny, ani wyj?tkowo zaskakuj?cy, ale bardzo dobrze si? go czyta, a kilka w?tków mo?e si? ciekawie rozwin??.


Blue Beetle #01

Solowa seria z Jaime'm Reyesem z lat 2006-2009 by?a moim zdaniem jedn? z lepszych "nowych" komiksów DC i z przykro?ci? przyj??em jej zako?czenie, z racji niskich wyników sprzeda?y. Jednak wraz z nowym uniwersum DC pojawi?a si? kolejna szansa dla tej postaci. Jak scenarzy?ci j? wykorzystali? Ca?kiem nie?le. Jedn? z bol?czek postaci nowego Blue Beetle'a by? brak szerszej "origin story", jako, ?e Jaime Reyes pojawi? si? po raz pierwszy w czasie Infinite Crisis, a jego samodzielna seria dzieje si? nieco pó?niej, wi?c musiano si? pos?u?y? flashbackami. Tu jednak naprawiono ten b??d: Numer otwiera scena rozgrywaj?ca si? na obcej planecie, której mieszka?cy rozpaczliwie usi?uj? si? broni?, przed tajemniczym "naje?d?ca" masakruj?cym ich armie. Okazuje si?, ?e jest nim istota w niebiesko-czarnej zbroi, obdarzona zdolno?ci? zmiany kszta?tu i zastraszaj?c? si?a, która samodzielnie zabija wszystkich na planecie. Okazuje si?, ?e jest ni? jeden z kosmitów zamieszkuj?cych planet?, wbrew w?asnej woli zosta? "gospodarzem" biomechanicznego skarabeusza, stworzonego przez ras? agresywnych, insektoidalnych obcych, nazwanych Reech. Jeden z takich skarabeuszy przemierza kosmos, w poszukiwaniu odpowiedniego "nosiciela", jednak zostaje zestrzelony, przez jednego z Green Lanternów i rozbija si? w pobli?u piramidy Majów, na Ziemi. Akcja przenosi si? do wspó?czesno?ci, a konkretnie do liceum w El Paso, gdzie nasz bohater Jaime Reyes poznaje "rado?ci" szkolnego ?ycia. Jego przyjació?ka z dzieci?stwa Brenda, w której nasz heros si? podkochuje, wydaje wielkie przyj?cie urodzinowe w domu swojej ekstremalnie bogatej ciotki, jednak jego rodzice nie pozwalaj? mu na nie i??. Oczywi?cie zakochany nastolatek ignoruje ich zakaz i wraz z kumplem wyrusza na imprez?. W mi?dzyczasie okazuje si?, ?e ciotka jego sympatii ma powi?zania przest?pcze i wynaj??a grup? nadludzi-najemników do zdobycia b??kitnego skarabeusza, znanego z pierwszych kart
komiksu. Czy kto? domy?la si? kto tak?e wpadnie na ?lad kosmicznego cyber-owada? W pierwszym numerze nie dzieje si? zbyt wiele, pomimo kilku scen akcji, z racji, ?e nasz bohater otrzymuje swoj? moc dopiero na ostatnich stronach. Z drugiej jednak strony zostaje on dosy? dobrze pokazany jako posta? i po lekturze mamy ju? jakie? poj?cie o relacjach z bohaterami drugoplanowymi. Czyli "Blue Beetle #01" spe?nia
swoj? rol?, jako wprowadzenie nowych czytelników w histori? bohatera i wzbudza dostatecznie du?? ciekawo??, aby si?gn?? po kolejny numer, w czym pomagaj? te? ca?kiem dobre rysunki. Starzy fani jak ja b?d? raczej zadowoleni, podobnie z reszt? ci, którzy jeszcze nie zetkn?li si? z t? postaci?.

Uff, na razie tyle. Reszta recenzji wkrótce.

Deuce

Z tymi Kryzysami to prawda ? Jeśli tak, to Battle For The Cowl, Bruce Wayne: The Road Home oraz cała seria Batman & Robin również wylatuje. Znaczy się, że Dick nie był w ostatnim czasie Batmanem. Mało tego, po Batman R.I.P. aż do restartu, mamy białą plamę w historii Bat-Rodziny.
Wychodzi coraz więcej wpadek tego, jakże nieudanego, restartu. Po pierwsze nie był on zupełnie potrzebny. Po drugie, jeśli już zaczynają od początku, to wszystko, a nie wybrane postacie. Jedyny pozytyw z tego to powrót Barbary Gordon, najlepszej Batgirl w historii, na swoje miejsce. Reszta niestety została zepsuta. Najbardziej ucierpieli Superman, Superboy oraz Green Arrow. Ja jestem jak najbardziej za rozwojem, postępem i zmianami. Jedyne co od nich wymagam to to, żeby były na lepsze. W tym wypadku było całkiem odwrotnie.
Zachwycają się wynikiem sprzedaży. Jest to tylko zasługa "jedynek". Wraz z 5 - 10 numerem wszystko wróci do normy albo będzie jeszcze niższa sprzedaż.
"To już nowa gra -- Nie ma czasu na miękkie rękawiczki !"
~ Jean Paul Valley - Batman

Q

Sprawa tych kryzysów ma nie dotyczyć wydarzeń, które doprowadziły do Batman Inc., ale takie są tylko przypuszczenie Bleeding Cool, bo w swojej wypowiedzi DiDio zbyt szczegółowy nie był.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Guyver87pl

#104
CytatZ tymi Kryzysami to prawda ? Jeśli tak, to Battle For The Cowl, Bruce Wayne: The Road Home oraz cała seria Batman & Robin również wylatuje. Znaczy się, że Dick nie był w ostatnim czasie Batmanem. Mało tego, po Batman R.I.P. aż do restartu, mamy białą plamę w historii Bat-Rodziny.

Kolejna wypowiedź DiDio niby coś tam wyjaśnia, ale raczej niewiele...

http://www.bleedingcool.com/2011/10/01/all-crisis-events-removed-from-dc-continuity/

Ja odebrałem to, jako: "Na razie olewamy continuity, a jak coś zacznie się sypać, to pomyślimy co dalej". Ale może to tylko ja...