Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Bondy

Zaczęty przez Q, 21 Styczeń 2008, 14:44:53

Juby

Książki już w poprzedni poniedziałek dotarły (stan idealny). Za mną już LaLD, a teraz jestem w połowie Moonrakera. ;)

Funky

To się cieszę że wszystko poszło ok. A co do "Live and let die" to jakie są twoje odczucia? Bo jak dla mnie książka jest o niebo lepsza od filmu. Jest więcej harlemu, Mr Big to potężny koleś (i bardzo inteligentny) i w dodatku pracuje dla Smierszu. No i finał jest zajebisty jak ciężko ranny Big (lub Byk uwielbiam przekład Roberta Stillera ;) ) zostaje zeżarty przez rekina. Cała powieść jest utrzymana w bardziej mrocznej atmosferze (w przeciwieństwie do filmu) i jest to dla mnie świetne połączenie zimnej wojny z klimatem harlemu i voodoo 9/10

"Moonraker" jest jeszcze lepszy. Dla mnie ma bardziej klimat detektywistyczny niż szpiegowski (chociaż w pewnym momencie i wątek szpiegowski jest opisany). I Bond niczym jak detektyw coraz bardziej odkrywa prawdę. Największą zaletą powieści jest Hugo Drax, facet o fatalnych manierach i oszpeconej twarzy. Bohater narodowy który szykuje niespodziankę ;) Szkoda że film pod tym samym tytułem nie ma nic wspólnego z powieścią. 10/10

Juby

LaLD było dobre, głównie podobała mi się współpraca Bonda z Felixem i prostota zadania (bez żadnych akcji, pościgów itp.) no i to co się stało z Felixem (miazga). Finał był rzeczywiście świetny, ale rozczarował mnie sam koniec, bo 007 nie "puknął" Solarite. ;) Ksiązka bardzo fajna, na takie 8/10, ale Dr. NO jak dla mnie duuuużo lepszy.

Moonraker już po samej części przebił poprzednika. Nie znam zasad brydża, ale to jak załatwił Draxa mnie rozwaliło. ;D

Q

Sam Craig przyzna? ostatnio, ?e "QoS" nie do ko?ca by? udany:
Cytat
Turning his mind to Bond, Craig admits that ‘Quantum of Solace’ (2008) was a frustrating experience, not least because the Hollywood writers’ strike meant they ended up filming with an incomplete script. ‘We were [frick]ed,’ he says. ‘We had the bare bones of a script and then there was the strike and there was nothing we could do. We couldn’t employ a writer to finish it. There was me trying to rewrite scenes â€" and a writer I am not. We were stuffed.’

Wyglada na to, ?e z nowym filme takich problemów nie b?dzie, a i ponownie szukano inspiracji w powie?ciach Fleminga:
Cytat
‘Early on, we sat down and we just rabbited for hours about “Live and Let Die” or “From Russia With Love”, and talked about little scenes that we knew from them. That’s how we started talking about it. That’s what we have tried to instil in the script.’

http://www.comicbookmovie.com/fansites/debbiedowner/news/?a=50607
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Funky

Hmmm chciałbym zobaczyć bardzo szpiegowski film (klimat "From Russia with Love") a śmierć głównego wroga powinna polegać na zeżarciu postaci Bardema prze rekina (śmierć Mr. Biga w "Live and Let Die") ;) A Juby nie wiem czy zauważyłeś w "Moonrakerze" że Bond aby być w odpowiedniej formie do gry z Draxem musi zażyć amfetaminę :P W filmach Bond był jednak bardziej pewny siebie. I powiem szczerze że to dla mnie jedyny większy zgrzyt tej świetnej powieści. Dobrze że w nastepnych powieściach Bond poprzestaje tylko na martini i papierosach ;)

Juby

Bond wsypał sobie amfetaminę do szampana, żeby nie być otumanionym po wypiciu dużej ilości alkoholu (bo chciał udawać pijanego w trakcie gry). To raczej nie miało związku z pewnością siebie...

Funky

W filmie nie potrzebowałby amfetaminy po prostu i umiałby zapanować nad upojeniem alkoholowym ;) Żresztą kto chleje przed grą w której są duże pieniądze? Dla mnie to trochę naciągane i chyba jedyna rzecz która mi się nie podobała u Fleminga (no może i to że jeden z braci Spang paradował w kowbojskim wdzianku w "Diamonds are Forever" :P)

Juby

#427
#5 Pierce Brosnan


Po d?ugiej przerwie James Bond powróci? i to w znakomitej formie. Martin Campbell unowocze?ni? histori? agenta 007, ale zachowa? klimat serii, w której nasz ulubiony kobieciarz ponownie dostaje zadanie i ratuje ?wiat. By? to drugi Bond jakiego ogl?da?em i mo?e z powodu sentymentu GoldenEye jest dla mnie najlepszym Bondem do tej pory. Przymykam oko na wszelkie niedoci?gni?cia i bzdury serwowane nam przez re?ysera, bo nie wp?ywaj? one na multum plusów. Brosnan od zawsze by? dla mnie najlepszym 007 (twardym i z poczuciem humoru) i to si? nie zmieni?o, a w swoim pierwszym filmie pokaza? klas?. Mamy dwie pi?kne kobiety Bonda (polsk? Scorupco, oraz fantastyczn? Famke Jansen), ?wietnych czarnych charakterów, dobr? muzyk?, du?o lepsze efekty ni? w poprzednikach (wida? wyra?ny wzrost bud?etu/post?p techniki) i ?wietne akcje, z po?cigiem Czo?g>>>Ourumov na czele. ;D Na koniec ostatni, wielki plus - napisana przez boga muzyki (Bono) wykonana przez królow? (Tin? Turner) piosenka do filmu wyprzedzaj?ca o lata ?wietlne wszelkie inne Bondowskie utwory. Absolutny numer jeden!

TND nieznacznie obni?y?o poziom. Teri Hatcher szybko zosta?a u?miercona, wi?c 007 musia? si? zadowoli? jedn? z najs?abszych kobiet w swojej filmowej karierze (Yeoh). Wróg jest do?? s?aby (wr?cz denerwuj?cy), a ca?a jego intryga aby nagrywa? sprowokowan? wojn? jest strasznie g?upia. Mimo sporej ilo?ci niedoskona?o?ci, lubi? ten film (mo?e to te? sprawa sentymentu, bo by? on na fali kiedy by?em gówniarzem). Ma bardzo fajne akcje i ?wietn? muzyk?, z mas? odniesie? do pierwszych soundtracków Johna Barry'ego.

W kolejnej cz??ci sprawa ma si? zupe?nie inaczej. To intryga i ca?a historia s? najwi?kszymi plusami TWiNE. Szkoda tylko, ?e film przegrywa z poprzednikiem pod innymi wzgl?dami. Otó? to ju? nie jest gatunek szpiegowski, lecz kino "superhero". Mamy ?wietn? akcj? otwieraj?c?, a pó?niej otrzymujemy tylko coraz wi?cej przesadzonych bajek, po?cigów i mas? zb?dnych efektów specjalnych. Do tego dochodzi BMW pokryte tytanem, które mo?e przeci?? kosiarka do drzewa (WTF?), facet z kul? w g?owie nie czuj?cy bólu (WTF?), oraz seksbomb? Denise Richards w roli doktora fizyki pracuj?cego w armii. :P Ogl?da si? ca?y czas fajnie (tak jak kolejne Bondy z Moorem), ale co? wyra?nie zaczyna si? psu?.

I to co? nazywa si? Die Another Die. Dwudziesty kinowy Bond to istny koszmar. Jedyne plusy to Brosnan i lubiana przeze mnie IMO naj?adniejsza kobieta agenta 007 - Halle Berry. Poza tym nie ma nic co móg?bym pochwali?. Poza czo?ówk? w filmie mamy fatalne efekty specjalne (co jest dziwne przy takim bud?ecie), komiczne akcje pokroju Anio?ków Charliego (s?aba sekwencja otwieraj?ca, akcja na Kubie, SuperBond na lotni ucieka przed GigaLaserem, po?cig za niewidzialnym Astonem, no i PowerRangersowy fina?), dwóch idiotycznych czarnych charakterów (bia?ego ?ó?tka w zbroi RoboCopa, oraz korea?skiego Lexa Luthora z diamentowym tr?dzikiem), i fatalne techno Madonny na czo?ówce (najgorsza piosenka 007). Nie chce mi si? kolejny raz rozpisywa? o tym filmie, wi?c podsumuje to krótko - Batman i Robin serii o Bondzie. Nie tylko nie polecam, ja odradzam ogl?danie tego... czego?.

GoldenEye (1995) 8/10
Tomorrow Never Dies (1997) 6+/10
The World is Not Enough (1999) 6/10
Die Another Day (2002) 2/10

?rednia filmów...................... 5,50

Q

Nie zgodzę się z tak niską oceną "Die Another Die."

Film ma może kilka wad, ale ma też wiele zalet, które sprawiają, że ten "Bond" wyróżnia się na plus od poprzednich filmów. Po pierwsze widzimy, że akcje Bonda nie zawsze kończą się sukcesem, a w tym przypadku kompletną klęską. Okazało się, że Bond może też przegrywać. Czyli coś co było praktycznie nie do pomyślenia. James jednak nie daje się złamać, nawet bez wsparcia MI6 ma swoje kontakty i jak przystało na szpiega robi to co do niego należy (świetna scena w Hong Kong i ta brawurowa ucieczka z łodzi). Całość przyprawiona jest humorem tak charakterystycznym dla Bonda, którego trochę brakuje w ostatnich filmach.

Dodatkowo nie zawiodła obsada i śmiała można powiedzieć, twórcy wiedzieli co robią obsadzają jeszcze mało znaną Rosamund Pike. Także główny złoczyńca się sprawdza, który nie tylko potrafi się korzystać z życia jak Bond, ale wie jak zadbać o swoje interesy.

Jako, że jest to 20 film z serii to na plus należy też zaliczyć to, że twórcy nie zapomnieli o poprzednich produkcjach.

7,5/10
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Funky

#429
"GoldenEye" to Bond który najwcześniej wpłynął na moją podświadomość. Pamiętam jak ciągle puszczano kawałek Tiny Turner ;) Sam film ma nowego 007 i jest to agent rewelacyjny. Brosnan połączył najlepsze cechy Connery`ego i Moore`a. Historia to co prawda nic wielkiego to mimo to czuć w niej klimat zimnej wojny (mimo rozpadu ZSRR) Na plus zasługuje wątek kozacki i motywy działania głównego przeciwnika. No i nie można zapomnieć o Xenii Nagórnej która dostawała orgazmu kiedy strzelała do ludzi. Najlepsza badwoman w całej serii istana psychopatka. Mimo bzdur (doścignięcie spadającego samolotu) i raczej sztampowej historii daję 8/10

"Tomorrow never Dies" był niestety dużo słabszy, fatalny przeciwnik (bardziej komiczny niż straszny) cholernie sztampowa fabuła. Oczywiście należy się pochwała za sam pomysł przenikania świata mediów i służb specjalnych ale pokazano to w fatalny sposób. Nieliczne plusy to jak zwykle świetny Brosnan i muzyka Davida Arnolda (jego najlepszy score do filmu o 007) Daję 4/10

"The World is not Enough" jest produkcją znacznie lepszą. Renard jest prawie tak samo dobry jak Max Zorin (chociaż faktycznie motyw z kulą im nie wyszedł :P) a Sophie Marceau jest bardzo zmysłowa. Idealnie połączono elementy typowego Bonda z dobrą fabułą (wątek ropy naftowej) Niestety największą wadą filmu jest Dr Christmas Jones. Mimo to ze względu na fabułę film ten jest dla mnie odrobinkę lepszy od "Złotego Oka". Bardzo mocne 8/10

"Day Another Day" to juz zupełnie inna bajka, głupoty i pewna część fabuły (akcja do pobytu na Kubie jest ok) sprawują że pewien pomysł na Bonda się wyczerpał. Jest to jeden z najsłabszych filmów serii i mimo świetnego Brosnana daję 4/10

Pierce Brosnan tak samo jak Roger Moore miał świetne filmy ale i bardzo słabe. I tak samo jak Moore był świetnym agentem.

P.S. Juby skąd masz tą świetną fotkę Pierca z "GoldenEye"?

Juby

Wybacz Q, ale ta scena sprawia, że zapominam o wszystkich plusach DAD:
http://www.youtube.com/watch?v=6w6FV8P7HXg

Na jej przykładzie głownie pytam się, gdzie te 140 mln$ budżetu? Wygląda na 40 mln$. A do tej akcji dochodzą jeszcze takie perełki jak Jinx strzelająca do Zao, który (UWAGA, TO NIE SĄ ŻARTY) robi unik przed kulą z pistoletu!!! (chyba potrafi ruszać głową z prędkością 100 km/h. ;D) Oraz Bond, który zamiast strzelić raz prosto w Zao, żeby go zabić, marnuje amunicję i strzela w kryształowy żyrandol nad Zao tak aby ten na niego spadł i go wykończył. :P Mógłbym tak jeszcze wymieniać i wymieniać...

Funky, znalazłem taką fotkę z autografem (teraz jakoś nie mogę jej znaleźć aby podać ci link), ale była w kiepskiej jakości (to chyba skan) więc pomniejszyłem ją do obecnych rozmiarów, poprawiłem jakość (kontrast, kolorystykę, itp.), trochę rozmazałem, aby zlikwidować widoczne niewypikowanie i starannie usunąłem autograf.

LelekPL

Dla mnie ta scena to jak najbardziej plus tego filmu. Raczej cały nie powinien być brany na poważnie, lepiej działa jako taki B-klasowy zabawny film. Coś jak Batman the Movie, choć nie aż tak śmieszny. Bond w tamtym momencie przestał być brany na poważnie no i twórcy z całą tą koncepcją się nieźle bawili, nawiązując do cheesowatych filmów z Moorem...
Poza tym sceny takie jak ta, powodują, że zapominałem o wszystkich minusach tego filmu:
http://www.youtube.com/watch?v=kSx5Ieq7nNM

Ogólnie Bond to nie Bourne według mnie... jest trochę pastiszem prawdziwych agentów, ma od czasu do czasu swoje dobre, poważne filmy, jak wspomniany Goldeneye, ale i te filmy mają mnóstwo absurdalnych momentów, więc czasem im głupszy Bond, tym lepszy.

Juby

Cytat: Air Jordan w 07 Grudzień  2011, 18:53:00
Ogólnie Bond to nie Bourne według mnie...

Według mnie też. W Bournie agenci potrafią rozpoznać, czy ich broń została opróżniona po wadze (tak samo w Uprowadzonej z Neesonem). W DAD Bond tego nie potrafi. ;D

Funky

No właśnie to w "DAD" i niektórych filmach Moore`a było wkurzające że Jamesa Bonda nie brano na poważnie. Idealnym połączeniem akcji typu "Bond" z niezłą fabułą były filmy Timothy Daltona. Szkoda że powstały takie potworki jak "Diamonds are Forever", "Moonraker" i "Day ANother Day". Filmy ów tylko pokazały agenta 007 od groteskowo kreskówkej strony.

Q

@Juby
Ty pamiętasz tylko te słabsze sceny, a ja te lepsze. Co zaś tyczy się broni, to zawsze scenarzyści muszą znaleźć jakiś sposób, by bohater mógł wykorzystać nowy gadżet, a takiego sprzętu jak Bond nie Bourne. A fakt, że bohaterowie nie zabijają się w najprostszy i w najwygodniejszy sposób to nic nadzwyczajnego.

DAD ma pewne elementy typu mniej serio, ale tak jak już wypominałem wcześniej innymi motywami uczłowiecza Bonda co nie miało byt często miejsca w poprzednich filmach.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)