Forum BatCave

Inne => Wasza twórczość => Wątek zaczęty przez: Marquss w 26 Styczeń 2008, 22:17:42

Tytuł: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Marquss w 26 Styczeń 2008, 22:17:42
Jak w temacie, tu zamieszczecie swoje opowiadania o batku (na poprzednim FBC byle niektóre takjie ze hoho).Moje umieszcze juz za kilka dni :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Silent Dark w 08 Czerwiec 2008, 14:24:19
                                                   Joker nigdy nie umrze!!! ep.1
Zgodnie z planem Gordona Batman pojawil sie w wyznaczonym  przez niego miejscu. Gordon tajemniczo podal Batmanowi sylikonowy woreczek w którym byly karty Jokera...
-Co to Joker wrócil??!!
-Nie,ktoś go naśladuje,a poza tym co zza grobu by powrócil??,widzialeś kiedyś kogoś kto wrócil zza grobu??
Batman nie odpowiedzial...
-Wiadomo o nim coś wiecej??
-Nie...
-Lepiej zeby nie byl taki jak jego poprzednik...
-Nazywa siebie Joker II
Gordon mrugnąl a Batman zniknąl...
Zdenerwowany Batman Udal sie do miejsca śmierci Jokera gdzie znalazl krawat który nosil Joker zanim zginąl.Zobaczywszy to Batman udal sie do Jaskini gdzie zbadal dokladniej ów krawat.Bruce wykryl na krawacie krew której wcześniej nie zauwazyl,pobral próbke i zanalizowal jej pochodzenie,ale musial udac sie do korporacji w której mozna przetrzymywac swoją krew.Nastala Pólnoc,Batman dostal sie do budynku frontowymi drzwiami.Kiedy znalazl juz grupe krwi pasującą idealnie do jego próbki wysunąl szufladke,gdzie znalazl dane o Czlowieku który zostawil tam ten krawat.Nazywal sie Tim Curry.Batman w tym momencie przypomnial sobie ze osobiście zlapal tego czlowieka,i wtedy w ruch podjely wspomnienia Batmana...
Nieudolny Curry próbowal podrobic przeciwników Batmana,aby podnieś swoją samo ocene... .Tim Curry byl psychiczny niewiele dzielilo go od Joker.Na samym początku próbowal podszyc sie pod Riddlera ale byl po prostu zalosny,nie umial wykonac zagadki...
Szybko trafil do "wariatkowa".Wiecej Batman juz o nim nie slyszal,az do dzisiaj kiedy próbuje podszyc sie pod Jokera.Batman domyślil sie ze  to Curry zostawil ten krawat,i ze to on musi byc tym nowym Jokerem.Batman powiadomil Komisarza Gordona o jego nabytych informacjach,jednak nie chcial zeby Policja ingerowala w tą sprawe.Mroczny Rycerz wiedzial ze musi uporac sie z nim sam.Wkrótce o Joker II zacząl zachowywac sie jak prawdziwy Joker... Curry mial 4 cele,zabic Sedzie,Oskarzyciela,Gordona i Batmana...
Ciąg dalszy nastąpi!!!
Prosze o ocene pierwszej cześci  :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Juby w 08 Czerwiec 2008, 14:42:57
Mogloby byc to troche szersze opowiadanie, bardzo to streścileś Silent, ale nie kazdemu chce sie rozpisywac na klawiaturze. Pomysl niezly, ale brakuje mi tu czegoś, jakiegoś momentu, w którym byliby pokazani kryminaliści, albo chociaz jednej, krótkiej akcji  :P . To taka historia jednego dnia z zycia Batmana, ale niestety niezbyt efektownego, lecz zapowiada sie niezla cześc druga wiec poczekam z oficjalną oceną. Póki co, za fajne pokazanie (wlaściwie opisanie  ;)) Mrocznego Rycerza jako detektywa: 3 Nietoperki.  ;D
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Chibi w 08 Czerwiec 2008, 15:08:06
masz dziwny styl pisania.. ciekawy ale dziwny... moment, w którym Batman bada ten krawat skojarzyl mi sie z badaniem dowodów w serialu CSI mianowicie: takie badania to duuuuzo roboty, ty streścileś to w kilku średnio rozbudowanych zdaniach.... Pomysl dobry, tylko (jak juz to stwierdzil BAT MAN) bardziej przypomina opis wydarze? niz opowiadanie... Szlifuj ten diament (moja skromna rada). ale uznanie za odwage i pomysl.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Grim Knight w 11 Czerwiec 2008, 15:03:26
Skoro sam chcialeś....

Batman w zasadzie niewiele pracuje tutaj glową- śledztwo tak maksymalnie sztampowe i schematyczne, ze wrecz nie przystoi Mrocznemu Rycerzowi. Znajduje ślad, bada ślad, znajduje odpowied?. Koniec. Przecietnie to zrobione. Sam Curry tez przecietny jako naśladowca Jokera- nie zostawia ani jednego mylnego tropu, falszywej ściezki, zadnych mącących w glowie poszlak. Pójście po bandzie jak sie tylko dalo.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mel w 11 Czerwiec 2008, 16:16:37
Mimo wszystko początek powinien jakoś zachecic ciekawymi pomyslami, a tu poprostu mamy mielonke skladającą sie z wyjątkowo przewidywalnych opcji i taniej detektywistycznej gry... Sam styl pisania nieco mnie odpycha, ale raczej to kwestia gustu...
Przyznam, ze wpelni popieram Grima.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Jon w 27 Czerwiec 2008, 19:51:49
Cytat: Grim Knight w 11 Czerwiec  2008, 20:30:04
(...) niech Silent wrzuci calośc, a my sie wypowiemy, albo dajmy sobie spokój z komentarzami poszczególnych cześci.

Grim, nie masz racji.
Tak dlugo jak nasze komentarze pozostaną konstruktywne, mogą one Silentowi jedynie pomóc.

Silent...

Rozumiem, ze nie jesteś specjalistą, ale kazdy, nawet mlody autor przed napisaniem swojego tekstu stara sie zebrac do niego ?ródla czy materialy. W pisaniu opowiadania równie wazne co talent jest przygotowanie merytoryczne- szczególnie, gdy decydujesz sie na splodzenie kryminalu, którego nieodlącznym elementem pozostaje skodyfikowane ustawowo śledztwo. W jego trakcie eksperci-kryminalistycy wykorzystują wiedze z róznych dziedzin nauki, aby zrekonstruowac bieg zdarze? (wersja kryminalistyczna) i uprawdopodobnic sprawstwo konkretnej osoby.

Po co ten wstep ..?

Silent, nie ustrzegleś sie paru bledów merytorycznych, które raząc osoby zainteresowane tematem odwracają uwage od bedącej twoim dzielem fabuly.

Przytocze elementy obarczone bledem, a Ty postaraj sie odszukac potrzebne informacje.


Cytat: Silent Dark w 08 Czerwiec  2008, 14:24:19
(...)
wykryl na krawacie krew której wcześniej nie zauwazyl, pobral próbke i zanalizowal jej pochodzenie,
(...)
ale musial udac sie do korporacji w której mozna przetrzymywac swoją krew.
(...)
Kiedy znalazl juz grupe krwi pasującą idealnie do jego próbki wysunąl szufladke, gdzie znalazl dane o Czlowieku który zostawil tam ten krawat. Nazywal sie Tim Curry.
(...)

Co do pomocy naukowych...
Podrecznik z którego zaliczalem przedmiot:
http://www.empik.com/kryminalistyka-zarys-wykladu,305384,p
Zawsze przydatna strona:
http://www.ksp.waw.pl/laboratorium/publikacje.html#publikacje-w-prasie
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: JaRo w 28 Lipiec 2008, 21:29:56
 Tak jak zapowiadalem, ostatnimi czasy zajmowalem sie pisaniem opowiada? o Batmanie. Moja opowieśc, zatytulowana "Mroczny Rycerz" to moja wlasna wizja kontynuacji "Batman: Początek".
Chcialbym, abyście w miare swoich mozliwości to przeczytali, gdyz pisanie zajelo mi troche czasu, a ciekaw jestem Waszej opini, gdyz jak wiadomo tylko Wy mozecie trafnie ocenic opowiadanie, gdzie w roli glównej wystepuje Batman. Bardzo prosze o szczerą recenzje, jeśli zajdzie taka potrzeba to prosze o mocną krytyke. Mam nadzieje, ze ocenicie moje opowiadanie w swojej skali ocen (od 1 do 10).

Licze, ze Wam sie spodoba. Jeśli nie, to na drugi raz postaram poprawic swoje bledy przy ewentualnych kontynuacjach mojego opowiadania.

Opowiadanie jest dosyc brutalne i jest w nim mnóstwo wulgaryzmów, to takie drobne ostrzezenie ;)

Opowiadanie znajduje sie pod tym linkiem. Jak dobrze pójdzie, to jutro zamieszcze drugie opowiadanie- "Cie? nietoperza".

http://www.sendspace.pl/file/DTKLBSc7/
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Maxie Zeus w 30 Lipiec 2008, 21:03:11
Nooo, JaRo, powiedz szczerze - ile czasu zajelo ci pisanie tego??
Musze przyznac, ze historyjka naprawde bardzo ciekawa... Duzo przemyślanej akcji, detektywizmu, rozterek wewnetrznych u bohaterów... Gdy siadlem do czytania, pomyślalem sobie: ''WOW...ale to dlugie..doobra, troche poczytam dziś, troche jutro, troche pojutrze..''
Ale gdy zacząlem analizowac lekture twojego opowiadania, tak mnie wciągnelo, ze przczytalem calośc na raz... i jestem pozytywnie zaskoczony...
Brutalnośc i uzywanie wylgaryzmów są jak najbardziej na miejscu. Czemu masz sie ograniczac w uzywaniu jezyka, skoro tak np. w filmach ameryka?skich co chwile mamy...fuck, son of a bitch, asshole, bastard..itp. Wulgaryzmy najlepiej oddają emocje bohaterów....
Bardzo spodobalo mi sie, ze uzyleś pewnych ''symbolicznych smaczków'', np. fontanny z monetami, czy ostatniej sceny z Keatonem 8)
Do tego, fajnie widziec, jak wspólpracują zloczy?cy mający rózne zboczenia na tle śmierci....
Naprawde...sceny ze Stirkiem, czy Kadaverem...przywodzą na myśl stare dobre horrory z lat '60 - '80. A kiedy Mortimer zabijal swoją pierwszą ofiare w krypcie, przypomnialo mi sie jak oglądalem ''Hostela''.... majstersztyk !! ;D
Wprowadzileś równiez wiele nawiąza? do wcześniejszych klasyków o Batmanie. Najbardziej zauwazalne:
1. Koszmary Denta - TAS, odcinek ''Two-Face, part 1''
2. Wypadek w ''Axis Chemicals'' - ''The Killing Joke'' (apropos..dobry ten wątek z farbami + kwas..)
3. Wypadek Barbary - ''The Killing Joke''
4. Batman powalajacy gościa odpadnietym kawalkiem muru - ''Batman Returns''
5. Batman stuka o sygnal, aby zwrócic uwage Gordona - ko?cowa scena ''Beginsa'' (..troszke za czesto uzywasz tego motywu)
6. Napad Jokera na burmistrza Krolla - napad Jokera i Scarecrowa na burmistrza, który równiez w strachu widzial weze (''Knightfall'')
7. Reakcja Jokera na gaz strachu - ''Knightfall''  <Joker symuluje, a potem mówi ''Buu'' - Batman '89''>
8. Bruce sklada róze w Crime Alley - ''Batmana '89''
9. ..No i oddaleś hold Keatonowi... 8)

Jakaś krytyka...??
Hmmm...moze, móglbyś zrobic Zsasza troche bardziej szalonego...ale i tak jest w porzo. Postacie są bardzo wierne komiksowi. Naprawde dobre opowiadanie. Teraz, to tylko bierz kamere, kilku kumpli... i ekranizuj swoje dzielo ;) ;)
Zwrócil moją uwage równiez wątek z pogodą.....Czyzbyś czasem nie planowal uzyc Mr. Freeze'a w sequelu ?? ;D :)          [Jak nie chcesz spoilerowac, to nie odpowiadaj...]
Podsumowujac, nie?le sie spisaleś....twoje opowiadanie zawiera wszystkie wazne dla fabuly (dobrego filmu) elementy.... noo, moze oprócz wątku milosnego i klasycznego zako?czenia w stylu ''damsel in distress'', ale ja tez, pisząc opowiadania, rezygnuje z tego...to tylko niepotrzebnie komplikuje fabule.

Oby wiecej takich historii na Forum... ;)
MOJA OCENA: 9,5/10
: 29 Lipiec  2008, 19:55:51

 Hejj !! Co to??  JaRo tyle sie napracowal, a nikomu nie chce sie czytac jego opowiadania??
Czyzbym tylko ja byl jego jedynym recenzentem?
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: JaRo w 30 Lipiec 2008, 21:31:43
 Jak obiecalem, zamieszczam cześc drugą. Mam nadzieje, ze sie spodoba.
Zamierzalem napisac cześc trzecią- "Powrót Mrocznego Rycerza" (roboczy tytul), ale cala sprawa z wojskiem niestety spowodowala to, ze musialem zawiesic prace nad trzecią cześcią. Ale cześc druga nie jest tą ostatnią. Trzecia odslona sie ukaze, ale bedziecie musieli na nią troche poczekac.

Tymczasem zapraszam na "Cie? nietoperza". Link do pobrania pod spodem:

http://www.sendspace.pl/file/YDA5xez3/
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Maxie Zeus w 01 Sierpień 2008, 16:25:08
Wlaśnie przeczytalem twoją kolejną prace, JaRo.. i z uśmiechem na twarzy musze powiedziec, ze to kolejne świetne opowiadanie ... ;) Masz naprawde ciekawe pomysly co do budowania akcji. Ta cześc jest zdecydowanie mniej drastyczna niz ''Mroczny Rycerz'', ale za to, lepiej rozbudowaleś tu wątek psychologiczny i relacje bohaterów. Two-Face jest zrobiony perfekcyjnie; nawiązuje do wczesnych komiksów z lat '40 (wtedy powstala ta postac), gdzie alterego Denta przedstawione bylo jako zabójcze monstrum, które jest w stanie zabic kazdego kto wejdzie mu w droge (nie tylko tych zlych). Dent ma wyra?ne rozdwojenie ja?ni, co jest bezpośrednią aluzją do kolejnej fikcyjnej postaci, a mianowicie Dr. Jekylla i Mr. Hyde, którzy toczyli taką samą psychiczną walke, jak Dent.... Cele i wizerunki Two-Face'a zmienialy sie na przestrzeni lat... natomiast motyw monety zachowal sie do czasów wspólczesnych w postaci nienaruszonej. I ty go trafnie uzyleś w swojej historyjce....
Równie dobrze rozwineleś wątek ze Strachem na Wróble.... Akcja toczy sie w ciekawych (i związanych z tą postacią) miejscach (Dom Strachu, plantacja kukurydzy)... i ostatecznie, zloczy?ca zostaje pokonany swoją wlasną bronią... motyw ten to dobre nawiązanie do komiksów...
Równie wierny komiksom pozostal Czarna Maska, którego organizacja ma bardziej charakter kultu, co świadczy o tym, ze bandzior ten nie ma dobrze z glową... Cieszy mnie, ze na swój sposób wyjaśnileś, jak Sionis stal sie wizualnie ''tą prawdziwą Czarną Maską'' (chodzi mi o oparzoną twarz).
Co do Warren'a White'a (aka Great White Shark), lekko zmodyfikowaleś jego charakter... Ale nie odbiera to tej postaci uroku. Poniósl spektakularną śmierc z reki Two-Face'a... a metoda egzekucji przysuwa na myśl takie horrory, jak ''Pila'', czy ''Hostel''. To chyba ten najbardziej drastyczny moment w tej cześci.... ;D  (BTW: Nie wiem, czy wiecie... ale w ''TDK'' jest wspomniane nazwisko Warren White).
Cale opowiadanie jest pelne świetnych scen i wątków....a to psychiczna zalamka Gordona... a to wprowadzenie w zycie Bruce'a Jason'a Todd'a, który chce zostac jego partnerem i zemścic sie na Dwóch Twarzach -  mordercy swego ojca (doskonale udalo ci sie przedstawic tą postac; wielki plus dla opowiadania ;) )
Milo tez widziec nawiązania do klasycznych dziel o Batmanie. Najbardziej rzucają sie w oczy...

1. Ucieczka Denta ze szpitala - BTAS, odcinek ''Two-Face, part 1''
2. 200set lecie miasta - ''Batman '89''
3. Batmobil zmierzający do Batcave - ''Batman '89'', ''Batman Begins''
4. Jason Todd odkrywa Batcave i ma zal do Batmana, ze nie pomógl jego rodzinie - ''Batman Forever'' (Dick Grayson)
5. Scarecrow atakuje kosą... -
(http://www.batcave.stopklatka.pl/grafa/batman/postacie/scarecrow/scrow10.jpg)
(http://www.batcave.stopklatka.pl/grafa/batman/postacie/scarecrow/scrow14.jpg)
6. Scarecrow pod wplywem toksyny ma zwidy, ze atakuje go chmara wron - motyw ten kilkakrotnie wystepowal w komiksach (np. ''Knightfall'')
7. Zdezorientowanie Two-face'a garścią monet.... - ''Batman Forever''; BTAS
8. Gordon udowadnia Jokerowi, ze jeden dzie? nie zmieni zwyklego czlowieka w wariata.. - ''The Killing Joke''

I znowu oddaleś hold wcześniejszym filmom o Batmanie, nazywając szpital nazwiskiem Nicholsona, a zamkniety bank - im. Adama Westa...

Teraz to juz nam tylko pozostaje czekac na kolejny sequel.. no i ucieczke Jokera ze swoją blond wlosą doktorką, Harleen Quinzel. 8)
MOJA OCENA: 9,5/10
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 01 Sierpień 2008, 17:45:50
Troche mnie zaskoczyleś JaRo. Nie spodziewalem sie tego w formie scenariusza ;)
W wolnych chwilach mozesz przetlumaczyc to na angielski i wyslac do Warner Bros :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Hydro w 01 Sierpień 2008, 19:27:46
Jak milo, ze ktoś tu zamiścil jakiś scenariusz :D Zabieram sie do dwóch lektur ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Maxie Zeus w 04 Sierpień 2008, 18:15:20
Hmmm... obiecalem kiedyś ze zamieszcze na Forum jakieś moje opowiadanie (o Batmanie). No i pasowaloby dotrzymac slowa ;) To co tu zamieszczam to wielkie streszczenie historii, którą napisalem niecaly rok temu. (''wielkie streszczenie'', tzn. zrezygnowalem z rozpisywania kilku scen i kwestii, i mniej precyzyjnie opisuje tu akcje). 
Tym razem Batman musi stawic czola szale?cowi o pseudonimie 'Zeus' i tajemniczemu terroryście, którzy lączą sily i stanowią śmiertelne zagrozenie dla miasta...
W fabule pojawia sie równiez Czarna Maska, którego rola mimo iz epizodyczna, ma duzy wplyw na przebieg wydarze?. Co do samego Zeusa, napisalem o nim calą trylogie, która ko?czy sie tragiczną śmiercią tegoz bohatera ... zacna historia, wierzcie mi ;D (cześciowo streścilem ją w biosie)
Ale co ja tu bede wiecej gadal. Przed czytaniem, proponuje zerknąc na napisany przeze mnie bios, który przedstawia ogólny zarys tej postaci.
No wiec, zapraszam do lektury... (i z góry sorka za wszelakie bledy, w szczególności stylistyczne :P ).

                                                ''BATMAN - THE HOPE OF MORTALS'' (aka.''BATMAN - IMMORTALITY SYNDROME'')                                                                                                                                               PART I/III..


I. GOTHAM DOCKS


Docks#1
(http://img507.imageshack.us/img507/7564/docksgv1.png)

10 rano; widzimy z lotu ptaka doki. Do miejsca podjezdza czarna limuzyna. Pojazd zatrzymuje sie i wysiada z niego (ubrany w garnitur i okulary przeciwsloneczne) starszy mezczyzna z czarnym zarostem na twarzy, wraz z dwoma bodyguardami. Do mezczyzny podbiega facet ok. 60: ''Szefie, pan Clevenson czeka przy trapie''. Cala grupa zmierza w strone statku towarowego, gdzie czeka klient, pan Lawrence Clevenson.
L. Clevenson: ''Witam, panie Baxter. Wreszcie sie pan zjawil. Ja w sprawie towaru, który zlecilem pa?skiej firmie przetransportowac do Europy. Cóz, pomyślalem, ze osobiście bede przy odplywie statku..''
M. Baxter: [zastanowienie na twarzy]''Hmm... nie rozumiem...Przeciez wyra?nie powiedzialem, ze moi ludzie dokladnie zajmą sie wszystkim. Coś pana niepokoi??''
L.C: [wyra?nie widac zdenerwowanie] ''Przepraszam, panie Baxter, ale Oni mnie zmusili...''
Zza skrzy? dookola wychodzi banda ubrana w róznorodne kominiarki i maski (w celu ukrycia tozsamości). Szybko obezwladnili dwóch ochroniarzy Baxter'a, po czym rzucili sie na samego szefa.
L.C: ''Oni kazali mi tu pana zwabic, w celu zalatwienia jakichś porachunków. Zagrozili, ze zabiją mojego syna. Nie mialem wyjścia.''
Jeden z bandziorów: ''Zamknij morde, staruchu'', po czym ogluszyl go pistoletem.''
Baxter zawziecie stawial opór zloczy?com (widac, ze sztuki walki mu nie obce)..jednak z czasem, bandziory daly mu rade, równiez powalając go pistoletem w kark (stracil przytomnośc).
Gdy banda wnosi nieprzytomnego Baxter'a na poklad statku... widzimy, jak w oddali wszystkiemu przygląda sie Batman. Nietoperz nie traci czasu i od razu interweniuje.
Luksusowa kabina na statku; Baxter, przywiązany do krzesla, dochodzi do siebie...
M.B: [z politowaniem] ''Heh... Jesteście zalośni... wy i wasz szef. Az taki z niego tchórz, ze wysyla was, zamiast osobiście zalatwic porachunki miedzy nami?''
Lider gangu: ''Co za róznica, Baxter... i tak zginiesz. Wiesz... z naszym szefem sie nie igra. Kazda zdrada przyplacana jest zyciem.''
M.B: ''Hahahahaha....myślisz, ze sie was przestrasze.... Jesteście niczym.... Ja mam nieograniczoną wladze, jestem grubą rybą Gotham, jestem jego bóstwem.. a wy?? Hahaha''
Do Baxtera podchodzi umieśniony paker i uderza go w twarz, rozcinając mu warge. Baxter przestaje sie śmiac, i patrzy morderczym wzrokiem na pakera...
Tymczasem, na pokladzie statku, widzimy kilku powalonych/nieprzytomnych bandziorów... To sprawka, rzecz jasna, Batmana, który śpieszy na ratunek porwanemu przedsiebiorcy. Zanim wchodzi do wnetrza, oglusza jeszcze znienacka grupke zbirów... W środku statku, zdaje sobie sprawe, ze najlepszym rozwiązaniem bedzie przemieszczanie sie poprzez system wentylacyjny. I tak tez robi.
Tymczasem, Baxter nadal bity jest przez czlonków gangu...
Lider: ''Nie ujdzie ci to na sucho, Baxter. Niemalze zniszczyleś szefa i jego reputacje.'' [Batman przedostal sie wlaśnie nad kabine, gdzie przetrzymywany jest zakladnik; moze tym samym podsluchac rozmowe]
M.B: ''Czarna Maska to szumowina, z jakim nie warto robic jakichkolwiek interesów. Mam nadzieje, ze wkrótce zgnije w wiezieniu.. razem z wami''
Bandzior po raz kolejny uderza. I w tej samej chwili do pomieszczenia wpada Batman, który w oka mgnieniu powala zbirów. Leader gangu odwiązuje Baxter'a od krzesla i ucieka na zewnątrz - karze masywnemu pakerowi zabic Nietoperza. Paker slucha rozkazów i rzuca sie z pieściami na Gacka. Gdy juz ma mu zadac cios, ten odsuwa sie, a paker rozwala drewnianą ściane, powaznie raniąc sobie przy tym dlo?. Gdy zwija sie z bólu, Batman uderza go krzeslem w glowe, po czym zbir traci przytomnośc.
Nastepnie, Nietoperz opuszcza kabine. I, na powierzchni, zastaje lidera gangu, trzymającego zakladnika...
Lider: [bardzo zdenerwowany] ''Wycofaj sie, albo on zginie!!'' [Batman nic sobie z tego nie robi] ''No juz, wycofaj sie!!!'', po czym strzela w kierunku wroga. Nietoperz upada, udając zabitego. Bandzior zbliza sie powoli, na jego twarzy pojawia sie maly uśmieszek. Gdy stoi tuz przed lezącym, mówi: ''Sam tego chcialeś. Za zabicie ciebie, boss podniesie mi pensje. Hehe..'' Batman instynktownie wykopuje mu bro? z reki, i powala go z lokcia.
Baxter dochodzi do siebie...''Dzieki, Batmanie za troske, ale sam bym sobie poradzil''
Batman: ''Co cie lączy z Czarną Maską??''
Baxter: ''Co?.. wybacz, ale nie wiem o czym mówisz. Oni po prostu chcieli ukraśc towar ze statku i wziąc za mnie okup''
Batman: ''Klamiesz!! Pomagaleś Czarnej Masce transportowac bro? i narkotyki do Europy. A jego ludzie chcieli cie zabic, bo wydaleś ich szefa yakuzie [jap. mafia]''
Baxter: ''Hehe... naprawde dobrą bajke wymyślileś. Hehe... [jego twarz przybiera bardziej powazną mine] Nic mi nie udowodnisz, Nietoperzu !!''
Batman: ''Na razie.''
Na poklad wbiega Gordon z oddzialem antyterrorystycznym.
Gordon: ''Nic panu nie jest, panie Baxter?''
Baxter: ''Nie, nic...mam tylko malą prośbe, panie komisarzu - prosze nie informowac o tym mojej zony. Nie chce narazac jej na niepotrzebny stres. Rozumie pan?''...''Dobra, bede lecial. Mam jeszcze dzisiaj kilka waznych zamówie?...Cholera, ale ze mnie gentleman. Nawet sie nie przedstawilem panu Batmanowi. Maximillian Baxter, prezes naczelny ''Zeus Enterprises''. Zresztą na pewno pan o mnie slyszal!?''
[Batman zlowrogo na niego patrzy] Baxter odchodzi.
Gordon: ''Co sie stalo? Dlaczego tak ozieble go traktujesz??''
Batman: ''Na razie nie mam dowodów... ale przypuszczam, ze Baxter prowadzi przestepczą dzialalnośc, wspólpracując z najwiekszymi bossami w mieści. A ten caly ''napad''.. to byla raczej próba odwetu..''
Gordon: ''....Sam wiesz, Batmanie. Wysnuwasz powazne oskarzenia w jego strone.. Póki niczego konkretnego nie znajdziesz, nie znajdziemy, nic nie mozemy mu zrobic..''
Batman: ''Znajde..''
Tymczasem w oddali, jeden z bandziorów (prowadzony przez antyterroryste ) krzyczy: ''NIE!! NIE!! Wypuście mnie! Czarna Maska na pewno nas znajdzie i zabije. Zawsze tak robi, gdy ktoś mu zagraza...WYPUŚCIE MNIEE!!'' [Batman uwaznie sie temu przysluchuje, po czym odchodzi]


Docks#2
(http://img295.imageshack.us/img295/6130/docks2ke9.png)

II. BATCAVE

Batman siedzi w jaskini, analizując (na Batkomputerze) profile zlapanych przestepców... Podchodzi Alfred..
Alfred: ''Nie wiem co tak panicza smuci...zlapal pan wielu gro?nych przestepców...resztą zajmie sie policja. Na pewno wyciągną od nich, gdzie ukrywa sie ten dra?, Czarna Maska.''
Batman: ''I tego wlaśnie nie bylbym taki pewien...oni wyra?nie sie go boją.''
[Alfred rozmyśla]: ''...a co z Baxter'em ?? Na jakiej podstawie, sugeruje pan, ze moze on miec coś wspólnego z Maską? Wogóle skąd pan wiedzial, ze gang Czarnej Maski zaatakuje akurat jego ??''
Batman: ''Podczas mojej ostatniej konfrontacji z nimi [w opuszczonym hangarze], znalazlem bardzo wazną poszlake... wizytówke ''Zeus Enterprises''. Co wiecej, niedlugo po tym incydencie, jeden z pracowników tej firmy...niejaki Yanni Stavros, chcial sie pilnie ze mną spotkac. Niestety.. zaginąl, a tydzie? pó?niej znaleziono jego cialo na dnie Gotham River <scene tą szczególowo opisalem w prequel-story> . Pozwolilo mi to wyspekulowac, ze Baxter nie jest taki czysty, za jakiego sie podaje. Stavros znal jego ''brudne sekrety'', ale nie zdązyl mnie poinformowac...Musze znale?c coś, co pozwoli mi wyslac Baxter'a tam gdzie jego miejsce...do wiezienia.''

Business card  (sam zaprojektowalem)
(http://img296.imageshack.us/img296/2572/trnk8.png)

Alfred: ''Cóz moge doradzic, paniczu?...zycze powodzenia''
Batman: ''W tej chwili, Alfredzie, niepokoi mnie jednak coś innego...''
Alfred: ''Co takiego ??''
Batman [po glebokim zastanowieniu]: ''Przygotuj Batpod...chyba bede musial poobserwowac ''Hawk Street'' [na twarzy Alfreda widnieje zdziwienie i niezrozumienie, ale mimo to nie zadaje juz zadnych pyta?...]

III. OUTSIDE OF ''ZEUS ENTERPRISES''

''Zeus Enterprises''
(http://img508.imageshack.us/img508/5806/zeusfw0.jpg)

Baxter wysiada z limuzyny i z teczką w dloni, zmierza w strone swojej firmy. Podbiega do niego jego nowy sekretarz, John Marlowe [stary, Yanni Stavros, zostal zabity..]..
Sekr.: ''Nic panu nie jest ? Zamierza sie pan domagac odszkodowania ??''
Baxter: ''Oszalaleś? Jeszcze mi tylko mediów na karku brakuje.. Wycofam oskarzenia...Czarna Maska ma na mnie zbyt duzego haka.. Albo sprzątniemy go osobiście, albo mozemy miec nie lada klopoty..''
Sekr.: ''Co masz na myśli?''
Baxter: ''Batman wie o moich ''zacnych'' interesach...Nie ma co prawda dowodu, ale caly czas weszy...''
Sekr.: ''Chcesz go zabic??''
Baxter: ''Nie, nie, nie... na razie trzeba pozbyc sie kilku dokumentów, wyczyścic wszystkie moje akta.. zebym w razie rewizji, nie musial świecic oczami.''
        ''Aha.. i jeszcze jedno...trzeba zatrudnic nowych ochroniarzy. Tamtych nierobów zwolnilem.''
Na twarzy sekretarza widac zdziwienie postawą pracodawcy...

IV. BLACK MASK HIDEOUT

(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/8/8a/Bat386.png)

Mroczne, malo oświetlone pomieszczenie. Jedynym punktem, na który pada strumie? światla jest stól, przy którym siedzi czworo mezczyzn (ubranych w garnitury) grających w karty. [coś a la cela Jokera w ''The Killing Joke''] Do pomieszczenia wchodzi dwoje innych ludzi, zblizają sie do stolu, i jeden z nich zwraca sie bezpośrednio do jednego z graczy..
Zbir#1: ''Szefie... plan nie wypalil !!''
Szef: [chwila ciszy...gośc uderza pieścią w stól, wyrazając swój gniew]; (grubym, gro?nym glosem) ''Co to znaczy nie wypalil ?? Mieliście tylko zlikwidowac Baxter'a !! Czy to az takie trudne , tepaki ??''
Zbir#1: ''Byliśmy juz blisko, ale zjawil sie...B-B-Batman. Najwidoczniej rozgryzl nasz plan juz wcześniej.''
Szef: [zly] ''Najwidoczniej...zawiodleś mnie''
Zbir#1: ''W-W-wiem....obiecuje, ze.. to sie juz wiecej.. nie powtórzy''
Szef: ''Wierze ci na slowo..'' [po czym go zastrzelil]
Drugi zbir patrzy z przerazeniem na gniew szefa....
Szef: ''Nie docenilem naszego przeciwnika. Batman robi sie naprawde niebezpieczny dla naszej organizacji. Musimy sie go pozbyc..'' [boss siada na krzeslo i kontynuuje gre] ''Gdzie reszta gangu??''
Zbir#2: ''Policja ich zgarnela. Z tego co mi wiadomo, dziś o 15 zostaną przewiezieni do Zakladu Karnego Blackgate.''
Szef: ''Wyśmienicie... pojedziecie tam...macie zrobic wszystko, aby furgonetka z ''wie?niami'' nie dotarla do celu.''
Zbir#2: ''....Przydalyby sie motocykle...''
Szef: ''Są do waszej dyspozycji... Pamietaj, Bob. Ja wydaje polecenie...wy go wykonujecie, bez wzgledu na metode.''
Zbir#2: ''Tak jest, szefie...'' [zbir odchodzi]
Boss gangu wstaje, światlo pada tym razem na ''twarz'', odslaniając jego prawdziwe oblicze... Gangster ma na glowie czarny kapelusz, a jego lica ukryta jest pod drewnianą debową maską. [w której wyryte są jedynie otwory na oczy i usta]
Szef: [do siebie] ''Poddaj sie, Mroczny Rycerzu...to nie jest gra dla trojga..'' [boss rzuca na stól karte, którą okazuje sie byc as karo]

Ace of Spades
(http://img507.imageshack.us/img507/750/aceofspadesdy9.png)

IV. CLIFF ROAD TO BLACKGATE PENITENTIARY

Cliffroad#1
(http://img261.imageshack.us/img261/530/clrpf7.png)

Godzina 15:00; widzimy z dala ulice, biegnąca tuz przy stromym skalistym zboczu. Jest to ''Hawk Street'', jedyna droga prowadząca do zakladu karnego ''Blackgate''. Nagle na drodze pojawia sie furgonetka policyjna, w której przewozeni są świezo schwytani czlonkowie gangu. W furgonetce...
Zbir [w szoku]: '' To sie nie uda...Za dobrze znamy szefa..''
Policjant (z uśmiechem na twarzy) : ''To sie dobrze sklada. Wyśpiewacie wszystko... dopilnujemy tego.''
Inny zbir: ''Maska pozbedzie sie nas... zawsze tak robi z potencjalnym zagrozeniem.''
Policjant: ''Zamknij pysk.. Mam juz dosyc tego waszego gledzenia. Nie wysiedzicie jeszcze tych 15 minut ??''
Widzimy furgonetke od tylu, jak pedzi wzdluz (pustej) drogi. Az tu nagle...pojawia sie za nią piec motocykli. Pojazdy próbują doścignąc radiowóz. Tymczasem.. to nie koniec niespodzianek. Gdy motory mijają geste krzaki, dostrzegamy w nich jeszcze jeden pojazd i jednego kierowce. Mowa oczywiście o Batmanie, który przybyl Batpodem dopilnowac porządku. Batman rusza za zbirami...
Jeden z motocykli podjezdza do furgonetki od prawej strony.. Siedzący tam policjant wygląda przez okno... po czym zostaje zastrzelony. W poje?dzie wybucha panika, zarówno u kierowcy, jak i wie?niów. Tymczasem, daleko z tylu.. Batman wystrzeliwuje z Batpodu, powaznie uszkadzając dwa motory (zachwiane pojazdy wpadają do fosy). Reszta gangu zdala sobie w tym czasie sprawe z tego, ze są śledzeni... Jeden zbir siega po bro? i zaczyna strzelac za siebie, w kierunku pedzącego Nietoperza. Batman unika ataku.. i ponownie wystrzeliwuje w przeciwnika, tym razem z haku (grappling hook). Linka plącze sie wokól reki bandziora.. Batman szarpie, wydzierając wroga z motoru. Zarówno motor, jak i jego ''ex-driver'' rozbijają sie na asfalcie. Batman podąza za kolejnym motorem. Próbuje go dogonic, ale przeciwnik gwaltownie obija sie o Batpod, próbując pozbawic Batmana równowagi. Gdy obijany Batpod znajduje sie juz przy fosie, Nietoperz bardzo sie wkurza, i z impetem naciera na motor, miazdząc mu kola.[bandzior wypada]. Pozostal jeszcze tylko jeden wróg...
Tymczasem w furgonetce:
Lider schwytanej paczki [roztelepany]: ''Mówilem ci.. ale nie chcialeś mnie sluchac. Maska nie nalezy do ludzi, których mozna ignorowac..''
Kierowca: ''Zamknij sie... Musimy im uciec !!''
Do szyby podjezdza ostatni motocyklista, który ponownie strzela w strone kierowcy. Na szczeście chybil...Do radiowozu (i motoru) zbliza sie takze Batman. Gdy jest tuz zbira, ten kopie jego motor, po czym Batpod lekko sie chwieje. Wkurzony Batman lapie przeciwnika za skórzaną kurtke i wyszarpuje go z motoru... W tej samej chwili, bandzior wyciąga zza kurtki bombe, którą aktywuje i wrzuca przez stluczone okno do furgonetki.
Batman, widzą co sie dzieje, wyrzuca zbira na zbity ryj... Zdenerwowany kierowca radiowozu, traci kontrole nad pojazdem, i na zakrecie wypada z drogi (..w przepaśc). Tuz przed wpadnieciem do wody, pojazd eksploduje.
Batman zatrzymuje sie... caly zasapany zdaje sobie sprawe, ze nie udalo mu sie, ze zawiódl.. Gdy odwraca sie, dostrzega, ze zbiry Czarnej Maski, wykonawszy zadanie, zawracają...Przygnebiony porazką Batman spuszcza glowe...

Cliffroad#2
(http://img295.imageshack.us/img295/6480/cliffroad2bp7.png)
: 04 Sierpie?  2008, 18:12:46

 V. REVENGE OF THE BLACK MASK

(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/3/3b/Bat518.png)

Siedziba Maski; do pomieszczenia wpada czlonek gangu. Tym razem Boss czeka na szczególowy raport z misji..
Zbir [zadowolony]: ''Udalo sie. Tym razem, my zwyciezyliśmy..''
Boss <BLACK MASK>: ''Świetnie.. przynajmniej jeden problem mamy z glowy... Spotkaliście Batmana ??''
Zbir: ''Owszem, ale tym razem nie mógl nas powstrzymac... Co sie martwisz, szefie? Najwazniejsze, ze juz nikt nam nie zagraza!''
B. Mask: ''I tu wlaśnie nie masz racji. Na tym świecie pozostali juz tylko dwaj ''delikwenci'', którzy mogą mi pokrzyzowac plany... Pierwszy to wlaśnie Batman, a drugi to Max Baxter.
Zbir: ''Co wiec proponujesz??''
B. Mask: ''A zgadnij, gląbie ?''...''Musimy sie ich pozbyc.. i chyba nawet wiem, jak upiec dwie pieczenie na jednym roznie.'' [Maska cicho sie chichocze]

VI. BATCAVE

Batman [siedzi przygnebiony]: ''Zawiodlem, Alfredzie! Tym razem Czarna Maska byl sprytniejszy..''
Alfred: ''Nie mozesz sie obwiniac za ich śmierc, paniczu! Dzisiaj oni wygrali... nastepnym razem to Ty im pokazesz!! Wierze w ciebie!''
Bruce Wayne: ''Nie, Alfredzie.. wiara tu nic nie pomoze...Bóg dawno opuścil juz Gotham. Jedyne co je teraz kontroluje, to przypadlośc.... To, w co przez tyle lat wierzyl Dent... Albo dozyjesz jutra, albo nie... Nic nie ma nad tym kontroli.''
Alfred: ''Mylisz sie, paniczu... W Gotham duzo do powiedzenia ma Batman. On jest sprawiedliwością tego miasta, a nie 'przypadek'. Nigdy nie zwątpuj w siebie... Wojna jaką toczy Batman ma swój cel. Jak mówi stare laci?skie powiedzenie ''Venit summa dies et ineluctabile fatum'' - ''Nadchodzi ostatni dzie? i nieuniknione przeznaczenie.'' Trzymaj sie tej myśli, paniczu..''
Zamyślony Bruce nadal jednak zastanawia sie nad sensem i celem swojej misji...
Alfred: ''Zmieniając temat.. wybiera sie jutro panicz na festyn z okazji wyboru nowego burmistrza ??''
Bruce: ''...Co mówileś ??.. Aaa, ten festyn.. racja, pasowaloby sie zjawic. Od lat znam Marion'a. Prasa zapewne bedzie sie czaic, aby zrobic nam razem fotke, na której bede mu gratulowal. Postaram sie przynajmniej ich nie zawieśc.''
W oczach Alfreda zauwazalne jest zmartwienie. Martwi go przygnebienie Bruce'a...

VII. THE BAXTERS' PENTHOUSE

The Baxters' Penthouse
(http://img516.imageshack.us/img516/2725/penthousecs6.png)

Środek nocy,  mieszkanie na najwyzszym pietrze apartamentowca Baxterów; Max siedzi przy swoim biurku, uzupelnia jakieś tabele w komputerze.. zapewne statystyki związane z firmą [niewazne]. Jest bardzo zajety.. szepce coś cicho do siebie..''64, 27...i voila !!'' Nagle z pokoju obok, gdzie zona Maxa oglądala TV, dochodzi przera?liwy krzyk.. Przerazony Max zerwal sie z fotela i pobiegl w strone drzwi. Gdy je otworzyl, jego oczom ukazala sie straszliwa sceneria. Jego malzonka lezala na dywanie w kaluzy krwi [miala wbity nóz w brzuch]...Za oknem, na tarasie zaś, dostrzegl postac...która byla ubrana jak Batman. Max pobiegl w kierunku tarasu, wyklinając napastnika, ale ten z uśmiechem na twarzy uciekl. Max wrócil do poszkodowanej zony..
Max [w jego oczach zbieraly sie lzy]: ''Wszystko bedzie dobrze, kochanie. Juz wzywam karetke...''
Tina Baxter [w ogromnym bólu] : ''Nie, Max!!.....Juz.. za pó?no... Pamietaj tylko, ze cie.. kochalam z calego serca... Kocham cie...'' [zona Maxa skonala..]
Max [zaplakany]: ''Nie, nie... nie mów tak!! Tina.. nie mozesz tak mówic !!Tina, TINAA..TIINAAAAA!!! Nie... ocknij sie, Tina!! Nie, nie.. NIEEE!!!'' [..przytula zmarlą zone].
Max, pelen nienawiści, wstaje...i z impetem zaczyna tluc rekoma wszelakie wazony, kopie stól, tlucze lustro... ''Dlaczego? DLACZEGO MI TO ZROBIlEŚ ?? [placze] Nienawidze cie !! Zaplacisz mi za to !! Wydre ci serce i dam pozrec psom.. Odebraleś mi wszystko !! To dla Tiny zalozylem firme.. To dla Tiny przemycalem narkotyki. Te wszystkie pieniądze mialy zapewnic jej.. nam beztroskie zycie.. miala zyc jak bogini!! A TY!! TY-MI-TO-ODEBRAlEŚ!!! [znowu zaczyna szalec w pokoju] To twój koniec, Batmanie... Tylko Bóg moze obalic Herosa... Gotham bedzie świadkiem naszej walki <''Only God can overthrow the Hero. Gotham will watch our Final Clash'' to moje motto na Forum>... Szykuj sie na Dzie? Sądu, morderco...''
Tymczasem w TV oznajmiają, ze nastepnego dnia odbedzie sie oficjalne przywitanie nowego burmistrza Gotham - Marion'a Grange.
Baxter: ''Pozbawie cie tego, co jest dla ciebie najcenniejsze... Znajde twój czuly punkt... twoją piete achillesową, Batmanie !! Nie ujdzie ci to na sucho! POCZUJESZ GNIEW ZEUSA!!!'' [Baxter opuszcza pokój..]

VIII. VICTORY OF THE BLACK MASK !!

Mroczna kryjówka Czarnej Maski (pod koniec opowiadania dowiemy sie, ze to stary magazyn na terenie opuszczonej fabryki)...
Nagle rozlega sie glośne dzwonienie telefonu stacjonarnego. Odbiera czlonek Gangu Falszywych Twarzy..
Zbir: ''Co jest ??''
Zbir z telefonu: ''Tu Mike !! Daj szybko szefa ! Mam dla niego dobrą nowine!''
Zbir: ''...Szefa nie ma.. Musial gdzieś wyj...''
Czarna Maska: '' Idziesz sobie na zewnątrz odetchnąc troche świezym powietrzem, a za twoimi plecami juz knują spisek...[Maska wchodzi przez duze wrota do magazynu] Kto to??''
Zbir: ''Mike... mówi, ze ma coś pilnego!!''
Cz. M [ze zlością]: ''To na co czekasz, durniu ?.. Moze podasz mi laskawie telefon !?'' [zdenerwowany zbir od razu przekazuje sluchawke szefowi]
Cz. M: ''O co chodzi, Mike ? Udalo sie..?''
Zbir z telefonu: ''A jakze inaczej.. zaluj tylko, szefie, ze nie mogleś osobiście zobaczyc mine tego pyszalka, Baxtera. Takiej nienawiści w oczach jeszcze nigdy nie widzialem. Hehe... Ciekawe, co teraz zrobi??''
Cz. M: ''Świetnie sie spisaleś..!.. Teraz pozostaje nam juz tylko czekac i obserwowac, jak Batman i Baxter wyka?czają sie nawzajem.. To juz tylko kwestia czasu ! zona byla dla Maxa wszystkim - wielokrotnie to powtarzal. Bez niej, na zawsze juz znizy sie do naszego poziomu...Tyle, ze tym razem, przed policją tego nie ukryje.. Hehe.''
Cz. M: ''Czyli.. nasza robota dobiegla ko?ca ?''
Cz. M: ''Dokladnie... teraz mozemy sobie spokojnie usiąśc przed telewizorem i patrzec, jak Baxter walczy z Nietoperzem... Powiem tak: przy jego majątku, stac go na pokonanie Latającej Myszy!! Wierz, mi - czeka nas spektakularny pokaz !'' [...] ''Hahahahaha...'' [zbir tez zaczyna sie chichotac pod nosem]

(http://media.comicvine.com/uploads/0/229/88700-53336-black-mask_super.jpg)

XIX. ''THE MAYOR GREETING FESTIVAL''

Mayor election festival
(http://img146.imageshack.us/img146/1759/mayorelectionrp5.png)

Gotham City, plac przed Ratuszem Miejskim; godz. 13:00...
Przed ratuszem zgromadzil sie tlum ludzi, którzy przyjechali przywitac nowego burmistrza miasta, Marion'a Grange'a.. Nie dośc, ze panowal okropny skwar, to jeszcze miejsce to bylo niesamowicie zatloczone.
Tymczasem wewnątrz budynku, dobiegala juz ko?ca wazna konferencja... Przy podluznym stole siedzą najbardziej znani i wplywowi obywatele Gotham, i dyskutują na temat przyszlości miasta.
Sceneria przenosi sie do wąskiego nieoświetlonego korytarza (w piwnicach ratusza)... Widzimy od tyly postac, idącą wzdluz korytarza (nie widzimy kto to, bo osoba znajduje sie w cieniu). Nagle, naprzeciw mu wychodzi policjant, który sprawdza zakamarki ratusza. Widzi mezczyzne stojącego w cieniu...
Policjant: ''Prosze pana.. Tu nie wolno wchodzic. Prosze natychmiast opuścic to miejsce.'' [mezczyzna stoi w bezruchu i nic nie mówi] ''Mówie powaznie !! Nie chce uzywac wobec pana sily..''
Osoba w mroku: ''Sily, powiadasz ? He.. Jesteś śmieszny.. To o czym mówisz, to nie sila, tylko  warunki, które musisz przestrzegac, aby móc utrzymac rodzine... A 'To' jest róznica!!'' {mezczyzna gwaltownie podnosi prawą dlo?... widzimy tylko blysk i slyszymy krzyk policjanta]
Z powrotem w sali konferencyjnej:
Jakiś biznesmen: ''Nie masz sie o co martwic, burmistrzu! Gdybyś kiedykolwiek byl w klopotach, zawsze sluzymy pomocą..''
Grange: ''Nie, nie, nie.... Dziekuje za propozycje, ale... nie na tym ma polegac praca na moim nowym stanowisku... Bycie burmistrzem tak wielkiej metropolii, jaką jest Gotham, stawia przede mną wiele wyzwa?. Musze byc przede wszystkim pracowity, odpowiedzialny i ...''
Uczestnik obrad: ''... kooperatywny..'' [Grange patrzy na niego z malym uśmieszkiem]
Grange: ''.. Tylko tak zapewnimy miastu spokojną przyszlośc... Przyszlośc, w której nie bedzie przestepczości, i tym samym Batmana... To pozostanie juz tylko miejską legendą! Tak.. taki jest wlaśnie mój cel... wyczyścimy to miasto z brudu..''
W sali zapadla chwila ciszy... nagle, ludzie z zewnątrz zaczeli grupowo wywolywac nowego burmistrza, aby wyszedl i wyglosil przed nimi apel..
Komisarz Gordon: ''Chyba juz czas... [wskazując na okno] Przekonaj tych ludzi, ze Gotham nalezy do sprawiedliwych... Wierzymy w ciebie..''
Nagle wielkie drzwi do sali zostają wysadzone... [i ranią dwóch obradujących] W pomieszczeniu wybucha panika...  Wszystkie oczy skierowane są w strone wejścia. Patrzą na terroryste z niedowierzaniem. [wlaśnie teraz po raz pierwszy widzimy napastnika od stóp do glów]
To nikt inny, jak znany i wplywowy przedsiebiorca - Maximillian Baxter. Tyle ze, zamiast normalnego garnituru, ma na sobie biale szaty [tunika], skórzane sandaly, czerwoną peleryne na plecach.. a na dloniach ma zlote rekawice, pelne róznych kabelków...

Maxie Zeus
(http://img508.imageshack.us/img508/3029/maxzeusej9.png)

Jakiś biznesmen: ''Baxter ?! Co ty do cholery wyprawiasz ? Chyba pomylileś świeta. To nie Halloween !''
Baxter: ''Jakiś ty dzisiaj dowcipny, Reeds !'' [wystawia rece na przód, po czym je zaciska; ze specjalnych nadajników osadzonych na palcach, wytwarza sie silna wiązka elektronów, tzn. prądu elektrycznego. Prąd wyrzuca cialo Reedsa na drugi koniec sali. Biznesmen uderza mocno o ściane, po czym upada. Traci przytomnośc, gdy na glowe spada mu portret Abrahama Lincolna]
Gordon: ''Co ty robisz, Baxter ?? Co ci sie do cholery stalo ??''
Baxter: ''Niesprawiedliwośc...mi sie stala !! I przyszedlem sie zemścic !! Na was, na Batmanie, na obywatelach miasta... to przez was stracilem wszystko. Odebraliście mi coś najcenniejszego... Zniszczyliście mnie...WSZYSCY !!! Ale najwiekszy kolek w serce zadal mi Nietoperz, wasz ''pionek sprawiedliwości''.. wasza bro? przeciwko tym zlym. Stworzyliście go i zaufaliście mu... ale jego metody nie mają granic. To potwór i morderca, którego osobiście zniszcze !!''
Gdy Baxter tak sie rozzalal, Gordon przycisnąl guzik na nadajniku, który mial wezwac Batmana (taka bardziej komfortowa wersja Batsygnalu). Batman, a dokladnie, jego alter-ego, Bruce Wayne, znajdowal sie akurat na zewnątrz, rozmawiając z jakąś grupkom ludzi. Nagle, poczul wibracje w kieszenie.. Oznaczalo to, ze Gordon jest w klopotach... A z tego co Bruce wiedzial, komisarz przebywal wlaśnie wewnątrz ratusza. Wayne wymknąl sie niezauwazalnie.. i pogonil na tyly ratusza, gdzie znalazl wyjście ewakuacyjne. Drzwi byly zamkniete, wiec Bruce byl zmuszony wywazyc je silą. Tak tez zrobil. Znalazl sie na jakimś korytarzu.. [nie mial przy sobie kostiumu, ale mimo to musial dzialac]. Zacząl biec w strone klatki schodowej..
Tymczasem, z powrotem w sali konferencyjnej...
Baxter: ''Panie Grange, jak to milo sie spotkac po tylu latach.. nadal uwaza pan, ze pomagalem wtedy Pingwinowi ??''
Grange [patrzy wściekle na Maxa]: ''Nie mam do tego zadnych wątpliwości...''
Baxter [szale?czo sie śmieje]: ''Jak to fajnie niszczyc komuś zycie, nieprawdaz panie prokuratorze... a moze powinienem powiedziec - burmistrzu??'' [uśmiech na twarzy] ''Dobre czasu sie sko?czyly dla was, bezuzytecznych wladz.. Jesteście skorumpowani i pomagacie mordrcom rządzic tym miastem.. Ja mówie ''Stop''. Nadszedl czas odwetu !! [wyciąga maly detonator] Podlozylem w nocy, przed budynkiem Ratusza, bombe.. Wystarczy, zeby zabic polowe zgromadzonych tam cywilów...''
Grange: ''Nie rób tego.. To są niewinni ludzie!!''
Baxter: ''Tacy niewinni, jak Wy i ten latający morderca??... Wy go stworzyliście.. a on stworzyl szale?stwo na ulicach Gotham ! Joker, Dr. Crane... przed tym, jak w mieście pojawil sie Nietoperz, byli oni jak kazdy inny obywatel miasta.. mieli swoje male grzechy, ale dopiero Batman zrobil z nich, to czym są obecnie !! To samo zrobil ze mną.. [w oczach pojawia sie zal i lzy]
Grange: ''We? mnie, zrób ze mną co zechcesz, ale zostaw tych ludzi... Oni mają przyszlośc.''
Baxter: ''Ja tez mialem przyszlośc... ale zostala mi odebrana.... [podchodzi do wyjścia] Na początku byl Chaos... Na ko?cu bedzie go znacznie wiecej !![''At the beggining there was Chaos... At the end, there will be much more of it!!''] Niech Batman potraktuje to jako ostrzezenie.. i początek wojny...''
Grange [ze zlością]: ''Co on ci do cholery zrobil...''
Baxter: ''Zniszczyl mnie... Czas na zemste.'' [przyciska guzik na detonatorze]
Przed budynkiem, ma miejsce przera?liwa eksplozja... w wybuchu ginie mnóstwo cywilów.... Baxter ucieka....
Grange [z lzami w oczach patrzy przez okno]: ''Nie!! Szybko.. wezwijcie pogotowie!! Tam sie dzieje pieklo!! [w sali zrobil sie ruch.. zgromadzeni opuścili pomieszczenie]
Tymczasem, Baxter idzie znowu jakimś dlugim korytarzem.. Az tu nagle.. ktoś go kopie z nogi w twarz zza rogu. Max upada i dostrzega, ze zostal zaatakowany przez konkurenta ''Zeus Enterprises'' - Bruce'a Wayne'a. Powoli sie podnosi...
Baxter: ''Jak śmiesz podnosic reke na Zeusa ??''
Bruce: ''Nie wiem, co ci odbilo, Baxter...ale zaplacisz za to??'' [Bruce usiluje kopnąc rywala w brzuch.. Baxter jednak unika ciosu, lapiąc noge Wayne'a; poraza go prąd i upada na podloge... Baxter schyla sie nad nim i zaczyna go dusic... Bruce instynktownie kopie go od tylu w glowe i uderza go w twarz, wytrącając szale?ca z równowagi. Obaj wstają, patrząc na siebie morderczym wzrokiem...]
Baxter: ''Jeszcze sie spotkamy, Wayne - obiecuje ci to !! Ale na razie wybacz - nie mam czasu na zabawy !! (uśmiecha sie) [poraza Bruce'a z rekawicy.. Bruce przelatuje przez cale pomieszczenie.... Baxter ucieka]
Bruce, w lekkim szoku, dochodzi do siebie. Wstaje i biegnie w strone wyjścia... na zewnątrz jednak, nikogo juz nie ma. Nagle do pomieszczenia wbiega kilku funkcjonariuszy policji, z komisarzem Gordon'em na czele...
Gordon: ''Panie Wayne... widzial go tu pan ?''
Wayne [chwile sie zastanowil]: '' Baxtera ?.. Tak.. usilowalem go zatrzymac, ale mi zwial..''
Gordon: ''Nic nie szkodzi. Od tego jest policja. Trzeba schwytac sukinsyna !! Aktywowal detonator...'' [na twarzy Wayne'a widnieje smutek]
Obaj wychodzą na zewnątrz i idą w strone frontu Ratusza...
Bruce: ''Czy wiadomo, panie komisarzu, dlaczego zaatakowal ??''
Gordon: ''Nie wiadomo... Baxter mówil coś o zemście...na Batmanie.. na wszystkich !! Nie wiem, co mu odbilo... Jeszcze wczoraj rozmawialem z nim - byl normalny...''
Gordon i Wayne dochodzą na plac przed ratuszem. Ich oczom ukazuje sie pieklo... Śmierc, placz, krzyk.... Wszedzie porozrzucane są zwloki ofiar szale?ca...
Gordon: ''Matko Najświetsza... co On zrobil ??...''[w jego glosie slychac zalamanie]
Na twarzy Wayne'a równiez zawital ogromny smutek i przerazenie...
Wayne: ''Nie moze tak byc... Baxter MUSI trafic przed oblicze sprawiedliwości i zaplacic za to wszystko..!!!'' [gniew]
W tle chaosu i zniszczenia, slyszymy mieszające sie d?wieki: syreny policyjnej, syreny strazackiej i syreny pogotowia, które przybywają na miejsce...

X. WAYNE MANOR

(http://i30.photobucket.com/albums/c308/brucewayne69/batman/Mentmorewayne-1.jpg)

Godz. 18:00; Bruce wpada do swojej rezydencji.. Zdenerwowany Alfred zwraca sie do niego:
Alfred: ''Paniczu ! Na milośc boską.. nic panu sie nie stalo ? Wlaśnie widzialem wiadomości...''
Bruce: ''To okropne ! Baxter oszalal... Zginela masa ludzi !!..''
Alfred: ''Najwazniejsze, ze pan wyszedl z tego caly...''
Bruce: ''Nie, Alfredzie !! To moja wina ! Powinienem byl czuwac... Wtedy oni by nie zgineli, a Baxter zostalby zlapany..''
ALfred: ''Znowu sie obwiniasz ?... Nikt tego nie mógl przewidziec! NIKT! Musi panicz zrozumiec, ze nie pomoze pan miastu, obciązając sie winą...''
Bruce: ''Baxter powiedzial w Ratuszu, ze to przeze mnie zginą ci ludzie... ze niby coś mu zrobilem...[..] Nie wiem, co mial na myśli.. ale znajde go.. i sie dowiem [na jego twarzy widzimy gniew]''
Tymczasem, w kieszeni Bruce'a znowu odzywają sie wibrcje. Wayne wie, co to znaczy.. Razem ze swoim wiernym lokajem zmierzają w strone salonu. Mlody Wayne podchodzi do starego zegara i ustawia wskazówki na 10:47, godzine, o której jego rodzice zostali zamordowani... Otwiera sie przejście, obaj schodzą do Jaskini...   
Bruce podbiega do (wlączonego) Batkomputera i przyciska jakiś guzik. [który pozwala mu na radiowy kontakt z komisarzem]
Bruce [zmienia ton glosu] ''Tak, panie komisarzu...?''
Gordon: ''Batmanie... policja wlaśnie wybiera sie w kierunku Apartamentowca Baxterów. Moze tam go znajdziemy. A jak nie, to moze przynajmniej zostawil jakieś wskazówki...?''
Batman: ''Rozumiem... bede na miejscu za godzine. Komisarzu... obiecuje, ze zgarniemy tego szale?ca.''
[Gordon przez chwile milczy]''Na pewno !!'' [odlącza sie]
Bruce [do Alfreda]: ''Masz racje. Nie moge za to wszystko oskarzac siebie.. Tu trzeba dzialac !!'' [na jego twarzy widzimy powage]
: 04 Sierpie?  2008, 18:14:11

 XI. MANHUNT FOR ZEUS

Ok. 19:00 (niebo calkowicie zachmurzone); pod apartamentowiec Baxterów podjezdza 10 radiowozów policyjnych. Są antyterroryści i odzial S.W.A.T... Z jednego z radiowozów, wysiada Gordon i detektyw Ramirez.
Ramirez: ''Co robimy ? Czekamy na Batmana, czy wchodzimy bez niego?''
Gordon: ''Nie ma czasu na czekanie... Musimy powstrzymac Baxtera jak najszybciej..'' [zwraca sie do swoich ludzi, podnosząc glos..] ''No dalej!! Wchod?cie!! Tylko chce go miec zywego..''

Pegasus
(http://img507.imageshack.us/img507/3451/pegasushx9.png)

Nagle.. wrota do garazu zostają rozwalone. Z niesamowitą szybkością wyjezdza z niego motocykl.. za kierownicą którego siedzi Maximillian Baxter. Kierowca pedzi jak szalony przez podwórze w strone ulicy, mijając porozstawiane wszedzie furgonetki policyjne...
Gordon [do jednej ze swoich ekip]: ''Zosta?cie tu, i przeszukajcie cale mieszkanie...'' [skreca glowe w druga strone] ''A Wy... jed?cie za nim!! Szybko'' [..po czym wykonują polecenie, i na sygnale ruszają za uciekającym przestepcą..]
Rozpoczyna sie zapierający dech w piersiach pościg !

Motorcycle pursuit
(http://img507.imageshack.us/img507/8946/motorcyclepursuitcb1.png)

Max jedzie pelnym gazem, mijając po drodze wszelkie samochody i ciezarówki... Za nim podązają radiowozy policyjne. Pojazd Baxtera, to wbrew pozorom, nowoczesne cacko techniki, wyposazone w przydatne gadzety i bro?. Ścigany otwiera coś po lewej stronie swojego motoru, i wyciąga kilka malych bombek. [pedzi niesamowicie szybko... kierowcy innych pojazdów patrzą tylko ze zdumieniem] Baxter wyrzuca za siebie bomby.. po czym dwa radiowozy wylatują w powietrze. To jednak nie koniec, gdyz nadjezdzają kolejne.. Wkurzony Max znowu otwiera komore po lewej stronie... tym razem jednak wywala na droge wszystkie bomby. Na drodze ma miejsce grupowa kolizja - zdezorientowane samochody zaczynają 'szalec' po calej ulicy, doprowadzając do okropnej stluczki.. Policja, jednak nie poddaje sie tak latwo... Gdy Baxter jedzie przed siebie jak szalony, nagle (na krzyzówce) z prawej próbuje potrącic go furgonetka.. W ostatniej chwili, motocykl omija przeszkode.. Prawie, przy tym, zderza sie z innym autem. Pościg nadal trwa. Do Baxtera podjezdza od lewej, samochód policyjny. Policjant odsuwa szybe i zaczyna strzelac do motoru.. Okazuje sie, jednak, ze pojazd jest kuloodporny. Max przesuwa otwór w swojej rekawicy i wyciąga kolejną 'bombke', po czym rzuca ją przez szybe do samochodu.. Po chwili pojazd eksploduje.. Ścigany kontynuuje swoją ucieczke... Az tu, dostrzega w oddali szereg radiowozów, blokujący droge.. Baxter, mimo zagrozenia, nie zawraca.. Co wiecej, dodaje gazu... Kilkanaście metrów przed 'blokadą policyjną', Max skreca na chodnik, gdzie zaparkowana jest ciezarówka z piaskiem [na jej przyczepe prowadzą drewniane deski..] Motor wyjezdza po deskach i 'przelatuje' przez przeszkode..
Max nareszcie dotarl do portu. Policja i antyterroryści mają powód do radości, myśląc, ze zapedzili Baxtera w ślepy zaulek.. Nic bardziej mylnego! Max, tuz nad krawedzią rzeki, aktywuje tryb latania.. Po bokach motocykla podnoszą sie dwa skrzydla.. Do tego, wlączone zostaje równiez turbodopalanie (pojazd ma silnik rakietowy).. Baxter, zamiast wpaśc do rzeki, szybuje nad statkami ku górze..
Baxter: ''Do góry, Pegazie..!! Pokaz im, kto tu rządzi!!'' [Bezradna policja zatrzymala sie w porcie, patrząc ze zdumieniem na pojazd uciekiniera..]
Max szale?czo sie śmieje, szybując w powietrzu.. Nagle jego śmiech zostaje przerwany.. gdy slyszy glośny turkot innego silnika.. Z zastanowieniem, odwraca sie i dostrzega... Batwing !!!
Baxter: ''TYYYY !!!! Zaplacisz mi !!!''

Batwing
(http://img507.imageshack.us/img507/8503/batwingmk3.jpg)

Wkurzony Baxter wyciąga kolejne mini-bomby z wnetrza swoich rekawic.. i rzuca chmare do tylu - w Batwinga.. Pojazd zaczyna wybuchac, ale zadna powaza awaria nie zachodzi.. Batman wystrzeliwuje w zloczy?ce z karabinów maszynowych .. Baxter, szcześliwie unika wszystkich strzalów..  Wściekly, zwalnia motor, i wpada kolami na kokpit Batwinga (kabine z Batmanem). Szyba zostaje lekko potluczona - poza tym, nic sie nie stalo.
Nagle, Batman odczytuje (wewnątrz) na swoim komputerze, ze pojazd zbliza sie do przeszkody.. Wywoluje to zaniepokojenie u 'pilota'.. Batman nie zamierza lekcewazyc ostrzezenia i skreca w lewo, zostawiając Baxtera w tyle..
Baxter: ''Gdzie uciekasz, tchórzu ?? Jeszcze z tobą nie sko?czylem !! Wracaj, bo pozalujesz !!!''
W ostatniej chwili, Max dostrzega przed sobą mur, i zeskakuje z motoru.. Motor rozbija sie (eksploduje), a Baxter wpada do Rzeki Fingera..
Batman, tymczasem zastanawia sie, czym byla przeszkoda, która uniemozliwila mu pościg za przestepcą...
Akcja przenosi sie na ziemie... widzimy, jak Max wychodzi na brzeg rzeki (jest caly mokry), odwraca sie w jej strone, i z nienawiścią patrzy w mroczne zachmurzone niebo..
Baxter: ''To nie koniec, Batmanie !! Jeszcze sie z tobą rozprawie !!'' [znowu odwraca sie i idzie przed siebie..]
Po drugiej stronie rzeki zaś, policja dokladnie pilnuje doków.. W miedzyczasie, widzimy, jak Max wchodzi do kanalu (do którego wejście znajduje sie tuz nad brzegiem rzeki..).

Sewer entrance
(http://img507.imageshack.us/img507/8696/sewer1sh5.png)

XII. MYSTERIOUS OBSERVER

Ciemne pomieszczenie; widzimy nowoczesny komputer wmontowany w ściane... siedzi ktoś przed nim i przygląda sie calemu incydentowi z Batmanem i Baxterem... Nie widzimy jego twarzy, bo siedzi tylem w fotelu.. Nagle do pomieszczenia wchodzi jakiś czlowiek (podwladny)...
Podwladny: ''Panie, po co mnie wezwaleś ??''
Pan [zaczyna strzelac paliczkami palców] (z dziwnym akcentem): ''Przyszykujcie pojazdy, Umed... Zlozymy temu calemu ''Zeusowi'' wizyte...''
Umed: ''Panie.. ale czy to nie jest zbyt niebezpieczne ??''
Pan: ''Rób co mówie !! [jego zlośc ustaje] Myśle, ze On moze sie nam naprawde przydac !!'' [przestaje strzelac paliczkami, i zaczyna sie cicho chichotac..]

XIII. BATCAVE

(http://www.batmannews.de/gotham_city_central/batcave/pics/batcave.jpg)

Jaskinia, zbliza sie pólnoc; Batman wysiada z Batwing'a. Tymczasem na zewnątrz czeka juz Alfred...
Alfred: ''I co..?? Udalo sie ? Zlapaliście go ??'' [Bruce milczy] ''Paniczu.. ??''
Bruce: ''Baxter mial motor z napedem rakietowym... Juz go mialem...[myśli]... ale pojawila sie jakaś przeszkoda.''
Alfred: ''Przeszkoda ?''
Bruce: ''Coś w rodzaju bariery..''
Alfred: ''Moze, to byl samolot..''
Bruce [dalej myśli]: ''Nie, to nie byl samolot... Nie mam pojecia co to bylo... Niebo bylo zbyt zachmurzone, do tego mrok..''
Alfred: ''A Baxter ?''
Bruce: ''Jego motor rozbil sie o to coś... Podejrzewam, ze Baxter skoczyl do rzeki..''
Alfred: ''Wiec, miasto dalej jest w niebezpiecze?stwie...''
Bruce: ''Nie, Alfredzie ! Obiecalem Gordonowi, ze go zlapie.. i zamierzam dotrzymac slowa !!'' [Alfred jest zadowolony, ze wrócila Bruce'owi pewnośc siebie] 
Nagle, slyszymy jakieś pipczenie.. to Gordon. Batman wlącza odbiornik...
Batman: ''Co jest, panie komisarzu..??''
Gordon: ''Batmanie, moi ludzie przeszukali kazdy metr mieszkania Baxterów, i znale?li coś niesamowicie waznego, a zarazem przykrego. Myśle, ze ta poszlaka moze miec wielkie znaczenie dla tego dochodzenia..''
Batman: ''Co to takiego..?''
Gordon: ''W salonie znaleziono zwloki zony Maxa - Tiny Baxter...''
Batman [zdziwiony]: ''Rozumiem.. Albo Max zwariowal i zabil swoją zone.. albo ktoś inny ją zabil, a Max szuka zemsty.. Ja bardziej wierze w tą drugą wersje..''
Gordon: ''Dlaczego wiec, Baxter oskaza nas za to..??''
Batman [myśli]: ''Pracuje nad tym..''
Gordon: ''Policja przeszukuje Finger River i jej wybrzeza.. Moze tam coś znajdziemy..''
Batman: ''Trzeba go znale?c.. i wyjaśnic tą calą sprawe..''

XIV. ZEUS' HIDEOUT

Sewer#1
(http://img507.imageshack.us/img507/1394/sewer2xk3.jpg)

Akcja przenosi sie do kanalów, gdzie ukrywa sie Baxter. Jego kryjówka znajduje sie bezpośrednio pod budynkiem ''Zeus Enterprises''.. To tu najlepsi technicy firmy produkowali nielegalny sprzet i bro?... 'Baza' ta jest polączona z firmą jedną windą... która wewnątrz budynku jest niezauwazalna.
Na ścianach widzimy róznorodne rodzaje broni.. od pistoletów, na bazookach ko?cząc. Baxter stoi przy jakimś stole i odpina rekawice z rąk...
Baxter: ''Zabije cie!! Zabije cie, morderco...''

Sewer#2
(http://img507.imageshack.us/img507/7607/sewer3vq7.png)

Tymczasem, na zewnątrz kryjówki Maxa, widzimy jakieś cienie idące wzdluz kanalu...
Podchodzą do ściany... jeden z nich przyczepia do niej zlotego skarabeusza, który jak sie zaraz okaze, tak naprawde jest bombą.. Grupka odsuwa sie od ściany... na skarabeuszu zaczynają migotac światelka... coraz szybciej...

Scarab bomb
(http://www.shopategypt.com/store/images/gold-scarab-ring-06b.jpg)

Max, tymczasem laduje jakiś karabin.. bodajze kammerlader... Nagle rozlega sie straszliwy HUK i ściana zostaje rozerwana.. Tylko kurz sie unosi.. Zaskoczony Max chwyta bro? i, z nienawiścią zaczyna strzelac w strone dziurawej ściany...
Max: ''Juz zeście mnie tu znale?li ?? Zaplacicie za zaklócanie mojego olimpijskiego spokoju !!! Nie dam sie tak latwo pojmac... Wiedzcie, ze schwytanie mnie bedzie dla was pracą syzyfową...!!! [ciągle strzela]
Po chwili Max przestaje strzelac i chowa sie za ściane... Odzywa sie ktoś, z nietypowym akcentem..
Ktoś: ''Nie przyszliśmy walczyc..!!'' [zdziwiony Max nie wie, co na to odpowiedziec..]
Max: ''Czego chcecie ??''
Ktoś: ''Przyszliśmy z propozycją sojuszu.. i wspólpracy..!!''
Max zastanawia sie jeszcze chwile, po czym powoli wychodzi zza ściany. Kurz krązący nad wywazonym kanalem zaczyna opadac... Max dostrzega swoich gości; patrzy na nich z niedowierzaniem... Odzywa sie szef bandy, ubrany w niesamowity kostium...
Szef bandy: ''Witaj, Maxie..!''[uśmiecha sie]

                                                                                                                 <..ciąg dalszy nastąpi..>

Wkrótce wrzuce cześc II i III. Mozecie sie czepiac, ze wprowadzam takie elementy jak odrzutowe motory.. ale powiem tak.. taka byla juz moja konwencja, przy pisaniu tej historii. (..sounds familiar..) ;D
Napisalem ją (jako interquel trylogii)) przede wszystkim, bo chcialem bardziej realistycznie przedstawic Zeusa... nie jakiegoś tam szajbusa z obsesją na tle mitologii greckiej (jak w komiksach), ale bardziej... skorumpowanego biznesmena (pomysl zaczerpniety z BTAS), którego zycie traci sens po zabójstwie jego zony... (w komiksach tez wspomniane jest, ze Max mial zone, która zginela w niewyjaśnionych okolicznościach... ale nigdy nikt nie skusil sie na rozwiniecie tego wątku.) 
Noo.. to czekam na opinie! ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: JaRo w 04 Sierpień 2008, 22:46:31
 Dzieki Maxie za to, ze jako pierwszy podjąleś sie przeczytania moich prac. Milo mi, ze Ci sie spodobaly, moze Twoje pochlebne opinie zachecą innych do przeczytania, zobaczymy.

  Jak wróce, to na pewno przeczytam Twój projekt :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Hydro w 04 Sierpień 2008, 22:57:50
JaRo - przyznam, ze Twoje prace są świetne. Moze nie do ko?ca tak sie pisze scenariusze (filmowe jakby co;)), ale te dwa projekty są wciągające, klimatyczne, z nie-glupimi-tekstami-a'la-Schumacher, z brutalnością i przeklenstwami :D I powiem Ci szczerze - masz talent, gościu :)

PS. Ja bodaj drugi wszystkie przeczytalem :P
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Grim Knight w 06 Sierpień 2008, 21:15:25
Świetny pomysl z zamieszczaniem zdjec i szkiców w poszczególnych miejscach scenariusza, Maxie.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Firm w 20 Sierpień 2008, 15:06:21
Rozdzial I

Mrok. Tak mozna określic to co widzial Dave Hayne. Próbowal poruszyc rekoma ale poczul, ze dlonie nie pozwalają wykonac mu ruchu. Byly związane. Siedzial. Tak samo jak i górne, dolne ko?czyny równiez przywiązane byly do, jak mu sie wydawalo krzesla.
Czul sie okropnie, jego tarz zapewne byla zapuchnieta a nie zagojone rany nadal krwawily, po cichu jeknąl.

Uslyszal halas dochodzący na wprost od niego. Lekkie trzaśniecie i oślepilo go światlo. Ktoś otworzyl drzwi, drzwi od hangaru. Tak przynajmniej myślal bowiem światlo wpelzlo do pomieszczenia w ogromenj ilości i zdązyl zauwazyc sterte rozwalających sie i gnijących opon. Równiez ksztalt "dziury" po drzwiach przypominal wielki prostokąt, który przywodzil na myśl drzwi od garazu. Ktoś wszedl do środko, Dave nie zdązyl zauwazyc bowiem światlo nadal go oślepialo. Drzwi znowu zostaly zasuniete, TRZASK!

-Witam- powiedzial glos nalezący zapewne do mezczyzny, który przed chwilą wszedl do środka. Co dziwne ton jego glosu wydawal sie przyjemny i spokojny.

-G-Gdzie jestem- wydukal Dave.

-Przepraszam za te warunki ale moja sytuacja i twoje polozenie niestety nie pozwolily na nic innego.

-GDZIE JESTEM!? KIM JESTEŚ!?- wykrzyknąl Dave po czym uslyszal kroki. Zblizal sie.

-Juz odpowiadam, pozwol tylko- Hayne uslyszal, ze "gośc" szamota sie - O Tu Jest!- wykrzyczal teatralnie.

Nagle mrok rozjaśnil sie pod wplywem zapalonej zapalki, którą wyciągnąl Tajemniczy mezczyzna.

Serce Dave'a zabilo mocniej. Próbowal podskoczyc ale nie pozwolily mu na to wezly, którze przetrzymywaly go.

-Coś nie tak Dave?-

-NIE MA TEGO!- ryknąl, teraz zacząl panikowac.

-Nie masz czego?- kontynuowal tajemniczy gośc w swojnym spokojnym tonem

-NIE MAM! WZIAl TO Z SOB?! DO ARKHAM!-

Zapalka zgasla. Wszystko ustalo Dave niczego nie slyszal.

-KlAMIESZ!- krzyknąl mezczyzna, który po raz kolejny zapalil zapalke, tym razem blizej twarzy Dave'a.
Hayne zamknąl oczy, do której naplywac zaczely lzy.

-Blagam nie mam tego...Prosze-

-O CO PROSISZ!? O TO ABYM UWIERZYl W TWOJE KlAMSTWA!?-

-NIe...to nie tak. Zdobede je dla ciebie! Przysiegam!- Dave byl zdziwiony ile nadzieji uslyszal w swoim wlasnym glosie.

-Mam coś dla takich jak ty. Dla takich, którzy klamią, takich którzy zakladaja maski przed wszystkimi...- powiedzial mezczyzna znowu ze swym spokojnym tonem.

-Mój Boze! NIE! PROSZe TYLKO NIE TO! BlAGAM!-

-Mezczyzna podciągnąl rece do swej twarzy po czym zlapal sie za tyl glowy, na której znajdywala sie maska. Czarna, stalowa przypominającą ludzka czaszke. Dave uslyszal klikniecie po czym mezczyzna ściągnąl z twarzy maske.

-BlAGAM! PROSZe! NIE! NIE! ZOSTA MNIE!- Hayne zacząl podskakiwac na krześle, szarpal sie, szamotal. Mezczyzna przycisnąl maske do twarzy Dave'a po czym zamocowal ją tak aby nie spadla, KLIK!

-NIE! NIE CHCE!-

Mezczyzna kopnąl krzeslo tak, ze to wraz z Dav'em upadlo na ziemie. Hayne zawyl. Zapalka zgasla. Mrok, cisza, Dave zacząl plakac. Uslyszal coś co przypominalo naladowywanie magazynku.

-Czy To? NIE BOzE! NIE!-

Ciemnośc nagle zostalo rozerwana przez snop światlo postalego na wskutek strzalu z pistoletu. Mrok. Stzal, mrok, strzal. Cisza.
Mezczyzna podszedl do Hayne'a i zdjąl z jego twarzy maske. Zalozyl ją na wlasną twarz po czym krzyknąl:

-Koniec- Swym spokojnym tonem. Drzwi otworzyly sie i do środka ponownie wlalo sie światlo. Dave Hayne lezal na ziemi, przywiązany do krzesla w kaluzy krwi. Nie poruszal sie, nie oddychal, jego serca stalo w miejscu.

Black Mask wyszedl po czym odwrócil sie w strone martwego czlowieka.

-Klamca- oświadczyl po czym zamknąl drzwi. Mrok.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 24 Sierpień 2008, 12:42:54
Wlaściwie to nieczesto spotykam sie z postacią Black Mask i zbyt wiele o nim nie wiem, ale Ty go ukazaleś jako gangstera/egzekutora w świetny sposób.
Twoje opowiadanie jest tak jakby wyjetym fragmentem z środka czegoś wiekszego. Mozesz wiec kiedyś dopisac calą reszte... ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Firm w 28 Sierpień 2008, 20:36:55
Rozdzial II

Bruce Wayne, bilioner, czlowiek który za pieniądze moze dostac wszystko. Wszystko oprócz spokoju, oraz snu, tak przynajmniej sądzil bowiem zostal obudzony przez krzyki budowniczych. Odkąd wprowadzil sie do nowo wybudowanej, jeszcze niesko?czonej posiadlości Wayne'ów nie mógl liczyc na chwile odpoczynku czy rozlu?nienia.

Przekrecil sie na drugi bok.

Do tego dochodzil równiez fakt, ze kazdy z mieszka?ców Gotham byl gotów pozbawic go zycia. Nie, nie jego. Batmana, Mrocznego Rycerza, czlowieka który nocą niczym cie? przykrywal Gotham City swą peleryną by pomóc mieszka?com, którzy nie ulatwiali mu tego zadania. Dlaczego wiec byli gotów dorwac Nietoperza? Odkąd Harvey Dent umarl, Batman przejąl wszystkie zabójstwa dokonane przez prokuratora okregowego na siebie by oczyścic jego mienie. Bialy Rycerz Gotham, tak go nazywali.

Polozyl sie na brzuchu.

Od tamtego momentu byl ścigany przez caly czas. Przez mieszka?ców czy policje. Naturalnie komisarz Gordon próbowal ulatwic mu ucieczke za kazdym razem bowiem jako jeden z nielicznych znal prawde. Liczba siniaków, rozciec, guzów ciągle rosla a nieraz ból z jakim walczyc musial Bruce byl nie do zniesienia. Zza okna dobiegal go d?wiek pneumatycznego mlota.

-Nie ma sensu dalej tak lezec- pomyślal po czym skoczyl na nogi. Upadl. W jego glowie panowal huk. Drzwi od sypialni zaskrzypialy i do pokoju wszedl Alfred Pennyworth, lokaj, przyjaciel rodziny.

-Przygotowalem śniadanie ale widze, ze rozkoszuje sie pan kurzem. Wszystko wporządku?- Zapytal lokaj podchodząc do Brucea i podnosząc go.

-Tak, sądze ze kąpiel mi pomoze- oświadczyl bilioner

-Robi sie coraz gorzej. Te rany są nie do zniesienia. Musi pan dac sobie szanse. Na ulicach Gotham i tak jest juz spokojnie-

-Ma racje- pomyślal Wayne. Odkąd Harvey Dent wyzbyl sie wiekszości kryminalnych organizacji miasto wydaalo sie bezpieczniejsze. Wplywal tez na to fakt, iz Batman byl "mordercą". Przez ostatni miesiąc bilioner trenowal, udoskonalal, budowal.
Udalo mu sie wyremontowac jaskinie i zejście do niej które teraz znajdowalo sie za zegarem w biurze. W "pelnej" czesci posiadlości.

-Niedlugo gwiazdka paniczu Wayne, jakieś plany?-

Bruce nagle otrząsnąl sie z zamyślenia, stanąl juz sam bez pomocy lokaja i odpowiedzial:

-Sądze, ze zrobie jakieś przyjecie. Moze jakaś akcja charytatywna.-

-Tak, to dobry pomysl. Tylko moze tym razem, nie niszczmy posiadlości-powiedzial ALfred po czym sie uśmiechnąl.

Bruce spojrzal przez okno na dwór.

-Ten śnieg w niczym mi nie pomaga.- rzekl Wayne

-Ale tworzy doskonalą atmosfere. Mozemy zresztą napalic w kominku- powiedzial lokaj ścieląc lózko pana.

-Mówili coś w telewizji?-

-Nie. Od rana puszczają tego cholernego Nygme. NIe zgadnie pan co tym razem postanowil zbadac...- odpowiedzial Lokaj.

-Edward Nygma, znany psycholog w Gotham CIty. Zaczynal jako prezenter zagadek dla dzieci, obecnie zaś uwazany za geniusza prowadzi wlasny program, w którym bada rózne, dziwne rzeczy równiez... - Pomyślal Bruce.

-...Batmana- powiedzial tubalnym glosem Alfred.

Bruce odwrócil sie w strone telewizji, siegnąl po pilota i wlączyl odbiornik.

-Który kanal?- zapytal

-Gotham TV-

Bilioner nacisnąl odpowiedni przycisk po czym na ekranie pojawil sie mezczyzna w średnim wieku, ubrany w szary garnitur. Najbardziej charakterystyczną cześcią jego ubioru byl zielony krawat.

-Batman, Mroczny Rycerz, Mściciel Gotham a od niedawna morderca...-

-Ma pan coraz wiecej nazw, jeszcze troche i kazdy bedzie pana nazywal inaczej- powiedzial Alfred, który zagluszyl glos z odbiornika

-...a ulice są coraz bardziej puste. Dziś zajmiemy sie sposobem myślenia tej fascynującej postaci. zeby tego dokonac oprócz mnie w studiu pojawi sie dziś wielu gości...-

Bruce wylączyl odbiornik.

-Nie mam sily tego sluchac-

-Naturalnie panie Wayne, bedzie pan jadl tutaj czy z znajomymi?-

-W Jaskini-

-Przygotuje wiec pare porcji- poweidzal Alfred po czym wyszedl z pokoju.

Wzrok Bruce utkwil w telewizorze. Rozejrzal sie, poszedl do toalety, wziąl prysznic, ubral sie i zszedl do Jaskini.


: 27 Sierpie?  2008, 00:36:03

 Jakby co dopisalem.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 28 Sierpień 2008, 20:43:37
Dobrze poznaleś Alfreda przez te dwa filmy, Firm. Jest dowcipny na swój wlasny sposób i nie stroni od docinek Bruce'owi.
Fajny dialog ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Firm w 28 Sierpień 2008, 21:11:25
Dzieki, szczerze to to co pisze jest chyba moją wizja 3. Podchodząca pod Nolana.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 28 Sierpień 2008, 21:50:38
Cytat: Firm w 28 Sierpień  2008, 21:11:25
bedzie pan jadl tutaj czy z znajomymi?-

-W Jaskini-

-Przygotuje wiec pare porcji- poweidzal Alfred po czym wyszedl z pokoju.
Jezeli to wyszlo z Twojej glowy to mozesz byc z siebie dumny. Ja sie ubawilem...  :D
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Firm w 29 Sierpień 2008, 21:03:44
Wyszlo z mojej glowy, dzieki ;)

jak to napisalem myślalem o BB gdy Bruce montuje w jaskini światla i Alfred widzi nietoperze:

-Przynajmniej nie bedzie pan sie czul samotny.
: 28 Sierpie?  2008, 22:17:26

 Rodzial III

Grupa pieciu mezczyzn stala na czwartej centralnej przecznicy w Gotham City.

-Masz towar?- zapytal sie najwyzszy, czarnoskóry, ubrany w szarą bluze i dresowe spodnie tego samego koloru.

-Tak, tu jest. Kaliber czterdzieści cztery taki jaki chcialeś- odpowiedzial wychudzony bialoskóry mezczyzna. Byl bardzo brudny a smród dalo sie wyczuc przynajmniej z pieciu metrów.

-Ej chlopaki, chod?cie tutaj- zawolal murzyn. Grupa trzech mezczyzn stojących nieopodal podeszla do swego przywódcy. Wychudzony chlopak mial przerazenie w oczach.

-Coś nie tak?- zapytal

Nikt nie odpowiedzial. Chlopak rozglądal sie nerwowo. Pośród tej grupki ludzi zauwazyl dwóch bialych i dwóch czarnych mezczyzn ubranych podobnie jak ich przywódca - w "obwisle" ubrania.

-Dziewiecset za trzy, naboje juz daruje- ciągnąl dalej.

Grupa kupujących tylko patrzyla na brudnego sprzedawce. Obrzydzenie, pogarda. To mozna bylo wypatrzec w ich oczach.

-Bierzecie czy nie- pytal chlopak wyra?nie bylo widac, ze jest czymś zaniepokojony. -No bierzcie!- krzyknąl chlopak po czym wrecz rzucil bro? w rece przywódcy.

Wysoki mezczyzna spojrzal na zakup po czym wreczyl go swym poddanym. Spojrzal raz jeszcze na chlopaka i siegnąl do kieszeni.

-Boze...Nie..- wyszeptal "brudas".

Wysoki mezczyzna wyciągnąl plik banknotów po czym wreczyl go chlopakowi. Sprzedawca rozejrzal sie raz jeszcze po czym zrobil pare kroków w tyl. Zacząl uciekac. Nawet nie przeliczyl pieniedzy. Grupa mezczyzn zaczela rozmowe.

-Nie przyleci. Nie odkąd jest ścigany- powiedzial murzyn ubrany w spodnie z niskim krokiem i czarna bluzą z kapturem.

-Nie. Ale za jakiś czas, gdy gówno zrobi sie geste- rzekl przywódca po czym zamilkl. -Kiedy na ulicach znów zrobi sie niebezpiecznie, wtedy wróci.-

Bylo cicho. Na ulicach nie bylo zadnych samochodów, zadnych ludzi. Nie byla to wina pory, nawet w środku nocy Gotham bywalo pelne. Nagle po asfalcie w wrecz niewinny sposób potyczyla sie plonąca opona. Jej tor byl prosty. Oczy gangu skierowaly sie na ten jakze dziwny obiekt.

-Co do...?- powiedzial otyly chlopak. Uslyszeli cichy śmiech. Dochodzil zza nich. Wszyscy szybko sie odwrócili. Na ulicy stalo ośmiu ludzi. Nie byle jakich. Wszyscy ubrani byli w rozpadające sie wrecz ubrania, choc wyglądaly na dośc eleganckie. Najciekawszą cześcią stroju byly jednak twarze tych ludzi. Twarze, które pomalowane byly na bialo, czarne obwódki wokól oczu i czerwone uśmiechy. Tak  taki makijaz z pewnością przerazal. Wyglądali jak klauni, którzy podczas nakladania makijazu stracili kontrole na dlonią. Trzy kobiety i pieciu mezczyzn.

-Ha,ha,ha,ha....- zaśmial sie po cichu klaun stojący na przodzie -..Ha, ha, ha...-

-Wariaci...- powiedzial bialoskóry z kapturem na glowie.

-...Ha, ha, ha...- Klaun zamilkl -...ha, ha...- siegnąl do kieszeni, ten sam gest wykonali wszyscy "pomocnicy" stojący za nim.

-Nalodawaliście?- zapytal sie murzyn po czym odwrócil sie w strone swego "gangu".

-Tak- wyszeptali wszyscy naraz, naprzeciwko nich klaun nadal sie śmial. NIe w sposób glośny czy nawet straszny po prostu cedzil slowa, bez zadnego uczucia jednak z uśmiechem na twarzy.

-Ha, ha, ha....BANG!- krzyknąl nagle po czym wszyscy klauni wyciągneli z kieszeni dlugie pistolety. W tej samej sekundzie nastąpily strzaly. Cala grupka ubranych w "wiszące" ubrania upadla na ziemie. Z ich cial wystawaly cieniutkie prety zako?czone fioletowymi chorągiewkami, które swobodnie falowaly na wietrze. Na tym niewinnym kawalku materialu znajdowal sie napis, który glosil: JOKERS.

Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 31 Sierpień 2008, 10:16:54
Joker w Arkham, ale w mieście anarchia trwa rozprzestrzeniana przez jego "fanów".
To zawsze najbardziej lubilem w serialu "Batman Beyond" - Jokersi.

Duzo wiecej wątków w twojej historii Firm, obyś umial to wszystko dobrze polączyc i zgrac ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Hydro w 21 Wrzesień 2008, 00:44:18
Firm, czekamy na wiecej ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Firm w 21 Wrzesień 2008, 15:54:06
Ok, ale mam tak w szkole duzo pracy - tlumaczenie ksiązki, 40 pyta? z historii - nauka, lektury, wystep w teatrze ze narazie po prostu nie mam kiedy.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Juby w 02 Październik 2008, 18:21:25
Napisałem pierwszą, otwierającą scenę do kontynuacji TDK (Taki niby prolog). Przeczytajcie! ;)
_______________________________________________________________________________

T H E   D A R K   K N I G H T   R E T U R N S   (Tytuł roboczy)

NOC. Trwa wielka burza. Z nieba spadają wielkie błyskawice. Dwie układają się w kształt – SYMBOL BATMANA. Na niebie pozostaje jego cień. Znika w deszczu.

CIĘCIE
DO:

NOC. Pada DESZCZ. Kamera opada na wyspę Narrows... Zbliża się do Zakładu Psychiatrycznego ,,Arkham Asylum"... Do małego, zakratowanego okna.

WNĘTRZE. KORYTARZ, ARKHAM ASYLUM – NOC

Korytarzem idzie piękna kobieta niosąca tacę z jedzeniem i DŹWIGAJĄCA TORBĘ. To DR HARLEEN QUINZEL. Przechodzi obok kilku cel. Dochodzi do samego końca korytarza, gdzie obok stalowych drzwi z NUMEREM 212, stoi dwóch strażników, TONY i JAMES.

JAMES
Proszę oddać tacę i pokazać wnętrze torby.

DR HARLEEN QUINZEL
Chłopaki, pracuję tu od dwóch lat. Nie możemy sobie oszczędzić tego przeszukiwania, choć jeden raz?

Tony wyciąga ręce w kierunku Harleen.

JAMES
Przykro mi Pani doktor, ale zna Pani zasady. Jeśli nie będziemy wykonywać swoich obowiązków tak jak się należy, to kto będzie odpowiadał w razie jakichś komplikacji z więźniem. A dobrze wie Pani, że dziś w zakładzie zostało tylko sześciu strażników. Musimy być ostrożni, bo w razie czego, to nasze łebki polecą pierwsze. Teraz proszę oddać tacę.

Harleen oddaje tacę z jedzeniem Tony'emu i zaczyna ściągać torbę z ramienia.

TONY
Po co w ogóle Pani doktor tak o niego dba? Zakochała się Pani w nim, czy co?

Tony się lekko uśmiecha i odwraca bokiem do Pani doktor. Harleen oddaje torbę, o którą prosił James. Robi zmieszaną minę.

DR HARLEEN QUINZEL
O co ci chodzi?

Tony z powrotem spogląda na Panią doktor z zaskoczoną minom.

TONY
Troszczy się Pani o niego. Przecież przynoszenie mu kolacji nie jest w zakresie Pani obowiązków. Czemu Pani to robi? Dobrze Pani wie kim jest ten człowiek. Jak dla mnie, to nikt nigdy nie powinien spędzać z nim tyle czasu.

DR HARLEEN QUINZEL
Lepiej zajmij się swoimi sprawami.

TONY
Tak jest Pani doktor.

James w czasie ich rozmowy otworzył torbę, a teraz wyjmuje z niej rzeczy. Wyciąga FIOLETOWY GARNITUR i KOSMETYCZKĘ, do makijażu. Przygląda im się, a razem z nim Tony...

James
Co to ma być do cholery?

Odwraca wzrok na Panią doktor. Harleen właśnie wyjęła spod spódniczki mały PISTOLET. Oddaje cztery strzały. Martwi strażnicy padają na ziemię, a wraz z nimi taca z jedzeniem, które się rozsypuje po korytarzu. Quinzel ładuje z powrotem zawartość do torby. Podnosi ją i zabiera klucze Jamesowi. Podchodzi do drzwi. Otwiera je, a tam –

WNĘTRZE. CELA NUMER 212, ARKHAM ASYLUM – NOC

CIEMNOŚĆ. Światło dochodzi tylko z otwartych drzwi. Stoi w nich Harleen. Z dumom na twarzy upuszcza torbę. Uśmiecha się do siedzącego mężczyzny na końcu sali. Światło pozwala ujrzeć tylko jego nogi, oraz kontur jego włosów i ramion. To JOKER.

DR HARLEEN QUINZEL
Już jestem Panie J. Przyniosłam Panu ubranie i coś do zasłonienia blizn na twarzy. Mamy 5 minut.

JOKER
Wybornie.
(uśmiecha się)

WNĘTRZE. POMIESZCZENIE OCHRONY, ARKHAM ASYLUM – NOC

Strażnik (COLIN) buja się na krześle, jedząc pączka. Oblizuje palce. Zerka na EKRANY MONITORÓW. Zauważa leżących na ziemi Tony'ego i Jamesa. Wyprostowuje się i uważnie przygląda obrazowi z monitora. Próbuje się połączyć ze strażnikami.

WNĘTRZE. CELA NUMER 212 – KONTYNUACJA

Joker w ciemnościach kończy zakładać MAKIJAŻ. Wstaje i w raz Harleen wychodzi z pomieszczenia.

DR HARLEEN QUINZEL
Dłużej już nie można było?

WNĘTRZE. POMIESZCZENIE OCHRONY – KONTYNUACJA

Strażnik przestaje nawoływać Tony'ego i Jamesa. Bierze KRÓTKOFALÓWKĘ z biurka.

COLIN
FRANK? Frank?! Frank?!!!

FRANK
Jestem, jestem. Co tam u ciebie? Ciągle się obżerasz, w czasie gdy my musimy patrolować korytarze.

COLIN
Nie rzutuj sobie. Jakieś zamieszanie przy celi 212. Bierz Mike'a i biegnijcie tam!

FRANK
A co z Tony'm i z Jamesem?

COLIN
Oni... oni... Chyba nie żyją. Tak to przynajmniej wygląda. Bądźcie tam najszybciej jak możecie. Bo chyba wiecie czyja to cela?

FRANK
Zaraz tam będziemy.

Colin powrotem zerka na ekran monitora. Widzi kobietę i mężczyznę w fioletowym płaszczu po korytarzu.

WNĘTRZE. KORYTARZ – KONTYNUACJA

Harleen i Joker przeszli już cały korytarz. Na końcu skręcają w lewo i schodzą po schodach. Idą wzdłuż korytarza na parterze. Zatrzymują się przy CELI NR 81. Joker wyjmuje MAŁY PRZEDMIOT, DETONATOR, z torby i przyczepia go do drzwi.

WNĘTRZE. CELA NUMER 212 – KONTYNUACJA

Dwóch strażników stoi w drzwiach otwartej celi. Jest pusta, a pod nią leżą martwi Tony i James.

WNĘTRZE. KORYTARZ – KONTYNUACJA

Wybuchają drzwi CELI NUMER 81. Frank i Mike biegną korytarzem do miejsca, z którego dobiegł huk. Zbiegają po schodach, i dochodzą do dziury w ścianie, będącej na miejscu drzwi do celi. Obydwaj strażnicy wyjmują broń. Z celi dobiega drugi, tym razem mniejszy huk. Frank stoi zdenerwowany obok dziury, a tuż obok niego Mike.

WNĘTRZE. CELA NR 81 – NOC

W tylniej ścianie celi widnieje DZIURA. Za nią widać uliczkę, gdzie jest zaparkowany CZARNY SAMOCHÓD. Harleen wychodzi przez dziurę i idzie w kierunku niego. Joker podąża za nią, ale zatrzymuje się na granicy wydostania z Arkham.

WNĘTRZE. KORYTARZ – KONTYNUACJA

Mike i Frank postanawiają działać. Szybko wystawiają broń w kierunku celi, a potem wchodzą do niej.

WNĘTRZE. CELA NR 81 – KONTYNUACJA

FRANK
Stój!

Joker powoli odwraca głowę w ich kierunku. Strażnicy patrzą na niego zarówno z przerażeniem i obrzydzeniem.

JOKER
Wita Panów.
(uśmiecha się)

Joker odwraca się całym ciałem w kierunku strażników. STRZELA w Mike'a. Frank klęka, koło niego. Odwraca się. Widzi Jokera podchodzącego do samochodu. Clown otwiera drzwi i wchodzi do środka. Frank wybiega z celi na ulicę.

PLENER. ULICZKA OBOK ARKHAM – NOC

SAMOCHÓD z Harleen i Jokerem w środku odjeżdża. Frank STRZELA do niego parokrotnie. Nie trafia. Nie widział tablic rejestracyjnych. Skołowany nie wie co ma robić. Z oddali dobiega odgłos syren policyjnych.

NOC. Pada DESZCZ. Kamera oddala się od uliczki obok Arkham. Widzimy całą wysepkę Narrows...

CIĘCIE
DO:

...

_______________________________________________________________________________

Może jak będę miał czas dokończę to dzieło  :D, a póki co możecie ocenić, czy jestem urodzonym scenarzystą.  ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 02 Październik 2008, 18:43:16
Wczytując się w to wyobraziłem sobie tą scenkę z podkładem muzycznym z napadu na bank w TDK. Naprawdę ciekawie mogłoby wyglądać to w kinie, ale logo Batmana z piorunów jakoś mi nie pasuje.
Mimo wszystko podoba mi się Twój prolog.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Juby w 02 Październik 2008, 19:12:19
Cytat: Mr.G w 02 Październik  2008, 18:43:16
Wczytując się w to wyobraziłem sobie tą scenkę z podkładem muzycznym z napadu na bank w TDK. Naprawdę ciekawie mogłoby wyglądać to w kinie, ale logo Batmana z piorunów jakoś mi nie pasuje.
Mimo wszystko podoba mi się Twój prolog.

Dziękuje za pochwałę i przyznam się, że gdy to pisałem wyobrażałem sobie tę scenę właśnie z muzyką z napadu na bank.  ;)

A o znak z piorunów to chciałem, aby na początek było coś tak charakterystycznego jak nietoperki w BB, czy płomienie w TDK. I myślę, że prezentowałoby się to bdb i mroczno. Rysując to w 5 minut na Paincie, tak to sobie wyobrażam:
(http://img50.imageshack.us/img50/6702/beztytuumh4.png)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Firm w 02 Październik 2008, 20:25:52
Pare błęddów interpunkcyjnych ale całość dość ciekawa. Jedyny problem to fakt,że zdałem sobie sprawę z tego, że nie miałbym ochoty oglądać Jokera od razu w kolejnej częśći bo po prostu trochę go za dużo.

Ale to  jak wymyśliłeś logo....Geniusz..świetnie to wygląda nawet w paintcie.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Juby w 02 Październik 2008, 20:34:37
Ja nie powiedziałem, że ta część miałaby się rozgrywać zaraz po TDK. Mogłaby być częścią czwartą lub piątą, gdzie Joker po, np. 5 latach ucieka z więzienia. ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Maxie Zeus w 02 Październik 2008, 20:41:04
Prolog całkiem niezły - ma klimat ;)
A wymyślone przez ciebie logo bardziej pasowałoby jako zapowiedź Electrocutioner'a albo mojego imiennika, jako 'main villain' 8)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Juby w 03 Październik 2008, 06:39:49
Piorunami i deszczem, chciałem podkreślić nadciągającą burzę (chaos), którą zwiastuje ucieczka Jokera z Arkham. Gdy to wymyślałem oglądałem akurat "Terminatora" i na końcu filmu padły słowa: "Nadciąga wielka burza."; "Wiem."
Chciałem też, aby przy tym logu odbijał się jakiś kolor (W BB mieliśmy pomarańcz przy zachodzie słońca, a przy TDK błękit), więc wybrałem czerwień, bo jakoś od razu kojarzy mi się to ze złem. Choć brałem pod uwagę też purpurę.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 27 Luty 2009, 15:14:46
Nieproszony gość

  Nastoletnią Sarę zbudził dźwięk, który można określić zgrzytem metalu. Był środek nocy, w pokoju panował mrok. Kiedy oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności, Sara ujrzała przed sobą kontury dorosłego mężczyzny. Jej początkowe zdziwienie przerodziło się w strach i panikę na widok kredowo białej twarzy, zielonych włosów i krwistoczerwonego uśmiechu.
Mężczyzna szybko zakneblował usta krzyczącej dziewczyny.
-Ciii... -zaczął ją uciszać– Nie chcesz chyba obudzić swojej siostrzyczki? Dopiero co zasnęła.
Sara z przerażeniem patrzyła na coraz szerszy uśmiech szaleńca.

                                                                             ***

  Radiowozy otoczyły budynek. Policja była gotowa do wejścia do środka, czekali tylko na znak komisarza. Gordon jednak znaku nie dawał. Postanowił dać szansę na załatwienie tego problemu swojemu przyjacielowi. Nie chciał ryzykować życia gliniarzy, bo wiedział doskonale z kim mają do czynienia.

  Ogień spokojnie palił się w kominku oświetlając zwłoki na środku pokoju. Niski facet po pięćdziesiątce leżał martwy twarzą do ziemi. W plecy wbity miał nóż.
Tuż obok Joker rozsiadł się w fotelu i zabrał się do lektury książki znalezionej na stoliku do kawy. Zachichotał pod nosem zdając sobie sprawę, że właśnie ubrudził krwią tomik warty około 100 dolarów.
-Skracam Twoją przepustkę, Joker. Wracasz do Arkham. –odezwała się postać w kącie salonu skąpana w cieniu.
-Znowu traktujesz wszystko zbyt poważnie Batmanie –odpowiedział nie odrywając oczu od książki –Dopiero co wyszedłem ze szpitala, czułem się trochę samotny i przypomniałem sobie o starym Dezmondzie. Słyszałem, że sędzina dorobił się porządnej wilii więc postanowiłem go odwiedzić... Nie stało się nic co by Cię mogło interesować.
-Więc czemu on nie żyje?
-Ah... zwykła wymiana zdań, nic poważnego, ale przyznaj... Zawsze był trochę sztywny, nie? –Joker zaśmiał się uznając swoje zdanie za wyborny dowcip.
-Dosyć żartów, dasz się zabrać po dobroci?
-Nie wiem czemu się mną przejmujesz, lepiej pomyślałbyś o żonie sędziego, bo wątpię żeby była mistrzynią w nurkowaniu...
Batman natychmiast wybiegł z salonu i przez korytarz biegł prosto na drzwi ogrodowe.
To była klasyczna architektura tego rodzaju posiadłości więc skojarzył, że basen musi znajdować się w ogrodzie, za domem.
Przebił się przez szklane drzwi ogrodowe, dostrzegł przed sobą podświetlany basen i natychmiast do niego wskoczył. Po zanurkowaniu zobaczył kobietę na dnie skutą ciężkimi łańcuchami, nie ruszała się. Wyciągnął ją na brzeg, rozwiązał ją z łańcuchów i przystąpił do reanimacji. Kobieta nadal nie oddychała. Uciski klatki piersiowej i sztuczne oddychanie w końcu przyniosły skutek, zaczęła kaszleć pozbywając się wody z płuc.
Może nawet lepiej, że nie ma sił na pytania –pomyślał Batman.
Kazał jej nie ruszać się z miejsca aż przyjdzie policja, a sam wrócił do budynku.
Na parterze nie było już Jokera więc Batman udał się po schodach na piętro. Cały korytarz na górze zalany był benzyną, charakterystyczna dla tej substancji woń unosiła się w budynku.
Na końcu korytarza stał Joker, z purpurowego płaszcza wyjął srebrną zapalniczkę.
-Wiesz, sędzia ma...haha... miał dwie słodkie córeczki. Obie miałem okazje poznać dzisiejszego wieczoru. Takie młode, niewinne i urocze... Przyprawiły mnie o dreszcze! –Joker zapalił zapalniczkę –Nie uważasz, że trochę tu ciemno? Pozwól, że rozświetlę otoczenie... -Po tych słowach rzucił przed siebie zapalniczkę.
Zniknął za słupem ognia, ale nadal słychać było jego śmiech.
Ogień po ogromnej kałuży benzyny niewiarygodnie szybko dochodził do Mrocznego Rycerza, ale ten zdążył uskoczyć na bok przebijając się przez drzwi do pobliskiego pomieszczenia. Znalazł się w gabinecie, cały korytarz płonął więc jedynym wyjściem z pomieszczenia było okno. Otworzył je, wyszedł na zewnątrz stając płasko plecami do ściany i zaczął przesuwać się po gzymsie do okna obok. Przed sobą, w dole, widział radiowozy i pełno gapiów.
Zajrzał do sąsiedniego okna, w środku była związana dziewczynka. Łokciem wybił szybę i otworzył okno po czym wszedł do pokoju. Pomieszczenie całe było w gęstym, czarnym dymie. Rozwiązał dziewczynkę, miała może z 13 lat.
-Jak się nazywasz?
Mała milczała, była przerażona.
Batman wystrzelił przez okno linkę zakończoną hakiem, który przymocował się do latarni po drugiej strony ulicy i razem z dziewczynką zjechali na dół.
Przekazał małą w ręce sanitariuszy po czym podszedł do Gordona.
-Sędzia nie żyje, w środku jest jeszcze córka więziona przez Jokera.
-A co z żoną sędziego?
-Bezpieczna, jest w ogrodzie.
Gordon odwrócił się do gliniarzy:
-Thomas i Brawn, idźcie do ogrodu za domem i przyprowadzić mi tu żonę sędziego, Tylko szybko i sprawnie! –odwrócił się powrotem do Batmana, ale jego już nie było.

 
                                                                             ***

   Sara zakneblowana i przywiązana do krzesła siedziała w swoim ciemnym pokoju. Czuła dym, który sprawiał jej trudności w oddychaniu. Nagle coś bardzo mocno uderzyło w jej drzwi. Z przerażeniem wyczekiwała następnego uderzenia. W końcu drzwi wyleciały z zawiasów i spadły na ziemię. W przejściu stanęła potężna istota, która z początku mogłaby przypominać człowieka.
Batman prędko ją rozwiązał. Chciał z nią zjechać przez okno jak z poprzednią, ale nagle podłoga zatrzeszczała, potem ponownie. Pod wpływem temperatury z dołu drewno nie wytrzymało, zaczęli spadać.
Oboje spadli na plecy piętro niżej. Byli w pokoju gościnnym na parterze. Wszystkie meble ogarnął ogień. W centrum pokoju stała kanapa, a po bokach rozciągały się półki z książkami.
Mogliby wyskoczyć przez okno, ale płomienie przy ścianach były zbyt wysokie.
Zaczęli kierować się do drzwi. Batman wyważył je porządnym kopniakiem.
Po drugiej stronie stał Joker z rewolwerem w dłoni i śmiejąc się przeraźliwie wycelował. Batman odepchnął Sarę, a sam zdążył jedynie się uchylić. Został postrzelony w bark, upadł na ziemię. Ból nie pozwalał mu się ruszyć, chciał jedynie widzieć czy wszystko w porządku z dziewczyną.
-Już wychodzicie? Cóż za szkoda. Atmosfera robiła się taka... gorąca... -wybuchł śmiechem.
Batman wykorzystał nieuwagę Jokera i szybkim ruchem nożycowym ściął go z nóg. Zebrał siły i wstał nie zważając na dokuczający mu ból. Wykopał mu z rąk rewolwer, wziął Sarę za rękę i prowadził do wyjścia. Wiedział, że Joker nadal im zagraża, ale teraz chciał jedynie wyprowadzić dziewczynę na zewnątrz.
Weszli na główny korytarz. Zarówno drzwi główne, jak i ogrodowe przysłaniały wysokie płomienie. Byli odcięci.
Z sufitu sypał się na nich pył. Na koniec korytarza spadła płonąca belka, Batman był świadom, że budynek może w każdej chwili się zawalić.
Spojrzał na Sarę. Ocierała pot z czoła, nie panikowała, nie płakała. Była dzielną dziewczyną.
Dookoła szalały wielkie płomienie, były coraz bliżej nich. Mroczny Rycerz podszedł do ściany, sprawdził jej wytrzymałość i z rozpędu uderzył w nią przebijając się do sąsiedniego pomieszczenia. Rana postrzałowa dała o sobie znać. Zawołał Sarę.
Przez zrobioną przez wybawcę dziurę w ścianie przeszła do pomieszczenia. Była to spora kuchnia z oknami zbyt małymi by mogli się przez nie wydostać. Ogień jeszcze nie dotarł do tego pomieszczenia. Obok lodówki znajdowały się drzwi, za nimi były schody prowadzące w dół do ciemnej piwnicy. Sara chciała zapalić światło, ale elektryka wysiadła.
Batman wyjął zza paska latarkę. Schodzili ostrożnie po schodach, doszli do przyjemnie chłodnej i ciemnej piwnicy. Dla obojga była to miła odmiana po bieganiu w płonącym budynku.
-Gdzie są moi rodzice? Widział ich Pan? –zapytała niepewnie dziewczyna.
-Widziałem... Matka jest bezpieczna, Twoja siostra też. –Nie chciał mówić nic o ojcu, postanowił, że lepiej będzie jeżeli dowie się o tym od kogoś innego. –Jak się czujesz? -Zapytał, umyślnie zmieniając temat.
-Dobrze, tylko trochę mnie dusi w gardle.
-To od dymu. Musimy się stąd wydostać, jest stąd wyjście na zewnątrz?
-Jest klapa, gdzieś tutaj...
Batman poświecił latarką po piwnicy, pełno było tam starych mebli, narzędzi i pajęczyn. W końcu dostrzegł klapę wyjściową na końcu piwnicy. Natychmiast do niej podbiegli, ale nie był w stanie jej otworzyć. Była zamknięta na kłódkę od zewnątrz.
Nagle w ciemności rozległ się śmiech.
-Ha... Haha... Haha... Ha... -ponuro śmiał się gdzieś w piwnicy. Zaraz potem rozległ się brzdęk odbezpieczanego rewolweru.
Batman ruchem ręki zagarnął dziewczynę za siebie.
-Witamy w punkcie bez wyjścia! –Wykrzyknął teatralnie Joker, którego nienaturalnie blada twarz oświetlała jedynie latarka Batmana. –Zostaliśmy tylko Ty i ja... No i ta mała ślicznotka, ale nią się zajmę później. –Zaśmiał się charakterystycznie. –Cóż za ironia... Jesteśmy w jakiejś wilgotnej piwnicy otoczeni tylko ciemnością, że niby jesteś w swoim żywiole Batmanie, ale to ja mam przewagę, bo mam spluwę! Ale wiesz co? Trochę Cię rozumiem. Ja też nie przepadam za pistoletami. Zabijają zbyt szybko, nie można nacieszyć się widokiem śmierci człowieka. Oczywiście teraz jest wyjątkowa okoliczność. Nie mogę ryzykować, że ta dziewczyna przeżyje –Zaśmiał się szaleńczo i wycelował Batmanowi w głowę.
Mroczny Rycerz nic nie odpowiedział, świadomy tego, że jedynie on rozświetla całe pomieszczenie zgasił latarkę. W piwnicy znów zapanowała całkowita ciemność.
Joker przeraził się faktem, że stracił cel z oczu. Zaczął strzelać na oślep przed siebie, ale słyszał tylko jak kule uderzają w ścianę. Nagle coś wytrąciło mu pistolet po czym poczuł silny uciska na szyi.
-Witaj w moim żywiole –Odezwał się ponury głos tuż za Jokerem.
Potężna siła rzuciła nim na bok, poleciał na stalową rurę, odbił się od niej, po czym upadł na ziemię. W ciemności, widział przed sobą jedynie kontury Mrocznego Rycerza.
-Oto Twój punkt bez wyjścia, Joker –odezwał się Batman, wziął go za fraki i podniósł ponad swoją wysokość.
Zadał mu jeden porządny cios w głowę, Joker stracił przytomność. Rzucił bezwładne już ciało powrotem na ziemię.

                                                                         
                                                                          ***

  -Rozwal tą kłódkę, Frank! –wydał rozkaz komisarz Gordon.
Frank łomem zaczął mocować się z potężnym łańcuchem skutym solidną kłódką.
-Ech, odsuń się –Komisarz wyjął rewolwer i przestrzelił metal.
Otworzyli klapę i latarkami oświetlili piwnicę. Jakież było ich zdziwienie na widok Batmana trzymającego dziewczynę i nieprzytomnego Jokera leżącego obok.
Policjant odprowadził dziewczynę do sanitariuszy, Sara obejrzała się, spoglądając wdzięcznie na jej wybawcę.

  Strażacy zajęli się pożarem, ale z domu niewiele się odratowało. W czarnym worku wywieziono zwęglone ciało sędziego, żona i dwie córki, dzięki Batmanowi czują się dobrze, a Joker trafił powrotem do Arkham Asylum.
  Mroczny Rycerz bez słowa zniknął w mroku nocy.
Posted on: 27 Luty  2009, 15:13:52

 Słabe, niedopracowane, ale to przez to, że debiutanckie.
Jednak od tego jest ten temat więc wrzuciłem ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: (A)nonim w 27 Luty 2009, 16:04:54
CytatSłabe, niedopracowane, ale to przez to, że debiutanckie.
No nie przesadzaj, niedopracowane może tu i ówdzie jest, ale słabe?
CytatNie chciał ryzykować życia gliniarzy
Tutaj (i jeszcze gdzieś to się pojawia) zmieniłbym "gliniarzy" na "policjantów".
Na plus idzie zdecydowanie opisywanie scen akcji, świetnie ci to wyszło. Motyw z żoną naciągany, ale wyobrażam sobie jakby to wyglądało na ekranie i bardzo pozytywnie skojarzyło mi się z TAS, więc jestem na tak.
Joker manipulator sprawdza się nieźle. Ale połowę tekstów one-linerów bym mu zmienił. Zwłaszcza to nawiązanie do TDK.
Razi też że policja nic nie robi, wiadomo że to dla dobra opowieści i podkreślenia powagi sytuacji, ale jednak.
No, ale naprawdę niezłe, Batman wypadł świetnie.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 27 Luty 2009, 16:10:44
Dawno już to napisałem, teraz wiem gdzie i jakie zmiany bym dokonał, ale po prostu nie chciało mi się. Może kiedyś to trochę podkręcę...
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mel w 27 Luty 2009, 18:48:25
Wiesz, G...Powiem tyle, że przedstawiłeś klasyczną walkę Batman vs Joker. Może nie jest ta historia w pełni dopracowana, jest kilka naiwności, ale tak szczerze...Brakuje mi właśnie takich historii w dzisiejszych komiksach. Jest w tym jakiś duch lat 80 i 90...
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: (A)nonim w 27 Luty 2009, 20:58:21
O dokładnie.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mel w 27 Luty 2009, 21:43:18
Jeszcze jedno, G...

Pisz tak więcej.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mac12 w 22 Czerwiec 2009, 20:24:21
Maxie Zeus początek wprowadzenia ci się spodoba
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Gregman w 05 Sierpień 2012, 11:55:45
 Ubrani na zielono gangsterzy próbują okraść po cichu bank, łamią powoli zabezpieczenia, gdy ze skarbca zabierają zielone i fioletowe diamenty. Gdy wpakowali je do worków, zaczęli iść do tyłu by cały czas patrzeć na Bank. Sprawdzając czy nikt nie idzie. Jeden z nich, idąc w tył, obił się o coś twardego. Obejrzał się i zobaczył ciemną postać która zasłoniła mu usta i uderzyła w twarz czarną rękawicą tak że opuścił wór. Srebrny Hak wystrzelił w powietrze i postać ta znalazła się na dachu Banku. Drugi zbir chciał udzielić koledze pierwszej pomocy gdy metalowa rzutka przecięła powietrze. Przestępca uznał to za kroki więc wyciągnął z worka pistolet, a z worka kolegi rewolwer. Cały spocony szedł w kierunku ciemnego zaułka. Z ulgą stwierdził że nic nie znalazł. Gdy zawracał rzutka rozbroiła go z jednego pistoletu, gdy podchodził do Banku, z dachu sfrunął młody chłopak. Ale on nie latał , lecz Szybował!!! Miał czarne włosy, zakrywającą oczy maskę i cały czarny strój. Tylko jego pierś zdobił błękitny orzeł. Zbir spontanicznie zaczął strzelać w napastnika krzycząc :
-Giń, Nietoperzu!
Chłopak padł na ziemię. Przestraszony złoczyńca zaczął uciekać w inną stronę! Gdy rzutka rozbroiła go i z drugiej broni odwrócił się i o mało nie dostał zawału. Chłopiec a raczej w tym świetle mężczyzna, podchodził do zbira uderzając pięścią o otwartą dłoń. Jednym ciosem go ogłuszył a potem powiedział:
- Nie jestem Batmanem, jestem Nightwing.
To na razie tyle.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: vincent w 05 Sierpień 2012, 12:51:41
Gregman, fajnie że coś próbujesz pisać, ale szczerze mówiąc jest to słabe.
Powinieneś czytać dużo książek i jeszcze więcej pisać, jeśli chcesz wyrobić sobie znośny styl. Brawa za chęci, ale długa droga przed Tobą.
Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: codic w 05 Sierpień 2012, 17:16:53
Agent of Chaos


1x01- It's just the beginning / 1x01- To dopiero pocz?tek

- Ha ha ha  -  za?mia? si? sylabowo nieznajomy. - My?lisz, ?e krzyki ci pomog?? - doko?czy?.
- Prosz? nie zabijaj mnie! - wrzasn?? w?a?ciciel sklepu jubilerskiego.
- Ale? oczywi?cie, ?e tego nie zrobi?... to by?oby... zbyt ?atwe. Zrobi? za to co?.. innego. - wymawia? te s?owa w sposób jakby ka?de z nich mia?o ogromne znaczenie. Powolnym krokiem zbli?a? si? do m??czyzny w rogu, wykonuj?c delikatne ruchy nadgarstkiem. W d?oni b?ysn??o ostrze no?a.
- Bierz co chcesz! Daj mi spokój! - krzycza?a ofiara napadu.
- He he he.. wdziera si? paaanika.  A co gdybym ja tak spanikowa? ? - i z?apa? m??czyzn? za koszul? podnosz?c do góry. Subtelnymi ruchami g?adzi? jego twarz no?em.
- O co ci chodzi? - zapyta?, wisz?c kilka centymetrów nad ziemi?.
- Zabawne. Gdzie? ju? to s?ysza?em. - zbli?y? si? do niego - Chcesz wiedzie? sk?d mam te blizny? - zapyta? wskazuj?c ostrzem na naci?cia na twarzy w okolicy ust - Mia?em przyjaciela, by? nieco starszy, ale mia? jedn? wad?, ci??gglele si? j?-j?-ka?. - wybuchn?? ?miechem - Strasznie mnie to bawi?o, za ka?dym razem jak chcia? co? powiedzie? zaczyna?em si? ?mia?. Pewnego razu nie wytrzyma?. Z?apa? mnie, wetkn?? nó? w usta i powiedzia?: " Skoro tak lubisz si? ?mia?, rób to ca?y czas ". Pó?niej, gdy spojrza?em w lustro, pomy?la?em, ?e nie jest to taki z?y pomys?. Wi?c, umie??my u?miech i na twojej twarzy. - krew trysn??a na ?cian?.
Jego kroki odbija?y si? echem po pomieszczeniu. Z torb? na ramieniu, zacz?? powoli kierowa? si? w stron? tylnego wyj?cia.
- Sta?! Jeste? aresztowany! - us?ysza? za plecami. Odwróci? si?. Dwóch policjantów celowa?o do niego.
- Po?ó? torb? na ziemi i kopnij w naszym kierunku. - powiedzia? jeden z nich.
- Jeste?cie pewni? - zapyta? drwi?cym tonem.
- Zrób to! - wrzasn?li jednocze?nie.
- No dobra. - od?o?y? torb? i pchn?? w ich kierunku.
- Stój nieruchomo.. - powiedzia? gliniarz i schyli? si? w kierunku torby, chwyci? za zamek.
- Nie ra... - czerwony p?yn pokry? ?ciany pomieszczenia.
Nieznajomy rozejrza? si? dooko?a.
- Uuu ?a.. - szepn?? z szerokim u?miechem na twarzy. Si?gn?? do kieszeni. Wyj?? kart? i rzuci? j? na pod?o?e.

***

-Jak to mo?liwe, ?e mieli go na muszce i zdo?a? im uciec?! - wrzasn?? Gordon. -Uganiamy si? za nim od tygodni, a oni mieli go jak na talerzu.
-Dobrze pan wie jaki on je...
-Tak, wiem. - jego g?os uspokoi? si?. - Poinformujcie rodziny Waxley'a i Robby'ego.
- Tak jest. - odpowiedzia? podw?adny i odszed?.
Gordon sta? po?rodku pomieszczenia, gdzie to wszystko si? rozegra?o. Ca?y czas nie móg? zrozumie? w jaki sposób jeden go??, tylko jeden go?? potrafi narobi? takiego ba?aganu. Nawet w krytycznych momentach wyskakuje z jakim? genialnym planem i wychodzi ca?o z tego zamieszania. Ca?e szcz??cie, ?e tym razem kto? ocala?.
- Gdzie jest ten w?a?ciciel? - zapyta? kr?c?cych si? dooko?a detektywów z dochodzeniówki.
- Odwie?li ju? go do szpitala, jest w marnym stanie. - odpowiedzia? jeden z nich.
- Je?eli cokolwiek znajdziecie dajcie zna?, jad? do niego. - rzuci? Gordon wychodz?c.

***




Tyle znalaz?em na dysku, zaraz po premierze TDK napisa?em pocz?tek do serialu, którego akcje mia?aby odgrywa? si? pomi?dzy BB i TDK. Dziwi mnie ?e nadal pami?tam co mia?o dzia? si? dalej i mam pomys? na ca?? histori? kilkuodcinkowego serialu. Dajcie zna?, czy to da si? czyta? :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 05 Sierpień 2012, 18:02:37
Da się czytać, owszem, nawet wiarygodnie ukazałeś dobrze znanego nam Jokera, choć radziłbym zaryzykowanie i oderwanie się od jego "typowości", jak na przykład gadka o bliznach czy sylabiczny śmiech. Wydaje się, że - jako autor - potrafisz go dobrze odegrać, więc pokaż w jego wykonaniu coś zaskakującego.
No i nie samymi dialogami tworzy się powieści ;>
Ale jest w porządku, przyjemna lektura.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: bart-allen w 05 Sierpień 2012, 19:35:46
Teraz ja. Super-four. Gotham City godzina 00:00:Batman stoi na budynku i trafia go pocisk.Spadając widzi roboty Hugo Stranga.Próbuje powrócić do umysłu,udaje mu się i niszczy roboty po czym mówi że za jego głowę jest kilka miliardów.Star City godzina 21:00:Arrow próbuje powstrzymać ludzi Chiny White która wystawiła na czarny rynek zestaw narkotyków.Arrow przypomina sobie jak ćwiczył na wyspie co bardzo mu pomaga.Nowy Jork godzina 20:00: Kick Ass spotyka grupę bandziorów którzy mówią mu żeby uciekał a on żartobliwie ich krytykuje.Bandziory teraz próbują go zabić ale on ich wszystkich nokautuje i mówi że mają skopane tyłki i odchodzi.Gdzieś na Dzikim Zachodzie godzina 13:00:Kilku kowboji szuka złóż ropy a jeden z nich próbuje rozsadzić ziemie.Nagle pewien kowboj strzela pistoletem i od razu ropa się wylewa po czym przedstawia się jako Strzelec.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 06 Sierpień 2012, 11:58:32
Wow, bart-allen, wyluzuj trochę z akcją, bo gdyby to zapierające dech w piersiach opowiadanie było dłuższe, to pewnie bym się udusił. Zupełna achronologia czasu nadaje historii nietypowego wymiaru, bardzo skonkretyzowana akcja zaś czyni ją diabelnie dynamiczną! No i ta różnobarwność postaci, ukazanie niejednoznaczności ich charakterów, a rozterki moralne targające Strzelcem (moja ulubiona postać, za niezwykłą złożoność) to po prostu mistrzostwo rzemiosła literackiego! Myślałeś o podesłaniu tego jakiemuś poważnemu wydawnictwu? Polski rynek czeka właśnie na Ciebie!
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: vincent w 06 Sierpień 2012, 12:26:58
Bart, prosiles o mój komentarz to cofnij ten temat o stronke w tyl, napisalem tam co mysle o innym 'opowiadaniu', moja rade zastosuj tak?e do siebie.

@Mr.G

Je?li masz ochote rzuc okiem na moje opowiadania o Batmanie, ktore mam w podpisie i daj znac co myslisz.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: bart-allen w 06 Sierpień 2012, 14:42:13
Vinc,po prostu nie wiem co chcesz.kolejny numer opowiadania:Gotham City godzina 01:00:Vicki Vale kameruje Batmana walczęcego z robotami ale Batman to zauważa i niszczy kamerę.Po zniszczeniu robotów schyla się do Vicki Vale i daje jej batarang mówiąc że to się jej przyda.Kopie jeszcze niedobitego robota i znika w ciemnościach.Star City godzina 14:00:Oliver Queen jest na randce podczas której widzi pewnego człowieka który wchodzi do toalety i szybko wychodzi.Oliver wchodzi w środku widzi człowieka który nagle go atakuje on pozbywa go przytomności i odnajduje w jego kieszeni napis China White.Nowy Jork godzina 21:00:Kick Ass walczy z grupą zamaskowanych bandytów wspomina o jego morderczym treningu Hit-Girl i Big Daddy chcieli z niego zrobić mordercę co powoduje u niego wściekłość i brutalnie nokautuje wszystkich.Gdzieś na Dzikim Zachodzie godzina 14:00:Javier Bardem wchodzi do baru zamawia piwo i wysłuchuje tutejszych ludzi którzy skarżą się o dziwnie palącą się ropę która zabija powoli najlepszych poszukiwaczy ropy.Javier mówi że zawoła Sztrzelca bierze rewolwer i wychodzi.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: franek w 06 Sierpień 2012, 15:27:22
Niedawno wpadłem na nowy pomysł genezy Batmana, może głupie ale muszę to z siebie wyrzucić

                                                               GENEZA BATMANA
                                                                         ***
Mały Bruce ma 6 lat. Jest świadkiem morderstwa swoich rodziców. Niedaleko był radiowóz w którym był m. in. młody Jim Gordon, słyszy strzały i idzie sprawdzić co się stało. Widzi zapłakanego Bruce`a i wariata który do niego celuje. Jim bez zastanowienia wyciąga broń i strzela do bandyty. Ten ucieka a Jim biegnie za nim i w końcu go trafia. Mały Bruce jest świadkiem dwóch morderstw. Bruce nie ma już nikogo, więc trafia do domu dziecka w Gotham. Dorasta tam, ciągle jest cichy, skryty i tajemniczy, nie ma przyjaciół i z nikim nie rozmawia. Gdy ma 15 lat znowu staje w trudnej sytuacji, zorganizowana grupa przestępcza przejęła budynek a dzieci i pracowników biorą za zakładników. Wszyscy się boją oprócz dwóch osób, Bruce`a i starszego opiekuna, Alfreda. Na ich twarzach widać odwagę. Jeden z bandytów stanął przed zakładnikami z karabinem i powiedział: "Jesteśmy dobrze zorganizowanymi przestępcami, wzięliśmy was dla okupu, módlcie się żeby nam go szybko dostarczyli bo inaczej będziecie ginąć po kolei, poczynając od teraz". Podszedł do Bruce`a i wyciągnął nóż. Alfred szybko się zerwał z miejsca i ze związanymi rękoma kopnął z dużą siłą przestępce i powiedział: "Nie skrzywdzisz nikogo, sukinsynu!". Przestępca podwinął rękawy i uderzył Alfreda tak że ten stracił przytomność. Bruce zobaczył że ma na ręku wytatuowanego nietoperza. Na miejsce przyjeżdża policja, w jednym z radiowozów jest Jim Gordon. On ponosi odpowiedzialność za całą akcję. Każe sprowadzić oddział SWAT, żeby odbić zakładników. Przyjeżdżają i są gotowi do działania, Podejmują się misji, wchodzą do budynku ale wszyscy zostają zabici. Bandyta który pobił Alfreda, podchodzi do innego opiekuna i zabija go, na oczach policjantów. Krzyczy: "Macie jeszcze jakieś świetne pomysły?!". Jim bierze sprawy w swoje ręce. Zakrada się do budynku i ogłusza jednego z bandytów patrolujących budynek. Przebiera się za niego, i próbuje się zakraść do każdego z nich osobno. Zostało jeszcze czterech, jednego się pozbył, jeden pilnuje zakładników, a dwaj pozostali gdzieś się kręcą. Jim bierze dwóch naraz. Bandyta pilnujący zakładników idzie sprawdzić co się stało. widzi dwóch pozostałych bandytów, którzy upadają przed niego martwi, odsłaniając tym samym Jima Gordona celującego do niego z pistoletu. Mówi do niego: "Masz prawo mieć zamknięty ryj dokładnie jak teraz, jeżeli choćby zaciągniesz się powietrzem, wpakuje ci kulkę w łeb." bandyta podnosi ręce. Wyprowadzają go dwaj inni policjanci. Jim rozwiązuje zakładników i spogląda na Bruce`a. On nadal z tą samą, pełną odwagi miną. Jim wzywa medyka żeby zajął się Alfredem. Dwa lata później, Bruce ucieka z domu dziecka. Ma 17 lat. Włóczy się po ulicach, żebra i kradnie żeby przeżyć. Po tygodniu leży na ulicy, obok płonącego kosza na śmieci grzeje się wraz z innymi bezdomnymi. Obok przechodzi Alfred z zakupami. Podchodzi do niego i daje mu swój płaszcz mówiąc: "Chodź Bruce, wszyscy się o ciebie martwili". Bruce odpowiada: "Nie chcę tam żyć, uciekłem żeby się zemścić na bandytach za to że kiedyś zabili moich rodziców, muszę się dowiedzieć czegoś więcej. Co jeżeli to nie był przypadek? Nie mogę tłumić tego bólu cały czas, przez tyle lat do nikogo się nie odzywałem." Alfred powiedział: "W takim razie zamieszkasz ze mną, mam dość środków żeby utrzymać nas obu, na pewno będzie ci łatwiej jeżeli będziesz miał czyste ubranie, świeże jedzenie i dach nad głową." Bruce milczał, ale poszedł za Alfredem taj jak zaproponował. Alfred miał kawalerkę niedaleko domu dziecka, dwa pokoje, kuchnia i łazienka. Przez ten cały rok gdy Bruce mieszkał pod dachem Alfreda, postanowił mu powiedzieć że chce walczyć z przestępcami. Alfred w ogóle nie był przekonany, nie chciał żeby Bruce`owi się coś stało, ale zgodził się go trenować. Przez rok, dzień w dzień po kilka godzić ćwiczyli Karate, mordercze treningi wykańczały Bruce`a na tyle że prawie wcale nie miał siły na myślenie o pogromcy przestępców. W końcu gdy skończył nie mówił o tym Alfredowi, powiedział ze idzie na randkę. Alfred zaczął się nad tym zastanawiać. Bruce wrócił ok. 4 rano. Gdy poszedł do kuchni na śniadanie, Alfred już tam był i oglądał wiadomości. Mówili w nich o tajemniczym, zamaskowanym mścicielu, który udaremnił nocny napad na bank. Alfred zdenerwowany zakrzyknął do Bruce`a : "Zadowolony jesteś z siebie? Tak wygląda randka?". Bruce mówi: "Randka z przeznaczeniem. Alfred, ja tak już muszę, widziałeś? Udało mi się, jestem w tym dobry. Musisz się z tym pogodzić, nie wiesz jak to jest gdy stracisz wszystko co miałeś." Alfred na to: "Nie jestem przekonany. Co jeżeli pewnej nocy dostaniesz? Możesz sobie robić co chcesz, jesteś dorosły, ale nie chcę mieć nic wspólnego z tym wojownikiem z porannych wiadomości!". Alfred poszedł do swojego pokoju. I tak co dzień rano zamaskowany wojownik był tematem nr 1 we wiadomościach. Alfred nie zwracał na to uwagi, ale potem przysłuchiwał się jak ludzie mówili że człowiek w pelerynie ich uratował, albo że udaremnił kradzież. Słysząc te słowa Alfred coraz bardziej przystosowywał się do tego co robi Bruce. Pewnej nocy, wrócił wcześniej niż zwykle. Alfred nie spał, poszedł do pokoju Bruce`a i zobaczył jak ledwo żywy leży na swoim łóżku, pobity, zakrwawiony i w poszarpanym stroju. Wyszeptał do Alfreda: "Pomóż mi, proszę". Alfred bez zastanowienia poszedł po apteczkę, opatrzył Bruce`a i powiedział: "Teraz już rozumiem że powinienem inaczej do tego podejść, będę od teraz z tobą." Bruce leżał na jego ramionach ledwo przytomny, wyciągnął do niego rękę, Alfred wziął go za nią i powiedział: "Nie martw się Bruce, już wszystko dobrze." Bruce zaczął szukać pracy. Kiedy skończył 18 lat pracował razem z Alfredem w tym samym domu dziecka z którego rok wcześniej uciekł. Przez rok wiele się zmieniło w Gotham City. Zaczęły krążyć plotki o człowieku w czarnej masce i pelerynie, który rzekomo przypominał wampira, zabijał przestępców w Gotham City. Nigdy go jeszcze nie widziano. Policja zaprzeczała wszelkim plotkom na temat tej postaci. Któregoś dnia gdy Bruce i Alfred byli w domu Alfred zapytał Bruce`a: "Rozumiem że podoba ci się rola postrachu miasta mordującego przestępców, ale mógłbyś mnie wtajemniczyć? Co cię zainspirowało do tego żeby przebierać się za nietoperza? Sam pomysł wydaje się śmieszny." Bruce na to: "Na początku też myślałem że to idiotyczne, ale raz spróbowałem, ci bandyci się mnie bali do tego stopnia że stali w miejscu gapiąc się we mnie, wyrzucając swoje bronie i podnosząc ręce do góry. Pamiętasz 3 lata temu, jak byliśmy zakładnikami, a ty poświęciłeś się dla mnie? Wtedy gdy podwinął rękawy i cię ogłuszył, zobaczyłem na jego ręce wytatuowanego nietoperza, wtedy poczułem coś w rodzaju natchnienia. Ten tatuaż mi się przypomniał gdy rok temu myślałem nad kostiumem do walki z bandytami, żeby nikt nie mógł mnie wydać w razie czego." Alfred odpowiedział: "Teraz stałeś się rozpoznawalny jako pogromca przestępców, w gazetach piszą o tobie Bat-Man, człowiek-nietoperz. Działasz ponad prawem, ale w imieniu sprawiedliwości, to mi się w tobie podoba, ta odwaga, zobaczyłem ją już te 3 lata temu kiedy byliśmy związani obok siebie. Nawet gdy ten bandyta zbliżał się do ciebie z nożem, nie bałeś się. Odwróciłem jego uwagę bo myślałem że dużo lepiej będzie jak zabije mnie, podstarzałego opiekuna w domu dziecka, niż dzieciaka który jeszcze może coś zdziałać w tym świecie. Teraz widzę że dobrze zrobiłem." Obaj się od siebie uśmiechnęli.


Wiem że wygląda to nieco inaczej niż ustalono że bogaty i w ogóle, ale to moja interpretacja.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Gregman w 06 Sierpień 2012, 21:15:04
Niezłe  ;D nadaje się na Elseworld!
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: franek w 07 Sierpień 2012, 08:44:47
Dzięki ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 08 Sierpień 2012, 19:56:09
Dobra, moja kolej. Mo?e i d?ugie, ale by?bym wdzi?czny gdyby kto? po?wi?ci? chwil? na przeczytanie i wyra?enie szczerej opinii.


Jasny blask ksi??ycowej po?wiaty wdziera? si? desperacko przez liczne wyrwy w dachu, pada? na pn?cza oplataj?ce wzniesione na wzór antyku kolumny, rozprasza? si? gdzie? po?ród kurtyny li?ci m?odej wierzby zagl?daj?cej nieustannie do sali wyk?adowej poprzez skruszony mur. Na czubku zzielenia?ego od osadów popiersia profesora, którego nazwisko pomini?te zosta?o w historii, przysiad?a wrona. Zaskrzecza?a gro?nie, po czym znikn??a w mrokach tego miejsca, w?ród trzepotu skrzyde? rozrywaj?cych cisz? zasian? tu dziesi?tki lat temu.
Tu, gdzie jeszcze na pocz?tku XX-tego wieku przechodzili m?odzi ?akowie marz?cy o karierach naukowych, dzi? mroczna posta? rozrywa?a siln? d?oni? kolejne partie grodz?cej jej drog? ro?linno?ci, która to tak ?wietnie zaadaptowa?a si? w tym gmachu.
Posta? przystan??a na krok przed zdemaskowaniem si? przez snop ksi??ycowego ?wiat?a.
-Nie spodziewa?am si? go?ci na t? noc - odezwa?a si? druga skryta gdzie? osoba. Kobiecy g?os, d?wi?czny i opanowany - Ale skoro ju? tu jeste?, rozgo?? si? prosz?.
Dopowiedzia?a, a g?os jej stawa? si? bli?szy wraz z cichym stukotem obcasów na kamiennych kaflach.
Wpierw z cienia wy?oni?y si? nogi. D?ugie, zgrabne, zniewalaj?ce. Potem ksi??ycowa po?wiata sp?yn??a na reszt? cia?a, którego perfekcyjne w swej delikatno?ci kszta?ty podkre?la?a opinaj?ca je sukienka zwie?czona prze?wituj?cymi pasami kwiecistej koronki na dekolcie oraz górnej partii ud - pozostawiaj?c szerokie pole do manewru dla m?skiej wyobra?ni.
Kolejny krok, kolejny zmys?owy ruch biodrami i oczom "go?cia" ukaza?a si? m?oda, pi?kna twarz oraz bujne w?osy.
-Hmm... - kobieta przyjrza?a si? uwa?nie mrocznej postaci - Robisz jeszcze wi?ksze wra?enie na ?ywo ni? w legendach, Batmanie.
-Legendy kr??? i o Tobie - odpar? przeszywaj?co zimny g?os - Nowa twarz w?ród zabójców na zlecenie, skuteczno?ci? i przebieg?o?ci? dorównujesz najlepszym...
-Oh, Nietoperzu... - za?mia?a si? krótko, melodyjnie - Sprawiasz, ?e si? rumieni?...
-Dzia?asz na zlecenie rodzin mafijnych i bogatych biznesmenów - ci?gn??, ignoruj?c jej wtr?cenie - Ale kto zap?aci? Ci za ?mier? Harolda Davisa?
-Nikt. Akurat to zrobi?am dla przyjemno?ci.
-Tak jak i dla przyjemno?ci zabi?a? McDoyle'a, Powersa i Bruxa? To ciekawe, ?e dla przyjemno?ci zabijasz wy??cznie szefów mi?dzynarodowych spó?ek rafineryjnych.
Kobieta wywróci?a oczami, sygnalizuj?c znu?enie przejecha?a ?wiadomie d?oni? po swoich kszta?tach, zahaczaj?c o w?osy, by ostatecznie przeci?gn?? si? w teatralnym ziewni?ciu.
-Dobra, dobra, nagrzeszy?am. Nie pierwszy raz. Miejmy to za sob? - rzek?a, po czym wyci?gn??a ku niemu r?ce gotowe na skucie je kajdankami.
Gdy jednak Batman zbli?y? do nich narz?dzie, kobieta szybkim ruchem ujawni?a skrywane w zaci?ni?tej d?oni ostrze, lecz nim zrobi?a nim powa?n? krzywd?, d?o? Mrocznego Rycerza zacisn??a si? na nadgarstku kobiety. Ta, pod wp?ywem bólu, wypu?ci?a z d?oni spiczast? ig?? do spinania w?osów, która to zaledwie drasn??a r?k? Batmana, popuszczaj?c z niej jedynie kilka kropel krwi.
-A?a! - zaprotestowa?a próbuj?c wyrwa? d?o? z uchwytu.
-Jako absolwentka medycyny powinna? wiedzie?, ?e kalecz?c mnie w przedrami? nie wyrz?dzi?aby? mi krzywdy.
-Masz racj? - spojrza?a mu g??boko w oczy - Ale jako absolwentka botaniki wiem tak?e, ?e ju? powiniene? poczu? dzia?anie toksyny pewnej ro?linki, któr? pokry?am ostrze.
Niestety, u?miechaj?ca si? do niego podst?pnie pi?kno?? mia?a racj?. Czuj?c dr?twienie w palcach, nie by? w stanie utrzyma? zacisku na jej nadgarstku. Intensywne pocenie si?, parali? ko?czyn... Nie mog?c zapanowa? nad w?asnym cia?em, Batman run?? w li?ciaste poszycie. S?ysza? tylko oddalaj?cy si? stukot obcasów.
Po kilku minutach toksyna ukaza?a jednak s?aby wymiar swojego dzia?ania - najwyra?niej dosta? za ma?? dawk?. Wci?? z trudem napinaj?c mi??nie, uniós? si? i ruszy? w po?cig.
To te? nie trwa?o d?ugo. W ko?cu dojrza? ?licznotk? kilka metrów przed sob?, po drugiej stronie naturalnego dywany mchu g?sto pokrywaj?cego kafle... a przynajmniej tak my si? wydawa?o, gdy wbieg? wprost w najbardziej prymitywn? pu?apk?. Mech, utrzymywany na cienkich patyczkach, kry? bowiem pod sob? nic wi?cej ni? ogromn? wyrw?.
Mroczny Rycerz spad?, plecami przebijaj?c si? przez spróchnia?e deski ni?szego pi?tra i nim wyci?gn?? swój harpun, uderzy? bole?nie o kamienn? pod?og? na jeszcze ni?szym pi?trze.
W g?owie s?ysza? dzwonienie, obraz dooko?a rozmazywa? si?. Traci? przytomno??, lecz zd??y? wychwyci? znajomy stukot obcasów.
Kobieta usiad?a na nim okrakiem, zmys?owo przejecha?a po znaku nietoperza. Batman poczu? zapach czerwonych w?osów opadaj?cych na jego twarz, a nast?pnie czu?y poca?unek na swych ustach.
-Do nast?pnego razu, Rycerzu - wyszepta?a i odesz?a.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: vincent w 08 Sierpień 2012, 20:09:42
Mówisz, że długie, moim zdaniem za krótkie ;)
Bardzo zgrabnie napisane, szczególnie początek wciągający w klimat starego budynku przypadł mi do gustu. Wychwyciłem kilka małych błędów stylistycznych, ale nie wpływają na odbiór całości.
Świetnie i seksownie przedstawiona Ivy, plusik!
Tylko jedno pytanie - dlaczego go nie zabiła?

Waiting for more.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Człwowieknietopeż w 08 Sierpień 2012, 22:33:17
Ja coś napiszę, ale przygotujcie się na coś niecenzuralnego i głupiego  ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Mr.G w 09 Sierpień 2012, 12:10:09
Vinc, świadomie uszczuplałem tę powiastkę i rzeczywiście wyszła krótsza niż się spodziewałem. A nie zabiła go, bo jak Ivy sama to podkreśliła, liczy na kolejne spotkanie ;) Szczerze, chodziło mi przede wszystkim o ukazanie mojej wizji tej postaci, a dopiero na drugim miejscu chwalenie się aspektem artystycznym ;P
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: jakura w 10 Sierpień 2012, 20:48:21
Szczerze mówiąc nigdy nie miałem ochoty pisać o Batmanie, ale dzisiaj w busie jakoś mnie naszło na opowiadanie. Zarys fabuły mam, ale muszę sobie to w głowie zmontować. Na kolanie napisałem fragment prologu (wersja alfa), więc w sumie mogę go wrzucić:


Prolog

Gotham. Miasto skąpane w mroku i smrodzie. Miasto szczerzące w niebo upiorne zębiska drapaczy chmur, lśniące od neonów, skryte w cieniu pradawnych katedr i teatrów. Miasto tak złe, że aż przenikające swoich mieszkańców po samo dno dusz. Piekło dla milionów nędzarzy, dom dla tysięcy sukinsynów i typów spod ciemnej gwiazdy. Raj dla garstki wybranych. W większości grubych ryb, które w zaciszach swych rezydencji rządzą jak antyczni satrapi. Którzy korumpują urzędy, zatruwają ulicę prochami, produkują młodociane dziwki.
Gotham – najgorsze miasto na ziemi.
Czasem, gdy od strony zatoki powieje wiatr znikną duszące opary. Ale tylko czasami.
Pora to zmienić. Czas wydrzeć to miasto z łap tych wszystkich, którzy uważają, że mają prawo rozporządzać życiem innych. Od czegoś trzeba zacząć.
To będzie moje miasto. Już wkrótce...

•   
- Co macie? – zapytał Ralf widząc trzy sylwetki zbliżające się do niego ciemną alejką.
- Gówno. Słaba noc. Do tego gorąco jak cholera.
Mężczyźni podeszli. Wszyscy, jak jeden mąż, byli wysocy i barczyści. Ubrani w skórzane kamizelki bez rękawów. Ralf nie lubił z nimi pracować. To byli typowi goście od brudnej roboty. Szef dawał cynk, oni szli ściągać należności. Często uszkadzając wierzyciela.
- Spadajmy szefie – mruknął jeden z typów przecierając brudną chustką po spoconym karku – Mam ochotę zabawić się u Passilory. Ostatnio widziałem tam niezłą rudą...
- Zabawisz się gdy skończymy – warknął gniewnie Ralf – Macie jeszcze do załatwienia dwa domy, nie? Chcecie, żeby szef się zdenerwował?
Chudy zbir z krótkim irokezem na głowie prychnął lekceważąco. W oddali złowrogo zamruczał grzmot.
- Szefie, jak zacznie lać, to, klnę się na wszystkie demony, idę ciupciać i wali mnie co ty na to. To my tu pracujemy, a ty tylko stoisz i gówno robisz.
Ralf zacisnął zęby i zatrząsł się ze złości. On nic nie robi? A kto zajmuje się całą ewidencją? Ehh, zakute pały nigdy nie zrozumieją co to znaczy praca umysłowa! I co go spotyka? Siedzi w jakimś zatęchłym zaułku, nad głową wiszą mu suszące się galoty, upał i zaduch przylepiają mu koszulę do pleców, a na dodatek musi użerać się z takimi matołami!
Irokez kopnął pustą puszkę, która z głośnym chrzęstem odbiła się od kosza na śmieci i wypłoszyła ukrywającego się tam chudego kota.
- Może powinieneś iść z nami, co Ralf? – uśmiechnął się złośliwie trzeci zbir – Zobaczysz jak wygląda prawdziwa praca!
- Nie obchodzi mnie co robicie, byle tylko było to zrobione dobrze! Jasne?
- Oj pociupciam dziś, pociupciam...
Kolejny grzmot przetoczył się po niebie. W oddali zawyły policyjne syreny.
- Pociupciasz po robocie, a widzę, że się do niej nie palisz – Ralf splunął zbirom pod nogi.
Ten z irokezem odwrócił się gwałtownie. Jego wzrok gorączkowo błądził po chropowatych ścianach strzelających w czarne niebo domów.
- Co jest? – zapytał ten spocony.
- Zdawało mi się, że coś słyszałem...
Ralf zaśmiał się sztucznie.
- Jesteśmy w Gotham, tu ciągle coś słychać, idioto! Lepiej bierz się do...
W tej samej chwili mrok poruszył się, a całą czwórkę ogarnął cień. Spocony poleciał do tyłu, z głuchym trzaskiem wyrżnął plecami o ścianę i osunął się po niej na kupę śmieci. Irokez zamachnął się, ale cienie tańczyły wokół niego, fantastycznie zwinne, mamiące wzrok, nienaturalne. Zbiry wrzasnęły wściekle, a Ralf, nagle blady jak płótno, rzucił się do panicznej ucieczki, jednak coś ohydnie oślizgłego owinęło się wokół jego kostki. Naładowany adrenaliną i strachem nie poczuł bólu uderzając twarzą o ziemię.
Irokez zawył nieludzko i przyłożył obie ręce do twarzy. Spomiędzy palców pociekła krew. Trzeci zbir zamachnął się wielkim, sprężynowym nożem, jednak cienie bez przerwy się poruszały, były jak wściekłe kłębowisko lśniących węży. Nóż przeciął powietrze, a mrok owinął się wokół niego i zgasił całą wolę walki.
Na wpół przytomny ze strachu Ralf pełzł przed siebie starając się jak najszybciej uciec na ulicę. W tym momencie mrok zmaterializował się przed nim, uformował w przerażającą, gigantyczną kreaturę.
- Llllitościiii! – zawył kuląc się u stóp demona. Uderzenia, które zgasiło mu światło nawet nie poczuł.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Gregman w 11 Sierpień 2012, 11:50:46
Kontynuacja tamtego mojego...
Nightwing spojrzał co mają w workach. Były to zielono-fioletowe diamenty. Gdy zaczął myśleć usłyszał kroki. Widział tylko niewyraźny zarys postaci. Była burza. Rozbłysło światło pioruna, które oświetliło mężczyznę. Miał on maskę zakrywającą prawie całą twarz z długimi uszami. Siwy kuloodporny kostium. Na nim czarne rękawice, buty i pelerynę oraz coś co zawsze doprowadzało Nightwinga do śmiechu... Czarne majtki. Oraz złoty pas. Razem poszli zbadać bank. Na środku sejfu ułożony był z diamentów zielony znak zapytania z fioletową kropką. Dalej z diamentów ułożona była droga.
- Riddler! - powiedzieli razem.
- Znajdź własny trop! - powiedział Nightwing gdy się odwrócił by pójść jeden metr w kierunku śladów znowu spojrzał za siebie tylko że Batmana już nie było. Widział szybującego w deszczu nietoperza nad gmachem. Batman przed odlotem przeszukał kieszenie złoczyńców. Jeden z nich nie nosił nic drugi miał w kieszeni zegar, wizytówkę z adresem i odznakę policyjną Jima Gordona. Połączył zegar, wizytówkę, odznakę i pustkę w jeden fakt. Nightwing za to został nabity w butelkę, bo zamiast wskazówki do miejsca zbrodni okazało się że to jeden wielki znak zapytania. Nightwing miał jeszcze szczęście zobaczyć w jakim kierunku leciał Batman i skacząc po budynkach, huśtając się na linie i szybując - dogonił go.
Zgadujcie co planował Riddler, właściwe odpowiedzi wyślę wam na PW.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: vincent w 11 Sierpień 2012, 14:04:17
@jakura

Twoje opowiadanie było zwyczajna opowiastka do momentu walki ;) bardzo mi się podobal opis gdy Batman wkroczyl do akcji. Tajemniczy, nieludzki, ukazany z oczu zbirow. Dobrze ;)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: bart-allen w 13 Sierpień 2012, 18:22:30
Kolejna seria opowiadań.

Gotham City godzina:2:00:

-Boże,czym jesteś!-krzyczał przestępca-Nie odbieraj mi życia proszęęę!

-Nie zamieżam.-Odpowiedział Batman-Jestem sprawiedliwy.

-Naprawdę-Przestępca rzucił się na Batmana z nożem-a ja jestem zły,ach! Jestem zły w imię Czarnej Maski!

-Głupek.-Odpowiedział Batman nokautując przestępcę.



Kryjówka Zielonych latarni Godzina:23:00:

-Nadszedła Najmroczniejsza Noc Hal.-Powiedział Kilowog.

-Widzę że szykujesz Korpus na wojnę z Sinestro.-Uśmiechnął się Hal.

-Tak,niestety wysłaliśmy Gardnera a on już od trzech dni i nocy nie wraca.

-Muszę go odszukać.-Powiedział Hal odlatując.


Nowy Jork godzina:22:00

Web odbił atak robota który miał go zabić

-Kim jesteś?-Powiedział Web uderzając robota w głowę.

-Jestem Xav-500.-Odpowiedział Robot uderzając Weba.

-Kto cię wysłał?-Znowu zapytał się Web.

-Lepiej żebyś nie wiedział.-Odpowiedział Robot nokautując Weba.



Malebogia godzina 10:00

-Nie ma na to czaaaaaasu.-Uśmiechał się Clown.

-Jeeeeeeest iiii tooooo duuuuuuużoooo-Jęczał Violator.

-To przesada...Chcą się mnie pozbyć.-Szepnął podsłuchujący tego Spawn.

-Hej wykrywacz Spawna wariuje ten cały Al tu jest!-Powiedział Clown.

-Ciiieeeekaaaaaweee gdziiiiiiiieeeeee-Violator wciąż jęczał.







Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: BlackBat w 13 Sierpień 2012, 19:10:37
Skoro wszyscy wrzucają swoje opowiadania, pomyślałam że warto podzielić się tym co mi zalega na dysku :) Crossover Elseworldu Vampire Batman z JL/JLU, pisałam go głównie dla przyjemności i raczej nie dokończę ale jestem ciekawa, jak go odbierzecie. W roli głównej Flash i wcale nie bez przyczyny ;)


"Pray"


Zapach zgnilizny roznosił się po całej Wieży, wypełniając zaciemnione, opustoszałe pomieszczenia. Cisza panująca na pokładzie satelity była duszna i ciężka. Przez brak ruchomego przepływu powietrza odór był na tak okropny, że nawet najtwardszy z superbohaterów  radośnie taplałby się w swoich rzygowinach, zaraz po pierwszym wdechu. Zasilanie awaryjne nie działało, zostało odcięte kilka minut po uruchomieniu. Ważąca tony Wieża dryfowała teraz samotnie po orbicie, niczym nawiedzona, średniowieczna twierdza.

Krew była wszędzie.

Zbryzgane ściany przypominały abstrakcyjny obraz, powstały w głowie niezbyt zrównoważonego artysty. Zacieki na szybach i meblach połyskiwały świeżością. Metaliczny zapach posoki mieszał się z wonią fermentujących, bezgłowych ciał wyścielających korytarze, sypialnie i główną komorę satelity. Ciche pomruki drapieżnika rozbrzmiały niespodziewanie z najgłębszych czeluści Wieży. Flash drgnął w przerażeniu, skulony pod popękaną umywalką. Warknięcia rozchodziły się ze wszystkich stron, bulgoczące, dzikie i śmiertelnie przerażające. Ciche syczenie płynęło przez system wentylacyjny, szkarłatna mgła  szukała swojej ostatniej ofiary. Pluśnięcia wody z nieszczelnej rury, odgłos kropli rozbijającej się na zszarzałych płytkach. Wally miał cichą nadzieję, że chociaż minimalnie zagłuszają rozszalałe bicie jego serca. Krew z rozciętego ramienia przesączała się przez opatrunek o wiele szybciej, niż Flash by sobie tego życzył.

-Szlag by to...-syknął pod nosem, zaciskając mocniej materiał szmaty. Wolał nie wiedzieć jak bardzo jego mięsień został uszkodzony, przez ostre jak brzytwa szpony. Ciężkie, lecz ostrożne westchnięcie wyrwało się z jego piersi, gdy zorientował się, że warczenie ucichło.

Jak mogło do tego dojść? Jeszcze kilka godzin temu wszystko było normalne.
Superman siedział przy stole z Dianą. Rozmawiali, śmiali się. Teraz wydawało mu się to czymś w rodzaju nierealnej wizji, bądź mętnego wspomnienia. Green Arrow, GL a nawet Shayera i J'onn.

Wszyscy martwi. Pozbawieni głów.

Biegnąc przez korytarze deptał ich ciała, ślizgając się na krwi i rozciągniętych po podłodze bebechach. Niektóre trupy jeszcze drgały, poruszane ostatnimi informacjami, zachowanymi w ich systemie nerwowym. Czuł obecność drapieżnika. Mrok zalegający wokół tylko pogarszał sprawę, dezorientował i napawał jeszcze większym lękiem. Fetor napoczętych przez zgniliznę zwłok drażnił gardło z każdym oddechem, podobnie jak wilgotne, zatęchłe powietrze.  Wiedział, że to była kwestia czasu, w końcu nie mógł wiecznie uciekać.  Na pewno nie w ogromną, kosmiczną pustkę, która w jego sytuacji wydawała się łagodniejszą alternatywą. Ciało zaczynało odmawiać posłuszeństwa. Utrata krwi nadwątliła jego siły dostatecznie, by zrobić z niego idealną ofiarę dla bestii.

Coś zazgrzytało na suficie, aż podskoczył, o mało nie zdradzając swojej kryjówki.  Zielone, przekrwione ze zmęczenia oczy wędrowały nerwowo po spowitym w ciemności sklepieniu, obsesyjnie szukając jakichkolwiek oznak zagrożenia.

Ich brak tylko wzmógł niepokój Flasha. Było zbyt cicho, bicie serca brzmiało w jego uszach, jak odgłos walących się ścian.

Kap!

Kap!

Nerwowe spojrzenie w stronę wejścia do łazienki. Kolejne uderzenia wody o posadzkę, każde trwające o wiele za długo dla Najszybszego Człowieka Świata [...].


To by było na tyle, mam nadzieję, że komuś się spodobał ten krótki fragment :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: franek w 13 Sierpień 2012, 22:13:16
LOL, niezłe to, dowaliłaś z tym taplaniem w rzygowinach xD
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: vincent w 14 Sierpień 2012, 03:15:16
Nie lubie JL, ale wersja, gdzie wiekszosc jest wybita w pien mi się bardzo podoba ;)
Mocny klimat, soczysty dobor slow tworzy swietna, trupia otoczke. Nie zazdroszcze Flashowi. Jedyny minus tego tekstu to jego dlugosc. Konczy się w najlepszym momencie.
Bardzo duzy plus za roznorodnosc slow i plynny styl.
Zgrzytow brak.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: bart-allen w 14 Sierpień 2012, 09:49:20
                                                             ZŁOCZYŃCY

-Hahaha! Octo,masz humor!-Śmiał się Joker.-Widać Spirit ciebie tego nauczył!Hahahaha!

-Zamknij Gębę,Niewyparzona Gębo.-powiedział pod nosem Octopus.-Nie dlatego dla ciebie pracuję.

-Widzę że kłótnia się zaczyna.-Powiedział Black Manta.-Zabiję pierwszą osobę od kilku dni.

-Skoro Joker jest psychiczny to na to bez kłótni zasługuje.-Szybko powiedział Invisible Man.-Liga Niezwykłych głupków nas ściga co znaczy że w Angli dużo o mnie mówią.

-Niestety niewidzialny człowieku.-Na twarzy Jokera po raz pierwszy pojawił się grymas.

-Dziękuję że już nie patrzę na ten uśmiech!-Krzyknął Octopus.

Niedługo potem furgonetka zaparkowała a na gazetach widoczny był napis:

"Kolejna masakra na placu!"
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: vincent w 14 Sierpień 2012, 12:02:57
Bart wybacz, że powtorze Twoja wypowiedz w shoucie - okropne.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: franek w 14 Sierpień 2012, 12:18:48
Bart, twoje historie są nie do ogarnięcia. O czym ty w ogóle piszesz, po każde twoje opowiadanie jest niezrozumiałe.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: BlackBat w 14 Sierpień 2012, 12:33:38
@franek

Dzięki, ma się specyficzne poczucie humoru xD

@vincent

Dziękuję, naprawdę się cieszę, że Ci się podoba vinc :) Tekst się urywa, bo nie miałam pomysłu na przejście od tego momentu, do dalszego fragmentu, który zaplanowałam. Jeśli uda mi się to połączyć, to może wstawię kontynuację :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Johnny Napalm w 26 Sierpień 2012, 20:52:20
Bardzo ciekawe opowiadanie BlackBat, pomysłowe. Masz ciekawe pióro, lub raczej klawiature. Bogata gama epitetów współtworzy świetnie ten mroczny i duszny klimat bijący z tego krótkiego fragmentu twojego opowiadania. Wrzuć więcej jeśli masz gotowy dalszy ciąg tej historii, lub dopisz go koniecznie. :)
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Zatrakus w 13 Październik 2012, 22:56:28
Pierwszy rozdział mojego opowiadania, które piszę już od jakiegoś czasu. Jest trochę rozwlekłe i brak w nim póki co jakichś dynamicznych scen, ale proszę o podjęcie tego "trudu", a więc przeczytanie oraz skomentowanie. Życzę miłej lektury!

Pacjent nr 3472242

I.
   Na swoją obronę powiem,... wyznam wam, że nie chciałem zajmować się jego terapią. Marzyłem o leczeniu Two Face'a lub Killer Crock'a- kogoś, kogo da się wyleczyć, dobrego człowieka, który sfiksował i... i zaczął robić źle, ale w zasadzie... w zasadzie to nie chce być tym złym.
   Fajnie byłoby prowadzić sesje terapeutyczne Riddlera, ge... geniusza, wymyślającego rebusy oraz zagadki. To nie byłaby nawet praca- przyjemne pogawędki z genialnym dziwakiem. Tak, myślę, że on tylko stwarza pozory szaleństwa... albo najmniej oszalał na punkcie geniuszu- swojego geniuszu. Takie intelektualne igraszki z panem Nigmą, dzień za dniem, aż do chwili, w której przechytrzę go i... i przełamię barierę jego ego, b-by wreszcie dać pierwszy w historii, trwały wypis...
   Taaak... Chyba nawet Joker byłby lepszy... To znaczy... yhh, znaczy, nie to miałem... uhhh.
Ja, chciałem powiedzieć, że... że przynajmniej to coś szlachetnego, próbować... udawać nawet, terapię tego błazna- nie jak to, do czego mnie wyznaczono.

   W dniu jego aresztowania miałem gościa- smutny, chudy facet, pociągła twarz, prawie łysy. Nosił garnitur, białą koszulę, muszkę... Przyniósł dla niego koce- powiedziałem, że takie rzeczy to do pielęgniarzy raczej, a poza tym to i tak nie wolno nic przynosić więźniom... znaczy pacjentom, zależy, bo faktycznie nikogo nie wypisujemy od lat. On zaś odpowiedział mi na to: ,,Proszę zrozumieć, jestem dla niego jedynym bliskim... Niemal rodziną, ja... ja miałem się nim opiekować, przynajmniej taką nadałem sobie misję- dziś pojąłem, że zbyt wiele dla niego pracowałem, a za mało starałem się być dla niego rodziną. Może, może gdybym spróbował jakoś zastąpić pan... zastąpić mu rodziców, może nie byłoby go tu, teraz...". Chciałem się wtrącić, zapytać, dlaczego przychodzi z tym do mnie, wszak nie wyznaczono jeszcze biedakowi lekarza, lecz chudzielec ciągnął dalej: ,,...Chociaż nie w ten sposób... Słyszał pan, jak go złapali? Przecież... przecież od lat nie wadził władzom... Ktoś zmienił pewnie zdanie, chciał podlizać się komuś na górze, ale... Boże, jego kosztem...". Mężczyzna w muszce znów urwał, chlipał, łzy ciekły mu po policzkach. Z oczu wyczytałem, że lata minęły, odkąd tak rozpaczał, o ile kiedykolwiek wcześniej zdarzyło mu się tak cierpieć. Chciałem jakoś go pocieszać, ale nim rozważyłem jakąkolwiek możliwość, wyjął spomiędzy koców starą, czarno-białą fotografię. Zaczął mówić: ,,Ja... pan, by mu to przekazał, po kryjomu chociaż... sam nie wiem, co jeszcze mogę, teraz..."- nagle przerwał, szeroko otworzył oczy, lekko rozwarł usta. Pochłaniał moją postać wzrokiem, jak gdyby pierwszy raz w życiu widział kitel lekarski czy plakietkę z danymi.
   Wpatrywał się tak dobrą minutę, z czasem pobladł odrobinę, mimo iż do tej pory jego skóra również miała białawy odcień, teraz niebezpiecznie zbliżała się do koloru kredy szkolnej, trzymanej przez spłoszonego ucznia pod tablicą. W końcu wykrztusił z siebie cicho, początkowo głosem lekko przyduszonym: ,,... P-pan jest lekarzem, aaa... Pan uzna pewnie, że to mu zaszkodzi, jednak... Proszę, to ostatnie, co mogę już dla niego zrobić... Błagam!"- od krzyku przeszedł do chlipania, a następnie do płaczu, jeszcze rzewniejszego oraz rozpaczliwszego, niż wcześniej. Mając ochotę naraz uspokoić go, pocieszyć oraz wyrzucić za drzwi z hukiem, zatrzymałem się po środku i powiedziałem: ,,Ja naprawdę..."-a powiedziałem to z troską w głosie-,,Dlaczego pan przychodzi z tym do mnie, nie rozumiem, kim...", urwałem, bo zdałem sobie sprawę z tego, że już o nim słyszałem- Alfred P., oskarżony o współudział w procederze, jakiego dopuszczał się Batman, działanie na szkodę chorego umysłowo, a nawet wykorzystywanie go do własnych celów. Teraz pojąłem, czemu przestraszył się lekarza, próbując przemycić fotografię, choć nie byłem jeszcze pewien czy robił to z troski o niego czy też chęci dalszego wykrzywiania jego psychiki.
   Po chwili milczenia odezwałem się tak: ,,Nie mogę panu pomóc panie Pennyworth, nawet gdybym chciał, to wciąż nie wiadomo, kto będzie miał go leczyć i raczej nie będę to ja..."- zrobiłem krótka pauzę, po czym dodałem stanowczo, acz delikatnie-,,A teraz muszę pana prosić o opuszczenie zakładu."- zaczął się jąkać, bełkotliwie objaśniać, czemu powinienem, choćby z dobroci serca, przekazać zdjęcie, ja jednak, coraz gorzej tłumiąc współczucie mieszające się z gniewem, powiedziałem do niego-,,Proszę nie pogarszać swojej sytuacji panie Pennyworth, żegnam pana i, zgodnie z naszą dewizą, 'Obyśmy już nigdy nie musieli cię więcej widzieć'. Żegnam."- po tych moich słowach zaczął powoli kierować się ku wyjściu, mamrocząc pod nosem-,,Alfredzie... i, paniczu Br... nie miał, a to ja się nim,... nawet byle lokaj lepiej by o niego zadbał, zapobiegłby...".
   Poczułem, że nie tylko nasz nowy rezydent, ale i jego ,,wspólnik" będzie potrzebował pomocy. Po chwili ruszyłem za nim przez drzwi mojego gabinetu, to był koniec pracy tamtego dnia. Kiedy wychodziłem, chudzielec szedł zaledwie kilka metrów przede mną. Wpatrywał się w tamto zdjęcie, cicho łkał i mamrotał pod nosem ,,Stra... straciłem... ich wszystkich... Za-zawiodłem, pan... panie Wayne...". Byliśmy już obaj niedaleko głównej bramy, gdy ta rozwarła się na oścież. Wjechał nasz wóz do przewożenia więźniów, otaczał go korowód radiowozów. ,,Już go przywieźli..."- pomyślałem, lecz nim to nastąpiło, mężczyzna w muszce rzucił się w stronę transportu. Strażnicy go zatrzymali, a on wydał z siebie rozpaczliwy krzyk: ,,Paniczu Bruce!!". Usłyszawszy to, więzień z furgonetki powiedział coś cicho, by następnie poderwać się do krat w jednym z tylnych okien i wrzasnąć: ,,Alfredzie!"- na to chudzielec odpowiedział przez łzy- ,,Przepraszam pa-paniczu Bruce! Ja..."- w tym miejscu zaciął się, a strażnicy, przytrzymując z dwóch stron, wynieśli go poza teren zakładu. Nim odszedłem, zdążyłem jeszcze spojrzeć na postać w furgonetce- maskę miał zdjętą, na twarzy zaś odmalowane poczucie winy za stan przyjaciela. Chciałem początkowo wrócić, by jeszcze mu się przyjrzeć, lecz ostatecznie odszedłem, po raz pierwszy czując lęk przed tym, iż to ja mógłbym musieć prowadzić jego terapię.

   Następnego dnia opowiedziałem o tym zdarzeniu jednemu z moich kolegów. Zajmował się wtedy opisywaniem zmian w zachowaniu pacjentów po zastosowaniu nowych leków. Gdy ja skończyłem, on powiedział: ,,Biedak, podszedł do losowego pracownika, to pewnie musiał być dla niego wielki szok, gdy go schwytali..."- zamilknął na chwilę, mina mu posmutniała. Zapytałem go więc, o co chodzi: ,,Ja... Teraz testuję taki nowy środek, i... Ostatnio obserwuję jego wpływ na... Na Jokera. Pomyślałem teraz, kto go złapie, jeśli znów ucieknie? Skoro on jest tutaj... Podobno trzymają B..."- urwał szybko i ściszył głos-,,Trzymają go pod silniejszą strażą, niż Croca i Jokera razem wziętych."- po tych słowach zrobił krótka pauzę, a ja powiedziałem- ,,Zabrali mu cały sprzęt, ale chyba ich rozumiem... Ciebie zresztą też- jeśli te środki nie powstrzymają tego błazna, to już nic nas przed nim nie ocali."
   Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. ,,Jak my sobie bez niego poradzimy?"- myślałem. Przysiągłbym, że o tym samym musiał też myśleć mój kolega, lecz on nagle powiedział: ,,Nie zazdroszczę temu, kto będzie miał zajmować się jego terapią- ci, którzy orzekli... orzekli jego niepoczytalność twierdzą, że on... to znaczy, jego alter ego,  ma bardzo silną osobowość, tak... tak jak u Jokera. Oni... twierdzą, że może powtórzyć się to, co spotkało dr Quinzel."- skończył, a mnie przeszył lodowaty dreszcz. Znów przeszło mi przez myśl, że naprawdę mogłoby paść na mnie- kiedyś specjalizowałem się w leczeniu traum wyniesionych z dzieciństwa, więc nikt inny w Arkham Asylum nie rozumiałby lepiej jego problemu... ,,Ale nie!"- pomyślałem- ,,Pracuję tu od tak niedawna, to byłby pierwszy pacjent, którego terapię bym sam prowadził, na pewno wybiorą kogoś znacznie bardziej doświadczonego!". Po chwili, gdy odrobinę się uspokoiłem, dla choćby minimalnego rozluźnienia atmosfery, zapytałem: ,,A co takiego on mógłby zrobić ze swoim lekarzem, co? Zmienić go w drugiego Robina? A może sprawić, by wiernie mu usługiwał, jak Pennyworth? Nie, to absurd, on... on przecież nigdy by czegoś takiego nie zrobił, on..."- przerwałem, buzowała we mnie złość- ,,Jak możemy tak o nim mówić?"- rozważałem w myślach- ,,Zawsze nas bronił przed prawdziwymi szaleńcami, a teraz zachowujemy się tak, jakby on był równie groźny, co taki Joker!".
   Ów wewnętrzny bunt trwał tylko kilka chwil, rosnąc z sekundy na sekundę, by wytrysnąć na zewnątrz pytaniem: ,,Z czego właściwie mielibyśmy go leczyć, po co?!". Mój kolega tylko spuścił głowę i odszedł bez słowa. Nawet go rozumiałem- obowiązek jest obowiązkiem, chociaż on miał to wielkie szczęście, że nie mogło paść na niego.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Ched w 14 Październik 2012, 13:15:24
A pobawię się w komcia, a co mi tam.
Z góry ostrzegam -  ja wyzłośliwiam się na tekście, autor mnie nie obchodzi.

CytatTwo Face'a lub Killer Crock'a-
W pierwszym brakuje myślnika, w drugim położona deklinacja -> zbędny apostrof. I zastanawiam się, czy drugie "c" nie powinno przypadkiem przejść po prostu w "k".

CytatFajnie byłoby prowadzić sesje terapeutyczne 
Oż w mordę, jak bardzo nie pasuje to "fajnie" to przyjętej formy.

CytatTo nie byłaby nawet praca- przyjemne pogawędki z genialnym dziwakiem. 
Myślnik ma spacje z obu stron

Cytaton tylko stwarza pozory szaleństwa... albo najmniej oszalał na punkcie geniuszu
WTF?

Nie masz pojęcia, jak używać wielokropka.
Podobnie do stosowania wykrzykników i znaków zapytania w narracji, im częściej ten symbol się pojawia, tym bardziej traci na wydźwięku. Jeżeli pojawia się za często, tekst zaczyna robić się męczący, a narrator w umyśle odbiorcy brzmi jak astmatyk po maratonie. To nie jest klimatyczne. To frustrujący, głupi błąd nowicjusza.
Jak uniknąć? Wszędzie, gdzie można przy pomocy narratora należy poinformować czytelnika o tym, że ktoś duka, jąka się, przerywa, rozgląda niepewnie... istnieje masa zapychaczy. Wielokropek powinien się pojawiać tylko i jedynie wtedy, kiedy jego obecność jest absolutnie niezbędna.
Dla słuchowców - tekst literacki ma określony rytm. Ciężko zauważyć to na początku, ale generalna zasada jest taka, że zależnie od akcji, tonacja nieco zmienia się; wprawni autorzy celowo manipuują słowami, żeby uzyskać określone wrażenia "dźwiękowe". Wielokropek rozbija ten rytm, więc siłą rzeczy powinien służyć tylko i wyłącznie jako środek do podkreślenia czegoś bardzo, bardzo ważnego.

CytatZabrali mu cały sprzęt, ale chyba ich rozumiem...
Znaczy, że co? Że standardowych pacjentów nie obierali ze wszystkiego, czym mogliby sobie lub komuś innemu zrobić krzywdę? Woah.

Cytatdr Quinzel
Nie używamy skrótowców i liczebników zapisywanych cyfrą w tekstach literackich. Nie i już. Fuj! Be! KaKa!

CytatÓw wewnętrzny bunt trwał tylko kilka chwil, rosnąc z sekundy na sekundę, 
To trwał, czy narastał?

Cytat,,Z czego właściwie mielibyśmy go leczyć, po co?!"
PTSD, obsesja natręctw, osobowość schizoidalna, zaburzenia schizotypowe i paranoidalne... gee, narrator jest psychiatrą! Odrób lekcje!

Ogólnie - tekst niedokochany. Błędy zapisu, nadmiar wielokropków, miejscami problemy z interpuncją.
Styl nieprzystosowany do przyjętej formy i osoby narratora.
Pozostaje wrażenie, jakby nie został wykonany research (psychiatra gdybający po co leczyć pacjenta? Ta przysięga Hipokratesa, to nie jest składana tak dla picu...).
Generalnie odnoszę wrażenie, że pomysł był, ale autor chapnął za szybko za wielki kawał, tak pod wpływem natchnienia i impulsu, a teraz się desperacko dławi.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Zatrakus w 14 Październik 2012, 14:20:57
Dzięki Ched za tę część komentarza, która krytykuje niewłaściwy styl czy użycie znaków interpunkcyjnych. Mam jednak zamiar bronić zdania zacytowanego jako ostatnie.
Po pierwsze, narrator mówił je pod wpływem emocji.
Po drugie, warto spostrzec, iż jest to człowiek widzący Batmana jako niemal legendarnego obrońcę Gotham, bohatera, a nie zwykłego człowieka. Zdajesz się mówić, iż bezsensownie narrator nie dostrzega oczywistych objawów chorób psychicznych. W istocie on nie chce ich widzieć. Uważa, że cokolwiek dolega Batmanowi, to składa się to na osobę herosa, a więc nie powinni robić nic. Jeszcze raz powtórzę- narrator nie myśli racjonalnie, nie potrafi w ten sposób myśleć o Batmanie. Dodatkowo, bardzo istotny jest drugi człon zdania: "po co?". W istocie całe to zdanie sprowadza się do tych słów. Zadając pytanie "Z czego mielibyśmy go leczyć" w istocie pyta "Co jest złego w Batmanie? Co moglibyśmy wyleczyć, naprawić?". Narrator wie, że nie ma powodów, by zmieniać Mrocznego Rycerza, toteż próbuje za wszelką cenę wyprzeć myśl, iż będzie trzeba go "wyleczyć".
Mam nadzieję, że teraz łatwiej będzie zrozumieć tę wypowiedź narratora, gdyż tylko pozornie jest ona wynikiem nieświadomości autora.

Poza tym: owo "fajnie" można by zrzucić na fakt, iż narrator opowiada już po całej terapii, toteż należytym będzie przyjąć, że jest zły, ciąży mu poczucie winy za jej skutki, najpewniej opłakane. Wszak nie bez powodu narrator mówi "Na swoją obronę powiem...".

Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Ched w 14 Październik 2012, 20:47:16
Mówienie pod wpływem emocji - ok.
Ale kwestia jest taka, że zawód na mózg pada. Po prostu w pewnym momencie, całkowicie nieświadomie człowiek gada jak specjalista i tego nie zauważa (sama to przeżywam, znajoma mnie wyklina za wszelkie typowo przyrodnicze zwroty, które mi się w tekście wymsną, mimo że jeszcze kawał nauki przede mną). Tym bardziej pod wpływem emocji.

Cytatw istocie pyta "Co jest złego w Batmanie? Co moglibyśmy wyleczyć, naprawić?". Narrator wie, że nie ma powodów, by zmieniać Mrocznego Rycerza,
:O
This is so wrong on so many levels...
Ten koleś przebiera się za nietoperza i biega po dachach w nocy, piorąc po mordach przestępców, przeprowadzając przeszukania pomieszczeń prywatnych bez nakazów, zostawiając w mieście ludzkie pinaty dyndające z wysokości i jest święcie przekonany, że to jego obowiązek.
To nie jest normalne. To bardzo, bardzo nie jest normalne i on-narrator, jako lekarz, powinien przejmować się dobrem pacjenta, nie dobrem ogółu. Gee, gdyby ktoś przejmował się tak bardzo dobrem ogółu, to Joker za drugim wylądowaniem w szpitalu dostałby kroplówkę składającą się z wody królewskiej albo innych cudów, które posłałyby go na tamten świat.
Bats ma na czółku wypisane "szaleniec", a za nim popindala wielki neonowy napis "chory psychicznie, dajcie wiadro psychotropów". Poza tym widziałeś, drogi autorze, że z marszu wymieniłam pięć różnych nieprawidłowości, w tym dwie orbitujące w okolicy socjopatii.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Zatrakus w 14 Październik 2012, 21:43:46
Cóż, nie znam się na psychice psychiatrów i innych specjalistów, więc możesz mieć rację.
Mimo to znów będę bronił swoich słów.
Ten psychiatra nie jest jeszcze aż tak skrzywiony, by dostrzegać tylko przypadek medyczny z dziedziny psychiatrii. Widzi za to człowieka, który, mimo iż od razu dostrzega się w nim kompletnego wariata, pomaga, a jakakolwiek zmiana mogłaby pozbawić miasto obrońcy. Bynajmniej nie jest to narratorowi na tyle obojętne, by jedynie przewrażliwienie na punkcie dobra ogółu mogło go skłonić do walki o byt Mrocznego Rycerza. On sam musi mieszkać w Gotham, a bez Batmana wyjście z domu po zmierzchu równa się tam samobójstwu. Sytuacja jest dla narratora tak trudna właśnie dlatego, że symptomy są tak oczywiste, pacjent tak trudny, a powodzenie w terapii oznacza powrót do dawnych, przerażających czasów, gdy gangsterzy i psychopaci czuli się na ulicach całkowicie swobodnie.
Kolejny element, to fakt, iż owe emocje to właśnie oburzenie na taki suchy, proceduralny sposób myślenia, w którym pod pozorem dążenia do dobra pacjenta w istocie pozbywa się niewygodnego wielu ludziom mściciela.
W skrócie: dla narratora Batman to symbol, który boi się popsuć, dobrze działający, nawet jeśli chory psychicznie bohater, którego nie chciałby pozbawiać siebie i miasta.
I jeszcze jeden detal: narrator zna Batmana jedynie z gazet oraz opowieści, naprawdę ciężko jest mu w nim dostrzec człowieka takiego jak wszyscy inni, ostatecznie widząc człowieka nie potrafi rozerwać zakodowanej w mózgu jednolitości jego działań i osoby, które nie są już dla niego pojedynczymi zwyrodnieniami zachowania szalonego człowieka, lecz oczywistymi czynami bohatera. Słowem: narrator jest niezdystansowany wobec postaci Batmana, widząc tylko symbol, obrońcę.

Pomijając powyższe, po przeczytaniu twojego komentarza postanowiłem dodać do jednego z kolejnych rozdziałów postać właśnie takiego psychiatry-cyborga, niemal automatycznie stawiającego diagnozy i prowadzącego terapię by wyleczyć pacjenta, niezależnie od tego kim jest oraz co robi.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Yazeva w 15 Październik 2012, 11:19:38
Ched, bardzo dobra recenzja od strony technicznej. W czasie czytania rzucały mi się w oczy te same rzeczy, więc nie będę duplikować. Chciałabym za to dołożyć swoje trzy grosze jeśli chodzi o stronę, powiedzmy, zawodową. Przede wszystkim system odgórnego wyznaczania psychiatry do poprowadzenia terapii jest całkowicie nierealistyczny, ponieważ każdy terapeuta przy pierwszym spotkaniu z pacjentem decyduje, czy będzie w stanie (i zechce) poprowadzić jego terapię, czy nie. Jeśli terapeuta wykazuje silny stosunek emocjonalny, który mógłby wpływać na jego pracę, nie może podjąć się poprowadzenia terapii pacjenta. Po drugie, żeby uzyskać uprawnienia terapeutyczne, trzeba najpierw samemu przejść psychoterapię. Przepracować swoje problemy, uporządkować emocje i nauczyć się je kontrolować. Główny bohater wydaje się zaś osobą, która pominęła ten punkt. Jego emocje są rozbuchane, jest niestabilny i przestraszony. W dodatku pojawia się wątek "skończenia jak doktor Quinzel", bo pacjent ma silną osobowość. Tu też wydaje się, jakby pan psychiatra nie przeszedł żadnego przeszkolenia.
Pomysł ogólnie ciekawy. Gdyby go dokładniej opracować, mogłoby z niego wyjść naprawdę dobre opowiadanie.
Jeszcze gwoli wyjaśnienia dlaczego się tak mądrzę: nie jestem wprawdzie psychiatrą, ale psychologiem. No, prawie. Dyplom dopiero za kilka miesięcy. Ale psychiatrzy też mnie uczyli, egzaminowali i obserwowałam ich pracę na gorąco, w szpitalu psychiatrycznym. No i zasady obowiązują nas te same. Wiadomo, że nie każdy, kto chce pisać o Arkham jest od razu psychiatrą lub psychologiem. Ale ponieważ sama zajmuję się pisarstwem od bardzo dawna, zawsze podkreślam, jak ważna jest znajomość tematu.
Ale równie mocno podkreślam, że pomysł to połowa sukcesu, więc i tak gratuluję ;) Bo pomysł jest naprawdę ciekawy.
Tytuł: Odp: Wasze OSOBNE opowiadania w tematyce Batmana
Wiadomość wysłana przez: Zatrakus w 15 Październik 2012, 16:38:15
Hm, więc moja koncepcja, delikatnie mówiąc, odrobinę się sypie, lecz ową bezwzględność w doborze psychiatry mogę wyjaśnić. Pamiętajmy, iż nie jest to ani zwykły szpital psychiatryczny, bo w o wiele większym stopniu więzienie, ani zwykły pacjent. Batman trafia do Arkham, na które presję nakładają na wskroś skorumpowane władze Gotham(wszak Gotham City to najbardziej skorumpowana metropolia na świecie, bez dwóch zdań). Najpewniej zarząd szpitala wybrałby najbardziej nieudolnego tudzież niestabilnego emocjonalnie lekarza, by w razie czego nie zdołał "popsuć" Mrocznego Rycerza, gdyby jednak wypuszczenie go okazało się bardziej opłacalne lub pacjent sam by uciekł. Co do stanu psychiki narratora- to Arkham, tutaj zdarzały się dużo gorsze rzeczy, przepuszczano znacznie większe niedociągnięcia. Z resztą, psychiatrzy zatrudniani w Azylu nie mogli być ogółem zbyt dobrzy, skoro przez lata nie zdołali wyleczyć choćby jednego z tych niebezpiecznych szaleńców tak, aby po upływie tygodnia czy mniej nie wrócił do mordu lub kradzieży, jak gdyby nigdy nic.

Dodatkowo prosiłbym przy okazji tego postu wszystkich o rady, jak należałoby zmodyfikować treść, by była bardziej logiczna. Wszak nie mogę pozwolić, by kolejne dwa rozdziały, już napisane, a także czwarty, znajdujący się w produkcji,  zmarnowały się.