Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Indiana Jones

Zaczęty przez Juby, 19 Sierpień 2009, 15:04:09

Który film o Indianie Jonesie był najlepszy?

Poszukiwacze zaginionej Arki
7 (46.7%)
Świątynia Zagłady
0 (0%)
Ostatnia krucjata
7 (46.7%)
Królestwo Kryształowej Czaszki
1 (6.7%)

Głosów w sumie: 14

Juby

#30
Wątpiłem czy ten dzień nadejdzie, a jednak. Wczoraj w sieci pojawiły się fotki lokacji, w której już jutro ruszają zdjęcia do piątego Indiana Jonesa. Chyba nadal w to nie wierzę, muszę najpierw zobaczyć zdjęcie Forda z kapeluszu, żeby uwierzyć, że w końcu kręcą kolejną część. :)

EDIT:
Ford już na miejscu. :)
https://www.instagram.com/p/CPY5_LgLyxJ/?utm_source=ig_embed

Q

Są i pierwsze zdjęcia z planu. Widać, że będą retrospekcje, bo mamy kaskadera/dublera z maską młodego Forda.

https://twitter.com/Darragh_Scanlon/status/1401718673526726660


A w oczekiwaniu może kogoś zainteresuje dokument ARTE (dostępny online do do 12/07/2021) - https://www.arte.tv/pl/videos/098137-000-A/indiana-jones-i-zaginiona-saga/
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Juby

Cytat: Juby w 03 Czerwiec  2021, 16:42:49Chyba nadal w to nie wierzę, muszę najpierw zobaczyć zdjęcie Forda z kapeluszu, żeby uwierzyć, że w końcu kręcą kolejną część. :)

Jest i on! :D



Znowu się jaram. Jeszcze w tym roku robię powtórkę poprzednich filmów i nadrabiam wszystkie materiały dodatkowe z piątej płyty. James Mangold to solidna firma, liczę na udane zwieńczenie przygód Dr. Jonesa.

Juby

Data premiery ponownie przełożona. Teraz to 30 czerwca 2023 roku. Jak patrzę na wycieki fotek z planu to zaczynam się martwić, czy Harrison dożyje tej premiery. :-\

Juby

Sprawa wyjaśniona. Disney opublikował pierwszy zwiastun, plakat oraz oficjalny tytuł piątek części. Indiana Jones and the Dial of Destiny




No i proszę, moje wszelkie wątpliwości rozwiane. Ford mimo wieku prezentuje się świetnie, tytuł i odmłodzony Indy w porządku, zapowiada się należyta dawka nostalgii i nawet teaser poster bez Drew Struzana wyszedł spoko (obstawiałem że plakaty będą okropne). Na ten moment nie mam uwag, czekam bardzo. Sam jestem zaskoczony jak bardzo, bo Disney to dla mnie niszczyciel wszystkiego, ale tutaj dzięki zmianom tradycji (to pierwszy film nie reżyserowany przez Spielberga i z premierą nie w Memmorial Day weekend) może otrzymamy coś świeższego, a przynajmniej dobrą przygodówkę.

Q

U mnie mieszane uczucia, mam obawy, że zbytnio skupią się na akcji, które w zwiastunie w tych krótkich fragmentach sprawiają wrażenie trochę sztucznych (ale może zwiastun w kinach będzie się robił lepsze wrażenie).

Odmłodzony Indy wygląda dobrze.

Tease plakaty zazwyczaj są ciekawe, zobaczymy jak będzie prezentował się główny, gdzie być może wcisną wszystkich głównych bohaterów bez ładu i składu.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

LelekPL

Zbyt komputerowe te sceny akcji. Liczyłem na coś... spokojniejszego, bardziej introspekcyjnego. A sceny akcji na mneijsze w skali, ale bardziej realistyczne.

Mimo wszystko Ford rzeczywiście prezentuje się dobrze. Odmłodzony Ford pewnie gorzej wypadnie w ruchu, ale na tym krótkim fragmencie było ok. Na pewno pójdę do kina, ale o ile przed zwiastunem zastanawiałem się czy w tym roku bardziej czekam na to, czy na nowe Mission: Impossible, to po zwiastunie wiem, że jednak mam większe nadzieje na film z Cruisem.

LelekPL

#37
Powtórzyłem sobie całą serię przed czwartkowym seansem i dwa najgorsze filmy zaskakująco mocno zyskały. Jedynka i trójka bez zmian, to nadal ponadczasowe klasyki. Dla mnie Poszukiwacze to 10/10, a Krucjata mocne 9/10, ale totalnie nie dziwi mnie, jeśli komuś bardziej podoba się trójka (River Phoenix był świetny jako młody Indy btw). Oba są bardzo mocne.

Jednak to te dwa najsłabesze filmy w serii pozwoliły mi jeszcze bardziej docenić jak świetnym filmowcem jest Spielberg.
Świątynia to mój pierwszy film z Indianą Jonesem jaki widziałem i zawsze miałem do niej sentyment, nawet jeśli dostrzegałem w nim sporo złego i sporo mnie drażniło. Nadal widzę spore problemy - jak mocno problematyczne przedstawienie kultury hinduskiej, narracja White Savior czy ta fatalna scena z pontonem z okropnym green screenem. Ale jest tam strasznie dużo rzeczy, które uwielbiam. Utwór otwierający film, scena w klubie Obi Wan, kultowy obiad, pogoń na kolejce, bardzo mroczny klimat w kopalnii czy finał na moście. Nawet Willie i Short Round byli dla mnie tym razem bardzo sympatyczni. Willie bywa denerwująca, ale celowo, jest jak żywcem wyjeta partnerka z rom-comu z lat 50tych. Bardzo podoba mi się też pozycja tego filmu w ogólnej historii Indiego - jest to taki jakby sidequest, albo epizodyczna przygoda, która idealnie pasuje do pulpowych bohaterów. Gdyby robiono te filmy obecnie i Harrison byłby młody, pewnie dostalibyśmy z 10 takich pobocznych epizodów, a główna seria kręciłaby się w okół nazistów. I pewnie wszystko bym obejrzał. Niżej niż 7/10 nie zejdę, może nawet 8.

Królestwo natomiast podobało mi się wcześniej tylko po wyjściu z kina, po czym wieczorem już zaczynało mnie dręczyć, że coś nie działało. I nadal nie działa - część w dżungli. Do tego momentu był to naprawdę dobry film. Oczywiście, scena z bombą atomową  to totalna przesada, ale dodanie jej do filmu miało swój sens - jest to hołd sci-fi lat 50-tych. Mamy komunistów, a największe zagrożenie tej ery to właśnie bomba - i mamy bardzo symboliczne miasteczko Americany zniszczone przez tą siłę. To, że Indy przeżył w lodówce to dla mnie w tej chwili tylko śmieszny gag, a nie wada. Ogólnie całe otwarcie filmu jest kapitalne. Sceny w USA, wraz z krytyką Makkartyzmu i ze szpiegami KGB też. Mutt Williams nie był aż tak denerwujący i wypadł nawet ok, jako najmłodszy Henry. W ogóle Shia to byl bardzo utalentowany aktor i szkoda, że miał takie kłopoty. Myślę, że problem leżał w tym, że w porównaniu do Harrisona nie jest zbyt "męski" jak na nowego bohatera tej serii i dlatego to nigdy by nie zadziałało. Bo Indiana to jednak trochę taki James Bond - czysta męska fantazja.

Scena akcji na kampusie też była super - bardzo praktyczna i imponująca. Potem w Peru też jeszcze było wszystko bardzo dobre. Problem zaczął się odkąd Indiana został zchwytany przez Rosjan. Humor zaczął się robić zbyt cukierkowaty od pojawienia się Marion i zrobiło się tak "familijnie" przez co film stracił jajo. Potem te koszmarne CGI. Wiem co Spielberg chciał osiągnąć - Errol Flynn - ale tamte filmy robiły wrażenie, bo wiemy, że robiono je praktycznie. Tutaj Shia stoi na dwóch samochodach z szabelką, a my wiemy że wszystko wokół dzieje się w komputerze. To nie robi żadnego wrażenia. Przydałby się Spielbergowi Tom Cruise tutaj.

Z obcymi nie mam żadnego problemu, i nigdy nie miałem. Pasują jak ulał do zmiany klimatu z pulpowych opowieści lat 30-tych do sci-fi filmów lat 50-tych. Niestety przez nadmierną ilość słabego już CGI, nie czuć napięcia w finale i potrafi nudzić, tym bardziej, że mamy taką mało interesującą rodzinną grupkę w finale. Myślę, że zamiast Marion i Mutta przydałoby się więcej takich postaci jak Ray Winstone czy Elsa z Krucjaty - czyli osoby, które tak naprawdę nie wiemy po której są stronie i czy nie są agentami KGB - byłoby to kolejnym świetnym odniesieniem do takich filmów jak Inwazja pożeraczy ciał i samej Czerwonej paniki. Szkoda, bo mógł to być naprawdę dobry film z odpowiednimi popisami kaskaderskimi jak w oryginalnej trylogii. Ale za pierwszą połowę daję niezłe 6/10.

LelekPL

Byłem na nowym Indianie i ogólnie mi się podobało, takie niskie 7/10 póki co. Ale mam mieszane uczucia – z jednej strony Harrison jest nadal w formie, a powrót nazistów sprawia, że czujemy się, jakbyśmy wrócili do domu tematycznie, ale wizualnie jest to po prostu zbyt sztuczne, zbyt nijakie, zbyt jak każdy blockbuster obecnie. Popełnia ten sam błąd, co druga połowa Kryształowej Czaszki, polegając zbytnio na CG, a za mało na praktycznych efektach i popisach kaskaderskich.

Odmładzanie na Harrisonie jest najlepsze, jakie widzieliśmy do tej ory i działa całkowicie (poza głosem) dzięki temu, że każda scena skupiająca się na jego twarzy jest krótka i rozgrywa się w nocy. Sprytne. Tak więc otwarcie było solidne, ale nie tak dobre jak Raiders, czy nawet Crystal Skull, bo sceneria zbyt komputerowa na pociągu (podejrzewam, że Mission: Impossible pokaże jak powinno sie to robić)

Nie sądzę też, żeby dwóch pomocników było tutaj potrzebnych, a brak partnerki romantycznej nie pasuje do filmu o Indy'm.

Ale lokalizacje, obsada i scenariusz sprawiają, że wydaje się to bardzo znajome i nostalgiczne, mimo że akcja jest nijaka. Trzeci akt jest rozczarowujący, a film za długi, ale zakończenie ratuje film.

John WIlliams <3

Jeśli chodzi o ranking to:
1. Poszukiwacze zaginionej Arki 10/10
2. Ostatnia krucjata 9/10
----------------------------------
3. Świątynia Zagłady 7/10
4. Artefakt przeznaczenia 7/10
5. Królestwo Kryształowej Czaszki 6/10

Ale nie zdziwiłbym się gdyby po powtórce spadł na ostatnie miejsce.

Juby

Też niedawno powtórzyłem całość i właśnie wróciłem z piątki.

Poszukiwacze zaginionej Arki to wspaniałe kino. Nie jestem wprawdzie jego wielkim fanem, jak niektórzy, i te wszystkie Oscary od zawsze wydawały mi się przesadzone, ale złego słowa o nieustraszonym Harrisonie Fordzie (doskonałym w tej roli!), zdjęciach, muzyce, humorowi (matko, te gagi działają po +40 latach i nadal są przez inne filmy kopiowane!) i scenach akcji (genialna inscenizacja i wykorzystanie lokacji, chyba najlepszy film pod względem akcji do czasu T2 Camerona) nie powiem. To bdb film, do którego lubię co kilka lat wracać.

Przy pierwszym podejściu nie kliknęło mi z Świątynią Zagłady (wyżej stawiałem nawet niesławną czwórkę), a po latach bawię się na niej nie gorzej niż na Poszukiwaczach. Uwielbiam jego inność od reszty serii, indywidualny klimat, wyciśnięcie z ówczesnego PG ostatnich soków, ponownie humor (scena kolacji i wejście do podziemi), akcję i efekty specjalne. Świetne kino, po prostu.

Ostatnia krucjata to pierwszy Indy jakiego oglądałem i widziałem najwięcej razy. Bez dwóch zdań mój ulubiony film z serii. Niby postacie Brody'ego i Salah wydają się tu być bardziej dlatego, że byli w pierwszej części, aniżeli dlatego że musieli być, a całość popełnia kilka grzeszków trzeciego filmu serii i "powrotu po latach", ale rekompensuje to z nawiązką wspaniałymi sekwencjami, ponownie humorem (Sean Connery!!), najlepszym soundtrackiem i najlepszym finałem ze wszystkich części.

Królestwo Kryształowej Czaszki widziałem co najmniej trzeci raz - nigdy nie rozumiałem i nadal nie rozumiem hejtu na ten film. Dla mnie to udany powrót po latach, w którym czuć starego Spielberga, Ford jest w znakomitej formie, a scena z ruchomymi piaskami i wężem rozbawia mnie do łez. Kupuję i gag z przeżyciem wybuchu bomby atomowej w lodówce, i kosmitów którzy niby tutaj nie pasują tak, jak relikty religijne (czemu nie?). Fajnie wykorzystane czasy lat 50-tych, komuchy jako złole i nowe lokacje, jakich w serii jeszcze nie było (Ameryka południowa). A że CGI miejscami słabe? To co? Efekty w poprzednich częściach też już trącą myszką. Druga połowa trochę siada i scena z tarzanowaniem jest idiotyczna, ale poza tym nie widzę większych wad. Dla mnie to taki Bunt maszyn tej serii, czyli nie tak dobry jak kultowi poprzednicy, ale dobry, a jego zła sława jest strasznie przesadzona.



No i za mną Artefakt przeznaczenia, który niestety był smutnym przeżyciem :-\

Już początek, w którym Mangold nie wykorzystał możliwości, aby kontynuować tradycję z przejściem logo Paramount w jakąś górę mnie rozczarował, a potem było tylko gorzej. Indy jest tutaj nieśmiertelny (na początku przeżywa bez zadrapania powieszenie i ogromną eksplozję, i tym razem nie w formie gagu), główny czarny charakter również (kojarzycie finał Speed z Keanu Reevesem?), sceny akcji są kręcone tak, że gubiłem się co się dzieje i czemu tak, a nie inaczej, złole mordują praktycznie wszystkich na swojej drodze, ale nigdy nie Indy'ego, Heleny i Teddy'ego (najbardziej uzdolnionego dzieciaka wszechczasów!!!) przez co w ogóle nie czuję zagrożenia, bo bohaterowie dość łatwo wszystko znajdują i za łatwo wychodzą z każdej opresji, Antonio Banderas marnuje się w roli trzecioplanowej, choć jest gwiazdą kina, Boyd Holbrook chyba nie chce być gwiazdą, skoro zgodził się na kolejną rolę polegającą na ściganiu i szczelaniu do głównego bohatera i tylko tyle. Co jeszcze? Nie czuć tu klimatu filmów Spierlberga, który genialnie osadził Indianę w 20-leciu międzywojennym, kiedy takie archeologowanie miało sens. Jeśli fabuła piątki rozgrywa się w 1969, kiedy ludzie już nawet Księżyc zwiedzili, to Indiego trzeba było wysłać w jakąś czarną dziurę w Afryce, lub na któryś biegun, a nie do Europy. Szukanie zaginionych grobowców w Grecji i we Włoszech obok obiektów turystycznych jest zwyczajnie słabe i wtórne. Ale najgorszy i tak był kompletny brak humoru - a nawet jeśli był, to film nie jest nawet w 10% tak śmieszny, jak poprzednicy - który w połączeniu z mierną akcją, ponad 2,5-godzinnym metrażem i wtórnością (znowu naziści, znowu Salah, znowu pustynia, cholera, nawet robaki tu są, a wcześniej co część wymyślali coś nowego) sprawił, że to kino rozrywkowe wydało mi się zupełnie nie rozrywkowe. Przesiedziałem niemal 3h na sali i wychodziłem ziewając zastanawiając się
Spoiler
czy oni zaszyli tę ranę Indy'ego w mieszkaniu i czy nikt w NY nie ściga go już za morderstwo tych dwóch osób z uczelni?
[Zamknij]
Finał dziwny i jakby kompletnie nie było pomysłu jak z niego wybrnąć.

No nie podobał mi się, dla mnie ranking (bez ocen) przedstawia się następująco:
Ostatnia krucjata > Poszukiwacze zaginionej ArkiŚwiątynia Zagłady > Królestwo Kryształowej Czaszki >>> Tarcza przeznaczenia (po cholerę polski dystrybutor zmienił ten bardziej trafiony tytuł?)

Części 1-4 mam na półce na Blu-ray i będę do nich wracać. Do piątki nie widzę sensu i nie chciałbym jej dostać nawet w prezencje. Flash zdecydowanie bardziej mi się podobał.

newtime

Filmu jeszcze nie widziałem ale wszystko wskazuje ze będzie jedna wielką porażką. Obawiam ze czeka kina kolejny kryzys, bo jak na razie, to ani sprawdzone widowisko jak Marvel nie sprowadza już tłumów, kultowi aktorzy oraz marki przynoszą straty o Dc nie wspominając, czyżby było obecnie miejsce tylko dla animacji? Chociaż i Pixar ostatnio wtopił . Wiem ze był avatar 2 ale taki film raz na średnio 10 lat to zdecydowanie za mało 

Juby

No klapa gargantuiczna, na poziomie Flasha jak nie większa (budżet całkowity wyniósł ok. $430 milionów, a film będzie miał ciężko zarobić $400m z kin). Nie sądzę, aby to był zły prognostyk dla kina ogólnie, bo w ubiegłym roku było sporo wielkich hitów (poza Avatarem jeszcze dwa tytuły z miliardem), a i w tym jest sporo wielkich niespodzianek (Mario!!). Po prostu widzowie wyraźniej dają znać, gdy studia doją pewne marki za długo. Piąty Indy zapowiadany był od dziesięciu lat, miał wyjść już chyba 5 lat temu i tak to się ciągnęło, a w międzyczasie Disney zamordował SW (Solo był pierwszą w historii klapą tego uniwersum), zmarnował Pixara (ostatnio też klapa za klapą) i teraz rozmienia na drobne MCU, które zaczyna ponosić pierwsze porażki (a na listopad zapowiada się kolejna). Fani olali kolejne mordowanie ich ukochanej postaci, a brak Spielberga, premiery w Memmorial Day Weekend = zrywanie z tradycją / brak nostalgii oraz kiepskie przyjęcie po premierze na festiwalu w Cannes, tylko dobiło ten tytuł.

LelekPL

#42
Klapa straszna, a szkoda, bo dla mnie nie był taki zły, ale widać, że największą pomyłką DIsneya w tym wypadku bylo wypuszczenie filmu w Cannes. Tamtejsza krytyka nie lubi CGI filmów, więc nic dziwnego że recenzje wypadły marne, a jak widać ludziom i krytyce ogólnej film spodobał się bardziej, bo poziom polubień wzrósł do 68%, ale smrodu z 50% z Cannes, który trwał przez 2 miesiące do premiery filmu już się nie pozbyli i to był fatalny PR.

Ewidentnie liczyli na reakcję Top Gun Maverick, ale a. nie mieli tak dobrego filmu i b. Top Gun to hołd robienia filmów w klasycznym stylu - praktycznie, z dodatkami CGI.

Co do sytuacji kin, to nie ma co zaprzeczać, pomimo sukcesów Mario, Strażników 3 i Spider-Mana te lato jest olbrzymim zawodem - ale też większość potencjalnych blockbusterów które odniosło klape nie było dobrze przyjęte, więc tu bym się doszukiwał problemu. Wyjątkiem jest chyba tylko Dunegons & Dragons (ale tutaj ja sam nie rozumiem, aż takich pozytywnych ocen - film był bardzo przeciętny). Zobaczymy w tym miesiącu jak wypadną Mission: Impossible, Barbie i Oppenheimer, które powinny raczej zebrać dobre recenzje. Jeśli tak się stanie to sądzę, że osiągną dobre wyniki.

Mam nadzieję, że to może być plusem jeśli studia wyciągną z tego nauczkę - że już nie wystarczy wywalić 200-300 milionów na znane IP i ludzie i tak przyjdą, tylko żeby ściągnąć ludzi do kin trzeba zrobić nie ok film, tylko bardzo dobry, który zmusi ludzi do wyjścia z domu... Z drugiej strony może spojrzą tylko na Mario i powiedzą: "jeb** to, robimy wszystko jak dalej tylko bardziej dla dzieci" :P

Juby

Mi szkoda tylko ze względu na Forda, do którego mam ogromną sympatię i szacunek. Nie zasłużył, aby żegnać się z rolą taką katastrofą. No ale, nie dziwi mnie, że widzowie nie chcą iść na drugi film o
Spoiler
podróżach w czasie
[Zamknij]
tak krótko po Flashu.

Szkoda, że Szybkich i wściekłych uratowały rynki międzynarodowe (tzn. przekonamy się, moim zdaniem nawet z tymi $700 milionami film mógł nadal nie wyjść na zero), bo bardziej zasłużyli, aby dostać po portfelach od Flasha i Indy'ego. Ale widać tendencję spadkową, więc może następnym razem będzie klapa roku.

Q

Motyw
Spoiler
podróży w czasie
[Zamknij]
nie ma tu raczej znaczenia. Nie był ani wykorzystywany w promocji filmu, ani nie stanowi głównego wątku.

Disney w swoich filmach ma zbyt bezpieczne podejście, a przydługimi scenami akcji próbują zainteresować młodsze pokolenie, ale to się nie udało. Tym razem chociaż nie wyszło źle, ale też nie rewelacyjnie. Do poziomu oryginalnej trylogii brakuje, ale jest odrobinę lepiej niż w przypadku "Kryształowej czaszki". Udana postać Heleny, Indy zachowuje się tak jak przystało na swój wiek.

What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)