Z Keatonem i scenami akcji było tak, że w żadnym momencie nie były przekonywujące - Batman nigdy nie sprawiał wrażenia, że dałby sobie radę w pojedynkę z mafią i gangami w Gotham. Nie były one ani emocjonujące, ani jakoś strasznie zapisujące się w pamięci, ot były sobie. Nie winię jednak za to ani reżysera, ani aktora. Tamte Batmany nie były po prostu filmami akcji. Można się było jej dopatrzeć, ale dominowały elementy miłosne, komedii, alienacji, straty i groteski. Jednak cierpiał na tym jeden z dominujących wątków - walki z bezprawiem. Nie żeby go nie było, ale jak zaznaczyłem jest mało przekonywujący...
@Napier: proszę popraw swój podpis, bo razi... wstaw jakiś przedimek przed rzeczownikiem, bo tak to nie wiadomo, czy jesteś zabójczym żartem, czy zabijasz żart... ;P
@Napier: proszę popraw swój podpis, bo razi... wstaw jakiś przedimek przed rzeczownikiem, bo tak to nie wiadomo, czy jesteś zabójczym żartem, czy zabijasz żart... ;P