Mamy zwiastun do nowej wersji Króla Lwa. Jest to nadal animowany film, ale tym razem Disney reklamuje go jako "live-action" :P
Tak czy siak, wybieram się na pewno bo to jednak Król Lew, ale mimo wszystko ten styl animacji mi jakoś średnio pasuje. Jest raczej taki... bez charakteru. I wiem, że Disney się broni tym, że jest fotorealistyczny, ale mimo wszystko, niektóre ujęcia są mocno stylizowane, tak jak te ujęcie z Simbą, Timonem i Pumbą przy świetle księżyca. Więc zastanawia mnie czemu część z postaci nie mogłaby być tak stylizowana, zamiast wyglądać po prostu jak National Geographic.
Najbardziej mnie boli wygląd Skazy... no wygląda jak chudy, poobijany zwykły lew, a nie jak charyzmatyczny złoczyńca. Jest nawet świetny fanmade, który może nie przełożyłby się idealnie w tym filmie, ale nieco bardziej dopracowany mógłby wypaść znacznie lepiej:
(https://i.ytimg.com/vi/lklLISS_MMI/maxresdefault.jpg)
Podoba mi się obsada, ale wizualnie jednak wolałbym coś bardziej interesującego.
PS. ALe ten mały Simba jest taaaaaaaaaaaki słodki <3
Okropny zwiastun. Teaser był świetny, działał na nostalgię w odpowiedni sposób i aż chciałem się na to wybrać do kina, ale to co tutaj widzę...
Zapowiada się na jeszcze większą kalkę 1:1 niż poprzednie rimejki Disneya (kopiują ujęcie w ujęcie, nawet montaż z dorastaniem Simby), w dodatku z gorszym CGI niż w Księdze dżungli (czyt. mniej fotorealistycznym). Poza chęcią łatwego zysku przez Disneya, nie dostrzegam nawet jednego powodu powstania tego filmu. Szanse na dorównanie magii oryginału - 0,0. :(
Król Lew to szczytowe osiągnięcie gatunku, tj. kreskówkowych animacji, która nigdy się nie zestarzeje. Po co kręcić drugi raz w 90% to samo, tylko techniką, która już na etapie zwiastunów jest niedoskonała? Poza tym, pseudorelizm CGI pozbawia zwierząt mimiki, co zdecydowanie ujmie niektórym scenom emocji. A nazywanie tego "live-action" remakem jest bezsensowne, nawet Dinozaur Disneya był w mniejszym stopniu animacją. :P
Co by nie było, plakat do filmu jest piękny, spokojnie mógłbym powiesić taki na ścianie.
(https://m.media-amazon.com/images/M/MV5BMjIwMjE1Nzc4NV5BMl5BanBnXkFtZTgwNDg4OTA1NzM@._V1_SY1000_CR0,0,674,1000_AL_.jpg)
Plakat jest faktycznie bardzo ładny. Ma coś w sobie z nastoju, który wywarł na mnie dawno temu pierwszy seans Króla Lwa. Jednak sama zajawka nie podoba mi się. Ok, miejscami jest naprawdę urocza :-* , ale całokształt filmu zapowiada się tak sobie. Nigdy nie lubiłem takich akcji, że zwierzęta w filmie wyglądają w choooj realistycznie, a ruszają swoimi mordkami i gadają po ludzku. Po co ta dosłowność? Dla kogo jest naprawdę ten film?
Pierwszy teaser był świetny, a drugi zwiastun już nie wywołuje takich reakcji.
Największy zawód to Skaza, którego w pierwszym momencie nie rozpoznałem (co w sumie jest zrozumiałe bo niezbyt przypomina pierwowzór).
"Księga Dżungli" odniosła sukces i teraz próbują to z "Królem Lwem". W fabule większych zmian nie będzie, w odróżnieniu od "Dumbo", co akurat zaliczam na plus, gdy twórcy dodają coś od siebie, ale wyniki finansowe filmu Burtona nie zachwycają. Zobaczymy więc jak poradzi sobie "Król Lew", a wcześniej "Aladyn".
Dużo ostatnio tych przeróbek animacji na wersje aktorskie lub CGI, za dużo.
Jedyna ich produkcja, którą może zobaczę w kinie. A jeśli będzie poziom Księgi Dżungli, która mi się strasznie podobała, co mnie bardzo zdziwiło, to będę mega zadowolony.
No niestety do poziomu "Księgi Dżungli " chyba daleko patrząc na recenzję, a najgorsze jest ponoć paradoksalnie to co najbardziej zachwyca czyli efekty... Zwierzątka wyglądają tak realistycznie jakbyśmy ogl jakiś film przyrodniczy. Wielka szkoda, że przy okazji zapomniano o przekazaniu jakiś emocji... Ktoś się wybiera do kina?
Ja nie idę. Przypadkiem ujrzałem ostatnio zwiastun w kinie i całkowicie nie rozumiem zachwytów i wielkich oczekiwań odnośnie tej produkcji. Zastanawiam się - po co? Magią Disneya jest tworzenie animacji, które mają w sobie życie. Oryginalne postacie z Króla Lwa, jak i wielu innych filmów animowanych, były tak charakterystyczne, tak wyraziste. Godność Mufasy. Nikczemność Skazy. Żywiołowość Simby. I wierzę, że znajdzie się też ktoś poza mną, kogo nadal przeszywa dreszcz, gdy Nala mruży oczy podczas Can you feel this love tonight. Do dziś oglądając disneyowskie klasyki myślisz sobie: jak u licha oni to zrobili, przecież to tylko rysunki. Ale zrobili i było to wspaniałe. Magiczne.
Co ujrzałem teraz? Zwierzęta. Zwykłe, bardzo do siebie podobne, niesamowicie brzydkie w swym naturalizmie. Po prostu zwierzęta, którym dano głos, co zresztą przywozi na myśl tanie kino familijne. I nie obchodzi mnie jakim przełomem techniki jest ukazanie ich w takiej formie na ekranie, oddanie esencji falującego futra czy - gdyby tylko się dało - przemycenie do widza smrodu padliny walającej się po sawannie. Taka technologia nigdy nie była potrzebna do robienia magii. Więc, na bogów, po co to wszystko?