Może Norm Breyfogle nie rysuje szczególnie ładnie, ale umie "opowiadać". Jego rysunkom towarzyszył też zawsze wciągający scenariusz. Był gwarancją, że komiks będzie ciekawy. Na przykład to:
Te dymy, śnieg na dachach i nieodłączna para z ust. Tajemniczość, liryzm - wszystko, co odróżnia Batmana od innych komiksów. Gdzie tam do tego Jimowi Lee:
Wszystko wymuskane, eleganckie. Te budynki narysowane z najmniejszymi detalami. Jednocześnie nic z ducha opowieści, zero nastroju, głębi. Tak to można rysować Supermena, a nie Batmana!
Podobnie dużo bardziej podobają mi się niechlujnie wydawane TM-Semicowskie miesięczniki, niż wydania specjalnie, typu Batman vs. Predator
Te dymy, śnieg na dachach i nieodłączna para z ust. Tajemniczość, liryzm - wszystko, co odróżnia Batmana od innych komiksów. Gdzie tam do tego Jimowi Lee:
Wszystko wymuskane, eleganckie. Te budynki narysowane z najmniejszymi detalami. Jednocześnie nic z ducha opowieści, zero nastroju, głębi. Tak to można rysować Supermena, a nie Batmana!
Podobnie dużo bardziej podobają mi się niechlujnie wydawane TM-Semicowskie miesięczniki, niż wydania specjalnie, typu Batman vs. Predator