Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Sekwencje akcji z udziałem Batmana w Bat-filmach

Zaczęty przez Juby, 04 Marzec 2017, 14:00:55

Juby

#60

Zanim przejdę do omawiania scen akcji z udziałem Batmana z BvS, muszę ponarzekać na reżysera. Wszyscy jego poprzednicy przedstawiali Mrocznego Rycerza w scenach akcji, Snyder natomiast pokazuje go zdawkowo w scenie z dwoma gliniarzami i przypiętym do kaloryfera handlarzem żywym towarem. Sorry, ale nijak nie potrafię tego nazwać sceną akcji. Później teoretycznie dostajemy akcję z Batmanem w jego post-apokaliptycznym śnie - Batman w nim strzela, walczy i łamie karki - ale to wciąż tylko scena snu. W dodatku dwufazowego, a druga jego część nie ma nic wspólnego z akcją. Dlatego daruję sobie opisywanie tego jednego ujęcia z walką na pustyni i zacznę analizę od właściwej, pierwszej akcji z udziałem Batmana, na którą Snyder-partacz każe czekać widzowi zdecydowanie za długo.
EDIT: Zmieniłem zdanie, oceniam również scenę koszmaru.

#1: Koszmar
Czas trwania: 2:33' / 3:17'
Streszczenie: Batman zmierza na spotkanie, w którym ma otrzymać przesyłkę skradzioną z magazynów LexCorp. Podczas transakcji zostaje zdradzony.
Moja opinia: Nie mam pojęcia w jaki sposób Snyder uzasadnia istnienie tej sceny w scenariuszu i do tej pory nie wiem co miała ona zapowiadać. Niemniej, pomijając fabularny brak sensu, knightmare ma oryginalny klimat, świetnie wyglądającego Batmana i zarejestrowaną w jednym ujęciu imponującą scenę walki (coś, na czym wyłożył się Nolan w swoim ostatnim filmie), której nie potrafię nie docenić.
Ocena:


#2: Pościg za przesyłką LexCorpu
Czas trwania: 5:16' / 5:34'
Streszczenie: Batman postanawia odbić z rąk LexCorpu fragment transportowanego kryptonitu. Zaraz po zakończeniu załadunku atakuje konwój z dostawą przy pomocy swego Batmobile'u.
Moja opinia: Głupia, nieciekawa i zbędna scena. Skoro Batman, który dumnie stoi na szczycie masztu z karabinem snajperskim i nikt z przestępców go nie widzi (Snyder oczywiście musiał nawiązać do TDKR Franka Millera) wystrzelił nadajnik w kierunku ciężarówki, to po co ją goni, zamiast ustalić gdzie dojechała i wykraść kryptonit po cichu? Ostatecznie tak właśnie robi, więc co do filmu wnosi ten pościg? (gdyby zaraz po tym, jak Batman wystrzelił nadajnik przewinąć do ujęcia, w którym jedzie Batmobilem i trafia na stojącego Supermana, nic byśmy nie stracili) Choć nagrano go w większości na planie, razi swoją komputerowością, a Batman morduje w nim zwykłych dostawców w brutalny sposób i przez własną brawurę prawie strąca swój nadajnik. ::) Zakończenia z Supermanem, który nie wiedzieć czemu nie wpada na to, żeby zatrzymać uzbrojonych przemytników, tylko ratuje ich przed nietoperzem-mordercą nawet nie wiem jak skomentować. I jeszcze ten pierwszy "dialog" między Batmanem i Supermanem - trudno to nazwać dialogiem, jeden krótko wygłasza swoje, drugi swoje i tyle. Żenada.
Ocena:


Dalsza część mojego narzekania. Snyder prawie wszystkie sceny akcji w swoim filmie umieścił w trzecim akcie i toczą się one jedna po drugiej, tej samej nocy, czasami oddzielone zaledwie jedną, kilkunastosekundową sceną. Dlatego najlepiej uznałbym je za jedną, wielką, kilkuetapową sekwencję akcji, ale wtedy byłoby to nie fair, bo niektóre jej elementy są świetne (a dokładnie jeden z nich), a niektóre kiepskie. Dlatego zgodnie z resztą Internetu, rozbijam to na trzy sekwencje. Pierwszą jest oczywiście tytułowy pojedynek.

#3: Syn Kryptona kontra Nietoperz Gotham
Czas trwania: 9:49' / 10:10'
Streszczenie: Szantażowany przez Lexa Luthora Superman leci do Gotham City na spotkanie z Batmanem. Jeśli nie uda mu się z nim porozmawiać, będzie zmuszony z nim walczyć.
Moja opinia: Wielkie rozczarowanie. Z jednej strony to wiekopomny pojedynek z dobrym klimatem (deszcz, kolorystyka) i kilkoma świetnymi małymi chwilami, jak moment, w którym kryptonit przestaje działać na Supermana, a ciosy Batmana przestają być efektywne. Z drugiej, choreografia i sceneria są nieciekawe, a fabularnie całe starcie woła o pomstę do nieba. Wszechmocny Superman nie chce walczyć (sam o tym mówi), ale gdy nie udaje mu się to przy pierwszej sposobności, po prostu przestaje i choć ma tysiąc sposobności, żeby wszystko wytłumaczyć bawi się w rzucanie Batmanem po ścianach, zapominając przy tym o wielu swoich zdolnościach, które powinny umożliwić mu wygraną w ułamku sekundy. Na deser "Martha" - wykorzystanie faktu, że matki obu bohaterów nosiły to samo imię i było to ostatnie słowo jakie Bruce usłyszał z ust ojca, przez co Batman dostrzegł w Supermanie również człowieka, nie tylko kosmitę, było dobrym pomysłem, ale kompletnie go położono. Czemu Superman akurat w tej (i tylko w tej) scenie mówi o swojej mamie po imieniu? A to, że czyjaś matka ma na imię tak, jak twoja zmarła mama, nie oznacza, że ze statusu śmiertelnego wroga kilka minut później możesz nazywać go "przyjacielem".
Ocena:


#4: Batman ratuje Marthę
Czas trwania: 4:28' / 4:43'
Streszczenie: Batman obiecuje Supermanowi, że uratuje jego matkę. Dzięki Alfredowi, który podsłuchał tę rozmowę, dowiaduje się, że starsza kobieta przetrzymywana jest w porcie w Gotham. Bohater bezzwłocznie rusza jej na ratunek.
Moja opinia: Peak BvS i prawdopodobnie najlepsza scena walki z udziałem Batmana ze wszystkich jego filmów. Styl bohatera przypomina ten z serii gier Arkham, dzięki czemu Affleck jest najlepiej walczącym Batmana ever, który w dodatku myśli i nie pakuje się w uzbrojonych oprychów bez pomysłu. Atakuje z zaskoczenia od razu unieszkodliwiając kilku uzbrojonych w broń maszynową, a potem pomaga sobie gadżetami, elementami otoczenia, a nawet bronią przeciwników. Walka jest świetnie nagrana i zmontowana (żadnego shaky-cam, wszystko czytelne, a mimo to nie widać zaniedbań w pomysłowej choreografii). Zgrzyta mi jedynie jej zakończenie, w którym Snyder po raz kolejny musiał cytować powieść graficzną Franka Millera (Batman z rentgenem w oczach przebija ścianę, a później zamiast strzelić KGBeastowi w głowę trafia w butle z gazem robiąc efekciarskie bum, w którym mogła zginąć Martha ::)), ale zarówno to, jak i przesadną superowatość Batmana (wolałem Bale'a, któremu nie pomagał kostium odporny nawet na strzał w głowę z bliskiej odległości i który nie potrafił supercelnie w trakcie lotu rzucić kilkoma ładunkami wybuchowymi w karabiny przeciwników) potrafię przełknąć. Wielka szkoda, że Warner pokazał większość tej sceny w zwiastunie na miesiąc przed premierą. Przez to nigdy nie miała okazji zrobić na mnie właściwego pierwszego wrażenia.
Ocena:


#5: Trójca vs. Doomsday
Czas trwania: 20:17' / 21:25'
Streszczenie: Luthor za pomocą kryptońskiej technologii i swojej krwi stworzył pradawne plugastwo. Stwora, który żywi się energią i nie można go zabić. Do walki z nim stają Superman, Batman oraz nowa, tajemnicza superbohaterka.
Moja opinia: Finał BvS to niestety jedynie kiepski pokaz efektów wizualnych. Nie udało się przebić skali finału Man of Steel, a główna krytyka pojedynku Supermana z Zodem poskutkowała czterokrotnym wspominaniem, że podczas walki z Doomsdayem miasto/wyspa/port w Gotham są opuszczone, lub ewakuowane. :::) Większość postaci błąka się tu bez celu: Batman, który od zwabienia potwora do portu nie ma w tej akcji absolutnie nic do roboty; Lois ciągle znajduje jakiś ważny dla fabuły przedmiot, potem go wyrzuca, a potem znowu chce odnaleźć i wpada w tarapaty; Wonder Woman niby coś robi (walczy z potworem i daje Supermanowi czas do zabicia go), ale na dobrą sprawę nie pokazuje nic ciekawego w samej walce i przy odrobinie dobrej woli można by ją wyciąć z filmu. Jedynymi postaciami, które są tu potrzebne to Superman i zabity przez niego Doomsday. Szkoda tylko, że nie zabił go wcześniej, bo mógł już po 5 minutach, ale prezydent wydał rozkaz o walnięciu w nich atomówką, który został wyegzekwowana w komicznie krótkim czasie tylko po to, aby Snyder po raz sam nie wiem który mógł odwołać się do swojego ukochanego komiksu Franka Millera (wysuszony Supek w kosmosie). Dzieje się dużo, ale bez emocji. No bo jak emocjonować się walką CGI-kukiełek superbohaterów z dopiero co wprowadzonym do filmu i nie nic nie znaczącym dla widza CGI-Doomsdayem, na ewidentnie odbijającym od aktorów CGI-tle? Ja nie potrafię. Na plus scena narodzin Doomsday'a (mroczna i nawet CGI wypada tu dobrze) oraz chwila wyciszenia, w której Clark pojmuje co musi zrobić.
Ocena:


Czasy trwania akcji mierzyłem w dwóch wersjach, pierwsza to wersja kinowa, druga Ultimate Edition.

Dotarliśmy do finiszu. To chyba wszystko w tym temacie, aż do premiery JL w listopadzie. Niestety, nie nastawiam się na nic dobrego, bo po trailerach wygląda na to, że niemal wszystkie sceny akcji w tym filmie będą polegały na walce superbohaterów z kolejną w gatunku superhero movies CGI-faceless-army (parademonami) na CGI-tle, lub z CGI-Steppenwolfem na CGI-tle. :P Obym się mylił i oby znalazło się miejsce na jakąś fajną scenę walki Batmana ze zwykłymi bandziorami. Krótkie podsumowanie postaram się napisać w przyszłym tygodniu.


LelekPL

#61
"Zostawmy, zostawmy"... ale JESZCZE raz się powtórzmy. To już jest tak żenujące, że brakuje na to skali. Co ty tym zyskujesz, to nie mam pojęcia.

Co do uniwerków to doprawdy fascynująca historia. Opinia jednej osoby. Niespodzianka, sam pracuje na uczelni i zdanie większości wykładowców nie jest więcej warte, niż zwykłej osoby, którą spotkasz na ulicy. Na take rzeczy co opowiadają, nawet w swojej dziedzinie, to nic mnie nie zdziwi. Natomiast jeśli kogoś to przekonuje, to zaznaczę, że niektórzy wykładowcy bardzo chwalą ten film, np. ja i wykładowcy, którzy byli na mojej konferencji gdzie przedstawiałem swój artykuł:
http://www.forum.batcave.com.pl/index.php?topic=1643.0 :P

Z racji, że jak zwykle spowodowałeś, że człowiekowi odechciewa się z tobą rozmawiać (moje gratulacje), i, że temat BvS już wałkowałem wielokrotnie, to podsumuję BvS bardzo krótko:
1 - 0/10 (najgorsza scena z Batmanem w historii, pisałem o niej milion razy, a ja akurat nie lubię się powtarzać)
2 - 5/10 (wcześniej mi się podobała, między innymi bo "Batman wygrał", ale teraz momentami jest śmieszna, a zwycięstwo niebatmana mnie nie grzeje. Jednak nawet jeśli to niebatman to i tak jest to dość historyczny pojedynek)
3 - 8/10 (świetna scena, kłóci się z nauczką o niezabijaniu z poprzedniej sceny, ale tu mi to tak nie przeszkadza. Technika walki jest za mocno przerysowana jak dla mnie, ale pod względem dokładności bardzo dobra)
4 - 3/10 (ani mnie ziębi ani grzeje. pomysł z bezmózgim przeciwnikiem na finał jest jak walka z wielką chmurą - zero emocji)

Dodatkowo
5 - 8/10 (najlepsza scena filmu to pierwsze pojawienie się niebatmana - świetny nastrój grozy, klimatycznie, na pieńku z policją)
6 - 6/10 (sekwencja snu pod względem akcji jest bardzo dobra, pod każdym innym jest bezsensowna)

Podsumowanie procentowe wszystkich filmów:
1. The Dark Knight - 87%
2. The Dark Knight Rises - 78%
3. Batman Begins - 78%
4. Batman - 63%
5. Batman Forever - 53%
6. Batman Returns - 50%
7. Batman v Superman: Dawn of Justice - 50%
7. Batman & Robin - 48%

Juby

#62
Lelek, nie odpisywałbyś mi to i ja bym nie odpisywał, a zamiast tego burzysz się jakbym zamiast wyśmiewał głupotę jakiegoś filmu, obrażał ci członka rodziny. Włóż koszulę z luźniejszym kołnierzykiem i po prostu let it go. Tylko dyskutujemy, jaki sens jest w zaczynaniu się - cytuję - "wku*wiać"?

Pierwszej sceny z Batmanem z tego filmu nie oceniam i nigdy nie uznam za scenę akcji i dziwię się tobie, że ty ją oceniłeś na 8 przy jednoczesnym 5 dla pierwszej walki Batmana ze Scarecrowem za "brak akcji". :P Jeśli jednak miałbym ją jakoś oceniać, to na pewno zrobiłbym to niżej od pierwszego pojawienia się Batmana z filmu Burtona. Opadająca sylwetka nietoperza i pokonanie dwóch złodziejaszków >> superszybka-CGI-kukiełka Batmana uciekająca pod sufitem przed strzelbą policjanta.

Natomiast scenę snu (tę pierwszą z akcją na pustyni) oceniłbym jakoś na 3,5 gacka. Lubię ją, ma fajny, zupełnie inny od reszty klimat post-apo, Batmana w zajebistej stylówie, no i sama walka pokazana w jednym obrotowym ujęciu jest bardzo spoko. Gorzej, że nie ma ona za grosz sensu.

LelekPL

#63
Koniec z off-topiciem.

Juby

#64
No to co, po rocznej przerwie i ochłonięciu jedziemy dalej? ;)


#1: Batman kontra Parademon
Czas trwania: 3:15'
Streszczenie: Batman przerywa kradzież i wykorzystuje włamywacza jako przynętę, aby spotkać grasującego po ulicach Gotham Parademona.
Moja opinia: Całkiem przyjemny wstęp, gdzie Batman Afflecka jeszcze jakoś się sprawdza. Na plus Batmanowy klimat, bardzo kojarzący mi się z pierwszą zapowiedzią Arkham City, niezła muzyka i gościnny występ Holta McCallanya w roli złodziejaszka. Na minus dziwny, miejscami szarpany montaż, Batman mówiący do Alfreda po imieniu w obecności przestępcy (którego nie aresztuje!) i ślad zostawiony po martwym Parademonie, który jest jednym, wielkim, pozbawionym grosza sensu pretekstem do dalszej ekspozycji.
Ocena:


#2: Pod wyspą Braxton
Czas trwania: 9:14'
Streszczenie: Batman łączy siły z Dianą, Barrym i Cyborgiem, aby uwolnić dziewięciu naukowców uprowadzonych ze S.T.A.R. Labs. Kosmiczny tyran Steppenwolf, trzyma ich w opuszczonych tunelach, znajdujących się pod wyspą między Gotham, a Metropolis.
Moja opinia: Z jednej strony nic specjalnego, toczącego się w niezbyt ciekawej, zamkniętej, niedającej się wykazać bohaterom lokalizacji. Z drugiej, kiedy paczka działa wspólnie, robi się nadzwyczaj fajnie. Parademony stanowią oczywiście jedynie zadanie dodatkowe dla bohaterów, którzy akurat nie ratują porwanych naukowców, lub nie walczą z głównym bossem (ten w sumie nie robi za wiele, a jego tekst "Primitive beings" w odniesieniu do złapanej rakiety jest idiotyczny, patrząc na to jaką bronią sam się posługuje), ale jest zabawnie, dynamicznie i znalazło się tu kilka bardzo dobrych małych chwil, przede wszystkich z udziałem Barry'ego i Diany (podanie jej miecza w slo-mo, wylądowanie na niej w dwuznacznej pozycji). Nie wiem tylko po co tu ten nieciekawy wizualnie (jak każdy pojazd Batmana w DCEU) Nightcrawler, a wejściu Aquamana zdecydowanie brakuje mocy.
Ocena:


#3: Wskrzeszenie Supermana
Czas trwania: 10:22'
Streszczenie: Ekipa postanawia wykorzystać jeden z Matterboxów do próby wskrzeszenia Supermana. Udaje im się, ale Człowiek ze stali nie jest do końca sobą. Dochodzi do starcia superbohaterów.
Moja opinia: Zdecydowanie moja ulubiona sekwencja (nie tylko akcji) w całym filmie. Snyder w pełni zrehabilitował się za przegraną Supermana z Batmanem w BvS, dając Kryptończykowi okazję do skopania tyłków wszystkim pozostałym bohaterom Ligi za jednym zamachem. Mamy tu pokaz niesamowitej siły Kal-Ela (jego przyciąganie Diany jedną ręką, stawianie oporu nacierającej trójce: Wonder Woman, Aquamanowi i Cyborgowi), rozbrajający moment, w którym Barry orientuje się, że Superman go widzi i nie da rady go obejść z zaskoczenia (w kinie prawie spadłem z fotela) oraz prawdziwą wisienkę na torcie, czyli starcie eSa z Batmanem. Człowiek-Nietoperz leży na łopatkach już po jednym uderzeniu (fuck yeah!), a później znakomicie odwołując się do BvS (dzięki Joss Whedon, to podobno twoja robota) Superman rzuca mu w twarz zdanie, przy którym ja i cała moja sala zareagowała tak jak tutaj. Jeden z najbardziej zajebistych momentów w kinie w 2017 roku! Dzięki niemu, choć scena jest trochę pocięta i ma sporo kiepskiej jakości efektów wizualnych, akcję oceniam wysoko i głównie dla niej postawiłem film na półce. Ostatnie plusy to wykorzystany w chwili wejścia bohaterów na kryptoński statek motyw muzyczny Supermana z Man of Steel (uwielbiam) i brak Steppenwolfa!
Ocena:


#4: Drużyna kontra Steppenwolf
Czas trwania: 15:04'
Streszczenie: Superbohaterowie łączą siły na ostateczną walkę ze Steppenwolfem, który przejął mało zaludnione miasteczko w Rosji, gdzie wykorzystując moc połączonych Motterboxów próbuje zniszczyć życie na Ziemi.
Moja opinia: Tak zwana "CGI sraka". Prawie wszystkiego jest tu za dużo, zwłaszcza sztucznych efektów komputerowych w przesadzonych kadrach oraz zbyt głośnego udźwiękowienia, niepozwalającego wybrzmieć klasycznym motywom muzycznym Batmana i Supermana. Mało jest natomiast poczucia zagrożenia, bo nakręcono to tak, jakby Liga ratowała zaledwie jedną rodzinę i budynek, a cały świat nawet nie zdawał sobie sprawy, że zaraz może przestać istnieć. Popełniony został tutaj również ogromny błąd, którego konkurencja nie popełnia w Avengers - drużyna wydaje się zbędna. Ekipa superbohaterów niby działa razem, ale najpierw nie widzimy uzasadnienia obecności Batmana, który jako najlepszy strateg z ekipy ma pomysł żeby po prostu jechać i dać się zabić parademonom (serio? :P), a potem może zniknąć też reszta Ligi, bo robi jedynie za ozdobę CGI-teł, podczas gdy to Superman ratuje większość cywilów, to Superman rozłącza Motterboxy i to Superman pokonuje Steppenwolfa jak najgorszego leszcza (którym z resztą jest). Dało się to przedstawić o wiele lepiej (dowodów możecie poszukać w dziesiątkach komiksów i kreskówkach). Dobrze, że chociaż fajerwerków jest na tyle dużo, a całość trwa standardowy kwadrans, przez co zlatuje w miarę szybko i bezboleśnie (w przeciwieństwie do finału BvS).
Ocena:


Podsumowując, jest lepiej, co mile mnie zaskoczyło, bo trailery zapowiadały żenadę. Sceny akcji w JL nie są tak dobre jak w Człowieku ze stali, czy walka Wonder Woman na froncie I wojny światowej w jej solowym filmie, ale są zdecydowanie lepsze od tych z BvS i Suicide Squad. Filmowa Liga ma ogromną ilość problemów, ale też szybkie tempo, a pod względem scen walk, itp. potrafi dostarczyć sporo rozrywki.


LelekPL

Ja oceniać nie będę bo film oglądałem raz i nie mam kompletnie ochoty na powtórkę.

Juby

Odkopię swój dość mocno zakurzony temat. :)

Przez ostatnie dni / tygodnie, poprawiłem moje tutejsze analizy, w których poznikały polskie znaki i powygasały załączone do każdej akcji clipy z youtube. Zredagowałem również większość tekstów, aby były krótsze i konkretniejsze. Zgodnie z tym, co napisałem przed rokiem, ponownie zmierzyłem czasy trwania scen akcji z JL, tym razem już z płyty Blu-ray (okazało się, że dwie miałem zmierzone nieprawidłowo), a także - zarówno przy JL jak i trylogii Nolana, którą niedawno powtórzyłem - zaktualizowałem swoje nietoperkowe oceny. :)

Analizy z akcjami TDKR nie mogłem edytować, ze względu na przekroczony limit 20 000 znaków. Dlatego są tam teraz zaktualizowane opinie na temat pierwszych trzech sekwencji z udziałem Batmana, a obszerny opis finału poprawię i wkleję tutaj w nowym poście, gdy znajdę na to wolną chwilę.

Juby

#67
Obiecana reszta mojej analizy akcji z udziałem Batmana w The Dark Knight Rises. CZĘŚĆ PIERWSZĄ znajdziecie klikając tutaj.

#4: Wojna
Czas trwania: 20:55'
Streszczenie: Do wybuchu bomby neutronowej pozostało mniej niż 45 minut. Po zdobyciu własnej armii, Batman wypowiada wojnę Bane'owi i jego najemnikom. Ostateczna bitwa rozgrywa się na ulicach Gotham.
Moja opinia: W przypadku tej sekwencji muszę zrobić wyjątek. Nie zrecenzuję jej ciągiem, bo Nolan tyle rzeczy w niej spektakularnie zje*ał, że dla lepszej czytelności muszę to wypunktować. ;)

- To nie zarzut względem samej akcji, a względem akcji z udziałem Batmana - dzień. Mroczny Rycerz w świetle dnia? Rozumiem co Nolan chciał pokazać, ale nie wyszło mu to najlepiej, bo sekwencja jest mało klimatyczna, a dzień uwypukla wiele złego dziejącego się w tle. Jestem zdania, że lepiej by było, gdyby finał toczył się w nocy, ewentualnie częściowo w nocy. Kojarzycie na przykład pierwszą akcję z Terminatora 3? Bitwa powinna zacząć się nocą, a wschód zacząłby się dopiero po wyjściu Talii z budynku. Całkowita jasność nastałaby dopiero w końcowej fazie pościgu, zupełnie jak w pościgu z dźwigiem prowadzonym przez T-X. Wtedy byłoby perfect.

- Oglądając zwiastuny TDKR zastanawiałem się, jak Nolan wytłumaczy fakt, że tysiące uzbrojonych ludzi zamiast strzelać, bije się na gołe pięści? Odp: nie wytłumaczył. To absurd na miarę ostatnich części Szybkich i wściekłych, jeśli nie większy! Z tym, że filmy tamtej serii są w całości celowo przegięte, a tutaj Nolan dalej robił film w konwencji wzmożonego realizmu. Może byłbym w stanie to przełnąć, gdyby chociaż jakoś zgrabnie to zrealizowano, ale i pod tym względem jest cienizna. Policja rusza szarżą na najemników Bane'a, a ci... robią dokładnie to samo. Biegną jak na ustawkę. Po co?! Przecież z ukrycia (schowani za Tumblerami, za kolumnami, za czymkolwiek do cholery!) mogli do nich strzelać, zabijając setki oficerów. Pewnie dlatego, że gdy strzelali przez te kilka sekund do policji, mało kogo trafili, bo większość ich amunicji zamieniła się w dym, lub ISKRY odbijające się od asfaltu! ::) Powiem tak, bardzo podobna scena jest w trzeciej części Igrzysk śmierci - młodzieżowej, kiepskiej serii filmowej. I wiecie co? Tam taka scena wypada o wiele lepiej, bo szarża armii wyzwoleńców atakująca uzbrojonych milicjantów zostaje wycięta karabinami maszynowymi. Jeżeli coś w Batmanach Nolana wypada gorzej niż w Igrzyskach śmierci to musi być naprawdę źle. :P

- Wymiana zdań Batmana i Bane'a w tłumie - bardzo Hollywoodzki, durny moment, przy którym zawsze przymykam oczy. Że też w trakcie gadania nikt ich nie walnął / nie zastrzelił. :P W ogóle wygląda to kuriozalnie, nie widzę tam postaci, tylko dwóch aktorów, którzy czytają swoje kwestie i w końcu jeden atakuje drugiego ewidentnie markowanymi ciosami.

- Zerkaliście kiedyś na tło rewanżowego starcia Batmana z Banem? Ja tak i widziałem co tam się wyprawia (macanie się policji z najemnikami). Nie rozumiem też, na co ekipa sypała sztucznym śniegiem, który miał dodać trochę klimatu, skoro Nolan nie zadbał - nawet podczas post-produkcji przy pomocy niewidocznego CGI - abyśmy uwierzyli w tę zimę. Co najmniej dwukrotnie podczas walki (i raz podczas pościgu) ewidentnie widać zielone drzewa w tle! :P Naprawdę przydałoby się, żeby ta akcja toczyła się w nocy.

- Pamiętacie emocjonujący skok Batmana po rozmowie z Rachel w Batman Begins? Pamiętacie niewiele mniej emocjonujący skok Batmana po "I have to save Dent!" w TDK? To były takie koronne fragmenty finałowych akcji, z muzyką idealnie pasującą do Batmana. Dokładnie to samo można było powtórzyć tutaj, wystarczyło pokazać Bruce'a odstawiającego The Bata na jakimś dachu i skaczącego z budynku na pole bitwy. Zamiast tego, Batman pojawia się bylejak w środku bitwy, a ten epicki motyw przewodni pojawia się dopiero po pokonaniu Bane'a - i to nie w pozytywny sposób. Batman cytuje pokonanemu okrutnikowi tekst, który sam usłyszał od niego w więzieniu (z tym, że nie ma on w tej sytuacji za grosz sensu) i wtedy - cięcie! Mamy epicką muzykę Batman do sceny, w której... ktoś? Cholera wie kto? Jacyś statyści przejmują jakiś samochód z działkiem. Wstawka totalnie z dupy i do dupy, w dodatku urwana w połowie tematu muzycznego. Fatalnie się to prezentuje. Co Nolan sobie myślał podczas montażu tej sceny?

- Przy dłuższych scenach akcji dobrze jest zrobić chwilę wyciszenia, jak było to np. w środku pościgu za wozem opancerzonym w TDK. Tym razem Nolan zrobił ją jednak jako scenę ekspozycji, co nie było najlepszym pomysłem. Podczas wielkiej bitwy zatrzymujemy się (na zdecydowanie zbyt długo) z opowieścią Talii, która uświadamia nas, że bla, bla, bla, <przewidywalny twist> bla bla, bla...

- Scena wyjścia Talii z budynku wiąże się z dwoma komicznymi scenami zgonów. Pierwszy to zgon najemnika, który był prawą ręką Bane'a - przypatrzcie się jak umiera wchodząc do Tumblera. ;D ROTFL! Drugi to śmierć Foley'a, który mógł zginąć bohaterską śmiercią, ratując kolegę, a umiera po prostu rozstrzelany, w dodatku chyba pistoletem na kulki, bo leży bez choćby skrawka rany i krwi, co wygląda źle (nie byłoby tego problemu, gdyby Nolan nie wyciął sceny jego potrącenia).

- Zegar na bombie w ciężarówce. Po pierwsz, uciekający czas to kopia pomysłu z finału TDK, gdzie było to samo. Po drugie, zmontowane jest to fatalnie, o czym rozpisałem się już w 2012 roku, zegar na bombie zmienia się w kuriozalny sposób, co raziło mnie już podczas kinowego seansu. Dopiero przy trzecim obejrzeniu filmu przyzwyczaiłem się do tego (czyt. zacząłem to ignorować).

- Do kogo w trakcie pościgu dzwoni Talia mówiąc, że Batman spycha ich w kierunku reaktora i że planuje podłączyć rdzeń? Ano tak, do widza (łopatologiczna ekspozycja numer #1328), tak jakby ktoś jeszcze tego nie zrozumiał.

- Pamiętacie jak Catwoman dwukrotnie w ten sam sposób kopnęła zbira na dachu? W tej akcji pojawia się podobny babol z jej udziałem. Selina strzela z Batpoda i rozwala pierwszego Tumblera, który robi wielkie bum. Jedzie dalej i strzela do drugiego Tumblera, który robi TO SAMO BUM pierwszego Tumblera, tylko w ujęciu z oddali. A Selina przejeżdża na spodzie tego pojazdu, który jest w połowie zakopany w asfalcie, choć nie powinien być, bo w asfalt nie strzelała. Na nagraniach z planu widać, że nagrano scenę kraksy drugiego Tumblera, ale - nie wiedzieć czemu - zastąpiono ją i pokazano drugi raz wybuch tego samego pojazdu. #bezsens

- Nolan bardzo starał się przebić skalę i stworzyć najbardziej epicką sekwencję ze wszystkich swoich filmów, gdzie stawka przebije wszystko o co do tej pory walczył Batman. Czytałem opinie, że Chrisowi się to nie udało i absolutnie się z tym zgadzam. Czemu? Bo nawet jeśli zagrożenie jest jeszcze większe niż w Batman Begins, to widz tego nie widzi. W pierwszym filmie widziałem, że Narrows rozrywa się na strzępy, widziałem jak dziesiątki ludzi się atakuje po zatruciu toksyną strachu, widziałem jak bezradna policja nie może nic z tym zrobić, jak kolejne studzienki wylatują w powietrze, a przechodnie z niedowierzaniem patrzą na Batmana doczepionego do pociągu Wayne'a. Oglądając takie obrazy, nawet drobne przebitki, od razu czuje się, że zaraz wszyscy ci ludzie zostaną spowici toksyną Crane'a i dojdzie do katastrofy. Natomiast w TDKR tylko słyszymy o "12 milionach dusz" i o zagrożeniu ze strony bomby. Ale bomba sobie tylko tyka, a my nie widzimy tych 12 milionów mieszkańców. W miejscu bitwy jestem w stanie to przełknąć, bo trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś mieszkał w tych wieżowcach obok ratusza, gdzie stacjonował Bane i jego armia. Jednak później finał zamienia się w pościg - pościg zaledwie sześciu pojazdów po pustym Nowym Jorku / Pittsburghu (sorry, ale to nie Gotham). W mieście nie tylko nie widać żywej duszy, ale najwyraźniej każdy ma tam też swój garaż, bo w Gotham na ulicach nie ma zaparkowanego nawet jednego samochodu! Chyba tylko w jednym ujęciu widać mieszkańców (gdy policja wysadza most przed Blakem, w reszcie scen z nim widać tylko jego i pasażerów pierwszego autobusu). Zbędny IMAX tylko uwypukla pustkę tego miasta-widma.

- Brak Batmanowego klimatu, okropny montaż, absurdalność wydarzeń - ta sekwencja mogłaby to wszystko mieć, ale chociaż być szalenie emocjonująca, to by mi wystarczyło. Niestety, dla mnie nie jest, a przynajmniej nie tak, jak finały z dwóch poprzednich części. Wszystko przez przesyt, zarówno w tym co się wyprawia na ekranie, jak i lokacji, w których znajdują się bohaterowie. Wcześniej Batman walczył przeciw Ra'sowi, lub Jokerowi z pomocą tylko jednego pomocnika (Gordon w BB i Lucius w TDK), a tutaj postanowiono pokazać WSZYSTKO! Bitwę dwóch armii, rewanż Batmana z Banem, pościg z Batmanem, Talią i Catwoman, a także Blake'a na moście, Luciusa w pomieszczeniu z reaktorem oraz Gordona mocującego się z zablokowaniem sygnału. Pokazywanie tego wszystkiego sprawiło, że widz jest wybijany z głównego segmentu sekwencji, nie może się na nim skupić, a co tu dopiero mówić o emocjonowaniu. Zaczyna się bitwa - cięcie! - Blake gada z dzieciakami. Batman pokonał Bane'a - cięcie! - jakaś partyzantka przejmuje jakieś auto. Batman ściga Talię - cięcie! cięcie! cięcie! - bo Lucius musi powiedzieć, że fajnie jest mieć przewagę w powietrzu, pięćsetny raz przypomnieć, że trzeba podłączyć bombę za 5 minut, itd. Gdyby jeszcze te wstawki wybijające z akcji były dla niej ważne, jak przebitki z Prewitt Building na pokłady promów z zakładnikami w TDK - ale nie są. Starania Blake'a, aby przejechać most nie wychodzą, wszelkie ujęcia z Gordonem po tym jak zablokował sygnał są zbędne, bo Jimbo nie ma w tej akcji nic więcej do roboty, a przebitki na gadającego Foxa przy konsolecie to już w ogóle najbardziej zbędny element tego pościgu jaki sobie przypominam.

- Moje ostatnie rozczarowanie wiąże się z czasem trwania. Liczyłem, że skoro to finał, w dodatku najdłuższego filmu o Batmanie, to doczekam się sceny akcji dłuższej niż finał z pierwszego Batmana Burtona (wciąż niepobity pod tym względem). Not this time, choć potencjał był, bo po samych zwiastunach widać, że sporo materiału wyleciało w montażu (np. wcześniej wspomniana śmierć Foley'a, moment wjazdu Tumblera na schody i ostrzeliwanie ratusza).

Uff, to chyba wszystko. :)

Podsumowując, Nolanowi nie wyszło ani przebicie skali finału pierwszego filmu, ani stworzenie najbardziej wgniatającej w fotel sceny akcji z udziałem Batmana. Niewiarygodne, że nakręcił to ten sam człowiek, który w TDK udowodnił, że nawet kręcąc skromniejszą akcję, można wycisnąć z niej ogromną dawkę emocji. Mimo wszystko, oceniam ją pozytywnie, kapkę wyżej od akcji z Seliną na dachu. Czemu? Bo są w niej elementy, które przebijają wszystko z tamtej sekwencji. Lubię rewanżową walkę Batmana z Banem (zwłaszcza moment, gdy ten drugi się wścieka i zaczyna niszczyć pięściami kolumny), uwielbiam to jak Selina załatwiła Bane'a (jej tekst) i lubię finałowy pościg, który jest tym, o czym marzyłem przez 4 lata czekając na premierę (ciągle powtarzałem, że chcę Batmana w pojeździe latającym, co niezwykle podbiłoby widowiskowość akcji). Nie mogę też nie docenić znakomitych efektów specjalnych.

Ocena: (naciągana, ale dałbym nawet więcej, gdyby akcja toczyła się - chociaż częściowo, tak jak to opisałem - w nocy)



Juby

Wczoraj po raz kolejny powtórzyłem Powrót Batmana na Blu-ray i... teraz rozumiem o co chodziło Lelkowi w niskich ocenach sekwencji akcji z tego filmu. Rzeczywiście, nawet jeśli jako sceny same w sobie i jako sceny z udziałem Batmana są wspaniałe, za co dużo w moich oczach zyskują, to Burton nie miał ręki do kręcenia akcji. Wszystko jest statyczne, brakuje widowiskowości i dynamiki. Walki ułożone i zmontowane są dość sztywno / archaicznie (na pewno dodatkowo przeszkadzał dość ciężki i gruby strój Keatona), podobnie slow-speed pościgi z udziałem Batmobile'u (tutaj zapewne dodatkowym utrudnieniem było kręcenie wszystkiego w zamkniętym studiu).

Jako, że miał być to temat o scenach akcji i jako takie miałem je oceniać, musiałem zrewidować swoje "nietoperki". Pierwsza sekwencja miała 4/6 i tak ją zostawiam (nawet jeśli jest troszkę na wyrost), bo lubię jak Batman wpada swoim autem i rozprawia się z gangiem cyrkowców. Druga miała 5/6, teraz spada na 4/6, bo nie jest lepsza od poprzedniej: sceny walk są jakie są, w dodatku perypetie Catwoman w centrum Shreka dość mocno odrywają uwagę od porządków jakie Batman robi na ulicach Gotham. Trzecia także miała 5/6 i jej również ucinam cały punkt. Zawsze uważałem ją za swoją ulubioną z tego filmu, ale na dobrą sprawę, tylko ok. 4 minut pościgu na końcu z tej ponad 11-minutowej sekwencji to "akcja". Dlatego wszystkie trzy dotychczasowe sceny uznaję teraz za równie dobre (a w zasadzie "niezłe"). Finał wcześniej otrzymał ode mnie 4/6, ale jemu również odjąłem jeden punkt. Jako finał sam w sobie jest bardzo dobry, ale akcja kończy się w momencie upadku Pingwina do wody. Dalej jest już tylko konfrontacja charakterów i 5 strzałów z rewolweru Shrecka.

Średnia 3,75/6 - i tak nieźle. Wkrótce chyba przypomnę sobie filmy Schumachera, bo jeszcze ich nie oglądałem na Blu-ray (czekają na półce już kilka miesięcy). Może przy nich również moje opinie ulegną zmianie.

Juby

Znalazłem ciakawą rzecz. W okolicach kinowej premiery JL na film.org.pl ukazał się tekst na temat akcji z Batmanem. Dla ciekawych wklejam link:
https://film.org.pl/a/ranking/ranking-najlepszych-filmowych-akcji-batmana-133038/

W sumie ciekawy pomysł ułożyć własny ranking najlepszych filmowych akcji z udziałem Batmana. Ktoś się podejmie?

LelekPL

U mnie wystarczy wybrać najwyżej ocenione sceny w tym temacie. 10/10 dostały u mnie tylko:
- Ucieczka z Arkham (BB)
- Hong Kong (TDK)
- Finał w budynku Prewitta (TDK)
- Walka w kanałach (TDKR)

Gdybym miał skompletować do top 5 to dodałbym scenę w dokach z Batman Begins albo pościg za ciężarówką z TDK.

Juby

Ja nie potrafię ułożyć takiej listy. Podium należałoby pewnie do scen akcji z Batman Begins, a gdybym chciał robić to sposobem najlepszych scen z każdego filmu, miałbym dużą zagwozdkę, bo w przypadku niektórych nie potrafię wybrać, którą akcję lubię najbardziej (np. w Batman Returns).

Wczoraj powtórzyłem Batman & Robin (po raz pierwszy na Blu-ray) i postanowiłem zrewidować swoje opinie. Po pierwsze, jednak opisałem scenę walki Poison Ivy z Batgirl - nie jest duża, ale to mimo wszystko akcja, w której Batman bierze czynny udział. Tak więc, to B&R było pierwszym Bat-filmem, który wyłamał się ze schematu czterech głównych sekwencji akcji z tytułowym bohaterem. Druga sprawa to oceny scen akcji z tego filmu, przy których byłem zbyt surowy. Część zmieniłem na znacznie wyższe.

Robiąc update przy B&R uznałem, że kolejny raz przelecę swoje oceny i teksty w tym wątku. Większość przeszła zmiany kosmetyczne, ale przy BvS również uznałem, że dodam piątą sekwencję akcji (scenę koszmaru) i również podniosłem kilka ocen, bo choć fabularnie nic tam nie trzyma się kupy, to nie potrafię nie docenić realizacji samej akcji.

Widzę, że ostatecznie nigdy nie zrobiłem tu podsumowania wszystkich filmów. Kurcze, może zbiorę się po premierze The Batman. ;)

Juby

#72
Jest trochę inaczej, więc zrecenzuję sobie sceny akcji z nowej wersji Ligi.


Czas trwania: 12:49'
Streszczenie: Batman, Diana, Barry i Cyborg ruszają pod wyspę Stryker, aby uwolnić dziewięciu naukowców uprowadzonych z laboratorium S.T.A.R.
Moja opinia: Równie dobra sekwencja co w wersji kinowej, a może nawet od niej lepsza. Wprawdzie lubiłem wątpliwości Flasha przed starciem z kosmitami oraz jego dwuznaczny upadek na Dianę, ale tutaj o wiele lepiej wypada kilka innych elementów - starcie ze Steppenwolfem (który nie nazywa rakiety "prymitywną" bronią!), bardziej trafiająca do mnie muzyka, Batman otrzymał fajną broń przeciw Parademonom, dzięki której lepiej wypada w walce (no i nie rzuca śmieszkami o wzroście Steppenwolfa). Tylko wejściu Aquamana nadal brakuje mocy i przyciąłbym reakcje reszty bohaterów na jego pojawienie się (gapią się zamiast uciekać przed powodzią zdecydowanie za długo).
Ocena:


Czas trwania: 26:59'
Streszczenie: Ekipa postanawia wykorzystać jeden z Matter Boxów do próby wskrzeszenia Supermana.
Moja opinia: Prawdopodobnie najbardziej rozbudowana scena w wersji Snydera. Dodano do niej dużo świetnych elementów, w tym ewakuację laboratorium i przyjazd wojska, które dały tło dla wydarzeń i nadało im większej skali. Świetnie wypada też epilog z pojawieniem się Steppenwolfa, którego w nowej wersji aż chce się oglądać. U Whedona Mother Box leżał sobie na masce radiowozu przez kilka minut i w końcu został zwinięty przez kosmitę (idiotyzm), tutaj dochodzi do poruszającego poświęcenia ojca Victora, który szybko reaguje na opadającą na auto kosmiczną kostkę. Ale żeby nie było tak kolorowo, sporo dodanych elementów dla mnie nie zagrało. Po pierwsze, sekwencje rozbudowano tak bardzo, że samej "akcji" jest tutaj pewnie mniej niż połowa z tego co podałem jako czas trwania (dlatego wyróżniłem go szarym kolorem). Dużo tu przerywników z Lois w mieszkaniu, przynoszącej kawę policjantowi, spacerującej po Metropolis, itp... Po ucieczce Steppenwolfa, dyskusja drużyny trwa trochę za długo, a wizja Cyborga zawiera dwa bardzo złe ujęcia z Henrym z Man of Steel (ewidentnie do wycięcia). Nie mógłbym też nie wspomnieć o braku "Tell me, do You bleed?" z ust Supermana (uwielbiam ten moment z wersji Whedona). Niemniej, samo starcie drużyny z Supermanem (odrobinę rozbudowane) jest wciąż tak samo świetne, dlatego...
Ocena:


Czas trwania: 25:30'
Streszczenie: Superbohaterowie łączą siły i ruszają do opustoszałego miasteczka w Rosji na ostateczną walkę ze Steppenwolfem.
Moja opinia: Finał wersji kinowej nazwałem "CGI-sraką" i uważam za najsłabszą scenę akcji z tego filmu. Okazuje się, że Joss Whedon zmasakrował coś, co było absolutnie fantastycznym starciem superbohaterów z kosmicznym najeźdźcą. Finał u Snydera jest epicki, o niebo lepiej zmontowany, znacząco rozbudowany, tysiąckroć lepiej wypada pod względem muzyki (motyw pierwszego lotu Supermana Zimmera!), no i przede wszystkim nie popełnia największego grzechu wersji kinowej - Superman nie jest lekiem na wszystko! KAŻDY z drużyny ma swoją rolę do odegrania, zwłaszcza Flash, który ma tu najważniejsze zadanie w kluczowym momencie filmu. Cyborg musi stoczyć wewnętrzny pojedynek sam ze sobą, Aquaman wyrównuje rachunki za przegraną kilka dni wcześniej, a Diana jest tą, która zadaje ostatnie cięcie głównemu bossowi. Jak i w poprzednich scenach, najsłabiej pod tym względem wypada Batman, który od pewnego momentu służy jedynie do strzelania w Parademony, ale jego rajd Batmobilem w wersji Snydera był zajebisty (to najlepsza akcja z udziałem tego pojazdu od czasu pościgu w TDK). Mam kilka drobnych uwag (m.in. jak Cyborg rozumie Barry'ego, który porusza się - a zatem i mówi - z prędkością światła?), ale nie będę się na nich skupiał, bo w końcu otrzymałem ekscytującą finałową bitwę z Ligą Sprawiedliwości, na którą tyle czekałem.
Ocena:


Na pierwszą scenę akcji z udziałem Batmana trzeba czekać bardzo długo i ze wszystkich członków Ligi odgrywa on w nich zazwyczaj najmniejszą rolę, ale "naparzanki" w wersji Snydera same w sobie są bardzo dobre, o niebo lepsze od ich poprzedników z 2017 roku, a także od scen akcji z BvS. Największy progres zaliczył finał oraz starcie na Temiskirze - do nich na pewno często będę wracał.


Juby

W najnowszym odcinku 7 WSPANIAŁYCH na Filmwebie redakcja wybrała Najlepsze sceny akcji z filmów o Batmanie. Wklejam dla zainteresowanych:
https://www.filmweb.pl/video/7+wspania%C5%82ych/Najlepsze+sceny+akcji+z+film%C3%B3w+o+Batmanie-60695

Juby

#74
Odkopię swój wątek. Wiele osób zarzucało filmowi Matta Reevesa "niedobór akcji", co patrząc z perspektywy obranego przez twórców dominującego gatunku (kryminał detektywistyczny) i pokaźnego czasu trwania, miało w sobie sporo prawdy. Jeśli jednak przyjrzeć się temu bliżej - ani pod względem ilości scen akcji (z Batmanem, czy bez niego), ani pod względem ich łącznego czasu trwania, The Batman nie jest najskromniejszym pod tym względem Bat-filmem (wiem, bo sprawdziłem). ;)


Czas trwania: 3:27'
Opinia: Uwielbiam! Matt Reeves wprowadził Batmana na swój sposób, nieustępujący temu co zrobili wcześniej Burton i Nolan. Jego wersja Człowieka-Nietoperza nie straszy przestępców udając zjawę, nie pojawia się i znika, tylko głośno i powoli kroczy, trochę jak postać z horroru, trochę jak szeryf z Dzikiego Zachodu, a potem atakuje niczym niepowstrzymana siła natury. Podczas kinowego seansu myślałem, że dostanę zawału, tak mocno waliło mi serce gdy Batman wychodził z cienia. Sama walka jest dość krótka, ale dobrze sfilmowana i udanie pokazano strach chuliganów, których niby jest aż ośmiu, ale tylko niektórzy mają odwagę zebrać się do ataku. Minusy? Szkoda, że nie zostawiono tej przebitki na reakcje kolegów łysego z maczetą tuż przed "I'm Vengeance", co wg mnie świetnie wypadało w teaserze z DC FanDome, a muzyki w trakcie późniejszej walki mogłoby nie być.
Ocena:


Czas trwania: 2:15'
Opinia: Z jednej strony uwielbiam wejście Batmana ("Know who I am?") i to świetnie sfilmowane starcie z ludźmi Pingwina. Z drugiej - trochę mało tu akcji (scena trwa zaledwie 2 minuty) i już widziałem podobną (nawet lepszą) w TDK Nolana. Super zdjęcia i wprowadzenie Oza, plus pół pkt. za humor, w końcu pokazano tu prawdziwego Bat-mana (dosłownie "bat", bo leje oprycha pałką baseballową ;D).
Ocena:


20-sekundowe starcie Batmana z Seliną jest fajne, ale trudno mi traktować ich pierwszą wspólną scenę jako "sekwencję akcji", dlatego ją pomijam. To samo z intensywną sceną na pogrzebie i wybuch, który ją wieńczy. Nie pomijam natomiast sceny, która następuje później - są ciosy (walnięcie Gordona - LOL), jest pieszy pościg, jest lot, czemu więc nie traktować ucieczki Batmana z budynku GCPD jako sceny akcji?

Czas trwania: 4:08'
Opinia: Pomysł na postawienie głównego bohatera pod murem, czyli w sytuacji w jakiej jeszcze nigdy nie był (otoczony przez wrogo nastawionych policjantów na ich terenie, kiedy nie ma nad nimi przewagi) był strzałem w dziesiątkę. Uwielbiam lokację, wypełnienie sceny masą osób oraz budowane napięcie. Ucieczka Batmana przez korytarz może wydawać się trochę śmieszna, ale ja ją kupuję, a jego lot zapiera dech w piersiach. Wszystko psuje zakończenie, bo główny bohater po takiej kraksie powinien w najlepszym wypadku wylądować na kilkudniowym odpoczynku w Bat-jaskini (w najgorszym w kostnicy), a zamiast tego wstał, trochę postękał, a jakiś czas później spotyka się z Gordonem cały i zdrowy. Realizacja tip-top, ale Reeves zdecydowanie przesadził z takim uderzeniem w wiadukt z taką prędkością. :P
Ocena:


Czas trwania: 9:02'
Opinia: Zdecydowanie najlepsza scena akcji z tego filmu. Wprawdzie tu też Batman wykazuje się super-odpornością za czym nie przepadam (i do wczoraj miałem problem z wyłapaniem, w którym momencie znika by dostać się do Batmobile'u), a Pingwin z końcowej kraksy wychodzi z zaledwie zadrapaniem nad okiem, ale to nic. Strzelanina pod fabryką jest super, muzyka robi robotę, deszcz również (buduje świetny klimat), moment odpalania silników Batmobile'u powoduje gęsią skórkę, a późniejszy pościg to petarda! Fantastycznie zrealizowany, w duchu pościgów z lat 70-tych, super ujęcia z karoserii aut, doskonałe uchwycenie zatłoczonych ulic i autostrad, no i to widowiskowe "bum" na koniec. Batman wychodzący z samochodu i kroczący w kierunku Pingwina niczym strażnik teksasu - miodzio. To po prostu świetna scena, wg mnie drugi najlepszy pościg z udziałem Batmobile'u po tym z Batman Begins i najlepszy jaki widziałem w kinie od czasu ostatniego Mission: Impossible.
Ocena:


Czas trwania: 6:11'
Opinia: Lubię tę sekwencję. Trzecie wejście Bruce'a do Iceberg Lounge - LOL, świetne to było. Budowanie napięcia w scenach z Seliną i Falcone'm - super. Zdjęcia i muzyka - to samo. Tylko z tym głównym jej momentem mam problem, bo Reeves postawił w nim wyłącznie na robienie wrażenia pięknymi kadrami, a zapomniał o oryginalności i konsekwencji w ukazywaniu kuloodporności głównego bohatera. Jego starcie w korytarzu jest okej, ale - Batmana ukrywającego się w mroku pod sufitem już widziałem (BvS), Batmana wyskakującego z niby-pustej windy też (BF), pokonującego przeciwników w ciemnych korytarzu również (TDKR Nolana), a ta jedna jasna przebitka kiedy bez robienia jakichkolwiek uników kroczy wprost pod ostrzał z broni automatycznej - no nie, jestem na nie. Nie zasłania nawet twarzy, którą ma odsłoniętą!
Ocena:


Czas trwania: 11:18'
Opinia: Uwielbiam domknięcie story-arc'u Batmana w tej scenie i przekonałem się do pomysłu z powodzią oraz końcowym upadkiem Batmana jako metaforą przejścia chrztu. Samo starcie z naśladowcami Riddlera jest dobrze ułożone i sfilmowane, a zdjęcia (kolorystyka!) jak zwykle robią dobre wrażenie. Nic jednak nie poradzę, że według mnie to o jedna scena akcji za dużo, a cały finał rozegrałbym zupełnie inaczej. Snajperzy(!) nie potrafiący dobrze trafić przyszłej pani burmistrz, lub wiszącego, ledwo poruszającego się Batmana nie pomagają. Ponownie niekonsekwentnie pokazana jest tu również kuloodporność Nietoperza, który raz potrafi przyjąć każdy strzał na klatę, by innym razem nie móc wstać po dostaniu z dubeltówki, a potem jeszcze przeżyć upadek z dużej wysokości do płytkiej wody. No i to najkrótsza finałowa "akcja" ze wszystkich Bat-filmów do tej pory... Trochę słabo.
Ocena: