Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Ostatnio ogladalem...

Zaczęty przez Leon Kennedy, 26 Marzec 2008, 15:09:07

Leon Kennedy

Właśnie w Zombieland najlepsze jest, to że niebawi cały czas. Film ma dwie odsłony zabawną i trochę poważniejszą.

PS: Chyba w sobotnią... Ale pewności nie mam :D

LelekPL

Jak każda komedia wodzu, ale problemem Zombielandu jest to, że nie bawi kiedy ma bawić. Żarty, gagi, itp. jak mówiłem wychodzą im średnio lub słabo, bo kiedy myślisz sobie "to byłby dobry żart w lepszym wykonaniu", "to chyba miało być śmieszne", czy o zgrozo "co jest w tym śmiesznego?" to coś jest nie tak. Doceniam ich starania, żeby to nie była kolejna slapstikowa, żenującą komedia i dzięki bogu uniknęli tego, ale ceną utraty humoru. Czy wy na prawdę śmieliście się na cały regulator przy tym filmie chociaż raz? Bo podśmiewywanie się od czasu do czasu dla mnie nie wystarczy, żebym w ogóle zapamiętał tego typu film.

Leon Kennedy

CytatCzy wy na prawdę śmieliście się na cały regulator przy tym filmie chociaż raz?

Nie i dobrze, bo nie oczekiwałem tego samego po tym filmie co po "Wysyp Żywych Trupów", który bawił cały czas. Po Zombieland oczekiwałem fajnego filmu o trupach z wyważoną domieszka chumoru.

PS: No i ten Bill Murray  ;D

(A)nonim

Ja się śmiałem na cały regulator przy scenie "Ghostbusters!". I to chyba jest kwestia osobistego odbioru, mnie ten film bawił chociażby w scenach wyżynania zombie.
Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

Funky

#574
Obejrzałem tak z nudów "Disaster Movie" no i cóż odmóżdżająca rozrywka. W sumie nic nowego typowa produkcja w stylu "Scary Movie" ale miłym zaskoczeniem była dla mnie "Księżniczka" (Nicole Parker). Taka poczciwa idiotka która poprawiła mi humor rozmową z Batmanem. Gacek (w fatalnym stroju) mówi do niej chrypą "I am Batman" a ona odpowiada własną chrypą "I am a Ginger Princess" :P W dodatku Parker genialnie wcieliła się w Jessicę Simpson.

Leon Kennedy

Star  Trek. Nigdy nie byłem fanem Enterprise., ba bardzo mało wiem na ten temat, tak mało, że z poczatku nie wiedziałem, co to za jeden ten Kerk i Spot :D. Do filmu zabierałem sie od bardzo dawna i szkoda, że tak długo zwlekałem, bo film był w pytę ;D. Myślę, że fani Star Treka byli zadowoleni, bo dostali całkiem nie głupią historyjkę, wciągającą od samego początku do końca z całą masa świetnych efektów specjalnych, dobrych kreacji aktorskich i pare zabawnych scen!! Początek udany. Czekam na kontynuację. 8/10

The Time Travelers. Z ostatnich filmów jakie widxziałem ten wywarł na mnie największe wrażenie. Spodziewałem sie jakiejś głupawej histryjki z przenoszeniem się w czasie, a dostałem piękny i smutny film. 9/10. Więcej nie napisze... Sami oglądnijcie, bo warto!!
Posted on: 14 Maj  2010, 13:19:15

 Rampage... Nigdy w życiu by mi nie przyszło do do głowy, że Uwe Boll potrafi czymś zaskoczyć oprócz konsekwentnego niszczenia dobrych tytułów jak Alone in the Dark... A jednak jego najnowszy film Rampage jest o dziwo dobry, zaskakująco dobry... Oglądając go, słuchając tych chorych wypowiedzi, zagłębiając się w chorą psychikę głównego bohatera byłem bardzo... zaskoczony i usatysfakcjonowany równocześnie. Szkoda, że końcówkę niszczy ściema typu, to się wydarzyło na serio, hehe. Uwe Boll jeśli chcesz być w miarę dobrze zapamiętany, to proszę więcej takich filmów.

m2reily

The Invisible Man (1933)
Klasyk kina jak dla mnie. Jak na tamte prymitywne czasy pokazanie czegoś takiego jak niewidzialny człowiek było nie lada wyczynem. Co więcej, tytułowy bohater jest znakomicie zagrany (Claude Rains). Zdecydowanie nie jest to kino grozy w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, ale osobiście wolę je od dzisiejszych badziewi. "The Invisible Man" ma duszę, jest zarówno zadziwiający jak i pełen groteskowego humoru.         
Zapraszam na opowieści ze świata Nowej Warszawy
http://legendynowejwarszawy.pl/

LelekPL

#577
Ok, to seria bardzo krótkich recenzji, bo sporo jest tych filmów:
Unthinkable - najlepszy tegoroczny film jaki do tej pory widzia?em, cho? nie jest to póki co szczególne osi?gni?cie, i wci?? nie mog? si? nadziwi?, ?e wyszed? od razu na DVD.

Samuel L. Jackson jest w wielkiej formie w tym filmie, podobnie jak pozosta?a dwójka aktorów, graj?cych g?ówne role - Carrie Ann Moss, btw powinno by? jej znacznie wi?cej w kinach, i Michael Sheen. Ale to Jackson jest prawdziw? pere?k? dla której warto zobaczy? ten film, który ogólnie opowiada o ameryka?skim muzu?maninie (Sheen), który postanowi? pod?o?y? bomby atomowe w ró?nych miejscach na terenie USA, po czym daje si? z?apa? i zostaje przes?uchiwany technikami znanymi z Guantanamo, a kiedy to nie przynosi skutku sprowadzony zostaje specjalista od tortur (Jackson) i w tym momencie zaczyna si? zabawa. Zabawa, która nie opiera si? specjalnie na gore, ale na psychologicznej grze pomi?dzy przes?uchiwanym, przes?uchuj?cym i agentk? FBI, która ma odgrywa? dobrego glin? i sumienie wolnego ?wiata.

Film sam w sobie nie zosta? nakr?cony jako? spektakularnie, muzyka, ani zdj?cia nie powalaj?, sam re?yser do tej pory nie nagra? niczego powalaj?cego, Two Hands i Ned Kelly by?y OK, a Informers mocno zawiod?o i tu te? nie pokazuje niczego specjalnego. Ale maj?c tak? obsad? i Jacksona w, ?miem twierdzi?, najwy?szej formie, zrobi? film trzymaj?cy w napi?ciu i daj?cy do my?lenia. Nie jest to wybitny film, ale szkoda, ?e wi?cej osób go nie zobaczy.
Moja ocena 7,5/10


z racji, ?e jednak si? rozpisa?em to wklej? moj? notk? z MFC na Joblo
Rampage - f@#k me, Uwe Boll made a decent movie! It even starts as something that could turn out great, however it falls flat during last twenty minutes or so... Maybe if it wasn't for Boll this could be this generation's Falling Down (a movie made by another director known mostly for his shitty movies - Joel Schumacher), still it offers a lot of tension and excitment, whilst raising issues that boggle today's young adults on the crossroads of their lives. Sadly most of those issues are poorly resolved but you will need to see the ending to understand what am I referring to.
Moja ocena 6/10


Solomon Kane - jak dla mnie to taka ulepszona wersja Van Helsinga z Jackmanem. Tutaj mamy Solomona Kane'a, ?wietnego w tej roli Jamesa Purefoya, cz?owieka o tajemniczej m?odo?ci i mrocznej niedalekiej przesz?o?ci, który pod wp?ywem starcia z diab?em postanawia zmieni? swoje ?ycie i ju? jako purytanin osi??? na nowej ziemi obiecanej - Ameryce. Jednak na skutek przypadkowego spotkania z pewn? pobo?n? rodzin?, b?dzie musia? stan?? ponownie do walki o ich honor i ?ycie.

Film zosta? zrealizowany na niezbyt wielkim bud?ecie, tak mi si? wydaj?, ale wygl?da ca?kiem nie?le. Fakt faktem kiedy pojawia si? CGI magia opada, ale ogólnie wizualnie film prezentuje si? w porz?dku. Walki s? ciekawe i krwawe, cho? pojawiaj? si? tu troch?, tam troch?, przez co film traci troch? na tempie. Sama tematyka walki z diab?em, cho? wydaje si? ciekawa, jest rozwi?zana w do?? ?atwy sposób i nasz bohater nie doznaje ?adnego oczyszczenia. Jednak Purefoy robi z t? postaci? co mo?e i prowadzi j? w ciekawe miejsca. Doda? do tego niez?? drugoplanow? obsad? z Von Sydowem na czele i mamy ca?kiem niez?y patent na sp?dzenie pó?torej godziny.
Moja ocena: 6/10


The Crazies - kolejny film, który zobaczy niewiele osób, a szkoda. Ten w prawdzie wyszed? do kin, ale z tego co wiem, wi?kszo?? osób s?ysz?c remake i horror uzna?o, ?e nie warto po?wi?ca? temu filmowi czasu. Te? tak my?la?em, ale przekonali mnie aktorzy i musz? przyzna?, ?e bardzo pozytywnie si? rozczarowa?em, gdy? sam film jest lepszy od orygina?u, a rzadko mo?na co? takiego napisa?.

Ogólnie historia jest praktycznie ta sama (cho? to zdecydowanie nie jest to jeden z tych irytuj?cych nakr?conych scena w scen? tak samo remaków), ma?e miasteczko w Stanach zatru?o si? czym?, po czym im odbi?o, po czym pojawia si? odsiecz, która zamienia si? w eksterminacj? zarówno szalonych jak i tych zdrowych.

I ci??ko si? im dziwi?, bo to co czyni?o to wojsko tak bezwzgl?dnym jest te? najwi?ksz? zalet? filmu - w panice ci??ko pozna? kto jest kim i takie same problemy maj? nasi bohaterowie. Brakowa?o takiego filmu, który bawi si? z widzem w ten sposób od czasów Co? i Porywaczy Cia?. Ten film mo?e nie jest na tym samym poziomie, na pewno nie na poziomie Co?, ale te? dzia?a bardzo dobrze na odczucie grozy w?ród widza i wielka w tym zas?uga aktorów.

Olyphanta mo?na lubi? lub nie, ja nale?? do tych pierwszych, bo pomimo i? cz?sto trafiaj? mu si? rol?, które zupe?nie do niego nie pasuj? (Hitman, Die Hard 4.0) lub filmy, które s? po prostu s?abe (60 sekund, Perfect Getaway), to ma facet ?wietny potencja? i charyzm?, któr? zauwa?y?em ju? przy Krzyku 2jce (mocno niedoceniany film btw.). Joe Anderson, natomiast, bardzo spodoba? mi si? w Across the Universe, po czym zagra? jeszcze w ?wietnym Control. Teraz, po tym filmie, mog? ?mia?o stwierdzi?, ?e ma ch?opak du?y talent i powinien dosta? wi?cej materia?u.

Oczywi?cie znajduje tu si? te? sporo minusów, a g?ówny jest wr?cz olbrzymi bo móg?by kogo? od razu wyci?gn?? z filmu: chodzi o to w jaki sposób ludzie si? zara?ali, czemu nie wszyscy, w jaki sposób to jest rozwi?zane? - wszystko to wydaje si? by?, powiedzmy, ma?o realne, a niektóre postacie drugoplanowe s? zbyt jednowymiarowe. Jednak je?li kto? potrafi prze?kn?? te minusy i skupi? si? na niez?ych thrillach (które dzi?ki bogu nie polegaj? na tak popularnych dzisiaj "jump-scares") w tym thrillerze to powinien by? zadowolony.
Moja ocena: 7/10


cholercia znowu si? rozpisa?em. No to dam jeszcze tylko dwa filmy na krótko, bo wiele wi?cej o nich nie da si? powiedzie?:
The Room - w tej chwili ju? cz??? z was pewnie o tym s?ysza?a, ja postanowi?em go obejrze? przed recenzj? na TGWTG i musz? przyzna?, ?e zgadzam si? z Nostalgia Criticem - to mo?e by? jeden z najgorszych filmów w historii... niestety nie chc? go wam poleca? tak jak on, bo przez ca?y czas jak to ogl?da?em chcia?em sobie strzeli? w twarz z Magnum 44... parokrotnie. I gdyby to by?o fizycznie mo?liwe, to kto wie ;) Film jest z?y, jest wr?cz wi?cej ni? z?y. Owszem mo?e kogo? to a? rozbawi?, ale uwierzcie mi, po 30 minutach ws?uchiwania si? w akcent g?ównego bohatera, czu?em si? za?enowany za niego! Nie b?d? porusza? tutaj aktorstwa, zdj?? czy muzyki bo takich rzeczy tu nie ma. Owszem film jest w miar? nie?le nakr?cony, na dobrym filmie, ale to powinno by? chyba oczywiste (no mo?e nie dla tureckiego Rambo, albo brazylijskich Gwiezdnych Wojen, ale tamte filmy s? ?mieszne w tym jak BARDZO s? z?e, ten jest po prostu ?enuj?cy) i w ?aden sposób nie ratuje tego paskudztwa od oceny:
0/10
Tak, ZERO... ostatni raz musia?em da? tak? ocen? przy Las Vegas Bloodbath, a to by?o chyba z 5 lat temu. btw. b?agam was, te? nie ogl?dajcie LVB, dla waszego dobra i zdrowia psychicznego!


i drugi z gównianych filmów, które widzia?em:
The Human Centipede - ten film nie jest tak z?y jak the room, ba nie jest nawet z?y, jest jednak dos?ownie filmem gównianym, którego sama fabu?a powinna odstraszy? ka?dego normalnego cz?owieka (którym ja najwidoczniej nie jestem).

Ogólnie fabu?a prezentuje si? w ten sposób: Dr. ???, powiedzmy Fritzl bo ju? nie pami?tam, ma obsesj? na punkcie stonogi (jak to b?dzie w liczbie mnogiej? stónóg?) i kiedy pojawiaj? si? u niego dwie, chyba ameryka?skie, studentki postanawia je odurzy? i po??czy? z jeszcze jedn? osob?; po czasie pada na pewnego Japo?czyka. Jak ich po??czy?? Nie, nie w?z?em ma??e?skim. Zszywaj?c ich odbyty z ich ustami! tak, dobrze przeczytali?cie. Dok?adniej japo?czyk idzie na przód, po czym jedna dziewczyna i druga dziewczyna. Naukowiec najpierw im to przedstawia na grafiku, po czym dochodzi do próby ucieczki, która ko?czy si? niepowodzeniem, z powodu idiotyzmu "bohaterki" i dochodzi do zwie?czenia wielkiego dzie?a...

Przedstawi?em wam sporo fabu?y bo mam nadzieje, ?e dzi?ki temu nie postanowicie tego obejrze?. Ok, przyznam, ze facet graj?cy dr. Fritzla jest niez?y w tej roli, sam jego wygl?d jest szalony, z oczu wyczyta? mo?na ob??d, a posta? sama w sobie jest mroczna i prze?laduj?ca na d?ugo po seansie. Reszta aktorów gra jednak grubo poni?ej poziomu. No mo?e Japo?czyk nie jest taki z?y, ale ogólnie aktorstwo nie nale?y do zalet tego filmu. Film jest te? nawet nie?le zrobiony, ale nic nie uratuje was przed ch?ci? wymiotowania na ekran. Owszem momentami jest to wr?cz humorystyczne, ale jest to humor podobny do ogl?dania 2 girls 1 cup, czyli po??czony z obrzydzeniem, po którym na prawd? nie b?dzie si? chcia?o zje?? najbli?szego posi?ku... Przyznam si?, g?ównie ?mia?em si? zarówno na tym filmie jak i na wspomnianym filmiku, ale nawet ja mia?em problem, ?eby tego samego dnia cokolwiek prze?kn??. Je?li chcecie sobie tego zaoszcz?dzi? to omijajcie ten film szerokim ?ukiem.
Moja ocena: 4/10 - nie jest a? tak z?y jak si? o nim mówi, ale wi?cej da? nie mog?!

Mr.G

"Mustang z dzikiej doliny"
Fenomenalny film animowany, na swój sposób jeden z najpoważniejszych jakie widziałem i zdecydowanie z najlepszymi piosenkami, a ta jest najlepszą z najlepszych:
http://www.youtube.com/watch?v=z54qSdpxop8

Naprawdę świetne kino. Niech mi ktoś powie jeszcze raz, że to co jest animowane musi być dla dzieci... Podczas seansu towarzyszyły mi różne emocje. Smutek, radość, euforia... i co rusz przechodziły mnie dreszcze.
Polecam.

_____

Wcześniej Leo wspomniał o filmie "Zaklęci w czasie" ("The Time Travelers").
Cóż dodać? W pełni popieram jego słowa.
Jeden z piękniejszych filmów jakie ostatnio widziałem.

RafBat

 "Mustang z dzikiej doliny" rzeczywiście był bardzo dobrą produkcją (niezły scenariusz+właśnie muzyka), szkoda, że nie zyskał takiej popularności jak np "Odlot"-też film pełen emocji, w którym można "bawić się" w różne interpretacje. W końcu można też pomyśleć, że ta cała historia rozgrywała się w umyśle tego starego człowieka... taka "podróż w umyśle", jako namiastka niezrealizowanego wcześniej marzenia.

LelekPL

Piranha 3D

In a summer of disappointment, this movie can be considered one of the biggest surprises of the year for most people. It delivered on everything it was supposed to deliver and it’s a shame the movie bombed at the box office, since its usage of comedy and thrills was spot on and should be credited to a talented cast and a genre-favorite director.

Let me start by saying that if you come in into the movie expecting a serious storyline, highly developed character arcs or even academy award worthy acting, there’s something wrong with you. This movie is not about such recognition and it makes it pretty clear that apart from a fun time at the cinema you won’t be getting much more out of this puppy. Having only one goal to achieve, however a seriously difficult one, serves the movie well, as it mixes comedy, gore and naked bodies at just the right amount to have a great, great time. Much credit must be given to Alexandre Aja, who uses his best assets at the right time and knows more about gore than 99% of filmmakers out there. His directing skills and visual feel are highly appreciated during the memorable underwater makeout scene between Kelly Brook and Riley Steele, when they look like these beautiful underwater creatures, evoking thoughts of a R-rated Little Mermaid. The music in these scene made me immediately think of another lesbian classic â€" The Hunger from 1983 starring Susan Sarandon and Catherine Deneuve and although we don’t get the same acting chops, this setpiece is a great homage to that particular movie. But don’t get me wrong, when the Piranhas are let loose the mayhem you are about to see is a serious blood spectacle and you get to be disgust and entertained at the same time.

As far as acting goes, like I said there will be no Academy recognition but I was really surprised as to how much I enjoyed this aspect of the movie. Granted I never really cared for much of the characters present on screen but actors like Jerry O’Connell, Ving Rhames and Kelly Brook did their job and should be applaud for how awesome they were. O’Connell, playing a sleazy porn director is hilarious and everytime I saw him on screen I rooted for him, even though he was the obvious human baddie. But between his coke sniffing a’la Scarface style and his hyperactive nature, you really get to like this guy. Ving Rhames, although isn’t that much in the movie, still is one of the more memorable characters and brings the much needed badassery to this flick. Kelly Brook did an OK job, but it’s her body that creates this character and a few actresses could pull it off as well as Ms. Brook did. It was nice to see Elisabeth Shue back on the big screen as the clear protagonist and I must admit she is in top form, as far acting and good looks go, plus it was nice to see her back on screen with Christopher Lloyd, who I swear played his role exactly the way he played Doc Brown in BTTF. The two leads Steven R. McQueen and Jessica Szohr did a decent enough job that would make me want to see them in a sequel. Both were likeable and not overly immaculate as the heroes. What I didn’t like is that Adam Scott’s character was too underused and apart from him being a tough guy in one scene, he played second fiddle to Shue’s character. Not much depth there.

Other things I didn’t like? Well, it could have given us a bit more of an actual storyline, that’s for sure. Like I said, it delivered on what it was supposed to deliver, but really we don’t get anything more after that. Sure there are some fun cameos but with the exclusion of Richard Dreyfuss’ role they don’t bring much to the table. Then there’s the 3D. There were a few scenes were it shined but mostly it only made the movie darker and made things on screen harder to see. But there’s really not that much to hate, if your expectations are kept in check.

It’s a stupid concept, without no real fear-for-the characters feel to it and definitely lacking the suspense of Jaws, but Piranha 3D is one hell of a ride and as much fun as you can handle during a movie-going experience. So much, that it is one of the best movies you will see this summer!
6,5/10
Posted on: 30 Sierpie?  2010, 15:06:07

 Scott Pilgrim vs. The World
How can a visually stunning and groundbreaking movie feel mediocre? Just ask the creators of Scott Pilgrim vs. The World, a movie that tried to be hip and ended up being a box office flop. What was wrong, if anything, and is there anything, the obviously talented, Edgar Wright could have done better?

For a movie about the “In” teens and tweens, I probably enjoyed it more than I should have. Most of it is because Wright’s visual style and this unique feel he gave to this movie. It’s probably the most original movie I have seen all year long, when we take cinematography into consideration. From the 8-bit Universal logo opening, through various fights with Ramona’s 7 evil exes, this really feels like watching an oldschool video game consisting of 7 levels. It’s hard to even pick one definitive moment, because the entire movie is stellar in this department. It’s the combination of music, Wright’s unique style and special effects that makes this movie a cinematic marvel, visible in every scene. If I had to choose it would probably be a cameo by two really good actors, playing the Vegan Police. It was so unexpected and genuinely funny that me giving away anything more would be spoiling this great scene. Or it would be the music battle between Scott and the Twins. Or those brilliantly shot scenes between Ramona and Scott in the Canadian snow. Or the… and so on and so forth.

However, were the technical aspects shine, the story lacks. It is original in the way that it possesses a storyline that feels like taken directly out of a Nintendo videogame, but is this the kind of originality I would like to see? Rather not. The plot is so simple, yet out there, it’s silly. Not funny, just silly. Because of this we don’t get any character arcs that we, as an audience, can connect with. Both the protagonists and antagonists are one-dimensional, with the latter often being more likeable than the former. The only change in Scott’s life was hinted at the end, as he needs to embrace self-respect, however it seemed as this was the one character trademark he already possessed, as a notorious ladies’ man. The love relationship is again developed by means of various imagery as opposed to its development within the story. We realize that Scott is in love because of hearts floating around him and not by actual chemistry between the two leads and the tacked on ending doesn’t help much either. Fortunately, the dialogue is really good and it makes for quite a few good laughs. With Wright’s comedic experience and fun visuals it should make even the most straight-faced person chuckle. It may not be as good as Shaun of the Dead, and it’s not supposed to be, but practically the entire theatre I watched this in, including yours truly, bursted with laughter during some verbal exchanges.

When it comes to acting, I really felt that this would be the place where I would have my beef with the movie, but I must admit, it’s not that bad. Michael Cera, who plays Scott, is already known for playing basically the same character in every single movie and… he does it again here. But this time it is less annoying and it actually serves the movie. His awkward young man shtick suits the character, as opposed to having an overconfident alfa-male type, because Scott already feels one step shy of being a douche. And you got to give it to him, in this film, Cera does the best Michael Cera this side of Jesse Eisenberg. Mary Elizabeth Winstead plays her role nicely but without any flair. She does however kick ass in action scenes and on the other hand provides her, also not that likeable, character with much needed vulnerability by the end of the movie. There’s also quite a few stand outs in the movie, most notably Chris Evans, Kieran Culkin and Ellen Wong. In particular Evans, playing one of the exes is hilarious as an action star and I could definitely see more of him. Culkin plays Scott’s gay best friend Wallace, who is a believable guy magnet, straight or gay, without even being that attractive. Ellen Wong ended up playing the most heart warming, yet disturbing character, Knives and I must say she pulled it off nicely and I really felt for her by the end.

With incredible visuals, never before seen on film 8-bit graphics and a great soundtrack consisting of indie rock, electric beats and some Rolling Stones, Scott Pilgrim vs. The World is a technical beauty, probably even more than this year’s Inception, but bad character development, silly plot and average acting don’t upgrade the re-watchability levels (pun intended) more than they should have. Still, it’s not a bad way to end the summer.
7/10

Anarky

Tekken czyli pieniądze, sława, żądza krwi, zemsta, miłość, przetrwanie i wiele wątków rodzinnych. Każdy z uczestników turnieju Żelaznej Pięści jest oryginalny i wyjątkowy. Każdy z wielu przyczyn osobistych bierze w nim udział i wierzy w swoje ostatecznie zwycięstwo. Tekken na zawsze wpisał się w konsole gier video, seria stała się konkurencja dla innych takich jak Mortal Kombat czy Dead or Alive.

Film Tekken skupia się wokół Jina Kazamy i nie ma się co dziwić bo to jedna z głównych postać serii gier video. Jednak uważam zabrakło tu miejsca dla rozbudowanych bardziej wątków innych postaci, dowiedzenia się o nich więcej oraz tego dlaczego i po co biorą w udział w turnieju Żelaznej Pięści. Zabrakło tego i raczej pod tym kątem że film skierowany jest głównie do fanów Tekkena niż do nowicjuszy. Jeśli jednak jesteśmy już przy innych postaciach, rozczarował mnie pod względem wyglądu Marshall Law i wątek jakiś eliminacji do samego turnieju Żelaznej Pięści. Z kolei Eddy Gordo, miał role epizodyczną a szkoda bo spodziewałem się znacznie więcej. Najwięcej dobrego mogę powiedzieć o postaci takiej jak Heihachi Mishima, aktor Cary-Hiroyuki Tagawa jak zawsze stanął na wysokości zadania. Ogólnie też pod względem postaci w filmie, wyszła taka mieszanina (miszmasz) ze wszystkich z całej serii gier video Tekken. A moim zdaniem powinno to wyglądać tak w przypadku Tekken 2, czyli Jun Kazama,Yoshimitsu,Nina Williams,Marshall Law,Heihachi Mishima,Paul Phoenix,King,Kazuya Mishima,Anna Williams,Bruce Irvin, Jack i Michelle Chang. Losy skupiały by się na matce Jina Kazamy i tym samym filmowy sequel pozwolił by wprowadzić syna. Wracając jednak do filmu, jeśli chodzi o walki chyba najbardziej podobała mi się ta Christie Monteiro -  Nina Williams. Jednak ogólnie brakuje walką polotu, finezji tego czegoś. To co filmie warte jest uwagi to muzyka, naprawdę dobrze się tego słucha. Reasmując film jest średni, by nie powiedzieć przeciętny. Lepszy od filmowego DOA: Dead or Alive, ale pierwszemu Mortal Kombat ustępuje niemal we wszystkim. Porównał bym go poziomem raczej do Mortal Kombat 2: Annihilation i tu też by było jego filmowe miejsce jeśli chodzi o filmy na podstawie gier video.
Ja wam pokażę!

LelekPL

Bardzo krótko bo jestem świeżo po seansie, ciągle pod wpływem emocji i nie mam za dużo czasu.
Toy Story 3 - REWELACJA! Mam nadzieję, że ktoś na forum był w kinie bo to prawdopodobnie najlepszy film tego roku. Wzruszający, śmieszny i magiczny. Z oceną się wstrzymam, ale film na pewno trzyma poziom Wall-E i Up.

kelen

Toy Story 3 to faktycznie film rewelacyjny. Końcowa scena totalnie wzruszająca. Lepszego zakończenia trylogii chyba nie mogło być.

Mr.G

Zdecydowanie się pod tym podpisuję. Toy Story 3 w żadnym stopniu nie ustępuje swoim poprzednikom, jak to bywa w wielu kontynuacjach po latach. Zupełnie, jakby w studio czas zatrzymał się specjalnie dla tego filmu - ten sam doskonały klimat, świetnie dobrany humor dla dużych i małych i nie wprowadzanie żadnych rewolucji w animacji - coś pięknego.
I racja, doskonałe zakończenie trylogii doskonałą sceną plus na szczególną uwagę zasługuje także jedna z końcowych, a mianowicie wspólny uścisk zabawek w wysypisku śmieci - niezwykle emocjonalny i ciarkotwórczy moment.

AJ, przyznam, że Wall-E mimo świetnego pomysłu i wykonania jakoś mnie nie przekonał, ale co innego Up - najdojrzalsza i najbardziej moralizatorska animacja, jaką widziałem.