@Jaro, napisałeś niezły origin Białego Orła, fajnie mi się to czytało. Przy tej części z szalonym naukowcem, mi przyszło do głowy, że mogłaby się kryć za kostiumem jakaś większa tajemnica, jak np. przed Mariuszem był poprzedni BO, a przed nim jeszcze inni itd. Co pokolenie, polscy Generałowie wybierali wybitnego żołnierza do roli Orła. Ze względu np. na wojnę kostium został zapomniany, lub dowódcy zgładzeni, albo poprzedni właściciel kostiumu umarł i nie zdążył wyznaczyć następcy. Można by jeszcze pójść drogą, że kostium, nie do końca jest zwykłym kostiumem, tylko czymś żywym, coś w stylu stroju Spawna. Ale to już włączają się moje schematy hehe, nie pasujące do polskich realiów.
Ale jeśli już idziemy drogą szalonego naukowca to mam tu coś na szybko wymyślonego:
Krótko po incydencie w kanałach, Mariusz wrócił się zobaczyć co dokładnie przestraszyło zbójów. Faktycznie był to manekin z kostiumem Orła, jednak na kostiumie nie było żadnego suwaka czy czegoś takiego, co pozwalało by zdjąć kostium. Zdziwiło go również to, że wśród kanałowego brudu, szczurów itp. kostium jest bardzo czysty i zadbany, tak jakby ktoś postawił go dopiero przed chwilą, co w tym miejscu wydawało się niemożliwe. Nie mógł tak tego zostawić, więc wziął całego manekina pod pachę i wyszedł z kanałów. Niedaleko miał samochód, włożył manekina do bagażnika i odjechał. Był późny wieczór, więc drogę do samochodu udało się pokonać bez napotkania na nikogo.
Po powrocie do domu stwierdził, że jutro spróbuje bliżej przyjrzeć się kostiumowi. Teraz potrzebował snu. Śniło mu się to co zwykle, czyli ostatnie sekundy wypadku, który spowodował kilka lat temu. Twarze niewinnej rodziny i jego, prowadzącego wóz. Zwykle, we śnie, kiedy dochodziło to zderzenia, Mariusz budził się przerażony, jednak tym razem było inaczej. Tuż przed stłuczką zdołał zatrzymać samochód i zobaczył, że przechodnie nie zwracają na niego uwagi, tylko patrzą, z zaciekawieniem w górę. Wysiadł z wozu i zobaczył, że na niebie walczą ze sobą dwa olbrzymie orły. Jeden śnieżnobiały ze złotymi szponami, drugi czarny jak smoła z czerwonymi.
Następny dzień również nie przyniósł sposobu na zdjęcie kostiumu z manekina. Zauważył tyko dziwny numer na karku 0012. Mariusz mieszkał na parterze i nagle zobaczył jak przez okno przygląda mu się, oparty o okienny parapet, jakiś starzec. Ten, gdy zorientował się że go zauważono zaczął uciekać. Mariusz zdążył tylko zobaczyć jak starzec znika w alejce. Zdążył zauważyć, że jego gość ubrany był w wojskowy mundur. Pomyślał, że to pewnie jakiś pijak weteran, ale manekina przeniósł do drugiego pokoju, żeby czasem znowu nie przyciągnął uwagi kogoś z ulicy.
Następnego dnia, do Mariusza na piwo, wpadł jego kumpel. Nauczyciel wychowania fizycznego. Kiedy sobie popili Mariusz zaproponował, że pokaże mu coś ciekawego co trzyma w drugim pokoju. Kumpel był zdziwiony a jednocześnie pod wrażeniem. Po krótkiej opowieści Mariusza skąd go ma, razem postanowili zdjąć, choćby siłą, kostium z manekina. Dzisiaj albo nigdy. Ale skończyło się piwo a do takiej tajemniczej zabawy potrzebowali jeszcze się napić. Kostium nie ucieknie, można skoczyć do sklepu. Wychodząc z domu zauważyli starca grzebiącego w skrzynce na listy Zbrojewicza. To był ten sam gość, który nawiedził Mariusza dzień wcześniej. Zaczął uciekać, a Mariusz go gonić. Starzec jak na swoje lata był szybki, a Mariusz do tego trochę pijany. Wbiegli w alejkę, staruch wskoczył do kanałów. Uciekał dosyć długo, krętymi korytarzami. Mariusz dobiegł do ślepego zaułka, starca nie było widać. Pewnie go zgubiłem. Jednak zorientował się, że stoi dokładnie w miejscu, w którym znalazł kostium. Do tego mokre ślady stóp starca znikają dziwnie w ścianie. Jakby w nią wbiegł i przeniknął. Podszedł bliżej i zobaczył mały, metalowy panel z cyframi od 0 do 9. Chwilę się zawahał i wcisnął 0012. Ściana się rozsunęła i zobaczył coś jakby jakąś kwaterę lub bazę operacyjną. Były tam przyrządy do ćwiczeń, dwa inne manekiny z kostiumem i wielka mapa Polski. Przy kilku największych miastach widniały cyfry. Warszawa 0012, Kraków 0010, Gdańsk0001, Bydgoszcz 0014 itd. Niektóre z cyfr były przekreślone grubą, czerwoną kreską, a przy jednym był znak zapytania.
Ale jeśli już idziemy drogą szalonego naukowca to mam tu coś na szybko wymyślonego:
Krótko po incydencie w kanałach, Mariusz wrócił się zobaczyć co dokładnie przestraszyło zbójów. Faktycznie był to manekin z kostiumem Orła, jednak na kostiumie nie było żadnego suwaka czy czegoś takiego, co pozwalało by zdjąć kostium. Zdziwiło go również to, że wśród kanałowego brudu, szczurów itp. kostium jest bardzo czysty i zadbany, tak jakby ktoś postawił go dopiero przed chwilą, co w tym miejscu wydawało się niemożliwe. Nie mógł tak tego zostawić, więc wziął całego manekina pod pachę i wyszedł z kanałów. Niedaleko miał samochód, włożył manekina do bagażnika i odjechał. Był późny wieczór, więc drogę do samochodu udało się pokonać bez napotkania na nikogo.
Po powrocie do domu stwierdził, że jutro spróbuje bliżej przyjrzeć się kostiumowi. Teraz potrzebował snu. Śniło mu się to co zwykle, czyli ostatnie sekundy wypadku, który spowodował kilka lat temu. Twarze niewinnej rodziny i jego, prowadzącego wóz. Zwykle, we śnie, kiedy dochodziło to zderzenia, Mariusz budził się przerażony, jednak tym razem było inaczej. Tuż przed stłuczką zdołał zatrzymać samochód i zobaczył, że przechodnie nie zwracają na niego uwagi, tylko patrzą, z zaciekawieniem w górę. Wysiadł z wozu i zobaczył, że na niebie walczą ze sobą dwa olbrzymie orły. Jeden śnieżnobiały ze złotymi szponami, drugi czarny jak smoła z czerwonymi.
Następny dzień również nie przyniósł sposobu na zdjęcie kostiumu z manekina. Zauważył tyko dziwny numer na karku 0012. Mariusz mieszkał na parterze i nagle zobaczył jak przez okno przygląda mu się, oparty o okienny parapet, jakiś starzec. Ten, gdy zorientował się że go zauważono zaczął uciekać. Mariusz zdążył tylko zobaczyć jak starzec znika w alejce. Zdążył zauważyć, że jego gość ubrany był w wojskowy mundur. Pomyślał, że to pewnie jakiś pijak weteran, ale manekina przeniósł do drugiego pokoju, żeby czasem znowu nie przyciągnął uwagi kogoś z ulicy.
Następnego dnia, do Mariusza na piwo, wpadł jego kumpel. Nauczyciel wychowania fizycznego. Kiedy sobie popili Mariusz zaproponował, że pokaże mu coś ciekawego co trzyma w drugim pokoju. Kumpel był zdziwiony a jednocześnie pod wrażeniem. Po krótkiej opowieści Mariusza skąd go ma, razem postanowili zdjąć, choćby siłą, kostium z manekina. Dzisiaj albo nigdy. Ale skończyło się piwo a do takiej tajemniczej zabawy potrzebowali jeszcze się napić. Kostium nie ucieknie, można skoczyć do sklepu. Wychodząc z domu zauważyli starca grzebiącego w skrzynce na listy Zbrojewicza. To był ten sam gość, który nawiedził Mariusza dzień wcześniej. Zaczął uciekać, a Mariusz go gonić. Starzec jak na swoje lata był szybki, a Mariusz do tego trochę pijany. Wbiegli w alejkę, staruch wskoczył do kanałów. Uciekał dosyć długo, krętymi korytarzami. Mariusz dobiegł do ślepego zaułka, starca nie było widać. Pewnie go zgubiłem. Jednak zorientował się, że stoi dokładnie w miejscu, w którym znalazł kostium. Do tego mokre ślady stóp starca znikają dziwnie w ścianie. Jakby w nią wbiegł i przeniknął. Podszedł bliżej i zobaczył mały, metalowy panel z cyframi od 0 do 9. Chwilę się zawahał i wcisnął 0012. Ściana się rozsunęła i zobaczył coś jakby jakąś kwaterę lub bazę operacyjną. Były tam przyrządy do ćwiczeń, dwa inne manekiny z kostiumem i wielka mapa Polski. Przy kilku największych miastach widniały cyfry. Warszawa 0012, Kraków 0010, Gdańsk0001, Bydgoszcz 0014 itd. Niektóre z cyfr były przekreślone grubą, czerwoną kreską, a przy jednym był znak zapytania.