Przytoczę kilka śmiesznych momentów, które spotkały mnie tuż przed premierą filmu. Otóż...
Jak byłem w wojsku w sierpniu to dowództwo uznało, że należy nas wysłać do cywilizacji, czyli do kina. Zrobili listę, wezwali nas na świetlicę i pan plutonowy zaczął czytać tytuły filmów, a my mieliśmy wybrać jeden, na który pójdziemy.
W momencie, gdy plutonowy przeczytał "Mroczny Rycerz" uśmiechnął się z kpiną i powiedział- Co to ma być?
Powiedziałem, że film o Batmanie, na to jeden z szeregowych:
- Kto ci pójdzie na Batmana?
Drugi szeregowy pośpiesznie skomentował: Batman to bajka jak skur*****, tak samo jak ten Hellboy co teraz leci.
Grupa uznała definitywnie, że na Batmana nie pójdziemy, mimo, że jeden z nich (który cieszył się szacunkiem) skomentował:
- Mój kumpel był na tym i mówił, że zaje*****.
Jednakże szeregowi doszli do wniosku, że są zbyt poważnymi i dojrzałymi ludźmi i na bajkę nie pójdą. Wybrali film - "Mumia: Grobowiec cesarza Smoka"....
Można rzecz, że film bardzo ambitny, głęboki i poważny, żadna tam bajka...
Dowództwo planowało nasz drugi wypad do kina. "Mumia" o dziwo, nie zdobyła uznania ze strony szeregowych, zaskakujące, ale... zastanawiali się, czy by nie pójść za drugim razem na Batmana. Wszystko popsuł jednak pan kapral, który był w kinie i tak to skomentował:
- Ten film to chu****- zapanowała cisza- to znaczy średni, trochę nudny. A ten sławny Joker jest przereklamowany, daleko mu do Nicholsona. ogólnie film niezły.
A zatem dostaliśmy trzy różne opinie na temat tego filmu od jednej osoby:
- chu****,
- średni,
- niezły.
Jednakże to wystarczyło, aby zniechęcić szeregowych, w końcu słowa kaprala są święte. Tym razem wybrali film "Uprowadzona" z Liamem Neesonem....
Na szczęście autobus nie odpalił i nie pojechaliśmy. Później oglądałem ten film na kompie, straszna żenada, nudny, przewidywalny, bez polotu.
Mimo wszystko cieszę się, że ominął nas seans Batmana. Poszedłem sobie na niego na pierwszej przepustce (z rodzinką) i oglądnąłem ze spokojem i w skupieniu, nie bojąc się, że jakiś szeregowany zacznie w trakcie seansu bawić się komórką, albo, że zacznie wygłaszać swe przemyślane i dogłębne uwagi.
w każdym bądź razie w trakcie seansu miała miejsce zabawna scena. Otóż...
Film już trochę trwał, nagle przyszła na seans spóźniona para (ojciec, matka) i ich dziecko chłopczyk, może miał 8- 9 lat. Siedli sobie jakieś trzy rzędy przed nami. Może nie upłynęło pięć minut i jest scena jak Joker wyskakuje z worka na zwłoki. Chłopczyk rozpłakał się, wtulił się w rodziców, ojciec przytulił go do siebie. Zbulwesrowani tą sceną rodzice wyszli, zabierając dzieciaka ze sobą.
Nie wiem czemu, ale patrząc na nich i na reakcję dzieciaka poczułem wielką satysfakcję. Naprawdę. Nasze polskie, niezbyt skomplikowane społeczeństwo nadal uważa Batmana za bajkę dla dzieciaków. Fajnie było zobaczyć złość i rozczarowanie w oczach rodziców, a łzy dzieciaka były prawdziwą nagrodą. Powróciły dobre, stare czasy Burtona, kiedy to matki były oburzone seansem "Powrotu Batmana".
Drugi raz ucieszyłem się podczas innej przygody...
Byłem w Beverly Hills- wypożyczalnia dvd w Krakowie. Jakiś gość koło 50- siątki coś tam pożyczył i podszedł do kasy. Pani siedząca za ladą, 20- kilka lat, powiedziała:
- Zapraszamy jutro na premierę najnowszego Batmana.
Gość:
- A to jest dla dzieci czy coś poważniejszego?
Kobieta:
- Zdecydowanie poważniejszego, dla dorosłych widzów.
Krótkie słowa, a jak mnie ucieszyły. Miło było poczuć, że Batmanowi na ekranie przywrócono cześć i chwałę.
Jak byłem w wojsku w sierpniu to dowództwo uznało, że należy nas wysłać do cywilizacji, czyli do kina. Zrobili listę, wezwali nas na świetlicę i pan plutonowy zaczął czytać tytuły filmów, a my mieliśmy wybrać jeden, na który pójdziemy.
W momencie, gdy plutonowy przeczytał "Mroczny Rycerz" uśmiechnął się z kpiną i powiedział- Co to ma być?
Powiedziałem, że film o Batmanie, na to jeden z szeregowych:
- Kto ci pójdzie na Batmana?
Drugi szeregowy pośpiesznie skomentował: Batman to bajka jak skur*****, tak samo jak ten Hellboy co teraz leci.
Grupa uznała definitywnie, że na Batmana nie pójdziemy, mimo, że jeden z nich (który cieszył się szacunkiem) skomentował:
- Mój kumpel był na tym i mówił, że zaje*****.
Jednakże szeregowi doszli do wniosku, że są zbyt poważnymi i dojrzałymi ludźmi i na bajkę nie pójdą. Wybrali film - "Mumia: Grobowiec cesarza Smoka"....
Można rzecz, że film bardzo ambitny, głęboki i poważny, żadna tam bajka...
Dowództwo planowało nasz drugi wypad do kina. "Mumia" o dziwo, nie zdobyła uznania ze strony szeregowych, zaskakujące, ale... zastanawiali się, czy by nie pójść za drugim razem na Batmana. Wszystko popsuł jednak pan kapral, który był w kinie i tak to skomentował:
- Ten film to chu****- zapanowała cisza- to znaczy średni, trochę nudny. A ten sławny Joker jest przereklamowany, daleko mu do Nicholsona. ogólnie film niezły.
A zatem dostaliśmy trzy różne opinie na temat tego filmu od jednej osoby:
- chu****,
- średni,
- niezły.
Jednakże to wystarczyło, aby zniechęcić szeregowych, w końcu słowa kaprala są święte. Tym razem wybrali film "Uprowadzona" z Liamem Neesonem....
Na szczęście autobus nie odpalił i nie pojechaliśmy. Później oglądałem ten film na kompie, straszna żenada, nudny, przewidywalny, bez polotu.
Mimo wszystko cieszę się, że ominął nas seans Batmana. Poszedłem sobie na niego na pierwszej przepustce (z rodzinką) i oglądnąłem ze spokojem i w skupieniu, nie bojąc się, że jakiś szeregowany zacznie w trakcie seansu bawić się komórką, albo, że zacznie wygłaszać swe przemyślane i dogłębne uwagi.
w każdym bądź razie w trakcie seansu miała miejsce zabawna scena. Otóż...
Film już trochę trwał, nagle przyszła na seans spóźniona para (ojciec, matka) i ich dziecko chłopczyk, może miał 8- 9 lat. Siedli sobie jakieś trzy rzędy przed nami. Może nie upłynęło pięć minut i jest scena jak Joker wyskakuje z worka na zwłoki. Chłopczyk rozpłakał się, wtulił się w rodziców, ojciec przytulił go do siebie. Zbulwesrowani tą sceną rodzice wyszli, zabierając dzieciaka ze sobą.
Nie wiem czemu, ale patrząc na nich i na reakcję dzieciaka poczułem wielką satysfakcję. Naprawdę. Nasze polskie, niezbyt skomplikowane społeczeństwo nadal uważa Batmana za bajkę dla dzieciaków. Fajnie było zobaczyć złość i rozczarowanie w oczach rodziców, a łzy dzieciaka były prawdziwą nagrodą. Powróciły dobre, stare czasy Burtona, kiedy to matki były oburzone seansem "Powrotu Batmana".
Drugi raz ucieszyłem się podczas innej przygody...
Byłem w Beverly Hills- wypożyczalnia dvd w Krakowie. Jakiś gość koło 50- siątki coś tam pożyczył i podszedł do kasy. Pani siedząca za ladą, 20- kilka lat, powiedziała:
- Zapraszamy jutro na premierę najnowszego Batmana.
Gość:
- A to jest dla dzieci czy coś poważniejszego?
Kobieta:
- Zdecydowanie poważniejszego, dla dorosłych widzów.
Krótkie słowa, a jak mnie ucieszyły. Miło było poczuć, że Batmanowi na ekranie przywrócono cześć i chwałę.