Aktualności:

"Batman: Mroczne zwycięstwo" od 27 listopada.

Menu główne

Nasze recenzje komiksów z Batmanem

Zaczęty przez Juby, 19 Lipiec 2009, 22:01:54

Juby

Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Crowridd



Scenarzysta:
Pierwszym przeczytanym przeze mnie runem Batmana był ten stworzony podczas Odrodzenia. Opinie na temat historii pisanej przez Kinga są oczywiście podzielone - ja od kilku lat zdanie na temat jego interpretacji Mrocznego Rycerza mam niezmienne. King potrafi pisać Batmana, jego Batman jest tym, którego polubiłem i pomimo słabszych zeszytów całość bardzo mocno się broni. King to dla mnie marka.

Rysownik/Inker:
Clay Mann - zeszytów narysowanych przez tego pana wiedziałem wiele. Pierwszym był chyba Red Hood and the Outlaws i już wtedy zauważyłem, że jego kreska ma styl i wyróżnia się na tle konkurencji. Nie jest to mój ulubiony artysta, ale wiem że kiedy trafię na komiks narysowany przez niego, to pod względem estetycznym się nie zawiodę. Takie smaczki, jak cień twarzy Jokera padający na drzwi czy twarz Seliny stojącej za Jokerem, który chwilę przed oddał kilka strzałów - klasa.
Jeśli chodzi o tusz, to ciężko nie zauważyć dobrze wykonanej pracy. Było kilka kadrów, gdzie się przez niego na dłużej zatrzymałem, np. Batman pytający Catwoman, czy była w danym miejscu z Jokerem. Wszystko na tym panelu można było z ich twarzy wyczytać... Prosty zabieg, a zadziałał świetnie.
Liam Sharp, jako drugi rysownik/inker też na bardzo dobrym poziomie - jego styl jest diametralnie inny, niż Manna - jego trzy zeszyty były bardzo mroczne, przerażające i pasowały do narracji, jaka miała wówczas miejsce - dla mnie na plus.

Kolory:
Tomeu Moreu/Liam Sharp - ok. Czasami świetnie, a czasami po prostu dobrze. Przez większą część czytania nie zwracałem uwagi na kolory Moreu, a to chyba dobrze. U Sharpa nie da się nie zwrócić na nie uwagi. W tym przypadku też dobrze.
 
Do ostatniego komiksu spod linii BL podszedłem więc z entuzjazmem i z pewnością, że będzie to dobrze spędzony czas. No i taki rzeczywiście był.
Kontynuacja przygód Batmana i Catwoman z runu Kinga wypadła przyzwoicie - momentami czułem się, jakbym czytał jeden z zeszytów z Odrodzenia.
Komiks przedstawia trzy odległe od siebie na linii czasu historie. Z każdą kolejną stroną wszystko było jaśniejsze, łączyło się powoli ze sobą, a ja nie miałem w ogóle poczucia, że gubię się w tej historii. Wydaje mi się, że przy tak poprowadzonej fabule naprawdę trzeba mieć talent, żeby napisać to tak, żeby czytelnik się nie pogubił.
Przeciwieństwem tak poprowadzonego scenariusza jest inny komiks DC, który czytałem w tym roku, pt. Deathstroke - Zawodowiec, napisany przez Christophera Priesta - tam gubiłem się co czwartą stronę...
 
Batman/Catwoman trzyma się kupy od początku do końca, z każdym przeczytanym zeszytem chce się coraz więcej - nie było tu moim zdaniem żadnego zapychacza, a historia toczyła się bardzo dobrym tempem.
Spoiler
Niestety jeden zabieg, który tu zastosowano mnie mocno zawiódł - Clayface. Tego pana można do każdej historii wkleić i wytłumaczyć nim prawie wszystko - wg mnie to pójście na łatwiznę. Uważam, że King mógł odpuścić sobie takie zakończenie historii głównej antagonistki; "ożywienie" jej na tym etapie historii nic nie zmieniło, a kolejne wdrożenie Clayface'a w fabułę uważam za niepotrzebne.
[Zamknij]
Wydaje mi się, że Batmana było tutaj najmniej, jednak kiedy już się pojawiał, to podsumować mogę go słowami: dramat, smutek, bezsilność i to wszystko x2.
Joker i Catwoman - główne postaci tego komiksu bardzo na plus, nie mam się do czego przyczepić, ale też nie było to nic czego nie czytałem wcześniej u Kinga.
Trochę wkurzały konwersacje pomiędzy Seliną a Heleną, które na dobrą sprawę do niczego nie prowadziły, a były za bardzo rozpisane (podobnie jak niektóre sceny pomiędzy Batmanem a Catwoman w runie Kinga).
Grayson - rozmowa o tym, dlaczego jako Robin miał strój takiego koloru, a nie innego - świetne.
Antagonistka - fajny pomysł, zawsze to jakieś odświeżenie. W pewnym momencie komiksu była już tylko tłem dla relacji Bruce - Selina. Smutnej w pewnym sensie relacji.
 
Z rzeczy, które mnie zaskoczyły, to pojawienie się na dwóch kadrach Ink, która walczy z Heleną - czytam obecnie zeszyty Batman Beyond, więc niezły zbieg okoliczności.
 
Poza główną historią tom zawiera też kilka innych zeszytów.
 
Batman Annual #2 oraz Detective Comics #1027 - te zeszyty ukazały się już u nas kilka lat temu.
#1027 to nawet oryginalna historia z dobrym zakończeniem, natomiast wizualnie jest bardzo źle. W ogóle nie mój gust.
Annual został tu przedzielony innymi historiami - nie wiem w sumie dlaczego. Bardzo, bardzo dobry komiks - chwyta za serce, jest napisany tak, żeby to właśnie zrobić - chyba jedna z lepszych rzeczy o Batmanie i Catwoman, jakie czytałem.
"Nie jestem tu by ci pomagać".
Osobiście wydaje mi się, że spotkali się na ulicy (albo na łodzi).
 
Catwoman 80th Anniversary 100-Page Super Spectacular #1 - Janin jako rysownik, więc wszystko tu zagrało pod względem wizualnym. Sama historia - prosta, krótka, życiowa i w konwencji relacji Bruce-Selina.
 
Batman/Catwoman Special #1 - pod względem wizualnym muszę się do jednej rzeczy przyczepić - Selina chodząca po linie nad ulicą. Tak źle narysowanej perspektywy nie widziałem chyba w żadnym innym komiksie. Wygląda to jakby główna bohaterka miała ponad 100 m wzrostu. Artysta ewidentnie miał krótki deadline.
 
Prawie każda historia w tym komiksie miała swoje "piosenki". Tego w komiksach bardzo nie lubię. King najwyraźniej to uwielbia.
 
W komiksie znajdziemy kilkadziesiąt wariantów okładek - świetne wydanie. Polecam.



 


Juby

#497
Dzięki za recenzję. Miło zobaczyć, że komuś poza mną też jeszcze się chce podzielić swoim zdaniem na tym forum.

Cytat: Crowridd w 02 Czerwiec  2024, 15:57:07Batman/Catwoman Special #1 - pod względem wizualnym muszę się do jednej rzeczy przyczepić - Selina chodząca po linie nad ulicą. Tak źle narysowanej perspektywy nie widziałem chyba w żadnym innym komiksie. Wygląda to jakby główna bohaterka miała ponad 100 m wzrostu. Artysta ewidentnie miał krótki deadline.
E tam, bez przesady. Gdybyś o tym nie napisał nie zwróciłbym na to uwagi, a nawet teraz myślę że odrobina dobrej woli i widzi się Selinę chodzącą po linie, a nie 8-piętrową kobietę kroczącą po ulicy. Zawinił pusty chodnik i brak cieni moim zdaniem.

Ode mnie dwie kolejne recenzje. Sen Nietoperza pozostawiony bez oceny (bo autentycznie nie wiem czy mi się podobało, czy też nie i w jakich ramach go oceniać), z kolei trzeci tom Ziemi Niczyjej to pierwszy od dwóch lat klasyczny Batman, którego oceniłem tak nisko.



https://www.batcave.com.pl/komiksy-polska-2024/sen-nietoperza/#1



https://www.batcave.com.pl/komiksy-polska-2024/batman-ziemia-niczyja-tom-3-walka-o-gotham/#1
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Crowridd

Cytat: Juby w 04 Czerwiec  2024, 10:19:57Dzięki za recenzję. Miło zobaczyć, że komuś poza mną też jeszcze się chce podzielić swoim zdaniem na tym forum.
E tam, bez przesady. Gdybyś o tym nie napisał nie zwróciłbym na to uwagi, a nawet teraz myślę że odrobina dobrej woli i widzi się Selinę chodzącą po linie, a nie 8-piętrową kobietę kroczącą po ulicy. Zawinił pusty chodnik i brak cieni moim zdaniem.

No ja właśnie tylko na to zwróciłem uwagę - wygląda to z każdej strony źle.

Z Twoją recenzją Ziemi się wstrzymam - jeszcze nie zacząłem tej serii.

Crowridd

#499


Scenarzysta:
Mam za sobą zaledwie 2 komiksy napisane przez tego scenarzystę: Joker – Zabójczy uśmiech i Green Arrow, który został u nas wydany w DC Deluxe. Obydwa tomy to świetnie historie, do których wracam co jakiś czas. Historia z Jokerem to coś, co poleciłem już jednej osobie, która raczej nie czyta komiksów - była pod wrażeniem, jak to zostało świetnie napisane. Ja osobiście bardzo lubię "psychologiczne" historie i Jeff Lemire sprawdził się tu bardzo dobrze. Green Arrow natomiast to jak na razie jedyny komiks z mojej kolekcji, który czytałem prawie do 03:00 w nocy nie mogąc się od niego oderwać. Co rozdział nie mogłem doczekać się kolejnej historii - tak to zostało poprowadzone, że komiks, który wydawałby się akcyjniakiem okazał się w rzeczywistości czymś więcej. Wszystko - od postaci głównych, po poboczne, a na złoczyńcach i akcji kończąc zostało tu przedstawione na najwyższym poziomie. Dla porównania Ptaki Nocy od Dixona, czy Deathstroke od Priesta, które wyszły pod Hachette to najzwyklejsze akcyjniaki niemające w sobie nic, poza właśnie wartką akcją  - do zapomnienia po jednym przeczytaniu.

Rysownik/Inker/Kolory:
Nie mam żadnego komiksu tego artysty, ale przez lata jego prace "wyświetlały" mi się w Internecie nie raz. Styl jak dla mnie bardzo charakterystyczny i nie do podrobienia - przez większą część komiksu było ok, czyli niechlujnie ale czasami zdarzały się takie kwiatki, jak Batman wlatujący przez okno (na dole załączam zdjęcie). Takie kadry to ja widzę na stronach dodatkowych, jako przymiarka/szkic do ostatecznego rysunku. Rozumiem ten styl, nie jestem jego zwolennikiem ani przeciwnikiem i dobrze raz na jakiś czas zobaczyć komiks w takim stylu. Dustin Nguyen na plus.

Krótki, 3-zeszytowy komiks opowiadający o początkach przygód Robina i Batmana - mówiąc o początkach mam na myśli okres, w którym Dick Grayson nie ma jeszcze swojego charakterystycznego stroju. Niby nic odkrywczego, ale historia ta naprawdę jest ciekawa i broni się jak na coś, co już wcześniej widzieliśmy. Broni się, ponieważ niejednokrotnie widzę tu innego Batmana, niż zwykle - bardzo oschłego, zero-jedynkowego i trudnego w relacji z Robinem. Przeciwieństwem dla niego jest Alfred, który przyjął rolę tego, który prostuje niektóre pomysły Brusa. Standardowy zamysł fabuły, ale przez niektóre smaczki i bardzo zwięzłe i konkretne poprowadzenie historii trzyma się to wszystko kupy i potrafi zaskoczyć. Wpasowanie do tego Killer Croca (jego postury, która ma wpływ na walkę, ale też jego "genezy") było strzałem w dziesiątkę.
Jak na 3 zeszyty udało się scenarzyście zawrzeć naprawdę sporo ciekawych epizodów - przez chwilę mamy tu Ligę, a  zeszyt ze spotkania Robina z takimi postaciami jak Kid Flash, Wonder Girl czy Roy Harper ma tu odzwierciedlenie w finale. Samo spotkanie Robina z tą grupą, które było "prezentem urodzinowym" od Batmana przypominało mi nieco wątek z Wieży Babel. Scenarzysta nawet tak "niewinne" spotkania potrafił przedstawić czytelnikowi w zaskakujący sposób i to mi się w tym komiksie podobało.
Wracając jeszcze do samego Nietoperza, to jego zachowanie jest często odbiegające od tego, do którego przywykłem. W pewnym momencie kwestie, które wypowiadał pasowały do tej postaci tak samo, jak śmiejący się Mroczny Rycerz u Millera w nieszczęsnym All Star Batman & Robin, the Boy Wonder. Za nietrafiony wątek uważam też rozmowę trójki głównych bohaterów przy stole - nie pasowało mi tam wszystko.

Komiks kupiłem w HC - okładki na obwolucie są oczywiście inne od tych z samego komiksu, plus szkice i sporo nawet alternatywnych okładek. Polecam.















Juby

Ugh, taki styl ilustracji to zdecydowanie nie moja bajka, a ostatni kadr z Batmanem to już w ogóle WTF? :P

A co do Jeffa Lemire'a - polecam Moon Knight z Marvel Now 2.0. Brat mi to pożyczył i łyknąłem te 344 strony praktycznie na raz. Fantastyczna rzecz, wciągająca, fantastycznie napisana/poprowadzona i ciekawie zilustrowana w kilku stylach.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Crowridd

No ten kadr to jakaś pomyłka. W ogóle zastanawiam się, jak takie rzeczy przechodzą akcept redaktora.

Crowridd

Właśnie zauważyłem przy okazji ponownego czytania, że tego rysownika jednak mam u siebie: Superman/Batman: Udręka (WKKDC). Tylko, że w tym komiksie jest inny inker i kolorysta, i stąd nie przypomina wizualnie tego z recenzji.

Juby

Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Crowridd

https://www.batcave.com.pl/komiksy-polska-2020/ptaki-nocy-tajemnice-i-morderstwa/#1

Co do tej recenzji, to o seksualizacji w Ptakach Nocy jest też mowa we wstępie do Ptaki Nocy - Polowanie od Hachette - zgadzam się, że jest to komiks skierowany do wszystkich, a nie do węższej grupy młodych osób.

Czytając komiks od Hachette i Twoją recenzję mogę stwierdzić, że komiksami skierowanymi stricte do młodych, gdzie teksty wzbudzają już u mnie trochę zażenowanie są te o Harley Queen (ongoing). Mam jeden od Hachette i jeden z WKKDC (obydwa były "w pakiecie" z innymi komiksami, które kupowałem) no i tam nie ma mowy, żeby dojrzała osoba miała z tego jakiś większy fun.

Juby

Jestem po 155 stronach Polowania z kolekcji i tam - pomijając tę wzmiankę we wstępie - to akurat nie ma "szczucia cycem" zarzucanego Edowi Benesowi, a Huntress to w ogóle jest ubrana szczelnie od stóp do szyi :P Prace Gary'ego Franka (pierwsza historia + okładki) są znakomite, ale już w rysunkach Matta Haleya w tytułowej historii bohaterki potrafią mieć tak nienaturalnie powykręcane ciała i nogi, że nie wygląda to dobrze. Może dzisiaj skończę ten tom i od jutra biorę się za 58. (Na skrzydłach).
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Crowridd




Scenarzysta:
Walt Simonson - nie czytałem chyba niczego wcześniej od tego scenarzysty, i ciężko mi się do niego odnieść i porównać. Też jako rysownik mignął mi w dwóch czy trzech zeszytach. W tym komiksie scenariusz gra mniejszą rolę niż warstwa wizualna, jednak jak na lata 90. to nie mam się do czego przyczepić. Pewnie w tamtych czasach mój odbiór byłby zdecydowanie lepszy. Akcja przebiegała w dobrym tempie i nie było nudnych momentów, więc plus dla pana Simonsona.

Artysta:
Daniela Breretona znałem już wcześniej z one-shotu sprzed 24 lat - JLA: Seven Caskets. Odpowiadał on tam nie tylko za warstwę wizualną, ale też za scenariusz. Komiks był utrzymany w bardzo podobnej konwencji - świat nadnaturalny z duchami, potworami i podróżami w czasie, a w tym wszystkim Liga Sprawiedliwości. W tamtym tytule, jak i w tym jego malowane kadry prezentują się naprawdę bardzo dobrze - jego styl bardzo przypadł mi do gustu i ciężko byłoby go pomylić z innym artystą.
Samymi kadrami rysownik przez całą opowieść grał w bardzo ciekawy sposób. Nie zauważyłem nawet, w którym momencie Metropolis stało się niemal piekłem na ziemi, które wizualnie bardziej przypomina Gotham, niż miasto Supermana. Ciekawy zabieg.

Komiks z kategorii World's Finest jest dobrą odskocznią od typowych opowieści z serii Batman czy Superman. Element fantastyki, duchów i  demonów wpleciony do Gotham i Metropolis zadziałał świetnie i w moim mniemaniu takie historie są w DC potrzebne.
O czym jest komiks? Dwójka demonów do osiągnięcia swojego celu, postawionego na początku opowieści potrzebuje Supermana i Batmana. Krok po kroku wdrażają swój plan zawładnięcia umysłami superbohaterów, ażeby go zrealizować. Jaki jest tego skutek? Totalne zagubienie obydwu bohaterów - Clark i Bruce nie mogą odnaleźć się w swojej nowej rzeczywistości; mają omamy, koszmary, sny na jawie, nie mogą się wyspać. Brak snu jest kluczową bronią przeciwko tej dwójce.
Skutek? U Batmana pogorszenie umiejętności w walce, nieradzenie sobie z przeciwnikami, utrata pewności siebie, strach przed mrokiem. Superman staje się natomiast przeciwieństwem Człowieka ze stali. Jak się to czyta? Świetnie. Ale czy byłoby tak, gdyby nie rysunki Breretona? Wątpię. Jako całość ten komiks broni się dobrze, ale gdyby ta historia została narysowana przez innego artystę, nie działałaby tak samo. Jego prace pasują do historii fantastycznych i dobrze, że właśnie w tym komiksie możemy go oglądać.

Jeżeli chodzi o antagonistów, to z tej trójki znałem wcześniej tylko Silver Banshee z jednego z zeszytów Action Comics z lat 90. Pozostała dwójka to dla mnie nowość - w tym komiksie pełnią bardziej rolę zapychaczy.

Polecam ten komiks jako alternatywę do przyziemnych komiksów z tymi superbohaterami. Robotę robią tu kadry, a fabuła to dobry akcyjniak.

Poza główną historią tom zawiera również jeden dodatkowy zeszyt: World's Finest #88 z 1957 roku. Typowa historia z tamtych lat - przeczytałem takich w tym roku dosyć sporo i na pewno nie była to "najcięższa" opowieść do przeczytania. Joker, Lex Lutor i śmieszki z Batmana i jego grupy. Ot co.
Jak to w WKKDC są tu okładki alternatywne, więc nie ma na co narzekać.




JLA: Seven Caskets dla porównania.