Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Star Wars

Zaczęty przez Altair, 16 Sierpień 2009, 23:34:26

LelekPL

Jak na mnie aktorzy wypadli na tyle dobrze, że nie miałbym nic przeciwko gdyby zrobili serial na Disney+ z Alden jako Hanem lub Donaldem jako Lando. Filmu na pewno nie będzie, ale serial ma super potencjał. Myślę, że nawet większy z Lando, bo można wtedy użyć Maula (z Hanem to jest niemożliwe) i Daenerys mogłaby tym razem romansować z Lando. Widzielibyśmy jak radzi sobie w światku przestępczym i niczym Walter White zostaje na końcu władcą Cloud City. Han i Chewie mogliby natomiast pojawiać się gościnnie.

Juby

Jeśli komuś nie odpowiada casting młodego Hana Solo, zawsze są metody, którymi można to obejść. ;)


Night_Wing [usunięty]

Na początku tego posta dodam małe ,,ale": gusta pozostają gustami, w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Oto moja wyjątkowa lista ,,ukochanej jedenastki filmów z Uniwersum Star Wars" (oprócz animacji z 2008 roku), które bardzo, ale to bardzo sobie cenię. Każdy z tych kinowych obrazów jest wyjątkowy; nawet dla mnie miejsca tych filmów na tej liście są nie do końca ,,ostateczne", są kontrowersyjne i niejasne. Powiedzmy, że takowe uporządkowanie ma swą finalną formę jedynie w 70%. Być może z każdym kolejnym seansem, któregoś z tytułów w zestawieniu, tytuł ten z mojej perspektywy będzie bardziej dojrzale odbierany, zatem jego miejsce na gwiezdnowojennej liście może ulec zmianie.


Mały update do oceny/opinii "The Mandalorian"; odcinki 2-4 pierwszego sezonu:

Czwarty epizod pierwszego sezonu "The Mandalorian" za mną. Na podstawie tego co dała mi, jako zaangażowanemu w Gwiezdne Wojny sympatykowi i geekowi, ta produkcja, powiem tylko jedno: Disneyowskie Star Wars zrobiło coś wielkiego! Coś tak fenomenalnie dobrego i majestatycznego, i to od czasów "The Last Jedi", że aż można by się za głowę złapać: ,,dlaczemu" sztab twórców "The Mandalorian" nie pracował nad kinowym Epizodem IX Star Wars?

Rozdział IV serialu postawił sprawę jasno i czytelnie: "The Mandalorian" został stworzony na potrzeby widza w całym spektrum wieku, i o całym spektrum zainteresowań, co oznacza, że dzieło to trafia do dzieciaka, młodzieży i dorosłych nerdów wychowanych na klasycznej Trylogii czy gwiezdnowojennej świeżości z Nowego Kanonu, i tych, którzy chcą doświadczyć czegoś spod znaku marki Star Wars, nie znając zupełnie tego świata, a oglądając tylko ostatnie filmy Abramsa i Johnsona. Nasz "Mando" nie ma serca z kamienia; to postać, która powinna spodobać się średniemu typowi widza, czyli każdemu: nieprzenikniony, odważny, tajemniczy, wolny duch i ktoś komu zależy na innych, ale nie podejmuje on żadnych relacji i związków z innymi, aby nie narazić na cierpienie i straty swych bliskich... Przywiązanie do credo swej ,,małej ojczyzny", mądrość, skupienie, spokój... Taki jest tytułowy bohater... ,,Tak każe obyczaj". A Yoda, jak ów epizod czwarty pokazał, to taki specyficzny malec, o słodyczy swego ciałka, swego całego Ja o sile do potęgi entej i entej i entej. Ach, jak on trzymał ten swój kubeczek i siorbał delikatnie tą swoją zupkę czy cokolwiek to było. Po prostu miękło serce od tego, smutki odlatywały na bok, gdzieś twardość ludzkiego charakteru topiła się odsłaniając ludzkie emocje; od razu wpadało się w jakąś mantrę bujania w obłokach! I wcale nie było tak, że Baby Yody mieliśmy do tej pory (połowa pierwszej serii "The Mandalorian" za mną) za dużo. Kreacja ,,zielonkawego gnomika" została rozpisana intuicyjnie, prawidłowo, także nienachalnie. Soczysta 10 w dziesięciostopniowej skali oceny, dla odcinka nr 4 "The Mandalorian".

Shadow of the Bat

Ranking dość...niespotykany przyznaję. Patrząc na niego wnoszę, że musiałeś być bardzo rozczarowany Skywalker. Odrodzenie skoro umieściłeś go tak nisko, ale Ostatniego Jedi i Przebudzenie tak wysoko.

Na początku ja też byłem zachwycony TLJ. Do tego stopnia, że w mojej recenzji dałem mu ocenę 10/10/ Niestety im więcej razy go oglądałem tym bardziej zacząłem dostrzegać rażące problemy i...powiedzmy dość nachalnie wrzuconą poprawność polityczną. Niemniej jednak nadal są w tym filmie rzeczy które bardzo mi się podobają. Nauki Luke'a, scena z Lukiem i Yodą, walka w sali tronowej, sprytne załatwienie pijanego swą potęgą Snoka, ostatni bohaterski czyn Luka (chociaż jego śmierć była baaardzo naciągana i niepotrzebna). Dziś oceniam ten film na 7/10.

Jeśli ktoś chce zapoznać się z mym inicjalnym zachwytem nad TLJ to tu jest moja recenzja:


Popełniłem także Obronę Skywalkera czyli stanąłem w obronie wersji Luka z TLJ (to zdanie nadal podtrzymuję):


LelekPL

Też bardzo mi się Ostatni Jedi podobał po pierwszym seansie. BARDZO! Tak jak wspomniałeś film posiada wiele spektakularnych scen, zwłaszcza ta w sali tronowej czy manewr Holdo. Jednak po powtórkach było gorzej. Nie kojarzę nachalnej poprawności politycznej w tym filmie w ogóle, ale problemem było dla mnie tempo. Film w drugim akcie się po prostu zatrzymuje, a fabuła B związana z Canto Bight po prostu nie działa, a szkoda, bo normalnie fajnie by było zobaczyć noe zakątki galaktyki. No i to co zrobili z Rey po sali tronowej było słabe. W tamtej scenie przegrała walkę o duszę Kylo, dowiedziała się, że jest po prostu nikim, a w kolejnej z uśmiechem na twarzy pilotuje Sokoła. Wydawało mi się jakby coś tam wycieli.

Luke natomiast wypadł bardzo dobrze, choć nadal żałuję, że uśmiercili wszystkich bohaterów starej sagi jednocześnie nie wysyłając ich na chociażby jeszcze jedną ekscytującą podróż razem. Tej niespełnionej obietnicy najbardziej żałuję.

Shadow of the Bat

CytatLuke natomiast wypadł bardzo dobrze, choć nadal żałuję, że uśmiercili wszystkich bohaterów starej sagi jednocześnie nie wysyłając ich na chociażby jeszcze jedną ekscytującą podróż razem. Tej niespełnionej obietnicy najbardziej żałuję.

Tego żałuję chyba najbardziej. Luke, Leia, Han, Chewie, Lando, R2 i 3PO zdecydowanie powinni mieć jakąś dużą sekwencję akcji razem pokazującą jak dobrze się rozumieją i, że nadal wymiatają. Myślę, że powinna się ona pojawić w pierwszym filmie. Ewentualnie w drugim jako retrospekcja. Bardzo brakuje mi także pokazania jak potężny stał się Luke w nieco bardziej dosłowny sposób niż projekcja Mocy. Myślę, że wszyscy poza "górą" tego chcieli ponieważ próbkę jego możliwości po RotJ możemy zobaczyć w komiksach Shattered Empire i Rise of Kylo Ren, a także w grze Battlefront 2.

Juby

Ja najbardziej żałuję, że ta trylogia w ogóle powstała w takiej formie. Przez lata wyobrażaliśmy sobie z braćmi i kolegami, jak mogłyby się potoczyć dalsze przygody ukochanych bohaterów (Luke'a, Hana, Lei, 3PO, R2), czytaliśmy stare książki wydawnictwa Amber, które opowiadały fajne historie, albo graliśmy w Jedi Knights: Jedi Academy na PC, które było bardzo fajną kontynuacją Powrotu Jedi. Kiedy usłyszałem o planowanej przez Disneya siódmej części, miałem w sobie sporo sceptycyzmu, bo zakończenie oryginalnej trylogii jest tak doskonałe, że próbując stworzyć dalsze losy w tym świecie, łatwo można było się wyłożyć. Genialny marketing Przebudzenia mocy sprawił, że sceptycyzm zanikł, a ja czekałem na epizod siódmy z wypiekami na twarzy. Ależ wielkie było moje rozczarowanie, gdy wyszedłem z kina. :(

Jestem zdania, że po tak ciężko wypracowanym zwycięstwie w RotJ były dwa wyjścia na Epizod VII. Pierwszym było pokazanie upadku tego, co wywalczono. Świat, w którego wkracza widz, powinien być tym światem, którego zwiastowało zwycięstwo z Imperium i śmierć Imperatora. Czyli np. EVII powinien opowiadać historię upadku szkoły Jedi Luke'a, to jak zdradził go Kylo Ren dołączając do Snoke'a. Byłaby to również ostatnia przygoda starej ekipy (w komplecie!), po której nastąpiłaby zmiana pokoleniowa. Drugim wyjściem, jeżeli chciano zacząć w podobny sposób, jak Nową nadzieję i pokazać galaktykę jako miejsce ponownie opanowane przez złe siły, trzeba było go umiejscowić wieeeeele lat po wydarzeniach z RotJ, kiedy bohaterowie oryginalnej trylogii już od dawna nie żyją, a ich przygody są legendami. Duży przeskok w czasie usprawiedliwiałby zmiany w świecie, do którego ponownie zostajemy wciągnięci, jako widzowie. Disney zdecydował się na trzeci wariant - uznał, że je*ać Powrót Jedi, je*ać sukces Luke'a i reszty ekipy, je*ać stawkę, jaką miał ten film, je*ać sukces, jaki osiągnęli bohaterowie. Już w żółtych napisach początkowych wyzerowano sytuację polityczną odległej galaktyki = zniszczyli (inaczej nie potrafię tego nazwać) zakończenie Powrotu Jedi, aby zaprezentować do bólu wtórną, bezpieczną powtórkę z oryginalnych Gwiezdnych wojen. The Force Awakens to świetnie zrealizowana, dobra przygodówka sci-fi, ale najgorsza kontynuacja Gwiezdnych wojen, jaką mogłem sobie wyobrazić.

O ile TFA dałem szansę kolejne dwa razy i kiedyś mogę powtórzyć po raz trzeci, tak Ostatniego Jedi i Skywalkera kropka Odrodzenie widziałem tylko raz i wystarczy. Te filmy idealnie obrazują, jaki Disney miał plan na nową trylogię - odp. żadnego. TLJ jest w zasadzie epilogiem do TFA, który posunął fabułę serii o centymetry, a TRoS musiał sprostać wyzwaniu, czyli rozwinąć historię tych bohaterów (coś, co powinno być zrobione w poprzedniej części) i być jej kulminacją trylogii (a nawet 9-częściowej sagi) zarazem. Zadanie nie do wybronienia, przez które J.J. Abrams stworzył swój najsłabszy film w karierze.

Night_Wing [usunięty]

Cytat: Juby w 04 Listopad  2020, 10:12:18O ile TFA dałem szansę kolejne dwa razy i kiedyś mogę powtórzyć po raz trzeci, tak Ostatniego Jedi i Skywalkera kropka Odrodzenie widziałem tylko raz i wystarczy. Te filmy idealnie obrazują, jaki Disney miał plan na nową trylogię - odp. żadnego.

J.J. Abrams, jako współautor scenariusza do "Star Wars: Episode IX. The Rise of Skywalker", sądzę, że współtworzył ten scenariusz... na kolanie. Jest to film niezwykły, piszący nowy ,,rozdział" jak i ,,finał" dla Sagi Gwiezdnych Wojen. Niezwykły, bo - z mojej perspektywy - jest to gwiezdnowojenny epizod filmowy niedający się inaczej ocenić jak tylko: 10/10. A dlaczego? To obraz nie najgorszy, tak aby ocenić go jako na coś, co byłoby mega mierne. Nie jest też doskonały, ani ponadprzeciętny. To dzieło momentami kuriozalne - typu ,,że co?"; momentami jednak będące zachwycające swym mrokiem, niebywałą dynamiką przedstawianych wydarzeń, płynnością efektów wizualizacyjnych całej gamy. Po prostu, nie mogę poddać "The Rise of Skywalker" innej krytyce niż ocenie: 10/10. I czekam, jak tylko "Disney" zdecyduje się, aby realizować w Polsce wydania płytowe 4K Blu-Ray swych filmów w polskiej wersji językowej: dubbing, lektor i napisy. Wtedy też na pewno kupię ów Epizod w najwyższej jakości obrazu i dźwięku... ;) 


Shadow of the Bat

Jak wam się podobał nowy odcinek Mando? Moim zdaniem tym razem wyszedł im jeden ze słabszych epizodów co nie znaczy, że ogólnie jest słaby. Zaskoczył mnie spory zgrzyt techniczny jeśli chodzi o animację małego Yody. Dajcie znać czy obejrzeliście zanim rozwinę się ze spoilerami. Moja opinia poniżej.


LelekPL

#174
Mi się odcinek podobał. Kolejny o zamkniętej w sobie fabule i wtedy serial jest chyba najlepszy. Poza tym nawiązania do klasycznych pulpowych historii sci-fi z potworami z innej planety i oczywiste odniesienia do Obcego były dla mnie strzałem w dziesiątkę. Baby Yoda jak zwykle słodki, ale to zagrożenie, które stowrzył w tym odcinku najbardziej wciągało i świetnie doprowadzili do sytuacji, w której bohaterowie są bez wyjście, że samemy zastanawiasz jak do cholery z tego w ogóle wyjdą. Tempo trochę powolne w tym odcinku, ale nie było źle.

Ogólnie nie jest to serial, który kiedykolwiek miał jakiś rewelacyjny odcinek. Żadnego nie oceniłbym na więcej niż 8/10. Ale żaden też nie był słaby. Wszystkie raczej oscylują w przedziale 6-8/10. Ale w połączeniu z świetną realizacją to wystarcza na dobrą weekendową rozrywkę.

Night_Wing [usunięty]

"Star Wars: The Mandalorian", chapter 9:

Był to odcinek, któremu postawiłbym chyba pomnik ze złota, a jego twórcom fanowskie kapliczki ku ich czci wystawił. Po pierwsze, Baby Yoda, owszem jest słodki. Jako malutki zielonkawy gnomik, z którego wylewa się potęga słodyczy kruszącej najsurowsze, najbardziej oporne serca z kamienia, ma on swą określoną rolę w tym serialu. Jest słodki i zawsze taki będzie... po wsze czasy. Ale to jedno. Zresztą na tym polega zadanie ,,bąbelka". Na moment do dziewiątego rozdziału tej niezwykłej gwiezdnowojennej opowieści włącznie, ,,bąbelek" oprócz uroku osobistego jest jedynie bardzo potężny w Mocy, naturalnie się z nią scalający (i to jest piękne; widząc malucha tak wrażliwego na Moc zapomniałem o midichlorianach; połączyłem się mentalnie z głęboką filozofią Mocy "The Last Jedi" R. Johnsona), z Mocą stanowiący jedność, i co jest najpiękniejsze: ,,bąbelek" za bardzo nie wie co się wokół niego dzieje. I mimo to, tyle w Mocy potrafi zrobić. I nikt nie powiedział, że miałby on mieć koniecznie te 50 lat; że wywodzi się wprost z linii gatunku istot, do których należał mistrz Yoda. A może ,,bąbelek" jest jego dzieckiem albo kimś mu bliskim, jakaś hybrydą, owocem ,,zakazanych badań Sidiousa" nad midichlorianami, które kontynuowałby po mistrzu Plagueisie. W każdym bądź razie malec odgrywa w "The Mandalorian" rolę MacGuffina, pchając fabułę do przodu, skupiając wokół siebie liczne wątki poboczne produkcji. Stał on się dla niej tak istotny, że nawet paradoksalnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Z połączenia jego więzi z Mando wypłynie coś bardzo ważnego. Dla naszego bohatera jest on ,,znajdą", kimś na tyle ważnym, że dotykającym głęboko jego powiązania z kulturą Mando - tym kim jest, co o nim ona stanowi. Baby Yoda i Mandalorianin są ze sobą związani na zawsze, aż do końca serialu. A sam odcinek - The Marshal - to było coś dużo więcej niż tylko mrugnięcie oka w kierunku fanów, szczególnie nerdów Klasycznej Trylogii. Dostaliśmy fenomenalną opowieść, w której byli obecni: bezkompromisowi, jak zwykle, Jawowie, również Tuskenowie w takiej ilości (Klasyczna Trylogia filmów, powieść "Kenobi", Epizod II i III, przy serialowej realizacji historii Tuskenów wymiękają!), dającej nam olbrzymią masę informacji o ich kulturze, języku, obyczajach. A na końcu mamy najlepsze: smok kryat - jego cała szeroka wizualizacja w epizodzie, wraz z wątkiem rozpisanym w tym odcinku - przeszły najśmielsze oczekiwania, jak na serial przystało. Technologia ,,StageCraft" zastosowana podczas tworzenia świata przedstawionego w "The Mandalorian" zaciera coraz bardziej granicę między fikcją a rzeczywistością. To najbardziej przełomowy technologicznie serial z ostatniej dekady.

"The Marshal" z całym szacunkiem i fanowskim zacięciem do gwiezdnowojennego Unwiersum, oceniam na: 10/10... Rewelacja, perła, diament! Ha!

Shadow of the Bat

Hej jesteśmy już po trzecim odcinku który w moim odczuciu był rewelacyjny. Fantastyczny powrót do formy po nieco słabszym w moim odczuciu drugim odcinku. Wracamy do walk z imperialnymi, zobaczymy nowych i starych Mandalorian, dowiadujemy się nieco więcej o klanie Din Jarrina. Są świetne sceny pojedynków blasterowych niczym z gry Republic Commando. Miod i jeszcze raz miód. Odcinek jest tak genialnie wykonany pod względem technicznym, że chciałbym go zobaczyć w kinie. Jak zawsze moja opinia poniżej.


Shadow of the Bat

Reuploadowałem swoją recenzję TFA którą zrobiłem po nocnej premierze filmu w 2015. Śmiesznie się to ogląda po czasie wiedząc jak ta cała trylogia skończyła. XD


Juby

Ja w swojej recenzji prosto po wyjściu z kina praktycznie nic bym nie zmienił. Ale zabawnie czytało się reakcje innych, którzy zakochani w tym filmie rzucali stwierdzenia że to najlepsze Gwiezdne wojny od czasu Imperium kontratakuje, a po mnie jechali jak po najgorszym szmaciarzu, za to że uważam TFA za gorsze od wszystkich prequeli. Teraz ci sami ludzie nie mogą przeboleć tego, jak Disney skopał swoją trylogię i sami uważają, że Prequel Trilogy lepsza. ;D

Night_Wing [usunięty]

Cytat: Shadow of the Bat w 14 Listopad  2020, 13:45:59Hej jesteśmy już po trzecim odcinku który w moim odczuciu był rewelacyjny. Fantastyczny powrót do formy po nieco słabszym w moim odczuciu drugim odcinku. Wracamy do walk z imperialnymi, zobaczymy nowych i starych Mandalorian, dowiadujemy się nieco więcej o klanie Din Jarrina.

Na stronie internetowej ,,starwars.pl", w dziale recenzji, recenzujący trzeci epizod drugiego sezonu
"The Mandalorian", sądzę, najtrafniej podsumował to, jakiej natury jest i jaki charakter przybiera powoli
ten serial, pisząc: ,,(...).Co nie zmienia faktu, że Mando po raz kolejny bardzo umiejętnie podszywa się pod bohatera komputerowej przygodówki, a nie serialu. Wszystko tutaj idzie jak po sznurku, a Din Djarin nie ma właściwie możliwości zboczyć z wytyczonej mu ścieżki. Możemy też być pewni, że co odcinek na życie tytułowego bohatera dybać będzie przynajmniej jeden random encounter, a jeśli ktoś będzie skłonny mu pomóc, to wcześniej wykonać trzeba będzie questa".

A'propos Ahsoki, na jej występ w "The Mandalorian" czekam z graniczną, ledwo co utrzymywaną cierpliwością; trzymam kciuki za ,,smarka" - togrutańską padawankę, a tak właściwie... to dalej padawankę, albo wciąż adepta Jedi, a nie jakiegoś Mistrza czy Rycerza, skoro Ahsoka - jak wiemy patrząc na ,,animowany" i książkowo-,komiksowy Nowy Kanon - porzuciła Zakon Jedi, przyjmując tym samym ciężar obowiązku ,,Strażnika Jedi". W przypadku tej postaci geekowsko intrygujące jest to, że wspomniała ją akurat elitarna Mandalorianka, Bo-Katan. Tylko ile tej Ahsoki będzie? Oby nie pojawiła się ona w ostatnich minutach finału drugiego sezonu produkcji; oby z jej postacią nie związany był w tym epizodzie jakiś mega zwrot akcji, co mogłoby sugerować, że Ahsoka zajęłaby stałe miejsce w obsadzie trzeciego sezonu! A skoro jesteśmy przy trzecim sezonie "The Mandalorian". zobaczyłbym w nim Norrę Wexley i Galliusa Raxa - postacie, które w Nowym Kanonie  powieśćiowym Star Wars już zaistniały: w Trylogii "Koniec i Początek" Chucka Wendiga. Teoretycznie pasowałyby one do wydarzeń na Osi Czasu serialu! To by było coś!