Aktualności:

"Joker: Folie à Deux" " na 4K UHD, Blu-ray i DVD od 17 stycznia.

Menu główne

Wonder Woman

Zaczęty przez Leon Kennedy, 23 Styczeń 2011, 13:34:36

LelekPL

Juby znienawidzi ten film :P

Ale mi się podobał. Emocjonalnie wypadł bardzo dobrze, film ma stałe przesłanie, które opłaca się na końcu, postacie są bardzo dobrze przedstawione, nawet Cheetah wypadła dobrze. Ale to cozwyiście zależy czy lubicie Riddlera z BF czy Electro z TASM2, bo to praktycznie ta sama historia. Cały film jest listem miłosnym do nie tylko Supermana Donnera, ale też przerysowana satyra przepychu w stylu filmów z lat 70-tych.

Akcja jest słaba niestety, film się przez to bardzo dłuży, myślę, że to będzie większy problem na powtórkach, dlatego moja ocena jest dość konserwatywna ze względu na ten punkt. Niestety nie rozumiem po co ta CGI Cheetah, która jak każda postać CGI po prostu nie posiada żadnej wagi przy podskokach... kiedy oni to naprawią!?

No i oczywiście ludzie będą się czepiali braku sensu i logiki w emocjonalnym filmie o magii i spełnianiu życzeń, ale mi się podobało, że wiele kluczowych elementów filmu budowane są na emocjonalnych beatach - typu latanie czy sam finał z Maxem Lordem. A z nim mam drugi problem w tym filmie i jego leniwym uczłowieczeniem: "Mam dziecko, więc nie jestem taki zły".
Spoiler
Jego odkupienie przez to nie wydaje się zasłużone.
[Zamknij]
Wiąże się to też z dość leniwymi dialogami, które kują w oczy w niektórych scenach, np. Diana i Barbara są na kolacji, śmieją się i pierwszy dialog "Barbara, ale ty jestes zabawna"... serio?

Mimo wszystko, za ładne zdjęcia (poza akcją), świetną muzykę i w większości skuteczne emocjonalne przesłanie daję jak najbardziej pozytywną ocenę: 7/10

DCU update:
1. Shazam 8/10
2. WW1984 7/10
3. Man of Steel 7/10
4. Wonder Woman 6/10
5. Aquaman 6/10
6. Birds of Prey 5/10
7. Justice League 4/10
8. Suicide Squad 4/10
9. BvS 3/10

Juby

Film widziało już 10 moich "internetowych znajomych" z tobą włącznie i... Połowa oceniła go negatywie (oceny 3-5/10), druga pozytywnie (kilka siódemek, jedna dziewiątka z serduszkiem na Filmwebie). Średnia poniżej sześciu, więc znacząco słabiej niż część pierwsza.

A czy mi się spodoba, przekonam się niebawem. Jeśli uda mi się "nabyć" wersję w rozsądnej jakości WW84 i Soul Pixara, to może zrobimy maraton z narzeczoną w oczekiwaniu na Nowy Rok. ;)
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Gieferg

#182
Wtf was that?

Jedynka była przereklamowanym przeciętniakiem, dwójka jest... słabsza.

- osadzenie tego w latach 80-tych jest chyba tylko po to, żeby wstawić motyw konfliktu nuklearnego. 80s się tu w ogóle nie czuje. Not one bit.
- zero dobrych scen akcji. ZERO. A finałowe konfrontacje są już w ogóle najgorsze i zabijają nudą.
- W pierwszej połowie filmy Wondy w kostiumie jest ze 2 minuty.
- wyciąganie z dupy kolejnych do niczego niepotrzebnych motywów jak nowe moce Diany, czy zbroja
- usypiający, idiotyczny finał,  w pewnym momencie mamy coś trochę jakby
Spoiler
barki z TDK do sześcianu.
[Zamknij]
- niestety wszystkie pomysły, które mi się nie podobały na papierze, w praniu wyszły tak samo źle.
- początek jest w miarę, ale im dalej tym gorzej i gorzej i gorzej i gorzej...
- za długie toto o co najmniej 30 minut
Z plusów - Wiig daje radę, (ale w pewnym momencie zostaje zepchnięta na dalszy plan i do końca nie ma już nic ciekawego do roboty),  Pascal aktorsko jest spoko, chwilami (zwłaszcza pod koniec) miałem prawie wrażenie, że widzę (i słyszę) Billa Murraya, a to zawsze dobre skojarzenie.

Ogólnie taki trochę Batman Forever X Superman Donnera, tylko bardziej irytujący.

4/10


Całe DCEU:

1. Man of Steel - 9/10
2. Batman V Superman - 7/10
3. Aquaman - 7/10
4. Wonder Woman - 7/10  (z 5/10 w górę po dzisiejszej powtórce)
5. Justice League 6/10
6. Shazam - 5/10
7. WW 1984 - 4/10
8. Suicide Squad - 2/10

Birds of Prey - nie widziałem i nie planuję oglądać/10
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Leon Kennedy

Coś czuję, że ta część będzie mocno dzieliła, co w sumie już widać 😋 Mnie zastanawiają te efekty, ponoć bardzo słabe, ale gdzieś czytałem, że to dziwny celowy zabieg, no dziwne... Mniejsza ilość akcji mi nie wadzi. Osobiście liczę na humor i głównym bohaterów i ich chemię między nimi. Żal niewykorzystanie Cheetah, ale w sumie to wszystko muszę sam zweryfikować.
CytatFilm widziało już 10 moich "internetowych znajomych" z tobą włącznie i... Połowa oceniła go negatywie (oceny 3-5/10), druga pozytywnie (kilka siódemek, jedna dziewiątka z serduszkiem na Filmwebie). Średnia poniżej sześciu, więc znacząco słabiej niż część pierwsza

Czyli całkiem nieźle. Tak jak pisałem ten film będzie mocno dzielił 😋

CytatBirds of Prey - nie widziałem i nie planuję oglądać/10

Daj szanse, to szalona jazda bez trzymanki, a choreografia podczas scen akcji jest 😍😍😍

Gieferg

Kompletnie nie interesuje mnie postać Harley (może sobie być najwyżej jako dodatek do Jokera), jak również nic, co mi będzie przypominać o Suicide Squad, a w zwiastunach nie podobało mi się absolutnie nic, tak więc dziękuję, postoję.

----

Powtórka pierwszej WW po seansie sequela daje klasyczny efekt "better by comparison". Oglądało się lepiej niż kiedykolwiek do tej pory, wszystko tu jest lepsze niż w dwójce - chemia na linii Diana-Steve, sama główna bohaterka, akcja o niebo bardziej efektowna i nawet CGIfest final battle jest zdecydowanie bardziej satysfakcjonujące od finału sequela. To dalej mocno przehajpowany film, w którym wiele rzeczy jest zrobione "tak se" ale w porównaniu z kontynuacją niebo a ziemia.

W górę na 7/10
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Juby

Aż tak?! ;D

Od wyjścia z kina widziałem jedynie fragment pierwszej części. Kilka miesięcy temu narzeczona włączyła ją, gdy puszczali (chyba) w TVN7 mniej więcej od akcji na froncie i "oglądałem" prawie do końca... Oglądałem dałem w cudzysłów, bo co chwilę wychodziłem do kuchni zająć się czymś pożyteczniejszym, tak bardzo nie mogłem patrzeć na finał. TRA-GE-DIA! Debilny twist, okropna strona wizualna (CGI-Ares, CGI-tła, od których bardzo odstają prawdziwi aktorzy), zero pomysłowej choreografii, scenariuszowo też mielizna. Uwielbiam motyw rodem z filmów Van Damme'a, czy Dragon Balla, gdy osłabiony bohater na koniec wchodzi na wyższy level i kopie tyłek przeciwnikowi, ale to musi mieć jakieś uzasadnienie, jakiś sens. Tutaj nie ma. Diana najpierw nie może nawet dotknąć Aresa (taki jest potężny), później się spina i bije się z nim prawie jak równy z równym (okej, to jeszcze kupuję), aż w końcu gdy zaczyna "wierzyć w miłość" (LOL) wskakuje chyba tysiąc leveli wyżej, tak że Ares nie może jej nic zrobić, a ona niszczy go w krótki, nieciekawy sposób. :P Patty Jenkins w jednym z ostatnich wywiadów wyznała, że finał miał wyglądać inaczej, ale studio wymusiło na niej, aby go zmienić (chcieli widowiskowej walki i dużo efektów komputerowych). Niby twierdzi, że jest zadowolona z efektu końcowego, ale ciekawe ile w tym prawdy.

Tak, jak napisałeś, jedynka była przereklamowanym przeciętniakiem, ale tylko do ujawienia się Aresa. Od tego momentu to jest 1/10, może 2/10 (bo Chris Pine daje radę, scena jego pożegnania jest urzekająca). Jeden z moich ulubionych materiałów Filmento trafnie opisuje jak spieprzony jest ostatni akt WW. Polecam!

A Wonder Woman 1984 mam na pendrive od dwóch dni, ale aż boję się włączyć (opinie są coraz gorsze, na MTC i IMDb najgorsze spośród wszystkich filmów DCU :o).
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Gieferg

Pojedynek z Aresem jest marny, ale w zestawieniu z końcówką WW1984  (rated FS for Fuckin' Stupid) urasta nagle do rangi efektownego epickiego finału.
Możliwe, że Jenkinsowej nie należy pozwalać, żeby robiła co chce :P

NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Juby

#187
Trudno mi w to uwierzyć (a przynajmniej w to, że miałbym przychylniej spojrzeć na pierwszą WW ze względu na to, jak zły jest sequel - to tak nie działa), ale przekonam się zapewne jutro wieczorem.

EDIT:
Po głosach rozczarowania, zastanawiam się, ile WW84 zarobiłaby w alternatywnym wszechświecie, gdyby nie doszło do pandemii i trafiłaby normalnie do kin w czerwcu 2020. Już w 2019 czytałem analizy zaufanych box office'owych maniaków, którzy wróżyli, że sequel może nie zarobić w USA $400 mln tak, jak zrobiła to część pierwsza, a na całym świecie wcale nie jest pewna walka o miliard. Jak teraz patrzę na miażdżące oceny widzów, wyniki b.o. z obecnych rynków i HBO Max (słabsze od Soul Pixara na Disney+), to wcale by mnie nie zdziwił scenariusz, w którym WW84 zaliczyłaby zjazd przychodami tak, jak zrobił to drugi Deadpool względem częsci pierwszej.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Gieferg

Cytatże miałbym przychylniej spojrzeć na pierwszą WW ze względu na to, jak zły jest sequel - to tak nie działa

Może u ciebie tak to nie działa, ale u mnie owszem. Miałem tak choćby z Alien 3 (którego w latach 90-tych aż tak nie lubiłem, a potem postawiłem na równi z dwoma pierwszymi filmami), Alien Resurrection, AVP, Batman Forever, Predators, BvS (które zyskiwało u mnie z każdą kolejną premierą filmów DCEU) a po obejrzeniu Skyfall, jeszcze bardziej polubiłem Quantum of Solace, które w kinie było rozczarowaniem, ale potem zyskiwało z każdym seansem.
NACZELNY HEJTER MATTA REEVESA
O filmach i komiksach na filmożercach.

Juby

#189
Docenić coś co mnie rozczarowało / podobało się mniej niż mogło spodobać - okej, też tak miewam. Ale finał Wonder Woman nazwałem "tragedią". Nie wierzę, aby coś nawet sto razy gorszego spowodowało, aby trzeci akt filmu, którego oceniam na max. 2/10, nagle bardziej mi się podobał. Coś tak złego, nadal pozostanie złe w moich oczach.
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

Leon Kennedy

#190
CytatA Wonder Woman 1984 mam na pendrive od dwóch dni, ale aż boję się włączyć (opinie są coraz gorsze, na MTC i IMDb najgorsze spośród wszystkich filmów DCU :o).

Odwagi Juby, odwagi. Niektórym Twoim znajomym się przecież podobało🙃. Co do ocen, to bawi mnie, że z nich wynika, iż to najgorszy film z DCEU, bo SS nikt i nic nie pobije 😋. Tego jestem pewny. Więc 1 stycznia na lajcie siadam i ogl. Zresztą na tym MTC ma w sumie 60 % pozytywnych, dla mnie to wcale nie jest mało. Negatywnych ma 3 opinie, a mieszane już 24, pozytywne to 30. Razem 57 opinii. Nie jest według mnie, aż tak mega, mega źle.  Ocena samych widzów mnie wali. Mogą sobie robić jajca do przyszłego wtorku 2022 roku... Kto wie ile z nich jest miarodajnych???

Juby

Sorry, nie doprecyzowałem. Oczywiście chodziło mi o oceny widzów na MTC, krytycy potraktowali WW84 trochę lepiej (przegrywa jedynie z częścią pierwszą, Shazamem i BoP).
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman

newtime

Dla mnie z wyjątkiem Ssuicide squad był,to najgorszy film z tego uniwersum i zaznaczam ze bardzo lubie pierwsza cześć, to ten film jest taki głupi i nudny ze ledwo dotarłem do końca, Gal Gadot zachowuje się jak na wybiegu a nie na planie filmowym dla mnie nie nadaje się ona do aktorstwa i mam nadzieje ze wkrótce ją wymienią chociaż wizualnie pasuje jak mało kto, to aktorsko niestety żenada 

Leon Kennedy

Przykro mi, ale szans na podmiankę nie ma dosłownie żadnych  :P

Juby

Może to zasługa bardzo obniżonych oczekiwań, ale obejrzałem i nie znienawidziłem tego filmu. ;) Uwaga, będą spoilery, których nie zakrywam.



Głównym problemem sequela są dwie najważniejsze składowe każdego filmu - scenariusz i reżyseria. Ale zanim o tym, napiszę co mi się podobało:

- Cheetah... Tak jakby. Wejście Kristen Wiig jest niemal żywcem wyjęte z pierwszej sceny Jamiego Foxxa w The Amazing Spider-Man 2 (czego się obawiałem), ale później, mimo odhaczania szablonu punkt po punkcie, podobała mi się jej postać... Do jej wejścia w Białym Domu, które nie ma za grosz sensu i od tej pory staje się jedynie fizycznym przeciwnikiem dla Diany przy dwóch starciach (w tym miejscu dodam, że tylko w ten sposób będę pisał o tytułowej bohaterce, bo choć to już czwarty film z Wonder Woman wciąż NIKT NIGDY nie nazwa jej Wonder Woman!).

- Pedro Pascal. Jego postać bywa okropnie napisana i nieprzekonująca (zwłaszcza w finale), ale sam aktor wywiązał się wzorowo, chyba najbardziej zrozumiał niepoważną konwencję, w jakiej go osadzono i postanowił się w nią wpasować. Bywa urodzonym telemarketerem rodem z Miodowych lat starającym się naciągnąć typowego Karola Krawczyka, a potem stacza się w kierunku, nad którym nie panuje. Kupuję to, przekonał mnie najbardziej z całej obsady.

- Film jest kolorowy, jak na kino komiksowe przystało.

- Spoko wybrnięcie z niewidzialnego odrzutowca (który wydawał mi się nieprzekładalnym na język filmu elementem z komiksów), choć sama scena z jego pojawieniem się pod wieloma względami nie ma sensu.

- Prolog na Temiskirze. Jest trochę długi, ale (wyjątkowo) sprawdza się jako scena akcji i towarzyszy mu niezła muzyka.

I to by było na tyle. Po 10 minutach przenosimy się do 1984 roku i zaczynają się pierwsze zgrzyty. Diana, która w BvS starała się odzyskać swoje zdjęcie z 1918 roku i która wprost stwierdziła do Bruce'a, że opuściła ludzi na 100 lat, śmiało sobie hasa po Waszyngtonie w stroju Amazonki, ratuje kobiety w tarapatach, a potem obezwładnia kreskówkowych złodziejaszków w centrum handlowym na oczach tysiąca świadków. Niby niszczy przy tym kamery, ale mam uwierzyć, że samo zniszczenie monitoringu sprawia, że znikają też nagrania? Albo, że ktoś z tysiąca gości galerii handlowej nie miał ze sobą aparatu, żeby cyknąć jej zdjęcie, jak zrobił to
William Wisher Arnoldowi w Terminatorze 2? Jakakolwiek próba dopasowania WW84 do tego niekonsekwentnego kinowego uniwersum skazana jest na niepowodzenie.

Potem mamy standardowe wprowadzenia postaci, rozstawiania pionków w fabule i... film traci na to ponad godzinę. W 80 minucie zwróciłem uwagę, że od draki w centrum handlowym nie było żadnej sceny akcji, ani sceny z Dianą w kostiumie. Żadnej! Gdyby WW84 znacząco odbiegała gatunkowo od klasycznego kina superhero, może byłbym w stanie to zaakceptować, ale tak nie jest. To stuprocentowy akcyjniak superhero, który po prostu między piętnastą, a osiemdziesiątą minutą nie zawiera żadnej sceny akcji, tylko skupia się na pierdołach takich, jak zwiedzanie Waszyngtonu ze Stevem Trevorem.

Gdy w końcu dochodzi do sceny akcji (pościg w Kairze) przypomniała mi ona, że Patty Jenkins nie potrafi kręcić takich sekwencji. Jest durna (Diana przebrała się w sekundę siedząc w aucie), wygląda brzydko (wszystkie ujęcia z Gal Gadot udającą że superszybko biega mnie rozbawiły) i brakuje jej choćby grama napięcia.

Następnie Steve i Diana magicznie teleportują się z Kairu do Waszyngtonu w ciągu kilku godzin, aby spotkać się z postacią pokroju wojskowego-znajomego-Sary-Connor w Terminator: Dark Fate, czyli pojawia się żeby pchnąć fabułę dalej i tyleśmy go widzieli. Wtedy Cheetah postanawia, że będzie zła. Pojawia się w Białym Domu na kolejną nieemocjonującą, wyglądającą strasznie tanio scenę akcji, bo... jakimś cudem się dowiedziała, że Max Lord i Diana będą w tym czasie w Białym Domu (pewnie zapytała scenarzystów).

Potem akcja przenosi się do jakiejś bazy wojskowej, gdzie Max Lord próbuje cośtam mocą cząsteczek łączących wszystkich ludzi, nawet nierozumiejących po angielsku, a Barbara przeobraża się w Cheetah (choć nie wiem czemu, chyba coś mnie ominęło). Diana - która przeczytała w scenariuszu, gdzie przesiadują antagoniści i gdzie znajduje się ta baza - przybywa cała na złoto, w zbroi w której w jakiś sposób poruszają się skrzydła i toczy krótką walkę z kocicą. Finał jest marny, ale ciemna lokacja / oświetlenie sprawiły, że CGI i ewidentne green-screeny nie wyglądają tak źle, jak w finale części pierwszej, żaden Ares nie wyskakuje jak Filip z konopi na ostatni akt, a obie dziewczyny nie rzucają się CGI-przedmiotami, tylko naprawdę się szarpią. Scena marna, ale moim zdaniem nie gorsza od finału poprzednika (sorry, Gieferg).

Potem Diana magią flashbackowej ekspozycji (którą zaprezentowano zaledwie 30 minut wcześniej) pokazuje Maxowi Lordowi, że jego synek jest w niebezpieczeństwie, czym ratuje świat. Świat, który po wycofaniu się z życzeń nie wraca do stanu sprzed tygodnia, ani nie kasuje z pamięci ludzi tych wydarzeń (przynajmniej tak to odebrałem), więc wszyscy powinni pamiętać wybuch wojny nuklearnej, nagłe pojawienie się wielkiego muru w Egipcie i całą masę innych cudacznych sytuacji... Ale w później toczących się filmach uniwersum nikt o tym nie pamięta, a Clark przez lata szuka czegoś niezwykłego po Ziemi w Człowieku ze Stali. Ok.

Na deser dostajemy scenę w trakcie świąt Bożego Narodzenia, która chyba powstała w dokrętkach gdy przełożono premierę WW84 na grudzień, i w której Diana jest szczęśliwa, pełna nadziei, uśmiechnięta... Ciekawe co ją spotkało między rokiem 1984, a BvS, w którym jest zupełnie inną osobą? Tylko niech nikt nie pyta o to Patty Jenkins, bo jeszcze osadzi akcję trzeciej części w latach 90-tych, w którym pokaże jak Diana znowu traci wiarę w ludzi i ten świat. :P

W trakcie napisów pojawiła się jeszcze jedna zbędna scena z mrugnięciem do fanów starego serialu... Skip it.

I to tyle. Pomysł na historię kręcącą się wokół kamyka, który nie ma żadnych ograniczeń nie był trafiony. Nie mam pojęcia skąd wiedział o nim Max Lord, ale odkąd go przejął, karuzela atrakcji przy jednoczesnym braku scen akcji sprawiła, że seans robił się strasznie męczący. Podbicie skali względem poprzednika, globalne zagrożenie, chaos na każdym szczeblu. Nie pomagają tanie efekty wizualne, nie pomaga muzyka Hansa Zimmera, który plagiatuje kilka swoich wcześniejszych utworów (w scenie, w której Diana uczy się latać myślałem tylko o tym, że słyszę kawałek ze zwiastuna Days of Future Past, czyli muzykę z Cienkiej Czerwonej Linii o ile mnie pamięć nie myli).

"Siłą" pierwszej Wonder Woman była urocza Diana próbująca się odnaleźć w nowym otoczeniu i charyzmatyczny Chris Pine, który jej w tym pomagał. Sequel nie oferuje pod tym względem nic. Gal sprawdza się w kilku scenach (umie w rozpacz), ale dobrą aktorką nigdy nie będzie, często wypada nieprzekonująco. Pine z kolei wraca z dziwaczny, nierozwinięty scenariuszowo sposób i, pomijając 2-3 sceny, pałęta się po prostu obok Diany, bo jako że teraz to on jest rybką w nieznanym sobie stawie, nie jest w stanie pomóc wszechpotężnej superbohaterce (tylko momentami, gdy ta traci moce).

To tyle. To nie jest dobry film, ale też nie taki straszny, jak go malują. Na pewno oglądało mi się go lepiej od Birds of Prey i Suicide Squad, może też od BvS, który ma podobne problemy (a może nawet ma ich więcej).
Juby - polski użytkownik, polska ksywa. Czytamy i odmieniamy po polsku (Jubemu, Jubego, itd.)

"Did you see BATMAN BEGINS? I don't think you can beat that."
  - Morgan Freeman