Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Superman: Man of Steel

Zaczęty przez Diablo, 11 Luty 2010, 15:51:17

Czy uważasz że Nolan nadaje sie na opiekuna nowego filmu z Supermanem?

Nie, chyba jego konik to realistyczne filmy
8 (28.6%)
Niby czemu ma sie nie nadawać?
15 (53.6%)
Poradzi sobie lepiej niż z Batmanami!
5 (17.9%)

Głosów w sumie: 28

Johnny Napalm

Podobnie jak Altair, nie mogąc pojawić się na zlocie postanowiłem chociaż częściowo poczuć jego klimat i wybrałem się na powyższy seans do kina.
Swoją drogą Altair masz rację, fotele w Multikinie są zabójcze dla kręgosłupa - już pod koniec reklam zaczynałem to odczuwać.

Dobra, do rzeczy. Film mogę ocenić tylko na 6/10, maksymalnie na niepełne 7/10, ale to tylko wtedy, gdybym ciągnął za uszy do góry ten film. Jednak zbyt wiele się spodziewałem. Chciałem być pozytywnie zaskoczony go oglądając - w tym celu starałem się n\unikać różnych spojlerów i zdjęć z planu, chociaż przyznaję, jeden zwiastun obczaiłem.

Zacznijmy od początku. Gdy zobaczyłem stroję Kryptonczyków i scenografie z tej planety, pierwsze co wtedy powiedziałem to: kurfaja, mając takie pieniądze na film jak można zrobić takie gówno? Serio, nie rozumiem tego. Ściany wewnątrz kryptoniańskich budynków rzeczywiście wyglądały tak jakby ktoś je rzeźbił w gównie.
Czy tylko mi się wydaję, że scenografowie chcieli pożenić w wyglądzie tej planety kilka światów znanych z innych, wcześniejszych filmów? Kurde, ja tu i widziałem chęć przemycenia czegoś z Avatara jak i czegoś ze świata fantasy (stroje i kolory rodem z filmów Petera Jacksona). Oczywiście, było też trochę ze świata futurystycznego, jednak oczekiwałem większej wyobraźni od twórców otoczenia, które stworzyli na Kryptonie.
Poza tym, nie wydaję mi się żeby ludzie o takich możliwościach mieszkali w takich pipidówach ze słabym oświetleniem i... no właśnie, ścianami rzeźbionymi z klocków. To zupełnie inny klimat niż ten, który znam z komiksów z Supermanem. Gdzie ta ultranowoczesność, przedstawiająca się m.in. w strojach postaci? No i z tego co znamy z komiksów i co może być następstwem ewolucji, ludzie w przyszłości ( a jakby nie było Krypton wyprzedza Ziemie o wiele tysięcy lat do przodu pod względem cywilizacyjnym, czy jak kto woli technologicznym) będą tacy zarośnięci. Czy w oryginalnej wersji - na Kryptonie każdy z obywateli w chwili urodzenia nie dostawał stroju, który rósł wraz z nim i blokował rozwój owłosienia - które wg Kryptonczyków było niepraktyczne? Najlepszy przykład to Russell Crowe, w którego designu dostrzegałem spore nawiązania właśnie do filmów fantasy Jacksona.
Niestety, wyglądało to właśnie jak taka sałatka (warzywna i to bez majonezu, żeby była bardziej bez wyrazu), w której pomieszano składniki z innych dań (innych filmów). I jeszcze ten latający stwór na którym d... woził Jor-El, no... tym razem coś się wzięło od Jamesa Camerona.
I kończąc sprawę samej scenografii i designu postaci, muszę jednak pochwalić strój Kal-Ela. Był naprawdę bardzo dobry i brak czerwonych portek nawet największym supermanowym Purytanom nie powinien przeszkadzać, bo gościu w tym stroju wyglądał idealnie.

A teraz do samej fabuły - czyli podajcie mi butelki z benzyną i kamienie...
Po wyjściu z kina sam sobie powiedziałem - nie, to nie to, nie tego oczekiwałem. Postacie są bardzo sztampowe. Zgadzam się z wieloma poprzednimi postami, że ludzie w tym filmie byli bardzo schematycznie skonstruowani. Była to jedna wielka kalka. Nic potrafiącego przykuć uwagę i wywołać jakieś emocję.
Cavill ok, wyglądał jak Super/Clark i pewnie potrafiłby zagrać o wiele więcej i lepiej, gdyby tylko dostał na to szanse. Scenarzyści zrobili z niego jednak postać płytką i powierzchowną, której losy za bardzo nie wciągały. Może w drugim filmie dostanie więcej do zagrania, niż tylko wyświetlanie się na ekranie, ekspozycje klaty i ze dwa/trzy dłuższe teksty.
Tak chwalony Costner tutaj podobnie nie miał za wiele do grania. Może i dobrze, bo to co mu uczynili scenarzyści było uwłaczające. Tanie, pompatyczne teksty, wygłaszane jak gdyby na jakimś zjeździe partyjnym. I to do kogo i w jakich okolicznościach? Nie, tak ojciec nie mówi do syna.

O scenie
Spoiler
śmierci Jonathana Kenta
[Zamknij]
nie będę wspominał, bo było to bardzo żałosne. Hm, ukryłem w spojleru, ale i tak pewnie domyślacie się która scena była taka "dobra" z Costnerem. ;)
Nie, to zasługuje na specjalny mini komiks w którym
Spoiler
Clark patrząc na ojca przygniatanego przez samochód zdążyłby obrócić do sklepu spożywczego po chipsy. Zaraz potem by spytał Mathę czy czegoś i jej nie potrzeba, bo może obrócić po to na jednej nodze. A wieńczyła by to scena machającego do nich Jonathana, tuż przed porwaniem przez tornado, gdzie ten macha do Clarka, na co ten mu pokazuje faka
[Zamknij]
.
Ogólnie, spierniczono nie tylko możliwości zrobienia z Supermana ciekawej postaci, ale również nieraz zaprzeczono całkowicie jego charakterowi, czy jak kto woli stylowi
Spoiler
w końcu czy Super kradnie ubrania ludziom, czy rozmawia z rodzicami tak jakby miał ich kompletnie w d...? Zero, absolutnie żadnej więzi między nimi nie widziałem. Był tylko Costner i jego pompatyczne gadki, kompletnie bez emocji
[Zamknij]
.

Emocji nie było, autentycznych więzi między postaciami nie było, nieprzewidywalnej historii nie było, dobrych tekstów było jak na lekarstwo. A co było?
Akcja! Akcja! Akcja! Akcja!
O tak, tego nie brakowało. Od jej przesytu można było się jedynie zbełtać. Dobrze ktoś tu już napisał, że sceny akcji wywołują zamierzony efekt jeśli towarzyszy im odpowiedni klimat i są należycie dozowane.
Tutaj był hardcore. Czym więcej tym pewnie lepiej, tak pewnie myślał Goyer pisząc scenariusz. Wyszedł z tego trochę film dla fanów Dragon Balla, czyli coś prostego, gdzie najważniejsza jest nawalanka. Gdyby w tym stylu zrobiono DB, proszę bardzo, droga wolna, fani byliby z pewnością zadowoleni, jednak ja bym na to nie poszedł. Od filmu o tej postaci oczekiwałem może nie przesadnie, ale jednak trochę więcej.
I
Spoiler
śmierć Zoda
[Zamknij]
- co to to było? Ta scena nie miała żadnego ładunku emocjonalnego. Goyer poszedł chyba drogą bezbarwnego końca głównego przeciwnika, taką jak w TDKR. Tutaj nie dawałem spojlerów, bo nawet nie znający komiksowej rzeczywistości ludzie, mogą domyślić się, że jak kalka i szablon to kalka i szablon - czyli zły koleś kończy marnie i wszyscy są szczęśliwi.
Spoiler
Scena śmierci Zoda jednak była całkowicie bezbarwna, nie wywołująca emocji. Ja tam nie widziałem Clarka bijącego się z myślami. Wyszło to trochę jak Kickboxerze... a nie, tam jednak było lepiej, bo jakieś emocje połamanie kręgosłupa bratu głównego bohatera jednak wywoływało
[Zamknij]
.

Dobra, nie będę lał tu dalej wody, bo tekst już przydługi. Podsumowując - kto chcę niech go obejrzy i wyrobi sobie własna opinię. Moja jest taka, że w połowie filmu miałem ochotę obejrzeć już film z zwiastunów, czyli Pacific Rim - i niech to będzie należytym podsumowaniem na jakim poziomie jest dla mnie ten film.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Rafalinda

Ja od siebie dorzucam jeszcze totalny kretynizm ludzi, którzy strzelali do Kryptonczyków widząc i wiedząc, ze kule nic im nie robią. Ile było trzeba tego wystrzelac by w końcu to do nich dotarło. Tak samo jak strzelanie do Supermana pomimo jego deklaracji że jest po naszej stronie. To wszystko było tak żenujące ze aż chciałem aby nas Zod unicestwil

LelekPL

#572
A ja podziel? si? ciekawostk?.
Spoiler
Okaza?o si?, ?e niektórzy nie pomylili co do u?ycia wizerunku Reeve'a:
https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/q71/s720x720/999646_10151505549863461_1874465566_n.jpg


Jak wy to wy?apali?cie to nie mam poj?cia.
[Zamknij]

A od siebie dodam tylko krótkie podsumowanie - film mi si? podoba?, daj? mu 7-7,5/10. Dobre kino rozrywkowe z elementami niez?ego sci-fi, ale je?li chodzi o wygl?d i techniczne wykonanie to ju? nie bardzo. Ogólnie nie by?o tam wiele scen które by zrobi?y na mnie du?e wra?enie, mo?e poza
Spoiler
wspomnian? scen? Supermana w czaszkach, scen? z Morfeuszem ratuj?cym reporterk?, paroma sekwencjami na Kryptonie i mocny koniec Zoda.
[Zamknij]
Podoba?o mi si? dopasowanie pewnych aktorów do ról - Cavill jest wybitnym Supermanem, mam z?e przeczucia co do Clarka, ale zobaczymy, Lois by?a bardzo dobra wed?ug mnie, Crowe te? si? nie?le pokaza?, zw?aszcza na Kryptonie i zostaje jeszcze ?wietna Faora, która skrad?a ten film Shannonowi i jej fina? równie? nale?y do jednej z lepszych scen tego filmu. BARDZO mi si? podoba?a muzyka w niektórych fragmentach (cho? ogólnie by?a do?? nierówna - czasem bardzo md?a i nijaka) oraz ogólna nauka stoj?ca za istnieniem ?ycia poza ziemi?, technologi? Krypto?czyków (bardzo to Prometeuszowate by?o) Tak?e jest wiele elementów, które ten film zrobi? dobrze... niestety jest te? sporo minusów, takich jak Kevin Costner, flashbacki, flary i operator kamery ?ci?gni?ty chyba prosto z planu Hunger Games. Da? jako re?ysera Snydera i tak chaotycznie kr?ci? Supermana to grzech i jest on o tyle istotny, ?e nawet je?li fina?owa konfrontacja z Zodem by?a dobra to nie mi to ocenia? bo dok?adnie widzia?em mo?e 50% z niej, jak nie mniej.

Ogólnie traktuj? go jak te drugoplanowe filmy Marvela (nawet je?li jest od nich lepszy) - by? ok, ale nie zamierzam si? k?óci? z nikim, kto uwa?a, ?e by? ?wietny, albo, ?e by? tragiczny. Po prostu nie porwa? mnie do za?artej debaty.

Altair

Pierwszą rzeczą jaką pomyślałem to zabójcze podobieństwo do Reeva w tej scenie, którą zaspoilerowałeś.... To CGI?

b.p.

Widzia?em MoS 2x, raz w 2D i potem w 3D i drugi seans jedynie utwierdzi? mnie w przekonaniu, ?e MoS to film bardzo dobry, ale w ?adnym razie rewelacyjny. Niestety, cierpi na t? sam? chorob?, co TDKR, tj. przerost oczekiwa?, zbyt poszatkowan? fabu?? i kilka ?lepych uliczek.

Trudno nie odnie?? wra?enia, ?e film mia? podtrzyma? poziom trylogii Nolana. Tymczasem, wed?ug mnie, jest to z gruntu niewykonalne. Obie historie koncentruj? si? na zupe?nie ró?nych bohaterach, z których eS jest du?o trudniejszy do pokazania. O ile w przypadku Batmana wiele rzeczy da si? wyt?umaczy? w taki sposób, aby przeci?tny widz w nie uwierzy?, o tyle Superman jest postaci? na tyle odrealnion?, ?e nie da si? uciec od uproszcze? i zrywania z logik?. Twórcy MoS robili, co mogli (ca?a gadka o m?odej, jasnej gwie?dzie, o s?abszej grawitacji itd.), ale to od samego pocz?tku nie mog?o si? uda? w 100%.

Drugim problemem jest to, ?e MoS zosta? zrobiony w za?o?eniem, ?e widz zna histori? Supermana i przyszed? obejrze? jej kinow? parafraz?. Ogl?daj?c sceny na Kryptonie i pó?niejsze powciskane retrospekcje ca?y czas zastanawia?em si?, czy moja siedz?ca obok i niemaj?ca zielonego poj?cia o komiksach dziewczyna cokolwiek z tego rozumie. Jestem wi?cej ni? pewien, ?e nic. Zreszt? film zupe?nie jej si? nie podoba?. "Dziwny, du?o lataja, rozwalili pó? miasta, bez sensu" - tak mówi?a. To g?os laika - wa?ny g?os, bo mo?e pokazywa? odbiór w?ród 80-90% widowni. Co ciekawe, MoS jest krytykowany za to, czego by?o pe?no w Avengers. A tam nikomu nie przeszkadza?y wybuchy, zniszczenia i inne elementy uw?aczaj?ce logice.

MoS to niestety film dla fandomu, a nie dla szerszej widowni. A i tak nie ca?emu fandomowi si? podoba, jak zreszt? wida? powy?ej.

Nie zgodz? si? jednak, ?e posta? Supermana jest p?aska, poniewa? ma on ma?o dialogów. eS jest wyra?nie w centrum tego filmu i jako posta? buduj? j? nie tylko dialogi, ale tak?e konkretne decyzje. Nie zgodz? si? równie?, ?e Pa Kent by? s?aby, a zw?aszcza
Spoiler
scena jego ?mierci. Ca?a sekwencja mia?a jasn? tre?? - Clark nie mo?e marnowa? swoich mocy z l?ku przed odrzuceniem przez ludzi.
[Zamknij]

Podsumowuj?c, ci??ko jest zrobi? dobrego Supermana. Mieli?my film Donnera i jego sequel, ale wszyscy patrz? na to z przymru?eniem oka, bez emocji. Je?li chcemy Supermana w filmie live-action, trzeba niestety zgodzi? si? na ?lizganie si? po pewnych akcentach i ró?ne ?lepe uliczki. I obawiam si?, ?e - poza Batmanem - b?dzie tak w ogóle w przypadku DCCU, które robi si? trudniej ni? Marvela.

Wczoraj pojawi? si? news o tym, ?e MoS przebi? ju? granic? 500 mln $ w skali ogólno?wiatowej i powinien doj?? do ok. 650-700 mln. Dodaj?c do tego ponad 200 mln z samego product-placementu i temu podobnych rzeczy, wychodzi nam niemal miliard. Warto pami?ta?, ?e ?aden z filmów pre-Avengers tyle nie zarobi?, a Iron-Man 3 przebi? grubo granic? miliarda TYLKO (tak, tylko) dzi?ki Avengers. Wida? wi?c ogromny potencja? na sequel. Oby byli to World's Finest, bo obawiam si?, ?e historia Supermana  w wersji kinowej mo?e mie? zbyt wiele nienaoliwionych trybików.


Rafalinda

#575
CytatNie zgodzę się również, że Pa Kent był słaby, a zwłaszcza
Spoiler
scena jego śmierci.
[Zamknij]
Cała sekwencja miała jasną treść - Clark nie może marnować swoich mocy z lęku przed odrzuceniem przez ludzi.

No właśnie->miała.
Niestety wg mnie nie wyszło, a J.Kent wyszedł na samolubnego buca, zapominając o tym że ma jeszcze kochającą żonę. W ogóle filozofia Kenta ocierająca się wręcz o fanatyzm była źle przedstawiona a ja się czułem zniesmaczony tą postacią i tym co mówi. A to tylko dlatego, że podano to w wyrywkowych retrospekcjach i nie dano się nawet na tym nad chwile zastanowić. Gdyby chociaż 30 minut filmu poświęcono na rozwój tej/tych postaci i odpowiednio nakreślono zagrożenie z jakim wiąże się przedwczesne ujawnienie Clarka, to może bym do jego poświęcenia podszedł inaczej.
Druga sprawa, że Kent się mylił mówiąc, że świat nie jest gotowy.  Reakcja Petera, który wyciąga rękę gdy grupka starszych dzieciaków znęca się nad Clarkiem dowodzi, że ludzie są w stanie zaakceptować jego niezwykłe zdolności. Ktoś tu może powiedzieć, że TAK, zwykli ludzie tak, ale rząd, wojsko i naukowcy by zaraz się za niego zabrali. OK-> to zamiast walki z mackami ułożyć jakąś scenę zagrożenia dla Clarka kiedy był małym chłopcem. Film już by dużo zyskał.

W chwili gdy Johnatan Kent powiedział do Clarka, że lepiej może  było dać umrzeć tym dzieciakom z autobusu, to aż na głos mi się wyrwało, że to BUC stulecia! I, że bardzo niebezpieczny człowiek.
I to w imię czego? W imię większego dobra? Jakiś czas temu czytałem trylogię ryfterów Petera Watsa "Rozgwiazda", "Wir" i "Behemot". Był tam taki koleś o imieniu Achilles Desjardins i był "prawołamaczem". Zajmował się właśnie kalkulacją i wyliczaniem kto ma zginąć a kto nie w imię większego dobra. Miał na rękach krew setek tysięcy ludzi, ale zawsze wytłumaczeniem było, że to dla większego dobra. Generalnie tych "prawołamaczy" było  kilkadziesiąt na świecie i nie byli to normalni ludzie. Musiano ich szprycować substancją zwaną "moralniakiem", żeby ich ta praca nie zniszczyła psychicznie oraz, żeby mieć kontrolę by nie podejmowali samolubnych i osobistych decyzji. To, że Kent mówi to na trzeźwo i to jeszcze do młodego umysłu nastoletniego dzieciaka, nie świadczy o nim zbyt dobrze. Ja dodatkowo nienawidziłem Kenta za ukrywanie Clarka przed światem, gdyż ten był dowodem i odpowiedzią na to, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Każdy człowiek zadaje sobie to pytani i jest bardzo ciekawy. Nie powinien być aż tak samolubny. Rozumiem jego postanowienie, (choć było to okropnie i szczątkowo nakreślone) by chronić Kal Ela kiedy ten był młodziutki ale przy akcji z tornadem to Kent wyszedł na BUCA BUCÓW nie pozwalając mu iść po psa. Clark zdążyłby nawet nie pokazując swoich mocy. Ta scena zamiast dawki tragizmu wylała na nas całe wiadro żenady.
No i Kent wychował Clarka na kolesia, który zamiast myśleć samodzielnie i wykombinować jak nie dopuścić do tragedii setek tysięcy ludzi, na kolesia który myśli tylko o większym dobru lub mniejszym złu, które jest równoznaczne. Clark nie wpadł zupełnie na pomysł by powiadomić ludzkich generałów aby nie prowadzić otwartej wojny z Kryptończykami bo to nic nie da. Nie wpadł na żaden pomysł negocjacji i oferty swojego ciała z zapisem kodeksu, by może znaleźć inną z setek tysięcy planet., które można z terraformować pod nowy Krypton. Nie wpadł na żaden pomysł by wspólnie z ludźmi obmyślić jakąś strategie na ewentualne zagrożenie i akt agresji ze strony Kryptończyków. Clark w ogóle nie myślał samodzielnie. Od dziecka wykonywał tylko polecenia swojego ojca. Kent  mówi nie ratuj mnie, Clark nie ratuje. Joh Rel mówi ocal ziemię Clark rusza do boju. Zdd mówi, że będziesz musiał mnie zabić i Kal go zabija. No i tym samym główne założenie filmu o tym, że pierwszy Kryptończyk który urodził się naturalnie bez warunkowania genetycznego i może podejmować własne decyzje w zasadzie tego nie robi, tylko wykonuje polecenia wszystkich wokół. Pierwsza jego samodzielną decyzją powinno być właśnie uratowanie głupiego Kenta i nie patrzenie na małomiasteczkowe konsekwencje i przekonanie się już wtedy jak zareagują ludzie. A że są to ludzie którzy go znają to nie powinien się ich bać, a oni jego.

Ten film miał zadatki by być wręcz wybitnym ale skopano to koncertowo stawiając na nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudną akcję. Tak, akcja była nużąca w cholerę. A pierwszy film o Suparmanie powinien skupić się na rozwoju postaci a nie na ciągłej akcji. Proporcje były złe i film nie podoba się krytykom jak i zwykłym zjadaczom chleba, którzy mają gdzieś superbohaterów. Gdyby w Clarku pielęgnowano to co najpiękniejsze w ludziach  czyli miłość, przyjaźń, zdolność do poświęceń. I nie mówię, tu o poświęceniach typu uratowanie ludzi na platformie bo to dla Supermana bułka z masłem. Clark poświęciłby się na prawdę wtedy, gdyby uratował ojca i ujawnił tym swój długo chowany sekret. Niech by go wojsko i naukowcy przejęło. Niech by to zbudowało wielkie napięcie, niech by pokazano tym nasze najgorosze instynkty, jakie budzą się w ludziach przed nieznanym i niech by pokazano, że Kryptończyk pomimo swego pochodzenia jest bardziej ludzki niż banda urzędasów broniących naszego kraju/świata.
Niech by sprawił, że się do niego w jakiś sposób przekonali...nie wiem, chociażby żeby uratował setki tysięcy ludzi przed jakimś wybuchem wulkanu na jakiejś wyspie, lub przed innym zagrożeniem. Akcję z Zodem można by przenieść do innego filmu lub nawet pozwolić i w tym ale nie w takiej ilości.

Bardzo mi się też nie podobało to w jaki sposób Clark zdobył swój strój. On tam po prostu w jakimś statku sobie wisiał i na niego czekał i to nawet z peleryną. A żeby zrobić tak, że Clark w dzieciństwie marzył by pomagać ludziom wykorzystując swe talenty i nakładał sobie pelerynkę udając bohatera tak jak to było w jednej ze scen. Fajne by było, żeby znalazł oryginalny strój Kryptoński z logiem swego rodu ale bez pelerynki.
Żeby ta pelerynka była jego własnym dodatkiem, jego własnym wyborem, że chce być bohaterem pomagającym  ludziom.

Nawet teraz z tych wszystkich nakręconych scen, żeby ten film inaczej zmontować dodatkowo wyrzucić około 30 minut napieprzanki i dograć około 10 minut ważnych i dobrych dialogów między młodym Clarkiem a jego rodzicami, ten film byłby znacznie lepszy w odbiorze. Budowałby jakiś klimat, nakreślił odpowiednio postać, a tak te sceny retrospekcji nie niosą odpowiedniego ciężaru który ma w nas uderzać....ech szkoda się produkować. Goyer ssie i nie umie pisać scenariuszy. Był świetny, absolutnie genialny pomysł na nowego Supermana i skopano go tak dotkliwie i to jeszcze za takie pieniądze

Dla mnie ten film to świetna/rewelacyjna historia, która została beznadziejnie opowiedziana. I to mnie boli najbardziej. :(

HUDY

J Kent Snydera przypomina mi nieco tą Smallvillowską wersje: wiadomo że w MoS było mało scen i motywacji Jonathana ale tak jak w Smallville za wszelka cene chronił tajemnice CK. i tu i tu przypłacił to życiem. sadze tez ze nie musieli mocno tego argumentowac i pokazywać, może w MoS2 Costner powróci w kolejnych retrospekcjach dopełniając akcje?nie mialbym nic przeciwko takiemu zabiegowi zważywszy ze jeszcze mogą sporo  pokazac z młodosci eSa.

Rado

Cytat: Rafalinda w 01 Lipiec  2013, 17:56:46
Bardzo mi się też nie podobało to w jaki sposób Clark zdobył swój strój. On tam po prostu w jakimś statku sobie wisiał i na niego czekał i to nawet z peleryną. A żeby zrobić tak, że Clark w dzieciństwie marzył by pomagać ludziom wykorzystując swe talenty i nakładał sobie pelerynkę udając bohatera tak jak to było w jednej ze scen. Fajne by było, żeby znalazł oryginalny strój Kryptoński z logiem swego rodu ale bez pelerynki.
Żeby ta pelerynka była jego własnym dodatkiem, jego własnym wyborem, że chce być bohaterem pomagającym  ludziom.

Co do tej części z peleryną to zgadzam się, że byłby to bardzo fajny schemat gdyby Clark dodał ją od siebie. A co do zarzutu o przygotowanym i wiszącym już tam stroju, to zauważyłem jedną rzecz. Mianowicie już po tym jak Clark wyleciał statkiem z tej skały i osiadł w spokoju w innej części Arktyki, zaraz po scenie z niedźwiedziem polarnym, słyszymy głos komputera pokładowego kryptońskiego statku, który oznajmia Clarkowi coś w stylu: "osobowość przyjęta, tożsamość zaakceptowana". Zwróć na to uwagę, kiedy będziesz oglądać jeszcze raz. Zrozumiałem to tak, że komputer przetworzył dane z klucza rodu EL i dzięki temu stworzył symbol na stroju. Być może kwestia "osobowość przyjęta" tłumaczyła by także dodanie peleryny.

Byłem na MoS dzisiaj drugi raz. Film awansował u mnie z oceny "raczej kiepski" na "może być".

Jeszcze słówko o logu Wayne Enterprises. Świetnie, że było na tej satelicie, aczkolwiek bardziej bym był zadowolony, gdyby to logo widniało na tym szpiegowskim dronie, który Superman, w końcówce filmu zrzuca przed samochód generała. Wtedy fajnie by było pomyśleć, że Wayne już zaczyna próbować odkryć kim jest Człowiek ze Stali i zbiera o nim dane itp. Na dobrą sprawę tamta satelita też mogłaby do tego służyć, ale nie był to "szpiegowski dron", który jak mówił Superman, śledził go w celu poznania miejsca pobytu Clarka.

b.p.

Cytat: Rado w 01 Lipiec  2013, 21:54:54
Co do tej części z peleryną to zgadzam się, że byłby to bardzo fajny schemat gdyby Clark dodał ją od siebie. A co do zarzutu o przygotowanym i wiszącym już tam stroju, to zauważyłem jedną rzecz. Mianowicie już po tym jak Clark wyleciał statkiem z tej skały i osiadł w spokoju w innej części Arktyki, zaraz po scenie z niedźwiedziem polarnym, słyszymy głos komputera pokładowego kryptońskiego statku, który oznajmia Clarkowi coś w stylu: "osobowość przyjęta, tożsamość zaakceptowana". Zwróć na to uwagę, kiedy będziesz oglądać jeszcze raz. Zrozumiałem to tak, że komputer przetworzył dane z klucza rodu EL i dzięki temu stworzył symbol na stroju. Być może kwestia "osobowość przyjęta" tłumaczyła by także dodanie peleryny.

Byłem na MoS dzisiaj drugi raz. Film awansował u mnie z oceny "raczej kiepski" na "może być".

Jeszcze słówko o logu Wayne Enterprises. Świetnie, że było na tej satelicie, aczkolwiek bardziej bym był zadowolony, gdyby to logo widniało na tym szpiegowskim dronie, który Superman, w końcówce filmu zrzuca przed samochód generała. Wtedy fajnie by było pomyśleć, że Wayne już zaczyna próbować odkryć kim jest Człowiek ze Stali i zbiera o nim dane itp. Na dobrą sprawę tamta satelita też mogłaby do tego służyć, ale nie był to "szpiegowski dron", który jak mówił Superman, śledził go w celu poznania miejsca pobytu Clarka.
E, toporne tłumaczenie. Dla mnie to po prostu klasyczny loose end i tyle. Loose end, który łatwo można byłoby załatać w formie zaproponowanej przez @Rafalinda.

Co do Wayne Enterprises - jak pisałem w filmie w ogóle mogłyby pojawić się konkretne i wyraźne odniesienia do innych elementów tego uniwersum. Choćby w scenie finałowej
Spoiler
Lombard mógłby próbować wyciągnąć Lois nie na jakiś tam mecz, ale np. na derby Metropolis-Gotham.
[Zamknij]

Bless

Byłem na tym filmie już jakiś czas temu ale ciągle nie mogłem się zebrać do napisania jakiejkolwiek recki. Niestety muszę stwierdzić, że film jest słaby :( i bardzo się zawiodłem a miałem zajawkę okropną na niego. Jedyna postać która mi się podobała w sensie gry aktorskiej to Crowe reszta.... słabizna choć z eSa można było coś więcej wycisnąć bo przyznam szczerze że aktor który odgrywa główną role wygląda po prostu mega jak Superman :D dopasowali go IDEALNIE pod względem wyglądu. Zod dla mnie nudny jak flaki i oklepany, laska eSa brzydka jak noc .... i nie wiem czemu się tak wszyscy podniecają tą Faora czy jakoś jej tam ??? Po prostu ładna Niemka i ... i ... i ??? i tyle po prostu. Aaaaa nie zapomnijmy o przyszywanym ojcu eSa, który był dziwny i umarł w totalnie debilny sposób :/. Postawiono wszystko na akcje i ja to rozumiem ale jakoś tak po prostu dla mnie te akcje i walki były słabe i nużące po dłuższej chwili, nie mówiąc już o tych mechano nie wiadomo co mackach ! ? Według mnie powinno być mniej akcji a więcej z młodzieńczych lat życia eSa na ziemi, a tak to dali nam jakiej urywki i to średnio ciekawe + gruboooooo dużo słabej akcji. Przykre bo jak już pisałem wcześniej byłem strasznie zajawiony na ten film. Batman Początek, Batman Dark Knight & TDKR znacznieeeeeeeeee lepsze od tego filmu. Oczywiście niech się nikt nie oburza o to co napisałem bo to tylko moje zdanie. Peace !

Leon Kennedy

Przepraszam, ale dla mnie nie było to tylko akcja, która tak naprawdę rozpoczyna się po półtorej godzinie filmu! Osobiście z kina wyszedłem bardzo usatysfakcjonowany. Praktycznie wszystko mi się podobało z Kryptonem na czele. A, że patetycznie, no cóż ja to uwielbiam i bardzo dobrze, że mamy poważny ton, bo ten z Marvela już mi sie przejadł! Zreszta na boga czy każdy superbohaterski film musi rzucać masę żarcików i oczywiście bohater musi być taki, żeby móc się z nim utożsamiać ::). Tak teraz myślę, że tylko scena śmierci Kenta była naciągana, chodź co miał zrobić Clark... zniknąć od tak i ropędzony jak lokomotywa zgranąć ojca? No nie wiem. Jeszcze wrócę do akcji... Dziwi mnie, że niektórzy narzekają najej ilość! Gdyby było jej mało też by co niektorzy mącili, a jak czytam, że rozwałka to wina Supermana, to mnie trochę szlag trafia... Co miał poprosić Zoda o zmianę planety, czy chwilkę na ewakuację miasta?!

CytatZod dla mnie nudny jak flaki i oklepany, laska eSa brzydka jak noc .... i nie wiem czemu się tak wszyscy podniecają tą Faora czy jakoś jej tam

Zod bardzo fajnie zinterpretowany, taki zły, ale nie do końca, Lois piękna, a Faora... miażdzy połowę złych w filmach Marvela.

Co do odniesien do universum DC, mało nachalne czyt. super.

Bless

Rozumiem Ci? Leon ale filmami Marvela si? nie sugerujmy bo one s? ju? w ogóle zazwyczaj tragiczne. Dla mnie po prostu Superman by? jaki? taki bez p?ciowy w sensie, liczy?em na to ?e mnie wgniecie w fotel i do dos?ownie :D Od pocz?tku si? nastawi?em, ?e ten film na pewno b?dzie "SUPER" a niestety by? tylko i wy??cznie ?redni. Nie wiem mo?e si? zestarza?em i to ju? nie ten typ filmów mnie cieszy ale jako? tak po prostu no nie zrobi? na mnie wra?enia. A co do Zod'a to wed?ug mnie by? czysto z?y, dlaczego ? A no otó? dlatego, ?e po pierwsze nie musia? zabija? Jor-El'a ale by? porywczym psycholem wi?c zrobi? to a potem jeszcze powiedzia?, ?e powtórzy?by to za ka?dym razem with pleasure :P, po drugie od razu za?o?y? z góry ?e nie ma co kombinowa? z Ziemi? tylko od razu trzeba ja ca?? zniszczy? i zmieni? i np po trzecie to wali?o go czy eS b?dzie ?y?, najwa?niejsze to wypru? mu flaki i wydoby? to co potrzebne. W pi?kny sposób zawsze pan Zod t?umaczy?, ?e to wszystko dla jego ludu. No tak trzeba mu przyzna? ?e wymówk? to mia? niez?? :D. Mo?ecie uwa?a? inaczej no ale có? takie jest moje zdanie.

vincent

CytatJeszcze wróc? do akcji... Dziwi mnie, ?e niektórzy narzekaj? najej ilo??! Gdyby by?o jej ma?o te? by co niektorzy m?cili, a jak czytam, ?e rozwa?ka to wina Supermana, to mnie troch? szlag trafia... Co mia? poprosi? Zoda o zmian? planety, czy chwilk? na ewakuacj? miasta?!

Ludzie oburzeni na negatywne komentarze pod k?tem akcji w MoS nie zauwa?aj? jednej, bardzo wa?nej kwestii. Tu nie chodzi o to, ?e tej walki by?o w filmie za du?o. Chodzi o to, ?e ona NIC NIE ZNACZY?A. Ogl?daj?c t? napierdalanin? mia?em totalnie gdzie?, kto wygra, co stanie si? z Metropolis, Ziemi? etc. Mia?em te? totalnie w dupie los Supermana lub jego bliskich. Rozumiesz? Ta walka nie mia?a w ogóle emocjonalnego t?a, korzeni nadaj?cych jej jak?kolwiek warto?? w oczach widza. Tak jak przy walce Batmana z Bane'm ca?a sala siedzia?a na bezdechu zaciskaj?c ze strachu zwieracze, tak tutaj ludzie byli znudzeni i przynajmniej na tym seansie, na którym by?em - po prostu wychodzili z kina. ?eby walka w jakimkolwiek filmie trzyma?a w napi?ciu, musi zosta? utworzona jakakolwiek wi?? z widzem w taki sposób, by zale?a?o mu na losie ogl?danych postaci. Tutaj tego nie by?o, totalne zero.

Czytaj?c komiks Superman v Doomsday nie mog?em si? od niego oderwa?, a ostatnie sceny, gdzie Superman wymienia? samobójcze ciosy z Doomsdayem sponiewiera?y mnie tak, ?e do dzi? potrafi? w wyobra?ni dok?adnie odtworzy? poszczególne rysunki, chocia? by?o to ?adnych par? lat temu. Z kolei w tym filmie z powierzchni ziemi zmiot?o po?ow? Metropolis, zgin??y dziesi?tki ludzi, a ja zamiast si? nimi przejmowa?, tylko si? wku*wia?em na infantylne i totalnie ameryka?skie sceny, w których do porzygu pokazywane by?y twarze przera?onych manekinów. Te same ryje, które wida? w ka?dym apokaliptycznym filmie rodem z hollywood. Lito?ci.

Kto? tam wy?ej stwierdzi?, ?e posta? Supermana by?a ?wietnie rozpisana i go?? mia? bardzo dobre dialogi. Czy mówimy o tych samych dialogach na przyk?ad na cmentarzu, podczas których czu?em ogarniaj?ce mnie za?enowanie? No ja na miejscu Goyera bym si? pod tym 'czym?' nie podpisywa?.

Cytat, Lois pi?kna,

?????????????????????
Moje opowiadania o Batmanie:

ADRENALINA

Z JASKINI NIETOPERZA

Leon Kennedy

CytatLudzie oburzeni na negatywne komentarze pod kątem akcji w MoS nie zauważają jednej, bardzo ważnej kwestii. Tu nie chodzi o to, że tej walki było w filmie za dużo. Chodzi o to, że ona NIC NIE ZNACZYŁA. Oglądając tę napierdalaninę miałem totalnie gdzieś, kto wygra, co stanie się z Metropolis, Ziemią etc. Miałem też totalnie w dupie los Supermana lub jego bliskich. Rozumiesz?

Sorki, ale ja nie miałem tego wszystkiego w dupie! Uśmiercenie ostatnich ze swojej rasy, to nie drobnostka, walka o Ziemię i Metropolis również! Piszesz, że to wszystko nic nie znaczyło, a dla mnie ZNACZYŁO DUŻO!! Były emocje, rozwałka godna "Esa", a w powietrzu było czuć, że walczą ze sobą dwie potęgi.

CytatNo tak trzeba mu przyznać że wymówkę to miał niezłą

No ja!  :) Aha i ciągle będę go bronił, bo był taki jak chciałem, a nie byle młotek co wpada na Ziemię aby ją podbić i powalczyć z synem gościa, którego nie znosił.

Cytat
Spoiler
Scena śmierci Zoda jednak była całkowicie bezbarwna, nie wywołująca emocji. Ja tam nie widziałem Clarka bijącego się z myślami. Wyszło to trochę jak Kickboxerze... a nie, tam jednak było lepiej, bo jakieś emocje połamanie kręgosłupa bratu głównego bohatera jednak wywoływało
[Zamknij]

W ogóle się z tym nie zgadzam! Scena była świetna, niby przewidywalna ( chodź muszę się przyznać, że ja raczej na to nie liczyłem... ) i taka typowa dla zakończenia czarnego charakteru, ale tutaj, aż się o to prosiło... i zrobił to ON! To jest w tym najpiękniejsze. Teraz tylko w następnej części ukazać jego załamanie po tym wszystkim co musiał zrobić i będę w niebo wzięty.

Cytat, Lois piękna,

??? ??? ??? ??? ??? ??? ???

No wybacz dla Ciebie i kogoś tam jeszcze brzydka, a to sorki zmieniam zdanie ::)!

franek

Totalnie popieram Leona, zwłaszcza pierwszą część wypowiedzi. Co do samej Lois... może nie jest super seksi modelką z tapetą grubości encyklopedii na twarzy (lub jak wolicie tonami szpachli na ryju) ale nie była wcale brzydka. Była ŁADNA i nic więcej.


Show Must Go On!!!