Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Transformers

Zaczęty przez heros65, 10 Listopad 2009, 21:46:16

Leon Kennedy

Można odetchnąć z ulgą. Nowe filmowe przygody gadających maszyn być może uratują całą francyze. Dostaliśmy lekki i przyjemny film z całkiem udaną chodź i prostą fabułą. A co najważniejsze nasze Transformesy mają i wygląd i osobowość.

Johnny Napalm

CytatJa widziałem. Szału nie ma, takie 6-7/10, ale na pewno lepsze (dużo, dużo lepsze) od trzech ostatnich części. Tutaj moja pełna recenzja:
http://juby.blox.pl/2019/01/Bumblebee.html
6-7 to naprawdę dobra ocena, spodziewałem się gorszej. Może jednak się wybiorę na Bumblebee, jeśli to faktycznie spokojniejszy i mniej przesadzony film od poprzednich.

Co do Kolekcji Komiksów, trzeci tom okazał się jak dla mnie lipą. Myślałem, że proporcje komiksów z USA i UK będą zachowane jak w dwóch poprzednich. Już sobie obliczyłem, kiedy będzie konfrontacja z Unicronem, a tu dają tylko dwie historie z amerykańskiego Marvela. Komiksy brytyjskie są jednak dużo gorszę od amerykańskich.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

Ta kolekcja będzie jedyną, którą zamierzam regularnie kupować, przynajmniej do końca ukazywania się w niej historii z oryginalnych Transformers US. No, ale chyba już o tych swoich planach wcześniej wspominałem.

Czwarty tom za mną, i jest już dużo lepiej niż po lekturze tomu trzeciego. Przede wszystkim nowy album rozpoczyna się najbardziej zwariowaną historią w dziejach Transformerów. Jest to historia o podrzędnym rzezimieszku, który nieoczekiwanie zdobywa niesamowity pistolet. Więcej nie zdradzę. Naprawdę pomysłowy scenariusz i niebanalne przesłanie jak dla mnie.

Jestem bardzo zadowolony z tego numeru kolekcji nie tylko ze względu na to opowiadanie. W końcu również wersja UK nie dominuje nad US. Poza tym, ten kto był niegdyś zawiedziony zbyt dużym przeskokiem w TM-Semic, tu ma szanse nadrobić wiele brakujących a jednak kluczowych historii.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

Coraz trudniej zdobyć Transfomery, ale ja będę wytrwały. Mam w końcu zaliczony piąty album kolekcji. Śmieszne jest to, że to już naprawdę kilka numerów – dosyć grubych, ale właśnie piąty jest najbardziej szczupły z dotychczasowych – a na panoramie z grzbietów ledwo zaczął pojawiać się miecz Grimlocka.

Komiks jest chudy, za to zawiera sporo historii ważnych dla dalszych losów Transformerów. Odwiedzamy Cybertron, po raz pierwszy na dłużej w poważniejszej historii – w sensie jej rozbudowania, bo nie poważnej tak... na poważnie, bo to... bo to Transformery do cholery!

W końcu wiadomo jak skończył Ravage. Sporo się mówiło o jego potyczce ze Skids'em w komiksach wydanych wcześniej w Polsce, ale teraz wszystko stało się jasne.

Heh, w tym numerze jest sporo niedwuznacznych momentów, które mogą rozbawić starszych czytelników. I tak Skids zakoleżankowuje się z pewną kowbojką z którą wspólnie ogląda zachody słońca i urządzają sobie wspólne przejażdżki, za co ta ubrana w szorty myje Skidsowi szybę i maskę. Skids nieśmiało jeszcze pyta czy ta mogłaby się jeszcze schylić i wyszorować mu dekle. Kurde, dobre! Laska jest niewzruszona i sama proponuje mu dodatkowo woskowanie. Ostro!
Ale wszystko co dobre to się kończy i piękna z mechaniczną bestią się rozstają. On rzuca jej, że jest wojownikiem a ona tylko kasjerką. Ona nie pozostaje dłużna i mówi, że to dobrze, że on nie skończył jak jej poprzedni samochód, czyli na złomie. Tak się powinno zrywać!

Dinoboty są dalej debilami i za dużo czaczy nie kumają. Sludge jest najlepszy, zakochuje się na poważnie w kobiecie. Ale jak ją ładnie określa – "Czowieka! Piękna lśniąca człowieka!" No, to najbardziej zjebany Tansformer, bez wątpienia. I ten jego uśmieszek, kiedy dziennikarka go głaszcze po mordce. Grimlock to podsumowuje w punkt – "aż się niedobrze robi".

Tak jak widzicie, ten album ma naprawdę sporo fajnych podtekstów. O wspaniałym tłumaczeniu nie będę wspominał. Wspaniałym, poważnie. To jest prawdziwie kreatywna robota. Każdy frajer książkowo przetłumaczy angielski tekst ze słownikiem w ręku, ale na te wszystkie odzywki i riposty Transformerów po prostu trzeba mieć pomysł.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

Kolejny tom kolekcji już u mnie. Nie jest tak dobry jak poprzedni. Z powrotem mamy niedobry przechył szali na korzyść serii komiksów z UK kosztem tych z USA. Kolorki w wersji brytyjskiej są czasami koszmarne. Wygląda to czasami na zabawę kredkami siedmioletniego dziecka. Czasami zaś jest całkiem dobrze. No, cholernie nierówno to wygląda. To ja już wolę płaskie ale za to czyste kolory od Amerykanów.

Zaś pod względem scenariusza Brytyjczycy wygrywają. Historia Cel: 2006 jest zacna. Nawiązuje do wydarzeń z kultowego filmu Transformers: The Movie. Nie jest tak dobra jak sam film, ale zawsze wybija się na tle tych trzech amerykańskich historyjek z Marvela US. Nie wiedziałem, że tak wcześnie pojawił się Galvatron i Ultra Magnus. Szkoda tylko, że nie było zaprezentowanej tej fajnej sceny z filmu w całości z przemienienia Megatrona w Galviego.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

7 tom już zakupiony i przeczytany prawie cały. Niestety, tym razem historie z wersji USA są baaardzo daleko w tyle za tymi od Brytyjczyków. Wersja UK nie jest już zwykłym zapychaczem, który miał się ukazaywać tylko dla wydania kolejnych odcinków serii. Brytyjskie przygody Transformerów są o wiele bardziej skomplikowane i mniej infantylne. W dodatku rysunki z Marvel US są na mizernym poziomie w porównaniu z tymi zza oceanu. Widać, że Brytyjczycy nie stanęli w miejscu tylko ciągle szlifowali swój warsztat.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Leon Kennedy

Ostanie 5 postów to Johnny Napalm :P
Żeby nie było, że post o niczym, to mam małe pytanko. Miałem kiedyś komiks z naszymi kochanymi robocikami i pojawił się tam Spider. Jak do tego doszło?

Johnny Napalm

A pewnie, że ja. Myślałem, że to już jasne, że co około dwa tygodnie możecie spodziewać się moich kilku słów o następnym tomie kolekcji z Transformerami.

Zacznę od twojego pytania, Leon. Spider-Man pokazał się dosłownie tylko w jednym odcinku Transformers US #3. Trzeci numer, więc dosyć szybko twórcy robotów skorzystali z wspomagania się gościnnym występem. Jak chcesz to zobaczyć w Polsce, to musisz kupić pierwszy numer kolekcji.

Kolekcje Hachette współpracują ze sobą, dlatego w odcinku z Pajęczakiem mamy stopkę z informacją, że opisane tu wydarzenia miały miejsce przed #258 The Amazing Spider-Man. To był kluczowy numer w dziejach Petera, bowiem Mary Jane dowiedziała się, że jest on Spiderem, a on sam dowiedział się od Fantastycznej Czwórki, że jego strój to tak naprawdę obcy pasożyt.

Tutaj Peter jeszcze dobrze się czuł ze swoim kostiumem. Rzucał w Transformersach co chwile lepszymi lub gorszymi kawałkami. Na przykład na pytanie Gears'a, czy wszyscy Ziemianie są tacy jak on, pajęczak mówi, że wtedy dopiero byłoby niezręcznie. Inny jego fajny tekst to ten do Ravage – Nie słyszałeś, że mamy tydzień dobroci dla Spider-Mana?


A teraz krótko na temat tomu ósmego. Brytyjska część historii to jest istna jazda bez trzymanki. Galvatron to naprawdę niezły skurczybyk. Jest szalony i praktycznie niezniszczalny. Tyle razy dostał tu w ryj, strzelano do niego, rażono prądem i nic. Koniec końców, żeby wiedzieć jak to się skończyło to musicie to przeczytać. Najbardziej podobały mi się te części historii tworzone przez Geoff'a Seniora. Kreska bardzo uproszczona, ale pasująca do kanciastego świata Transformerów. Dodatkowo widać, że artysta świetnie operuje językiem komiksu – te skróty perspektywiczne, bliskie i dalekie plany oraz dynamiczne kadry – nieźle to wygląda.

W części amerykańskiej jest znowu ubogo. Dosłownie tylko dwa numery z wersji US, trochę mało. No ale tu Autoboty muszą wybrać swojego nowego lidera. Wybór pada na... Musicie przeczytać, żeby się tego dowiedzieć. :D
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

No głupio, że tylko ja piszę, ale co tam. Dziewiąty tom kolekcji już u mnie. Jest to chyba najsłabszy tom do tej pory, pod względem takich sobie rysunków, a przede wszystkim niewciągających historii. Są tu co prawda z dwa-trzy wątki, które będą rozwinięte w dalszych numerach, ale i bez przeczytania tego wszystkiego nic się nie straci.

Plusem jest pierwsza – brytyjska – część 9 tomu, gdzie Transformery łączą siły przeciwko wspólnemu wrogowi z G.I.Joe. Co prawda tu posługują oni się swoją brytyjską nazwą Action Force, ale to właśnie oni. Chwalony wcześniej przeze mnie Geoffrey Senior tu wypadł poniżej poziomu do którego zdążył przyzwyczaić.

10 odcinek polskich Transformerów natomiast zapowiada się znakomicie. Headmasterzy pojawią się w końcu na Ziemi. Na takie historie właśnie czekam, coś czego jeszcze nigdy nie było i co wyjaśni wiele rzeczy w tym Uniwersum. Ale to dopiero za tydzień.


Jeszcze do pytania Leona – Peter Parker został wysłany do Oregonu zwyczajnie po to żeby robić Transformerom zdjęcia do gazety Daily Bugle.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Leon Kennedy

No cóż... Swoją drogą ciekawe co będzie dalej z filmową serią, bo ostatnio mówiło się o ewentualnej kontynuacji serii Baya, jak i o jej braku... Osobiście wolałbym kontynuację Bumblebee i jakąś cześć rozgrywaną na Cybertronie.

Johnny Napalm

Jeśli wytwórnia filmowa dopuściłaby do Baya scenarzystów starszych niż 12 lat, to może coś ciekawego by w końcu powstało. Bumblebee jakoś był całkiem przyjemnym filmem, ale... to nie Bay go robił.  :D Marzy mi się film osadzony w większości na Cybertronie. Dobra, nie oszukujmy się, marzy mi się po prostu ekranizacja sagi o Matrycy Stworzenia, zakończona wielką walką wszystkich Transformerów z Unicronem.  ;D
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Leon Kennedy

CytatMarzy mi się film osadzony w większości na Cybertronie. Dobra, nie oszukujmy się, marzy mi się po prostu ekranizacja sagi o Matrycy Stworzenia, zakończona wielką walką wszystkich Transformerów z Unicronem.  ;D

W pełni popieram!!

Johnny Napalm

Dziesiąty tom serii okazał się dla mnie najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. Naprawdę bardzo polecam jeśli ktoś by na przykład chciał zbierać kolekcje od środka, to ten tom jest bardzo wciągający. W końcu jakaś historia dobrze napisana z wieloma wątkami. Dużo się dzieje. Ciekawie zaprojektowany nowa planeta – Nebulos. Na scenie pojawiają się Headmasterzy, Targetmasterzy i wiele innych podgrup robotów. Wiem już skąd się wziął Skorponok i dlaczego brat Bustera, chociaż jest człowiekiem, został głową Fortressa Maximusa.

Komiks jest tak naładowany nowymi informacjami, że nie miałem jeszcze siły przeczytać jego drugiej brytyjskiej części. A jutro już kolejny tom kolekcji, Ha!
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

Jedenasty tom jest napisany w bardzo filmowym stylu. Wartka akcja, jest sporo nawiązań do filmu. Powraca mój ulubieniec Death's Head i ktoś jeszcze... chociaż w postaci samej głowy. Brytyjska cześć komiksu jest zdecydowanie lepsza tym razem od części amerykańskiej, ale w obydwu naprawdę wiele się dzieje. Polecam.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Johnny Napalm

Dwunasty tom łyknąłem jak pelikan rybkę. Bardzo szybko przez niego przebrnąłem. Wynika to z tego, że sporo zaprezentowanych tu historii mignęła mi już przed oczami, kiedy w końcu dokupiłem brakujące numery Transformerów od TM-Semic już w XXI wieku. Mimo wszystko warto to zobaczyć, chociażby żeby dowiedzieć się jak Optimus Prime został Powermasterem.

Poza tym, za dużo jednak jest już tych specjalnych drużyn. Ja rozumiem, że trzeba było promować zabawki, ale powoli pan Budiansky i spółka przeginają pałę.

Jak macie już dość moich wynurzeń na temat kolekcji Transformers, to dajcie mi znać. Sam się zastanawiam czy ktoś to czyta. Później ktoś powie: "po co on to w ogóle pier...li".
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...