Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Nasze recenzje komiksów z Batmanem

Zaczęty przez Juby, 19 Lipiec 2009, 22:01:54

Rado

Justice League of America vs Predator



Nagle, niedaleko Watchtower, pojawia si? uszkodzony statek kosmiczny, który pikuje w kierunku Ziemi. J'onn J'onzz, który ma akurat dy?ur przy monitorach ( jak si? pó?niej okazuje, jest on ca?kiem sam w ca?ej siedzibie, heh) rozpoznaje ( przy pomocy Oracle), ?e jest to statek agresywnej, podbijaj?cej inne planety rasy zwanej The Dominators. Nie zwa?aj?c na niebezpiecze?stwo, teleportuje ca?? za?og? do siedziby Ligii ratuj?c im ?ycie przed niechybnym sp?oni?ciem wewn?trz statku. Okazuje si?, ?e na pok?adzie, oprócz Dominatorów, jest jeszcze co?. Oczywi?cie jest to Predator. I to nie jeden. ??czno?? z Marsjaninem si? urywa, a Oracle wzywa na pomoc wszystkich dost?pnych cz?onków Ligii. Pierwsi na miejscu pojawiaj? si? Superman i Green Lantern, a ich oczom ukazuje si? widok odci?tej g?owy Marsjanina nabitej na pal...

Scenarzysta John Ostrander uzna?, ?e klasyczny Predator lub ca?e stado to za ma?y kaliber na Lig?. Stworzy? wi?c on tzw. Metapredatory z dodatkowymi zdolno?ciami. Okazuje si?, ?e te dodatkowe zdolno?ci, s? odzwierciedleniem mocy i umiej?tno?ci cz?onków JL. A wi?c w komiksie mamy Predatora, który potrafi si? zmniejsza? jak Atom, potrafi szybko biega? jak Flash itp. Te dodatkowe zdolno?ci s? wyja?nione scenariuszowo i nawet ma to jaki? sens, ale trzeba przyzna? ?e widz?c Predatora, który rozci?ga swoje ko?czyny jak Plasticman ujmuje nieco klimatu postaci ?owcy z kosmosu. Sam komiks to taki ?redniak, nic specjalnego, ale te? jako? mocno nie razi. Batman jest nawet fajny, kiedy wyznacza zadania pozosta?ym cz?onkom. Niez?a jest te? jego rozmowa z Supermanem na temat pewnej pisarki. Rysunki Grahama Nolana poprawne. I tyle.



Johnny Napalm

O rzesz! Już sama okładka zapowiada coś okropnego... Chory pomysł chorych ludzi z DC.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Leon Kennedy

Dokładnie chory i absurdalny skok na kasę.

Rado

#63
JLA: Liberty and Justice

Scenariusz Paul Dini, Rysunki Alex Ross, 2003



?wietny komiks o Lidze, która musi stawi? czo?a kolejnemu globalnemu zagro?eniu. Tym razem nie jest to "typowe" zagro?enie nie z tego ?wiata, takie jak np. White Martians, z którym Liga boryka?a si? do tej pory. Tym razem jest to... co? innego. Oto bowiem JLA dostaje informacje od rz?du USA o wybuchu tajemniczej epidemii na terenie Ugandy. Kontakt z obserwowanym terenem si? urwa?, lekarze i specjali?ci wys?ani na pomoc nie daj? znaku ?ycia. Nie wiadomo czym jest to spowodowane. Wojna domowa? Terrory?ci? Jaki? super villain z Afryki? Nie wiadomo. Poprzez satelit? wida? tylko le??ce cia?a w tamtejszych wioskach. To dziwne zjawisko szybko si? rozprzestrzenia, rz?d potrzebuje pomocy Justice League.

Bardzo dobry scenariusz Paula Dini. Genialnie pokazana wspó?praca mi?dzy siedmioma g?ównymi cz?onkami Ligii. Ka?dy z nich ma do odegrania jak?? rol?, a i pojawiaj? si? te? inni, pomniejsi cz?onkowie. Na stronach komiksu ogl?damy Raya "Atoma" Palmera, przewija si? Zatanna i Cpt. Marvel, Green Arrow i Black Canary, Plastic man i Elongated man. Dini jako? specjalnie nie faworyzuje ?adnego z bohaterów, aczkolwiek najwi?cej w komiksie jest Martiana Manhuntera. To z jego perspektywy ?ledzimy narracj?, na nim si? zaczyna i na nim si? ko?czy opowie??. Je?li kto? jest fanem J'onna lub w jaki? sposób fascynuje go ta posta?- powinien ten komiks przeczyta? cho?by tylko z tego powodu. Sporo si? mo?na o tym zielonym typie dowiedzie?.

Scen z Batmanem jest najmniej w porównaniu do innych z za?ogi, ale to dobrze. Tajemniczo?? Batsa jest ?wietnie pokazana. Nie ma tego rodzaju zagrywek w starym stylu Justice League z epoki cho?by Dicka Dillina, ?e oto Batman stoi w ?wietle dnia na konferencji prasowej w?ród innych. Batmana jest ma?o, ale kiedy ju? si? pojawi to jest rewelacyjnie. Jego sceny s? takie jakie by? powinny kiedy wyst?puje razem z JLA. Szczególnie scena w Pentagonie, z pocz?tku komiksu, zrobi?a na mnie du?e wra?enie. Warto doda? te?, ?e do?? znacz?cy moment dla fabu?y rozgrywa si? w jaskini Gacka.

Rysunki. Alex Ross i wszystko jasne. Rewelacja. Mam ten komiks w powi?kszonym formacie, co jeszcze bardziej pozwala mi si? napawa? szkicami. Wonder Woman prezentuje si? miodnie, p?aszcz Batmana wygl?da jak ?ywy, czu? pr?dko?? kiedy patrzymy na Marsjanina lec?cego nad Afryk?. ?wietny jest rysunek Batmana siedz?cego przy konsolecie komputera, a na ekranach widzimy jego najgro?niejszych wrogów w kaftanach bezpiecze?stwa zamkni?tych w Arkham. Na biurku Gacka stoi równie? ten bia?y kubek z napisem "Bruce", który pojawi? si? te? cho?by w "Kingdom Come" rysowanym przez Rossa sze?? lat przed "Liberty and Justice".

Po opanowaniu wcze?niej wspomnianej epidemii zadanie dla Ligii bynajmniej si? nie ko?czy. Musz? opanowa? jeszcze panik? i chaos, który powsta? w?ród ludzi, po przedostaniu si? do opinii publicznej informacji o domniemanym ko?cu ?wiata. Polecam, nie tylko fanom Justice League. Sto stron zajebisto?ci.

Plusy:                                                                                                   
+fabu?a i dialogi                                                                                           
+?wietny Batman i Martian Manhunter
+Alex Ross i kubek Bruce'a

Minusy:
-nic nie znalaz?em, heh



A death in the family

Scenariusz: Jim Starlin, Rysunki: Jim Aparo, 1988



Prze?omowy komiks. Niestety nie pod wzgl?dem jako?ciowym. Przynajmniej ju? nie, bo moim zdaniem komiks si? mocno zestarza? i nie robi dzi? ju? takiego wra?enia. Je?li w ogóle kiedykolwiek robi?... A prze?omowy jest ze wzgl?du na pewne wydarzenie które w nim wyst?puje. Chodzi oczywi?cie o ?mier? drugiego Robina- Jasona Todda.

Do Dennisa O'neila dochodzi?y ró?ne fanowskie opinie na temat Todda. Jedni go lubili, inni nie. Jeszcze inni sugerowali, ?e Batman w zbli?aj?c? si? pi??dziesi?t? rocznic? swojego powstania, powinien by? taki jak go stworzyli na pocz?tku, czyli powinien by? samotnikiem. O'neilowi i innym bossom DC Comics chodzi? po g?owie pomys? u?ycia telefonicznej ankiety w?ród czytelników komiksów. Chcieli si? zapyta? o by? albo nie by? której? postaci z uniwersum. By? mo?e negatywne opinie fanów o drugim Robinie zadecydowa?y, a mo?e nie, ale pad?o ?e pod telefoniczny os?d pójdzie Jason Todd. A wi?c kto chcia? ?mierci Robina mia? zadzwoni? pod jeden numer, kto nie chcia? mia? dzwoni? pod drugi. DC otrzyma?o 10.614 telefonów. 72 g?osy przewagi za ?mierci?. Gi? Robinie!

Mo?e teraz troch? o samej tre?ci. Drugi Robin ?rednio si? sprawuje u boku Batmana. Podejmuje ryzykowne decyzj?, nie s?ucha si? swojego nauczyciela, nie uwa?a na swoje plecy. Batman postanawia go zawiesi? w roli cudownego ch?opca, co oczywi?cie si? nie spodoba?o Jasonowi. Wdaje si? w sprzeczk? z Brucem i ucieka z Wayne Manor. Kroki kieruj? go do jego starej dzielnicy, do bloku w którym mieszka? z nie?yj?cymi ju? rodzicami. Spotyka tam star? s?siadk?, która daje mu pud?o pe?ne rzeczy nale??cych do matki ch?opca. Dokumenty, listy, zdj?cia itp. Z papierów wynika, ?e osoba któr? Jason uwa?a? do tej pory za swoj? matk? ni? nie jest i ?e prawdziwa biologiczna rodzicielka prawdopodobnie wci?? ?yje. Tylko, ?e dokumenty s? troch? podniszczone i do ko?ca nie wiadomo jak nazywa si? matka. Todd zna tylko pierwsz? liter? imienia. W ksi??ce adresowej ojca znajduje trzy kobiety z imieniem zaczynaj?cym si? na "S". Kobiet ju? dawno nie mieszkaj? w Gotham. Ch?opiec, przy pomocy komputera w Batcave, postanawia je odnale??. W tym samym czasie Joker ucieka z Arkham.

Scenariusz Jima Starlina momentami kuleje i to bardzo, a to dziwne bo Starlin potrafi? napisa? rewelacyjny "The Cult" tu? przed "A death...". Nawiasem mówiac wydarzenia z "The Cult" s? nawet tutaj wspominane przez Batmana. Razi?y mnie przede wszystkim te wszystkie zbiegi okoliczno?ci i nielogiczno?ci. Bohaterowie podró?uj? w komiksie po ca?ym globie. Mamy arabskie klimaty, jest Afryka i nawet Nowy York w finale. Potencjalna matka Robina znajduje si? Afryce? Jason tam jedzie. Spoko, akurat jedzie tam te? Joker. Za nim Batman, który nie wie ?e b?dzie te? tam Robin. Spotykaj? si?. Batman akurat zabra? ze sob? dwie batlotnie. Do tego okazuje si?, ?e Joker jedzie w?a?nie, by spotka? si? z t? potencjaln? matk? Robina. Takich rzeczy w komiksie jest wi?cej.

Sam Batman jest tutaj troch? detektywem, troch? przebieraj?cym si? ninj? i fighterem. Plus nale?y przyzna? spotkaniu na pustyni z Lady Shiv?, która akurat w tej cz??ci ?wiata szkoli terrorystów. Bruce, podczas walki, stwierdza ?e Shiva jest mu równa je?li chodzi o sztuki walki. To by?a fajna scena, ale znów wkrad?a si? do scenariusza pewna g?upota. Oto bowiem po pokonaniu Shivy Batman mówi, ?e w tym kraju szkolenie terrorystów nie jest przest?pstwem i puszcza j? wolno. Zdecydowanie mo?na by?o t? ko?cówk? walki rozpisa? inaczej. Sam sposób w jaki Batman "zmusza" do mówienia zabójczynie te? odczu?em jako lekko ?a?osny.

Joker jest ?wietny. Wsz?dzie za sob? zostawia pe?no trupów. Chodzi mu tylko o dokonanie jak najwi?kszych zniszcze?, a przy okazji o pogn?bienie Batmana. Ta jego odwieczna walka z Nietoperzem schodzi na drugi plan, nawet po tym co zrobi? Jasonowi. W tym komiksie Jokerowi chodzi tylko o to, aby ?wiat p?on??. To co chce zrobi? z lekami dla chorych Afrykanów jest mocne. Generalnie Joker Starlinowi wyszed?.

Styl Jima Aparo mi nigdy nie odpowiada? i tak te? jest i tutaj. Szacunek za jego bogaty dorobek, ale mi si? jego kreska zwyczajnie nie podoba. I tyle.

Mimo tych wad, jako? nie mog?em si? oderwa? od lektury. Ca?y czas czeka?em na ?mier? Robina, pó?niej na konfrontacj? Jokera z Batmanem i tak jako? komiks przeczyta?em od razu. Nie ?a?uje ?e go kupi?em. Jest w jaki? tam sposób prze?omowy i ciesz? si?, ?e mam go w swojej kolekcji. Nawet je?li dzisiaj troch? tr?ci myszk?. Troch? zmarnowany potencja? przez Starlina na naprawd? dobr? opowie??. Mo?na by lepiej rozpisa? matk? Todda, jak i sam? ?mier? cudownego ch?opca (móg?by po prostu go zajeb** tym ?omem i koniec, a nie jeszcze jakie? ostatnie s?owa do matki itp...). Mimo wszystko warto zna? te 272 strony. Komiks wywo?ywa? reakcj? w ?wiecie Batmana przez lata, cho?by w "Knightfall", kiedy Batman dosta? gazem od Scarecrowa i t?uk? Jokera.

Plusy:
+walka Shiva kontra Batman
+ok?adka
+w jaki? sposób jednak prze?omowy komiks
+prawy sierpowy Batmana w twarz Supermana (a jak!)
+?wietny Joker psychopata

Minusy:
-g?upie zbiegi okoliczno?ci i nielogiczno?ci w scenariuszu (np. przyjaciel Batmana z C.I.A. wtf?)
-Starlina sta? na zdecydowanie wi?cej
-Aparo nie dla mnie

bart-allen

Earth 2 #2    No przyznaję że nieźle się bawiłem oglądając fragment nowego komiksu DC ale gdyby nie było rozmowy Alana Scotta z(czemu go tam wstawili!)jego przyjacielem Samem oraz końcowej sceny w Polsce byłaby rewelacja ;D Niepotrzebnie pojawiła się Hawkgirl(dobra cofam moje słowa fajnie wygląda.).Po tych minusach macie wrażenie że to głupi komiks mylicie się taki Jay Garrick powinien być wszędzie zamiast starucha z garnkiem na głowie i doklejonymi do niego skrzydłami oraz fajne sceny w Tokio oraz transformacja i parkour Jaya :o.Ostatnio słyszałem o tym że #3 ten Sam zginął ;D Plus znakomite rysunki Nicoli Scott i kolory Trevora Scotta. :) ;D ;)
http://www.youtube.com/watch?v=NbvbCwVGAu8 za kim byłeś...Nie jestem głupim nie jestem trollem jestem....DC-maniakiem

Rado

Batman Turning Points

Scenariusz Greg Rucka, Ed Brubaker, Chuck Dixon; Rysunki Steve Lieber, Joe Giella, Dick Giordano, Brent Anderson, Paul Pope  2001



Moim zdaniem bardzo dobry komiks skupiaj?cy si? na relacjach Batmana i komisarza Gordona. Album chyba troch? niedoceniany, sam nie wiem, ale ja chyba nigdzie o nim nie s?ysza?em lub czyta?em. Mo?e co? przeoczy?em, ale to niewa?ne. Wa?ne jest to, ?e warto si? z tym komiksem zapozna?.

Pi?? opowie?ci napisanych przez trzech scenarzystów. Jedn? napisa? Chuck Dixon, po dwie Greg Rucka i Ed Brubaker. Historie dziej? si? na prze?omie lat dzia?alno?ci Batmana i Gordona w Gotham. Jest czas, w którym Bruce jest na progu swojej misji. Jest pierwsze pojawienie si? Robina, jest czas kiedy Bruce mia? z?amany kr?gos?up a m?cicielem Gotham by? kto? inny, jest wreszcie historia, nazwijmy to, wspó?czesna. Wszystkie opowie?ci s?, moim zdaniem, bardzo dobre. ?wietnie pokazuj? ewolucj? relacji obu bohaterów. Zaczynaj?c od szorstkich stosunków, a ko?cz?c na pe?nym zaufaniu i nawet przyja?ni.

Kilka s?ów o samych historiach. "Uneasy allies". Gordon prze?ywaj?cy kryzys rodzinny musi powstrzyma? terroryst?, który zabarykadowa? si? w ko?ciele i przetrzymuje kilku zak?adników. Wkrótce na miejscu pojawia si? Batman, ale zanim spróbuje powstrzyma? napastnika, ma co? do powiedzenia ówczesnemu kapitanowi policji w Gotham.
Bats w tym odcinku jest ninj? skradaj?cym si? w cieniu. Gordon jest ?wietny kiedy próbuje zapanowa? nad ca?? sytuacj?. Na miejscu przest?pstwa jest równie?, znany z "Roku Pierwszego", Branden, który jak wiadomo nie przebiera w ?rodkach. Na ko?cu odcinka jest te? ciekawa scena w domu Jima.

"And then there were... three?" Odcinek odpowiada na pytanie co ma do powiedzenia Batmanowi Gordon, gdy ten zaczyna pojawia? si? na ulicach z m?odym pomocnikiem. Nara?aj?c swoje ?ycie to jedno, ale ?eby zabiera? na misje dziecko to ju? inna sprawa. Z pocz?tku niech?tny komisarz, lekko nawet opieprzaj?cy Gacka, powoli zmienia zdanie co do Robina. Fajnie pokazane s? okoliczno?ci, które doprowadzi?y do tej zmiany zdania. W odcinku go?cinnie Mr. Freeze.

"Casualties of war." Batman zmieni? nieco sposób dzia?ania. Pomaga wci?? Gordonowi, ale to ju? nie jest to samo. Nie chce si? nawet anga?owa? w spraw? seryjnego mordercy, którego prasa ochrzci?a mianem "garbage man". Bats zamkn?? si? w sobie po tragicznych wydarzeniach które go dotkn??y. ?mierci jednej osoby i zrobieniu kaleki z drugiej. Odcinek ma ?wietne zako?czenie. Du?y udzia? Barbary Gordon.

"Ultimate betrayal." To ten odcinek napisany przez Dixona. Obawia?em si?, ?e b?dzie najs?abszy ze zbioru, ale tak nie jest. Wr?cz przeciwnie, dla mnie jest prawie najlepszy. Co my?li Gordon, gdy widzi ?e jego wieloletni przyjaciel, po starciu z Banem, radykalnie zmieni? metody dzia?ania? Nie przebiera w ?rodkach, a nawet jest w stanie posun?? si? do morderstw. Komisarz nie mo?e na to pozwoli?. ?wietny odcinek. Gordon odwiedzaj?cy Bane'a w wi?zieniu - plus za to.

"Comrades in arms." Na mnie ten odcinek zrobi? najwi?ksze wra?enie z ca?ego tomu. Ci??ko co? wi?cej powiedzie? za bardzo nie spoileruj?c. W Gotham, po 10 latach, pojawia si? dawno nie widziany go??. Ma on spraw? do dwóch najsprawiedliwszych ludzi w mie?cie. ?wietna opowie?? pokazuj?ca co bohaterowie mog? dosta? dobrego od ludzi za swoje dzia?ania.

Troch? zaryzykowa?em kupuj?c ten album. Czyta?em tylko krótki opis na Multiversum, nie zna?em ?adnej recenzji ani opinii, ale nie ?a?uje. 128 stron ?wietnego czytad?a.

Plusy:
+scenariusz i ewolucja relacji Batman - Gordon
+pokazanie prze?omowych momentów zarówno w ?yciu Batmana jak i w ?yciu Gordona
+pi?ciu rysowników w pi?ciu ró?nych stylach

Minusy:
-nie dla pocz?tkuj?cych Batmanów (trzeba zna? troch? nietoperzow? histori?, ?eby zrozumie? liczne nawi?zania)

Rafalinda

Rado, piszesz fajne recki.
Nie zdradzasz za dużo, ale skutecznie zachęcasz lub zniechęcasz do przeczytania :D

"Death in the Family" sobie odpuszczę ale "Turning Points" zamawiam w ciemno.
Czuję, że komiks będzie bardzo "me gusta".
Dzięki za rekomendację, bo w ogóle o nim nie wiedziałem ;)

Rado

Raf, dzięki bardzo za miłą ocenę.

No właśnie, nie wiedziałeś, podobnie jak ja o tym albumie. Wydawało mi się właśnie, że jest on jakoś mniej znany. Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu.

XIII

#68
Batman Gotham Tale



Batman jest postacią z którą powstała bardzo duża liczba historii obrazkowych lepszych i gorszych. Nie byłbym oryginalny gdybym napisał o którymś z bat klasyków takich jak np. Killing Joke czy Year One. O tych komiksach napisano już sporo i obecnie napisanie o nich jakiejkolwiek opinii ze świeżym spojrzeniem na temat jest trudne lub nawet w niektórych przypadkach niewykonalne. Dlatego w swoich rozważaniach zajmę się historią zapomnianą przez czytelników o której ciężko znaleźć recenzję na polskojęzycznych stronach poświęconych sztuce komiksowej , jest to historia zatytułowana ,,Gargoyles" na polskim rynku pojawiła się w Batman nr 3/94 wydanym przez Tm-Semica na podstawie oryginalnych numerów Batman 477 i 488 wydanych w 1992 r. Dobrze pamiętam jak zakupiłem go w moim ulubionym antykwariacie blisko 2 lata temu, ponieważ potrzebował czegoś do poczytania podczas długiej i nudnej podróży autobusem. Moją uwagę zwróciła fotorealistyczna okładka Toma Taggarta, wykonana równie wspaniale jak prace Alexa Rossa. Po przeczytaniu stwierdziłem , że nie mogłem lepiej zainwestować tych 7 zł. Komiks był świetny zarówno pod względem grafiki jak i scenariusza. John Wagner stworzył świetną historię która podejmowała grę z czytelnikiem. Udało mu się utworzyć także napięcie, przez pewną chwilę podczas lektury wierzyłem że Batman może nie wyjść z życiem z pułapki będącej sejfem z ograniczoną liczbą tlenu. Wiadomo że tak się nie stało ale scenarzyście udało się wciągnąć odbiorcę w snutą przez siebie opowieść. W historii Gargoyle podobało mi się również marginalizacja scen akcji na rzecz intrygi. Co dziwne takie historie pojawiały się częściej na łamach Detective Comics aniżeli w regularnym Batmanie który epatował efekciarstwem i gadżetami głównego bohatera. Brawa należą się również dla rysownika Cama Kennediego. Jego kreska jest prosta ale świetnie oddaje klimat zarówno miasta Gotham jak i Mrocznego Rycerza. Dobrze jednak że kolorami zajęła się Adrianne Roy, a nie Kennedy. Gdyby zastosował on taką samą kolorystykę jak w komiksach z Bobą Fettem z uniwersum Star Wars , czyli powszechną zgniłą zieleń szata graficzna nie wywarłaby na mnie takiego wrażenia. Niestety nawet Camowi zdarzały się wpadki pokroju małej szczegółowości postaci na dalszych planach , ale te uchybienia można mu wybaczyć. Do wielkiej zalety należało także klimat zbliżony do serialu animowanego Batman TAS. Kolor kostiumu głównego proantagonisty i architektura Gotham przypominają mi twór Bruca Timma. Jest to komiks do którego regularnia wracam przynajmniej raz w miesiącu ponieważ bardziej preferuję krótsze historie . Polecam każdemu zapoznanie się z tą zapomnianą perełką , zwłaszcza tym osobom których podobnie jak mnie nudzą tasiemcowe historyjki.

Rado

Kurde, wierz mi lub nie, ale sam się przymierzałem do napisania recenzji tego numeru. Lenistwo zwyciężyło, no i byłeś pierwszy. Teraz już nie napiszę.

Jedna mała sprawa tylko. Nie ma mnie w domu teraz, żeby to sprawdzić na swoim egzemplarzu, ale czy cała ta historia nie nazywa się "A Gotham Tale"? A "Gargoyles" to tylko podtytuł bodajże pierwszej części?

XIII

Na anglojęzycznych stronach figurował tytuł który podałem .  Dlaczego nie napiszesz recenzji tego numeru w tym temacie pojawiały sie już różne recenzje tych samych komiksów. Wątpie aby twoja opinia pokrywała się w 100% z moją.

Rado

#71
W stu procentach mo?e nie, bo na przyk?ad rysunki a? tak mi si? nie spodoba?y, ?eby napisa?, ?e Kennedy'emu nale?? si? brawa, ale generalnie to si? zgadzam. Jak najbardziej komiks godny polecenia dla fanów dobrego detective. Jedna z lepszych zeszytówek jak? mam.


Rado

Hej XIII, sprawdzi?em i jest tak jak mówi?em. Ca?a historia nazywa si? "A Gotham Tale", a "Gargoyles" to podtytu? pierwszego zeszytu. Podtytu? drugiego zeszytu to bodaj "A Gotham Tale part 2: Spirit of vengence"


Batman False Faces



Scenariusz: Brian K. Vaughan; Rysunki:Scott McDaniel, Rick Burchett, Scott Kolins, Marcos Martin   2000-2003

Zebrane do kupy cztery historie autorstwa laureata nagrody Eisnera Briana K. Vaughana. Znany jest on cho?by polskim komiksiarzom z takich dzie? wydanych w naszym j?zyku jak "Y: The last man" albo "Lwy z Bagdadu".

"Lwy z Bagdadu" by?y ca?kiem niez?e, chocia? sza?u na mnie ten komiks nie zrobi?. "Y..." to ju? totalnie mi nie podszed?, dlatego pomimo tej nagrody Eisnera sceotycznie podchodzi?em do tego albumu. Po ok?adce my?la?em, ?e b?dzie to jaki? typowy team - up Batmana z Wonder Woman. Tak nie jest. Tych dwoje nie wyst?puj? razem nawet na jednym kadrze komiksu. Oprócz ok?adki oczywi?cie. Album jest dobry, a Vaughan naprawd? umie napisa? dobrego Batmana.

Krótko o tre?ci.

Close before striking

Wydana w Batman 588-590. Dobra historia i ciekawa interpretacja Mrocznego Rycerza, a przede wszystkim jego alter - ego w ?wiecie przest?pców Matchesa Malone'a. Du?o mo?na si? dowiedzie? o M. M. Fajne pokazane s? sposoby Gacka, których u?ywa? w celu przenikni?cia do undergroundu. W retrospekcjach widzimy jak nie?atwo by?o si? tam dosta? i zyska? jakie? tam zaufanie i szacunek u zbirów. A sama historia jest o Batsie, który prze?ywa swoisty kryzys to?samo?ci. Czy jest Batmanem, Malonem, Brucem Waynem, a mo?e jeszcze kim? innym? Wszystkie jego to?samo?ci, wykorzystywane przez lata, zaczynaj? si? na siebie nak?ada?. Sytuacji psychicznej Bruce'a nie pomaga fakt odej?cia Alfreda i przej?cie komisarza Gordona na emerytur?. Do tego, z winy Batmana, ginie pewien przest?pca, a jego ostatnie s?owa to pro?ba do Nietoperza aby go pom?ci?. W historii go?cinnie Barbara Gordon, która ma bardzo ciekaw? scen? z Nightwingiem oraz Brzuchomówca i oczywi?cie Scarface. Wida? co? ciekawego mo?na jeszcze z tego ?otra wycisn??.

Mimsy were the borogoves

Detective Comics nr 787. Dla mnie najlepsza opowie?? z ca?ego tomu. Pi?knie rozpisany Batman, jego narracja i detektywistyczne zdolno?ci. Ju? pomijaj?c co tam Szalony Kapelusznik stworzy?, to opowie?? jest ?wietna. Je?li kto? chcia?by przeczyta? co? dobrego z Mad Hatterem to polecam w?a?nie to. Tutaj kapelusznikowi chodzi o co? wi?cej ni? uprzykrzenie ?ycia Batmanowi. Przynajmniej tak si? wydaje.

A piece of you

WW nr 160 i 161. Batmana tutaj nie ma. Przynajmniej nie we w?asnej osobie, bo dzi?ki fajnym zabiegom scenarzysty i tak czujemy jego obecno?? przez ca?y czas. O czym jest odcinek z WW? Otó? pewien klasyczny wróg Batsa ma spraw? do Wonder Woman. Jego motywy s? fajnie rozpisane i dobrze wpisuj?ce w genez? amazonki. Oczywi?cie ta sprawa do Diany planowo ma si? sko?czy? jej ?mierci?. Go?cinnie Donna Troy i dwóch Robinów.

Skullduggery

Batman: Gotham City Secret Files 1. Pi?? stron ciekawostki raczej tylko takiej dla koneserów. Sam autor pisze we wst?pie, ?e by?a to próba wprowadzenia nowego ?otra do uniwersum, która po prostu nie chwyci?a. Troch? szkoda, bo fajnie si? zapowiada?o.

Kupi?em ten album ze wzgl?du na bardzo atrakcyjn? cen? na jednej z aukcji. Kiedy przyszed? poczt?, razem z innymi komiksami, zabra?em si? do jego czytania na sam koniec. Jak mówi?, my?la?em ?e b?dzie to raczej ?rednie, a okaza?o si? bardzo dobre. Batman jest ?wietny. Zastraszaj?cy oprychów, wyprzedzaj?cy wszystkich o krok, osch?y dla wspó?pracowników i bardzo inteligenty. Ta inteligencj? najbardziej wida? w drugim odcinku. 160 stron niez?ego shitu. Mo?na spokojnie czyta? i mie? na pó?ce bez wstydu.

Plusy:
+?wietny Bats
+dobrze rozpisani ?otrzy we wszystkich historiach
+ciekawostka w postaci "Skullduggery"

Minusy:
-nie znalaz?em

Rado

#73
Superman Batman The greatest stories ever told



Scenariusz: Edmont Hamilton, Cary Bates, Len Wein, John Byrne, Karl Kesel, Jeph Loeb, Joe Kelly
Rysunki: Curt Swan, Dick Sprang, Neal Adams, Dick Dillin, John Byrne, Peter Doherty, Tim Sale, Ed McGiuness
2007

Quickly Superman, to the Batmobile!

Jak zwykle, tego typu albumy sklejane s? z subiektywnie wybranych historii napisanych i narysowanych w przeci?gu lat. W tym wypadku, troch? ponad 50 wiosen twórczo?ci, pos?u?y?o do zebrania 10 historii do tego wydania. Kto i w jaki sposób wybiera? dane odcinki - o tym pó?niej.

Zaczynamy od scenariuszy stworzonych w latach pi??dziesi?tych a ko?czymy na roku 2006. Jak zwykle, te historie z lat 50 - 70 czyta si? dzisiaj z u?miechem, czasem nawet z lekkim za?enowaniem i s?, w moim odczuciu, przeznaczone dla wyjadaczy, fanów i koneserów. Czyli, w sumie, dla nas. Pierwszy odcinek "The mightest team in the world" (1952) opowiada o pierwszym spotkaniu Bruce'a i Clarka podczas rejsu oraz pokazuje nam w jaki sposób poznali swoje sekretne to?samo?ci. Ca?y komiks jest zabawny, ale nie tylko w sensie tego, ?e jest napisany w starym stylu, to pewnie te?, ale te wszystkie dialogi, wszystkie zdarzenia i okoliczno?ci podczas tego rejsu sa napisane przez Hamiltona w sposób aby roz?mieszy? czytelnika. S? zabawne sceny z Lois i Robinem, komiczne próby ukrycia swojej to?samo?ci przed uczestnikami rejsu itp. Chocia?, to wszystko i tak jest tylko t?em do pokazania pierwszej wspó?pracy mi?dzy herosami, która przebieg?a g?adko i bez zgrzytów. To jeszcze nie te czasy by?y, ?eby w komiksach pokazywa? jakie? bardziej skomplikowane relacje mi?dzy tymi dwiema postaciami, albo ró?nice w metodach dzia?ania. Mimo wszystko ?wietnie si? czyta?o i fajnie by?o zobaczy? na w?asne oczy pierwsze spotkanie dwóch najbardziej ikonicznych postaci komiksowych ever.

Druga historia czyli "Supermans and Batmans greatest foes" (1957) pokazuje nie tylko wspó?prac? bohaterów, ale tak?e ich najwi?kszych wrogów. Otó? do Metropolis przybywa Joker, wchodzi w spó?k? z Luthorem, zak?adaj? firm? i wszystkim naoko?o mówi?, ?e z?e uczynki im si? przejad?y i od teraz b?d? dzia?a? legalnie w przemy?le. Z pocz?tku tak to wygl?da, oczywi?cie ani Super ani Bats nie wierz? w t? przemian? nawet przez sekund?. Rozpoczyna si? ?ledztwo.

W historii jest ciekawe detektywistyczne dochodzenie, przebieranki i podst?py zarówno tych dobrych jak i tych z?ych. Fajne pokazane s? metody w jakie Clark i Bruce próbowali dosta? si? do "legalnej" fabryki J&L, któr? Superman nie móg? prze?wietli? wzrokiem, gdy? ?ciany by?y oczywi?cie pokryte o?owiem. Do tego, gdzie? tam mi?dzy nogami p?ta si? Dick i Lois. To wszystko fajnie si? czyta. Wad? odcinka nazwa?bym praktycznie zerowy, charakterystyczny wk?ad Jokera w ca?y ten misterny plan. Dzia?ania Luthora wida? na ka?dym kroku, jego pieni?dze i technologia, wszystko dzieje si? w Metropolis, a u Jokera nic. ?adnego kwiatka pryskaj?cego kwasem, ?adnego b?azna wyskakuj?cego z pude?ka. Nic, mo?e oprócz tego, ?e z?oczy?cy poruszaj? si? po mie?cie samochodem klauna. Joker i Luthor zostali za?atwieni raczej przez inteligencj? i spostrzegawczo?? herosów ni? przez jaki? si?owy sposób. No i, od teraz, dziel? jedn? cel?.



Kolejna historia czyli "The composite Superman" (1964) to jedna z tych, w której pojawia si? jaki? bardzo pot??ny przeciwnik i tylko Batman i Superman s? w stanie go pokona?. A przeciwnik jest naprawde mocarny. Dysponuje praktycznie moc? ka?dego cz?onka Legion of Superheroes. Potrafi lata?, ma super si??, potrafi by? niewidzialny, strzela? ogniem i pr?dem, rozdwaja? si?, rozci?ga?, zmniejsza?, s?owem wszystko co mo?na mie?. ?e niby to i tak nie wystarczy ?eby pokona? super duo plus Robin? Nie do ko?ca. "Sk?adanemu" Supermanowi w zasadzie nie wiadomo o co chodzi. Najpierw chce si? przy??czy? do walki ze zbrodni?, potem próbuje upokorzy? bohaterów, a nawet, o zgrozo, przej?? w?adz? nad ?wiatem. Dowiaduje si? kto si? kryje za mask? nietoperza i za... hmm loczkiem Supermana. Nie wiadomo sk?d composite ma t? moc, ale jest zbyt silny. Ciekawostk? odcinka jest w?a?nie to, ?e nie ko?czy si? on w typowy sposób czyli zamkni?ciem zbira za kratkami. Bohaterowie nie wygrywaj?, historia ma otwarte zako?czenie. S? wybuchy, walka, rakiety, kryptonit - dzieje si?.

Nast?pna cz??? to "The cape and cowl crooks" (1966). raczej bez wi?kszej historii. Nawet nie chce mi si? co? wi?cej o niej pisa?. Super i Bats walcz? ze swoimi lustrzanymi odbiciami. No prawie lustrzanymi, bo kostiumy zbirów nieco si? ró?ni? od orygina?ów. Przede wszystkim maj? ciemniejsze kolory, ale te? sobowtór Supermana ma swego rodzaju he?m na g?owie. Praktycznie od pierwszych stron mo?na si? domy?li? kto si? kryje za maskami sobowtórów. Odcinek nie jest jaki? specjalnie z?y, ale te? sza?u nie robi. Fajna by?a scena po?cigu dwóch batmobili oraz to, ?e na rozwi?zanie zagadki wpad? Batman himself.

"The Superman - Batman split" (1968) To by?o fajne. Clarka Kenta odwiedza kosmita, mówi?c mu, ?e wie o jego sekretnej to?samo?ci i prosi go o pomoc. Otó? ten kosmita, imieniem DUR, po krótce wyja?nia Superowi, ?e przyby? na Ziemi? , a w zasadzie uciek? ze swojej rodzimej planety, z obawy o swoje ?ycie, przed bardzo niebezpiecznym zabójc?. Superman oczywi?cie zgadza si? pomóc przybyszowi. Tymczasem jaskini? nietoperza równie? odwiedza kosmita (tej samej rasy co u Kenta) imieniem TIRON i mówi ?e zosta? przys?any w celu z?apania gro?nego zabójcy przebywaj?cego na Ziemi - DURA. Bruce zgadza si? pomóc w po?cigu co automatycznie stawia najwi?kszych herosów po przeciwnych stronach barykady. Który kosmita k?amie? A mo?e obaj mówi? prawd?? Wyja?nienie jest na ko?cu i w?a?nie samo zako?czenie historii jest jej najwi?kszym plusem. W takich oto okoliczno?ciach scenarzy?ci doprowadzili do starcia Superman vs Batman i nie tylko. Nie tylko, bo naprzeciw siebie staj? równie? Batgirl i Supergirl. Na uwag? zas?uguj? naprawd? ?wietne rysunki Neala Adamsa. Jest nawet prawy prosty w szcz?k? Supermana, heh. Oczywi?cie ze strony Batmana.



"One night in Gotham City" (1986) czyli "Pewnej nocy w mie?cie Gotham". Jakby ta historia nie znalaz?a si? w tym zbiorze to bym si? zdziwi?. Rewelacyjna opowie?? o pierwszym spotkaniu Batsa z Superem z rewelacyjnego runu Johna Byrne'a o Supermanie z lat 80-tych. Co tu du?o mówi?, wi?kszo?? na forum oczywi?cie zna. Kto nie zna to wstyd i niech idzie czyta?. Porówna?em sobie kolory z Semiciem, które oczywi?cie wypadaj? blado, a i niebieski jest faktycznie ?le pod?o?ony. T?umaczenie te? wypada s?abiutko, nie b?d? ju? si? pastwi?. Fajnie ?e mam ten komiks teraz w oryginale.

"A better world" (2000) No to jest to, co ja nazywam the greatest story. Jestem pod ogromnym wra?eniem tej cz??ci, szczena mi opad?a. Nie b?d? nic zdradza?, samemu trzeba j? odkrywa?. Nie jest to komiks z jakimi? epickimi walkami, a wr?cz przeciwnie, zwyk?e przyziemne rzeczy. Dla mnie miodzio. Najlepsza historia z ca?ego tomu, dla mnie lepsza nawet od tej Byrne'a.

"When Clark met Bruce" (2003) Króciutka, bo dos?ownie zajmuj?ca dwie strony opowie?? duetu Loeb & Sale. Chronologicznie, opowie?? ta dzieje si? najwcze?niej w mitologii obu bohaterów. Bardzo zgrabne s? te dwie strony.

No i na koniec "Stop me if you've heard this one" (2006) Z pocz?tku wydaje si?, ?e jest to przeróbka pierwszej cz??ci tego albumu z 1952 roku. Zaczyna si? tak samo, czyli na jachcie podczas rejsu. Clark i Bruce trafiaj? do tej samej kabiny i tak dalej. Ale potem robi si? dziwnie. Zamieszany jest w to Deathstroke, Syndykat Zbrodni, a to wszystko dzieje si? po?rodku trójk?ta bermudzkiego. A ca?y komiks zrobiony jest naprawd? na komedi?. Co chwil? jakie? jaja z Kenta, pe?no tekstów typu "u have katana in my medulla oblongata", totalny chaos. Historia napisana naprawd? z przymru?eniem oka. Przyznam, ?e kilka razy mocno si? u?mia?em. Nie oczekuj? od komiksów z Batmanem ?eby mnie ?mieszy?y, ale to by?a mi?a odskocznia. Ciekawe zako?czenie tomu.



Có?, album jest ?wietny. Zdecydowanie jestem zadowolony z zakupu i polecam. Jedn? histori? pomin??em w opisie. Lwia cz??? albumu jest ?wietna, "A better world" i "One night..." mia?d?y cyce. 192 strony szybko przelecia?y. Jedyn? wad?, dla mnie akurat powa?n?, jest brak jakiegokolwiek wst?pu, pos?owia czy te? jaki? krótkich biografii autorów. We wcze?niejszych albumach z serii greatest stories jakie mam, zawsze tego typu dodatki by?y na wysokim poziomie i z ciekawymi informacjami. Wzorem jest tu "The greatest Batman stories ever told" gdzie by?y ze dwa obszerne wst?py, metody dobierania historii do tomu i masa innych ró?nych ciekawych rzeczy. A tu nic. Jedynie na pocz?tku krótkie streszczenie co znajdziemy w wydaniu, ale nawet nie wiadomo kto to streszczenie napisa?. Lipa. Dla mnie minus za to.

Plusy:
+ca?okszta?t tomu
+ok?adka

Minusy:
-brak wst?pu, pos?owia, biografii, czegokolwiek oprócz samego komiksu

Kujaw

#74
Detective Comics Annual 1994 – Leatherwing



Arrr ye scurvy dogs! :D

Lubię elseworldy. To naprawdę zajebiste oglądać swoich ulubionych bohaterów w zupełnie innej interpretacji, innej czasoprzestrzeni. A już naprawdę cudownie jest oglądać lubianą postać w innych, również uwielbianych klimatach.

No, cóż... każdy przynajmniej trochę lubi piratów, albo Johnny'ego Deppa, albo Burta Lancastera albo prozę R.L. Stevensona, albo np. lubi posłuchać Running Wild lub Mietka Folka :D
Ja piratów chłonę w każdym wydaniu, filmy: od ,,Captain Blood" (1935) po ,,Piratów z Karaibów", ,,Wyspę Skarbów" czytałem kilkanaście razy, a jeżeli chodzi o piratów w muzyce to jest to moja obsesja :D Tak więc, kiedy tylko dowiedziałem się o elseworldzie z Gackiem - wilkiem morskim, to widziałem, że to komiks dla mnie.

Kupiłem, przeczytałem, kubek grogu wychyliłem i jestem oczarowany. Ale może coś o fabule...

Tak więc kapitan Leatherwing to korsarz (nie pirat! to nie jest to samo) w służbie Korony Brytyjskiej. Główny bohater uciekł na morze po tym ja jego rodzice zostali zamordowani przez możnowładców zaś ich ziemie zostały zawłaszczone. Leatherwing, napadając wrogie okręty, postanowił zebrać bogactwo wystarczające by wykupić rodzinne włości. By chronić nazwisko rodziców przybrał swój przydomek i przywdzial maskę nietoperza, tylko nie wiemy czemu akurat nietoperza, ale chrzanić to!! Arrrr! Na swoim okręcie ,,The Flying Fox" łupi do cna hiszpańskie i papieskie galery. Mamy oczywiście także innych bohaterów: Alfredo – Włoch, sluga i nawigator kapitana; Robin Redblade – sierota błąkając się po portach, która marzy o życiu wilka morskiego i szuka przygody pod protektoratem Leatherwinga.
Tymczasem Capitana Felina, która lubi przebierać się za kotkę i mahać pejczem po tawernach sprzymierza się z piratem o przezwisku The Laughing Man. Cel? A jakże, zatopić Flying Foxa, zdobyć skarby Leatherwinga, a jego samego posłać do kubryka Davy'ego Jonesa. Rozkosznie oklepane, ale czy ktoś w ogóle spodziewał się czegoś wydumanego? Chyba nie.

No i dobra, dostajemy historię prostą i tak ma być. Jest to lekki kicz w stylu starych filmów jak np. ,,Piraci" Romana Polańskiego (kto nie widział, niech nadrobi. Warto!).  Generalnie postaci oraz kanoniczne motywy są świetnie zaadaptowane. Monumentalna karaka Leatherwinga to oczywista odpowiedź na batmobil, zaś kryjówka Mrocznego Korsarza, czyli Bat Cay, to mała nieznana nikomu wyspa z wielką jaskinią.
Postaci: Joker wygląda wprost rewelacyjnie ze złotymi kolczykami i zieloną burzą włosów na hiszpańską modłę. Strzela z dziwacznych pukawek a swoich jeńców traktuje z typowym dla tej postaci, chorym okrucieństwem, łamiąc kości i przeciągając pod kilem. Bez dwóch zdań The Laughing Man to jedna z najlepszych inkarnacji jakiejkolwiek postaci z DC. Alfred jest tu typowy, Robin również całkiem ciekawy, generalnie nie wiemy, na którym z Robinów wzorowany jest Redblade, ale chyba najbliżej mu do narwanego Jasona Todda. Felina to także Catwoman jaką znamy z kanonu, bez większych zmian. No i główny bohater czyli sam skiper. No cóż, adaptacja Batmana na korsarza nie obyła się bezboleśnie. Twórcy musieli zrezygnować z dwóch elementów ważnych w mitologii tej postaci. Otóż kapitan nie tylko używa broni palnej, ale i zabija. Zatwardziałego fanboya może urazić taki zabieg, no ale przecież nie dadzą mu drewnianego kordelasa. Jednakże jako kapitan jest łaskawy, przegranym zawsze daje wybór, służba na Foksie albo dno, co wyraźnie odróżnia go od Laughing Mana. Leatherwing to nie jest mroczny rycerz. To postać nieco patetyczna. Bliżej mu do postaci kapitana Vallo z ,,Karmazynowego Pirata" niż do Bruce Wayne'a. To typowy awanturnik i ryzykant.
Jest także kilka smaczków takich jak np. figura uśmiechniętej ryby na dziobie okrętu Jokera, lub Leartherwing walczący z rekinem. Scenariusz Chucka Dixona jest, jak już mówiłem banalny, niestety czasem ten banał jest bardzo meczący jak np. rozmowa Robina i Feliny o tym, że w głębi jest dobra, trochę żenuje. Sam finał jest bardzo klasyczny, ale do przebolenia, gdyż pasuje do konwencji. Najważniejsze, że nie nuży. Świetnym zabiegiem jest narracja, stylizowana na tawernianą legendę, umieszczana w dużych pionowych panelach i pisana odpowiednią czcionką. Dixon zadbał też o odpowiedni język. Narracja i dialogi pełne są wyrazów i form gramatycznych typowych dla tamtego okresu, tak więc, niektóre zwroty mogą być niezrozumiałe. Przed lekturą dobrze będzie zaznajomić się z tym materiałem dydaktycznym :D

Talk like a Pirate

Oprawa graficzna? Bardzo klimatyczna, tak jak historia, sama w sobie nie rozwala, ale pasuje do całości. Splash-page z okrętami są naprawdę rewelacyjne. Dwustronowa scena abordażu urzeka dynamiką i mnogością szczegółów. Nie znałem wcześniej Alcateny, generalnie styl ma przyzwoity. Świetnie odwzorował ubrania i broń z epoki. Przez strony przewalają się dziesiątki paskudnych pirackich facjat. Barwy są brudne i ponure. Trochę drażnią panele, na których postaci ukazaną są jedynie na białym tle. Na szczęście są to raczej nieduże kadry i jest ich dość mało.  Projekty postaci: jak już mówiłem Joker jest zaprezentowany wyśmienicie w swoim arystokratycznym kubraku i bujnymi długimi włosami.



Kapitana Felina nie wygląda zbyt odmiennie od oryginału. Robin ma łachy w charakterystycznych dla siebie kolorach.
Skiper Leatherwing też generalnie nie wygląda jakoś bardzo odmiennie. Osobiście drażniły mnie nieco jego workowate gacie. Koncept Batmana – pirata lepiej wyszedł jednak w ,,Return of Bruce Wayne".



Podsumowując, komiks polecę każdemu kto lubi Batmana, ale nie zagwarantuje, że ten komiks się spodoba. Kto tak jak ja uwielbia zarówno Batmana jak i ogólnie piratów, będzie zachwycony tym komiksem. Jednak konserwatywni czytelnicy mogą nie polubić tak dużej ingerencji w kanon postaci. To nie jest komiks ambitny, ale na pewno nie idiotyczny. Nie godzi w inteligencję czytelnika. Ma swój urok, ale polecę go tylko tym, którzy w swoim uwielbieniu dla Batmana, przejawiaja też dystans do tej postaci :D Ja tylko mogę powiedzieć po piracku: ,,Aye, mateys! That comic book be like fine rum to me scurvy throat!"... I pamiętajcie, morskie dno jest grobem dla tych, co skrzyżowali ostrza z Leatherwingiem!

Na plus:
- Calość dla fanów Batmana i całej pirackiej otoczki, zwłaszcza tej klasycznej.
- Joker!!!
- Klimatyczna oprawa wizualna

Na minus
- Nie dla zatwardziałych Batfanów
- Nie dla tych, którzy za synonim słowa ,,pirat" uważają Johnny'ego Deppa
- Trochę banałów, zbyt mocnych nawet jak na niezobowiązującą lekturę.

"Is it a bird? Is it a plane? NO! It's a flyin' pirate ship!"
~ Lagerstein "Dreaded Skies"