Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Bondy

Zaczęty przez Q, 21 Styczeń 2008, 14:44:53


franek

Na pierwszej fotce to mi się pomylił z Housem (Hugh Laurie)


Show Must Go On!!!

Deuce

Nie wiem czy to taka charakteryzacja, ale Daniel wygląda na tych zdjęciach staro. Mógłbym powiedzieć, że ma ok. 50-tki, mimo że, w rzeczywistości, jest znacznie młodszy.
"To już nowa gra -- Nie ma czasu na miękkie rękawiczki !"
~ Jean Paul Valley - Batman

Funky

#408
Craig ze swoim zarostem i krótką fryzurką wygląda na zmęczonego pracownika banku. No i do cholery dlaczego ma za krótką dyplomatkę? Wkurza mnie ta moda na krótsze płaszcze i Bond wyglądałby po prostu lepiej gdyby jego "coat" był troszeczkę dłuższy. To też mi się nie podoba że Bonda na siłę próbują dopsować do dzisiejszych czasów. Dla mnie 007 powinien mieć własny styl a nie wyglądać jak zwykły biznesmen. Pod względem płaszczowej elegancji to nie dorasta do pięt Brosnanowi i jego "chesterfieldowi" z filmu "Tomorrow never dies" ;) Wiem wiem czepiam się ale tak mam że pod względem ubioru dla Jamesa jestem wymagający :P

Juby

#409
#3 Roger Moore


Live and Let Die to kompletnie inny Bond od poprzednich. Jest o wiele l?ejszy, wi?cej w nim akcji i dobrze wywa?onego humoru. To g?ównie dzi?ki tym czynnikom bardzo mi si? podoba. Roger Moore ?wietnie poradzi? sobie z wcieleniem w rol? agenta 007 (ach ten jego u?mieszek ;D), spisuj?c si? w roli doskonale. Wprawdzie nie przypomina ksi??kowego Bonda, ale i tak jest jednym z moich ulubie?ców w tej roli. Poza nim, w filmie mo?na zobaczy? pi?kn?, now? dziewczyn? Bonda (Solitaire), jedn? z najlepszych piosenek z serii, fantastyczne sekwencje akcji (spalenie w??a, po?cig motorówkami, fina?) i intryguj?cy klimat voodoo. Zdecydowanie mój ulubiony Bond z Moorem.

Z The Man with the Golden Gun sprawa ma si? ju? troch? inaczej. W poprzedniej cz??ci, z gad?etów wyst?powa? tylko fajny wielofunkcyjny zegarek. W tym filmie mamy ju? lataj?ce samochody, a M ?eby "umili? zako?czenie" potrafi si? dodzwoni? na pok?ad statku Scaramngi :P (jednego z najlepszych czarnych charakterów). Przesadzono równie? z poczuciem humoru (Goodnight to nie agentka, tylko nadzwyczajnie g?upia blondynka, a szeryfa niepotrzebnie wpakowano w po?cig). Najwi?ksze plusy filmu to wzorowanie si? na stylu jednego z moich ulubionych re?yserów - Sergio Leone, finalny pojedynek, oraz skok samochodem przez rzek? (fantastyczny wyczyn).

The Spy Who Loved Me jest do?? przeci?tnym Bondem. Mamy bardzo fajnego morderc? (Jaws), pi?kne lokalizacje, niez?e akcje, ?wietn? agentk? XXX, intryguj?ce zadanie, a tak?e spektakularno?? Bondów z czasów Connery'ego. Jednak czego? mi w nim zabrak?o. Fina? mnie mocno nudzi?, w dodatku twórcy za bardzo chcieli zarobi? na sukcesie Szcz?k Stevena Spielberga (które okaza?y si? najbardziej dochodowym filmem w 1975 roku) wrzucaj?c Bonda do wody, kryjówk? czarnego charakteru umie?ci? "z rekinami" i nazywaj?c "Szcz?kami" jednego z jego przeciwników. Nie wysz?o to filmowi na dobre. :-\

O ile w poprzednim filmie nie podoba?o mi si? odniesienia do Szcz?k, o tyle Moonrakerze producenci kompletnie zaszaleli. To ju? nie jest film szpiegowski, tylko komedia akcji/sci-fi maj?ca robi? sukces na miar? Gwiezdnych wojen, w której najpierw dostajemy mas? komediowych scen (zrobienie z Jaws niedorajd? to by? kiepski pomys?), a nast?pnie s?abiutk? bitw? w kosmosie. Do tego dochodzi nijaka kobieta Bonda i karykaturalny czarny charakter z wyj?tkowo imponuj?cym planem. Jednak mimo wszelkich niedoskona?o?ci, urok Rogera Moore'a sprawia ?e film ogl?da si? do?? przyjemnie. ;)

For Your Eyes Only pozytywnie odmieni?o filmografi? agenta 007 (przynajmniej na chwil?). Jako? nigdy mnie nie poci?ga? ten Bond, bo by? do?? zwyczajny. Jednak ogl?daj?c go ostatnim razem dostrzeg?em jego ukryty, ogromny plus - zminimalizowano gad?ety, wrócono do gatunku szpiegowskiego (koniec z sci-fi), a du?y bud?et nie zosta? tym razem przeznaczony na niepotrzebne efekty wizualne tylko na akcje, które wspomagane by?y niesamowitymi popisami kaskaderskimi (scena na helikopterze, wyczyny na nartach, czy te? fina? na ?cianie) robi?cymi niesamowite wra?enie. Plus za jedn? z najlepszych piosenek serii.

Octopussy jest do?? ma?o wyrazistym filmem serii. Od poprzedniej cz??ci Roger Moore wygl?da? ju? troch? za staro na Jamesa Bonda i niepotrzebnie zmienia? fryzur? co pogorszy?o ten efekt. Tytu?owa O?miorniczka jest jedn? ze s?abszych dziewczyn Bonda, a czarne charaktery kompletnie nie zapadaj? w pami??. Najwi?ksze zalety filmu to imponuj?co zrealizowane sekwencje akcji (cho? bardziej naci?gane ni? poprzednio), nowe lokacje, a tak?e zdecydowanie najcz?stsze i najlepsze one-linery padaj?ce z ust g?ównego bohatera. Za nie ma u mnie du?ego plusa, ale to i tak jeden ze s?abszych Bondów.

A View to a Kill mimo du?ej krytyki podoba? mi si? bardziej od poprzednika. To w tej cz??ci wyst?puje najlepszy czarny charakter jakiego spotka? agent 007 (Max Zorin w brawurowym wykonaniu Christophera Walkena to prawdziwy szaleniec). Poza nim podobaj? mi si? bardzo dobre sekwencje akcji (z wyj?tkiem tej przed czo?ówk?), druga na mojej li?cie najlepszych piosenek serii w wykonaniu Duran Duran (kocham lata 80-te), fabu?a przypominaj?ca Goldfingera, oraz camao m?odego Dolpha Lundgrena. Natomiast zdecydowanie najwi?kszym minusem jest damska cz??? obsady. Na koniec musz? doda?, ?e Moore jako Bond odszed? z prawdziw? klas?. 8)

Live and Let Die (1973) 7+/10
The Man with the Golden Gun (1974) 6/10
The Spy Who Loved Me (1977) 6/10
Moonraker (1979) 5-/10
For Your Eyes Only (1981) 7/10
Octopussy (1983) 6-/10
A View to a Kill (1985) 6/10

?rednia filmów...................... 6,14



Dodatkowo dodaje swoj? opini? nieoficjalnego Bonda, w którym po raz siódmy w roli g?ównej wyst?pi? Sean Connery. Niestety, Never Say Never Again to nudniejsza wersja Thunderballa, z kilkoma idiotycznymi scenami (przewidywaln? ?mierciom Fatimy i jej zachowaniem w tej scenie na czele, oraz zabicie brata Domino, w którym zamiast wysadzi? jego samochód, najpierw postanowiono wrzuci? do niego jadowitego w??a a dopiero pó?niej pod?o?y? Bomb?). Widoczny go?ym okiem by? te? mniejszy bud?et od oficjalnych Bondów. Z dotychczas powsta?ych filmów o agencie 007 ten podoba? mi si? zdecydowanie najmniej.

Never Say Never Again (1983) 4/10

franek

FYEO ma u cb 7/10  LALD tak samo?  :o a Moonraker tak słabo? No ja rozumiem że to kwestia gustu, ale no... cóż ::)


Show Must Go On!!!

Funky

Juby "Live and let die" to faktycznie dobry film, co prawda Roger Moore jest zupełnie innym Bondem od tego z książek Fleminga ale jego klasa i luz to rewelacja. Fajny klimat funku sprwia że przyjemnie się to ogląda ale gdyby więcej czerpano z powieści Fleminga (zajebisty Mr. Big a nie niski grubasek, bardziej mroczny klimat i kapitalny finał) to film ten byłby o wiele lepszy. Za dużo w nim po prostu luźnego klimatu (co w połączeniu z luzem Moore`a jest czasami irytujące) No i niestety ten odcinek to najbardziej żenująca śmierć głównego wroga. Mimo wad film ten lubię i oceniam go na 7/10

"The man with the golden gun" jest tak samo zbyt luźny co w połączeniu z kiepską fabułą sprawia że drugi Bond Moore`a jest gorszy. Głupia "Dobranocka" (chociaż bardzo ładna w bikini co traktuje jako plus ;) ) Scaramanga z wielkim laserem i wciągnięty na siłę szeryf Peper sprawiają że film skręca w stronę komedii. Oczywiście są i plusy jak bardziej twardy Bond czy dobrze zagrana dziewczyna Scaramangi przez Maud Adams. Gorsza historia i za dużo komedii. Mimo to w porównaniu do "Moonrakera" film jest niezły i dajem mu wymuszone 5/10

"The Spy who loved me" to dziesiąty Bond i za dużo w nim fajerwerków. Fabuła przypomina mi "You Only live twice" tylko Strombergiem zamiast Blofelda i wodą i statkami zamist wulkanu. Filmowcy pod względem fabularnym nie wysilili się i to typowy "Bond". Są i plusy jak wspaniała Anya Amasova, czy odrażający Jaws. No i jak zwykle Moore to cholernie czarujący dżentelmen który jak zwykle ma ten swój wspaniały luz. Daję 7/10

"Moonraker" to niestety najgorszy Bond w całej serii, fatalna fabuła, wróg w stylu Stromberga i Blofelda i głupkowaty Jaws. To już nawet nie jest fikcyjne szpiegostwo to po prostu głupia komedyjka sci-fi. Daję 2/10 za jak zwykle dobrego Moore`a i mądrą panią Dr Goodhead (nazwisko ma jeszcze bardziej kontrowersyjne niż Pussy Galore :P)

"For your eyes only" Po fatalnej poprzedniej części Bond wraca we wspaniałym stylu. To już dobre kino szpiegowskie ze świetną i piękną dziewczyną. Moore jak zwykle to wspaniały dżentelmen i jego luz idealnie wkomponuje się w bardziej poważny film. Po "From Russia with love" to najlepszy film o 007 (tylko gdyby przeciwkik byłby lepszy...) I daję bardzo mocne 8/10

"Octopussy" film z fajną fabułą (ruski szalony generał chce zdetonować bombę atomową) ale niestety dobra fabuła jest zniszczona dużą dwaką humoru i komedii. A szkoda bo historia miała duży potencjał. 6/10

"A view to a kill" ostatni 007 Moore`a i to widać że Roger był po prostu za stary do roli Bonda. Głupkowata dziewczyna, sztampowa fabuła i genialny Christopher Walken jako Max Zorin. Wymuszone 6/10

Podsumowując Roger Moore to dla mnie najlepszy Bond, jego kultura, elegancja i wspaniały luz to dzisiaj rzadkość w kinie. Niestety same filmy miały za dużo humoru i raczej naiwne historie. To niestety największy mankament tych produkcji. Chociaż były filmy dobre ("Zyj i pozwól...", "Szpieg który...") jak i bardzo dobre ("Tylko dla twoich...") ale niestety więcej było głupot i przeciętności.

P.S. Juby powinieneś podwyższyć ocnenę "For You Eyes Only" 7/10 to w moim odczuciu trochę za mało ;)

Sky.ann


Q

Wybór stosunkowo młodego aktora do roli "Q" jest zaskoczeniem i też nie do końca mnie to przekonuje, ale to chyba taka nowa moda, że jeśli ktoś ma się znać na nowinkach technologicznych to musi był młody.

Powrót do postaci Q jednak bardzo mnie cieszy, ciekawe co jeszcze ukrywa w tajemnicy Mendes.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Rado

Ech... Po co oni tak dużo zmieniają na siłę. Dawniej zmiana M na kobietę, teraz Moneypenny super laska i do tego czarna, no i młodszy Q. Meh...

Ja bym widział w roli nowego Q Richarda Dean Andersona, stary jest, no i na gadżetach się zna jak mało kto  :)


Q

Naomie Harris nie wciela się w postać Moneypenny, ale w agentką Eve.

Co do Richarda Deana Anderson to naprawdę fajny pomysł.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Rado

CytatNaomie Harris nie wciela się w postać Moneypenny, ale w agentką Eve.

Nie? Damn, na Filmwebie jest napisane, że gra Moneypenny.

Juby

#417
#4 Timothy Dalton


Od?wie?ony Bond w The Living Daylights troch? podniós? poziom monotonnej ju? serii. W tym filmie najwa?niejsze nie s? akcje jak do tej pory, tylko bardziej skomplikowana ni? w poprzednikach fabu?a, w której to agent 007 nie dostaje standardowego zadania, lecz sam odkrywa intryg? dwóch czarnych charakterów (niestety bardzo s?abych). Zmiana tonu filmu na powa?niejszy, bardziej szpiegowski by?a strza?em w dziesi?tk?. Niestety s?abo spisuje si? nowa dziewczyna Bonda (niezwykle denerwuj?ca), a fina?owa akcja jest strasznie nijaka. Dalton jak Bond w mojej opinii nie dorówna? Moore'owi i Connery'emu (mimo najwi?kszego podobie?stwa do ksi??kowego pierwowzoru) ale nie mam wi?kszych zastrze?e? do jego roli w obu cz??ciach, w których zagra?.

My?l? ?e jestem jednym z nielicznych, którzy uwa?aj? Licence to Kill za lepszy film od poprzednika. Mo?e to ze wzgl?du na mój sentyment, gdy? jest to pierwszy Bond z jakim mia?em styczno?? (b?d?c dzieckiem utkwi?a mi w pami?ci pocz?tkowa scena z rekinem). W tej cz??ci agent 007 po raz pierwszy nie dostaje standardowej misji, tylko m?ci si? za to co spotka?o jego przyjaciela. W filmie wyst?puj? dwie fantastyczne kobiety walcz?ce o Jamesa, w tym Pam Bouvier - jedna z moich ulubionych kobiet Bonda, oraz kapitalny czarny charakter (Sanchez) i jego podopieczny psychopata (Dario). Tylko za dwie rzeczy dostawiam do oceny wielkiego minusa. Pierwsza to dwie akrobacje ci??arówk? wykonane przez Bonda (jazda na lewych ko?ach ci??arówki i przejechanie przez ogie?), które troch? psuj? fantastyczny fina?owy po?cig. Druga to krótka i idiotyczna scena rozmowy z Felixem na ko?cu (po tym co go spotka?o jest taki zadowolony?). :P

The Living Daylights (1987) 7/10
Licence to Kill (1989) 7+/10

?rednia filmów...................... 7,00

Q

Porażki finansowej nie było, ale też wielkiego sukcesu finansowego nie było. Doszły też procesy o prawa do postaci i całego cyklu, co sprawiło, że kolejny film powstał dopiero po 6 latach. Zmarł również wieloletni scenarzysta serii Richard Maibauma. Upadek bloku sowieckiego też nie był zbyt sprzyjający.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Funky

Juby dotarły już książki z Allegro? ;) A co do Bondów Daltona to "The Living Daylights" jest naprawdę dobrym filmem. Co prawda Timothy nie ma klasy Moore`a ale jako poważny Bond wypada naprawdę dobrze. Jest twardy ale ma też delikatną stronę i jako "serious" Bond bije na głowę Craiga. Dziewczyna jest bardzo ładna ale jednak nie jest tak inteligentna jak Anya Amsova czy urocza jak Solitaire. Przeciwnicy to niestety najsłabsza strona filmu Koskov i Whitaker byliby słabymi henchmenami a wrogami są wręcz fatalnymi. Jedynie Necros daje radę (najlepszy zabójca po Red Grancie) No i historia jest fajna, bardzo szpiegowska. "TLD" to jeden z moich ulubionych Bondów i mimo kilku wad ma u mnie mocne 8/10

"Licence to kill" jest słabszym Bondem i porzucono całkowicie wątek szpiegowski na rzecz kina zemsty. Ma to swój plus bo Dalton jako Bond jest wściekły (i nawet wtedy widać że ma klasę w przeciwnieństwie do Craiga :P) Ale widzę w tym tylko zwykłe kino sensacyjne. I to największa wada tego filmu bo jednak gdyby świetną Carey Lowell i Roberta Davi`ego obsadzić w czymś na wzór "TLD" to film ten byłby dużo lepszy. 6/10