Hum...według mnie ciut "surowszy" jest od Lee, tzn. ostrzejsza, bardziej "kwadratowa" kreska. Bardzo podobał mi się zabieg z "różkami" na barkach B-mana i sposób rysowania mięśni. W sumie mógłbym go zaliczyć do "ulubionych" gdyby nie fakt, że istnieje Lee i McFarlane, który dla mnie jest ogólnie chyba najlepszym rysownikiem komiksowym jaki ta planeta na swo łono wydała