Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Gra o Tron

Zaczęty przez KacperNew, 11 Styczeń 2016, 21:58:24

KacperNew

Co sądzicie o serialu od HBO na motywach ,,Pieśni Lodu I Ognia,,    .

jakura

Znudził mnie w połowie pierwszego odcinka. Książki też mnie nie pociągają. Jestem fanem fantasy, ale to nie moja bajka. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego tak jest.
Powiedzieli mi, że nie da się tego zrobić. Odpowiedziałem maniakalnym śmiechem.

KacperNew

#2
 Rozumiem ciebie na początku u mnie też tak było ale kiedy zacząłem grać  w Wiedźmina , po lubiłem Szare  Fantasy  jak to nazywam.

LelekPL

Avengers, avengersami, ale mnie bardziej w ten weekend ciekawi co się stanie w Winterfell.

Swoją drogą, szokujące jest, że w tym temacie mamy tylko 3 posty. Największy telewizyjny hit wszechczasów, a tutaj cisza.

Juby

Bo temat był założony w mrocznym okresie, kiedy przepędziłeś mnie z forum i nie miał go kto rozkręcić. ;)

GoT nie polubiłem od razu. Pierwszy sezon mnie nie wciągnął, w połowie drugiego odpuściłem i nigdy go nie dokończyłem (trzeciego wcale nie widziałem). Oglądać nieprzerwalnie zacząłem dopiero od sezonu czwartego (dotąd najlepszego) i jak mnie wciągnęło, już się nie mogę wyrwać. Scenariusz miejscami kuleje, sezon piąty miał sporo dłużyzn i nietrafionych pomysłów, ale mimo wszystko jest to obecnie jedna z najlepszych rzeczy dostępnych w telewizji. Jeszcze tylko 4 odcinki do końca - nie mogę się doczekać! :)

LelekPL

Ostatni odcinek brzmiał nieźle... szkoda, że nic nie było widać :P

To już druga wielka bitwa w tym tygodniu, która zawiodła mnie pod względem wizualnym.

A jeśli chodzi o samą fabułę, to ciągły atak nawet bez wyraźnego obrazu był odczuwalny jako nieskończony, tragiczny i przerażający. Jednak moja pierwsza myśl po odcinku to było to:

Arya Stark

Mr.G

Najnowszy sezon zdecydowanie wyłamuje się z tendencji Gry, iż coś konkretnego dzieje się dopiero w ostatnich dwóch odcinkach. Tutaj już od pierwszego większe lub mniejsze kryzysy, jakie miałem z tym serialem, przestały mieć znaczenie. Nie powiem, że wszystkie epizody aktualnego sezonu wbijały w fotel, bo to też nie o to tu chodzi. Drugi odcinek na ten przykład wspaniale budował napięcie przed bitwą, pozwolił zasmakować strachu zarówno wojowników, jak i zwykłych mieszkańców Winterfell przed nadchodzącą bitwą. Czas przygotowań na odparcie czegoś, czego w przekonaniu wszystkich i tak odeprzeć się nie da. Czas powitań, pożegnań, podsumowań, wyznań, wręczania zasłużonych mieczy, pasowania na rycerza i wspólnej pieśni. Pamiętam, że po "Rycerzu Siedmiu Królestw" nie potrafiłem myśleć o niczym innym, niż że w historii ludzkości nie zdarzyło się może walczyć z Armią Nieumarłych, ale ile przecież było miast, fortów, domów barykadujących się przed nadchodzącym wrogiem. Ile było rodzin świadomych, że to ich ostatnia wspólna noc. Jak okrutny jest świat, w którym tak wiele było, jest i będzie wojen. Ostatnio brakuje mi produkcji, które prowokują u mnie zadumę, a najnowszy sezon Gry mi to daje. Bo pokazać po prostu wielką bitwę może teraz każdy, kogo na to stać. Ale trzeba pamiętać, jak wiele jest przed i po.

Faktycznie słabo było z widocznością w ostatnim odcinku i chyba wszyscy jesteśmy wielce wdzięczni za udział Melisandre w tym zakresie, ale podejrzewam, że Armia Trupów nie byłaby tak straszna gdyby rzecz działa się za dnia. I może po prostu twórcy chcieli ukryć kilka defektów, może nie zdążyli wszystkich ucharakteryzować czy cuś ;] Ale tak na serio ciemność, choć niekomfortowa dla widza, była tu istotna. Były chwile, że Trupy tylko się słyszało i to było najbardziej przerażające. A scena początku bitwy, gdy płonące miecze Dothraków gasły jedne po drugich, pochłaniane przez czerń horyzontu, pozostawiając nam tylko krzyki i szczęk broni, które również w końcu zgasły - moja ulubiona.
Odcinek zdecydowanie mnie nie zawiódł, zaoferował wszystko to, czego należało się spodziewać. Światło heroizmu pośród morza bólu i strachu, a także dobijające poczucie bezsilności w chwili, gdy Nocny Król unosi ręce. Dobrze, że Arya swoje trzymała nisko ;) Tak, odcinek należał zdecydowanie do dwóch dzielnych dziewczynek.

W ogóle wspaniałe jest, jaką drogę przeszła Gra o Tron. Od debiutu naznaczonego szokiem, krwią i seksem, gdy przyznawanie się do jego oglądania było trochę jak przyznawanie się do oglądania porno, do wspaniałego jak dotąd finału będącego opowieścią o najwyższych wartościach.
Albo w skrócie - cholera, jaki to świetny serial!



I słowo na temat mojego ulubionego bohatera od samego początku historii, bo teraz - po epizodzie trzecim - to chyba najlepszy moment. Skłamię jeżeli powiem, że doskonale pamiętam jak trafił do Matki Smoków, ale pamiętam, że była nieczystość w jego intencjach... szpiegował, czy coś takiego? Cokolwiek by to nie było, swoimi licznymi czynami, a zwieńczonymi w sposób najwłaściwszy dla rycerza, obrońcy, przyjaciela i bohatera, w pełni zasłużył na przebaczenie i pełne zaufanie swej pani. Szkoda tylko, że nigdy nie zasłużył na jej miłość, choć w maleńkim stopniu takiej jak ta, którą on ją darzył. Rycerz, słowo to znaczy dla mnie więcej dzięki niemu. Nie z tych w lśniącej zbroi, tych nieskazitelnych, tych młodych i pięknych. Lecz z tych mądrych, wiernych i szlachetnych. Powyżej pisałem o prowokowaniu różnych rozważań przez Grę. Jego postać zaś prowokuje mnie do myślenia o tym, jakim człowiekiem należy być.
Rycerz. Mógłby i nie mieć tytułu, lecz któż zasługuje na to miano bardziej, niż sir Jordah Mormot?

LelekPL

Totalnie nie rozumiem nienawiści do ostatniego odcinka. Był najlepszy w tym sezonie.

Otwarcie jest wspaniałe dzięki interakcjom postaci i tym, co mówi się tylko obrazami. Samotność Daenerys na Północy wypadła naprawdę rewelacyjnie w tym odcinku i teraz, gdy większość jej sojuszników odeszła, nie widzę problemu z progresem jej postaci i z tym dokąd ona obecnie zmierza.

Naprawdę podobało mi się to, co zrobili z Jaimem tutaj. To jest całkowicie zgodne z jego charakterem i mimo tego, że mam przeczucie co do tego, co on zamierza zrobić, to jego dalsze decyzje mogą rzeczywiście być przeróżne i nadal będzie miało to sens. To jest tak skomplikowana postać.

Również Tyrion i Varys mają w końcu coś ważnego do zrobienia.

Ten odcinek w końcu przygotował wszystkie odpowiednie elementy na świetny następny odcinek, ale także sam miał wiele szokujących momentów.

Juby

Pewnie nienawiść wynika z tego, że scenariuszowo trudniej o durniejszą scenę od Danki lecącej na smoku, która powinna widzieć wszystko, a nie widzi floty wroga, która w pięć sekund ubija jej smoka. :P

To, że tymi kuszami rozwalili im wszystkie statki też wyszło dość zabawnie i zdecydowanie brakuje skali, jak na sezon z takim budżetem i nad którym pracowano dwa lata.

Scena śmierci Missandei i scena seksu - PG-13. Nie o takie grę o tron nic nie robiłem.

Ale reszta odcinka spoko, choć trochę za długi.

Juby

#9
Reakcje na najnowszy odcinek są gorsze niż złe. Wygląda na to, że najlepszą rzeczą jaka nas spotkała przy 8 sezonie to fala memów po tym nieszczęsnym podsumowaniu, tego niegdyś świetnego serialu. ;D

Dla tych, którzy widzieli już ostatnie odcinki.

;D

LelekPL

Ciekawe czy pozostali już przetrawili ostatnie odcinki i finał Gry o Tron.

Ja sam mam mieszane uczucia. Zakończenie jak najbardziej mi się podobało, dzięki mocnemu ostatniemu odcinkowi. Jednak nawet i on nie wyzbył się głównego problemu ostatniego sezonu - krótkiej długości. Skoki czasowe może mnie nie denerwowały, ale w tych przerwach działy się zapewne równie ciekawe rzeczy jak te, które miały miejsce na ekranie. Więzienie Jona mogło być materiałem na dwa odcinki.

Co też mnie dziwi, skoro mieliśmy też dość powolne momenty w tym sezonie i mało emocjonujące odcinki (pierwsze dwa). Myślę, że spokojnie można było wyciąć część, a dodać znacznie więcej ciekawszego materiału.

Ale to co ostatecznie stało się z postaciami mnie bardzo satysfakcjonuje. Starkowie, Lannisterowie i Danny doczekali się zgrabnego zakończenia swoich wątków i zgodnego z ich postaciami. Trochę szkoda ostatecznego zmarnowania Cersei w tym sezonie, ale jej koniec był mimo wszystko jednym z najbardziej emocjonalnych.

Nie jest to najgorszy sezon, jak wielu twierdzi. Ten tytuł nadal należy do sezonu 5. Na pewno nie jest jednak najlepszy. Było w nim sporo problemów związanych z "interesującymi" decyzjami postaci czy właśnie tempo nie zawsze działało. Ale mocne momenty, jak to zwykle w Grze o Tron były bardzo mocne.

Nie jest to wymarzony finałowy sezon jak Breaking Bad, ale mimo wszystko nie narzekam na te wszystkie lata spędzone w Westeros.

Juby

Nie widziałem do końca serii 2, a z trzeciej tylko krwawe wesele. Z tych, które widziałem, sezon 8. nie jest najsłabszy - jest ZDECYDOWANIE najsłabszy! A ostatni odcinek wypadł jak epilog do poprzedniego odcinka, kuriozalnie rozciągnięty do blisko 80 minut, choć dało się to zmieścić w max. 60'. Większości została zmarnowana, lub całkowicie spaczona. Realizacja okej, ale scenariuszowo... eh, szkoda gadać. :-\

W piątej serii było Hardhome, szokujący cliffhanger ze śmiercią Jona i resztki wątków wzorowanych na książkach Martina. Nic w serii 8. nie ma do tego startu.

Mr.G

Czyli co, krytyka finału serialu dotyczy głównie braku szoku i zaskoczeń? Dla mnie wystarczająco szokujący był odcinek przedostatni, a jeżeli na kimś taka skala zniszczenia i cierpienia nie robi już wrażenia, to powinien na trochę odłożyć seriale i pójść na spacer do lasu. Finał zaś owszem, był głównie epilogiem, ale jak dla mnie epilogiem potrzebnym i miłym.
Gra o Tron przyzwyczaiła nas do niespodziewanych zgonów tych, którym kibicowaliśmy i przekraczania kolejnych granic w zaskakiwaniu widza. Gdy już miło być po naszej myśli, nagle znów kogoś zarżnęli i było jeszcze gorzej niż wcześniej. Jednocześnie te wielkie rzeczy zwykle kumulowały się w dwóch ostatnich odcinkach sezonów, a co działo się w pozostałych - tego zapewne w 90% nawet nie pamiętam. I tu pojawia się sezon ostateczny, w którym każdy odcinek ma coś do powiedzenia i który musi uporać się z zakończeniem miliarda wątków. Widzę, że sporo fanów czuje rozczarowanie, ale dla mnie oglądało się to świetnie. Ujrzałem poruszającą śmierć bohaterów, z którymi zdążyłem się mocno zżyć. Wobec tych, którym chwilę wcześniej wróżyłem upadek, poczułem współczucie, gdy władza przestała mieć znaczenie i pozostała już tylko para kochanków beznadziejnie szukających ocalenia. Czułem również gniew, bo oszukano mnie, tak jak pozostałych, gdy okazało się, na którą stronę ostatecznie upadła moneta. I koniec końców ujrzałem zwieńczenie najlepsze z możliwych - każdy podążył właściwą jego naturze ścieżką. Urodzona do korony została koronowana, poszukiwaczka przygód wyruszyła w nieznane, a wilk stał się wolny. Absolutnie nie zgodzę się z tym, że zbrakło wielkich emocji w ostatnim sezonie, a to, że nie były podane na tej samej tacy, do której serial przyzwyczaił swoich fanów - myślę, że właśnie tak powinno być, myślę że właśnie tego było trzeba. A przynajmniej mi. O rzeczach najważniejszych mówi się po cichu.

Nigdy nie byłem jednym z tych fanów, którzy nie mogąc doczekać się kolejnych sezonów czytali legendy i gotowali obiadki z Książki Kucharskiej Westeros. Nie przesiąkłem tym światem, nie tworzyłem swoich teorii, nie czytałem też książek, więc nie mam porównania z tym, co było a co mogłoby być. Po prostu brałem to, co mi dawali i z tej perspektywy czuję obowiązek pokłonić się przed każdym, kto miał udział w stworzeniu Gry o Tron, bo to niewątpliwie wielka produkcja, którą oglądało mi się znakomicie.

Juby

Cytat: Mr.G w 27 Maj  2019, 10:18:09Czyli co, krytyka finału serialu dotyczy głównie braku szoku i zaskoczeń?

A skąd. Bardziej uproszczeń w historii, braku mocy w dialogach, absurdalnych tłistów z tyłka niszczących 7 sezonów rozwoju postaci i durnoty pojedyńczych scen. Krótko mówiąc- sezon 8 miał zwyczajnie słabiutki scenariusz. Aktorzy dali z siebie wszystko, wykonanie jak na serial telewizyjny jest znakomite, ale to, co tutaj napisano jest cienkie jak siki węża w porównaniu z sezonami 1-6. :P

LelekPL

Zgadzam się z Mr G co do satysfakcjonującego zakończenia. Ja co prawda bardzo wsiąkłem tym światem, czytając książki, oglądając teorie i wnikając w historię Westeros, ale mi również twórcy dali to czego chciałem, czyli emocjonujący finał i nieoczekiwaną zmianę punktu widzenia z rewolucji na coś bardziej trwałego i pokojowego.