Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

JLA - Amerykańska Liga Sprawiedliwości

Zaczęty przez Juby, 22 Maj 2020, 08:47:21

Juby




Trzy lata temu pracowałem w empiku, gdzie dysponowaliśmy trzema tomami tej serii i mogłem je bez problemów przeczytać po godzinach. Pytałem nawet tutaj o wasze opinie na jej temat, ale niestety jakoś się nie złożyło żebym je przeczytał. Wiedziałem jednak, że w 2020 - moim roku nadrabiania zaległości komiksowych - na pewno będę chciał w końcu sięgnąć po tę serię. Ostatnio nadarzyła się niezła okazja dzięki ofercie na OLX - pierwszy tom za jedynie 30 zł - a przedwczorajsze ogłoszenie reżyserskiej wersji Justice League Snydera nakręciło mnie na sięgnięcie po coś z komiksową Ligą. Przysiadłem do tego tomu i jakoś tak wyszło, że przeczytałem cały. :)

Krótko - to komiks dla mnie! Uwielbiam klimat 90s, uwielbiam takie over-the-top historie i uwielbiam kreskę z tamtych lat. Bo to jest główna zaleta tej serii - strona wizualna. Choćby nie wiem jak niedorzeczne znajdywałyby się w nich fabuły, mogę siedzieć i przyglądać się tym ilustracjom godzinami. Fantastyczne prace! Bije brawa nie tylko dla rysowników, ale też osobom nakładającym tusz, no i przede wszystkim kolorystom, którzy sprawili, że od pierwszego widoku okładki do samego końca, komiks nie pozwala oderwać od siebie oczu.

Warstwa fabularna nie dorównuje wizualnej, ale też nie jest tak nieczytelna i przesadzona jak się obawiałem. Czytając te historie (pierwszy tom zawiera więcej niż jedną, do czego wrócę za chwilę) czułem jakbym cofnął się do czasów Toonami na Cartoon Network i oglądał kilka odcinków Ligi Sprawiedliwych bez granic. Wally West w niczym nie ustępuje Barry'emy Allenowi w roli Flasha, a Kyle Renner jako Green Lantern (do wczoraj nie miałem pojęcia że był ktoś taki, znałem jedynie Hala Jordana i Johna Stewarta) jest super i ma doskonałą chemię z najszybszym człowiekiem na Ziemii. Ich relacje były drugą najlepszą rzeczą w tym komiksie. Pierwszą oczywiście Batman. ;) Gant Morrison udowadnia, że Człowiek-Nietoperz, będąc jedynie super wyszkolonym facetem w kostiumie (który prezentuje się tu wybitnie! właśnie takiego Batmana uwielbiam), jest ważnym członkiem Ligii, który radzi sobie nawet gdy dochodzi do zagrożenia globalnego, czy to ze strony kosmitów, aniołów, czy nawet magii. Z reszty JLA najmniej okazji do wykazania się miała do tej pory Wonder Woman, której rola w zasadzie ogranicza się do kopania tyłków (a jej jędrne pośladki są przez innych kilkukrotnie komentowane ;D). Liczę, że to się zmieni w kolejnych tomach, które jeszcze w tym miesiącu, a najpóźniej na początku przyszłego, planuję postawić na półce. :)

Okej, posłodziłem, teraz pora na odrobinę pieprzu. Po wczorajszej lekturze mam 2 problemy z tą JLA.
Pierwszy to zawartość wydania Egmontu. Czemu nie publikowali tej serii zamkniętymi fabułami? Myślę że tak byłoby wygodniej, a tak w pierwszy tom wstawili chyba dwa amerykańskie trade'y, przez co pierwsze 4 odcinki opowiadają jedną historię (ponownego powstania JLA), a kolejne już inna + dorzucono jeden odcinek dodatkowy.
Drugi problem to brak wyjaśnienia "nowego Supermana". W pierwszych czterech odcinkach jest to stary, dobry Kal-El, tylko z dłuższymi włosami (mullet jak u Mela Gibsona w Zabójczej broni). Podejrzewam, że taki wygląd Supermana utrzymywał się po jego zmartwychwstaniu po Śmierci Supermana. W piątym odcinku JLA pojawia się jednak w nowej odsłonie, i wygląda tak!!



Skoro Egmont dodał na koniec odcinek specjalny, galerię amerykańskich okładek, a także wstęp i opisy twórców, to mogli też dodać jakąś wzmiankę, skąd ta zmiana, gdzie się dokonała i co wnosi do tej postaci? Zaakceptowałem ją bez zadawania tych pytań, bo zdaję sobie sprawę, że wielu rzeczy z komiksów DC nie znam, ale po zakończeniu lektury naszła mnie myśl, że jednak przydałoby się wyjaśnienie, skąd TEN nowy Superman~? ??? Ktoś wie?


Rado

Tę historię z Supermanem ruszył jeszcze TM-Semic. Nie pamiętam niestety szczegółów, ale Clark w jakiś sposób stracił moce, a potem zyskał je na nowo, lecz trochę w innej formie - konkretnie w formie elektrycznej. Ten strój utrzymywał go w ogóle w całości, bo bez niego był jakby takim duchem elektrycznym bez ciała. Faktycznie zdarzyło się to niedługo po zmartwychwstaniu Supermana. Pamiętam też, że w tej formie był słabszy niż normalnie. Uczył się dopiero swoich umiejętności i słabości. Później nauczył się w miarę kontrolować swoją formę i zamieniać w zwykłego Clarka, ale podczas zamiany był pozbawiony mocy. Chyba ktoś bardziej ogarnięty wyjaśniał kiedyś tę kwestię na forum. Jakieś info by się faktycznie przydało, ale niestety tak czasami jest jak w innej serii diametralnie zmieniają status quo postaci.

Co do samej JLA, to zbierałem tę serię swego czasu w oryginale. Doszedłem do ósmego tomu. Oczywiście moją ulubioną historią jest ta z Hyperclanem i to jak Batman praktycznie w pojedynkę ich załatwił. Tak zaradnego Nietoperza bym chciał właśnie oglądać w filmowej JL. Nie tylko gadżety, tylko ta zdolność dedukcji, planowania oraz spryt. Po tak świetnej historii, moim zdaniem poziom jest później nierówny. Czasem mi się bardzo przyjemnie czytało (np. odcinek nr 42), nawet części bez Batmana, a czasem się męczyłem, żeby przebrnąć. Ta fabuła gdzie są czasowo bez mocy i muszą powstrzymać Starro jest super. No, ale to znowu mi się podobało ze względu na fajną rolę Batmana.

Poszatkowane fabuły, to pewnie jakiś wymóg od DC. W mojej oryginalnej New Edition jest podobnie. Nawet z grzbietami się nie popisali, bo po pierwszych trzech tomach myślałem, że budują jakąś fajną panoramę, no ale jednak nie...






Juby

Dzięki za słowo wyjaśnienia. Mi również na razie najbardziej podobała się historia z Hiperklanem, ale liczę że nie mam wszystkiego najlepszego za sobą. :)

A grzbiety są podobnie skopane w polskich wydaniach. Trzy tomy mają krótką panoramę z okładki pierwszego zeszytu JLA, a czwarty - zupełnie od czapy - wyciętego Supermana ze swojego frontu. :P Jak będę miał już całość to też cyknę zdjęcie.

Juby

Mam już 3 tomy (miły Pan mieszkający po trasie, którą wracam z pracy, wystawił tomy 2-3 na OLX za 50 zł każdy). Nie wiem, czy były jakieś dodruki i to ich wina, ale widać że nawet panorama na pierwszych trzech grzbietach została skopana. :P



Przypomniała mi się również fajna rzecz z tomu pierwszego. W jednym z ostatnich odcinków pojawił się profesor wyglądający jak Jeff Goldblum w latach 90-tych!!



;D

Juby

Na jednym ze zdjęć mojej bat-kolekcji wyraźnie widać, jak skopana jest panorama w polskim wydaniu: http://www.imagebam.com/image/e5dcb71355213731

W ubiegłym tygodniu w końcu przemęczyłem ostatni tom JLA. Większość mojego entuzjazmu i nadziei z recenzji z maja gdzieś wyparowała. To jednak historia z Hiperklanem była najlepszą przygodą JLA, Wonder Woman przez ponad 40 odcinków nie dostała szansy, aby się wykazać, a więcej czasu niż Batmanowi i core'owym członkom Ligi poświęcono nowym rekrutom (Steel, Huntress). Największym problemem tej serii okazała się jednak skala i nadmiar ekspozycji. W przeciwieństwie do serialu animowanego o JL, w tych komiksach praktycznie cały czas na drugi dzień po uratowaniu świata / galaktyki / wszechświata, pojawia się nowe globalne zagrożenie, lub wróg członków Ligi, któremu nie podobają się superbohaterowie. :-\ Robi się to strasznie męczące, brakuje skromniejszych historii, mniej rozdmuchanych intryg i łotrów takich, jak Luthor, którzy są po prostu geniuszami zła z Ziemii, a nie wiążą się z nimi alternatywne wymiary, anymaterie, wszechcośtam i wszelkie inne śmieszne nazwy z dodanymi przedrostkami. ::)

Tom pierwszy oceniłbym na mocne 5 nietoperków, kolejne trzy jedynie na 3-3,5, w zależności od zawartych w nich historii. Zakupu nie żałuję, bo większość udało mi się zdobyć za ~40% ceny okładkowej, ale jeśli ktoś byłby zainteresowany, polecam nie brać się za całość w krótkim odstępie czasu, bo kolejne batalie Ligi mogą zamęczyć. Ja popełniłem ten błąd, ale z drugiej strony nie żałuję, bo mam już za sobą i mogą się wziąć za inne serie z moimi ulubionymi superbohaterami.

Rado

Musiałbym przejrzeć te osiem tomów wydania amerykańskiego, ale faktycznie nie przypominam sobie na szybko żadnej historii bardziej kameralnej. Może oprócz tej, w której udają się do ciała tego małego chłopca, no ale można powiedzieć, że tam też ratują "świat". Zgadzam się, że fabuła z Hyperklanem jest najlepsza. Dobre jest także moim zdaniem "Rock of Ages", ale to właśnie ta pierwsza historia chyba trzymała mnie przy tej serii tak długo. Cały czas miałem nadzieję, że dostanę jeszcze więcej tak świetnych występów Batmana.

Juby

Niezła była jeszcze ta historia, w której szalony generał (jego szaleństwo wynikało z guza mózgu) postanowił stworzyć własną Ligę, którą z oddziałami US Army miała zniszczyć superbohaterów. Nie był to żaden przybysz z kosmosu, ani z innego wymiaru, z niewiadomoskąd, tylko zwykły świr, który jasnym sposobem stworzył silne odbicie lustrzane JLA, godnych ich przeciwników.

HUDY

Podobały mi sie te zeszyty w których werbowano nowych członków do JLA. Nowy Green Arrow niczym John"Yupikayey"McClane, musi sam wszystkiemu sprostać. Alternatywny sen herosów dziś materiał na min 6 zeszytów, a wtedy Morrison wszystko świetnie poukładał w kilku zeszytach.

Juby


Mark Waid wszedł w buty Morrisona niezauważalnie, a jeżeli już to zmiana ta wyszła na duży plus. Wieża Babel to zdecydowanie najlepsza historia JLA od czasu pierwszych zeszytów z Marsjanami. Strona wizualna jest taka, jaką lubię (wciąż rysuje Howard Porter), zagrożenie niby jest globalne, ale odpowiada za nie ziemski przestępca (Ra's + Talia), a całość skupia się tylko na siedmiu core'owych członkach Ligi (i przede wszystkim na Batmanie!). Jak widać seria potrzebowała świeżego spojrzenia, aby znowu czytało mi się ją z przyjemnością. :)



Kompletna zmiana, czyli na stołek scenarzysty wraca Grant Morrsion, a za rysunki odpowiada Frank Quitely, znany choćby z New X-Men (ma specyficzny styl, ale polubiłem go, zwłaszcza tutaj stworzył kilka świetnych widowiskowych kadrów). Niby znowu cuda wianki z alternatywnymi Ziemiami, a jednak dzięki skupieniu się na głównych członkach Ligi i udanemu twistowi, kto jest odpowiedzialny za całą aferę, czytało się równie przyjemnie co Wieżę Babel (czasami nawet bardziej, bo niektóre motywy i teksty zahaczają tu o kategorię wiekową rated-R ;)).