Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Porownanie Jacka Nicholsona oraz Heatha Ledgera

Zaczęty przez Altair, 23 Sierpień 2008, 14:44:54

Leon Kennedy


(A)nonim

Leon +1 bo mało osób potrafi w ten sposób przyznać komuś rację.
Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

batboy

ja ich nie umiem porównać każdy jest na swój sposób najlepszy.

Mihcim

Ale nic nie przebije tej wypowiedzi
"Jak moj lekarz plastyczny powiadal, jesli musisz odejsc , odejdz z usmiechem" : )

Anarky

Ja to z kolei widzę tak...

Joker u Nolana jest szalony i pojawia się właściwie znikąd. Mało wiemy o jego przeszłości
, życiu które kiedyś prowadził. Jego obecnym celem jest wprowadzenie anarchii i chaosu do Gotham City. To według mnie psychopata, zresztą kto normalny nie dba o pieniądze. Ma on wszystko popsuć, zburzyć pewien porządek i odpowiednio namieszać. Jest zdeterminowany w swoich działaniach, potrafi zabić z zimną krwią. Nie obawia się o konsekwencje, stara się precyzyjnie planować swoje działania. Jest bezczelny i sadystyczny, kocha przemoc.

W przypadku Jokera u Burtona, jesteśmy świadkami jak zwykły gangster zmienia się w maniaka z zaburzeniami psychicznymi i z upiornym śmiechem. Niezaprzeczalnie jest go też więcej w filmie , niż tytułowego bohatera. Joker ma tu jednak ten zabawnie pokręcony styl i nawet ze śmiercią mu do twarzy. A dodatkowo to on odpowiada za śmierć rodziców głównego bohatera, co jest też po części motorem napędowym działań Batmana.

Mimo iż obaj aktorzy wcielili się w jakby nie patrzyć tą samą postać, to jednak Joker w obu filmach się nieco rożni. Nie będę jednak się bawił we wskazanie który jest lepszy, bo zarówno Nolan jak i Burton skupili się na pokazaniu czegoś innego w przypadku Jokera. 
Ja wam pokażę!

Riko

Joker Nolana jest Jokerem na nasze czasy i mozliwosci. To osoba, która oprocz zaburzen psychicznych widzi piekno w robieniu prawdziwego bajzlu w miescie. Nie licza sie pieniadze liczy sie tylko chaos jaki potrafi stworzyc ten czarny charakter. Batman jest dla niego dopełnieniem jak zreszta sam mowi(scena przesluchania). To Joker na miare XXI wieku.
Joker Burtona to Joker prawie rodem z komiksu. Malo mozliwe aby ktos przezyl taka kapiel jak niedoszly gangster. Wszedzie go pelno i wszedzie widzi smierc. To jest w nim rownie piekne. Ale kto jest lepszym Jokerem?
To zalezy od tego jak my widzimy Jokera.

BD96

#96
Takie coś jak porównanie Jokera Nolana i Jokera Burtona nie istnieje. To inne czasy, inne konwencje, inne wizje. Tyle mam do powiedzenia na ten temat. Pozdrawiam. Mogę tylko krotko powiedzieć że obie kreacje mi się podobają i trudno mi wybrać jednego Jokera. U Burtona dostaliśmy prawdziwego clowna, szalonego, i zarazem zachował tą teatralność i "estetyczność"... nie wiem jak to wyjaśnić, może to kwestia jego ubioru który podoba mi się bardziej i jest zbliżony do klasycznego, a może sposobu wykonywania zbrodni... ;D.

Z kolei Joker u Nolana wydaje mi się być bardziej Anarchistą, szaleńcem i mordercą na poziom naszych czasów... trochę taki oszalały Anarky, lub inaczej Anarky był anty-bohaterem a nie złoczyńcą... cóż chociaż Joker Nolana jest chyba podwójnie szalony skoro bez żadnego kwasu... chociaż nie wiemy nic o jego pochodzeniu i może jego ewentualne traumatyczne przeżycie stworzyły w nim taką anarchię i szaleństwo... jak to powiedział Batboy obaj są na swój sposób najlepsi i trudno ich porównywać.
Życie czasami daje nam mocnego kopa w tyłek. Najważniejsze żeby wstać i iść dalej.
Ja nie potrafię... Ale zawsze mam kogoś kto mnie podnosi!

Batman - The Blackest Knight!

Deuce

Również uważam, że bezpośrednie prównanie tych dwóch aktorów jest bardzo trudne. Można jednak zastosować przeróżne punkty odniesienia i na ich podstawie da się już ocenić obu Jokerów. Ja wybiorę, najważniejszy dla mnie, czynnik, a mianowcie: który z aktrów lepiej odwzorował Jokera przedstawianego w komiksach ? Odpowiedź jest oczywista - Jack Nicholson. Aktor ten, prawie idealnie, odzworował nam postać Jokera. Heath Ledger zupełnie odbiegł od tego wzoru, powiem więcej, wykreował zupełnie coś nowego. Ta kreacje zupełnie mi się nie podobała. W skrajnym przypadku można zapytać czy Heath w ogóle zagrał Jokera, czy kogoś zupełnie innego ? Osobiście wybieram opcję numer dwa i moim zwycięzcą jest Jack Nicholson.
"To już nowa gra -- Nie ma czasu na miękkie rękawiczki !"
~ Jean Paul Valley - Batman

RafBat

 Jack Nicholson tak?e dla mnie by? idealnym Jokerem (powinien znale?? si? w Sevres, jako "wzorzec Jokera" ;) ). On po prostu by? stworzony do tej roli (tak jak wcze?niej do roli McMurphy'ego z "Lotu nad kuku?czym gniazdem", nikt tylko On móg? zagra? tak "chorego umys?owo" cz?owieka). Nicholson ma bez w?tpienia charyzm? i predyspozycje do grania i?cie demonicznych postaci. Dlatego te?, jego Joker "wyszed? naturalnie", tak jakby zagranie Tej postaci przysz?o Jemu z ?atwo?ci?, nigdzie nie odczuwa si? tej "gry". Posta?, chocia? fikcyjna, nabiera "realno?ci" w wykonaniu Jacka Nicholsona. Powstaje wra?enie, ?e Ten aktor by? w stanie zagra? T? posta? "z marszu", bo co? sam ma w sobie z Jokera...
Dodatkowo zgodz? si? z Deuce'm, ?e "nicholsonowy" Joker najbardziej przypomina Jokera jaki pojawia si? (najcz??ciej) w komiksach-?ycie traktuje jak nieustaj?c? zabaw?... ?mieszn? ale tylko dla niego ;). Jest mistrzem w stwarzaniu chaosu i "bawienia si?" nim. Dlatego najbardziej przypomina mi swój komiksowy pierwowzór.
Joker Ledgera jest za? najbardziej oderwan? wersj? Tej postaci od samego komiksu. Ci??ko znale?? komiks, który chocia? w ma?ym stopniu by?by "podstaw?" dla takiej wizji Jokera.... OK, niby w za?o?eniu w jakiej? mierze ten Joker Ladgera mia? nawi?zywa? do TKJ, jednak s?abe to nawi?zanie, moim zdaniem. Jedyn? aluzj? do tamtego Jokera jest to, ?e ten Ladgera te? wydaje mi si?... smutny. Sam chaos ju? go nie bawi, "nie cieszy si? nim". Potrzebuje tylko odpowiedniego przeciwnika do swojej "gry"... ?eby znowu odnale?? "rado??" w swoich chorych zagrywkach.

(A)nonim

Do końca bym tak jednak nie powiedział, Ledgoker (*copyrighted by Mel) też robił sobie ze wszystkiego żarty (chociażby rozmowa z mafią) i cieszył się życiem, tyle że potrzebował odpowiednich zastrzyków adrenaliny - to jest Batmana. Spójrz na przykład jak próbuje wstrzymać śmiech prowadząc ciężarówkę.
Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

RafBat

#100
 Ja odbieram zachowanie Ledgokera (...ju? idzie z?otówka na konto Mel od ZAIKSu ;) ) jako ten "?miech przez ?zy". To jedyny, moim zdaniem, wspólny mianownik (cho? i tak sporo naci?gany...) mi?dzy Jokerem Ledgera a tym z The Killing Joke'a. Tu i tam Joker bardziej tuszuje swój "smutek" ?miechem i "niepowa?nym" zachowaniem, ni? czerpie prawdziw? rado?? ?ycia z tych... psot (heh...wiem g?upie okre?lenie).

(A)nonim

To chyba dobrze bo Joker jest w końcu esencją czarnego humoru.
Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

RafBat

CytatTo chyba dobrze bo Joker jest w ko?cu esencj? czarnego humoru.
Ja nie kojarzy?bym tego "smutku" z czarnym humorem, raczej Joker Ledgera i ten z komiksu Moore'a i Bolland'a tak samo s? "smutni mimo ?miechu", bo maj? ?wiadomo??, ?e te ich "gierki" i tak nie zmieni? sposobu my?lenia innych ludzi, a szczególnie Batmana (kwestia "punktu widzenia").
Charakterologicznie Joker Ledgera jest nieco podobny do tego z TKJ... ?mieje si?, "rozrabia" a mimo wszystko jego g?ow? zaprz?ta my?l o "udowodnieniu czego?" Batmanowi, przeciwnikowi który mo?e z nim walczy? jak równy z równym. Jokerowi Nicholsona "wystarczy?" za? sam chaos i ch?? poczucia si? w?adc? miasta... mo?na przez to odebra? go jako mniej skomplikowanego od tego z TDK. Dla mnie jednak ten nicholsonowy Joker jest kwintesencj? komiksu.

(A)nonim

CytatJa nie kojarzy?bym tego "smutku" z czarnym humorem, raczej Joker Ledgera i ten z komiksu Moore'a i Bolland'a tak samo s? "smutni mimo ?miechu", bo maj? ?wiadomo??, ?e te ich "gierki" i tak nie zmieni? sposobu my?lenia innych ludzi, a szczególnie Batmana (kwestia "punktu widzenia").
Mia?em na my?li wy?mianie tragedii, Joker Ledgera i Joker komiksowy po prostu ?miej? si? ca?y czas ze swojej tragedii ?yciowej. I Joker komiksowy nie jest smutny z tego powodu ?e nie zmieni sposobu my?lenia Batmana i innych ludzi, bardziej jest zawiedziony ?e sko?czy?a si? kolejna zabawa z nim (mo?na oczywi?cie dyskutowa? dalej, komiksy Moore'a mo?na analizowa? na wiele sposobów). A Joker Ledgera za? jest wr?cz w?ciek?y w pewnym momencie ?e nie uda?o mu si? wkurzy? Batmana. Na szcz??cie potem udaje mu si? to zrobi? podwójnie.
CytatCharakterologicznie Joker Ledgera jest nieco podobny do tego z TKJ... ?mieje si?, "rozrabia" a mimo wszystko jego g?ow? zaprz?ta my?l o "udowodnieniu czego?" Batmanowi, przeciwnikowi który mo?e z nim walczy? jak równy z równym. Jokerowi Nicholsona "wystarczy?" za? sam chaos i ch?? poczucia si? w?adc? miasta...
Ale Joker Nicholsona chce w?a?nie udowodni? Batmanowi kto jest w?adc? miasta. Za? Joker z TKJ (i ogólnie ten dzisiejszy komiksowy), oraz w mniejszym stopniu ten Ledgera ?miej? si? z Batmana, a bardziej z jego zasad, z jednej strony chc? udowodni? ?e to oni maj? racj?, z drugiej wcale nie chc? tego, bo wtedy sko?czy?aby si? zabawa nie mogliby ju? uprzykrza? ?ycia swojemu nemezis. Przez to s? niezwykle skomplikowani i dlatego równie? s? esencj? czarnego humoru - na przyk?adzie ostatnich numerów "Batman & Robin" spójrz jak bardzo Joker jest uzale?niony od Bruce'a Wayne'a, do tego stopnia ?e nawet mo?e "pomaga?" jego pomocnikom maj?c nadziej? ?e ten wróci. Równie? w RIP podkre?lono t? symbioz?, "It's not her, not yet. It's only me again. Remember me? You and I, we have a special arrangement. A ying/yang thing. Holmes and Moriarty, Tweety and Sylvester, hats and gloves, but you..."
Ten zwi?zek ich wzbogaca, bez niego Joker by?by po prostu kolejnym wrogiem Batmana.
Jestem Jen. Najpierw chciałabym założyć panu te rękawiczki. Sondaże mówią, że wyborcy lubią palce.

EricDraven

Nie czytałem waszych postów o duuuużo ich xD ale moje zdanie chyba będzie najsłuszniejsze o ile nie ktoś już tego nie napisał, porównam filmy batman, batman begins i the dark knight:

batman begins: mroczny brutalny świetny kostium, batman wygląda potężnie używa wszystkich gadżetów, dla mnie lepszy od the dark knight, a the dark knight przyciąga mnie dlatego że jest już joker... auto ;P wg mnie batman powinien mieć tkai ekstrawagancki wóz jak hmm w serialach tje justice league czy filmie batman forever... a nie czołg...

the dark knight: bardzo mało scen takich jak w batman begins gdzie czuć że to batman, dalej same walki wręcz, wogóle pistoletu tylko na końcu chyba wogóle nie było batarangów chyba że jak trzymał w dłoniach i je oglądał w kilku scenach, granatów gazowych... też kostium jest ochydny z takim kostiumem mógłby co najwyżej być kimś w rodzaju batman beyond czerwone logo zlikwidować peleryne i tyle... joker to minus, ponieważ po pierwsze choć heath dobrze gra to patrzymy w większości przez pryzmat tego że nie żyje aktor... powinien być bardziej demoniczny, po prostu szalony a ten tutaj wyglądał na kogoś kto chciałby być uważany za szalonego, ja osobiście tego nie kupuje... klimat filmów wyłącznie jako film przyszłości a nie adaptacja... nolan super zrobił batman begins ale w the dark knight chciał aby wszystko wyszło tak aby było normalne, naturalne a nie kiczowate... i w tym błąd że tak to unormalnił że na koncu mamy człowieka z poparzoną tak twarzą że spokojnie mógłby umrzeć, nie brał leków przeciwbólowych a tak by się nie dało, przez taki ból nie był by w stanie chodzić, oko to powinno wypaść dziwi mnie że wśród profesjonalistów zapomniano o czymś takim jak mięśnie i ścięgna które sterują i trzymają oko... dalej joker co by było gdyby wystąpił w 3 części, batman go odwiedza w arkham a joker co? bez makijażu... no tak by to wyglądąło chyba że na specjalne życzenie dali bu makijaż do celi...

batman: film po prostu będący nie tyle adaptacją co ekranizacją... kiedy wchodzi ta muzyka odrazu przechodzi dreszczyk i klimat... choć batman ma kiczowaty gumowy strój , to i tak nie psuje klimatu filmu... cały czas mam wrażenie że jestem w komiksie... komiks rządzi się własnymi prawami... batman ma materiałowy strój i co z tego skoro w komiksie zawsze uchyli się przed kulą , w filmach to urealnili to błąd, ponieważ film burtona robił niesamowite wrażenie jakbyśmy byli w komiksie, gdyby nakręcił arkham asylum to byłoby cudo... dalej gadżety i wszystko w filmie jest... batman michaela keatona jest wg mnie może nie tyle lepiej zagrany co po prostu tak nie drażni... mnie w jakiś sposób drażni bale w tej roli... chyba lepszego batmana mamy w batman dead end... no i joker tam też jest świetny... ale wróćmy do jokera w batmanie burtona... taki jak w komiksie... po jokerze z the dark knight wiem czego się spodziewać, zabije w jakiś okrutny sposób ;D ale po jokerze jacka nicholsona nie wiem... może mnie zgwałci, a może zacznie wyrywać paznokcie... po prostu tego nie wiem jest nie obliczalny, joker z the dark knight to ktoś co chce udowodnić bo heath się wzorował na komiksie zabójczy żart a joker nicholsona to ktoś kto się hmm bawić scena jak siedzi z gazetą jak zabił grisoma czy kogoś tam.. i mówi ja wam pokażę strach czy coś takiego ja w ciemnej uliczce bardziej bym się bał jokera nicholsona... reasumując jestem ciekaw kiedy ktoś zrobi film na podstawie komiksu gdzie będzie chciał pokazać że to komiks na ekranie a nie urealniać na siłę... komiks rządzi się własnymi prawami... dziękuję i sorry za składnie a raczej jej brak xD
Call mi geek.