Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Nasze recenzje komiksów z Batmanem

Zaczęty przez Juby, 19 Lipiec 2009, 22:01:54

Anonimowy Grzybiarz

Następnym razem się pewnie odezwę dopiero gdy będę linkował kolejną recenzję ;)

Rado


Johnny Napalm

Kolejna ciekawie napisana recenzja, z tym, że mam kilka... powiedzmy, zarzutów.
W opisie albumu, podałeś, że na niego składało się kilkadziesiąt oryginalnych zeszytów LotDK, tak przynajmniej zrozumiałem czytając to:
Wydane jako: Legends of the Dark Knight #1-73, 83-84 i 89-90
Ilość stron: 192

Rozumiem jednak, że w skład albumu nie weszło np wszystko co było wydane między nr 1 a 73, tylko nr 1, później nr 73, itd. Right?
W końcu, Tm-semic uraczyło nas kilkoma Legendami w swoim czasie i było tam kilka nr między tym #1 a #73. Hm... mocno krytycznie odniosłeś się do tego albumu. Być może nie jest on aż tak porywający. Zastanawia mnie dlaczego np nie dorzucili tam historii Sanctum, po której już by było lepiej. W końcu ten koleś z historii też był czymś w rodzaju zjawy/potwora.
Cena? Chyba jak na taką objętość, jest ona jeszcze na granicy zaakceptowania, chociaż to dosłownie sama granica. Rysunki? Z tych stron zapodanych przez ciebie widać, że to trochę porzedawniony styl. Robota jest fachowa, jednak i ja powiem, że to nie to co lubię.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Rado

Ten opis oryginalnych zeszytów, z których korzystano do tego albumu, to akurat Q zrobił i jest to po prostu literówka. Miało być 71- 73.

Dokładnie. Sanctum idealnie by się nadawało do tej składanki. Jeszcze kilka innych tytułów, znacznie krótszych, też przychodzi mi do głowy.

Masz rację, że za objętość to może i jeszcze cena jest w porządku. Mnie bardziej chodziło o stosunek ceny do jakości, bo za sześć dych to zdecydowanie lepsze albumy można kupić.

Rysunki to zawsze mega kwestia gustu i staram się rzadko stawiać się po którejś ze stron podobania lub nie. Akurat tutaj wspomniałem, bo mnie przeszkadzały rysunki w odbiorze historii, ale zgadzam się, że robota momentami fachowa.

Rado

Nie ma jeszcze update'u, ale na stronce wisi ju? moja opinia o albumie Superman/Batman The Greatest Stories. Kiedy? j? napisa?em normalnie na forum, teraz lekko zmodyfikowa?em, no i zapraszam do czytania. Jakiekolwiek komentarze mile widziane. Próbka:

CytatDruga historia czyli "Supermans and Batmans greatest foes" (1957) pokazuje nie tylko wspó?prac? bohaterów, ale tak?e ich najwi?kszych wrogów. Otó? do Metropolis przybywa Joker, wchodzi w spó?k? z Luthorem, zak?adaj? firm? i wszystkim naoko?o mówi?, ?e z?e uczynki im si? przejad?y i od teraz b?d? dzia?a? legalnie w przemy?le. Z pocz?tku tak to wygl?da, oczywi?cie ani Super ani Bats nie wierz? w t? przemian? nawet przez sekund?. Rozpoczyna si? ?ledztwo.

CytatByrne znakomicie si? spisa? pokazuj?c, ?e Batman wcale nie jest na straconej pozycji przeciwko Supermanowi, przewy?sza go inteligencj? i sprytem, no a nawet staje si? na chwil? niewidzialny, heh. Kogo omin??a ta historia w 1991 roku, zakup opisywanego przeze mnie albumu jest doskona?? okazj? by to nadrobi?.

Link do ca?o?ci: http://www.batcave.com.pl/komiks/tpb/supermanbatman-the-greatest-stories-ever-told/

XIII


       Jak się może prezentować komiks oparty na najgorszym filmie o Batmanie ? O dziwo średnio. Komiks jest sto razy lepszy od filmu mimo obecności batsutków i czerstwych tekstów . Nie jest on tak kolorowy i tandetny. Nie ma w nim najdebilniejszych momentów z filmu.

     Zabrakło m.in:
- sceny kiedy Robin narzeka, że niema auta,
- bat karty kredytowej ,
-rymowanek o lodzie Mr Freeza,
- zamrożonego sikającego psa. ,
-także Bane nie jest aż takim debilem jak w filmie, wiadomo myślicielem też nie jest to po prostu ochroniarz Poison Ivy a nie tępy jaskiniowiec jakiego zaprezentował nam Joel Schumacher.

         Cała skrótowość tylko pomogła komiksowi , idealnie pokazuje że mógłby to być przeciętny film familijny  a nie abonaminacja  postaci Batmana. Jedynie co jest gorszy niż w filmie to  scena kiedy Jason Woodrue "zabija" Pamęlę Isley nie miałą takiej siły wyrazu ale to drobny szczegół. Miłe są także miłe akcenty jak   pierwszy kadr zaczynający sie na planie filmowym albo kadr jak Batman sprzedaje cios z piąchy Robinowi, przypomina mi to pewien inny kultowy już kadr.


     Rysunkowo komiks stoi na dobrym poziomie. Rodolfo Damaggio całkiem nieźle odwzorował twarze aktorów , także kolorystyka nie jest tak jarmaczna jak w oryginale. Scen któych nie było w filmie jest mało jedynie jak Jason zapożycza trochę toksyn od Pameli i pewne nawiązanie do serialu z lat 60. Ogólnie komiks polecam w końcu jest mniej koszmarny niż sam film.


Rado

Ja tam nigdy nie lubi?em tych adaptacji filmów na komiks. Wydawa?o mi si? to bezcelowe, ale faktycznie, te albumy (Batman i Robin i Forever) s? powa?niejsze ni? filmy, aczkolwiek puny Freeze'a maj? swoj? zalet?, a i sikaj?cy pies te? jest spoko, heh.

Anonimowy Grzybiarz

Liga Sprawiedliwości: Początek

Scenarzysta Geoff Johns może być kojarzony przez polskiego czytelnika z wydanego niedawno przez Hachette komiksu Avengers: Impas. Zagranicą ceniony jest głównie za wieloletnią pracę dla DC, przy seriach takich jak Flash, Green Lantern czy Booster Gold. W pierwszym tomie ,,odrodzonej" Ligi Sprawiedliwości stara się opowiedzieć historię przynajmniej epicką. I niezbyt mu to wychodzi. Największym minusem jest przedstawienie postaci – żadna z nich nie dostaje wystarczającej ilości miejsca, by mogła być odpowiednio zaprezentowana. Batman zachowuje się nielogicznie, a przez większość czasu plącze się tylko pod nogami, Aquaman i Wonder Women praktycznie nic do drużyny nie wnoszą, może poza – w przypadku tej drugiej – odrobiny seksapilu. Green Lantern to irytujący dupek przekonany o własnej potędze. Jedynie Flash wzbudził moją sympatię. Szkoda, że scenarzysta nie wykorzystał w pełni potencjału, jaki daje mu tak zróżnicowana grupa superbohaterów. Zwłaszcza podczas, delikatnie mówiąc, rozczarowującej walki finałowej, gdzie większość bohaterów wydaje się zupełnie niepotrzebna. Ponadto sam władca Apokolipsy dał się unieszkodliwić o wiele za łatwo. Dodając do tego wszystkiego schematyczną fabułę (bohaterowie najpierw ze sobą walczą, by potem się zjednoczyć), słabe dialogi (,,Zginiesz. No to zginę! Co chcesz udowodnić? Niczego nie próbuję udowodnić!" itp.) może się wydawać, że pierwszy tom Ligi Sprawiedliwości ma praktycznie same minusy.

Cała recenzja: http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/09/159-superbohaterska-paraolimpiada.html

Rado

Zapraszam do przeczytania dość leciwego, lecz wciąż dobrego albumu skupiającego się na przedstawieniu/odświeżeniu originów poszczególnych przeciwników Batmana. Four of a Kind.

http://www.batcave.com.pl/komiks/tpb/batman-four-of-a-kind/

Rado


Leon Kennedy

CytatJa tam nigdy nie lubiłem tych adaptacji filmów na komiks.

Również tak mam, bo w sumie po co sobie nimi głowę zawracać? Chodź nie powiem do kolekcji takiego Return bym łyknął.

JaRo II

   "Batman: Miasto Sów, Tom II".

Pierwszy tom, czyli "Trybuna? Sów" spodoba? mi si?. By?a to mroczna historia, troch? thrillera, troch? horroru, mnóstwo tajemniczo?ci. Wszystko to mia?o ?wietny klimat, fabu?a wci?ga?a i trzyma?a w napi?ciu. Rozczarowaniem okaza? si? dla mnie g?ówny wróg - pseudo pot??ny Szpon. Pisz? pseudo, poniewa? wi?cej si? mówi?o o jego niesamowito?ci ni? jej w ostateczno?ci pokaza?. Jednak?e pierwszy tom spodoba? mi si?, kupi? mnie mroczn? i zagadkow? atmosfer?. Dodatkowo mia? dobre zako?czenie, przez co jeszcze bardziej chcia?em przeczyta? kontynuacj?.
  "Miasto Sów" przeczyta?em. I jakie wra?enia? Na minusie jest to, ?e historia nie jest ju? tak mroczna jak pierwowzór. Zabrak?o ju? tej tajemniczo?ci. W napi?ciu trzyma? mnie tylko pierwszy rozdzia?, gdzie Sowy napad?y na rezydencj? Wayne'a- tam faktycznie by?o gor?co. Rzecz, która mnie rozczarowa?a, to scena ze starymi dowódcami trybuna?u. W pierwszej cz??ci byli oni tacy tajemniczy, wszechw?adni i naprawd? przera?aj?cy. Tu pojawiaj? si? w jednej scenie przy stole... wszyscy martwi. I na tym sko?czy?a si? ich aura demoniczno?ci. W?tek z bratem Bruce'a by? ca?kiem dobry. Mo?e nie do ko?ca zaskakuj?cy, ale dobrze wype?ni? miejsce po rozczarowaniu ze szybkim u?mierceniem dowódców trybuna?u.
Za? je?eli chodzi o plusy, to bardzo spodoba?a mi si? historia Mr. Freeze'a. Bardzo lubi? t? posta?, tym bardziej ucieszy?o mnie, ?e po?wi?cono mu tak udany rozdzia?. W ogóle w tym tomie jest wi?cej w?tków ni? w pierwowzorze, co mi si? podoba. Du?o si? dzieje, historia wci?ga.
  Podsumowuj?c- cz??? druga nie jest ju? tak mroczna i tajemnicza jak tom pierwszy. Nie trzyma te? tak w napi?ciu. Ma za to wi?cej w?tków, wi?cej si? dzieje. Uwa?am, ?e drugi tom trzyma dobry poziom cz??ci pierwszej, a niekiedy minimalnie j? przewy?sza.

Moja ocena:  4 / 6.
Na początku duże Jot, a pomiędzy małym 'a' i 'o' znak Robina rozświetla to = JaRo


Darkoff

                                         



Zafascynowany seri? Tomasiego z New52, si?gn??em po album dzi?ki któremu posta? Damiana si? ,,narodzi?a''...tak jakby. Oczywi?cie na ok?adce widnieje nazwisko Morrisona, tak?e wiadomo czego mo?na si? spodziewa?. Album zawiera cztery zeszyty, co ju? jest kompletnie nie?miesznym ?artem, bo razem z cen? tego? komiksu (40z?) tworzy podstaw? na idiotyczn? komedi? dla nerdów. No bo szczerze, czemu mam wydawa? czterdzie?ci z?otych na pi?tna?cie minut czytania, skoro za t? sam? cen? dostan? kilka ksi??ek o Batmanie, i legendarnych Semiców, co da mi wi?cej zabawy w lepszej oprawie? Nie liczy?em na jak??...mega histori? któr? b?d? pami?ta? do ko?ca ?ycia. Liczy?em na chocia? dobr? przygod? z przyzwoitym scenariuszem. Ale nie. Dosta?em totaln? kiszk?, histori? ?ci?ni?t? w cztery zeszyty, przez co z bohaterami nie mog? si? nawet troch? z?y?. Damian Morrisona to ma?y gówniarz, który mi tylko przypomnia? czemu kilka miesi?cy temu tej postaci tak nie trawi?em. Talia nie jest seksowna, Batman uprawia seks w masce, tego by?o za du?o. Wole ju? wyda? trzy stówki na u?ywanego Husha ni? na ten album. Przynajmniej t?umaczenie nie jest najgorsze, i dostajemy mi?y gest, czyli wprowadzenie w posta? Damiana.



  wi?cej da? nie mog?. Plus za rysunki, Dicka i ?mieszne docinki Alfreda.

Rado

CytatBatman uprawia seks w masce

E tam, na tamtym kadrze to była tylko gra wstępna. Później na pewno zdjął, heh.

CytatPlus za rysunki, Dicka

Rozumiem, że podobał Ci się występ Robina. Zgodzę się, był nawet nawet, ale to był Tim, a nie Dick. W sumie szczegół.