Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Terminator

Zaczęty przez Juby, 18 Lipiec 2008, 21:11:24

Która część Terminatora jest najlepsza?

The Terminator
7 (24.1%)
Termiantor 2: Judgment Day
21 (72.4%)
Terminator 3: Rise of the Machines
0 (0%)
Terminator Salvation
1 (3.4%)

Głosów w sumie: 29

Juby

Właśnie to samo miałem napisać. Jak to jest "pewne", że jest lepiej niż w przypadku dwóch ostatnich Terminatorów? Tak samo jak Suicide Squad miało być lepsze od BvS, bo początkowo miało lepsze recenzje, a później upadło na twarz i już się nie podniosło? Te recenzje mi nic nie mówią, jedynie tyle, że to kolejny mieszanie przyjęty Terminator, który znowu zaliczy klapę.

Do kina idę obowiązkowo, ale jeśli przecieki się sprawdzą, będę bezlitosny przy ocenie.

Leon Kennedy

#631
Nigdy nie sugeruje się recenzjami, ale zawsze na nie patrzę i często o nich wspominam na forum, ale liczy się tylko moje zdanie, a z tych recenzji Juby wynika, że jest lepiej niż w poprzednich dwóch podejściach. A i nie wiem kto mówił, że SS będzie lepsze niż BvS, bo chyba nie ja... Przynajmniej tego nie pamiętam 😋

PS: Spadam ogl meczyk. Forza Inter.

LelekPL

Cytat: Leon Kennedy w 23 Październik  2019, 21:00:51Nigdy nie sugeruje się recenzjami
...
Cytat: Leon Kennedy w 23 Październik  2019, 21:00:51a z tych recenzji Juby wynika, że jest lepiej niż w poprzednich dwóch podejściach.
Forza niekonsekwencja.

Leon Kennedy

Jaka, kurcze forza 😋 niekonsekwencja ja się pytam?? Napisałem tylko to co wynika z recenzji czysty suchy fakt, a nie moje zdanie.

LelekPL

Z recenzji nie wynika fakt tylko opinia :P

Leon Kennedy

No tak, opinia, opinia tych tam 😋

Ważne, aby film był chociaż dobry, nic więcej.

Juby

wow . . .

16 września na kilku forach podałem swoją prognozę box office dla filmu i myślałem, że jest ona bardzo pesymistyczna. Rzeczywistość pokazała, że była realistyczna, a może nawet zbyt optymistyczna. :o

Wyniki Terminatora po ostatnim weekendzie.

DOMESTIC (23.5%)
$29,000,000
INTERNATIONAL (76.5%)
$94,600,000
WORLDWIDE
$123,600,000

Najlepsze fragmenty z artykułów na Deadline.
Cytat: undefinedIt's not a good weekend for franchises, specifically old dusty ones like the sixth Terminator movie, Terminator: Dark Fate, which is seeing an apocalyptic future at the weekend domestic box office with $29M, per Paramount (rivals see it lower, in the high $28M range).

That's a terrible result for a planned Paramount/Skydance Media/Fox tentpole that reportedly cost $185M (some even say it was $196M).
Cytat: undefinedOne international distribution source contends that moviegoers are confused as to what this movie is, "It's sad, it was just a non-event." Aggravating matters, the emerging markets that would normally help to prop up a sci-fi actioner aren't really plugged into the stars from the earlier films. Although this person calls Dark Fate, "a pretty satisfying movie for people who like the franchise," they add, "studios have to come up with fresh ideas — going back to the well is just not doing it. It's a shame, but if ever there was a time to retire a franchise, this is it." As Anthony has noted, breakeven for Dark Fate lies around $480M+, according to finance sources. Overall, international is not expected to have legs with a potential total under $200M.

https://deadline.com/2019/11/terminator-dark-fate-linda-hamilton-harriet-motherless-brooklyn-weekend-box-office-1202774477/
https://deadline.com/2019/11/terminator-dark-fate-joker-crosses-900-million-china-global-international-box-office-1202776406/

Auć.

A dziś rano przeczytałem wywiad z Cameronem, który praktycznie zaspoilerował
Spoiler
kto ginie w tym filmie.
[Zamknij]
Fajnie, James.

: |

Leon Kennedy

Cameron już ponoć odcina się od filmu. Nieźle, a wyniki nie wróżą nic dobrego. Zatem może to być ostania szansa na zobaczenia Terminatora na dużym ekranie i zdecydowanie ją wykorzystam.

LelekPL

Wcale się nie odcina, a nawet przyznaje, że najbardziej kontrowersyjna decyzja w filmie należała do niego. Po prostu mówił, że przy montażu kłócił się z reżyserem, ale nie zwalił całej winy na niego.

Co nie zmienia faktu, że jak dla mnie największym minusem tego filmu, już po samych zwiastunach jest to jak wygląda. Tim Miller totalnie nie potrafił wprowadzić nic ciekawego wizualnie, co jest totalną porażką biorąc pod uwagę świetnie wyglądające Terminatory 1 i 2. Mówiłem o tym od samego początku. Ten film wygląda jak takie nic.

Juby

#639
!! SPOILER REVIEW !!



Cytat "I think, tonally, what makes this a direct sequel to T1 and T2 is as much about the tone as it is about the narrative: it's R rated, it's grim, it's gritty, it's fast, it's intense, it's linear. The whole story takes place in 36 hours. It's not this kind of grandiose, complex story. It's just very focused on the characters, it's very now, it's very present and it's just a fast white-knuckle ride."
Słowa samego Jamesa Camerona, które w mojej opinii idealnie pasują do Terminatora 3 Jonathana Mostowa i kompletnie nie oddają tego, co zobaczyłem wczoraj w Terminator: Dark Fate (którego akcja rozciągnięta jest na 72 godziny, nie 36 :P). Ale po kolei . . .

Film otwierają logo wytwórni niemal żywcem wyjęte z Terminator Salvation, przeplatające się z ujęciami Sary z T2 Camerona. To w sumie jedna z najlepszych rzeczy jakie ma do zaoferowania ta produkcja. Dalej następuje scena, o której chyba wszyscy już wiedzą.

Pamiętacie co mówi Sarah, jako wszechwiedzący narrator w openingu T2? Przytoczę fragment: (...) "The computer which controlled the machines, Skynet, sent two Terminators back through time. Their mission: to destroy the leader of the human resistance, John Connor, my son." (...) - dwóch! Nie trzech, nie czterech, Skynet wysłał dwóch Terminatorów. A teraz, po 28 latach, bo ktoś ubzdurał sobie sequel, wmyślony został jeszcze jeden, "bo tak", bez zdania wyjaśnienia. Grzech ciężki.
Egzekucja sztucznie odmłodzonego Eddie'go Furlonga przez plastusiowego Arnolda dokonana ot tak, bez słów, wypada marnie, a wszystkiemu temu przygląda się również nie dość przekonująco odmłodzona Linda Hamilton. Sam pomysł odważny, kontrowersyjny, ale - jak już pisałem - bez wyjaśnienia skąd wziął się trzeci Arnie, dla mnie to grzech najcięższy.

Film rusza z kopyta, akcja zaczyna się bardzo szybko, z tym że totalnie bez suspensu, zainscenizowana bez pomysłu, a ekspozycja przy niej napisana jest tak topornie, że aż zęby zgrzytają. Po niej następuje przestój, więc znalazłem czas, aby zastanowić się, jaki to wszystko ma sens? Odpowiedź: żadnego. Proste i klarowne jest dla mnie to, że Skynet przegrywał wojnę w 2029 i uznał, że jedyną szansą na zwycięstwo będzie cofnięcie w czasie Terminatora, aby ten zabił matkę przyszłego dowódcy Ruchu Oporu. Jak wygląda sytuacja w alternatywnej przyszłości w 2042? Jaki powód ma jego zamiennik o żenującej nazwie "Legion"? Czemu wysłał Rev-9 do zabicia młodej Dani Ramos i skąd w tej przyszłości, zarówno po stronie sztucznej inteligencji, jak i ludzi, istnieją maszyny do podróży w czasie? Brak odpowiedzi. Totalne zero zarysowania świata przyszłości i tego konfliktu, ważne by wszystko kopiować z oryginalnego Terminatora.

Pomówmy o postaciach. Rev-9 jest połączeniem metalowego szkieletu z - chyba - czarnym, płynnym metalem. Potrafi się rozdwoić i... coś tam jeszcze, ale nie wiem dokładnie co, bo jasno z filmu to nie wynika, a zabrakło choćby jednego zdania ekspozycji, co czyni go tak niebezpiecznym przeciwnikiem. Z filmu wynika, że nic, bo ciągle daje się okładać, a to Grace, a to Sarze, albo dobremu Terminatorowi, a na koniec nawet drobna Dani staje z nim do walki face-to-face i wychodzi z tego cało. Gabrel Luna nie ma za grosz charyzmy, jest papierowym czarnym charakterem, chyba najgorszym w historii serii. W dodatku nie działa jak inteligentne Terminatory Skynetu z T1 i T2, które wkładały okulary przeciwsłoneczne, lub szybko wtapiały się w podłogę, by nikt ich nie rozpoznał / zdemaskował, itp. Rev-9 lata sobie rozdwojony po autostradzie wśród dziesiątków świadków i nic, niech sobie wiedzą o maszynie z przyszłości. Cóż, może domyśla się, że scenarzyści ani nie zrobią żadnego użytku z jego zdolności rozdwajania (całkowicie zmarnowanej), ani nie pokażą reakcji kogokolwiek ze świata na zaistniałe z nim wydarzenia, które pewnie każdy nagrał na smartfona. Ma rację.

Są jeszcze Grace i Dani. Ani jednej, ani drugiej nie polubiłem. Tej pierwszej, bo nie wiem po co została przysłana, skoro ma ograniczenia, przez które po kilku godzinach nie jest zdolna do wykonywania swojej misji i to ją trzeba ratować(!), a także nie chce powiedzieć Sarze (a zatem i mi, widzowi) o co dokładnie chodzi w tym co się właśnie dzieje. Tej drugiej, bo ze zwykłej nastolatki przeistacza się w zabójczynie Terminatorów ot tak. Nie umie strzelać z małego pistoletu, by 5 sekund później, bo Sara szepnęła jej jedno zdanie do ucha, być snajperem z giwerą większą od siebie samej. Na tej scenie uderzyłem się w czoło tak mocno, że 4 rzędy wyżej było to słychać.

Wraca Linda Hamilton jako Sarah Connor. Kocham tę postać, kocham Lindę w tej roli, doceniam wysiłek fizyczny jaki ponownie włożyła by ją zagrać... Szkoda, że na marne. Dłuższa przerwa od aktorstwa mocno daje o sobie znać, co w połączeniu ze słabiutkimi tekstami dało efekt podobny do Carrie Fisher w nowych Gwiezdnych wojnach. Jestem rozczarowany.

Jedynie Arnold wychodzi z twarzą z tego koszmaru. Nie tylko gra przekonująco swoją kultową rolę, nie tylko wygląda dobrze jak na swój wiek, ale również jako jedyny otrzymał interesujący pomysł na siebie - maszynę, która sama szuka celu, gdy pierwotnego została pozbawiona (dodatkowo spotyka kobietę, z którą zakłada rodzinę, co jest rozwinięciem podobnego wątku z Kronik Sary Connor z 2008 roku). Kontrowersyjny pomysł, ale mnie przekonał. To jedyna postać w Dark Fate, którą polubiłem, jedyna która niesie ze sobą jakiś humor (ma dwa niezłe teksty), a scena, w której subtelnie burzy czwartą ścianę, by w końcu pożegnać się z rolą Terminatora ( "I won't be back" ) była ślicznym zakończeniem jego podróży w tej serii. Oby na dobre.

Jest jeszcze kolega Sary z US Army, który dostarcza bohaterom broń EMP, gdy przypomni się o tym scenarzyście. Nie wiem skąd się wziął, skoro Sarah jest poszukiwana w 50. stanach i od lat tam nie przebywa, ale zamienia z nią jedno zdanie, przy czym sugeruje, że wcale jej nie lubi, by chwilę później narażać swoje życie i karierę majora, aby udostępnić bohaterom transport lotniczy i wojskową eskortę. Czemu to robi? I co się z nim stało? Scenarzyści uznali to za nieistotne, ruszyli z kolejną przegiętą akcją.

No właśnie, Terminator: Dark Fate to film akcji - niestety, bardzo słaby. Poszczególne sekwencje są źle rozstawione w filmie (pierwsza następuje bardzo szybko, na kolejne trzeba długo poczekać), kiepsko zmontowane, przesadzone, nieczytelne, efekciarskie, a przy tym mało efektowne. Rev-9 ciągle komputerowo skacze, biega, rzuca czymś, lub daje się rzucać, robi to w slow-motion, a na mnie nie robi to żadnego wrażenia, bo nie czuć wagi, brakuje fizyki postaci. Kiedyś wystarczyło dwóch ucharakteryzowanych facetów rzucających się po walcowni stali, a szczękę miałem na podłodze. Wczoraj podczas finału tego filmu zacząłem ziewać.

Podsumowując, Dark Fate to kiepski akcyjniak, koszmarny Terminator i profanacja, a nie kontynuacja T2. Film bez choćby grama wyobraźni (nawet rozwiązanie na unicestwienie złego Terminatora okazało się być gorszą kopią Buntu Maszyn - czyli prawdziwego Terminatora 3!), atrakcyjnej strony wizualnej, elementów rozrywkowych, czegokolwiek o czym mógłbym wypowiedzieć się pozytywnie. To fatalnie napisany, wleczący się film o niczym, po którym nie wiem czy miałbym się cieszyć, smucić, czy czekać na więcej. Tim Miller udowodnił, że choćby nie wiem jak niezamierzoną parodią Terminatora był Terminator Genisys, mogło być jeszcze gorzej. I jest. Dobra robota, Tim.

Mocno naciągane 2/10 za Arnolda i kilka nut z soundtracku Brada Fidela do T2... Czyli ze względu na mój sentyment, bo tak naprawdę, powinno być 1/10.

Q

Od samego początku nie miałem wielkich oczekiwań wobec nowego Terminatora ale też unikałem spoilerów. Więc rozczarowanie wielkiego nie ma. Kolejny przeciętniak.

Kontrowersyjny motyw z początku stanowi prawdziwe trzęsienie ziemi i uzmysławia, że w czy opóźniony, czy nie bunt maszyn nadejdzie.

Niestety dalej jest zbyt wtórnie. Twórcy odcinają się od Terminatorów z XXI wieku, ale sięgają po motywy z tych filmów. Brak oryginalnych pomysłów to największy zarzut. Dobrze, że przynajmniej lokalizacja finałowego starcia jest czymś nowy.

Jedyna droga na film z Terminatorem to pokazanie apokaliptycznej przyszłości. Kolejne wysyłanie w przeszłość maszyn nie wnosi nic nowego.

Co prawda "Terminator: Mroczne przeznaczenie" ogląda się bez większego zażenowania, ale nie jest to ani dobry film o Terminatorze, ani nie ma zapadających w pamięć scen akcji. Typowy średniak, którego ratuje Arnold, który również dobrze mógłby powrócić w sitcomie pt "Carl".
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Juby

Cytat: Q w 09 Listopad  2019, 19:03:52Co prawda "Terminator: Mroczne przeznaczenie" ogląda się bez większego zażenowania

Mów za siebie. Ja kilkukrotnie chowałem głowę w dłonie, np. gdy Grace postanowiła w slołmołszyn zabić muchę, gdy Dani w minutę nauczyła się być madafaką na strzelnicy, gdy Dani - drobniutka nastolatka - dowodziła armią ludzi w alternatywnej przyszłości, gdy jeździli samochodem pod wodą!! ;D

Night_Wing [usunięty]

"Terminator: Dark Fate" jest filmem, który da się lubić, lecz nie do przesady. Po obejrzeniu produkcji w wysoce imersyjnym formacie "IMAX", gdzie wszystko czego się doświadcza - nawet masa głupich reklam emitowanych przed głównym widowiskiem - wydaje się być na tyle niesamowite, że wręcz wylewa się z ekranu, jestem zdania, że strona graficzno-wizualizacyjna filmu zagrała jak należy. Można przyjąć założenie - choć pewnie wiedzą to tylko twórcy - że "Dark Fate" został stworzony, aby obejrzeć go w technologii IMAX, głównie ze względu na fakt, że panoramiczny szerokoekranowy obraz z niebotyczną ilością szczegółów i tą zaawansowaną rozdzielczością, gdzie wszystko, co widzimy na IMAXowym ekranie wygląda w zupełnie innej, nieosiągalnej dla innych formatów skali: światło, cień, ruch, efekt montażu itp. Wizualizacje skomplikowanej przemiany fizycznej Terminatora Rev-9, ze swojej fluidowej, płynnej formy do ,,proto-ludzkiej" i na odwrót, oraz inne związane z tym procesy (pięknie uwydatniona nanotechnologia, materia programowalna); skakanie cyberzabójcy, jak zwykle z przyszłości, po ścianach; genialnie zrealizowana, dynamiczna, pięknie zmontowana iście ,,cameronowska", jednak powtarzalna ze względu na podobny do "Terminator: Dzień Sądu (1991)" motyw, sekwencja pościgowa z ciężarówką z dużym spychaczem zamontowanym na przodzie pojazdu, za którym siedział Rev-9, i która to goniła ekipę Grace - to tylko kilka przykładów, które potwierdzają, jak płynnie zadziałała mnogość efektów CGI dostosowanych do rozdzielczości taśmy IMAX dla "Terminator: Dark Fate". Jeśli czegoś nie zauważyłem, bo oglądając ów obraz, momentami nie dało się skupić uwagi na wszystkim, a niekiedy znowu film się bardzo wydłużał, co jest jego wadą - ach ta zmienność tempa - to mogło być tak, że sam format IMAX potrafił te niedoskonałości zamarkować.

Aberracji tudzież minusów w fabule filmu było całe multum. Wymienię tylko najważniejsze:


- Która wersja T-800 zabiła Johna Connora w początkowych momentach filmu; rozchodzi się o retrospekcję starszej wersji Sarah? Nie sądzę do końca by było to T-800 a.k.a. Carl

- Śmierć Rev-9 w filmie została katastrofalnie, jak dla mnie, rozpisana, bo tego inteligentnego cyberzabójcy nie dało się w żaden konwencjonalny sposób zniszczyć. Tylko skrajne zmienne: temperatura lub ciśnienie mogłyby zdestabilizować tworzące go inteligentne nanity, wykonane z metalu mimetycznego w wersji 2.0 lub czegoś, czego nauka roku 2020 nie zna. Gdyby zabójcę Rev-9, będącego w całej swej okazałości, wraz z najmniejszą molekułą spójnie w tym samym czasie, potraktować np. bardzo niską temperaturą w okolicy zera absolutnego, zablokowano by wtedy reakcje zachodzące w fizycznej formie tego cyberzabójcy. Materia programowalna zostałaby zniszczona, wraz z teoretycznym centrum Sztucznej Inteligencji. Pole elektromagnetyczne, jak było w filmie, które wydzielał reaktor torowy Rev-7 (Grace), nie powinno zniszczyć głównego antagonisty produkcji, a czy tak się stało naprawdę. Pytania się mnożą, oj mnożą. "Dark Fate" miał potencjał dla Uniwersum na jeszcze kilka filmów z cyklu, bo przynajmniej ten aspekt - śmierć Rev-9 - powinno się kiedyś wyjaśnić. Z drugiej strony, chyba nikt nie uratowałby tej gmatwaniny powstałej po szóstym z cyklu "Terminatorze"; gmatwaniny osi fabuły dużo gorszej, niż po "Terminator: Genisys".

- Kobiety jako bohaterki zagrały ciekawie, ,,z jajem"; Mackenzie Davis powinna zostać wykorzystana dużo wcześniej w Terminatorze - jej wzrok, aparycja, upór, który emanuje z całego jej jestestwa, z niemożliwą siłą, przyciąga wzrok i działa pobudzająco, tak, że chce się aktorkę tę, w filmach akcji, oglądać i oglądać. Bohaterki takiej jak Dani Ramos nie powinno w ogóle w "Dark Fate" być - aktorka, która się w nią wcielała, nie spełniała oczekiwań. Przezierała przez nią jakaś dziwna przeciętność. To co pokazała jako Dani, nie przekonuje widza do tego stopnia, aby ktoś taki mógłby być liderem ,,ludzkości" przeciwko ,,Legionowi" a nie ,,Skynetowi" w fabule osi czasu Uniwersum Terminatora. Tak to jest z budowaniem fabuły z zawiłościami czasowo-przestrzennym w tle. Naważyli sobie tego bigosu, oj naważyli... 


Podsumowując, dla "Terminator: Dark Fate" należna jest ocena: 7/10, lecz nie więcej. Minusy, lecz tylko niektóre, które o tym zdecydowały, wypunktowano wyżej. Film do obejrzenia tylko w formacie "IMAX".

Leon Kennedy

#643
No Juby nieźle, nieźle. Tak naprawdę powinno być 1/10 czyli w filmie według ciebie nic nie zagrało, nic nawet te kilka kawałków i Arni  :D :). Kino odwiedziłem wczoraj i muszę przyznać, że bardzo się bałem, że będzie mega kicha, a tutaj takie miłe rozczarowanie i dostaliśmy najlepszego Terminatora od czasów dwójki. Trójkę zjada na śniadanie chodźby samymi aktorami, Genesis niszczy klimatem i budowanym napięciem, i tylko Salvation próbuje mu dorównać. Dostaliśmy również swietnego małomównego Terminatora przypominającego tego z dwójki. Powrót Sary Connor również był bardzo udany i super było ja znowu zobaczyć z Arnim, który jak zwykle kradnie swoimi scenami ten film. Również i Grace była ok i łatwo można ją polubić. Śmierć wiadomo kogo trochę smuci, ale cóż skoro raz wysłano Terminatora, aby go zabić można to zrobić i drugi i trzeci, nie ma problemu, ale wielu będzie i ma, tak samo jak ze zmianą nazwy Skynetu i Carl normalnie pracujący, udający człowieka i dbający o swoją rodzinę, dla mnie bezproblemu po raz kolejny. Co mi się niepodobało...Czasem efekty trochę kulały, Dani ucząca się strzelać w 5 sekund i jej starcie z Rev 9 jeden na jeden, to jakaś idiotyczna pomyłka. Za to jazda pod wodą autem w ogóle mi nie przeszkadzała, było to fajna akcja. Podsumowując w końcu się udało i gdyby nie poprzednie kontynuację przyjęcie filmu byłoby napewno lepsze. Dla mnie to 7/10 może ciut na wyrost, ale cholera bawiłem się dobrze. Oby tylko tylko nie było jak przy Salvation, który za pierwszym razem bardzo mi się podobał, ale przy drugim uderza spora ilość głupotek jak np. Skynet przetrzymujący Kyle'a, aby Connor miał szansę go uratować, a chyba nie o to im chodziło..

LelekPL

Cytat: Leon Kennedy w 14 Listopad  2019, 09:59:57ale przy drugim uderza spora ilość głupotek jak np. Skynet przetrzymujący Kyle'a, aby Connor miał szansę go uratować, a chyba nie o to im chodziło.
No chyba o to im chodziło. Kyle ich nie interesował tak naprawdę, użyli go jako wabika na Johna. To, że w fabryce Terminatorów wysłali na niego tylko jednego to już był absurd.