Wiadomości

Błąd, Bruce. Alfred był Jokerem.

- Za Batmana przebierał się Dent, prawnicy przecież nie kłamią...

Zależy w którym momencie.

Cóż, zastanowię się lepiej nad sposobem, w jaki J rekrutował pacjentów Arkham.
- tu kooperacja Crene'a nie byłaby niemożliwa.

Crane okazał się zbyt mądry, aby współpracować z Jokerem, za co mu chwała.
Powinien pojawić się jeszcze raz, epizodycznie.

- No a na Zsasza trudno niestety liczyć... odrobinę za mało holywoodzki jak finałowy film Nolana.

Jasne.

I przy jej pomocy ogłuszał przeciwników.

* wzdych *

cóż, pomyłki się zdarzają.

Mimo, że treść "spoilerów" była na swój sposób sensacyjna, nie wzbudziło to jakoś szczególnego oburzenia

- uodporniło nas to DC, ot co.

BTW, po co zabijać Batmana tylko po to, aby w tym samym numerze go wskrzesić?
Rozumiem, że wydawnictwo robi sobie grubą nieprzyzwoitość z zaufania czytelników, ale są pewne granice... jeśli nie wynikające z wyobraźni czy logiki, to na pewno z dobrego smaku.

Najprawdopodobniej rzadziej się o tym mówi.

Tak jak w przypadku molestowania dzieci przez matki, w tym zakresie obyczajowość stoi po stronie kobiet. To się zmieni, ale na pewno nie szybko.

Oooo, łagodnie powiedziane.

Rzadko zdarza się, że bohater DC zostaje zgwałcony przez osobę, którą miał aresztować...
- z drugiej strony trudno jest wymagać czegoś innego od komiksów, których bohaterem jest facet, którego wołają  . . .  D i c k .

Moim zdaniem powinni stworzyć 5 nowych przeciwników dla batmana i uśmiercić kilku, aby nie było bajzlu.(...)

Ostatnio to praktykują... Problem polega na tym, że dobry pomysł kończy się najczęściej wskrzeszeniem, dodatkowo niejednokrotnie połączonym ze zmianą płci.

http://en.wikipedia.org/wiki/Ventriloquist_(comics)#Peyton_Riley
http://en.wikipedia.org/wiki/Lynx_(comics)

Skutek- robi się jeszcze większa agencja towarzyska. DC zapomniało, że nawet najgorzej skonstruowany bohater znajdzie wśród takiej masy czytelników własnych fanów, a polityka "uszczęśliwiania wszystkich" prowadzi najczęściej do tego, że wszyscy są niezadowoleni.

Najlepszym lekarstwem jest chyba niekupowanie komiksów wydanych po 2005 (infinite Crisis).
- W 90% przypadków najzwyczajniej w świecie nie warto.

(...)
Jeden z najgorszych to chyba odcinek z Bane'm na wózku....

Nie  był może najlepszy, ale mam do niego sentyment...
Może to kwestia tego, że potrafi nieźle porać na emocjach osób, które nie znając Bane'a z kreskówek zawsze wierzyły w wyidealizowany obraz Knightfall'u. Tak czy inaczej- warty obejrzenia.

(...)
Resztę przeciwników Batmana trzymam na równi, poza Mr. Freezem i Riddlerem których nie trawiłem i nie trawię.

Ale tak szczerze, jest to kolejny efekt geniuszu Schumachera, czy naprawdę masz konkretne zarzuty do Victora i Edwarda..?

Odbiór postaci jest oczywiście najczęściej mocno subiektywny (patrz wypowiedź bruce95'a), ale ciekaw jestem co w tej sytuacji stoi za twoją wypowiedzią.

Widzisz, problem polegał najprawdopodobniej na tym, że seria ,,Aftershock" nie wnosiła kompletnie nic wartościowego do uniwersum Mrocznego Rycerza. To było 12 kiepsko narysowanych komiksów (and I mean it..), najczęściej one-shotów opowiadających o tym, jak Batman wraz z ,,wesołą kompanią" biega po ruinach Gotham, wykopuje ludzi uwięzionych pod gruzami, łapie uciekinierów z Blackgate i godzinami zastanawia się nad sposobem odbudowy miasta. Oczywiście jak już wiesz wszystkie jego wysiłki skazane są na niepowodzenie sprawiając, że seria staje się (miejscami ciekawą, miejscami dołującą) zapchajdziurą dającą czas na przygotowanie prawdziwym pisarzom i prawdziwym artystom wiążących rozwiązań fabularnych.

Z kolei ,,Road to No Man's Land" jest narysowana wyjątkowo dobrze (Jim Aparo!!), i tłumaczy dlaczego właściwie zamknięto miasto. Przy okazji dostajemy takie smaczki jak, przemówienie Wayne'a w Kongresie (i potem szantażowanie senatorów przez Batmana... mioodzio), zamach na Burmistrz Grange, usmażenie Firefly, przyczynę dla której Azrael zmienił kostium i moje ulubione- wydarzenia w Arkham od Trzęsienia Ziemi aż do zamknięcia Miasta.  Kawał dobrej roboty, tak fabularnie jak estetycznie, godne polecenia kto wie czy nie bardziej niż schematyczny w gruncie rzeczy ,,Contaigon". No i nie ma happy endu, co należy mocno cenić w komiksach DC... Dostajemy tego zdecydowanie za mało.

Pogadam z Q, i po skończeniu zabawy z ,,Gotham Central" napiszę streszczenia obu serii, może nawet recenzje. Dalibóg jest o czym, a kontrast między nimi wyjątkowo mocno bije po oczach. Potem w planach będzie ,,Legacy", ale to już przygoda na rok 2009...

Tak czy inaczej have patience.
I'm on it.

Niestety "Aftershock" nie został wydany w formacie TPB, podobnie jak następujące między nim a Vol.1 "Road to No Man's Land".

Strasznie ciężko dostać je w oryginale- ja poradziłem sobie kupując wydania niemieckie, które opublikowano w formie zbiorczej na o niebo lepszym papierze niż amerykański złom.
Szczerze polecam:

Aftershock (Nachbeben)


Road to No Man's Land (Weg ins Niemandsland)
\

W tym samym wydawnictwie i tak samo świetnej formie wydano dziejącą się między "Contaigon" a "Cataclysm" serię "Legacy". Niestety- nasi zachodni sąsiedzi nie wydali nieśmiertelnej "Troiki", nad czym szalenie boleję. Po niemiecku dostać można także nieosiągalne inaczej "Catwoman in No Man's Land", oraz wiele innych...
http://www.comicmarktplatz.de/

New Frontier starał się w miarę poważnie podejść do "origin stories" bohaterów DC, i to akurat się udało. Strój Supermana wygląda i dla mnie retro (ciągnie Mattem Wagnerem), bo taki też miał być... Szczerze mówiąc Film podobał mi się. Był zdecydowanie mniej infantylny niż inne produkcje na temat Ligi Sprawiedliwych i Supermana w szczególności, jakie miałem okazję oglądać. Fakt, że czasem akcja się nie trzyma kupy ( patrz- odprawa... rozumiem, że chcą się skonsultować z Superherosami, ale co robiły tam takie miernoty jak Batman czy Hal Jordan?!? ), a pomysł na "grożące ziemi niebezpieczeństwo" jest potężne wydumany (jasssne, dinozaury z kosmosu...), ale ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne. Daję duży plus za zgrabne rozwiązanie fenomenu J'Onna, i potężny minus za to, że Flash ku uciesze widzów . . .  z a b i j a !

Wniosek jest taki, że Alfred i Joker golą sobie nogi...

- po mrJ jeszcze bym się spodziewał. 

oczywiście.



Twoja tura, Mel.