Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Najgorsze komiksy o Batmanie

Zaczęty przez twoface666, 08 Sierpień 2011, 18:53:41

Rod

Cytat: Rado w 13 Grudzień  2012, 18:27:48Tak jakby po prostu Loeb sobie improwizował, wymyślał scenki i patrzył gdzie go to zaprowadzi. Nie jestem pewien, ale chyba Moebius tak tworzył scenariusze.
Dokładnie, Mœbius nawet to potwierdzał w swoich wstępach. Niestety problem w tym, że Loeb to nie Mœbius ;)

Husha nie znoszę, i nic nie jest w stanie mnie do niego przekonać. Jim Lee w ogóle mnie nie przekonuje, jest dobry, ale jak czytam ten komiks to mam wrażenie, że za maską Batmana kryje się Wolverine a nie Bruce Wayne. Jedynie Killer Crock mi się podoba, świetny design. Pierwszy tom był słaby, ale jeszcze kupy się trzymał. Niestety jak ostatnio czytałem ten drugi tom wydany przez Egmonta to się załamałem. Straszny bełkot, nic się tam kupy tym razem nie trzyma, zamiast ciągu przyczynowo-skutkowego skaczemy od jednego villaina do drugiego, zaczynając i kończąc kolejne bezsensowne i wciskane na siłę wątki (vide Batman próbujący zabić Jokera). W Hushu występuje prawie całe uniwersum Batsa, 30 cholernych postaci, z których 3/4 mogłoby spokojnie nie być. Jedyne co w tym czymś jest dobre to Riddler, były z nim tylko dwie sceny ale obie bardzo mi się podobały i były dobrze napisane. Jak dla mnie Hush to jeden z najgorszych komiksów o Batsie. 2/10

Pamiętam też jeszcze jedno rozczarowanie komiksowe związane z Batmanem. Zachwalane przez Arka Wróblewskiego "Machiny"... które były zdecydowanie przereklamowane. Kreska McKeevera to jakieś gryzdoły, do tego bardzo niechlujne. Fabuła wygląda jak fan fiction pisany przez dziecko góra 10 lat. Nic głębokiego nie ma w tym, że jakiś koleś raz widzi Batmana jako potwora, raz jako wybawcę a raz jako zwykłęgo człowieka... proste, banalne, słabe. 1/10 :)

Pamiętam też, że Batman/Spider-man mi wyjątkowo nie podszedł, ale aż tak go nie pamiętam.

Rado

Tak jeszcze troch? w obronie HUSHA, to mo?na powiedzie?, ?e mia?y tam miejsce wydarzenia do?? znacz?ce dla ?ycia Bruce'a. Ca?y ten bajzel z Riddlerem i to?samo?ci?, wprowadzenie nowej postaci zwi?zanej z dzieci?stwem Wayne'a, no i ujawnienie swojego sekretu przed Catwoman. Uniwersum zrestartowane, wi?c nie ma to teraz ?adnego znaczenia dla dalszych historii, ale wtedy kiedy wyszed? HUSH, by?y to jakie? ciekawostki.

Wampirzej trylogii nie czyta?em jeszcze, podobnie crossovera paj?ka z nietoperzem. A zaraz pod recenzj? ALL STAR Kujawa te? si? do?o?y?em przy okazji.

Co do MACHIN, to troch? podzielam Twoje zdanie Rod, bo ten komiks równie? mi ?rednio podszed?. Mo?e a? tak surowo bym nie ocenia?, dla mnie ?redniak. Pomys? z tym monstrum mi si? nie podoba?, podobnie jak ogólny schemat ca?ej historii. Nie wiadomo czy to by?y jakie? zwidy go?cia na prochach czy faktycznie jaka? Godzilla z kana?ów. Chocia?, dla niektórych, takie niedopowiedzenia to na pewno zaleta komiksu. Dla mnie akurat nie, nie w tym przypadku. Nie wszystko co jest niekomercyjne (ze wzgl?du na scenariusz i rysunki) od razu musi by? wielk? sztuk?.

Jeszcze s?ówko o GOTHIC-u Morrisona. Dla mnie lipa straszna. Bardziej ten scenariusz nadawa?by si? na opowie?? o Hellboyu (wizyta w Austrii, zapomniane zamczysko, jaki? rytua? z przesz?o?ci), albo normalny odcinek HELLBLAZER- a (zawarcie uk?adu z demonem, wyci?te serce). I takie mia?em w?a?nie wra?enie podczas lektury, ?e Morrisonowi odmówiono w Dark Horse i w Vertigo to poszed? z t? histori? do Batmana i si? uda?o. Co chwil? scenki przera?onego Batmana, teksty przez niego wypowiadane typu "mo?esz mówi? troch? wolniej? Mój niemiecki jest s?aby", wizyta w austryjackim klasztorze za dnia bez zdejmowania peleryny - to wszystko by?o dla mnie raczej ?enuj?ce. No i rysunki. Tak jak Jansona uwielbiam w DEATH AND THE MAIDENS, tak tutaj go nie cierpi?. Nic dobrego nie mog? o nim powiedzie?. GOTHIC si? chowa do SANCTUM albo do DARK KNIGHT DARK CITY gdzie klimaty s? "zbli?one".

Johnny Napalm

Może i nie jest on bardzo, bardzo złym komiksem - ale tylko ze względu na warstwę graficzną, do której jednak i tak mam pewne "ale" - jednak scenariuszowo cała historia prawie, że leży. Wygląda to na plan szalonego piromana z DC, który postanowił odpalić wszystkie fajerwerki jakie mieli na składzie od razu. Przez to wszystko się zlało ze sobą, a efekt końcowy był taki sobie. Taki sobie... kurde, był prawie żaden. Zakończenie naprawdę niemal mnie dobiło swoją naiwnością, a motywacja którą miał Hush... Loeb nie mógł naprawdę na nic lepszego wpaść?
No i podsumowując - sam komiks uznałbym jako rzeczywiście niezobowiązujący, służący jedynie płytkiej rozrywce średniak, jednak ten wstęp Jima i Jepha -  no, wobec takiego samozachwytu nad takim dziełem nie mogłem pozostać obojętny. Jima jeszcze mogę zrozumieć, bo to chyba najbardziej... skomplikowana saga, którą ilustrował do tamtego czasu. Lee mógł się faktycznie wyszaleć ze swoim talentem, rysując aż tyle postaci, akcji, czy po prostu mordobicia. ;) Ale Loeb? Koleś ma na koncie kilka naprawdę fajnych historii, a tutaj naprawdę się nie wysilił. Zakończenie jest zdecydowanie najsłabszym punktem całej historii. Naprawdę... miałkie to i słabe.

Machiny to z kolei inna beczka śledzi.
Można się zatruć tym tytułem, ale tylko wtedy kiedy jedzie się dłuższy czas na schematycznych zeszytówkach, nastawionych na samą akcje, lub z typowo rozluźniającym scenariuszem. Też nie uważam się za wielkiego fana tego stylu rysowania. Jak czytałem to po raz pierwszy, to żałowałem nie tylko pieniędzy wydanych na sam komiks, ale również czasu, który poświęciłem na pójście do sklepu. Rysunki nie są tu najmocniejszą stroną, jednak na pewno nie psują odbioru samej historii. A sama historyjka jest fajną odskocznią od tradycyjnych Nietoperzastych opowiadań.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

Rado

#48
Jestem niemal pewien, że nikt z forum nie miał kontaktu z tym komiksem, ale gdyby komuś nadarzyła się okazja i zastanawiał się czy warto, to ja odradzam z całego serca. Robin 3000.



Jeden z najgorszych komiksów z Batmanem ogólnie i zdecydowanie najgorszy Elseworlds jaki czytałem. Scenarzyście udało się niemal kompletnie wyprać historię z jakiś elementów z uniwersum Mrocznego Rycerza. Poza kilkoma nazwiskami nie ma tam nic znajomego. Idea Elseworldsów w moim rozumieniu to przeniesienie znanych postaci do innych realiów. Realia inne są, bo tytułowe "3000" to rok, w którym dzieje się historia, ale reszta konceptu mocno kuleje. Zasiadałem do lektury kilkukrotnie i odstawiałem po kilku stronach, a czasem nawet po jednej. Robin z cyber ręką, statki kosmiczne, odległe planety, tragiczny główny złoczyńca, kiepskie rysunki Russella, nieinteresujące postaci poboczne (tego robota z okładki przypominającego C-3PO w historii w ogóle nie ma). Jednym słowem jest źle. Na tyle źle, że pomimo moich prób nie udało mi się skończyć "Robina 3000", więc jest chyba pierwszym komiksem z Batmanem, którego odłożyłem na półkę przed końcem lektury. Dodatkowo się zdziwiłem, że taki komiks posiada dwie strony wstępu autorstwa nie byle kogo, bo Chucka Dixona. Wiele dobrych albumów nie posiada żadnego słowa wstępnego, chociaż by się przydało, a tu taka niespodzianka. Zresztą, czytając ten wstęp Dixona to jakoś nie odniosłem wrażenia, że ta historia mu się podoba. Opisywał tylko ogólną historię postaci Robina i tylko na samym końcu, niemal w ostatnim zdaniu wyraził swoją opinię na temat tego komiksu, a tym słowem było "fun".

Johnny Napalm

#49
No i niestety, doliczę do tego grona Kontratakującego Mrocznego Rycerza Franka Millera*. Jest to totalnie nieudany komiks. Żałuję, że go ostatnio kupiłem. Niebywała tandeta pod każdym względem, scenariusza, który się gdzieś pogubił i pod względem rysunków, o ile te bazgroły można nazwać rysunkami.
Kompletna kaszana, nie polecam jej nikomu, bo szkoda na to pieniędzy i cierpliwości, żeby przebrnąć przez to cudo. Frank z żoną zrobili chyba sobie jaja kompletnie ze wszystkich, tworząc tą perełkę. I z wydawcy, który poleciał na markę Millera, no i z Czytelników, a to jest najgorsze co zrobili.

* Chodzi mi o wydanie zbiorcze, które wydał Egmont w tym roku.
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...

chris3z8

Nie potrafi? stwierdzi?, który komiks o Batmanie uwa?am za najgorszy, ale za czasów Tm-Semic by?o kilka koszmarków, których pami?? si? pozby?a (och, jak dobrze). Dobre historyjki przeplata?y si? z kiczem i g?upot? scenariusza. Lubi? ,,Szczuro?apa'' czy ,,Kryzys to?samo?ci'', ale nigdy nie przebrn??em przez przygody Azraela (Knightquest, jak si? nie myl?). O najs?abszych staram si? zapomina? i dobrze mi to wychodzi, ca?e szcz??cie. Z drugiej strony: znam ludzi, którzy nie znosz? ,,Watchmenów'' wi?c gust gustowi nie równy ;p

XIII

Dla mnie najgorszym ostatnio przeczytanym komiksem może nie tyle o Batmanie co ze świata Batmana jest   Harley Quinn- Preludia i fantazje komiks wybitnie mnie znudził i nie podobała mi się jego szata graficzna. to jeden z tych komiksów które  czyta się z trudem przez kilka dni.

szymqw2

Najgorsze rzeczy z Batmanem to zwykle te u nas nie wydane na szczęście. Warto tylko wspomnieć słusznie zapomniane "Batman: Odessy" Adamsa. Jeśli uważacie że Hush to sieka sięgnijcie sobie po tego potworka by zobaczyć jak sieka wygląda. Jeden z najgorszych polskich tomów po za tymi wymienionymi klasykami Milera i Morrisona to zdecydowanie pierwszy tom Detective Comics z New52. Daniels to kiepski scenarzysta nic się kupy nie trzyma i to kompletnie. Jedna dobra scena nie ma kompletnie znaczenia do historii. Gdyby nie trzeci tom Laymana to pewnie po Detective Comics by już nie sięgnął. Zawodzi mnie też seria All Star Batman nie nazwałbym jej najgorszą ale 3 tom już jest na granicy czytalności. Nonsens jaki się z niego wyłania jest wszechogarniający a próba połączenia tego wszystkiego motywem Ojciec syn oraz wątkami pirackimi kompletnie się nie sprawdza.