Aktualności:

"Batman: Długie Halloween" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Tenet (2020) reż. Christopher Nolan

Zaczęty przez LelekPL, 22 Maj 2019, 18:43:47

Q

Kiedy przed premierą zaczyna się w pewnych produkcjach upatrywać ideału wtedy można się grubo zawieźć. "Tenet" nie jest filmem wybitnym i Nolan kręcił lepsze. Pomysł jest intrygujący, ale zbyt zawiły, przez co pewnie powtórne seanse są wskazane, ale chyba nie o to chodzi oglądając film. Jeśli ktoś czuł się zagubiony po "Incepcji" lub "Interstellar", to "Tenet" ich o krok, a może więcej, dalej.

Brak spektakularnych scen, ale walki stoją na dobrym poziomie. Humor też jest. Mamy piękne plenery i tu widać, że twórcy w pełni wykorzystali uroki lokalizacji, w których przyszło im pracować. Dlatego mimo wad natury scenariuszowej i zaangażowanie widzą w całą intrygę film ogląda się naprawdę z przyjemnością. Aktorzy nie zawodzą i nawet jeśli wydaje się że np. Kenneth Branagh kolejny raz gra łotr z rosyjskim akcentem to nie mamy tu powtórki z wcześniejszych ról. Dobrze też wypada jako wyluzowany bohater Robert Pattinson, którego postać może nawet bardziej podobać się widzom niż główny bohater, grany przez Johna Davida Washingtona.

Produkcja nie zachwyciła mnie ale też nie miałem zbyt wysokich oczekiwań, oczekiwałem może czegoś trochę innego. Nolan jednak cały czas pozostaje twórcą, któremu nie można zarzucić braku oryginalności, jednak nie miałbym nic przeciwko gdyby odpuścił sobie pisanie scenariuszy i wrócił do tematyki pozbawionych wątków z fizyki.

7/10

What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)

Mr.G

Zabawa inwersją czasu to zdecydowanie coś, czego jeszcze w filmach nie było. Zupełnie świeże podejście do - nazwę to tak dla uproszczenia - podróży w czasie i motyw ten, jakże odważny i wydawałoby się wręcz niemożliwy do sensownego pokazania, Nolan jednak pokazał. Co więcej, wyszło to naprawdę dobrze, bo Tenet jest przede wszystkim dobrze zrobionym technicznie filmem. Tu Nolan nie zawodzi - wszystko dopieszczone, a rozmach jest naprawdę rozmachem, a nie tylko efekciarstwem. Gorzej jednak ze scenariuszem. Słowo, którym mogłem określić swoje emocje względem filmu, to przede wszystkim "przytłoczony". Jakkolwiek Incepcja też wymagała ciągłego skupienia, to było ono jednak wynagrodzone świetnym efektem końcowym i poczuciem, że wszystko to się ze sobą zazębiło. Tutaj tego typu finału nie doczekałem. Niby sprawy się wyjaśniły, ale już w całym tym pełnym wątków i fizycznych teorii bałaganie zabrakło miejsca na emocje. Chyba tym razem Nolan trochę przegiął.

Na duży plus wszelkie postacie drugoplanowe (przede wszystkim Pattinson, którego bardzo dobrze się ogląda), ale jak dla mnie na minus główny bohater. Nie uwierzyłem mu ani gdy zgrywał twardziela, ani bawidamka, ani troszczącego się o losy ludzkości. Wydawał się dosyć nijaki.

Wielki film niewątpliwie, ale raczej nie kultowy.

Funky

Jak wypada muzyka? Goransson zdołał godnie zastąpić Zimmera?

Juby



Będę na filmie wczoraj wieczorem i do jutra zastanawiam się co zaraz zobaczyłem.

Seans Tenet utwierdził mnie w przekonaniu, że Nolan powinien odstawić kino widowiskowe (co powtarzam od premiery jego ostatniego Batmana) i nakręcić coś świeżego (biografię? musical?). Realizacyjnie i wizualnie to topowy akcyjniak, bo Nolan przez lata dopracował do perfekcji swoje sztuczki przy kręceniu kina akcji (sceny pościgów i walk na pięści, zwłaszcza te sunące w dwóch liniach czasowych - zwyczajnie i od tyłu - prezentują się obłędnie). Powiedziałbym, że technicznie nie ustępuje on Mrocznym Rycerzom i Incepcji, z tym że "zasadzie" brakuje błysku swoich poprzedników. I fabuła (zdecydowanie zbyt skomplikowana), i koncept inwersji, i bohaterowie - wszystko jest mniej ciekawe i mniej ekscytujące, niż gdy kręcił Batmany. Czułem jakby podróżowanie po egzotycznych lokacjach i popisywanie się praktycznymi efektami było tutaj najważniejszą atrakcją, nie bohaterowie.

Gdybym miał napisać swoją opinię w jednym zdaniu, byłoby to - film świetny do oglądania, ale nie da się go słuchać. Bo jak już pisałem, wizualnie Tenet stoi na najwyższym poziomie, a Nolan znakomicie buduje napięcie i tworzy atmosferę intensywnego thrillera - gorzej ze scenariuszem i muzyką. Spodziewałem się, że mogę nie wyłapać wszystkiego jeśli chodzi o koncept sci-fi podróży w czasie, ale tym razem nawet fabuła jest tak zawiła, a dialogi tak szybko starają się ją przedstawić, że słuchanie najzwyklejszej sceny dialogowej (jak ta z Michaelem Cainem) jest niezwykle męczące. Dodam w tym miejscu, że bohater wielokrotnie planuje swój kolejny ruch, idąc ulicami pośród ludzi i rozmawiając z inną postacią - i tak wiele razy, chyba co 20 minut jest nowa, taka sama scena, tylko sceneria się zmienia.

Nie tylko dialogów mądrzejszych-niż-wy-kiedykolwiek-będziecie postaci nie da się słuchać. Fatalnie wypadają też dźwięki zimmeropodobne i te, które brzmią jakby leciały od tyłu, które wielu nazwie muzyką do filmu. Okropny, męczący soundtrack.

Ambiwalentny stosunek mam również względem głównego bohatera. Johnowi Davidowi Washingtonowi brakuje charyzmy ojca (choć czasami mówi z jego manierą) i nie przekonał mnie w tym co robi (starał się być Bondem, ale czegoś zabrakło i wydał mi się przemądrzały). O wiele lepiej wypadła Elizabeth Debicki (choć nie zrozumiałem czym tam szantażował ją jej mąż), a całość kradnie znakomity Robert Pattinson jako Neil. Kenneth Branagh sprawdza się jako pozbawiony sumienia czarny charakter, choć od początku miałem wrażenie, że powtarza swoją rolę z ostatniego Jacka Ryana. O reszcie nic nie mogę napisać, bo są w zasadzie gośćmi na jedną, góra dwie sceny, żeby pogadać z głównym bohaterem. Dla Nolana ważniejsze od drugiego planu były niestety praktyczne efekty specjalne.

Po obejrzeniu zwiastunów zastanawiałem się: Na co wydano ponad $200 milionów przy filmie, który wygląda mniej widowiskowo od Incepcji, ma najmniej efektów wizualnych z filmów Nolana od 20 lat, a w obsadzie brakuje gwiazd pokroju Leonarda DiCaprio? Po seansie - wciąż nie mam pojęcia. Christopher Nolan musiał otrzymać sporą gażę i w każdej z lokacji, którą odwiedza główny bohater, spędzać małe wakacje, bo inaczej nie potrafię wytłumaczyć na co wydano takie kwoty.

Podsumowując, niezłe kino do obejrzenia (najlepiej dwa razy, żeby spróbować wszystko wyłapać i lepiej zrozumieć), ale z filmografii Nolana chyba najmocniejszy kandydat do bycia tym "najgorszym". To 100% Nolana, na dobre i złe, czyli to co lubię, ale też wszystko to, co już widziałem, w dodatku w lepszym wydaniu, gdzie w finale czułem stawkę wydarzeń i satysfakcję po wykonaniu misji przez bohaterów. Tym razem na 25 minut przed końcem zacząłem już myśleć o tym, gdzie po seansie pójdziemy na kolację.

LelekPL

Ja idę na film w sobotę rano, póki co pusta sala, a moje oczekiwania zostały zmniejszone, ale mimo wszystko dobrze będzie zobaczyć nowego Nolana w kinie.

Juby


Jeśli dodatki na Blu-ray będą trwały ze +2h i przybliżą realizację równie szczegółowo, co dodatki do ostatnich trzech filmów Chrisa, to może kupię film dla nich. Powyższe 9 minut daje niezły przedsmak tego, czego możemy się spodziewać.

Leon Kennedy

Cytat: LelekPL w 27 Sierpień  2020, 14:15:16Ja idę na film w sobotę rano, póki co pusta sala, a moje oczekiwania zostały zmniejszone, ale mimo wszystko dobrze będzie zobaczyć nowego Nolana w kinie.

Też idę w sobotę. Moje kino rozdaje darmowe bilety 🙃 Na 15.30 i bankowo będzie trochę ludzi. A tak to wczoraj zaliczyłem New Mutants na 13.15 i byłem samiutki jak palec. Można było olać maseczkę 😉

Funky

#82
Lelek jak będziesz pisać swoje przemyślenia to nie zapomnijcie wspomnieć o soundtracku Ludwiga Goranssona ;)

Juby

Ja wspomniałem. Nie podobał mi się. :( Bardzo w duchu prac Zimmera z Nolanem, ale momentami strasznie ciężki, nieprzyjemny, adekwatnie do historii brzmi, jakby nagrano go, a potem cofano.

Funky

O to widzę że coś dla mnie :P Dużo męczących syntezatorów YES 8)

LelekPL

#85
A jak dla mnie Nolan zaliczył mały powrót. Po przeciętnej Dunkierce teraz byłem bardzo zadowolony z seansu.  Pierwsze co muszę zauważyć jednak i co jest jasne od pierwszej sceny to to, że film jest GŁOŚNY. Bardzo głośny. Muzyka potrafi dudnić z głośników nawet przy scenach dialogowych, a dźwięk wystrzeliwanej broni denerwował moją śpiącą żonę jak tylko powtarzałem sobie ten film w domu na blu-ray.

Jednak muzyka według mnie wypadła świetnie, bardzo dobrze budując napięcie w filmie. Zmiana kompozytora być może wyszła na dobre bo po dwóch filmach z muzyką związaną z czasem teraz mamy coś innego, świeższego. Co mógłbym zarzucić filmowi to to, że jest nieustępliwa i szybka i raczej nie do słuchania poza filmem.

Jeśli chodzi o konstrukcję fabuły to ta wypadła bardzo dobrze na pierwszy rzut oka. Jestem po pierwszym seansie, więc może jakieś nieścisłości się trafią przy powtórkach w domu, ale jak na mnie to wszystko się ładnie zazębiło, a film nie jest tak trudny do prześledzenia jak niektórzy piszą. Jest to niewątpliwie najbardziej skomplikowany koncept jaki wymyślił do tej pory Nolan, Incepcja przy tym to prostolinijny film, jednak na końcu wszystko się wyjaśnia. Ja miałem tylko jeden element, którego nie zrozumiałem na końcu
Spoiler
Jak Neil mówi, że jego i Protagonistę czeka długa przyjaźń to zastanawiam się jak, skoro nie cofnęli się w czasie, aż tak daleko, żeby takową Protagonista zbudował z Neilem z tamtej linii czasu. Póki co widzę dwa wyjaśnienia, albo "długa przyjaźń" to pojęcie względne i mamy na myśli okres może roku, może dwóch, albo Protagonista cofa się w czasie jeszcze bardziej i zakłada Tenet wcześniej, rekrutując Neila.
[Zamknij]

Emocjonalnie film działa tylko przy postaci Kat, jej cierpienie, przezwyciężenie go i jednocześnie dramatyczny paradoks z tym związany jest tu osią emocjonalną. Relacje między postaciami są jednak dość płytkie. Zwłaszcza jeśli chodzi o Protagonistę, który zdaje się być postacią dla której najważniejsze jest zadanie, ale z niebardzo zgodnych dla tej postaci przyczyn często to porzuca na rzecz słabo zdefiniowanych relacji z innymi postaciami.

Jeśli chodzi o sceny akcji to jak zwykle Nolan wbija w fotel kreatywnością i nawet sceny, które wydawały się mało ekscytujące na zwiastunach, pod ręką Nolana wypadają bardzo wciągająco. Zdjęcia nie stoją tutaj na najwyższym poziomie. Tzn, nie jest źle i jest to chyba jeden z ładniejszych filmów tego roku (wiem, wiem, to nie mówi zbyt wiele), ale myślę, że jest to najsłabiej nakręcony film Nolana od Batman Begins. Po prostu, nie ma takiego efektu wow przy żadnej scenerii i muszę się zgodzić z Jubym - biorąc pod uwagę mało interesujące lokacje nie mam pojęcia na co poszło tyle pieniędzy (mam nadzieję, że nie chodziło tylko o sam samolot, bo można było w takim razie wysadzić go było w komputerze).

Aspekt fizyki znowu był interesujący i zgodny z zasadami termodynamiki, a właściwie przeciwstawnie zgodny, pokazując co by było gdyby niemożliwe było możliwe. Użycie prawdziwych teorii jak najbardziej na plus, jednak ilość ekspozycji, których ona potrzebuje jest już na minus. Tutaj film cierpi na ten sam problem co Incepcja. I z Incepcją jak najbardziej Tenet można porównywać, mają ze sobą wiele wspólnego. Jednak o ile się martwiłem, że Tenet będzie biedną kopią Incepcji, o tyle okazał się równie ciekawym filmem z innych powodów, pomimo wielu tych samych wad. A więc porównując te dwa filmy, Tenet na pewno jest ciekawszym konceptem egzystencjalnym, aczkolwiek Incepcja posiadała dodatkowe metaprzesłanie (napad na umysł jako metafora tworzenia filmu wewnątrz filmu o snach wewnątrz snów). Incepcja posiadała lepsze zdjęcia i lokacje, a Tenet bardziej wciągające sekwencje akcji. Tenet wymaga więcej skupienia i przez to jest bardziej fascynująca, ale Incepcja lepiej radzi sobie z prowadzeniem głównego bohatera i jego emocjonalną rozterką. Dlatego Incepcję póki co dałbym trochę wyżej od Tenet, ale może po kolejnych seansach zmienię zdanie. Póki co moja ocena to 8/10

A mój ranking filmów Nolana w tej chwili wygląda tak:
1. Mroczny Rycerz 10/10
2. Interstellar 10/10
3. Memento 10/10
4. Mroczny Rycerz powstaje 9/10
5. Prestiż 9/10
6. Batman - Początek 9/10
7. Incepcja 8/10
8. Tenet 8/10
9. Bezsenność 7/10
10. Dunkierka 6/10
11. Following 6/10

PS. Funky, polecam zwłaszcza Tobie. Film ma wszystko co powinno Ci się podobać.

EDIT: Aha, aktorzy, pomimo dość ogólnikowych ról (poza postacią Kat) spisują się bardzo dobrze. JDW ma sporą część charyzmy ojca, nawet jeśli nie jest jeszcze tak dobrym aktorem. Naprawdę radzi sobie jako odtwórca głównej roli. Pattinson jest tutaj chyba najbardziej przykuwający uwagę z całej obsady, a Debicki świetnie sobie radzi z najmocniejszą rolą w filmie. Jedynie Brannagh jest przeciętny i jest właściwie standardowym złoczyńcą. O reszcie nie ma co pisać bo są nieistotni.

Funky

Cytat: LelekPL w 29 Sierpień  2020, 19:37:31PS. Funky, polecam zwłaszcza Tobie. Film ma wszystko co powinno Ci się podobać.

Dziękuje, myślę że się skuszę i jednak pójdę do kina. Z niecierpliwością czekam na soundtrack bo uwielbiam taką elektroniczną rąbankę (świetny muzyka w trailerach).

Juby

Cytat: LelekPL w 29 Sierpień  2020, 19:37:31A jak dla mnie Nolan zaliczył mały powrót. Po przeciętnej Dunkierce teraz byłem bardzo zadowolony z seansu.

Nolan to wciąż solidna firma, ale popełnił ogromny błąd, bo po TDKR powinien był (a przynajmniej ja liczyłem na to, że tak zrobi) nakręcić coś innego. Tymczasem zamknął się w pułapce "kina widowiskowego PG-13", z którego nie chce wyjść i o ile do Interstellar nie miałem z tym jeszcze takiego problemu, bo film oferował szeroki wachlarz emocji, tak przy Dunkierce i Tenet totalnie zapomniał o bohaterach. Teraz stawia wyłącznie na adrenalinę, przez co wychodzą mu chłodne w odbiorze thrillery akcji. Pięknie sfilmowanej, owszem, ale to tyle, nie oferują nic ponad dreszczyk. Dopiero dzień po seansie zdaliśmy sobie sprawę z narzeczoną, że główny bohater nawet nie miał imienia i nazwiska, był przedstawiany jako "Protagonista". :P

Cytat: LelekPL w 29 Sierpień  2020, 19:37:31Pierwsze co muszę zauważyć jednak i co jest jasne od pierwszej sceny to to, że film jest GŁOŚNY. Bardzo głośny. Muzyka potrafi dudnić z głośników nawet przy scenach dialogowych, a dźwięk wystrzeliwanej broni denerwował moją śpiącą żonę jak tylko powtarzałem sobie ten film w domu na blu-ray.

Ludzie narzekają na to przy filmach Nolana co najmniej od czasu Interstellar. Głowa prawie mi pękła na seansie Dunkierki w IMAX. Myślę, że między innymi dlatego o wiele lepiej wypadła u mnie powtórka filmu w tv. Nie dość że inne nagłośnienie (wersja z lektorem, w dodatku czytał Jarosław Łukomski, który pasuje do kina wojennego jak nikt inny), to jeszcze stały apect ratio (nie wiem czemu Chris nie nakręcił nie-Imaxowych scen w 1,78:1, tylko w 2,20:1 skoro zrezygnował z pełnego Cinemascope), no i dziewczyna, która mocno przeżywała sceny trzymające w napięciu.

Cytat: LelekPL w 29 Sierpień  2020, 19:37:31muszę się zgodzić z Jubym - biorąc pod uwagę mało interesujące lokacje nie mam pojęcia na co poszło tyle pieniędzy (mam nadzieję, że nie chodziło tylko o sam samolot, bo można było w takim razie wysadzić go było w komputerze).

Czytałem wywiad z Nolanem jakiś miesiąc temu, w którym mówił że scena z samolotem miała powstać przy pomocy miniatur i efektów specjalnych (tak jak zniszczenie samolotu w prologu TDKR), ale okazało się, że taniej wyjdzie kupić i rozbić prawdziwy samolot! Więc jeśli ktoś powołuje się na scenę tej kraksy przy wysokim budżecie, to niech wie, że wykonano ją tak, by zaoszczędzić. :P

Cytat: LelekPL w 29 Sierpień  2020, 19:37:31JDW ma sporą część charyzmy ojca, nawet jeśli nie jest jeszcze tak dobrym aktorem.

Ja bym to ujął inaczej. Aktorsko to on jest bardzo dobry, z tym że właśnie charyzmy ojca brak. Kiedy Denzel jest na ekranie - all eyes on him. Kiedy John David dzieli ekran z Pattinsonem, Liz Debicki, czy Kennethem, a nawet Cainem w jednej scenie, po prostu znikał.

Cytat: LelekPL w 29 Sierpień  2020, 19:37:31z Incepcją jak najbardziej Tenet można porównywać, mają ze sobą wiele wspólnego. Jednak o ile się martwiłem, że Tenet będzie biedną kopią Incepcji, o tyle okazał się równie ciekawym filmem z innych powodów, pomimo wielu tych samych wad. A więc porównując te dwa filmy, Tenet na pewno jest ciekawszym konceptem egzystencjalnym, aczkolwiek Incepcja posiadała dodatkowe metaprzesłanie (napad na umysł jako metafora tworzenia filmu wewnątrz filmu o snach wewnątrz snów). Incepcja posiadała lepsze zdjęcia i lokacje, a Tenet bardziej wciągające sekwencje akcji. Tenet wymaga więcej skupienia i przez to jest bardziej fascynująca, ale Incepcja lepiej radzi sobie z prowadzeniem głównego bohatera i jego emocjonalną rozterką. Dlatego Incepcję póki co dałbym trochę wyżej od Tenet, ale może po kolejnych seansach zmienię zdanie.

Dla mnie Incepcja wygrywa przede wszystkim bohaterami (jest ich więcej i są znacznie ciekawsi), bardziej odczuwalną stawką, zdjęciami i muzyką.


W kwestii rankingu Nolana, stworzyłem listę na moim Letteboxd.
https://letterboxd.com/juby_/list/christopher-nolan/detail/

Po powtórce podwyższyłem ocenę Dunkierki na 8/10, ale przy układaniu listy nie mogłem postawić jej nad TDKR. Z kolei Memento, Śledząc i Bezsenność oglądałem po max. 2 razy, ostatnio z 10 lat temu, więc ich oceny i miejsca są mocno "z pamięci" (muszę powtórzyć, wszystkie trzy czekają w wersjach HD na dysku).

Tenet póki co 6+/10, ale chętnie powtórzę, żeby wyłapać więcej szczegółów.

LelekPL

#88
Kompletnie nie zgadzam się z brakiem charyzmy JDW. Nie wiem jak on niby znikał z scenach z Kennethem czy Caine'm :P Nie znikał w ogóle i pomimo słabego materiału nadal śledzi się go bardzo dobrze.

Co do sceny z samolotem to czytałem ten sam wywiad, ale nic innego w filmie nie mogło być tak drogie, więc nadal tutaj doszukuję się problemu. Poza tym jedynie finał musiał wymagać dużego budżetu ze względu na ilość statystów i sprzętu i zniszczenia, ale też nie na 250 milionów. WIem też, że zamknęli całą autostradę na miesiąc w Tallinie, ale to chyba tyle i na pewno dostali jakieś ulgi od miasta na to w zamian za promocję regionu. No po prostu jest to dla mnie bardzo niezrozumiałe. Budżet musiał być mniejszy niż to co podali, no musiał. Albo wszystkie te sztabki złota były prawdziwe i je sobie zachowali na koniec :P

Jak dla mnie film jest znacznie lepszy od Dunkierki. Po tym filmie przynajmniej od razu chce mi się jeszcze raz go zobaczyć. Poza tym nadal chce mi się myśleć nad filmem i czytam różnego rodzaju teorie (nie robiłem tego nawet przy Incepcji, która była dla mnie łatwa w odbiorze i nigdy nie rozumiałem czemu ludzie traktowali ją jako skomplikowany film). Ba nawet doczytałem się teorii, która wyjaśniałaby moje spoilerowe pytanie z powyższej recenzji, a mianowicie:
Spoiler
Istnieje teoria, że Neil jest Maxem!

Po pierwsze pasowałoby to do tego co mówił Neil o długiej przyjaźni, która czeka jego i JDW. Po drugie Max, inaczej Maximilien od tyłu to Neilimixam, czyli Neil. No i Neil cały czas wydawał się dość emocjonalnie zaangażowany w wydarzenia z filmu.

Co by się z tym kłóciło jednak to logika inwersji w tym filmie. Max ma jakieś 10 lat podczas wydarzeń z końca filmu. W zależności ile lat ma Neil w filmie, załóżmy tyle co Pattinson czyli jakieś 35, Max musiałby mieć jakieś 20 lat, żeby zostać zwerbowanym przez JDW, a potem cofnąć się 10-15 lat do wydarzeń z filmu. Nie niewykonalne, ale mało racjonalne.

Natomiast ktoś podał jeszcze jeden pomysł - mianowicie nie wiemy jaki efekt na ciało ma inwersja osoby (wszyscy cofali się o zbyt mało znaczące ilości czasu jeśli chodzi o proces starzenia, żeby zauważyć różnice). Gdyby inwersja powodowała cofanie się procesu starzenia, a'la Benjamin Button, Neil mógłby przeżyć starość z JDW, a potem cofnąć się w czasie x lat, może nawet 50, do wydarzeń z filmu i byłby znowu młody. Oczywiście tu też jest problem - nie mógłby być Maxem bo to by znaczyło, że jak skończy się proces odmłodzenia znowu by miał 10 lat w czasie wydarzeń z filmu. Poza tym Neil musiałby żyć 50 lat w przeciwnym kierunku czasu co cały świat, ale ze względu na to jak ważne są wydarzenia z tego filmu, jest to poświęcenie, które być może byłoby dla niego konieczne.
[Zamknij]

Szczerze, im bardziej myślę o tym filmie, tym bardziej mi się podoba. Ale z podwyższeniem oceny lub miejsca w rankingu i tak poczekam do kolejnego seansu... niestety już w domu bo nie ma co niepotrzebnie bawić się w ryzyko chodzenia do kina.

Q

Otwarcie w box office przewyższyło prognozy - $53 mln.

deadline.com

Widać, że w kinach brakowało dużego filmu i może jeśli sytuacja będzie pod kontrolą, to nie będą już przesuwać kolejnych premier.
What was the point of all those push-ups if you can't even lift a bloody log?

Si vis pacem, para bellum (If you want peace, prepare for war)