Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Którą część Batmana uważasz za najwierniejszą adaptację komiksu?

Zaczęty przez El Cornetto, 19 Październik 2008, 16:48:25

Johnny Napalm

Cytat: Nagi Wonrz w 24 Październik  2012, 19:28:26
Batman Begins zdecydowanie. Masa nawiązań do Year One po "zbatmanowieniu" (LoS nie liczę), sceny wyjęte prosto z komiksu i klimat wszechobecnego syfu (nie wiem jak w komiksie, ale w ekranizacji było podobnie).
Powoli skłaniam się do nolanowskiej wizji miasta - ale to tylko ze względu na klimat Narrows, no i scenerie szpitala Arkham - jednak poza tą lokalizacją, Gotham Nolana jest strasznie sterylne, co trochę mi nie pasuje, bo nie lubię typowych amerykańskich metropolii. Do zalet ostatnich Batmanów mogę dodać jeszcze to, że w nich ukazane miasto jest dosyć wiarygodne - mogę uwierzyć, że istnieje naprawdę. Jest w dodatku bardzo rozległe i nie ma w nim uczucia zamknięcia. To nie te tekturowe domki co u Burtona. ;)
A z kolei na obronę Burtona biorę jego własną autorską wizję miasta, która jest bardzo unikalna, klimatyczna, no i trochę pomnikowa... w przenośni i dosłownie. Tego mi trochę zabrakło u Nolana - za mało jest starego Gotham, a zbyt dużo tu mało oryginalnych drapaczy chmur.
Cytat: Corso w 27 Luty  2012, 21:09:46
Tą ponurość scenograficzną u Bartona bardzo lubię. :) Natomiast jeśli pytamy o wierność adaptacyjną w stosunku do komiksu, to niestety Burton odpada. 3/4 komiksów przedstawia Gotham jako typową metropolię. Mroku komiksowi nadaje tylko scenariusz, gdzie sceny rozgrywają się w ciemności przy latarni. Jedynie Kelly Jones nadał swym rusunkom klilmat zbliżony do Burtonowskiego. Rysunki Aparo, Breyfogla nawet dzisiejsze lee czy Daniela to miasta podobne do Chicago czy Nowego Yorku.
Aparo to oddzielny temat. :) Miał swoje plusy, ale własna inwencja przy rysowaniu scenerii w komiksie nie była jego mocną stroną. No a Breyfogle... czasem wspinał się na wyżyny i zapodał coś gotyckiego, z poza kanonu typowej metropolii. Jednak chyba był leniem i szedł w większości przypadków na łatwiznę i rysował... klocki. ;)  Lee to mistrzunio, lecz i on nie jest wzorem cierpliwości przy rysowaniu tła do swoich wyidealizowanych postaci. Z Jonesem jest na odwrót - na jego budynki mogę patrzeć z przyjemnością, jednak twarze jego bohaterów pozostawiają wiele do życzenia.  :P
THE EARTH WITHOUT ART IS JUST EHh...