Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne
Menu

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Pokaż wiadomości Menu

Wiadomości - Hydro

#16
Zasadnicze pytanie: ten film robiony jest trochę z przymrużeniem oka, niezbyt serio, czy zupełnie na poważnie?
#17
The Dark Knight / Odp: Wątpliwości
20 Sierpień 2012, 21:56:33
CytatAha dzisiaj lekko irytuje mnie scena z pojawieniem si? Batmana na przyj?ciu. Joker gada do Rachel a tu nagle jest Nietoperz (a gdzie reakcja publiczno?ci bo kto? powinien zauwa?y? Batmana który si? pojawia)
Wielokrotnie poruszany "problem". Bruce by? szkolony jak by? 'niewidzialnym', polecam powtórnie obejrze? sekwencj? treningu z BB ;) Tak samo jak nagle znika, tak samo nagle si? pojawia.
#18
Bat-Filmy / Odp: Oceny filmów o Batmanie
20 Sierpień 2012, 14:52:32
Batman8,5 / 10

Batman Returns10 / 10

Batman Forever 6 / 10

Batman & Robin 4 / 10


Batman Begins 9 / 10

The Dark Knight 10 / 10

The Dark Knight Rises10 / 10


Antologię oglądałem dosyć dawno temu, ale po ponownym obejrzeniu wątpię, żeby coś się w ocenie zmieniło. Co do Trylogii Nolana - Begins awansował do 9/10, The Dark Knight od 2008 bez zmian dycha, a Rises: po pierwszym obejrzeniu skłaniałem się do 9/10, jednak drugi seans rozwiał wszelkie wątpliwości - 10.
#19
Bat-Filmy / Odp: Co po "Batmanach" Nolana
19 Sierpień 2012, 04:12:47
Mówi si?, ?e nowy Batman b?dzie robiony ju? pod Justice League... kompletnie mi ten pomys? nie pasuje, DC wida? pozazdro?ci?o Avengersów Marvelowi i na si?? chce zrobi? film o swoim teamie.

Po 7 latach realistycznego Batmana widzom ci??ko b?dzie si? przyzwyczai? do nierealistycznej (cho? bez przesady) konwencji, ale z odpowiednim re?yserem i fabu??, kto wie? Mi natomiast marzy si? ekranizacja Batman Beyond z surowym klimatem i ?wietn? fabu??. A w roli podstarza?ego Wayne'a nikt inny jak Clint Eastwood. ?aden inny aktor mi do tej roli nie pasuje.
#20
The Dark Knight / Odp: Wątpliwości
19 Sierpień 2012, 04:03:42
Prolog: Wystarczy się przyjrzeć, żeby zauważyć, że autobus nie rozwala solidnej betonowej ściany (wiele osób ta kwestia irytuje), tylko wejście do banku składające się z drzwi, które rozpędzony pojazd o takich rozmiarach z łatwością by rozwalił.
#21
Jak my?licie, czy podczas wspinaczce Wayne'a ku wolno?ci, w podziemnym wi?zieniu, z tej dziury naprawd? wylecia?y nietoperze, czy mo?e to by?a jego halucynacja?
#22
The Dark Knight Rises (SPOILERY) / Odp: Recenzja
10 Sierpień 2012, 03:18:00
Racja co do zaro?ni?tych policjantów, ale to akurat jedna z dosy? wielu pierdó?ek, które absolutnie mi nie przeszkadzaj?, ale innych oburzaj? ;)

Funky, je?eli do gdzie? ko?ca sierpnia (obstawiam ?e wtedy IMAX sko?czy wy?wietla? TDKR) b?dziesz w mie?cie, w którym jest to kino, za wszelk? cen? id? na seans Mrocznego. Gwarantuj? Ci niesamowite wra?enia, szczególnie je?li nigdy wcze?niej w 'Ajmaksie' nie by?e?. 
#23
Tu? przed bitw? o Gotham, przed armi? Bane'a podje?d?aj? dwa Tumblery. Kiedy dzia?o jednego z nich kieruje si? w stron? policjantów, nadlatuje The Bat i go rozwala. W scenariuszu natomiast najpierw dzieje si? to:

CytatThe Tumblers FIRE into the line of Cops, THROWING men into the air, SCREAMING.

Czemu to wyci?li? I smell PG-13.

A dopiero potem:

CytatWHOOOSHHH. The Bat DROPS down in front of the Cops and BLASTS both Tumblers, FLIPPING them sideways.

W filmie rozwali? tylko dzia?o.

#24
The Dark Knight Rises (SPOILERY) / Odp: Recenzja
10 Sierpień 2012, 00:27:30
Aha! Dopiero teraz u?wiadomi?em sobie, ?e monolog Gordona podczas pogrzebu Wayne'a jest cytatem z A Tale of Two Cities. Skoro ju? mowa o pogrzebie Wayne'a, to od momentu, kiedy sal? wype?ni? ten smutny, melodyjny kobiecy g?os (zaczyna si? wtedy, kiedy zamyka si? kokpit The Bat) oczy mia?em mokre, a scena z Alfredem... mimo prób powstrzymania si? --> :'( . Dok?adnie tak jak podczas pierwszego seansu. Niesamowity ?adunek emocjonalny.

#25
The Dark Knight Rises (SPOILERY) / Odp: Recenzja
09 Sierpień 2012, 23:20:57
Idąc tym tokiem można zastanawiać się jak Wayne wrócił do Gotham w dosyć krótkim czasie...
#26
The Dark Knight Rises (SPOILERY) / Odp: Recenzja
09 Sierpień 2012, 23:00:31
Jestem po drugim seansie, tym razem nie w IMAXie a 'zwyk?ej' sali nr 10 w Cinema City Toru? (nawiasem mówi?c nag?o?nienie bombowe). I tak jak po premierze mia?em uczucie niedosytu, wystawi?em 10/10 (9 za sam film +1 'od serca'), tak teraz film podskoczy? do szczerej dyszki. 165 minut min??o niesamowicie szybko. Niektóre sprawy, których nie zrozumia?em podczas pierwszego seansu zosta?y rozja?nione. Muzyki s?ucha?o si? o wiele lepiej, g?ównie za spraw? przes?uchanego OSTa. Tak?e film wiele zyska?. Nie mog? si? doczeka? trzeciego seansu, ju? w IMAXie :)

I zosta?y tylko trzy sprawy, dla mnie dosy? ra??ce:

- naci?gane, bardzo naci?gane wyja?nienie, sk?d Blake wie, kim jest Wayne.

- ?mier? Mirandy - jak bardzo uwielbiam Marion Cotillard, tak sposób jej ?mierci: monolog i dosy? komiczna mimika podczas umierania niezbyt mi si? spodoba?a. Do ?mierci Bane'a nie mam ju? ?adnych zastrze?e? - racja, to by?a wojna, wiec bez zb?dnego pitolenia rozwalenie go by?o jak najbardziej uzasadnione.

- uzbrojeni wrogowie podczas walk - za drugim razem ju? wyra?nie by?o wida? zbirów z broni? po prostu czekaj?cych na swoj? kolej podczas walki z Batmanem i bij?cych si? z nim wr?cz... bo bro? by?a tak se, dla zabawy.

Do tych, którzy narzekali, ?e podczas starcia policji z armi? Bane'a, ci drudzy nie strzelali... jak to? The Bat uszkodzi? Batmobila z dzia?kiem (jak wida? pozosta?e dwa nie by?y uzbrojone), a kiedy policja bieg?a na ludzi Bane'a, by?o jak na d?oni wida? jak wiele z nich pada?o na ziemi? od strza?ów. A kwestia tego, jak Bane jad? i pi?? Jedno z wielu wyja?nie?: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBywienie_pozajelitowe Tutaj jednak Nolan liczy? na inteligencj?/wyobra?nie widzów, wi?c bez narzekania, ?e nie wyja?nili tego bezpo?rednio.

PS Scena z armi? policjantów wchodz?cych do kana?ów, aby wykurzy? Bane'a - co by?o w tym tak idiotycznego? Cz??? osób narzeka?a, ?e nie przeprowadzono obmy?lonej akcji SWATu (chocia? SWAT równie? do kana?ów zosta? wys?any), ale nie by?o ani chwili na czekanie ani obmy?lanie planów, kiedy Gordon i reszta wiedzieli na co sta? Bane'a i jego ludzi, którzy mog? odpierdzieli? co? na o wiele wi?ksz? skal? (co oczywi?cie zrobili).

To samo z 'nag?? regeneracj?' si? policji do ostatniego starcia. Owszem, ?yli 3 miesi?ce (nie rok, nie dwa, nie trzy) w kana?ach, ale nadal ca?y czas mieli dostarczan? ?ywno??, utrzymywali równie? sta?y kontakt z Blakem, a ju? pod koniec by?o wida?, ?e s? wystarczaj?ca zdesperowani, aby skopa? dupy ludziom, którzy odpowiadaj? za ich niewol?.

A p?on?cy symbol Nietoperza nie by? marnotrawstwem czasu, niepotrzebnymi fajerkami - tylko symbolem nadziei, która rozpali?a si? w mieszka?cach Gotham, i taki by? tego cel.
#28
Juby, naprawdę zazdroszczę Ci daru jasnowidzenia, skoro jesteś w 100% pewny, że nie zobaczymy wersji rozszerzonej. Wiem, że Nolan utrzymuje tę tradycję od początku swojej kariery, ale kto wie, może teraz zrobi wyjątek?
#29
Jak wyżej - wycięli te sceny ze względu na kina IMAX. Nie wyglądają na niepotrzebne zapychacze, więc są duże szanse na Dir Cut.
#30
Kiedy wróciłem dziś o 6 rano z warszawskiego kina IMAX, miałem taki mętlik w głowie, byłem tak zmiażdżony przez dzieło Nolana, że nie byłem w stanie nic napisać. Poniższy post powstawał praktycznie cały dzień, jeżeli licząc wszystkie wydarzenia które mnie od niego odciągały. Także, miłej lektury! ;)


W 2005 roku Nolan wyciągnął Batmana z otchłani, w jaką postać ta spadła w 1997 roku. Batman Begins to mroczna i dojrzała opowieść o Batmanie, ale też – czego zabrakło w poprzednich filmach z lat 1989 – 1997 – Waynie. Jego motywację do zakładania w nocy kostiumu nietoperza i wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, wewnętrzne rozterki, dręczące go wspomnienia śmierci rodziców. Idealne wymierzenie czasu ekranowego i dla Bruce'a, i jego alter ego. Fabuła, aktorstwo, muzyka, scenografia (Narrows!) – wszystko to stoi na wysokim poziomie.

3 lata czekania  i Nolan swoim The Dark Knight uderzył w kina z siłą rażenia przypominającą uderzenie asteroidy. Perfekcyjny film. Tempo opowieści ani na chwilę nie spada, film co chwila zaskakuje niespodziewanymi zwrotami akcji. O mistrzowskiej roli Heatha Ledgera napisano już wszystko, ale nie zapominajmy o reszcie obsady, która zagrała najlepiej, jak potrafiła. Do tego IMO o wiele lepsza muzyka Hansa Zimmera i Jamesa Newtona Howarda, idealnie pasująca do filmu. TDK klimatem znacząca odbiega od BB, ale nie jest to żaden minus, wręcz przeciwnie. Do tej pory pamiętam wrażenie jakie wywołał we mnie ten film podczas premiery. Arcydzieło.

Po tym jak Nolan zapowiedział trzecią, ostatnią część, wybuchła fala spekulacji na temat tego, jaką opowieść tym razem  zaserwuje nam reżyser i ekipa. Oczekiwania były o g r o m n e. Chris Nolan swoją filmografią dowiódł, że jest geniuszem, dlatego każdy oczekiwał, cóż, genialnego filmu.

Czy The Dark Knight Rises spełnił moje oczekiwania? Spełnił. Zdecydowanie. Jednak czy przebił The Dark Knight, tak jak to zapowiadali twórcy? Nie. Prawie dorównał do jego poziomu.

Film zdecydowanie różni się od BB i TDK, mimo że nawiązuje do tego pierwszego. Nolan wprowadził sporo nowych (ciekawych!) wątków, które w filmie uzupełniają się nawzajem, tworząc z biegiem wydarzeń jedną całość. W porównaniu do poprzednich dwóch filmów, wszystko tu jest bardziej skomplikowane i rozbudowane. 

Klimat jest, jak już wcześniej wspomniano, bardzo – wręcz namacalnie – ciężki. Atmosfera bardzo ponura, niepokojąca, apokaliptyczna – takiego czegoś nie miał żaden inny film o Batmanie.

Co jest bardzo ważne – został tu odrzucony pewien schemat dosyć typowy dla kina z komiksowymi bohaterami, czyli: protagonista w pełni sił zwalcza zbrodnię, pojawia się Bad Guy, sieje on większy zamęt, uczestniczy w kilku dobrych scenach akcji, aż w końcu mamy supermegaepicki pojedynek, z którego nasz bohater wychodzi cało, Bad Guy ponosi sromotną klęskę, i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. No tutaj TDKR pokazuje środkowy palec i zaprasza nas do obejrzenia gorzkiego żywota Batmana.

TU ZACZYNAJĄ SIĘ SPOILERY

No więc. Po przeczytaniu, że akcja TDKR toczy się 8 lat po TDK, spodziewałem się, że Bane złamie Batmana w pierwszym akcie, a Bruce przez cały ten czas będzie przechodził długa rehabilitację. Tak się jednak nie stało, ale wizja podstarzałego, mizernego Wayne'a, z brodą i o lasce już od początku filmu chyba bardziej przypadła mi do gustu. Bruce Wayne, w BB i TDK milioner, playboy – w TDKR bankrut i dziwak. Fenomenalna gra aktorska Bale'a, który jest dla mnie najlepszym Brucem Waynem, jak i Batmanem. Całkowicie oddał się postaci, którą gra, i to widać na ekranie. Brawo!

Do miasta przybywa Bane – tworzy on armię w kanałach. Podziemna armia, złożona z wyrzutków, ludzi znajdujących się na najniższym szczeblu społecznych,  która szykuje się do ataku na wyższe sfery Gotham. Cholera, nie wiem dokładnie dlaczego, ale ten pomysł bardzo mi się spodobał.  Szczególnie, że początkowo film częstował nas wzmiankami o takiej ewentualności (np. wypływające zwłoki z kanałów, tajemnicze zaginięcia) żeby z grubej rury zaserwować zwrot akcji w postaci uprowadzonego tam Gordona. W tej scenie Bane był naprawdę zajebiście groźny, szczególnie kiedy mówił cichym, nasyconym chłodną furią głosem.

Tom Hardy był strzałem w dziesiątkę, jeżeli chodzi o obsadzenie go w roli Bane'a. Zagrał rewelacyjnie,  nawet kiedy jego mimika twarzy ograniczała się do oczu – wystarczyło jedno ujęcie na jego twarz, by zobaczyć w jakim jest nastroju. Aż ciśnie się na usta, że ,,oczy są oknami duszy". Widać że Hardy idealnie czuje się w roli, kradnie większość scen w których się pojawia,  swoją zamierzenie przesadzoną teatralnością bez problemu przyciąga uwagę widza.

W mieście pojawia się Catwoman – seksowna, cwana, inteligentna włamywaczka w kocim kostiumie. Jestem niesamowicie dumny z siebie, że nie dołączyłem się do fali hejtu kiedy ogłoszono, że zagra ją Anne Hathaway. Bo, szczerze mówiąc, do roli mi nie pasowała, ale – cały czas w nią wierzyłem i postanowiłem dać jej szansę. HA! Klękajcie hejterzy przed świetnie zagraną Seliną Kyle/Catwoman przez Anne. Te jej gesty ciała, mimika, zachowanie, błyskotliwe dialogi... ach. Wielkie uznanie również dla Nolana, że miał nosa co do Hathaway.

Joseph Gordon-Levitt jako John Blake. Jego postać od początku wydawała mi się ciekawa, i w miarę rozwoju fabuły jego postać ewoluowała w dobrym kierunku. Praktycznie w TDKR, nie licząc Batmana, to on odgrywał rolę bohatera. A zwrot akcji pod koniec filmu... no, no. Widać Nolan nie uważa już, że ,,Robin nadal leży w kołysce" ;)

Marion Cotillard – ach, piękna, utalentowana aktorka z Francji była jedną z ozdób filmu. Pomimo jej uroku, który wręcz emanował w każdej scenie, sprawia ona wrażenie silnej kobiety, która rzeczywiście jest w stanie zostać prezesem Wayne Enterprises. Słyszałem pogłoski, że może być ona Talią, ale po kilku scenach kompletnie tą myśl odrzuciłem, ba – zapomniałem o tej teorii w ogóle. Oczywiste jest, że szczęka mi opadła kiedy wbiła sztylet w bok Batmana i okazała się Talią. To się nazywa twist. Jak kubeł zimnej wody. Przez niecałe 3 godziny przez myśl mi nie przeszło że ona jest zdrajczynią. Dowodzi to talentowi Marion, w której nie było ani nuty fałszu, ani jeden moment nie kazał myśleć – Ej, to właśnie ona (dosłownie) wbije ci nóż w plecy, Baciu. Well done, Mrs. Cotillard. (http://www.filmweb.pl/news/Marion+Cotillard+zaprzecza%3A+Nie+gram+Talii+al+Ghul-85061 he he he :P)

Co do reszty obsady. Alfred – i tutaj Zaskoczenie. Z wielkiej litery. W BB i TDK pełnił głównie rolę pomocnika Wayne'a i jego ,,mędrca". Tu natomiast było go mało, ale miał dwie niesamowicie smutne, zapadające w pamięć sceny – dla tych bardzo wrażliwych widzów polecam zabrać chusteczki.

Najpierw: Poczciwy, zawsze wspierający Bruce'a Alfred, znający go od urodzenia... opuszcza go. No tego to się w ogóle nie spodziewałem. Nie wspominam już o ładunku emocjonalnym tej sceny, który na jednych działa, na drugi nie – na mnie podziałał bardzo, szczególnie w momencie wspomnienia listu Rachel.

Następnie scena przy grobach... to już przebiło wszystko, NAWET – do tej pory najsmutniejszą scenę w filmach o Batmanie – sekwencję śmierci Rachel i oszpecenia Denta. Szczególnie, że wtedy byłem przekonany o śmierci Batmana. Muzyka Zimmera dodatkowo pogłębiła uczucie przygnębienia. Respekt, panie Cane. Respekt.

Oczywiście nie ma się do czego przyczepić u Morgana Freemana, tu natomiast Lucius Fox ma większą rolę do odegrania.

Nie podobało mi się to, że większość filmu Gordon po prostu leżał w szpitalu (w sumie Gary Oldman grał świetnie niezależnie czy leżał w szpitalnym łóżku, czy działał w terenie), ale dalej się rozkręcił i wszystko było ok. Widać wyraźnie, że jest już podstarzałym, zmęczonym życiem policjantem, którego na dodatek opuściła żona z dziećmi.

Scen akcji nie ma tu tak wiele, jak sugerują zwiastuny, ale jak już jakaś jest, to porządna. Na szczególną uwagę zasługują oczywiście prolog, atak na budynek giełdy + następujący po tym pościg, akcja podczas meczu (rewelacyjna sekwencja, zaczynająca się spokojnym hymnem USA, a kończąca wiadomo jak) czy niesamowita bitwa o Gotham – WOW.

Na osobną wzmiankę zasługuje TA scena. Jedna z najlepszych w filmie. Jedna z najlepszych we wszystkich filmach nie tylko o komiksowych bohaterach, ale też filmach w ogóle. Pojedynek Batmana z Banem. Bez muzyki. Bez żadnej zbędnej, skomplikowanej choreografii, żadnego 'tańczenia'. Po prostu wymiana twardych ciosów, przeplatana krótkimi dialogami. Nie wiem jak wy, ale ja siedziałem wtedy jak na szpilkach z walącym sercem. Szczególnie, kiedy doszło do najbardziej oczekiwanego momentu – złamania Batmana. Nie wierzyłem, że kiedykolwiek zobaczę to na wielkim ekranie, ale jednak. Coś niesamowitego. Bez żadnego zwolnionego tempa czy przedłużania... Bane po niesamowitej kwestii (Ah! I was wondering what would break first: your spirit, or your body!) po prostu go podniósł... i złamał. Batman opadł jak szmaciana lalka. Nie wspominając o ujęciach na ludzi przypatrujących się tej walce, czyli na Catwoman i zbirów Bane'a. Co najdziwniejsze, ci drudzy nie krzyczeli z radości, nic, po prostu cały czas obserwowali tą scenę ze spuszczonymi głowami i – może mi się tylko wydawało – poczuciem winy na twarzach? Wręcz nie mogę się doczekać żeby ponownie obejrzeć tą scenę na kolejnym seansie, która jest arcydziełem. 

Mocną stroną TDKR są dialogi, czasem naprawdę genialne, oraz pojedyncze kwestie, które na długo zapadają w pamięć. Oraz naprawdę spora dawka humoru (scena u lekarza, My wife?, scena z Foxem, no i perełka, czyli So this is what that feels like. :D

Pod względem technicznym absolutnie nie ma nic do zarzucenia. Sceny kręcone kamerami IMAX wyglądają cudnie, ale tak jak w TDK widać było potrzebę nakręcenia danej sekwencji imaxem, tak tutaj część z nich była robiona trochę na siłę. Co nie zmniejsza wrażenia, jakie wywołują na widzu.


Wypisałem wiele plusów, niestety pora na minusy, które The Dark Knight Rises niestety ma. Przejdę do najważniejszych.

1)   Trochę zbyt szybka regeneracja Wayne'a.  Złamany kręgosłup, a niedługo już pompki i wspinanie się po ścianach?

2)   Powrót Wayne'a, tzn. po 2 miesiącach (bomba nastawiona była na 55 dni, o ile dobrze pamiętam) wydostał się on z więzienia Bane'a, był na drugim końcu świata, a tu ciach! – i już staje przed Seliną, rześki i ogolony. Jak dostał się do Gotham tak szybko – i jak w ogóle dostał się do Gotham, skoro było ono odcięte od reszty świata? No to mi spokoju nie daje.  Wiem, niby każdy może sobie dopowiedzieć, jak wrócił, ale ten argument do mnie nie przemawia.

3)   Śmierć Bane'a. Damn, za szybko! Bach! wbija Catwoman, Bum! Bane ginie. Nie wiem, czy lepiej by było, gdyby zabił go Batman (złamałby swoją zasadę), ale jak na taką powstać – to była słaba śmierć.

4)   Film trochę się dłużył. Część wątków można było trochę skrócić. Szczerze mówiąc do tej pory się dziwię, że TDKR jest tylko kilkanaście minut dłuższe od TDKR.

Plusem/minusem jest tu muzyka Hansa Zimmera. Brak Jamesa Newtona Howarda jest odczuwalny, bo nie uświadczymy wiele 'chwytających za serce' nowych utworów. Czasem też muzyka nie pasowała mi do danej sceny. Jednak znajdziemy kilka perełek, jak np. temat muzyczny Catwoman czy utwór 'Gotham's Reckoning'. Tak jak OST TDK baaardzo bazował na utworach z BB, tak tu mamy .więcej świeżych brzmień (również z wykorzystaniem motywu Bane'a z chórem). OST The Dark Knight Rises to jednak nadal solidna muzyka, dobrze spisująca się w filmie, jak i na płycie, ale o cięższym klimacie od swoich dwóch poprzedników. 

A głos Bane'a? W trailerach, jak i prologu, który był wyświetlany przed M:I 4, jego głos był po prostu lepszy. Nie wiem, co stało się z nim w filmie – nie brzmiał on źle, ale wcześniej brzmiał lepiej.

ALE

Fabuła filmu jest niesamowita. Zupełnie inna od każdego filmowego Batmana (i nie tylko). Niesamowicie inteligentny i silny przeciwnik od razu bierze sprawy w swoje ręce, bez zbędnych formalności. Wydaje się, że tylko Batman może mu przeszkodzić, a tu – Batman zostaje p o k o n a n y. Po raz pierwszy od pojawienia się postaci Batmana, nigdy nie został dosłownie pokonany czy to na małym, czy wielkim ekranie. Co więcej. Przeciwnik przejmuje kontrolę nad miastem – nie nad jakimś budynkiem, czy tłumem zbirów, ale nad całym miastem, i odcina je od świata zewnętrznego. Wprowadza swoje zasady. W Gotham szaleje panika, chaos. Opór jest bezlitośnie tłumiony. Prawdziwy terror na mieście liczącym 12 milionów mieszkańców.

Wspaniałe zakończenie trylogii. Od razu po seansie miałem trochę mieszane uczucia, lecz teraz, kiedy przemyślałem to wszystko na spokojnie, większość moich zastrzeżeń się ulotniło. To, co Nolan & Ekipa rozpoczęli w 2005 roku, w 2012 miało mistrzowskie zwieńczenie. Bądźmy szczerzy, jako fani Batmana powinniśmy być im naprawdę wdzięczni za wskrzeszenie Batmana w postaci niesamowitych trzech filmów. :)

A więc:

B A T M A N   B E G I N S  -  9/10

T H E   D A R K   K N I G H T 10/10

T H E   D A R K   K N I G H T   R I S E S  –  10/10


Well done. Well done.