Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Max Payne

Zaczęty przez Firm, 20 Styczeń 2009, 18:24:18

Firm

Obejrzałem. 3 razy.

Przyznam, że tak spodobał mi się. Zawsze byłem fanem Max'a Payne'a i odkąd pamiętam czekałem na film. W roku 2008 nareszcie mój sen przeistoczył się w prawdę - Max Payne ukazał się w kinach. Co mogę powiedzieć? Jestem zadowolony,  z pewnością. Po licznych zapowiedziach i trailerach mój apetyt był tylko podsycany. Było jedno ale - Mark Walhberg. Aktor, którego znieść nie mogę, jak więc sobie poradził? Zaskakująco dobrze - naprawdę dobrze. Cały film krzyczał Max'em Payn'em, loga Valkiri na ścianach, metro - Roscoe Street, skórzana kamizelka, zamieć śnieżna, która choć bardzo nienaturalna to tylko podsycała klimat. Czerwony filtr, brud, bullet-time, uczucie pustki, mrok. Tak ten film wszystko to posiadał - to potęgowało wszystko.
Mrok, choć film skierowany nie był do dorosłych - towarzyszył mi podczas całego spektaklu.

Naturalnie nie można było odtworzyć gry idealnie bowiem film trwałby 12 godzin, nie można było też zrobić Payne'a narratorem bowiem fani oczekiwali czegoś nowego. Motyw z walkiriami był świetny (cudowne nawiązanie do narkomanów w grze - "ich skrzydła"). Scenariusz czasami zawodził ale ja Payne'a czułem przez cały czas. Film nie był świetny, był dobry. Powiem co więcej, czekam na 2 bowiem dla wszystkich, którzy nie mieli styczności z grą teraz poznali podstawę historii i w Max Payne 2 na pewno zobaczymy więcej akcji (której trochę w 1 mi zabrakło).

M A X   P A Y N E

7+ na 10



ASHLEY TISDALE>>>>>>>>>>>>>>>>>

Juby

MAX PAYNE
Nie grałem w grę, nie jestem jakimś tam fanem Maxa Payne'a, ale dużo słyszałem o nim i postanowiłem go oglądnąć. Film obejrzałem, a raczej próbowałem go obejrzeć i moja opinie jest stanowczo na nie. Po połowie filmu po prostu usmołem, a gdy następnego dnia próbowałem dokończyć to znowu nie dałem rady. Mój brat (z którym go oglądałem) zresztą nie polecał mi dokańczać, bo podobno końcówka jest jeszcze gorsza od początku (bohater dostaje strzał z shotguna i jeszcze ucieka :o). W tym roku (2008), wśród najsłabszych filmów jakie obejrzałem, stawiam właśnie "Max Payne'a", na tej samej półce co "Złoty Kompas", czy "Mumia: Grobowiec Cesarza Smoka". Film ten jest zwyczajnie nudny i słaby, a plusów w nim, oprócz Marka Wahlberga w roli głównej, nie widziałem wcale.
Ocena: 2-/10 (Bo do jedynki to troszeczkę, mu jeszcze zabrakło :P)

Firm

Dlatego jeżeli nie grałeś w Maxa to nie licze, że dasz temu filmowi dobrą ocenę.
Nie da się bowiem zrobić filmu o Payne'ie, w którym zostanie on zwalony z nóg po jednym strzale. Max Payne ma zawsze God Mode On.

Mr.G

Grałem w grę, ma klimat, to fakt. Typowy bud i przemoc idealnie nadająca się do tej historii. Również z niecierpliwością czekałem na film, bo póki co jeszcze nie wyszedł dobry film na podstawie gry komputerowej, niestety MP nie odbiegł od tej zasady. Jedynym, ale dużym plusem filmu jest właśnie wyciągnięty żywcem z gry klimat. Deszcz, śnieg, schizy po narkotykach, ładne zdjęcia zaułków, ale na tym by się plusy filmu kończyły. Akcja ciągnie się i ciągnie i nie może się skończyć, brakowało tam kilku naprawdę dobrych strzelanin i przede wszystkim więcej bulet time'a, z którego de facto Max Payne jest znany. Dla fana miło coś takiego obejrzeć, ale ten film jest po prostu za słaby na dobre kino, a szkoda, po raz kolejny można było zrobić coś dobrego.

JaRo II

 Nie jestem jakimś wielkim fanem Maxa (wolę Hitmana), ale przeszedłem obie gry, bardzo je lubię i powracam do nich co jakiś czas.
Film rozczarował mnie totalnie. Mark Walrberg to jeden z tych aktorów, który każdą swoją rolę odgrywa jedną miną, postawą... w przypadku Maxa nie zrobił wyjątku. W ogóle Max jest beznadziejnie rozpisany w scenariuszu- papierowy do granic możliwości, spotykają go same przykrości, kolejny wielki krzyżowiec... żenujące. W grze Max też był nieszczęśliwy, ale w grze czuło się ten ból to współczucie, w filmie wszystko jest zbyt sztucznie przedstawione.
Czarne charaktery zmiażdzone całkowicie. B. B.- mało znaczący typ z gry tu odgrywa głównego- bezbarwnego złego. A gdzie się podziały takie postacie jak Vladimir Lem, Vinnie Gognitti czy Alfred Woden? Gdzieś tam w tle przemyka Nicole Horn, a Mona Sax wydaje się być wsadzona po prostu na siłę. Jedyną w miarę zapadającą w pamięć postacią jest Jack Lupino, zdecydowanie "najciekawsza" postać z filmu.
Bullet time w filmie pojawia się jakieś trzy- kilkusekundowe razy i to jeszcze w mało przełomowych dla filmu akcjach. Samej akcji też jest zdecydowanie za mało. Film wlecze się niemiłosiernie bez celu. Najbardziej jednak dobił mnie wątek ze skrzydlatymi harpiami. W grze nie było czegoś takiego, te straszydła całkowicie psują atmosferę filmu.
W sumie to ciężko stwierdzić dla kogo był ten film robiony- jest ciut akcji, ciut horroru, ciut dramaturgi i w podsumowaniu wychodzi "bezpułciowe nic".
Jedynym plusem są lokacje żywcem wyjęte z gry- mroczny, zalany śniegiem Nowy Jork, pokój dziecka Maxa.
Bardzo słabo wypadła końcówka na szczycie wieżowca (przynajmniej jakieś nawiązanie do gry). Max przegrywa, ale nie czuć dla niego najmniejszego współczucia.
Słaby film, zrobiony przez iście niedouczonego reżysera. Szkoda.

Moja ocena: 5 / 12.
Na początku duże Jot, a pomiędzy małym 'a' i 'o' znak Robina rozświetla to = JaRo

Leon Kennedy

Szczerze mówiąc nie bardzo mam ochotę o tym filmie gadać...Powiem tylko, że wynudził mnie niemiłosiernie, a Mark Walhberg okazał się fatalnym wyborem. Zaś Hitman to o niebo lepsze kino.

elgared

Film był do du**y. Tylko końcówka troche ciekawsza