Aktualności:

"Batman: Ziemia Niczyja. Walka o Gotham. Tom 3" w sprzedaży od 29 maja.

Menu główne

Gotham, o którym marzysz...

Zaczęty przez Mr.G, 30 Sierpień 2009, 21:15:54

Mr.G

Powstało kilka wątków typu "ulubiony batkostium", "ulubiony batpojazd", "ulubiony przeciwnik", a w każdym z nich wymagało się krótkiego uzasadnienia. A gdyby to wszystko jakoś połączyć i po chwili zastanowienia opisać swoją ulubioną wizję świata Batmana?
Burton miał mrok, Schumacher neony, a Nolan poszedł w kierunku realizmu, dla jednego Batman to cichy ninja, a dla drugiego RoboCop wspomagany futurystycznym sprzętem... każdy ma własną wizję, nawet jeśli bardziej lub mniej wzorujemy się na jednej z wyżej wymienionych to zapewne każdy chciał by coś dodać, coś nieco pozmieniać - oto jest ku temu okazja!
Ciekaw jestem waszych wizji, możecie pisać o wszystkim, o realności, o klimacie, o tym jakiego Jokera wolicie, w jakim kostiumie miałby paradować Mroczny Rycerz, czy miałby styczność z innymi postaciami z DC, o WSZYSTKIM co się jego tyczy i co wam przyjdzie do głowy.

A więc, o jakim świecie Batmana od zawsze marzysz lub, która jego wizja jest Twoją wizją idealną?
_________________________________________

Wypadałoby napisać coś od siebie w tej kwestii...
Sam Batman to dla mnie przede wszystkim nie tyle superbohater, który swoją obecnością uświetnia miejscowe festyny co raczej miejska legenda, nocny stwór, w którego nawet nie wszyscy do końca wierzą mimo jego długiego czasu działalności, bo nikomu nigdy wprost się nie ujawniał. W związku z tym rezygnuję z batsygnału na niebie, co więcej, jeżeli gliny spotykają Batmana to ścigają go jak zbira, bo w końcu łamie prawo. Co najwyżej jest w policji jeden taki komisarz Gordon, który potajemnie przekazuje Batmanowi akta różnych spraw, bo wierzy w jego dobre intencje.
Mroczny Rycerz, w mojej wizji, naprawdę jest mroczny, zawsze skąpany w cieniu, zbir nie zdąży mu się przyjrzeć, widzi tylko upiorny kształt w ciemnościach, który się z nim rozprawia nim ten przetrze oczy ze zdumienia na widok Człowieka-Nietoperza.
Same metody Batmana są bardzo ostre, jest brutalny i potrafi połamać wiele kości ofierze, a nawet ją okaleczyć, by wyciągnąć z niego jakieś informacje.
Ma trochę z detektywa, ale tylko trochę, jego głównym atutem jest to, że dociera tam gdzie gliny nie mogą - nie potrzebuje nakazu by splądrować mieszkanie, nikt go nie oskarży przed sądem o napaść i takie tam...
Kostium ma być przede wszystkim praktyczny, a nie zjawiskowy, pod mroczną peleryną i długimi szpiczastymi uszami kryje się ciemny kevlar z wieloma paskami i kieszonkami na sprzęt, który w żadnym wypadku nie wygląda jak małe nietoperzyki, ale za to na klacie ma spore logo by przestępcom w głowie został ten jeden symbol-nietoperz.
W ogóle względem nietoperzy to marzy mi się taka mała obsesja na ich punkcie u Bruce'a, powiedzmy, że w młodości był lekko rozchwiany emocjonalnie po śmierci rodziców i po spotkaniu w jaskini z nietoperzem zaczął wszędzie je rysować, nawet na ścianach... z wiekiem mu to oczywiście trochę przeszło o ile nie liczyć tego, że nocami się przebiera za latającego ssaka.
Co do Bruce'a to widzę go bardziej jako tajemniczego miliardera w czarnym golfie (chodzi mi o ubranie, a nie auto) niż playboya. Taki bardziej Kilmer niż Bale.

No to względem Batmana tyle, teraz może coś o klimacie i stylu:
Świat jest nie tyle mroczny co raczej brudny i pełen przemocy. Widzę Gotham jak NY z Maxa Payne'a, deszcz, noc, gliniarze w płaszczach i taśmy policyjne owinięte dookoła opustoszałych kamienic. Batman niekiedy tylko zajmuje się aferami na grubsza skalę, częściej ma na głowie dilerów narkotyków, gangsterów, pedofilów i seryjnych zabójców, a od czasu do czasu skopie tyłek włamywaczowi.
Co do przeciwników to nie będę opisywał każdego po kolei, ale zawsze najbardziej raziły mnie mutanty. Dopuszczam wybryki natury typu burtonowski Pingwin, ostatecznie lżejsza wersja Killer Croca, ale żadnych Man-Batów czy jakiś tam z super mocami. Dla przykładu - Posion Ivy uwodzi po czym zabija, ma manię na punkcie roślin, ale nie ma nad nimi kontroli; Freeze nie zamraża ray-gunem, ale pozwiązuje swoje zbrodnie z zimnem, a jego kombinezon jest wręcz jego przekleństwem.
Zarówno w postaciach jak i w ogólnym świecie widzę to wszystko co najwyżej niewiarygodnie, ale zawsze realnie. Żadnych super mocy dlatego mój Batman nie miałby styczności z innymi superbohaterami.

O, i jeszcze jedno, żadnej batrodzinki, Mroczny Rycerz to całkowity samotnik, a z Wayne'a byłby kiepski ojciec dla jakiegoś tam Robina.
___________
Mógłbym jeszcze opisać sprzęt, przeciwników, ale to najwyżej innym razem, najpierw sprawdźmy czy wątek w ogóle się rozwinie, a mam taką nadzieję, bo podejrzewam, że każdy kryje jakąś indywidualną wersję Gotham City.

Leon Kennedy

#1
Jeśli idzie o samo Gotham to najbardziej lubię wersję Burtona. Jego Gotham było najbradziej mroczne i złowieszcze... po prostu przerazające miejsce do życia. Co do Bruce'a to Nolan uchwycił go idealnie. Playboy jak się patrzy ;). Sam Batman powinien być bardzo tajemniczą postacią o której zaczynają szeptać... Ukryty gdzieś w mroku pośród starych budynków, kamienić... Jego praca z policją powinna się rozwijać bardzo powoli. Jesli idzie o sam styl Batmana to ten od Nolana jest bardzo dobry: szybki, zwinny i bardzo bezpośredni w starciu z przeciwnikami. Co do rodzinki... Dick mile widziany, ale tutaj chciałbym zaznaczyć, aby postać Dicka była najważniejsza, a nie Robina. Superbohaterownie widziani tylko w jakiś urywkach w telewizji, albo jakieś zdjęcie w gazecie... zwłaszcza ''S''. Ogólnie moja wizja to taka mała mieszanka tego co zrobił Burton z tym co robi Nolan... Nie bardzo mozliwe?? W kinie wszystko jest możliwe :).

Mr.G

Cytat: Leon Kennedy w 01 Wrzesień  2009, 11:20:06
ale tutaj chciałbym zaznaczyć, aby postać Dicka była najważniejsza, a nie Robina.
Masz na myśli całkowite pozbycie się kolorowego Robina czy jego też byś tam uwzględnił?

Leon Kennedy

W mojej wersji uwzględniam Robina, ale w bardziej ciemnych tonacjach ;). I na pewno nie pojawiłby się szybko, bo jak pisałem wyżej skupiłbym się bardziej na samej postaci Dicka i jego kontaktach z Gackiem i Alfredem.

Voorhees

Robin może być, w czerwono-czarnym kostiumie który miał Tim (bez peleryny), bo miałby na sobie płaszcz, i zawsze założony kaptur na głowie. Z czasem opuszcza swojego mentora, i zmienia tożsamość, oczywiście na Nightwinga, dalej ma na sobie płaszcz z kapturem, tyle że pod nim ma czarny strój, tyle że z wielkim niebieskim logiem ptaka.

Sam Batman po Dicku nie przygarnia już nigdy żadnych sierot. Jest samotnym wilkiem, i w nocy całkowicie się oddaje obrony Gotham. Jego kostium może być taki sam jak z Batman Returns, z małymi zmianami, z funkcją obrazania głowy (:P). Powszechnie wiadomo że Mroczny Rycerz jest w Gotham. Często współpracuje z Gordonem, i niebrakuje też nigdy Bullocka.


Mr.G

Co do Robina to jeszcze przewidywałem taką wersję - Bruce nie adoptuje dzieciaka, ale zajmuje się jakimś młodocianym, którego spotyka na ulicy. Widzi w nim siebie za młodu, tyle że tamten jest biedny i takie tam. Właściwie to mogłoby być to połączenie Graysona (bo w końcu powstałby z tego Nightwing) i Todda (bo miałby inne metody niż Bruce, byłby przepełniony gniewem). Ich drogi w końcu by się rozeszły, mistrz i uczeń by się na dobre skłócili i częściej działali przeciwko sobie niż wspólnie.

Leon Kennedy

CytatRobin może być, w czerwono-czarnym kostiumie który miał Tim (bez peleryny), bo miałby na sobie płaszcz, i zawsze założony kaptur na głowie.

Ok może być, a kaptur to wręcz świetny pomysł, bo jakoś mnie to pociąga ;).

CytatSam Batman po Dicku nie przygarnia już nigdy żadnych sierot.

Jestem za. Jeden Drozd wystarcza i basta.

CytatCo do Robina to jeszcze przewidywałem taką wersję - Bruce nie adoptuje dzieciaka, ale zajmuje się jakimś młodocianym, którego spotyka na ulicy.

Nie bardzo. Ja wolę opcję w której Bruce przygarnia go pod swój dach i daje mu wyraźny cel w życiu i oczywiście musi to być Dick, który może w jakiś sposób łączyć się z Jasonem, a i nawet z Timem ;). Taka mała mieszanka charakterów mile widziana.

Mr.G

Co do kaptura i jedynego Robina to także popieram, a co do tego ostatniego to mógłby być on adoptowany, ale chodziło mi o to, żeby nie byłby to jakiś małolat, a już co najmniej nastolatek.

Hydro

Poprawka: Nastolatek po okresie dojrzewania. Bo chyba nikt nie chce rozterek miłosnych itp.? ;)
It's a funny world we live in.

isild87

Klimat zdecydowani mroczny,brudny tak jak Gotham w wydaniu Burtona,no i zgadzam sie z tym ze Batman to Samotny i Czuwajacy Obronca - dziala w pojedynke,do pomocy ma jedynie sile wlasnych miesni,pare rekwizytow,bron i nie ma tu mowy o jakiejkolwiek pomocy w postaci pedziowatego Robina czy Batgirl,czy Bog wie kogo tam jeszcze - Gordon w zupelnosci wystarczy :)

Twist!

#10
W oryginale który zapocz?tkowa? Bill Finger i Robert Kahn (Bob Kane) nie zmieni?bym apsolutnie nic. Traktuje ten temat jako wizj? swojego Elesworda i zaraz pomys? mój wam przedstawie. Mam tylko nadzieje ?e nie b?dzie to bardzo kontrowersyjne wymieni? w punktach, niczym z szkolnej tablicy dla ?adu i porz?dku.

1. ?mier? pa?stwa Wayne nie jest ?lepym trafem, tylko element planu Gotham'skiej mafii, która chce wyeliminowa? Thomasa Wayne, "nawróconego biznesmena" który wda? si? w interesy z mafi? ?eby uratowa? "rodzinny interes".

2. Naj?ty przez mafi? napastik po zastrzeleniu Wayne'ów wcelowuje równie? do Bruce, jednak postrzymuje go od tego przypadkowo lec?cy nietoperz który wytr?ca bro? napastnikowi, po czym ten na sygna? syren policyjnych ucieka.

3. Bruce udaje si? w podró? dooko?a ?wiata, wiadomo co si? dzieje dalej zbiera do?wiadczenie, uczy si? sztuk walki, szkoli si? jako detektyw pod okiem Ducarda (tak, w komiksie Ducard uczy? Wayne'a jak by? dobrym detektywem).

4. Dalej wszystko toczy si? wed?ug klasycznego schematu. W Gotham pojawia si? Batman, i walczy z gangsterami, potem z ?otrami z galerii Arkham, a na koniec mojej serii stanie twarz? w twarz z tym który zleci? zabójstwo jego rodziców, tym który praktycznie go stworzy?. *

Tyle na ten temat. Pozdrawiam i witam forumowiczów.

*Nigdy nie pojawia si? Robin, ani nic z nim zwi?zane. W pewnym czasie Bruce adoptuje Dicka, ale ten nigdy nie zostaje Robinem na ?amach mojej serii. W ostatnim numerze, wyjmuje swój kostium kaskadera i ulepsza go za pomoc? gad?etów swojego "ojca". W ko?cowym etapie wida? tylko ca?y czarny kostium z niebieskim logiem ptaka. W oku Graysona pojawia si? b?ysk...

Mr.G

Twoja wizja jest o tyle oryginalna, ?e ma swój konkretny koniec - spotkanie ze zleceniodawc? zabójstwa. Troch? jakby? planowa? film albo serial o Gacku, który swoj? drog? mam nadziej?, ?e kiedy? powstanie.
Co do samego motywu ze zleceniem zabójstwa Wayne'ów - nigdy mi si? nie podoba?o, ?e w jaki? tam wersjach Batman w ko?cu dowiadywa? si? kto stoi za tym zabójstwem. Znacznie lepsza jest niewiedza do samego ko?ca, to dodaje tej postaci dramatyzmu - wymierza sprawiedliwo?? wszystkim, ale nigdy temu kto skrzywdzi? jego samego.

Ale skoro ju? k?adziesz nacisk na te porachunki to masz w g?owie kto by?by owym zleceniodawc?? Kto? znany czy zupe?nie nowy?

Twist!

Znany w moim Eleswordzie "Przyjaciel" rodziny, kto? kto trzyma za wszystkie sznurki w podziemiu, posta? ciekawa i intryguj?ca, imi? jego Mark Globtroter. Znali si? z Thomas'em Wayne od dziecka, ich rodziny prowadzi?y rywalizuj?ce ze sob? imperia. To Mark pó?niej wci?gn?? Thomada do mafii. To Gangster, twardy dupek bez sentymentów, który nawet dla przyjaciela nie mia? lito?ci (czyta?e? moje wypociny, wi?c wiesz o co chodzi Mr.G). Poza tym chcia?em zaznaczy?, ?e to danie jest troch? polane sosem ala Nolano, bo nie pojawiaj? si? takie postacie jak Clayface, czy Man-Bat. Jest te? tam wrzucona wisienka ala Watchmen, bo takie postacie jak Superman, Plastic-Man, Flash, Green Lantern, to postacie z komiksów, które Bruce uwielbia? w m?odo?ci (nie maj? one nic wspólnego z wyborem "nietoperza", to by? znak przy ?mierci Wayne'ów). Co? takiego mniej wi?cej. Kto wie, mo?e kiedy? kto? wyda mój pomys?... musz? napisa? do DC :].

The Man Who Laughs

Mnie si? ma?y Gotham tak mroczne jak w filmach Tima Burtona czyli piek?o zagubionych dusz pe?ne zbrodni i rozpaczy. Je?li chodzi o m?cicieli w Gotham to rzecz jasna Batman i Robin (Bruce Wayne & Dick Grayson) bez  Batwoman, Batgirl i Nightwinga tylko z klasycznym Dynamic Duo w stylu Bob'a Kane'a i Bill'a Finger'a z lat 40-tych. Z?oczy?cy te? nie powinni by? zbyt fantazyjni (nadludzcy) wole klasycznych (ludzkich) nemezis Batmana z lat 40-tych czyli Joker'a, Catwoman, Pingwina, Stracha na Wróble, Dwie Twarze i Riddler'a bez Truj?cego Bluszcza, Pana Freeze'a, Bane'a, Killer Croc'a czy Clayface'a.

Leon Kennedy

Ok, ale jaki kostium miałby nosić Robin, bo jeśli ten oryginalny z lat 40 to ja dziękuję...